Skocz do zawartości
SplitKiM

Dzieci - owszem, są ważne ale czy najważniejsze ?

Rekomendowane odpowiedzi

10 minut temu, iko pisze:

nie, dla mnie "dobro dziecka" nie jest argumentem na tworzenie fikcji

nie jest również argumentem rezygnowania z siebie i swoich potrzeb w zmieniającym się krajobrazie 

Tak na prawdę to nam się zaraz filozoficzna dyskusja zrobi, bo tam gdzie dla Ciebie jest tworzenie fikcji to dla wielu innych ludzi jest zwykłe, normalne życie. Może być nawet odwrotnie - to co Ty nazywasz "wypracowaniem nowych metod kontaktu" dla wielu jest tworzeniem fikcji i próbą uchylania się od odpowiedzialności. I co gorsza każdy będzie miał rację bazując na swoim doświadczeniu i normach przyjętych w rodzinie.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
10 minut temu, Lemoondzik pisze:

ak na prawdę to nam się zaraz filozoficzna dyskusja zrobi, bo tam gdzie dla Ciebie jest tworzenie fikcji to dla wielu innych ludzi jest zwykłe, normalne życie.

to ja doprecyzuję:  dla mnie fikcją jest po prostu życie z osobą której nie kocham

 

jeśli, jak już wspomniała @Zouza

14 godzin temu, Zouza pisze:

Związek należy ratować tylko do momentu, gdy obie strony tego szczerze pragną.

i tu kluczowe jest słowo SZCZERZE (wobec siebie jako jednostki i wobec partnera - bo znaczy się, że coś się tli i nie wszystko między nimi zgasło a jedynie jakiś kryzys się pojawił kolejny)

 

10 minut temu, Lemoondzik pisze:

to co Ty nazywasz "wypracowaniem nowych metod kontaktu" dla wielu jest tworzeniem fikcji i próbą uchylania się od odpowiedzialności.

rozwiń, bo nie widzę uchylania się od odpowiedzialności jeśli dalej oboje rodzice uczestniczą w wychowaniu dziecka, podejmowaniu decyzji i potrafią nie rozgrywać dzieckiem między sobą o czym pisałam wcześniej

10 minut temu, Lemoondzik pisze:

Tak na prawdę to nam się zaraz filozoficzna dyskusja zrobi,

a z Tobą to w ogóle można inaczej? :D

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 minut temu, iko pisze:

i tu kluczowe jest słowo SZCZERZE (wobec siebie jako jednostki i wobec partnera - bo znaczy się, że coś się tli i nie wszystko między nimi zgasło a jedynie jakiś kryzys się pojawił kolejny)

A jeżeli chcą go równie szczerze ratować ze względu na dzieci ?? Czy taka postawa odbiera szczerości próbom ratowania związku?

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 minut temu, iko pisze:

to ja doprecyzuję:  dla mnie fikcją jest po prostu życie z osobą której nie kocham

Dobra, nie brnę dalej bo ja nie wiem co tak na prawdę znaczy "kochać" :P taki ułomny jestem ;)

 

15 minut temu, iko pisze:

rozwiń, bo nie widzę uchylania się od odpowiedzialności jeśli dalej oboje rodzice uczestniczą w wychowaniu dziecka, podejmowaniu decyzji i potrafią nie rozgrywać dzieckiem między sobą o czym pisałam wcześniej

Znam ludzi dla których rozwód, czy separacja nawet to wydarzenia równie realne jak rozmowa z cytoplazmatycznym oceanem w tracie badań na orbitalnej stacji kosmicznej. "Takie rzeczy się nie dzieją w normalnych rodzinach" - usłyszałem kilka razy. A jeśli ktoś z otoczenia już w ogóle myśli o takim rozwiązaniu, a nie daj ma na boku koleżankę (o kochance to nawet nie wspominam) to jest nieodpowiedzialnym, samolubnym degeneratem.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
7 minut temu, Wichura pisze:
22 minuty temu, iko pisze:

i tu kluczowe jest słowo SZCZERZE (wobec siebie jako jednostki i wobec partnera - bo znaczy się, że coś się tli i nie wszystko między nimi zgasło a jedynie jakiś kryzys się pojawił kolejny)

A jeżeli chcą go równie szczerze ratować ze względu na dzieci ?? Czy taka postawa odbiera szczerości próbom ratowania związku? 

Mysle, ze problem polega na tym, ze tak sie chyba nie da. Taka postawa nie odbiera szczerosci w trosce o dobro dzieci.

Odbiera szczerosc troski o swoje wlasne, czy wspolne szczescie.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Oj Iko, po prostu Ty taką sytuację widzisz z miejsca jako męczenie sie,nieszczerośc i ze to zle, bo nie Twoja bajka.

 

Dzieki Wichuro za wyjęcie mi słów z głowy :*

 

Czemu Iko zakladasz, że dla mnie rozwod zamiast przyjacielskiej, uczciwej relacji (miłośc zgasla, ale chce z Tobą odchować dziecko w szacunku dla siebie nawzajem i pokoju, w jednej rodzinie a nie patchworkowej) to najszczęśliwsze wyjście?

czemu zakładasz w swoich wypowiedziach, że nie uszanuje odmiennego zdania męża i nje posiadam taktu i wyczucia by nie zwalać decyzji i odpowiedzialności na dziecko tylko poznać jego odczucia?

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Póki co widzę że dla wielu osób bycie ze sobą ze wzgledu na dzieci = tracenie swojego szczęscia.

Nikt nie zaklada, ze właśnie rozejście się i stracenie tej możliwości, nawet bez miłości a w przyjacielskiej relacji (a to też jakiś rodzaj miłości) to właśnie unieszczęśliwienie się.

 

Właśnie jestem po rozmowie z rodzicami którzy przy dzieciach deklarowali że ich rozwod nijak na nie nie wpłynął i ze zyją w przyjażni.

Tylko czemu dzieci są tak cholernie smutne a jedno nagle uzależniło się od komputera czego przed rozwodem nie było?

 

Dlatego takie deklaracje traktuje ostrożnie. Tak moze być. A czasem to tylko rodzice chcą w to wierzyć.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
11 minut temu, Z piernika Paź pisze:

Odbiera szczerosc troski o swoje wlasne, czy wspolne szczescie.

A jeżeli właśnie szczęście wynika ze szczęścia dziecka ? Padło tu stwierdzenie, że "szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko" a może tak to obrócić do formy "szczęśliwe dziecko to szczęśliwa matka" ? Czy będzie uniwersalne ? Nie, nie będzie. Bo nie ma w tym obszarze uniwersalnych prawd. Każdy swoje szczęście, "udaność" związku czy granicę między szczerością a fikcją określa sam i jest to rzecz bardzo subiektywna.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
28 minut temu, Wichura pisze:

A jeżeli chcą go równie szczerze ratować ze względu na dzieci ?? Czy taka postawa odbiera szczerości próbom ratowania związku?

w mojej subiektywnej ocenie odbiera im szczerości przed sobą samym, jest to poświęcenie siebie dla dobra dzieci

 

18 minut temu, rita pisze:

Oj Iko, po prostu Ty taką sytuację widzisz z miejsca jako męczenie sie,nieszczerośc i ze to zle, bo nie Twoja bajka.

tak, bo jeśli nie kocham to się męczę w związku pozornym w którym też występują problemy i kryzysy a ja nie mam siły ich rozwiązywać, poniekąd czuję się obok bo nie jestem zaangażowana w partnera lub on we mnie i to też czuć przecież - codziennie

 

21 minut temu, rita pisze:

czemu zakładasz w swoich wypowiedziach, że nie uszanuje odmiennego zdania męża i nje posiadam taktu i wyczucia by nie zwalać decyzji i odpowiedzialności na dziecko tylko poznać jego odczucia?

pokaż gdzie to widzisz to założenie? 

jedyne miejsce gdzie wątpię to jest gdy wypowiadasz się, że jeśli dziecko wyrazi wolę by rodzice się rozeszli - tak, to mi się nie podoba i nie rozumiem takiej postawy

 

gdzie jeszcze widzisz moje uprzedzenia i założenia? 

 

15 minut temu, Wichura pisze:

A jeżeli właśnie szczęście wynika ze szczęścia dziecka ?

Salomon :) Tylko, uwaga - dziecię się wyprowadzi, ja siebie "poświęciłam" zostając z dzieckiem przy nie kochanej osobie. I jeszcze raz wrócę do pytania - czy aby na pewno dziecko może być szczęśliwe widząc, że rodzice ze sobą nie są szczęśliwi?

 

ja po prostu cały czasu próbuję pokazać, że w mojej ocenie przedkładanie szczęścia własnego nad szczęście dziecka wcale nie jest dobre... bo to widać i czuć 

 

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 minuty temu, iko pisze:

wrócę do pytania - czy aby na pewno dziecko może być szczęśliwe widząc, że rodzice ze sobą nie są szczęśliwi?

Ale wracasz do pytania z TWOJEGO punktu widzenia i postrzegania. Kto inny może zupełnie inaczej do tego podchodzić.

 

2 minuty temu, iko pisze:

ja po prostu cały czasu próbuję pokazać, że w mojej ocenie przedkładanie szczęścia własnego nad szczęście dziecka wcale nie jest dobre... bo to widać i czuć 

Ja natomiast próbuję pokazać, że różni ludzie mogą do tego różnie podchodzić i nie ma sensu formować uniwersalnych prawd czy zakładać, że ktoś inny będzie przez to nieszczęśliwy i będzie odnosił wrażenie rezygnacji z własnego szczęścia tylko dlatego że dla nas by się to z tym wiązało ;)

 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...