Skocz do zawartości
rita

...i wtedy okazało się, że to jednak nie był najlepszy pomysł...

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy byłem mały mieszkaliśmy w niewielkim miasteczku. Graliśmy w piłkę na podwórku i dość niefartownie wybiliśmy szybę u sąsiada. Na szczęście zdążyliśmy w ostatniej chwili odzyskać piłkę zanim wrócił do domu (syn sąsiada grał z nami).

Wymyśliliśmy historię, że to jakieś łobuzy rzuciły kamieniem z przejeżdżającego samochodu (na szybko nic mądrzejszego nie przyszło nam do głowy :facepalm:).

Niestety sąsiad był milicjantem na rencie, a w Polsce kończył się stan wojenny, więc sprawa chyba zrobiła się polityczna.

Niewiele wtedy z tego rozumiałem, ale nasza futbolówka zaowocowała wizytą mundurowych we wszystkich domach w okolicy i ciągłym nocnym patrolem na naszej ulicy :) Nas nikt nie przesłuchiwał - i dobrze bo na pewno pogubilibyśmy się w zeznaniach ;)

  • Lubię 4
  • Zmieszany 1
  • Haha 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
13 minut temu, skrzat pisze:

Nas nikt nie przesłuchiwał - i dobrze bo na pewno pogubilibyśmy się w zeznaniach ;)

 

W zasadzie, to jednak BYŁ DOBRY pomysł, aby zmyślić tą historię :D

  • Lubię 4
  • Haha 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A i jeszcze mi się przypomniało...

Mam o 4 lata starszą siostrę, która bała się pająków.

Miałem chyba z 9-10 lat... Plan był prosty: łapię pająka, rzucam na siostrę, ona wydaje jakiś wysoki dźwięk i mnie gania po podwórku. No ubaw po pachy.

Znalazłem takiego średniej wielkości pająka zatem, i rzuciłem jej na kolana jak siedziała na schodach. A ona zesztywniała, dostała jakichś drgawek i nie mogła złapać oddechu. Wystraszyłem się i nie wiedziałem co mam zrobić. I gdy tak stałem ona z pełnego rozmachu strzeliła mnie w pysk z takiego liścia, że mi mało łba nie urwało. Jak podniosłem się z ziemi, ona nadal stała i łapała oddech (pająk gdzieś przepadł).

Dużo później dowiedziałem się, że to się nazywa arachnofobia, i że siostra ma ją bardzo silną (do dziś z resztą).

  • Lubię 7
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zostałem kiedyś sam w domu z  z bratem, bo mama musiała gdzieś wybyć  (kiedyś jakoś mniej na to zwracali uwagę niż dziś🙂). Postanowiliśmy się zabawić w eksplorację jaskini, ale jak tu  ją stworzyć? Genialny pomysł, korytarze będą biegły pod stołem, brakowało nam tylko dobrego wejścia. Stwierdziliśmy, że musi być okrągłe i od góry. Na 2 krzesłach położyliśmy hula hop a wszystko przykryliśmy kocem (piękny turecki koc, kto z PRL pamięta ten rarytas🙂), tyle, że ten cholerny koc jednak zasłaniał  wejście. I wtedy mój brat wpadł na genialny w swej prostocie pomysł, trzeba w kocu wyciąć koło o wielkości hula hop i będzie git. Nożyczki i do dzieła. Zabawa była przednia, dopóki starzy nie wrócili do domu... Do dzisiaj mam uraz do jaskiń i wspinam się tylko w górach🙂

  • Lubię 3
  • Haha 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Też mi się przypomniała jedna sytuacja jeszcze którą mogę tu opisać.

 

Studia. Mieliśmy akademik w którym dosyć łatwo dawało się wyjść na dach o ile ktoś wiedział którędy. Z tego powodu nieraz zdarzało mi się tam przebywać. Miałem też dwie koleżanki które nigdy wcześnie nie paliły trawki ale chciały spróbować. No i jak łatwo się domyśleć uznałem, że dach akademika będzie świetnym miejscem na to. Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Udaliśmy się na dach, zapaliliśmy i było bardzo fajnie, miło itd. Do czasu aż trzeba było zejść a koleżanki... wkręciły sobie, że to nie drabina na korytarz tylko wgłąb jaskini gdzie jest wodospad i jak zaczną schodzić to się utopią lub spadną. Tego dnia dowiedziałem się jak to jest schodzić po drabinie upalonym z rozhisteryzowaną i równie upaloną koleżanką na plecach. Mocne 2/10 - nie polecam.

 

Ale powspominać lubię z perspektywy czasu ;) 

 

Ogólnie jak myślę o swoim dzieciństwie i tym co się robiło cały czas zachodzę w głowę jak to się stało, że wszyscy przeżyliśmy :) 

  • Lubię 4
  • Haha 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
16 minut temu, skrzat pisze:

ona z pełnego rozmachu strzeliła mnie w pysk z takiego liścia, że mi mało łba nie urwało.

 

Przypomniałeś mi dwie zabawne historie, obydwie mogły skończyć się źle, ale z perspektywy czasu, są śmieszne. Pierwsza: Gdy nosiłem bardzo długie włosy jako nastolatek, to oczywiście myłem je i suszyłem suszarką jak każdy. Kiedyś sobie je susząc, chciałem "zarzucić hery" w tył głowy za siebie i zapierdoliłem łepetyną w ścianę która była tuż za mną. Z całej epy. Skończyło się wstrząśnieniem mózgu, ale jakoś żyję na szczęście.

 

Druga, to chciałem nastraszyć moją dziewczynę, dla hecy, która grzebała przy czymś tam (już nie pamiętam przy czym) schylona. A ja zakradłem się za Nią, złapałem i puuu!! A Ona wyprostowała się jak struna i tyłem głowy, rozkwasiła mi nos, zupełnie.

 

 

  • Lubię 2
  • Haha 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
10 minut temu, Sem. pisze:

Przypomniałeś mi dwie zabawne historie, obydwie mogły skończyć się źle, ale z perspektywy czasu, są śmieszne. Pierwsza: Gdy nosiłem bardzo długie włosy jako nastolatek, to oczywiście myłem je i suszyłem suszarką jak każdy. Kiedyś sobie je susząc, chciałem "zarzucić hery" w tył głowy za siebie i zapierdoliłem łepetyną w ścianę która była tuż za mną. Z całej epy. Skończyło się wstrząśnieniem mózgu, ale jakoś żyję na szczęście.

 

Mój długowłosy kolega miał kiedyś bardziej genialny pomysł. Na mocno zakrapianej imprezie zgubił gumkę do włosów a że mu przeszkadzały postanowił złapać je taśmą. Pech chciał, że w domu był tylko b.mocny duck-tape. Włosów nie udało się uratować

  • Lubię 2
  • Smutny 2
  • Haha 5
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
11 minut temu, Sem. pisze:

w tył głowy za siebie i zapierdoliłem łepetyną w ścianę która była tuż za mną.

tym było naznaczone moje nastolectwo, permanentnie gdy szybko, plecami do ściany, z lekkim podskokiem chciałam na swoim tapczanie usiąść - zbyt często kończyłam takim przypierdoleniem w ścianę, że aż dziwne że żyję (pewnie wtedy coś mi się w deklu pomieszało :facepalm: )
 

zresztą to mój znak rozpoznawczy do dzisiaj - dzień bez walnięcia, upuszczenia czegoś na siebie czy choćby najdrobniejszego samookaleczenia czymkolwiekprzezprzypadek chyba mi się jeszcze nie zdarzył... nie pamiętam dnia kiedy czegoś sobie po prostu nie zrobiłam

 

 

 

czy to że żyję mam zaliczyć do nie najlepszych pomysłów? :lach:

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
2 minuty temu, Wichura pisze:

Mój długowłosy kolega miał kiedyś bardziej genialny pomysł.

u mnie jeden z kolegów z liceum chciał sobie włosy rozjaśnić i zrobił to

 

BIELINKĄ!!!

 

 

 

 

zafundował sobie łysienie plackowate a włosy, które się ostały w ilości policzalnej  w barwie takiej jak u Gandalfa Białego... 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

23 minuty temu, Sem. pisze:

Kiedyś sobie je susząc, chciałem "zarzucić hery" w tył głowy za siebie i zapierdoliłem łepetyną w ścianę która była tuż za mną.

 

9 minut temu, iko pisze:

zbyt często kończyłam takim przypierdoleniem w ścianę, że aż dziwne że żyję (pewnie wtedy coś mi się w deklu pomieszało :facepalm: )
 

Nie przejmujcie się, miałem to samo. Częste spotkania głowy z  różnymi twardymi przeszkodami. 

 

Czyżby materiał na pracę naukową? "Wpływ urazów głowy  w młodości, na rozwiązłe zachowania seksualne w życiu późniejszym":lach:

  • Haha 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...