Skocz do zawartości
rumcajs69xxl

Mój mąż i ja

Rekomendowane odpowiedzi

Mój mąż i ja - Autor -  edymis4601  - świetnie i zaskakujące opowiadanie z netu - przyjemnego czytania

 

Mój mąż i ja (I)

 

Seks? Seks jest jedyną rzeczą trzymającą mnie przy zdrowych zmysłach.
Jedyny motor, napędzający machinę życia.
Jedyna rzecz, dla której naprawdę warto przecierpieć trud codzienności i syf, który nas otacza z każdej strony.

Kiedy już nie wiem co zrobić, nie umiem sobie z czymś poradzić, nie mam siły już nawet spać - kocham się ze swoim mężem. Nasze standardowe seanse trwające kilka dni przywracają mnie z powrotem do życia i czuję się jak nowo narodzona.

Seanse czyli seks rano, w południe i wieczorem. Albo częściej. Nie ważne gdzie. Nie ważne o której. Nic nie jest ważne oprócz seksu.

Niestety po seansach przychodzi posucha.
Tak było i tym razem. Po kilkutygodniowym poście zaczęłam się zastanawiać czy jeszcze pociągam męża. Gdy tylko wspominałam słowo ''seks'' on mnie obrażał albo się ze mną kłócił żeby mi się odechciało. Albo odwracał się na drugą stronę w łóżku i udawał strasznie zmęczonego. Zasypiał o 20.30 choć normalnie przed 23 nie było go w łóżku.
Droga z pracy wydłużała się o jakieś 2-3 godziny. Codzienne sprawy do załatwienia na mieście. Konieczne nadgodziny, których nigdy nie było i nie wiadomo co jeszcze.

Szukałam na Internecie o co chodzi. Błądziłam po męskich forach. Zadawałam na każdym pytanie w tym temacie, ale nikt nic mądrego nie potrafił napisać. Pojawiały się tylko komentarze, żeby przyjechać to on mnie zaspokoi albo żeby wyluzować, bo facet to nie maszyna do seksu. A mówią że przeciętny facet myśli o seksie co 7 sekund...
Byłam na skraju załamania i znerwicowana jak rzadko kiedy. Kiedy to po raz kolejny próbowałam się dowiedzieć co jest nie w porządku, powiedziałam że znajdę kogoś innego skoro to dla niego taki problem i będzie on miał spokój i ja.

Reakcja była natychmiastowa. W życiu bym się nie spodziewała.

Wstał z fotela, podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Po kilku naprawdę głębokich i szorstkich pocałunkach jego ręce mnie zepchnęły w dół.

Oczywiście jedną ręką już rozpiął sobie spodnie i wyciągnął sprzęt. Bez pytania i zastanowienia włożył mi go do ust i zaczął poruszać. Nie miałam czasu nawet pomyśleć nad tym co się dzieje. Kiedy jego penis stał się już na tyle duży, że zaczęłam się nim krztusić jego silne dłonie pociągnęły mnie do góry. Gdy już stałam naprzeciw niego zostałam odwrócona plecami do niego i pchnięta na stół, przed którym stałam. Krótka sukienka, którą miałam na sobie została zadarta do góry. Z bielizny zostały strzępy. Jednym ruchem wszedł do mojej cipki i zaczął od razu szybko posuwać.

Tempo było zawrotne. Już po chwili poczułam, że zbliżam się do szczytu. Zaczęłam jęczeć i wić się a on tylko mocniej mnie przytrzymywał ani na chwilkę nie zwalniając.

Po chwili doszłam. Ogromny orgazm przeszedł moje ciało. Po takiej przerwie to było jak butelka wody dla spragnionego wędrowcy. Ciągły krzyk usłyszeli na pewno sąsiedzi.

On jednak nie miał dość. Wyjął ze mnie penisa i dał mi może minutę na ochłonięcie zadowalając się w tym czasie samodzielnie. Gdy tylko udało mi się nabrać powietrza poczułam jak coś napiera na mój tyłek. Nie zdążyłam nawet odwrócić głowy a był już w środku. Posuwał mnie dalej szybko i ostro. Dobrze wiedział, że tak lubię najbardziej. Po chwili chwycił mnie za włosy i nimi przyciągał mnie do siebie. Jego oddech też przyśpieszał. Nie zwalniał jednak ani na chwilę. Po chwili doszłam jeszcze raz równocześnie z nim. Czułam się jakbym przebiegła maraton. On usiadł spocony z powrotem w fotelu a ja wgramoliłam mu się na kolana. Siedzieliśmy tak kilka minut bez słowa, próbując wyciszyć nasze oddechy i zaciągnąć się powietrzem. Po kilku minutach spojrzałam na niego. Miał przymknięte oczy nadal próbując wyrównać swój oddech.

- To było szaleńcze! - szepnęłam. On otworzył oczy i spojrzał na mnie przeciągle.
- Następnym razem nie ręczę za siebie jak jeszcze raz wymyślisz, że pójdziesz na lewo - powiedział patrząc mi prosto w oczy. W jego źrenicach widać było wściekłość. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej złości u niego. Wydawał się wtedy nieobliczalny. Patrzył jakby czekał na potwierdzenie, że tego nie zrobię. Ja jednak nic nie powiedziałam. Próbowałam wytrzymać jego spojrzenie, ale nie było to łatwe. Gdy stwierdził, że nie doczeka się mojej odpowiedzi dodał równie wściekle - Jesteś tylko moja i moja pozostaniesz. I dobrze wiesz, że dowiem się jak pójdziesz na bok. I nie chciał bym być wtedy w twojej skórze. Pamiętaj o tym!
Zabrzmiało to co najmniej jak groźba. Ale nie przestraszyłam się. On często tak mówił. Wiem, że zraniła go poprzednia dziewczyna właśnie zdradą. I wiem, że to jedyne, co nie będzie mi wybaczone. Wstałam i poszłam pod prysznic zastanawiając się co będzie wieczorem. Zazwyczaj po tak długim poście można było liczyć na jakiś dalszy ciąg.

Ciepło znów zaczynało napływać do mojego ciała więc przestałam o tym myśleć. Po prysznicu zajęłam się obiadem.

Kiedy obiad był już prawie gotowy czekałam aż tylko sos do spaghetti się zagotuje mąż zaszedł mnie od tyłu. Objął mnie w pasie i zaczął całować po karku. Po chwili odwrócił mnie do siebie i podniósł. Gdy mnie trzymał wpił się w moje usta. Doniósł mnie do stołu, tam posadził i zaczął całować po dekolcie. Cienki szlafrok, który miałam na sobie po prysznicu, szybko ustąpił jego rękom i znów byłam nagusieńka. On był tylko w bokserkach, które zresztą równie szybko zdjął i usadowił się pomiędzy moimi udami. Jego ręce pieściły moje piersi a usta przyssały się do sutka.

Na mojej myszce czułam jak jego męskość powiększa się i pręży. Czułam się cudownie. Po chwili chwyciłam jego sprzęt do ręki i zaczęłam go masować. Druga ręka zajęła się klejnotami. Najpierw powolutku a później zaczęłam przyśpieszać. Po chwili jednak on mi przerwał. Chwycił moje dłonie i prawie siłą rozłożył je na bok po czym położył je na stole uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch, sam dalej pieszcząc moje piersi.

Po chwili przełożył moje ręce nad głowę i przytrzymywał je jedną ręką. Drugą chwycił za penisa i wprowadził go we mnie. Tym razem był delikatniejszy, ale nadal dominował. Wie, że lubię kiedy on dominuje. Nie zawsze tak jest, ale uwielbiam te chwile. Kiedy wszedł do końca na chwile się zatrzymał i spojrzał mi prosto w oczy.
- To tak w roli przypomnienia, maleńka, kto jest twoim jedynym kochankiem - szepnął i zaczął się poruszać we mnie. Jego tempo powolutku nabierało prędkości. Ręce cały czas miałam skrępowane. Jedną ręką trzymał mnie a drugą pieścił moje piersi. Po chwili jednak puścił moje ręce i zajął się piersiami. Oczywiście skorzystałam z okazji i chwyciłam jego tyłek by jeszcze bardziej go do siebie przyciągnąć. Jego to jednak zdenerwowało, że przejmuje kontrolę, wyszedł ze mnie, chwycił za ręce i ściągnął ze stołu, stawiając na nogi.
- Gdybym chciał dziwko żebyś mi pomogła to bym ci powiedział. Teraz nie masz tu nic do powiedzenia. - wycedził przez zęby po czym odwrócił mnie tyłem do siebie, ręce wykręcił na plecy i wszedł głęboko. Zaczął znowu posuwać mnie jak zwierze. Mój oddech znów przyśpieszył. W tej pozycji naprawdę głęboko można wejść a on nie hamował się ani trochę. Zaczynałam nawet odczuwać delikatny ból, ale to tylko wzmogło moje podniecenie. Moje piersi uderzały o blat stołu. Kant blatu wbijał mi się w uda. Mimo tego znowu poczułam falę gorąca zbliżająca się do mnie. On też to wyczuł i jeszcze bardziej przyśpieszył. Doszedł w tym samym momencie co ja. Moim krzykom nie było końca. Darłam się i wiłam a on mimo szczytowania ani na chwilę nie rozluźnił uścisku. Kiedy już zaczynaliśmy się uspokajać dopiero puścił moje ręce i wyszedł z kuchni bez słowa.

Nie jedna kobieta a nawet ośmielę się powiedzieć, że prawie każda obraziła by się za taki rozwój wypadków. Wyzywanie i unieruchomienie już jest powodem do spięcia a do tego sprowadzenia roli kobiety do dna nie jednej pani wyda się okropieństwem, rzeczą nie do przyjęcia. Ja jednak jestem przeszczęśliwa kiedy tak mnie bierze mąż. Czuje wtedy i widzę wyraźnie, że naprawdę mnie pragnie.

To typowo męskie podejście wg mnie, ale już takie mam. Nigdy nie łączyłam seksu z miłością jak w zwyczaju mają to kobiety. Dla mnie seks to jedno a miłość drugie. Kocham człowieka z którym mieszkam i żyje, z którym rozmawiam i dziele swe emocje. Pieprze się z mężczyzną. Robię to dla samego rozładowania napięcia, dla samego pieprzenia i dla orgazmu a nie dla udowodnienia miłości. Oczywiście może to być jedna i ta sama osoba, ale nie musi. Większość kobiet na taki układ by nie poszła.

Dokończyłam sos, który niestety się przypalił. Ugotowałam makaron i zjedliśmy jak gdyby nigdy nic. Jak stare dobre małżeństwo opowiadając sobie nawzajem o dniu w pracy. Jak to przy piątkowi bywa mąż wyszedł do pubu spotkać się z kolegami a do mnie wpadły przyjaciółki. Tak ustaliliśmy między sobą tuż po ślubie, że piątki spędzamy ze znajomymi - ale osobno. Miła odskocznia od codziennego życia. Czasem ja wychodzę z dziewczynami, czasem mąż, ale nigdy nie spędzamy tego wieczoru razem. Niejedna by pomyślała, że bardzo luźne podejście, swobodne i dążące do zdrady. My jednak uznaliśmy, że na zdradę to można każdą chwilę wybrać a ten jeden dzień w tygodniu nic by nie zmienił. Umowa dotyczy też, że osoba wychodząca wraca przed 3 żeby się ta druga nie martwiła.

Dziewczyny przyszły jak zawsze z kilkoma butelkami wina i stosem płyt DVD. Oglądnęliśmy jakąś nowość, później jakiś klasyk. Trochę potańczyliśmy przy muzyce z komputera i zakończyłyśmy spotkanie. Dziewczyny poszły do swoich domów a ja zafundowałam sobie długą kąpiel z olejkami zapachowymi. Cała moja cipka była spuchnięta i poocierana. Kąpiel była dla niej doskonałym pomysłem. Poleżałam chyba w wodzie z godzinę, aż zrobiło mi się całkiem zimno. Jak wyszłam z wanny wypiłam jeszcze kieliszek winka na rozgrzanie i poszłam spać.

Mąż kiedy wrócił, nie wiem. Słyszałam, że buszuje po kuchni jeszcze, jak to on, ale nie spojrzałam na zegarek, która była godzina. Przysnęłam. Obudziłam się kiedy coś chłodnego zaczęło mi się zlewać z ud na myszkę. Otworzyłam oczy, ale z ciemności nie mogłam nic dostrzec. Czułam tylko mdły truskawkowy zapach, pewnie naszego żelu intymnego. Nie poruszyłam się nawet tylko nasłuchiwałam jakiś odgłosów i czekając na rozwój wypadków. Po chwili moje uda rozłączyły silne, męskie dłonie a w moją cipkę zanurzył się ciepły palec. Rozsmarował najpierw żel po całej cipce i pozwolił resztce spłynąć do kakaowego oczka.

Następnie poczułam więcej palców a dwa z nich zawędrowały do środka. Trochę tam pogmerały na prawo i lewo i zaczęły się wycofywać. Na ich miejsce wpełzły tym razem trzy. Do tego wszystkiego dołączył język, pieszczący mój guziczek rozkoszy. Było mi cudownie. Takiej palcówki dawno mi mąż nie robił. Palce zaczęły mnie posuwać a język w szaleńczym tempie biegał po mojej łechtaczce. Co jakiś czas mąż ssał guziczek. Było mi jak w niebie. Szybko zaczęłam dochodzić i o dziwo on mi nie przeszkodził. Zawsze traktował to tylko jak grę wstępną. Tym razem na tym zakończyliśmy. Kiedy ponownie zalała mnie fala gorącą a moje ciało wygięło się w łuk przy okrzyku zachwytu on przerwał i wdrapał się na łóżko w całości. Przytulił mnie mocno i szepnął, że nadal jestem tylko jego po czym zasnął. Był nieźle wstawiony, ale nie przeszkadzało mi to. Takiego lizania nie często mam okazję doświadczyć. Tuż po nim też odpłynęłam. Śniło mi się, że znowu uprawiam sex. Byłam już u skraju wyczerpania, kiedy zorientowałam się, że posuwa mnie tym razem dwóch mężczyzn - obaj nie znajomi. Dobrze, że snów nie widać, bo chyba by mnie mąż ukatrupił.

Następnego dnia obudziłam się w pustym łóżku. No tak. W soboty z rana mąż biegał albo poświęcał się innym sportom. Aż dziw, że jak wypije w piątek wieczorem, w sobotę zamiast marudzić skacowany on się bierze za siebie. Chociaż - jak by nie było to też jakiś sposób na kaca. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie mocną kawę. Zaczęłam wspominać początki mojego życia seksualnego.
Trudno było mi umiejscowić jakiś przełom. Właściwie odkąd pamiętałam to seks był obecny, jeśli nie w czynach to chociaż w myślach...

Zamyślona i nadal zaspana wróciłam do łóżka. Nie wiem dlaczego, ale kawa, choćby jak mocna, nigdy na mnie nie działała. Albo działa, ale odwrotnie - usypia. Położyłam się i w momencie usnęłam. Obudził mnie mąż. Nagi i mokry. Pewnie wyszedł spod prysznica. Nie wiem jak to zrobił, że rozebrał mnie nie budząc przy okazji, ale też leżałam naga. Całował właśnie moje piersi. Ssał delikatnie sutki i masował całe piersi. Kiedy zauważył, że mam otwarte oczy podciągnął się do góry. Pocałował mnie delikatnie i pogłaskał po rozpuszczonych włosach.
- Dzień dobry śpiąca królewno. Już południe śpiochu. - szepnął i wrócił do pieszczot piersi. Był bardzo namiętny i delikatny. Głaskał mnie też po brzuchu. Moje ręce spoczęły na jego głowie a oddech stał się głębszy. On nadal bardzo delikatnie mnie pieścił. Głaskał i całował piersi zagłębiając się coraz niżej mojego ciała. Przeszedł przez brzuch, nad którym też spędził kilka minut. Aż doszedł do wzgórka rozkoszy. Zanim jednak dotknął najczulszego punktu pieścił moje nogi, całował wewnętrzną stronę ud. Czekał aż zacznę szaleć i błagać go aż dotknie tam gdzie należy. Jego słodkie tortury trwały kilka pięknych minut aż w końcu poczułam jego język, jak muśnięcie skrzydeł motyla, na mojej łechtaczce. Lizał ją i ssał delikatnie, później wylizał całą cipkę i wrócił znów do magicznego guzika. Palce w między czasie włożył do środka i poruszał nimi delikatnie. W pewnym momencie moje ciało przeszedł delikatny dreszcz. Musiał trafić na ten legendarny punkt G. Zatrzymał się na chwilkę i za moment znowu poruszył w ten sam sposób palcem jakby chciał się upewnić, że jest w dobrym miejscu. Kolejny dreszcz upewnił go i pieszcząc mnie tam wrócił do pieszczot łechtaczki językiem. Tego było już dla mnie za dużo. Czułam się wspaniale i zaczęłam marzyć żeby coś większego we mnie weszło. Zaczęłam się kręcić i mruczeć, ale on tylko mnie przytrzymywał mocniej i nie przerywał nawet na moment. W końcu się wyrwałam, przekręciłam go na plecy i już miałam go dosiąść, kiedy on zrzucił mnie z siebie i usadowił się między moimi udami nie wkładając jednak swojego przyjaciela we mnie tylko całując mnie po szyi i dekolcie.
- Błagam cie, wejdź we mnie - zaczęłam mruczeć mu do ucha. Moje napięcie sięgało zenitu. On jednak nie zwracał uwagi na moje prośby i dalej całował i pieścił mnie delikatnie. Dopiero po kilku kolejnych prośbach wszedł delikatnie i powolutku we mnie, po czym zatrzymał się i znów zajął się piersiami. Próbowałam sama nadać tempo wchodzenia we mnie gdyż byłam już na skraju wytrzymałości. Pod jego ciężarem nie wiele mogłam jednak zrobić. Jemu natomiast wyraźnie sprawiało przyjemność moje wysiłki. W końcu przerwał pieszczoty i spojrzał mi prosto w oczy. Wytrzymując jego spojrzenie poczułam, że powoli się ze mnie wysuwa i po chwili wkłada go z powrotem. Wszystko jednak robił z ogromną czułością i delikatnością. Dopiero po kilku pchnięciach zaczął nabierać tempa. Mnie już dużo nie było trzeba i po chwili doszłam a moje ciało przeszedł skumulowany orgazm. Opadłam z sił zupełnie i nie miałam siły nawet ręką ruszyć.

Wiedziałam, że on nie doszedł, ale normalnie nie miałam siły nic z tym zrobić. On nawet nie dopominał się o zakończenie sprawy a tylko przytulił mnie mocno i pieścił jeszcze trochę piersi póki mój oddech zupełnie się nie uspokoił. Później położył się obok mnie ciągle mnie obserwując i lekko się uśmiechając.
- Jestem szczęśliwy z tobą kotek. Nie wiem co bym zrobił gdybym cie nie miał - szepnął i znów mnie przytulił. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale poczułam się też szczęśliwa i spełniona. I w dodatku taki inny seks. To tak jakbym miała kilku kochanków. Wtuliłam się w jego ramiona i znów przysnęłam.

Z łóżka zwlekłam się dopiero po 15. Aż wstyd przyznać, ale rzeczywiście śpioch ze mnie okropny. On siedział przed komputerem i gdy zobaczył, że wstałam powitał mnie uśmiechem. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kolejną kawę i spojrzałam do lodówki zastanawiając się co by tu zjeść. Chwilę po mnie wszedł mąż, odłożył kubek do zlewozmywaka i podszedł do mnie, przytulając się do moich pleców i zaglądając mi przez ramię do lodówki.
- Mam nadzieję, że pamiętasz, że wychodzimy dzisiaj na obiad mała. - powiedział nie pytając a raczej przypominając. Obróciłam się do niego i spojrzałam pytająco.
- No przecież Ci mówiłem - stwierdził z wyrzutem - Z Łukaszem się umówiłem.

"No tak" - pomyślałam kiwając jednocześnie głową. Łukasz to najlepszy kumpel mojego męża i często umawialiśmy się na pizze czy jakiś inny Fast Foods. Lubiłam go bardzo. Swoją drogą, że mnie bardzo pociągał z wzajemnością. Był wysoki i raczej otwarty na nowości w łóżku. Nie to co mój mąż.

Pamiętam jak raz przy grillu po wódce zeszło na tematy wiadome to Łukasz nawet opierniczył męża, że jest taki staroświecki i że trzeba popróbować wszystkiego i żeby mi nie zamykał drzwi skoro sam jest taki zamknięty. Śmiać mi się chciało strasznie wtedy, że ktoś miał odwagę mu coś powiedzieć. Niestety wykład nie przyniósł oczekiwanego rezultatu i w sypialni nic się nie zmieniło.

Pamiętam też jak całą paczką byliśmy w pubie. Mój mąż nie mając silnej głowy niestety szybko wymagał odwiezienia. Jako że ja zazwyczaj byłam wszystkich kierowcą odwiozłam go i wróciłam czekając na pozostałych. Łukasz wtedy powiedział, że strasznie go pociągam i żebyśmy zaspokoili swoja ciekawość. Wyśmiałam go, ale on jak to pijany nie ustępował. Jego ręce, dyskretnie pod stołem, zaczęły dotykać moich nóg, próbując dostać się wyżej. Spytał w końcu czy nie mam ochoty, że marzy o mnie już od samego początku jak jestem z mężem, że wyobrażał sobie już nieraz jak to robimy razem i że nie wierzy że nie mam ochoty spróbować z kimś innym.

No tak. Łukasz wiedział, że nie miałam nikogo innego niż męża. Spytałam się jak to sobie wyobraża. Uradowany powiedział, że bardzo prosto, że pojedziemy do jakiegoś hotelu, gdzie nikt nas nie zna, zrobimy to raz bez żadnych zobowiązań, miał nikt się nie dowiedzieć. Jakby się nam spodobało to byśmy pomyśleli o "stałej współpracy" - jak sam powiedział. Wyśmiałam go znowu i powiedziałam, że to niemożliwe.

Powiedziałam, że na pewno by się ktoś dowiedział, a nawet jeśli nie, to ja bym powiedziała mężowi, bo nie mogłabym go okłamywać całe życie. Stanęło na tym, że jest gotowy w każdej chwili i wystarczy mój jeden telefon. Nic nie odpowiedziałam.

Kiedy impreza się kończyła wyszło, że mam odwieźć tylko Łukasza i jeszcze takiego Marcina. Oczywiście dziwnym trafem dom Marcina był wcześniej. Odwiozłam go i zostaliśmy z Łukaszem sami. Już w drodze jego ręce znowu zaczęły mnie dotykać a jego pijane i nieświadome oczy przyglądały mi się badawczo. Kiedy zatrzymaliśmy się przed jego domem on zgasił silnik w samochodzie i tym samym zbliżył się do mnie niebezpiecznie.
- Wejdziesz na chwilkę? - spytał cichutko i zaczął delikatnie muskać moją szyję. Moje ciało szybko zaczęło reagować, wbrew temu co mówił rozum.

Byliśmy wtedy w fazie postu z mężem. Tak to już jest u nas, że albo kochamy się codziennie a nawet kilka razy dziennie albo nie kochamy się wcale przez długi długi czas. Nie wiem dlaczego tak jest.

Ja wolałabym żeby cały czas była pierwsza faza częstego seksu.

Oczywiście nie weszłam. Łukasz kusił jak tylko najlepiej potrafił, ale nie mogłam tego zrobić.

- Dlaczego? - pewnie zapyta nie jeden. Układ rzeczywiście byłby czysty i prosty - raz jeden jedyny i nikt się nie dowie. Nic tylko korzystać. I właśnie o to chodzi. Obawiałam się i nadal mnie to powstrzymuje - jakbym spróbowała i by mi się zbyt spodobało? A co gdyby seks z kimś innym byłby lepszy niż z mężem? To byłby koniec naszego małżeństwa. Więc lepiej dmuchać na zimne i nie próbować.

Tego dnia zjedliśmy pyszne kebaby na talerzu. Jest u nas taka knajpka przy rynku, gdzie smakuje kebab wyśmienicie. Wypiliśmy po piwku - ja jak zwykle bezalkoholowe. I zakończyliśmy spotkanie. Dzięki bogu nie znaleźliśmy się z Łukaszem sam na sam. Zresztą był zbyt trzeźwy żeby mieć odwagę znów coś zaproponować. Zabawne jacy faceci są grzeczni i wstydliwi jak są trzeźwi i zdani sami na siebie. A wystarczy jeden kolega i kozakują. Zabawne naprawdę...

Dodaj

Mój mąż i ja (II)

Kolejny weekend za mną... Niestety mężowi znów coś się pomieszało i od tamtych akcji seksu nie było ani trochę. Męczy mnie już takie życie i takie huśtawki nastrojów mojego męża. A mówią, że to kobiety są zmienne i niestałe w uczuciach. Znowu nie odzywał się prawie przez cały dzień a na wieczór tylko krótkie "Dobranoc" i obracał się plecami do mnie. Strasznie trudno żyje się z takim człowiekiem, który nawet nie powie co go gnębi i co go boli. Ja zawsze od razu wykrzyczę co mi nie pasuje i przynajmniej sprawa jest jasna. Jego trzeba brać na przeczekanie. Zawsze tłumacze sobie, że widać potrzebuje takiej samotni. W końcu starzy kawalerowie mają swoje durne przyzwyczajenia.

W piątek jak zwykle wieczór spędziliśmy osobno.
Tym razem to ja z przyjaciółkami zawitałyśmy do klubu a mąż z kolegami zostali w domu i grali w pokera.
Hazard.
Co w nim jest że faceci się nim tak ekscytują?

Mało ważne. Ja wytańczyłam się za wszystkie czasy. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Choć początkowo wydawało się, że impreza będzie do bani.

Zaczęło się od telefonu, że jedna z nas nie da rady przyjść. No trudno. Trzy to jeszcze nie mało i damy radę sobie same. Później druga zadzwoniła, że się spóźni. Wnerwiłam się owszem, ale ta trzecia mnie uspokoiła podwójnym drinkiem, który wypiłam na jeden łyk. Od razu zrobiło mi się weselej. Zjadłyśmy najpierw pizze i poszłyśmy na disco. Tam spotkałyśmy się z tą spóźnialską. Na początku było drętwo. Jak to na początku dyskoteki każdy się wstydzi zacząć tańczyć na pustym parkiecie. No to wzięłyśmy sobie mini-boxa, po drinku i usiadłyśmy. I się zaczęło. Jedna koleżanka, dość rozwiązła, zarzuciła tej drugiej, że marnuje życie czekając na jednego jedynego. Ta jej na to, że jest dziwką i puszcza się z kim popadnie. Nie mogłam tego słuchać. Odwieczny problem pomiędzy nimi od kiedy się poznałyśmy. Wkurzona i pewna, że impreza się zaraz skończy poszłam do baru po kolejne drinki. Zerkałam kątem oka do naszego boxa czy aby nie skoczyły jeszcze dziewczynki do siebie. Na parkiecie zaczęły wychodzić pojedyncze osoby. Oczekując na zamówienie podszedł do mnie jakiś facet.
- Coś niezbyt szczęśliwą masz minkę kotku. Na imprezie to się trzeba cieszyć każdą chwilką. - szepnął wprost do ucha a jego ręka już obejmowała mnie w pasie. Popatrzyłam na niego wściekle. Już chciałam mu coś odpyskować, kiedy przypomniałam sobie, że nie mam chwilowo po co do boxu wracać. Zlustrowałam go więc od stóp do głów. Uśmiechnęłam się słodko jak lalka Barbie.
- A chcesz mnie rozweselić przystojniaku czy tak tylko zagadałeś? - spytałam i położyłam swoją rękę na jego ramieniu. Jego mina nie ukrywała zdziwienia. Popatrzył na mnie przeciągle i pociągnął mnie na parkiet. Zdążyłam tylko chwycić swojego drinka i położyć go na stole w naszym boxie. Drinki dziewczyn już zostały. Dziewczyny widząc, że przyszłam do stolika z jedną szklanką przerwały kłótnie i spojrzały na mnie. Kiedy dostrzegły, że nie jestem sama pootwierały buzie.

Co działo się dalej już nie wiem, bo mój nowy towarzysz znów pociągnął moją rękę w stronę parkietu. Grali właśnie nową piosenkę Britney Spears "Till the World ends". Ogólnie fajny kawałek, ale trudny do tańca. Nam to jednak nie przeszkadzało. Tańczyliśmy i tańczyliśmy i ten utwór i kilka kolejnych. Z każdą nową muzyką coraz bardziej zbliżaliśmy się do siebie. W końcu tańczyliśmy tak, że czułam każdy jego mięsień. No i sztywniejący członek oczywiście też. Po kilku szybkich kawałkach marzyłam żeby choć na chwilę usiąść. I najlepiej zapalić jeszcze papierosa.

Pociągnęłam nieznajomego z parkietu do naszego stolika. Tam wypiłam drinka znowu jednym łykiem i w osłupieniu dziewczyn. Wyciągnęłam z torebki papierosy i pokazałam je żeby było wiadomo gdzie idę i po co. Dogadać się już przy głośnej muzyce nie dało. Pociągnęłam mojego tancerza za sobą przed dyskotekę. Zatrzymałam się tuż przed wejściem, ale bramkarz uprzejmie prosił żeby mu nie palić pod nosem.

- Choć przespacerujemy się trochę - zaproponował chłopak i odpalił mi papierosa. Zgodziłam się kiwnięciem głowy i mocno zaciągnęłam się papierosem. Nie palę dużo, tylko przy alkoholu czy jakiejś imprezie dlatego od razu zakręciło mi się w głowie. Drinki wypijane na jeden łyk też pewnie miały w tym swój udział. Na szczęście mogę pochwalić się silną głową i pamięcią więc wszystko miałam pod kontrolą. Przynajmniej tak mi się wydawało. Szliśmy i opowiadaliśmy trochę.

Dowiedziałam się, że mój rozweselacz ma na imię Arek i jest młodszy o 6 lat ode mnie. "Małolat cholerny" pomyślałam i uśmiechnęłam się do swoich myśli. On chyba tego nie zauważył. Jako że byłam już trochę wypita więc i śmielsza no i trochę znowu przeposzczona spytałam go o seks. Okazało się, że jeszcze tego nie robił z prawdziwą kobieta.

Miał kiedyś dziewczynę, ale to był ich obu pierwszy raz. Stres i niewiedza zakończyła ponoć sprawę nim się naprawdę zaczęła. Tuż po tym się rozstali i o dalszym ciągu nie było mowy. Stwierdził, że wolałby teraz z jakąś starszą kobietą. Nic nie powiedziałam. Szliśmy, gadaliśmy
i w końcu zorientowałam się, że jesteśmy już dość daleko. Nawróciłam, ale jemu się to nie spodobało.

Popatrzył na mnie zawiedziony i spytał czy chce wracać.
- A na co liczyłeś maluchu? - zapytałam ze śmiechem. Popatrzył na mnie i podszedł do mnie bardzo blisko. Objął mnie w pasie i spojrzał w twarz.
- Myślałem, że mnie czegoś nauczysz. Widzę jaka jesteś nerwowa, to by Cię odstresowało. Pewnie masz ciężki tydzień za sobą. Pójdziemy do mnie. Zajmiemy się sobą. - każde zdanie mówił coraz ciszej i coraz bardziej gardłowo. Jego ręce zacieśniały uścisk a usta spełzły na szyje.
- Chyba śnisz młody. - powiedziałam krótko i wyrwałam się z jego uścisku. Popatrzył zaskoczony, ale nie zrobił nic. I dobrze. Jeszcze mi brakowało jakiegoś małolata na sumieniu. Nauczycielkę sobie znalazł. Do lokalu wróciłam sama. Kiedy dziewczyny mnie zobaczyły spytały co się stało.

Opowiedziałam im pokrótce co się stało a one wybuchły śmiechem. Obie stwierdziły, że mogłam go jednak nauczyć czegoś. Młodzież garnie się do wiedzy a nie ma skąd się uczyć. Powiedziałam im gdzie został i że mogą go same podszkolić jeśli maja ochotę. Nie chciały.

Incydent jednak miał dobre strony. Dziewczyny przestały się kłócić więc rozpoczęłyśmy wspólną zabawę. Bawiłyśmy się bez przerwy do 2.30 kiedy to DJ powiedział "Dowidzenia". Miałam ochotę jeszcze się gdzieś pobawić, ale dziewczyny miały już dość. Zamówiłyśmy taksówkę i porozjeżdżałyśmy się do domów.

Tam czekało na mnie tylko mnóstwo szklanek do pozmywania i dym po papierosach, tak gęsty, że można by go kroić nożem. Pootwierałam wszystkie okna jakie miałam w domu i poszłam do łazienki.

Szklanki zostawiłam na rano. Z łazienki naga poszłam do łóżka. Lubię spać nago. Szczególnie jak jestem wypita, bo strasznie mnie wtedy rozgrzewa. W łóżku jednak nikogo nie było.

Spojrzałam na zegarek - 3.27. Chciałam zadzwonić do męża co się z nim dzieje, ale nie umiałam namierzyć swojej komórki. Stwierdziłam, że nie mam siły jej szukać i poszłam spać. A niech robi sobie co chce i tak dostanie burę za szklanki i dym to i przy okazji odświeżę mu zasady umowy piątkowej.

Przebudziłam się o 5.43. W łóżku byłam nadal sama. Zawołałam za nim myśląc, że może jest w kuchni albo w łazience. Nikt się nie odezwał.
Zaniepokoiłam się trochę. Pomyślałam, że coś mogło się stać. Miałam jednak taka ciężką głowę i w ogóle wszystko. Nie miałam siły wstać.
Pomyślałam, że złe wiadomości już by do mnie dotarły i zasnęłam znowu.

Dopiero o 7.16 coś wgramoliło się do łóżka, budząc mnie przy tym. Wściekła i nie wyspana obróciłam się tylko plecami i zasnęłam z powrotem. Wstałam dopiero o 11 i doznałam szoku. Wszędzie porozrzucane były ciuchy męża. Kilka szklanek, które widziałam w nocy były tylko wierzchołkiem góry lodowej. Na podłodze w salonie było pełno popiołu z papierosów a w całym domu niemiłosiernie śmierdziało. Wściekłam się strasznie i chciałam obudzić męża żeby go opierniczyć, ale stwierdziłam, że to i tak nic mi to nie da. Pokrzyczę sobie, on to wysłucha a sprzątanie i wietrzenie i tak spadnie na mnie. Ubrałam się więc i napisałam kartkę żeby zadzwonił jak dom będzie wstanie w jakim go zostawiłam wczoraj, bo wcześniej to się tam nie pokaże i wyszłam. Trochę byłam skacowana, ale nigdy jakoś mnie to strasznie nie ograniczało. Na ból głowy jakaś pigułka, butelka wody pod pachę i po kacu. Poszłam na zakupy do centrum handlowego. Zrobiłam zakupy na cały tydzień na spożywce. Połaziłam trochę po butikach. Kupiłam kilka koszulek nocnych i trochę bielizny mając nadzieję na rozruszanie męża.

Niestety on nie dzwonił z przeprosinami a ja już w tym centrum miałam wszystko obejrzane.
Zadzwoniłam więc do kumpeli i pojechałam do niej na kawę. Spędziłam tam całe popołudnie.

Dopiero po 18 przyszedł sms od męża, że jest głodny jak wilk i chętnie by coś zjadł. "No jasne" pomyślałam "przyznać się, że się narozrabiało i już jest posprzątane to trudna sprawa. Lepiej zasłonić się jedzeniem". Pożegnałam się więc z koleżanką i pojechałam do domu. Tam owszem, szklanki były pomyte i poodkurzane, ale nadal strasznie śmierdziało i podłoga jeszcze lepiła się od rozlanych trunków. Opierniczyłam go z góry na dół. Za bałagan. Za dym. Za późny powrót.

Przypomniałam mu jaka była umowa. On wysłuchał mnie bez słowa. Jak skończyłam to spytał czy będę coś gotować czy ma zamówić coś na telefon, bo naprawdę jest głodny i zaraz padnie jak czegoś nie zje. Oczywiście wnerwiłam się jeszcze bardziej. Zafundowałam mu kolejny wykład. Też bez rezultatu a raczej bez reakcji.

Wkurwiłam się i poszłam do sypialni po odświeżacze elektryczne i jak je załączyłam wzięłam się za zmywanie podłóg. Odsuwając sofy żeby i tam powycierać, znalazłam pomadkę.
- Były tu wczoraj jakieś kobiety? - spytałam bez ogródek. Wydawało mi się, że się trochę zmieszał, ale szybko kiwnął głową, że nie, nie patrząc mi nawet w oczy. - To co to jest? - pokazałam mu znalezisko.
- Mi to wygląda na babskie malowidła. Pewnie któraś z Twoich zwariowanych przyjaciółek zapomniała albo zgubiła.
- Nie skarbie. Żadna z nich nie używa takiego koloru. - powiedziałam rzeczowo. Szminka była krwisto czerwona. Patrzyłam jak zbladł na ułamek sekundy czekając na wyjaśnienia.
- Nie wiem. Ja tego nie używam w ogóle więc moje to nie jest z pewnością.
- A gdzie byłeś do rana?
- O ludzie już jakieś teorie spiskowe znowu w tej Twojej głowie się tworzą. Zabrakło nam alkoholu to poszliśmy do Leszka a tam stawki tak urosły, że od stołu nie można było odejść. Wiesz jak to jest przy pokerze.
- Jakoś nie układa mi się to w całość.
- Kobieto daj mi spokój. Jestem zmęczony i niewyspany. Skacowany i głodny. Daj mi dzisiaj spokój. - Do drzwi zadzwonił dostawca jedzenia więc rozmowa się urwała. Dokończyłam wycierać podłogę, później zjadłam przeznaczoną dla mnie porcję. Aż dziw, że i mnie się dostało, że nie zapomniał o mnie jak zamawiał jedzenie. Później padnięta poszłam spać.

Niedziele spędziliśmy przed telewizorem nie odzywając się prawie w ogóle do siebie. Jak rozładowywałam zakupy w kuchni, w półce znalazłam pełniutką butelkę whiskey. Nawet nie tknięta. Znowu we mnie zawrzało. Czyli jednak alkoholu nie brało. Ciekawe czy Leszek wie, że mój mąż był wczoraj u niego. Już miałam telefon w ręku żeby do niego napisać, kiedy do głowy przyszło mi hasło "męska solidarność". Pewnie nawet jak nie wiedział to w ciemno by powiedział, że było tak jak mąż mówi. I prawdy się tu kobieto nie dowiesz.

Swoją drogą - dlaczego mężczyźni nigdy nie mogą powiedzieć prawdy tylko próbują ściemniać do samego końca. I ta ich solidarność. Żaden prawdy o drugim nie powie. Spytasz - Był u Ciebie mój mąż? Odpowie - Tak był. Powiesz - A on twierdzi, że był u kogo innego. A on na to - No tak. Byliśmy tam razem. ¬le zrozumiałem poprzednie pytanie.

Trochę szczerości i prawdy jeszcze nigdy nikogo nie zabiło. Ewentualnie następstwa. Panowie - nie okłamujcie żon, kochanek, partnerek. Prawda i tak wychodzi zawsze na jaw.

 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...