Skocz do zawartości
rita

...i wtedy okazało się, że to jednak nie był najlepszy pomysł...

Rekomendowane odpowiedzi

Duszek

oooooooooooooo.... z dzieciństwa.....  

 

sąsiad robił taką fajną sztuczkę z monetą :D że wsadzał ją sobie do ucha i wyciągał nosem, zawsze na to patrzyłam zafascynowana

 

ja też tak chciałam, taką sztuczkę umieć

 

miałam może z pięć - sześć lat nie więcej, nie miałam monety to wzięłam takie koraliki w kształcie grzybków co się mozaiki z nich robiło na specjalnej plastikowej siatce; no nie szło mi nic z tą sztuczką... od strony ucha, to pomyślałam sobie, że może od strony nosa spróbuję

 

 

nie wiem ile tych koralików sobie do obu dziurek w nosie nawsadzałam i jak głęboko, w każdym razie skończyło się w szpitalu na ich wyjmowaniu i jakimś totalnym krwotoku z nosa i cholernym bólu

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
20 minut temu, Grey79 pisze:

Nie przejmujcie się, miałem to samo. Częste spotkania głowy z  różnymi twardymi przeszkodami. 

 

Rita miała w domu rodzinnym w pokoju taki żyrandol wiszący na wysokości głowy z 3 prętami wystającymi na każdą stronę. Po kilkudziesięciu spotkaniam między nim a moją głową przestałem liczyć tak więc zgłaszam się do badania:

20 minut temu, Grey79 pisze:

Czyżby materiał na pracę naukową? "Wpływ urazów głowy  w młodości, na rozwiązłe zachowania seksualne w życiu późniejszym":lach:

A to oczywiście mała część tego co moja głowa znieść musiała :D 

  • Lubię 1
  • Haha 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Właśnie. Głupie pomysły w kontekście urazów głowy...

 

Dziadek uczył mnie jeździć na rowerze. Skutecznie nawet mu to szło... dopóki pchał :D No więc jak skończyła mu się cierpliwość zaprowadził mnie na najwyższą górkę w okolicy i stamtąd sam miałem zjechać. 

 

Przerwa na opis sytuacyjny: Żeby od strony górki trafić do domu dziadka trzeba było zaraz po zjeździe skręcić w prawo i tą ścieżkę znałem. Ścieżki na wprost nie znałem i nigdy nią nie szedłem a jedynie słyszałem, że jest tam dalej jakaś fabryka (w rzeczywistości 3 kilometry dalej).

 

No to zadowolony stanąłem z rowerem na szczycie górki i sru niczym Małysz w latach świetności. Szybko zbliżyłem się do "odbicia" znanej mi ścieżki i uświadomiłem, że nie potrafię hamować. Myśli pognały tak szybko jak rower po linii:  "jadę nie wiem gdzie, nie znam drogi, nie chcę do fabryki, powinienem się zatrzymać, nie potrafię hamować, jak zahamuję nogami to się zatrzymam". Tak też zrobiłem dociskając nogę do pędzącego podłoża. Wtedy po raz pierwszy w życiu złamałem nos i zrobiłem salto :D 

  • Smutny 2
  • Haha 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
20 minut temu, Wichura pisze:

cieżki na wprost nie znałem i nigdy nią nie szedłem a jedynie słyszałem, że jest tam dalej jakaś fabryka (w rzeczywistości 3 kilometry dalej).

Iława. Wakacje. A ja świeżo co zafascynowana i już czująca się mistrzem jazdy na rolkach. Hamulec też odkręcony. Bo po co - tylko cieniasy go używają :D

 

Iława. Miasto mi nieznane. Teren stadionu. Na podwyższeniu. Nawet sporym mocno. A przede mną i moją koleżanką rozpościera się widok na piękną długą asfaltową autostradę dla rolkowców. Wspomnę, że jednak nie miałyśmy pełnego widoku po horyzont...

 

 

 

....bo mniej więcej w połowie zjazdu z górki NAGLE zmienił się on w jednokierunkową ulicę dla samochodów, a z naprzeciwka jechał NAJSZERSZY NA ŚWIECIE ŻUK

 

 

ja już wiem jak wyglądają twarz i dłonie po  ostrym hamowaniu na drucianej siatce  :facepalm: (w zasadzie osiągnęłam pełną symbiozę z tą materią)

 

 

 

dodam, że było to na tyle głupie zachowanie, że naprawdę mogłyśmy się zabić....

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
16 minut temu, Wichura pisze:

Dziadek uczył mnie jeździć na rowerze.

Przypomniałeś mi rowerową sytuację pt. jak się kończy brak wiedzy. Miałem może z 5 lat i kolega dał mi się przejechać na rowerze. A, że swój rower miałem z tzw. kontrą, to znałem tylko ten sposób hamowania i nieświadomy byłem wynalazku zwanego hamulcem ręcznym. Pamiętam tylko takie migawki: jadę, pędzę prosto w mur, desperacko kręcę nogami do tyłu a to żółte cholerstwo (żółty był ten rowerek) za żadne skarby nie chce się zatrzymać i BAM!!!! Kolejna reminescencja,  to  miska z wodą, straszne ilości  krwi jak z zarzynanego wieprzka i mamusia bandażująca mi głowę.

 

Brak wiedzy  o różnych typach hamulców rowerowych odczułem boleśnie☺️

  • Lubię 2
  • Haha 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To ja pojadę komunijnie, 

 

W latach osiemdziesiątych iść do pierwszej komunii to bylo coś, cala rodzina wystrojona, kuzyni białe koszule, kuzynki białe sukienki, a najlepsza zabawa jaka przyszła nam wszystkim do glowy, to pójść do stodoły i z belek skakać w siano, a że było juz bardzo ciepło to wszyscy wygladali jak takie małe szarawe diabełki, a koszula moja miala być na bialy tydzień, 

Chyba jakaś trauma jest u mnie z tym zwiazana bo to pamietam jak by to było wczoraj

  • Lubię 2
  • Haha 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

dawne ciekawe czasy, typowe wakacje czyli pobyt u dziadków na wsi, mając lat mniej niż 10, z przylegającego do tejże wsi miasteczka przyjechał po mnie kuzyn, by razem spędzić czas u niego, przyjechał sławetnym Wigry 3 wiec miejsce dla mnie tylko na bagażniku, wracamy do niego do domu, niezbyt stromy zjazd przez park ale za to długi wiec i prędkość też nie mała,

minionej nocy przetoczyła się wichura więc w poprzek drogi powaliła drzewo

kuzyn jadąc po mnie wcześniej widział, że odpowiednie służby przecięły to drzewo   tworząc wąskie przejście dla pieszych

gdy zobaczyłem leżące w poprzek drzewo mówiąc szczerze wcale a wcale się nie wystraszyłem ale kuzyn pędził dalej chcąc pokonać je w powstałym wycięciu o czym nie zostałem odpowiednio wcześniej poinformowany :)

reakcja moja jednak go całkowicie zaskoczyła otóż niewiele myśląc postanowiłem opuścić miłe miejsce na bagażniku więc zeskoczyłem z niego, wtedy też na rower zadziałały prawa fizyki i nie dało się go w żaden sposób już opanować, 

nie wiem co było bardziej śmieszne w tym wszystkim czy ja jadący przez kilka metrów na brzuchu po żwirowatej drodze czy też widok jego "montującego" się w to drzewo kuzyna na rowerze ale przez długą chwilę leżałem nie mogąc opanować śmiechu i czynności fizjologicznych, mówiąc inaczej, ojszczałem się ze śmiechu

 

Ps. czytając Wasze opowieści nie da się zauważyć, że wg dzisiejszych standardów nie powinniśmy co najmniej żyć :)

 

  • Lubię 3
  • Haha 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pewnego dnia gdy mialem 16  moze 17 wracalem z kumplami z imprezy, w pewnym momencie za plotem jednej posesji.zaczął ujadać i biegac wzdłuż plotu pies, ktorys z kolegów mial latarkę a ja najmadrzejszy zacząłem świecić psiakowi w oczy, szlismy sobie tak wzdłuż płotu aż w pewnym momencie sie skończył i stal tam facet ktoremu wcale a wcale.nie spodobalo sie ze drażnilismy.jego psa.Tak więc gdy doszedlem.do furtki nadzialem sie na tego goscia a on po prostu strzelił mnie z liścia a że byl naprawde wielki to wystawil mi.szczękę.Nastepnu dzien byl straszny i śmieszny zarazem bo na wszelkie sposoby próbowałem wstawić szczękę  spowrotem.

  • Lubię 1
  • Smutny 2
  • Haha 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

U mnie rowerowych to sporo zdarzeń z uwagi na to ze jeździło się trochę wiecej niż standardowo (kolarstwo górskie) , a miałem wtedy coś 15-16 lat, 

Pierwsze bardzo mocne zdarzenie, a z perspektywy czasu śmieszne,

wiec byla sobie ścieżka z górki dość stromej, w szczytowym momencie prędkość oscylowała coś okolo 60km/h, obok tej ścieżki byla chatka, w której chodowaly się kury i akurat w tym moim szczytowym momencie prędkości kura postanowiła przebiec przez ścieżkę, wpadła w moje przednie koło, a że sprzęt był juz mocny i wszystko wytrzymało bez najmniejszego uszczerbku, kure przeciagneło kilka razy przez widelec i ją od razu rozporcjowało, mozecie sobie wyobrazić jak wygladalem caly w tej kurze i pierzu , szybki powrót do domu i tak jak stałem poszedłem pod prysznic, 

 

Też miałem manie poznawania nowych ścieżek w lesie, 

Pewnego pięknego popołudnia wybraliśmy się z kumplem obczajać nowe traski i trafiliśmy na ścieżkę w lesie z gorki dość stromej, pędze pierwszy widzę zakręt, składam sie w zakręt lajcik, a tu zakręt sie zaciesnia, łubudubu w pokrzywy, leżę na plecach rower w nogach i słyszę nagle #$&$% ku... I kumpel ląduje jakis metr ode mnie i tak lezymy dobre kilka minut, a kumpel do mnie "eeee żyjesz, nic ci nie jest" na szczęście i mi i jemu nic sie nie stało, ale analizując tylko kilka przypadków z tamtego okresu, to naprawdę cud że żyje

 

  • Lubię 4
  • Haha 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Kiedyś, gdy w każdej rzece można się było kąpać, choćby nie wiem jak brudna była woda...

A więc miałem dętkę od traktora (lub czegoś innego - w każdym razie była duża). Ojciec mi nawet plecionkę ze sznurka dorobił, żebym nie wpadał do środka. No i leżałem sobie tak i pływałem, i pływałem, i pływałem.

Obudziłem się kilka kilometrów za miastem, w zupełnie obcej okolicy. Słońce już prawie zachodziło, byłem wystraszony jak diabli. Miałem do wyboru: Albo zapierniczać obcymi ulicami w samych majtach turlając dętkę, albo wiosłować diabli wiedzą ile pod prąd.

Wybrałem tą drugą opcję. Dotarłem do domu zmęczony i zziębnięty jakoś około 23:00.

Do końca lata już dętki nie dostałem :(

  • Haha 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...