Skocz do zawartości
skrzat

Czym dla Hotki są emocje Rogacza?

Rekomendowane odpowiedzi

Duszek
9 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Potem może na chwilę jest refleksja i chęć zrozumienia, ale gdy już są spotkania, szczególnie 1:1 to "ta chwila" jest najważniejsza, emocje są najważniejsze, relacja z Kochankiem jest najważniejsza etc

a odpowiedz na pytanie, czy gdy Ty spotykasz się z kochanką to czyje emocje są dla Ciebie najważniejsze? Twoje czy kogoś innego?

 

9 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Dla mnie cuckold czy swing od zawsze były doświadczeniami wspólnymi pary z osobami spoza związku. Wspólnymi!

trudno uwierzyć do końca w pełną "wspólnotę" przeżyć... coś tam każdy zawsze zostawia dla siebie w środku i nie podzieli się tym nigdy...choćby dlatego by domowego partnera nie ranić emocjami, które dostaje się od kochanków

 

9 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Co więcej zaczynam mieć wrażenie, że taka jest natura tej zabawy i jeśli jesteś Rogaczem to wcześniej czy później wylądujesz na marginesie.

może tak być, bo kobieta jest odleciana całkowicie na fali emocji z nowym mężczyzną, no nie da się ukryć, że zaprząta jej myśli i wtedy partner domowy może czuć się odsunięty, zaniedbany - tylko... na ile panowie potrafią głośno się przyznać do tego uczucia i je przegadać z własną żoną? a na ile czekają aż ona się ocknie?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, iko pisze:

trudno uwierzyć do końca w pełną "wspólnotę" przeżyć... coś tam każdy zawsze zostawia dla siebie w środku i nie podzieli się tym nigdy...choćby dla tego by domowego partnera nie ranić emocjami, które dostaje się od kochanków

Tu się nie zgodzę. U nas tak nie jest. Emocje, które dostaję od kochanków karmią rogatą duszę mojego Męża. Gdy odczuwam niepokój tęsknoty, rozpływam się w uwielbieniu do Kogoś, a Kochanek odwzajemnia to samo wobec mnie - mój Mąż przepełniony jest dumą. To widać, słychać i czuć.

 

11 minut temu, iko pisze:

może tak być, bo kobieta jest odleciana całkowicie na fali emocji z nowym mężczyzną, no nie da się ukryć, że zaprząta jej myśli i wtedy partner domowy może czuć się odsunięty, zaniedbany - tylko... na ile panowie potrafią głośno się przyznać do tego uczucia i je przegadać z własną żoną? a na ile czekają aż ona się ocknie?

Obie strony winny czuwać cały czas. Kurcze, ja naprawdę nie potrafię ukryć przed Mężem tego, gdy odlatuję. On zaraz to wyłapuje. Czyli - może nie do końca rozumiemy wzajemnych emocji, ale wyczuwamy, gdy coś się święci...

 

Lula.

  • Lubię 6
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
58 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Emocje, które dostaję od kochanków karmią rogatą duszę mojego Męża.

z tym się zgodzę całkowicie, bo szczęściem dla rogatej duszy jest spełnienie drugiej strony i to owszem widać i w oczach i atencji, którą daje Rogacz swojej partnerce...

 

58 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Obie strony winny czuwać cały czas. 

tu się nie zgodzę... mało się o tym mówi i mało kto się przyzna, lecz bliżej mi tu do poglądu @Lemoondzik

 

jednym jest czuwanie

piękna teoria i szczerze wierzę że są osoby i pary, które potrafią tę czujność i uważność na siebie mieć, jak również mieć działający system reagowania i posłuszeństwa (kluczowe w tym jest posłuszeństwo i wg mnie najtrudniejsze do zrealizowania)

 

nie podważam tak dojrzałych postaw jednak znam kilka historii gdzie mimo wysokiego poziomu kontroli, czuwania i obwarowań - posypały się związki totalnie - z tymże o tym nie przeczytamy... 

 

moja postawa jest zgoła inna - nie oddam pewnych swoich emocji, które są tylko między mną i kochankiem, nie podzielę się tym bo nie chcę, moje to jest i tylko moje...  co nie jest równoznaczne z zaniedbaniem drugiej strony 

 

drugim są myśli obu stron

lecz czy naprawdę każdy wywala swoje wszystkie myśli i uczucia przy partnerze a kierowane do kochanków, czy naprawdę wywala się flaki na wierzch czy jednak sporą część przepracowuje się z samym sobą?

 

a trzecim uczynki małżonki względem Rogacza

pojawiła się w moim życiu taka znajomość, która całkowicie odmieniła moja postawę - kiedyś myślałam, że jeśli usłyszę koniec to grzecznie posłucham a jednak pojawiła się taka osoba, że gdy się zorientowałam kim dla mnie jest,  już wówczas przyznałam się do tego "że z tej znajomości byłoby mi trudno zrezygnować gdybyś mnie o to poprosił" - i przyznałam się do tego od razu na głos i szczerze, zanim zostałam namierzona przez system "czuwania"  i śmiem twierdzić, że gdybym taką prośbę usłyszała moja odpowiedź brzmiałaby NIE 

 

i na deser paradoksik :)

 

jestem zwolennikiem szczerej, nawet brutalnie szczerej rozmowy o tym co przeżywa i czuje każda ze stron; i jak dla mnie nie wymaga to analizowania moich doznań na linii ja - kochanek a jedynie skupienie się na sytuacji domowej - kto jak się czuje i co mu przeszkadza

(ciekawe, czy zostanę zrozumiana czy znowu usłyszę, że mam swoją semantykę ;) )

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, iko pisze:

moja postawa jest zgoła inna - nie oddam pewnych swoich emocji, które są tylko między mną i kochankiem, nie podzielę się tym bo nie chcę, moje to jest i tylko moje...  co nie jest równoznaczne z zaniedbaniem drugiej strony 

Widzisz, ja za to uważam niedzielenie się tymi emocjami z Sailorem jako nieuczciwe i niebezpieczne. Tak jest u nas.

 

1 godzinę temu, iko pisze:

czy naprawdę każdy wywala swoje wszystkie myśli i uczucia przy partnerze a kierowane do kochanków, czy naprawdę wywala się flaki na wierzch czy jednak sporą część przepracowuje się z samym sobą?

Ja przepracowuję je z Sailorem. Sama bym nie umiała. Zamotała bym się totalnie.

 

Lula.

1 godzinę temu, iko pisze:

 

 

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
3 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Ja przepracowuję je z Sailorem. Sama bym nie umiała. Zamotała bym się totalnie.

ja umiem a jak się zamotam to nikt i nic nie będzie miało wpływu na moją postawę -> to już będzie pozamiatane (dlatego powątpiewam w zewnętrzny system czuwania nade mną)

jestem niezarządzalna  - ja to wiem

 

i umiem się do tego głośno przyznać, że świadoma siebie z charakteru, niebezpieczeństw związanych z zk dalej balansuję na tej cienkiej emocjonalnej linie (bo ja nie chcę samego seksu, chcę więcej, chcę bardzo dużo i poniżej tego nie zejdę)

 

lecz wiem też, że mimo mojej emocjonalnej potrzeby głębokich mózgowo doznań  z kochankiem,  wbrew pozorom trudno mi się niebezpiecznie zamotać :) (jakkolwiek to wygląda dla postronnych i dynda mi kalafiorem jak to jest oceniane - vide moja historia o terytorialności)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 minuty temu, iko pisze:

lecz wiem też, że mimo mojej emocjonalnej potrzeby głębokich mózgowo doznań  z kochankiem,  wbrew pozorom trudno mi się niebezpiecznie zamotać :) (jakkolwiek to wygląda dla postronnych i dynda mi kalafiorem jak to jest oceniane - vide moja historia o terytorialności)

Ja jestem żądna tych "głębokich mózgowo" doznań z Kochankiem, a przy tym dzielenie się nimi z Sailorem jest dla mnie ekscytujące i dające poczucie bezpieczeństwa, pogłębia więź między nami.

 

Faktem też jest, że wchodząc w bardzo emocjonalną relację z Kochankiem, gdybym nie dzieliła się jej szczegółami z Sailorem, to praktycznie przestalibyśmy rozmawiać o naszej ZK ;) .

 

Lula.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
2 godziny temu, iko pisze:

pojawiła się w moim życiu taka znajomość, która całkowicie odmieniła moja postawę - kiedyś myślałam, że jeśli usłyszę koniec to grzecznie posłucham a jednak pojawiła się taka osoba, że gdy się zorientowałam kim dla mnie jest,  już wówczas przyznałam się do tego "że z tej znajomości byłoby mi trudno zrezygnować gdybyś mnie o to poprosił" - i przyznałam się do tego od razu na głos i szczerze, zanim zostałam namierzona przez system "czuwania"  i śmiem twierdzić, że gdybym taką prośbę usłyszała moja odpowiedź brzmiałaby NIE 

Ten fragment zwrócił moją uwagę. Dopisz proszę jaka była reakcja Twojego partnera na takie postawienie sprawy. Dla mnie osobiście byłby to bardzo poważny sygnał alarmowy. Nie podejmuję się zająć stanowiska co by było gdyby, ale w mojej głowie taka deklaracja jak wyżej jest krytycznie niepożądana. Stawia pod ścianą i ma z definicji pozbawić wyboru. Godzi w ten niby fundament wzajemnej zgody na zabawę.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, Caballuco pisze:

Ten fragment zwrócił moją uwagę. Dopisz proszę jaka była reakcja Twojego partnera na takie postawienie sprawy. Dla mnie osobiście byłby to bardzo poważny sygnał alarmowy. Nie podejmuję się zająć stanowiska co by było gdyby, ale w mojej głowie taka deklaracja jak wyżej jest krytycznie niepożądana. Stawia pod ścianą i ma z definicji pozbawić wyboru. Godzi w ten niby fundament wzajemnej zgody na zabawę.

O właśnie, @iko, czy to nie taka sytuacja gdy "chcę Jego, a nie żadnego innego"? 

 

Lula.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
Godzinę temu, Sailor&Lula pisze:

O właśnie, @iko, czy to nie taka sytuacja gdy "chcę Jego, a nie żadnego innego"? 

 

Lula, tak dokładnie jest to taka sytuacja.  I nie widzę w tym nic zdrożnego i niebezpiecznego :D

Godzinę temu, Caballuco pisze:

Dopisz proszę jaka była reakcja Twojego partnera na takie postawienie sprawy.

Już odpowiadam. Mało tego, mam w pamięci Twoje świeże doświadczenia i specjalnie dla Ciebie rozwinę swoją wypowiedź :)

 

Zacznijmy od tego, że ludzie w związku są ze sobą już jakiś czas. Znają swoje temperamenty, zachowania. Umiemy czytać mowę ciała , z tembru głosy wysłuchasz w jakim jest nastroju...etc....

 

Zatem rekcja R była całkowicie spokojna. Wysłuchał i nic nie powiedział. Bo było to jedno z moich zdań wypowiedzianych w trakcie mojego wywodu o osobie kochanka, kim jest, za co go lubię i które jego cechy sprawiają, że do niego lgnę i dlaczego właśnie nie chcę żadnego innego.  Ot, stwierdziłam coś co właśnie sobie uświadomiłam i na bieżąco się tym podzieliłam. Nic więcej.

Godzinę temu, Caballuco pisze:

Nie podejmuję się zająć stanowiska co by było gdyby, ale w mojej głowie taka deklaracja jak wyżej jest krytycznie niepożądana.

I dobrze, że się nie podejmujesz. Ile par tyle temperamentów i postaw. U nas jest ogień i woda. We wszech obszarach mojego życia R był tak zwanym pożarniczym. Próbował gasić i powstrzymywać moje wszelkie zapędy, entuzjazmy i pomysły (w dowolnych działaniach) - próbując do nich dołożyć zdrowy swój rozsądek a na koniec i tak stwierdzał "przecież Ciebie i tak nic nie zatrzyma skoro już coś postanowiłaś..." - ze stoickim spokojem i akceptacją dla mojego temperamentu (licząc zapewne w duchu na mój słomiany zapał :) ).

 

Dla jednych taka deklaracja może brzmieć niebezpiecznie. Dla innych właśnie jest szczerą rozmową i to na etapie kiedy żadnych niebezpieczeństw nie ma. Bo druga strona właśnie się przed swoim partnerem przyznaje do tego co poczuła - czy to jest uważasz złe i niebezpieczne - właśnie taką "ciężką" wiedzą się podzielić? Ja uważam, że jest uczciwe.

 

Godzinę temu, Caballuco pisze:

Stawia pod ścianą i ma z definicji pozbawić wyboru. Godzi w ten niby fundament wzajemnej zgody na zabawę.

Ani nie stawia ani nie godzi. Jest poinformowaniem o nowej emocji, która w relacji małżeńskiej się pojawiła.  Dla mnie to szczerość. Nie przetrzymana, nie schowana. Wypowiedziana właśnie w momencie gdy została uświadomiona.

 

Wiesz kiedy jest niebezpiecznie wg mnie?

I można to wyczuć w związku, w którym osoby dobrze znają. Najłatwiej to wyczuć w seksie małżeńskim, gdy druga strona odleciała za bardzo uczuciami w stronę kochanki / kochanka. Nie da się tego opowiedzieć lecz uważny partner od razu to wyczuje właśnie w tej najintymniejszej sytuacji a nie w deklarowanych słownie postawach i uczuciach do niego. A już dramat się robi gdy własny mąż zaczyna inaczej pachnieć - to już jest atawistyczny dowód, że w głowie się srogo odwróciło. 

 

Godzinę temu, Caballuco pisze:

Godzi w ten niby fundament wzajemnej zgody na zabawę.

Znowu. Są różne postawy. Jedni definiują co komu wolno, kiedy i z kim. Inni nie definiują - u mnie nie było żadnych założeń - bo jak zakładać co można a czego nie można, gdy się nie ma zielonego pojęcia o doznaniach które niesie ze sobą zk.

 

Zapytana kiedyś przez R - czy jeśli się zakocham to sobie pójdę. Odpowiedziałam, że TAK. Dla dobra swojego i jego. Bo nie chciałabym przekłamać ani jego ani swojego życia. Czy uważasz, że na takie pytanie lepiej by było powiedzieć NIE lub NIE WIEM (bo przecież to tylko teoretyzowanie) . Czy może lepiej takiego pytania nie zadawać żonie? Zk niesie i takie ryzyko w sobie. Przecież poznajemy nowych ludzi, wpuszczamy ich do swojego życia, polubiamy, dzielimy się intymnością - przecież to wszystko niesie w sobie ogromne ryzyko zawirowań emocjonalnych mniejszych lub większych.

 

Tylko ja uważam, że zauroczyć się w kimś - owszem to jest łatwe. Kochanek / kochanka zawsze ma tę wyższość nad codziennym partnerem, że niesie w sobie powiew świeżości i maksimum atencji dla nas. Wiele razy to było wałkowane.

 

A miłość. To już zupełnie inny ciężar gatunkowy jest. Daleko od zauroczenia mimo wszystko leży. 

 

 

I na deser, kilka tych znajomości zdradkowych miałam, każda mnie ukształtowała, jak również moje postawy i potrzeby co do osoby kochanka, kim ma dla mnie być i ile chcę mu siebie ofiarować - teraz jestem mądrzejsza i spokojniejsza. Znajomości te również były omawiane z R - co mu przeszkadzało, co go bolało - na ogół po wielu miesiącach wywalał te swoje boleści lecz ważne, że się wreszcie nauczył a ja umiałam je uszanować (i dla mnie to nie było w żaden sposób trudne do wdrożenia). Bo to, że jestem niezarządzalna to nie jest równoznaczne z tym, że jestem głucha na potrzeby drugiej strony... Jeśli tylko je znam.

 

Co mogę Ci poradzić? Jeśli właśnie masz boleści jakiekolwiek, nie trzymaj ich w sobie, lepiej od razu je przepracowywać, omawiać - to nie jest równoznaczne z nakazami i zakazami - po prostu uważam, że czasami rogate dusze zbyt długo trzymają w sobie to co im jest niewygodne a druga strona nie zdaje sobie z tego zupełnie sprawy..

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja Ciebie @iko rozumiem na poziomie zrozumienia czyjegoś podejścia jednak całkowicie i bezapelacyjnie nie wyobrażam sobie choć trochę zbliżonego podejścia u siebie. Wydaje mi się, że większość tutaj zgromadzonych ma podobnie.

 

O wyższości jednego podejścia nad drugim nie ma natomiast wg mnie co dyskutować. To tak jakbyśmy mieli forum miłośników gór i dyskutowali czy lepsze jest chodzenie latem oznaczonymi szlakami czy wspinanie się samotnie zimą na k2 bez użycia tlenu

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...