Skocz do zawartości
Lemoondzik

Kto tak na prawdę rozdaje karty?

Rekomendowane odpowiedzi

16 minut temu, Aine pisze:

Wiesz, nasze najmroczniejsze fantazje często chowany przed światem.Czy Ty jesteś absolutnie pewna że Twój kochanek  nie wpadnie na taki pomysł, Ciebie upokorzenia...albo o wiele gorszy? No dobra, jednego kochanka jesteś pewna, kolejnemu też zaufasz...jednak do końca nie wiesz co ma w głowie... chyba? 

 

A apetyt rośnie w miarę konsumpcji, i przekraczanie granic to norma... Jednak czy jesteś pewna że zrobiłabyś  dla niego wszystko i zawsze? 

Nie, nie jestem pewna.

 

Trywialnie skwituję - kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

 

Nie jest dla mnie atrakcyjne zaoferowanie siebie jako uległej kochanki z dołączeniem litanii czynności, których nie można ze mną robić. Prezentuję pewne sztywne i jasne limity, reszta jest płynna.

 

Przekraczanie granic i balansowanie na cienkiej linii jest na stałe włączone w typ relacji ZK, jaki podnieca mnie najbardziej. Ponadto, piszesz o pomyśle upokarzania mnie - jak wspomniałam w poprzedniej wypowiedzi, on jest akurat przeze mnie bardzo pożądany.

 

Pozwolę sobie przytoczyć swoją wypowiedź z innego wątku:

 

Zbiłam szybę, spaceruję po cukierni omijając uważnie rozpryśnięte kawałki szkła, ale... nigdy nie mam pewności, czy zabójcze szkło nie znajdzie się w smakowitym pączku, który wybiorę.

 

Sprawdziłabym to tylko rozkładając go przed konsumpcją na części pierwsze... Ale to On ma mnie rozpracowywać, a nie ja Jego (nie pączek ;) , a Kochanek już - odejdźmy od tej metafory :) ).

 

Inna kwestia, że umawiając się z "normalnymi kochankami" też nigdy nie miałam 100% pewności, czy nie trafiam na psychola. Nawet, jeśli spotykał się wcześniej ze znaną mi osobą, to teoretycznie mógł mi zrobić krzywdę...

 

Lula.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Trywialnie skwituję - kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Jak najbardziej, zgadzam się... Też chadzam tymi torami często,choć jakość szampana bywała bardzo różna :)

7 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Nie jest dla mnie atrakcyjne zaoferowanie siebie jako uległej kochanki z dołączeniem litanii czynności, których nie można ze mną robić. Prezentuję pewne sztywne i jasne limity, reszta jest płynna.

Litanii ja również nie mam w ofercie, jednak granice ze znakiem zapytania już tak. To tak jak te Twoje limity? 

Właśnie o to mi chodziło, czy są jakiekolwiek mury czy zupełnie nie ma...

 

11 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Ponadto, piszesz o pomyśle upokarzania mnie - jak wspomniałam w poprzedniej wypowiedzi, on jest akurat przeze mnie bardzo pożądany.

Wiem o tym, Kochana :*

Dlatego drażyłam czy zarysowała Ci się granicą tego upokorzenia... 

Jak daleko dasz się zaprowadzić. 

Czy zastanawiasz się po prostu nad tym... bo upokorzenie to już nie dochodzenie do skrajności. To droga nieskończona...albo ślepa uliczka...

I ja np. Nie wiem co jest gorsze... 

17 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Zbiłam szybę, spaceruję po cukierni omijając uważnie rozpryśnięte kawałki szkła, ale... nigdy nie mam pewności, czy zabójcze szkło nie znajdzie się w smakowitym pączku, który wybiorę.

Dlatego nie jem pączków :D

 

Dobra, żartuję... Zdaje sobie sprawę, że to wpisanie jest w ryzyko ;)

21 minut temu, Sailor&Lula pisze:

a nie ja Jego (nie pączek ;) , a Kochanek już - odejdźmy od tej metafory :) ).

 

Lubię takie metafory ;)  

23 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Inna kwestia, że umawiając się z "normalnymi kochankami" też nigdy nie miałam 100% pewności, czy nie trafiam na psychola. Nawet, jeśli spotykał się wcześniej ze znaną mi osobą, to teoretycznie mógł mi zrobić krzywdę...

Zgadzam się, nigdy nie mamy pewności...  

 

 

 

 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
30 minut temu, Aine pisze:

Jak najbardziej, zgadzam się... Też chadzam tymi torami często,choć jakość szampana bywała bardzo różna :)

Jeśli szampan okaże się miernej jakości, zawsze można go wypluć, ewentualnie wyrzygać, w ostateczności jakoś strawić. Perspektywa trafienia na prawdziwie wykwintny trunek jest jednak najbardziej kusząca...

 

30 minut temu, Aine pisze:

Litanii ja również nie mam w ofercie, jednak granice ze znakiem zapytania już tak. To tak jak te Twoje limity? 

Właśnie o to mi chodziło, czy są jakiekolwiek mury czy zupełnie nie ma...

Oczywiście, że są mury. Wyskakiwanie poza nie wiąże się z lotem w przepaść bez dna. Są to mury, co do których nie mam wątpliwości, że ingerencja w ich stabilność jest z gruntu niebezpieczna, zła. Oferuję na tyle duży plac zabaw, że docierać do muru mógłby tylko prawdziwy psychol. Po to też jest Sailor, by pewnych kwestii strzegł... Zwracał na nie uwagę także wówczas, gdy zanadto upiję się szampanem.

 

30 minut temu, Aine pisze:

Dlatego drażyłam czy zarysowała Ci się granicą tego upokorzenia... 

Jak daleko dasz się zaprowadzić. 

Czy zastanawiasz się po prostu nad tym... bo upokorzenie to już nie dochodzenie do skrajności. To droga nieskończona...albo ślepa uliczka...

I ja np. Nie wiem co jest gorsze... 

Leży ona w granicach placu zabaw określonego moimi murami.

 

Nie chcę tu wywlekać szczegółów konstrukcji tych murów, ale myślę, że wiele wyjaśni pojęcie, jakim jest aftercare. Ktoś mi może zrobić siekę z mózgu, ale wówczas, gdy po wszystkim NIE zostawi mnie z tą sieką sam na sam. A jeśli zostawi, to wylatuje z placu zabaw i powrotu nie ma.

 

Cenię taką postawę: "Mogę Cię upokarzać, więc Cię szanuję i jesteś dla mnie cenna", natomiast neguję stanowisko: "Mogę Cię upokarzać, więc Cię nie szanuję i nic dla mnie nie znaczysz".

 

Karty rozdawane przez kochanka nie mogą być dzielone na oślep i dodatkowo maczane w gównie ;) .

 

Lula.

 

 

 

 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Na forum panuje przekonanie, że to Hotka decyduje o tym z kim, gdzie, kiedy i jak.

mam zupełnie inny obraz, gdy czytam wypowiedzi panów - że raczej to oni są tymi mocno określającymi zasady, tak brutalnie precyzyjnie ile może, kiedy

 

21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Mam wrażenie, że jest pewien utarty schemat rogacza, który albo jest uległy, albo czerpie jakąś psychiczną podnietę z bycia de facto zdradzanym - obie wersje dla wielu są nie do zaakceptowania.

tu się w  100% zgadzam, że zupełnie nie wiem na jakiej podstawie taki obraz pokutuje

 

w mojej głowie jest zupełnie inne odbieranie osoby rogacza - jakąż to trzeba mieć siłę psychiczną (niezależną od podniety jaką niesie to doznanie) by czerpać satysfakcję z lubieżności swojej partnerki z innym - przecież doskonale wiemy, że za tym idą bardzo mieszane uczucia (nie umiem ich opisać, bo nie są moje, z rozmów z panami wiem) - coś na granicy dzikiej przyjemności, elementu upokorzenia i satysfakcji, że ona się spełnia, osiąga satysfakcję seksualną z innym a na koniec wraca na skrzydłach do swojego partnera

 

21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Z drugiej strony doczytuję się tu i ówdzie o tym, że podstawą długiej relacji cuckold jest świadomość kontrolowania sytuacji przez rogacza, stawiania granic, albo wręcz nakazywania określonych zachowań. 

wg mnie jest to powiedzmy możliwe do czasu, do czasu gdy ludzie potrafią szczerze ze sobą rozmawiać, gdy zk jest ich wspólnym działaniem 

 

bo jednym jest określenie ram - takich konkretnych, co z kim i na jakich warunkach można

 

to zupełnie inną sprawą są emocje, które między ludźmi powstają - i teraz są różne typy relacji zk - takie gdzie tylko seks i adieu (dobra spłaszczam, ale chodzi o to że z założenia nie wpuszamy lub też kochanek ma taki priorytet że wejść nie chce bliżej w znajomość) i takie, które stają się głębsze emocjonalnie (w sposób planowany bo taka jest potrzeba psychiczna wszystkich lub w sposób nie planowany)

 

a tam gdzie wchodzą głębokie emocje, zaraz za tym pojawia się ogromne ryzyko, że jedna, druga czy trzecia strona zacznie ukrywać co nią targa

 

pojawia się kłamstwo lub inaczej zmilczenie prawdy

i to jest moment w którym wszelkie ustalenia biorą w łeb - bo zabawa przestaje być wspólna 

 

21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Albo inna opcja - dominujący kochanek, który tak potrafi wykreować sytuację, że trzyma ciągle parę w szachu i tańczą tak jak on im zagra.

tego sobie nie umiem wyobrazić, chyba że w grę zaczynają wchodzić uczucia - wtedy możliwa jest jakaś zapewne rozgrywka tudzież nawet walka, każdego o swoją rolę w danym układzie z lękiem na stratę konkretnej osoby 

 

21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Kto i czy w ogóle ktokolwiek to kontroluje?

wg mnie, niezależnie od rodzaju ustaleń między stronami to każdy sam siebie kontroluje (pobudki tego mogą być różne, miłość, szacunek, lęk przed utratą takiej to rozrywki, nie wiem co jeszcze)

21 godzin temu, Lemoondzik pisze:

Kto według Was tak na prawdę rozdaje karty w relacji cuckold? Albo kto te karty rozdawać powinien?

 

wg mnie - wszystkie strony po równo te karty rozdają, niezależnie co widać z wierzchu , bo jeszcze jest to co siedzi w głowach, co można szczerze przegadać lub zmilczeć, do czego być może nawet sami przed sobą boimy się przyznać a co dopiero powiedzieć bliskiej nam osobie lub kochankowi, który przerażony zaangażowaniem ucieknie a przecież tego nie chcemy - fajnie jest mieć ciastko i zjeść ciastko

 

kto powinien rozdawać - każdy za siebie, przez wzgląd na siebie i swoje życie (co się chce z nim robić, na ile kogoś się do niego wpuszcza, na ile jesteśmy skłonni zaryzykować rozpad związku gdy pojawią się emocje, co dla nas jest ważne i jak się na osi życia ustawimy z tymi nowymi doznaniami)

 

tak wiem, że może moje zdanie nie jest popularne - natomiast nie wierzę, że jakakolwiek kontrola zewnętrzna w sytuacji krytycznej może odnieść skutek

 

ja należę do osób kierujących się intuicją i takich decyzji nigdy nie żałowałam, tam gdzie wpuszczałam rozsądek zawsze dostawałam kopa w dupę

 

 

edit: oczywiście oceniam po sobie, wszelkie sztywne ramy  ustaleń w które byłabym wsadzana nawet w wyniku dialogu rodziłyby we mnie naturalny bunt - nic na to nie poradzę, dzieje się to samoistnie 

 

za prawdziwe narzędzie kontroli i ustalania zasad uznaję jedynie szczerą rozmowę o wszystkim co się dzieje - natomiast, wiem że niewiele osób jest do tego zdolnych - nawet w stosunku do własnego partnera / partnerki a tym bardziej kochanka / kochanki

 

i ta rozmowa ma być nie jedna, ma być po wielokroć powtarzana, w miarę drogi każdej z osób, póki nurt zk płynie...

 

bo prawda jest i owszem  bardzo ryzykowna lecz jedno daje - nie pozostawia w zawieszeniu a to dla mnie jest po prostu wygodne - wiedzieć na czym stoję nawet jeśli będzie strata to mogę iść dalej - z tym kochankiem lub bez niego, z tym mężem lub bez niego... 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...