Skocz do zawartości
Zouza

Kochankowie mojej mamy

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Kba pisze:

Ja uważam to drugie podejście za nazbyt idealistyczne i mam powodyby tak twierdzić.

Jednego Kba nie rozumiem. Jesteś teoretykiem (stwierdzenie faktu, nie żaden inwektyw) i wchodzisz tu, żeby porozmawiać z praktykami oraz poznać ich zdanie. Pytasz więc o coś i dostajesz od nich odpowiedzi po czym reagujesz na nie "Eeeeee... nie... wydaje mi się, że podchodzicie do tego zbyt idealistycznie". :facepalm:

 

Rozumiem, że Twoje pytanie jest powodowane ciekawością i masz na nie odpowiedzi od kilkorga "praktyków", że tak to wygląda. Nie uważają, że tak mogłoby to wyglądać, nie wydaje im się, nie zakładają. Tak funkcjonują. Można więc albo przyjąć odpowiedzi bardziej doświadczonych osób albo założyć, że wszyscy tu się mylą i z pewnością nie mają racji na temat ich własnego życia i stosunków rodzinnych. Ewentualnie można próbować ich przekonać, że na pewno nie jest tak jak im się wydaje. Tu jednak rodzi się kluczowe pytanie - Po co ?

  • Lubię 7
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
12 godzin temu, Dragonfly pisze:

Czy ukrywanie Waszego cukldowego życia przed Waszym potomstwem wydaje Wam się trudne czy łatwe? Jak Wam się to udaje?

 ukrywam bo nie mówię wprost co robię i z kim, lecz nigdy takiej potrzeby nie miałam, nawet przed zaistnieniem w temacie, ano:

 

- często wyjeżdżałam na kilka dni (służbowo i prywatnie) i na ogół dzieci pytały wyłącznie dokąd, zatem dalej podaję im miasto i powód (a powodem może być impreza - pasuje do randki przecież :D )

- miałam z R osobne grupy towarzyskie, nie wszystkich znajomych mamy wspólnych, jak i nie wszystkich znamy i nie mieliśmy potrzeby ich poznawać (natomiast jeśli dzieci słyszą, gdy mama mówi do taty - umówiłam się z Markiem lub jadę z Adamem na wystawę, wpadnie do nas Damian na obiad (a tata był w delegacji, a czasami Damian nocował bo się upiliśmy) etc... i to słyszą od początku swojego istnienia na świecie, raczej nie sądzę by budziło to ich zainteresowanie

- w moim życiu ciągle byli jacyś mężczyźni z którymi wisiałam godzinami na telefonie omawiając przeróżne sprawy, również interpersonalne - co na pewno dzieci słyszały, a bywali oni i w naszym domu i żarty wobec siebie mieliśmy niewybredne (zresztą moje dzieci też potrafią fajnie żartować)

 

po zaistnieniu w temacie, grono znajomych się powiększyło, robiliśmy imprezy na kilkanaście osób i przecież bywało, że banda pijanych ludzi przy ognisku wydzierała się rozmawiając na różne tematy, w tym i seksualne; potem połowa tej bandy nocowała u nas, dogorywając do wieczora dnia następnego  -> oczywiście, że dzieci mogły to słyszeć, mimo że się staraliśmy; jednak nigdy o to nie pytały i ja mam na to teorię własną dlaczego :) 

 

ponieważ od początku od maleńkości były przeze mnie edukowane seksualnie, mało tego przez dom przewinęło się mnóstwo ludzi przed zk i w trakcie i są przyzwyczajone do coraz to nowych twarzy w życiu dorosłych, poza tym moje dzieci już mają własne życie erotyczne i jako mama potrafię z nimi o tym rozmawiać a co najważniejsze one potrafią ze mną o tym rozmawiać, sama podsyłam im pewne artykuły, opowiadam o parafiliach wszelkich, rodzajach relacji etc... i zachęcam do rozwijania własnej seksualności 

 

 

aaaaaaa i jeszcze u dzieci przychodzi taki wiek, że bardzo nie chcą nic wiedzieć o życiu erotycznym rodziców jest to dla nich obrzydliwe i odstręczające :D co innego edukacja od maleńkości i subtelne, jak wspomniała @rita, stosowne do wieku wdrażanie w ten temat

 

jeśli dobrze pamiętam, dzieci w czwartej klasie podstawówki mają lekcje o rozmnażaniu człowieka i zdecydowanie warto zdążyć przed szkołą umieć po swojemu dzieciom o wszystkim opowiadać 

 

i teraz przechodząc do ogólnego stwierdzenia o trudach ukrywania takiego stylu życia, to wg mnie zależy od tego jaki styl funkcjonowania mieli dorośli, jak również jakie podejście mieli do edukacji seksualnej swoich dzieci, ano:

 

- jeśli wszystko robili razem, zawsze i wszędzie - zakupy razem, znajomi wyłącznie wspólni, wyjazdy wyłącznie wspólne 

- lub też dzieci przyzwyczajone, że rodzic jest na każde zawołanie, ten słynny telefon, który rodzic musi odebrać gdziekolwiek jest (to jest zbędne przyuczenie dzieci zbyt szybką własną reakcją) lub jeszcze taki styl reagowania, że dziecko zadzwoni i pomarudzi a rodzic rzuca wszystko i wraca 

 

to są elementy codzienności, które wplecenie zk mogą całkowicie sparaliżować lub też wzbudzić w dzieciach podejrzenia i pytania

 

jeśli tylko dorośli, w związku nie byli do siebie zbyt życiowo przyklejeni a mieli i własną przestrzeń czasową, uważam że możliwym jest bezbolesne wplecenie zk do kalendarza spotkań 

 

12 godzin temu, Leta&Emiliano pisze:

Nikt do tej pory nie przejmował się jakie zakładki są otwarte. Teraz trzeba było włączyć w swojej głowie zakładkę - zamknij

to jeszcze historię trzeba na bieżąco czyścić :) wtedy zamykanie zakładki ma sens :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dużo wartościowych rzeczy już tutaj zostało napisane więc nie będę się powtarzać... Ale przytoczę pewien humorystyczny wątek z naszego życia. Pewnego pięknego dnia wróciłam z pracy i z przerażeniem odkryłam, że syn mojego  partnera (chłopak miał wówczas 8 lat) bawi się pudełkiem, w którym trzymamy gumy, ściślej mówiąc dużo gum.  Pudełko jest puste, a on z niego robi jakiś domek dla swoich żołnierzyków. Omiatam wzrokiem pokój szukając zawartości... nigdzie nie widzę. 

 

- Cześć Młody, co robisz? 

- Bunkier. 

- A gdzie jest to... no... to co tam było? 

- Twoje herbatki? W szufladzie. 

 

Tak więc, teraz już znacznie lepiej staram się chować "moje herbatki". 

---

A wracając do tematu, uważam, że nie należy dzieciom mieszać w głowach przedwczesnymi próbami wyjaśniania im, co dorośli robią ze swoim życiem. Tak długo jak to możliwe, zamierzam utrzymywać pozory, że niczym nie różnimy się od innych par. 

  • Lubię 5
  • Haha 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, rita pisze:

Moment, żebym zrzumiała @Kba :

 

1.Przyjąłeś stanowisko że każde dziecko domyśli się, że rodzice sypiają za swoją zgodą z innymi. Nie ma od tej reguły odstępstw, nie ma wyjątków a każdy przykład że dziecko już dorosło i dalej nic o tym nie wie bojkotujesz jako niewykonalny?

 

2.Co to na miłość boską oznacza, że ośmiolatkę wtajemniczyliście w małżeńskie figle, że zacytuję: 

 

"A jeśli idzie o małżeńskie figle to dzieciaki wiedzą co i jak... Niestety musieliśmy z żoną wyjaśnić co i jak jak córka w wieku 8 lat dostała pierwszego okresu".

 

Jakie małżeńskie figle? W wasz cuckold czy co jej powiedzieliście?

Seks? Taki zwykły? To ośmiolatka nadal nic o tym nie wiedziała? To wierzę, żę to może być trauma dla niej i otoczenia jeśli na raz spada na nią okres i wiedza o tym że seks istnieje na świecie. Osobiście zakładam, że pięcio-sześciolatek juz zdążył zapytać skąd się biorą dzieci i do momentu pójścia do szkoły uzyskał choćby ubogą informację o tym, że dzieci wynikają z seksu.

 

----

 

Czekam na historie od rodziców, których dzieci się dowiedziały. Bo poki co wbrew temu co Kda twierdzi widzę tylko o tym, jak bardzo nie wiedzą.

 

----

 

Dla mnie najprostsze wyjścia są najprostsze. Na przykład nie robić niczego czego byśmy się wstydzili przed dziećmi i nie mogli spojrzeć im w oczy, gdy się dowiedzą. Boisz się zawalenia świata i traumy gdy dziecko odkryje że rodzice śpią nie tylko ze sobą? Ja bym odpuściła. W mojej filozofii dla dziecka nie tyle jest traumą takie odkrycie, co odkrycie że rodzice reagują na to splątaniem, skrajny wstydem i że odkryła iż rodzice robią na boku rzeczy, które ukrywają a które jak widać są ZŁE. No to kim oni są?

 

Co uważam?

 

Że dziecko powinno mieć wiedzę o seksie dopasowaną do swojego wieku. 

Że mamy z mężem prawo do intymności i postawienia granicy, do czego dziecko nie ma wstępu.

Że jeśli coś się rypnie i dziecko odkryje co robimy, to chciałabym z nim porozmawiać co to odkrycie dla niego znaczy i czy w ogóle JEST TRUDNE? Bo tu już widzę zakładanie, że jest. A dzieci są różne. 

 

Z powyższego wynika to, że jestem za nie afiszowaniem się z forum czy wyjściami, bo to nasza intymna sprawa. Z chronieniem danych przed życzliwymi kolegami i rodzicami dziecka.

Ale kłamanie że jadę na zakupy albo konferencje? I jak się dziecko poczuje jak się dowie, gdzie byłam naprawdę?

Proste rzeczy są najprostsze. "Mama wychodzi, bo ma wolny wieczór. Jadę się spotkać ze znajomym. Będziemy cieszyć się swoją obecnością, to fantastycznie znać ludzi z którymi dobrze się czujemy i rozmawiać, śmiać się, żartować. Papa". 

Nie chce dziecka okłamywać, ani nie widzę potrzeby wnikania w szczegóły. 

 

No i u nas faktycznie i ja i Wichura często wychodzimy lub jedziemy gdzieś sami tylko po to, by pobyć samym lub do swoich znajomych. Jeśli dziecko widzi że rodzice nigdzie bez siebie nawzajem się nie ruszają albo w ogóle zrezygnowali z wychodzenia wspólnie, takie wyjście i odpowiedź to będzie kosmos. 

 

Nooo to się nawyrabiało. Słowo rzucone wróciło  burzą.

Rita bardzo ci dziękuje za taką rekapitulację w punktach, bo dzięki temu uzmysłowiłem sobie, że rzucane przeze mnie informacje (najczęściej jako ilustracje mające uwiarygodnić moje słowa) ktoś mógł

zinterpretować w sposób tak daleki od rzeczywistości. W sumie powinienem teraz wydać oświadczenie.

Pozwólcie zatem, że nie odnosząc się do poszczególnych fragmentów mojej narracji porozrzucanej w kilku wątkach w sposób kategoryczny odniosę  się do tego co tu na swój temat przeczytałem.

 

1 - Uważam, że dzieci jako najukochańsze, ale całkiem przebiegłe istotki, potrafią bez większych problemów i wbrew nam (i naszej wierze w możliwości zabezpieczenia tzw informacji "nie dla dzieci") dotrzeć do informacji które ich interesują. Możemy się starać na różne sposoby, aby informacje o naszym życiu były dla nich niedostępne, ale najczęściej to nic nie da. Bo nasze dzieci są mądre, cwane, inteligentne i w ogóle naj... nade wszystko zaś potrafią szybciej niż my kojarzyć fakty i są w tym bezkompromisowe.  TYLKO TYLE I AŻ TYLE. Jeśli natomiast ktoś wierzy, w to że udało mu się przed dziećmi ukryć to i owo, to już jest kwestia jego wiary. I tu mógłbym okrasić swoją wypowiedź wieloma przykładami z życia (nie tylko swojego, ale i zawodowego) wziętymi, ale nie będę tego czynił, bo zaś ktoś wytnie z kontekstu wykorzysta przeciwko mnie.

 

2. Nasze swobodne zachowanie w domu (mówię o stroju "niedbałem", czyli goliźnie) nie ma na celu epatowania nagością (czy jakichś innych skłonności) i takim zachowaniem nie jest. Jezus Maria i wszyscy święci, dlaczego ktoś tak zinterpretował moje słowa. Po prostu przy dzieciach (i tylko przy dzieciach) wraz z lwicą nie kryjemy się ze swoją nagością, jest ona dla nas naturalna i zależy nam aby i taka była dla naszych pociech, które wiedzą co to wstyd, ale goła pierś żony, czy nagi tyłek taty nie wzbudza sensacji, ani niczego żadnych emocji (dzieci nie robią wielkich oczu, nie odwracają głowy, ni euciekają z przerażającym "aaaaaaa" itd... po prostu normalne). Powiem więcej. Dla mnie normalnym strojem domowym są majtki, i dopiero jak dzwonek do drzwi zadźwięczy, to się ubieram. Tak czuję się swobodnie, tak mi jest wygodnie, bo jestem we własnym mieszkaniu, bo nikogo tym nie krzywdzę, bo jest to taki nasz standard. Wolno mi?  Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że naga mama to ok, ale jakby tata tak spróbował, to absolutnie nie.  żeby nie oceniać, nie nazwę takiego zachowania.

 

3. Staram się nie zakładać, że "każdy", "wszyscy", "nigdy". Stąd treść Twojego pkt 1 Rito (z całym szacunkiem dla Ciebie) nie ma dla mnie sensu. Żadnego założenia nie poczyniłem i nic takiego czym mnie obarczasz nie powiedziałem. Podzieliłem się tylko swoim spostrzeżeniem.

 

4. pkt 2 Rito Twojej wypowiedzi... I ty to wszystko wyczytałaś w moich postach??? I jak mam udowodnić że nie jestem wielbłądem? Napisałem tylko tyle, ze moja córka była (jest w trakcie terapii) dostała swój pierwszy okres w wieku lat 8. Z jednej strony była trauma (na szczęście gównie moja i żony), a dla dzieciaków głównie ciekawość (na szczęście) - co to się stało i dlaczego tak się stało i co to oznacza i cała seria kolejnych pytań, aż do bardzo szczegółowych... I że stąd wynikała konieczność zapoznania dzieci (obydwu) z treściami i zakresem tych treści dalece bardziej, niż normalnie jak na ich wiek. Tylko tyle i nic więcej. Całkowicie się z Tobą Rito zgadzam, że treści powinny być podawane dzieciom odpowiednio do ich wieku i w sposób adekwatny do ich poziomu. Wierz mi jesteśmy w tym zakresie fachowcami.

 

I na koniec. NIE, nie nie zapoznałem dzieci z "małżeńskimi figlami" w naszym wykonaniu- czego się obawiasz a co wyniknęło chyba, z dokonanego przeze mnie skrótu myślowego (Ja to wręcz napisałeł, ale chyba zostałem źle zrozumiany. Przykro mi). A co do cuckold to po prostu nie mam co ukrywać :-).

 

Więcej grzechów ni epamiętam. Albo - jak kto woli - na tym przesłuchanie chciałbym zakończyć

 

 

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
2 godziny temu, Wichura pisze:

Jednego Kba nie rozumiem. Jesteś teoretykiem (stwierdzenie faktu, nie żaden inwektyw) i wchodzisz tu, żeby porozmawiać z praktykami oraz poznać ich zdanie. Pytasz więc o coś i dostajesz od nich odpowiedzi po czym reagujesz na nie "Eeeeee... nie... wydaje mi się, że podchodzicie do tego zbyt idealistycznie". :facepalm:

 

Rozumiem, że Twoje pytanie jest powodowane ciekawością i masz na nie odpowiedzi od kilkorga "praktyków", że tak to wygląda. Nie uważają, że tak mogłoby to wyglądać, nie wydaje im się, nie zakładają. Tak funkcjonują. Można więc albo przyjąć odpowiedzi bardziej doświadczonych osób albo założyć, że wszyscy tu się mylą i z pewnością nie mają racji na temat ich własnego życia i stosunków rodzinnych. Ewentualnie można próbować ich przekonać, że na pewno nie jest tak jak im się wydaje. Tu jednak rodzi się kluczowe pytanie - Po co ?

Wichura cieszę się że się odezwałeś :-). A wiesz że całkowicie się z Tobą zgadzam. Tylko Twoje doświadczenie jest jednym z wielu. Jest bardzo cenne dla mnie, ale jednym z wielu. Nie masz czasami wrażenia że wypowiadasz się jakbyś miał monopol na wszystko i znał odpowiedzi na wszystkie pytania? (NIE KPIĘ - ZA DUŻO SZACUNKU WZGLĘDEM CIEBIE. OK?)

A w moim "Eeeee"... kluczowym słowem było: "nie wydaje mi się". Ty jako praktyk chyba zakładasz że masz rację i koniec. kropka. Ja staram się drążyć. A nauczony doświadczeniem zbieram informację, ale nie biorą ich na wiarę... staram się analizować i wyciągać wnioski. Po prostu nie wierzę klasykom :-), albo lepiej: nawet słowa klasyków weryfikuję. Nie ma dla mnie sytuacji czarno-białych. A odpowiedź: "BO TAK", bezdyskusyjnie przyjmuję tylko od żony podczas okresu (kiedy pytam dlaczego właśnie wrzuciła kilogram soli do zupy

Nie zakładam że ktoś tu się myli, szanuję każdą osobę, odpowiedź i indywidualność (ale czy to znaczy, że muszę się z nią zgadzać?).... chcę poznać to po swojemu. Pozwól mi na to ok.

Zapytasz to co tu robię? No właśnie zbieram materiał porównawczy. Dlaczego tu ? (zadałeś takie pytanie) ... no bo na forum dla hodowców jedwabników interesujących mnie informacji nie uzyskałbym :-). Pozwól mi dochodzić do własnych wniosków. Wesprzyj i skoryguj, jak poproszę, a może i Ty coś zyskasz?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, iko pisze:

 ukrywam bo nie mówię wprost co robię i z kim, lecz nigdy takiej potrzeby nie miałam, nawet przed zaistnieniem w temacie, ano:

 

- często wyjeżdżałam na kilka dni (służbowo i prywatnie) i na ogół dzieci pytały wyłącznie dokąd, zatem dalej podaję im miasto i powód (a powodem może być impreza - pasuje do randki przecież :D )

- miałam z R osobne grupy towarzyskie, nie wszystkich znajomych mamy wspólnych, jak i nie wszystkich znamy i nie mieliśmy potrzeby ich poznawać (natomiast jeśli dzieci słyszą, gdy mama mówi do taty - umówiłam się z Markiem lub jadę z Adamem na wystawę, wpadnie do nas Damian na obiad (a tata był w delegacji, a czasami Damian nocował bo się upiliśmy) etc... i to słyszą od początku swojego istnienia na świecie, raczej nie sądzę by budziło to ich zainteresowanie

- w moim życiu ciągle byli jacyś mężczyźni z którymi wisiałam godzinami na telefonie omawiając przeróżne sprawy, również interpersonalne - co na pewno dzieci słyszały, a bywali oni i w naszym domu i żarty wobec siebie mieliśmy niewybredne (zresztą moje dzieci też potrafią fajnie żartować)

 

po zaistnieniu w temacie, grono znajomych się powiększyło, robiliśmy imprezy na kilkanaście osób i przecież bywało, że banda pijanych ludzi przy ognisku wydzierała się rozmawiając na różne tematy, w tym i seksualne; potem połowa tej bandy nocowała u nas, dogorywając do wieczora dnia następnego  -> oczywiście, że dzieci mogły to słyszeć, mimo że się staraliśmy; jednak nigdy o to nie pytały i ja mam na to teorię własną dlaczego :) 

 

ponieważ od początku od maleńkości były przeze mnie edukowane seksualnie, mało tego przez dom przewinęło się mnóstwo ludzi przed zk i w trakcie i są przyzwyczajone do coraz to nowych twarzy w życiu dorosłych, poza tym moje dzieci już mają własne życie erotyczne i jako mama potrafię z nimi o tym rozmawiać a co najważniejsze one potrafią ze mną o tym rozmawiać, sama podsyłam im pewne artykuły, opowiadam o parafiliach wszelkich, rodzajach relacji etc... i zachęcam do rozwijania własnej seksualności 

 

 

aaaaaaa i jeszcze u dzieci przychodzi taki wiek, że bardzo nie chcą nic wiedzieć o życiu erotycznym rodziców jest to dla nich obrzydliwe i odstręczające :D co innego edukacja od maleńkości i subtelne, jak wspomniała @rita, stosowne do wieku wdrażanie w ten temat

 

jeśli dobrze pamiętam, dzieci w czwartej klasie podstawówki mają lekcje o rozmnażaniu człowieka i zdecydowanie warto zdążyć przed szkołą umieć po swojemu dzieciom o wszystkim opowiadać 

 

i teraz przechodząc do ogólnego stwierdzenia o trudach ukrywania takiego stylu życia, to wg mnie zależy od tego jaki styl funkcjonowania mieli dorośli, jak również jakie podejście mieli do edukacji seksualnej swoich dzieci, ano:

 

- jeśli wszystko robili razem, zawsze i wszędzie - zakupy razem, znajomi wyłącznie wspólni, wyjazdy wyłącznie wspólne 

- lub też dzieci przyzwyczajone, że rodzic jest na każde zawołanie, ten słynny telefon, który rodzic musi odebrać gdziekolwiek jest (to jest zbędne przyuczenie dzieci zbyt szybką własną reakcją) lub jeszcze taki styl reagowania, że dziecko zadzwoni i pomarudzi a rodzic rzuca wszystko i wraca 

 

to są elementy codzienności, które wplecenie zk mogą całkowicie sparaliżować lub też wzbudzić w dzieciach podejrzenia i pytania

 

jeśli tylko dorośli, w związku nie byli do siebie zbyt życiowo przyklejeni a mieli i własną przestrzeń czasową, uważam że możliwym jest bezbolesne wplecenie zk do kalendarza spotkań 

 

to jeszcze historię trzeba na bieżąco czyścić :) wtedy zamykanie zakładki ma sens :)

Iko dziękuję za ten tekst. Mądry, obiektywny i nie narzucający nikomu nic (przestałem się czuć jak pedofil :-)) Echch.

Mało tego w punkcie kiedy wypunktowałaś "trudy ukrywania" wart zastanowienia w kontekście weryfikacji własnych przyzwyczajeń familijnych

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
34 minuty temu, Kba pisze:

Nie masz czasami wrażenia że wypowiadasz się jakbyś miał monopol na wszystko i znał odpowiedzi na wszystkie pytania?

Nie, nie mam takiego wrażenia i już Ci piszę dlaczego. Na tematy na które nie mam nic do powiedzenia po prostu się nie wypowiadam. Gdy piszę o swoich doświadczeniach czy opiniach to zawsze to podkreślam. W wielu tematach które w których widziałeś moje odpowiedzi i uznałeś je za "wszystkowiedzące" podsumowywałem jedynie opinie i wypowiedzi innych osób. Potrafię też w pewnych tematach i zagadnieniach przedstawić "zdanie większości" jeżeli jest mi ono akurat znane i odpowiedzieć Ci pod kątem tego "jak większość/wielu ludzi w temacie podchodzi do...". Nie ma w tym ani arogancji, ani przeświadczenia o nieomylności, ani monopolu w myśleniu. Tą wypowiedzią kończę także niniejszy offtop

  • Lubię 7
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Kba pisze:

Nie masz czasami wrażenia że wypowiadasz się jakbyś miał monopol na wszystko i znał odpowiedzi na wszystkie pytania?

Kbo, ja własnie tak pomyślałam o Tobie. 

Mimo tego, że forumowicze odpowiadają Ci bardzo konkretnie, to Ty i tak wiesz lepiej (kwestia wiedzy dzieci nt.  stylu życia seksualnego rodziców).

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
13 godzin temu, Zouza pisze:

Kbo, bardzo uważnie przeczytałam.

 

Wprowadzą? W cuckold? Serio?

Możesz oczywiście wierzyć w co chcesz. Nie sądzę jednak, by dla dzieci łatwe było poczynienie pewnych odkryć, jeśli rodzice będą rozsądni i ostrożni, choć nie twierdzę też, że to niemożliwe.

Poza tym wiele zależy od stylu życia rodziców. Jeśli "trzymają się za rączki" przez 24 h/dobę, to dla dzieci może być podejrzane zniknięcie jednego z nich na 2-3 godziny. Ale ile z nas tak żyje?

 

 

Jezus Maria gdzie napisałem że w

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
19 minut temu, Zouza pisze:

Kbo, ja własnie tak pomyślałam o Tobie. 

Mimo tego, że forumowicze odpowiadają Ci bardzo konkretnie, to Ty i tak wiesz lepiej (kwestia wiedzy dzieci nt.  stylu życia seksualnego rodziców).

Ech Zouza setny raz pisze NIE WIEM SZUKAM a klasykom nie wierzę

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...