Skocz do zawartości
SplitKiM

Dzieci - owszem, są ważne ale czy najważniejsze ?

Rekomendowane odpowiedzi

Duszek
Teraz, Wichura pisze:

Ale wracasz do pytania z TWOJEGO punktu widzenia i postrzegania. Kto inny może zupełnie inaczej do tego podchodzić.

 

ależ ja tego prawa nie zabieram lecz dopytuję o motywacje i próbuję zrozumieć ów inny punkt widzenia :)

 

mi się osobiście spodobało to przez Ciebie zadane pytanie - bardzo mądre wg mnie

24 minuty temu, Wichura pisze:

A jeżeli właśnie szczęście wynika ze szczęścia dziecka ?

 

2 minuty temu, Wichura pisze:

nie ma sensu formować uniwersalnych prawd czy zakładać, że ktoś inny będzie przez to nieszczęśliwy i będzie odnosił wrażenie rezygnacji z własnego szczęścia tylko dlatego że dla nas by się to z tym wiązało

dlatego zadaję pytania osobom o odmiennym od mojego poglądzie gdzie i jak widzą dziecko i wciąż nie mam na te pytania odpowiedzi...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, rita pisze:

Może ktoś jest takim dzieckiem rodzin spokojnych ale bez kochania sie już albo po rozwodzie rodzicow i sie wypowie, to będzie zdanie też samych beneficjentow takich decyzji.

Dobra, nie chciałam rozwijać tego wcześniej, ale czuję się wywołana do tablicy. ;)

 

Ja jestem takim dzieckiem. 

Życie w domu, w którym był spokój, bez awantur, ale też bez żadnych uczuć, takie właśnie "kumpelstwo", mijanie się w przedpokoju,  to dla mnie był koszmar. Kilka lat zajęło mi namówienie mamy na rozwód (a zaczęłam jako dość małe jeszcze, teoretycznie nic o życiu niewiedzące dziecko), kilka kolejnych na ułożenie sobie życia na nowo. Ale ogromnie się cieszę, że w końcu mi się to udało, bo w nowym małżeństwie była naprawdę szczęśliwa, a ja szczęśliwa jej szczęściem. 

 

 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, rita pisze:

A ile znasz par gdzie śpią oddzielnie, nie przytulają sie i nie całują, ale jedno interesuje sie drugim, nie są zlosliwi wobec siebie, dogladają w chorobie i ogólnie w domu jest jak miedzy dwojką rodzenstwa?

Akurat tych, którzy śpią osobno znam wiele. I o niczym to nie świadczy, bo np. facet głośno chrapie, albo koleżanka się "rzuca" w czasie snu i potrafi mężowi oko podbić. ;)

 

Małżeństwo to nie jest rodzeństwo. 

Od tego, by zachowywać się jak rodzeństwo są bracia i siostry, a nie małżonkowie. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
20 minut temu, Zouza pisze:

Dobra, nie chciałam rozwijać tego wcześniej, ale czuję się wywołana do tablicy. ;)

dołożę... choć moi się nie rozwiedli ... całe lata się zastanawiałam dlaczego?

dopiero jak oboje byli po sześćdziesiątce a ja już dawno dawno na swoim a oni dalej w jakiś dziwny sposób, bez awantur, można  by rzec z pełną obojętnością jakąś złą aurę mieli między sobą, zaproponowałam że ich rozwiodę, że po cholerę mają się ze sobą męczyć - dalej tego nie rozumiałam

 

pozornie z zewnątrz  - wszystko OK, nikt nie był zaniedbany, oni po prostu się nie kochali, nic więcej...

 

a jako dziecko pamiętam, że gdy mieli między sobą dni milczenia ale nie logistycznego bo o konieczności wymiany opon, kupienia białego sera umieli rozmawiać normalnie lecz milczenia emocjonalnego

 

to ja jako dziecko, w swojej głowie liczyłam słowa wypowiadane do każdego z nich aby liczba tych słów była RÓWNA (czujesz tę rozterkę dziecka? w pozornie normalnej rodzinie?)

 

i może stąd moje zasadnicze podejście i stąd moja postawa - bo wiem, co przeżywa dziecko gdy wie, że rodzice się nie kochają

 

mało tego, na bazie obserwowania związku moich rodziców definiowało mi się jak NIE BĘDZIE WYGLĄDAŁO moje małżeństwo

 

i może właśnie stąd we mnie ogromne poczucie niezależności i te postawy, przez innych oceniane jako egoistyczne

 

tak, mam bardzo wysokie wymagania co do mojej emocjonalnej interakcji z człowiekiem z którym mam żyć i jeśli one nie są spełnione to nie zamierzam rezygnować ze swoich potrzeb, jak również nie chcę by moje dzieci były niemym świadkiem braku miłości między rodzicami bo to jest dla dzieci po prostu złe

 

a teraz możecie mnie zjeść :D lub zwyzywać od egoistek samolubnych :D

 

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
41 minut temu, Wichura pisze:

Bo nie ma w tym obszarze uniwersalnych prawd.

No moze poza jedna... "szczesliwy rodzic to szczesliwe dziecko". 

Wiadomym, ze kazdy inaczej bedzie definiowal swoje szczescie, i tutaj pelna zgoda - nie ma w tym obszarze uniwersalnych prawd. 

 

Jezeli komus wystarczy szczescie dziecka, do tego, zeby byc samemu szczesliwym, to jak najbardziej sie z Toba zgadzam.  Ale pod warunkiem, ze potrafi zaakceptowac codzienne mijanie sie w przedpokoju, brak bliskosci, czulosci i intymnosci... i w koncu samotnosc -  to okay - faktycznie masz racje. 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Wichura pisze:

A jeżeli chcą go równie szczerze ratować ze względu na dzieci ?? Czy taka postawa odbiera szczerości próbom ratowania związku?

Wichuro, a chciałbyś, żeby Rita okłamywała i oszukiwała Cię przez, dajmy na to, 10 lat?

Nie?

A dlaczego sami dajemy sobie PRAWO, ba(!) nawet obowiązek okłamywania drugiego człowieka, którego kochamy, a które jest naszym dzieckiem?

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, rita pisze:

Póki co widzę że dla wielu osób bycie ze sobą ze wzgledu na dzieci = tracenie swojego szczęscia.

Póki co zakładasz, że związek trwający jedynie  "dla dobra dzieci" ma wartość dla tychże dzieci.  Założenie jest błędne z natury bo sugeruje, że dzieci nie są wstanie interpretować sytuacji, nie odczuwają empatycznie czy tez są zbyt głupie by dostrzec brak miłości. Zakładasz, że dobrym wzorcem jest pozbawiona uczucia iluzja rodziny jako element budujący w dziecku społeczne relacje. Zakładasz,też że rozwiedzeni rodzice, nie będący razem, są gorszymi wychowawcami niż niekochający się ludzie "bawiący się w dom" .  Rozwód i rozstanie rodziców nie oznacza z automatu, że dzieci będą manipulowane, wykorzystywane czy krzywdzone tym ze rodzice nie mieszkają razem. Jeśli tak się dzieje to jak według Ciebie ci sami ludzie będą funkcjonowali w przymusowo ograniczonej wspólnie rzeczywistości z dziećmi na pokładzie? 

 

Zatem aby wpoić dzieciom wartości społeczne, być rodzicem wychowawcą, warunkiem niezbędnym nie jest pozostawanie w jednym domostwie ze współmałżonkiem. To kwestia ludzi, ich priorytetów i wartości. Z tego wnioskuję więc, że nieszczere i sztuczne środowisko tworzone przez ludzi, którzy nie mają powodów i ochoty dłużej tworzyć związku w zamyśle mające "być dobrem dziecka" jest dla tego dziecka szkodliwe bardziej niż gdyby rodzice we wzajemnym szacunku i porozumieniu wychowywali wspólnie dzieci jednocześnie tworząc własne nowe życia.  Dodatkowo zwrócę uwagę, że pozostawanie w sytuacji i rzeczywistości , w której nie jesteśmy spełnieni i szczęśliwi przekłada się na nasze relacje z bliskimi często gęsto je zwyczajnie rujnując. Obecna psychologia społeczna sporo o tym traktuje i własnie z psychologicznego punktu widzenia ten "niby dla dzieci altruizm" jest mechanizmem negatywnym dla całej rodziny.

 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
5 godzin temu, Lemoondzik pisze:

"Takie rzeczy się nie dzieją w normalnych rodzinach"

patrz na jaki cytat się natknęłam :D 

 

"otóż to jest rodzina normalna, czyli bezwzględna i niszcząca, bezwzględne niszcząca wszelkie próby wyłamania się z porządku, wszelkie próby osobności, wszelkie próby, powiedzmy to otwarcie, bycia człowiekiem, natomiast rodzina, którą nazywa się normalną, a zatem kochająca, czuła z szacunkiem podchodząca do faktu, że każdy z nas jest człowiekiem osobnym, podkreślam: osobnym podkreślam: człowiekiem, jest rzadka, nadzwyczaj rzadka, nie stanowi w żadnym razie normy, jest w swojej istocie nienormalna"

 

no to faktycznie, w normalnych to się ludzie nie rozstają i nie mają problemów :D a w tych nienormalnych potrafią, z całym szacunkiem podchodząc do faktu, że każdy jest osobnym człowiekiem dojść do rozwiązania w sytuacji krytycznej :D

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dziękuję za wszystkie dotychczasowe odpowiedzi :) Produkujecie je w takim tempie, że nie nadążam czytać, a co dopiero odpisywać. Natomiast widzę tu wiele ciekawych wątków, które chciałabym pociągnąć i mam nadzieję, że mi się to uda jutro lub przez weekend. :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 godzin temu, Zouza pisze:

A dlaczego sami dajemy sobie PRAWO, ba(!) nawet obowiązek okłamywania drugiego człowieka, którego kochamy, a które jest naszym dzieckiem?

Zou tu cię nie za bardzo rozumiem.  Dlaczego nazywasz to okłamywaniem dzieci? Skoro dwoje dorosłych ludzi podejmuje swoją dojrzałą decyzje, że chce być razem własnie dla dobra dzieci a nie z innych powodów (o takiej  sytuacji pisze w wg. mnie Rita) to gdzie widzisz w tym okłamywanie?  W swojej decyzji są racjonalni i konsekwentni nikogo nie oszukując. 

 

Ludzie są ze sobą z różnych powodów. Czasem z miłości i namiętności a czasem z rozsądku np. żeby nie być samemu.  Jeżeli dwójce dorosłych ludzi to pasuje, to nie widzę w tym nic nieakceptowalnego a  tym bardziej  wspomnianej przez ciebie nieszczerości. 

Zwłaszcza, że historycznie instytucja małżeństwa wcale nie zawsze oznaczała związek oparty na miłości, a często pewien  aranżowany kontrakt, oparty na rozsądku. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...