Skocz do zawartości
SplitKiM

Dzieci - owszem, są ważne ale czy najważniejsze ?

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, Zouza pisze:

Wichuro, a chciałbyś, żeby Rita okłamywała i oszukiwała Cię przez, dajmy na to, 10 lat? 

Wybacz @Zouza ale zupełnie nie rozumiem Twoich pytań ani ich intencji. Nie wiem gdzie i w czym Rita miałaby mnie okłamywać. Nasze (tj. moje i Rity) zdania na ten temat różnią się między sobą o czym zresztą pisała natomiast obszaru do oszukiwania czy okłamywania mnie o którym pytasz nie potrafię się doszukać w kontekście dyskusji.

 

6 godzin temu, Zouza pisze:

A dlaczego sami dajemy sobie PRAWO, ba(!) nawet obowiązek okłamywania drugiego człowieka, którego kochamy, a które jest naszym dzieckiem?

Okłamywania w jakim sensie ? Czy wspólne życie w jednym domu ale bez płomiennego uczucia pomiędzy małżonkami oraz wspólne jego wychowywanie jest okłamywaniem samym w sobie czy może serio nie rozumiem i tego pytania z Twojej strony ?

 

Dodam jeszcze, że wspomniane przeze mnie przykłady wartości podałem jako hipotetyczne (i występujące) a nie własne.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Na wstępie odniosę się do głównego pytania zawartego w temacie wątku: "Dzieci - owszem, są ważne ale czy najważniejsze ?"

Potomstwo jest dla mnie ważne, ale w żadnym wypadku nie najważniejsze. Dbam o dziecko,  szanuję jego odrębność, staram się wspierać je w życiowych projektach i podnosić na duchu w każdej trudnej dla niego chwili. Ale przede wszystkim nie traktuję dziecka jak pępek świata.  Nigdy nie dostosowywałam  mojego świata do córki, bo od początku zdawałam sobie sprawę, że dziecko kiedyś dorośnie i odejdzie, więc muszę żyć tak, by nie uzależnić się od niej lub jej od siebie.

 

Niektórzy tu pięknie piszą o tym jak to można się poświecić,  by trwać w wypalonym związku podobno dla dobra dzieci. Gdybyśmy tak naprawdę mieli na uwadze przede wszystkim to dobro dzieci, to żadne z nas nie "bawiłoby się" w zdradę, właśnie ze względu na ich dobro. Bo ryzykujemy i to bardzo, nawet wtedy, gdy ta zdrada to zdrada legalna-kontrolowana.

 

13 godzin temu, rita pisze:

Może ktoś jest takim dzieckiem rodzin spokojnych ale bez kochania sie już albo po rozwodzie rodzicow i sie wypowie, to będzie zdanie też samych beneficjentow takich decyzji. 

@rita, nie jestem dzieckiem z takiego małżeństwa. Miałam za to dobrą koleżankę, której rodzice tak żyli. Dobrze sytuowani, mili, na poziomie. Wspólne obiady, kolacje,  rodzinne wypady wypucowaną warszawą na pikniki na działeczkę poza miasto. Ale gdy wchodziło się do nich do domu jakbyś znalazła się w papierowym świecie. Dwie odrębne sypialnie, a w każdej z nich własny telewizor. Nigdy żadnych awantur czy nawet lekkich kłótni. Rozmowy kulturalne, miłe, ale tylko wtedy, gdy jest to niezbędne-takie zachowawcze. Czuć było obojętność i sztuczność.  Nienawidziłam do tej koleżanki chodzić.

Wolałam już cyrk jaki ja miałam w domu. Cóż, moi rodzice rozwodzili się całymi latami i jakoś nie mogli się rozwieźć, bo jedno na siłę chciało trwać w tym związku. I ja jako ta najmłodsza najdłużej tkwiłam w tym ich niby małżeństwie. I wiesz dlaczego wolałam moje własne domowe piekło od sztucznego niby idealnego małżeństwa mojej koleżanki? Te ich pretensje, kłótnie, robienie sobie na złość - to w moim małym  dziecięcym świecie mówiło mi,  że oni przynajmniej kiedyś musieli się kochać. Stąd ten ich żal i pretensje do siebie nawzajem - bo się nie udało.  Poza tym wiedziałam, że ten mój domowy cyrk  w końcu kiedyś się skończy. O losie, jak ja bardzo przez te wszystkie lata pragnęłam, by w końcu się rozstali i ułożyli sobie życie na nowo.

 

Ale wiem, że da się odejść po ludzku, bez wojen. Tak by dzieci nie ucierpiały. Para moich bliskich przyjaciół rozeszła się, gdy ich dziecko miało niespełna 2 lata. Bez pretensji i urazów. Po prostu uznali, że to nie to i już. Zostali  bardzo dobrymi przyjaciółmi. Wspierali i nadal wspierają się wzajemnie. Oboje tak samo biorą udział w życiu ich dziecka - obecnie już pełnoletniego.

 

@rita, w jednym muszę przyznać Ci rację. Ludzie często rozchodzą się z błahych powodów, bez walki czy nawet małej próby ratowania związku. Może to wynik tego, że zewsząd jesteśmy atakowani tekstami typu: "Musisz być szczęśliwy", "Walcz o swoje szczęście" i gdy tylko coś idzie nie tak ludzie dają za  wygraną? Odchodzą i w innym miejscu szukają tego szczęścia. Potem bywa, że żałują, ale wtedy bywa już za późno.

Zgadzam się też, że  ludzie tak samo bez pojęcia biorą śluby i zakładają rodziny. Często traktując dzieci jak lekarstwo-plasterek na rozpadający się związek.

 

Ja i  @skrzat kilka lat temu mieliśmy mega kryzys i nawet myślałam o rozstaniu. Zostałam i walczyłam. Ale nie dlatego, że było potomstwo. Wielu wydam się wyrodną matką, ale dzieci to dla mnie żaden argument, by łatać związek. Ślub też nie był argumentem, bo wtedy jeszcze ślubu nie mieliśmy. Zostaliśmy razem, bo jednak nadal się kochaliśmy i nie chcieliśmy bez walki wyrzucić tak fajny związek do kosza. 

 

O losie... ależ się rozpisałam...:shock:

 

  • Lubię 7
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dzieci w mojej ocenie są najważniejsze jak już się je ma. Wcześniej człowiek nie zdaje sobie sprawy jaki to szczęsliwy obowiązek :)

Niestety nie dla wszystkich. Niektórzy oddali by wszystko aby je miec a inni traktują je gorzej niż smieci , no ale cóz takie zycie...

Czy należy trwać w związku tylko dla dzieci? Uważam że tak /jeżeli oczywiście nie jest to związek patologiczy, bcie picie itp/ 

Rozchodzić się w ''normalnych'' związakach mogą osoby, które po rozejsciu  będą miały porównywalne szanse życia i zarabiania - Co np? jak on czy ona ledwo razem wiąża koniec z koncem a w pojedynke nawet na wynajęcie oddzielnych mieszkań nie wystarczy?

Jakie mają szanse na nawiązanie kolejnego udanego związku? Skoro sporo lat spędzili razem /piszę sporo ponieważ rok czy dwa to ledwo, znajomość nie związek o jakiego utrate chyba się tu rozchodzi w pytaniu ?/ Sporo lat byli razem wiec i mają spro lat, mają sporo lat więc i mają określona liczbę znajomych których znają od lat, swoje przyzwyczajenia itp.. I gdzie spotykac tych potencjalnych nowych? wiem tu na forum ale w zyciu codziennym... ?:) A do tego nie maja wielkiego majątku, więć dzieląć go na pół będą mieli jeszcze mniej.  

W '' normalnym związku'' obe strony się wspierają, rozwijają się i dzieki drugiej osobie robia ''kariere'' i potem rozchodzą się, idą do '' lepszej kochanki/kochanka'' która staję się zoną i nie jest już kochanką a ja staję się dla niej ''mężem'' nie radosnym kolesiem z miłych chwil w hotelu czy spa tylko facetem wkurwiającym ja na fotelu przed telewizorem i przypominającym jej jej męża... tylko że to nie dzieki mojej pomocy stała się tym kim jest, i nie ma dla mnie tyle wyrozumiałości co dla niego... A powrotu do tego samego już nie będzie nawet jeżeli wroci/ wrócę...

Dlatego uważam iż dla dzieci warto być dalej razem... Jeżeli nie dla dzieci to z w/w powodów i wielu innych rozstanie sie nie kalkuluje :) 

Wg mnie zdrada jest fajna jężeli zostaje w tajemnicy przed zdradzną osobą...

Parafrazując powiedzenie o zonie:) drugi mąż ma wady swoje plus pierwszego męza:)

Oczywiście za pewne są wyjątki :)

 

 

  • Lubię 1
  • Facepalm 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 godziny temu, Grey79 pisze:

Zou tu cię nie za bardzo rozumiem.  Dlaczego nazywasz to okłamywaniem dzieci? Skoro dwoje dorosłych ludzi podejmuje swoją dojrzałą decyzje, że chce być razem własnie dla dobra dzieci a nie z innych powodów (o takiej  sytuacji pisze w wg. mnie Rita) to gdzie widzisz w tym okłamywanie?  W swojej decyzji są racjonalni i konsekwentni nikogo nie oszukując. 

Moim zdaniem oszukują - udają szczęśliwą rodzinę "dla dobra dzieci", a nią nie są. I gdyby nie dzieci właśnie to dawno by się rozstali i szukali szczęścia w innych związkach.

 

I, mówiąc szczerze, gdyby moi rodzice, którzy stwarzali pozory do mojego 18 roku życia (załóżmy, że tak dobrze, że bym się nie pokapowała ;) ) rozstali się, bo już jestem dorosła i teraz mogą - to wtedy naprawdę zawaliłby mi się świat, a zaufanie do nich spadłoby do zera.

Inna sprawa, że czułabym się fatalnie wiedząc, że byłam przyczyną iluś tam ich straconych i nieszczęśliwych lat.

 

I o ile jestem w stanie zrozumieć, że ludzie czują się szczęśliwi będąc w związkach opartych na lojalności i przyjaźni (choć  mnie by to nie wystarczyło), to tkwienia w nieszczęśliwym związku nie jestem w stanie zrozumieć.

 

4 godziny temu, Grey79 pisze:

Zwłaszcza, że historycznie instytucja małżeństwa wcale nie zawsze oznaczała związek oparty na miłości, a często pewien  aranżowany kontrakt, oparty na rozsądku. 

Ale nie żyjemy w XVI w. ;) 

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 godziny temu, Wichura pisze:

Wybacz @Zouza ale zupełnie nie rozumiem Twoich pytań ani ich intencji. Nie wiem gdzie i w czym Rita miałaby mnie okłamywać. Nasze (tj. moje i Rity) zdania na ten temat różnią się między sobą o czym zresztą pisała natomiast obszaru do oszukiwania czy okłamywania mnie o którym pytasz nie potrafię się doszukać w kontekście dyskusji.

No to już tłumaczę.

Zapewne nie chciałbyś, by Rita Cię okłamywała, a i Rita nie chciałaby, byś okłamywał ją Ty.

Natomiast okłamywanie dziecka, bo to przecież "dla jego dobra" jest traktowane jak jakaś odrębna kategoria.

Tylko do tego zmierzałam, żadnych ukrytych intencji w tym nie było, zapewniam. :)

 

4 godziny temu, Wichura pisze:

Czy wspólne życie w jednym domu ale bez płomiennego uczucia pomiędzy małżonkami oraz wspólne jego wychowywanie jest okłamywaniem samym w sobie czy może serio nie rozumiem i tego pytania z Twojej strony ?

Ale już udawanie, że rodzice się kochają, podczas, gdy są nieszczęśliwi w związku tym okłamywaniem jest. Nie sądzisz?

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

Rozchodzić się w ''normalnych'' związakach mogą osoby, które po rozejsciu  będą miały porównywalne szanse życia i zarabiania

Rozchodzić się mogą wszyscy. 

Będzie im trudniej finansowo, owszem.

 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

Czy należy trwać w związku tylko dla dzieci? Uważam że tak /jeżeli oczywiście nie jest to związek patologiczy, bcie picie itp/ 

Są związki bardzo patologiczne, choć nie ma w nich ani picia, ani bicia.  Takie pozornie idealne, zgodne. 

 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

Jakie mają szanse na nawiązanie kolejnego udanego związku?

To "kolejnego" to bym raczej wycięła. ;) 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

I gdzie spotykac tych potencjalnych nowych?

W pewnym wieku trudniej, ale da się. 

Choć zwlekanie z decyzją nie pomaga. ;)

 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

tylko że to nie dzieki mojej pomocy stała się tym kim jest, i nie ma dla mnie tyle wyrozumiałości co dla niego...

Co do pierwszej części - czasem tak, czasem nie. 

Przypadek z życia wzięty - pierwszy mąż żonę dołował, przez jego przytyki miała zaniżone poczucie własnej wartości. Po rozstaniu z nim skończyła studia, a dzięki pomocy i wsparciu drugiego męża pokończyła podyplomówki, zrobiła uprawnienia i inne cuda, wianki i dziś zajmuje dyrektorskie stanowisko. Przy pierwszym mężu nawet nie myślała o studiach.

Co do drugiej - kompletnie się nie zgadzam. Znam kilka (jeśli nie kilkanaście) par, w tym dwie w  rodzinie, gdzie dopiero drugie związki były udane, a ludzie mieli dla siebie dużo więcej wyrozumiałości i cierpliwości niż w pierwszych związkach, które zazwyczaj zawierane były w zbyt młodym wieku, gdy byli niby dorośli, ale jednak niewystarczająco dojrzali. 

 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

Jeżeli nie dla dzieci to z w/w powodów i wielu innych rozstanie sie nie kalkuluje :)

Jeśli związek uznać za biznes - to faktycznie się może nie kalkulować. 

 

Godzinę temu, poszukujący36 pisze:

Wg mnie zdrada jest fajna jężeli zostaje w tajemnicy przed zdradzną osobą...

Oczywiście. Po co psuć biznes.

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
7 godzin temu, Zouza pisze:

Ale już udawanie, że rodzice się kochają, podczas, gdy są nieszczęśliwi w związku tym okłamywaniem jest. Nie sądzisz?

Zależy chyba jak się żyje, co się mówi, co przekazuje dzieciom... Poza tym wciąż się z tym byciem nieszczęśliwym nie zgadzam i nie uwazam że każdy w takim związku bezie się czuł specjalnie nieszczęśliwy

  • Lubię 4
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wichuro, ja nie twierdzę, że każdy będzie się czuł nieszczęśliwy.

Ja mówię o tych, którzy SĄ nieszczęśliwi, a mimo to "dźwigają ten krzyż". ;)

By na starość (a może w wieku dojrzałym) powiedzieć partnerowi (albo choćby pomyśleć): "zmarnowałeś mi życie/ najlepsze lata".

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
21 godzin temu, Zouza pisze:

Dobra, nie chciałam rozwijać tego wcześniej, ale czuję się wywołana do tablicy. ;)

 

Ja jestem takim dzieckiem. 

Życie w domu, w którym był spokój, bez awantur, ale też bez żadnych uczuć, takie właśnie "kumpelstwo", mijanie się w przedpokoju,  to dla mnie był koszmar. Kilka lat zajęło mi namówienie mamy na rozwód (a zaczęłam jako dość małe jeszcze, teoretycznie nic o życiu niewiedzące dziecko), kilka kolejnych na ułożenie sobie życia na nowo. Ale ogromnie się cieszę, że w końcu mi się to udało, bo w nowym małżeństwie była naprawdę szczęśliwa, a ja szczęśliwa jej szczęściem. 

 

 

A widzisz, ta różnica. Jakbym ja to uslyszala raz to by mi wystarczyło. Nie musialabym być proszona kilka lat.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 minut temu, rita pisze:

A widzisz, ta różnica. Jakbym ja to uslyszala raz to by mi wystarczyło. Nie musialabym być proszona kilka lat.

Rito, bo zmienia się świadomość społeczna w tym zakresie. I bardzo dobrze.

Kiedyś rozwód był powodem do wstydu, a dzieci z automatu uważane za strasznie skrzywdzone.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...