Skocz do zawartości
Wichura

Błędy początkujących - Rogaczy/Hotwife/Kochanków

Rekomendowane odpowiedzi

35 minut temu, Kiki pisze:

I tu ja mam dylemat. Jeśli ktoś mi mówi "nie da się", "nie rób tak" , "tak jest źle" a ja mam  inne przekonanie, inny osąd to doświadczenie innych nie powstrzyma mnie przed podjęciem próby. Czasami okazuje się, że faktycznie nie wszystko przewidziałem, nie rozważyłem wszystkich danych i wtedy popełniam błąd, którego zapewne mógłbym uniknąć rezygnując z próby. Bywa jednak, że mimo tych ostrzeżeń  udaje mi się zakończyć wszystko powodzeniem. Poza tym znam siebie i wiem że jestem typem "jak się nie da jak się da":D 

Mam tak samo jednak to, że ktoś i tak podejmie próbę nie oznacza, że znajomość "błędów innych" mu nie pomoże. Pomoże chociażby w tym, że będzie wiedział na co uważać i gdzie czają się pułapki ;) Albo po tym jak już i tak spróbuje i zacznie się zastanawiać czy to nie błąd, poczyta o tym, że inni też w tą uliczkę trafili i zawracali co ułatwi mu podjęcie podobnej decyzji. Bez tego mógłby się jeszcze trochę powachać

 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

a ja ujmę to prościej, bo też należę do  tych co lubią popełniać własne błędy, trudno mi z rad korzystać - nawet z tych najszczerszych i najszlachetniejszych

 

jednak, właśnie wiedza o tym, jakie inni popełniali pomyłki (nawet bez znajomości tła) pozwala mi się chwilę zatrzymać, nawet w wodzie której cząstki to wyłącznie euforia, chwilę spojrzeć na siebie z innej strony, cudzego doświadczenia.... zapewne nie zmieni to mojej decyzji  przed taplaniem się, lecz pojawi się myśl "acha.... to uważaj bo może boleć"

 

gdzie może nie znaczy, że musi

 

jednak może nastąpić drobna korekta postawy i większa czujność na siebie, o siebie...

 

krzywda zapewne nie będzie mniejsza, bo tej uważam nie da się zmierzyć jednako

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
12 godzin temu, Kiki pisze:

Nie, zupełnie nie to miałem na myśli.  Jednak jeśli coś, ktoś będzie dla Ciebie atrakcyjnie kuszący,  zrodzi pragnienie  to  jedynie doświadczalnie  można zweryfikować tych potrzeb prawdziwość,  pragnienia zestawić z rzeczywistością.

Tak, to prawda. Tylko w ten sposób dowiem się, czy to rzeczywiście jest "moja woda". Innej opcji nie ma - w innej opcji zawsze pozostanie kłująca niewiedza...

 

...ale czasem też spokój, gdy ostatecznie zdasz sobie sprawę, że to bardzo dobrze, iż w ostatniej chwili cofnęłam stopę od zanurzenia jej w wodzie.

 

12 godzin temu, Kiki pisze:

Owszem... pełna zgoda. A jeśli nie masz doświadczeń, masz jedynie pragnienia i fantazje? Jak zweryfikujesz czy to będzie akwen, w którym będziesz spełniona?  Lula...czy wtedy rozmowy są wstanie dać odpowiedź? Ja uważam, że nie.  Tylko empirycznie doświadczając, nie tylko dowiadujemy się  czegoś o sobie ale także tworzymy sobie pewien  bardzo cenny, bo subiektywnie personalny,  zestaw preferencji.  Innymi słowy, popełniając błędy zyskujemy to własnie niezbędne doświadczenie, które w perspektywie czasu pozwoli cieszyć się bezbłędnymi i "wyjątkowymi" doznaniami i  relacjami.

Dobrze, co w takim razie powiesz parze, która szuka kogoś do zabawy, pije pierdyliard kaw i wszystkich kandydatów spławia? Chyba @GrzesznikWędrowny o takim przypadku pisał. Nie są w stanie zdecydować się na te empiryczne doświadczenia, bo każdy potencjalny kochanek jest "zbyt mało dobry".

 

A ja też... choć mam doświadczenia, to obecnie pragnienia i fantazje przeważają nad nimi. Właśnie przez to, że stworzyłam swój personalny zestaw preferencji, który staje się chyba moją zmorą... w oczekiwaniu na "bezbłędną" relację.

 

12 godzin temu, Kiki pisze:

Jak cudownie... !  Zatem jesteśmy zgodni, że własne błędy mają wymiar edukacyjny. Ja jedynie zauważyłem, że ostrzeżenia,  rozmowy  nie są gwarantują, że błędu nie popełnimy. Pragnienie i ciekawość  ma zawsze lepsze karty niż rozsądek i ostrożność. 

Dlatego napisałam, że póki wejście do wody nie wiąże się z naprawdę dużymi zagrożeniami - wchodźmy. Niech będzie ciekawie. Bądźmy bogatsi. Ale ważne, by te doświadczenia potem wziąć na warsztat.

 

Jakbym zamknęła się w sobie z przemyśleniami o tym, że "to nie moja woda", nie mówiła o tym na bieżąco Sailorowi - to by było bardzo nieostrożne. Wracamy do esencji - szczerość, brak kłamstw i ukrywania czegokolwiek w ZK - o tym trzeba pamiętać od samego początku tej drogi.

 

12 godzin temu, Kiki pisze:

Przyznam że nie bardzo wiem o co konkretnie pytasz. Bo jeśli wytrwałość w poszukiwaniu doskonałości relacji cuckold przyjąć za błąd to  oznaczałoby rezygnacje z prawdziwych pragnień na rzecz tego co dostępne.  to dla mnie jakoś odpychające jest. 

A wcześniej pisałeś, że póki nie wejdzie się do wody to nie poczuje się, czy to jest TO...

 

Też mogę znaleźć się teraz na miejscu pary wyżej wspomnianej, która kasuje wszystkich kandydatów po kolei, czekając na TEGO DOSKONAŁEGO. Mogę też zdobywać nowe doświadczenia korzystając z tego, co dostępne. I to nie jest odpychające, tylko właśnie stanowi asekuracyjne zanurzanie się w "nie wiem czy mojej wodzie"! Bo życie jest jedno, życie ucieka, pragnienia się kotłują...

 

Wytrwałość wytrwałością... Byle się nie wypalić po drodze, bądź nie zblazować... W walce o tą doskonałą co do joty realizację pragnień.

5 godzin temu, Wichura pisze:

Własne błędy też tego nie gwarantują. Dla mnie czudze błędy i 'case study' stanowią niewiele mniej edukacyjny wymiar. Kiedyś tak miałam że wszystkiego sam musiałem spróbować żeby się sparzyć. Nauczyłem się jednak korzystać z doświadczeń innych osób 

Ja staram uczyć się zarówno na własnych, jak i na cudzych błędach... Jednak każdy przypadek jest trochę inny, czasem nie jesteśmy w stanie korzystać z czyichś doświadczeń by uchronić siebie przed sparzeniem się... Bo po prostu nie mamy odniesienia do drugiego takiego przypadku (tudzież bardzo podobnego).

 

59 minut temu, Kiki pisze:

@Wichura oczywiście że lepiej. Jednak własnie  rozmawiamy o tym, że cudze błędy, rady dla kogoś na początku drogi , kto  jest podekscytowany pragnieniami i własnymi fantazjami nie będą się wydawały istotne.

A jednak będą. Nim Sailor powiedział mi o istnieniu tego forum, przestudiował je od deski do deski. To pomogło narysować nam jakiś wstępny obraz tego, jak bezpiecznie się poruszać w temacie. I dzięki takiej lekturze, nie zakładaliśmy tu na wstępie jednego z wielu wtórnych wątków pt. "Jak zacząć?"

 

59 minut temu, Kiki pisze:

Jestem jednak optymistą i wierzę w ludzi, wierzę że znakomita jednak większość raz trafiwszy się młotkiem w palec nie będzie sprawdzać czy za drugim razem boli tak samo.:)

Niektóre młotki przybierają wyrafinowaną formę i aż chce się je wziąć w dłoń... Popełnianie błędów nie jest równoznaczne z popełnianiem w kółko takich samych...

 

59 minut temu, Kiki pisze:

I tu ja mam dylemat. Jeśli ktoś mi mówi "nie da się", "nie rób tak" , "tak jest źle" a ja mam  inne przekonanie, inny osąd to doświadczenie innych nie powstrzyma mnie przed podjęciem próby. Czasami okazuje się, że faktycznie nie wszystko przewidziałem, nie rozważyłem wszystkich danych i wtedy popełniam błąd, którego zapewne mógłbym uniknąć rezygnując z próby. Bywa jednak, że mimo tych ostrzeżeń  udaje mi się zakończyć wszystko powodzeniem. Poza tym znam siebie i wiem że jestem typem "jak się nie da jak się da":D

Na pewno ważnym jest, by w przypadku gdy Rogacz mówi swej Hot Wife "tak jest źle" - nie zostawiać tego bez dyskusji. Nie pakować się w to, co "jest złe". Bo to będzie właśnie kłamstwo, nieszczerość... Coś, co stanowi największe zagrożenie w ZK.

 

Co nie oznacza rezygnacji z rozważanej opcji. Spróbowanie czegoś w sytuacji, gdy druga strona mówi "tak jest źle, nie idź tam" jest zupełnie czymś innym od: "mam obawy, ale przegadaliśmy to - zanurz stopę w tej wodzie i mów mi o wszystkich swych odczuciach".

 

Lula.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Hmmm... ;)

 

Dziekuje za zalozenie tematu, bo mysle ze wielu poczatkujacym, takim na przyklad jak ja, pozwoli zrozumiec wiecej.

 

Jesli moglbym cos zasugerowac @Wichurato zebranie w pierwszym poscie takze linkow do tematow trudnych. Ja mialem takie szczescie, ze znalazla sie osoba, ktora podsunela mi cala liste linkow, ktore powinienem przeczytac przed skokiem w "wode".

 

Co do popelniania bledow... z mojej perspektywy wyglada to tak, ze takie "kompendium wiedzy" kreuje swiadomosc, przede wszystkim. Czyni mnie przygotowanym na te wszystkie bledy, ktore zapewne popelnie... ;)

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
22 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Dobrze, co w takim razie powiesz parze, która szuka kogoś do zabawy, pije pierdyliard kaw i wszystkich kandydatów spławia? Chyba @GrzesznikWędrowny o takim przypadku pisał. Nie są w stanie zdecydować się na te empiryczne doświadczenia, bo każdy potencjalny kochanek jest "zbyt mało dobry".

 

wg mnie Lula jest to również pospolity błąd - nazywam go błędem projekcji 

ano, zakłada się pewne wyobrażenia co do cech, zachowań a nawet wyglądu i wg tego kryterium się szuka, wszystkich do niego przystawia

 

a tak nie ma... nie ma ideałów równych z tym co może głowa podpowiedzieć, ludzie mają skazy i to bardzo jest przyjemne - bo niesie nowe, nie zaplanowane, nie ułożone.... 

 

mając precyzyjnie określone oczekiwanie bez marginesu na czyjąś wyjątkową indywidualność droga do spełnienia może trwać wiecznie...

 

 

o właśnie...

22 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

który staje się chyba moją zmorą... w oczekiwaniu na "bezbłędną" relację.

 

22 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Dlatego napisałam, że póki wejście do wody nie wiąże się z naprawdę dużymi zagrożeniami - wchodźmy. Niech będzie ciekawie. Bądźmy bogatsi. Ale ważne, by te doświadczenia potem wziąć na warsztat.

 

zawsze się wiąże, lecz czasami możemy to dostrzec od razu, z brzegu a im lepiej nam się tapla tym trudniej z tej wody wyjść; ja jestem egoistką, nie lubię sobie odmawiać przyjemności, nawet mając świadomość konsekwencji, czerpię bo chcę...

 

jednak są osoby, jestem o tym przekonana, które potrafią się zatrzymać, zrezygnować chociaż mają ochotę się zachłysnąć to mają w sobie ów rozsądek, może to jest nawet mądrość życiowa- że potrafią zrezygnować...  (oby to była mądrość a nie poświęcenie bo to uważam, że wcześniej czy później się czkawką odbije i tak)

 

22 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Jakbym zamknęła się w sobie z przemyśleniami o tym, że "to nie moja woda", nie mówiła o tym na bieżąco Sailorowi - to by było bardzo nieostrożne. Wracamy do esencji - szczerość, brak kłamstw i ukrywania czegokolwiek w ZK - o tym trzeba pamiętać od samego początku tej drogi.

tak, to jest czyste kłamstwo - zarówno przed sobą i partnerem

 

ale ileż osób uczciwie umie się przyznać przed partnerem, że odpłynęło tudzież czuje że niebezpiecznie się oddala od założeń?

i że prosi o pomoc w powrocie do brzegu lub też powiedzieć wprost - nie chcę wrócić, tam będę pływać, to mój i tylko mój akwen jest?

 

trzeba mieć przeogromną odwagę cywilną wobec siebie przede wszystkim,  ponieść odpowiedzialność za swoje czyny a mało kto potrafi to zrobić - postawić wszystko na jedną kartę - łatwiej i "bezpieczniej" jest zasłaniać się wspólnymi kredytami, dziećmi, stażem związku czy lękiem przed samotnością czy co tam jeszcze się może odpalać...  na ogół śmiem twierdzić, schodzą do podziemia myśli i uczynków swoich brnąć coraz bardziej w kolejne kłamstwa - w mojej ocenie jeszcze bardziej przekłamując własne życie, które się ma tylko jedno (mówię tu o parach, bo zupełnie inne motywy kłamstwa są w osobach działających w temacie w pojedynkę i one z kolei mają zupełnie inne ścieżki postępowania w kłamstwie wynikające z obranej przez nich drogi)

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, iko pisze:

ale ileż osób uczciwie umie się przyznać przed partnerem, że odpłynęło tudzież czuje że niebezpiecznie się oddala od założeń?

Dlatego... Warto rozmawiać. Jesteśmy w tym razem, tworzymy to razem, realizujemy się razem ale też właśnie "pilnujemy się" razem i wzajemnie. Druga osoba która aktualnie nie płynie na fali zawsze będzie miała inny podgląd sytuacji na to jaki jest nurt i czy za bardzo któregoś z uczestników rejsu nie znosi. Lub... Pomoże w sposób znów wspólny i bardziej przemyślany zmienić lub skorygować pierwotny kurs. 

 

Co do tematu jeszcze to piszcie, proponujcie. W wolnej chwili usiądę i posklejam to bo pierwszego postu wraz z odniesieniami 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
9 godzin temu, iko pisze:

wg mnie Lula jest to również pospolity błąd - nazywam go błędem projekcji 

ano, zakłada się pewne wyobrażenia co do cech, zachowań a nawet wyglądu i wg tego kryterium się szuka, wszystkich do niego przystawia

 

a tak nie ma... nie ma ideałów równych z tym co może głowa podpowiedzieć, ludzie mają skazy i to bardzo jest przyjemne - bo niesie nowe, nie zaplanowane, nie ułożone... 

 

mając precyzyjnie określone oczekiwanie bez marginesu na czyjąś wyjątkową indywidualność droga do spełnienia może trwać wiecznie...

Więc choć ja mam obecnie dość mocno nakreślone moje oczekiwania, nadal pierwsze skrzypce gra u mnie zasada, którą kieruję się od samych początków w ZK: "zaciągam się" nowo poznanym człowiekiem, pozwalam myślom popłynąć za tym zapachem i scharakteryzować go w prosty sposób: pojawia się pożądanie czy też nie? Jeśli się pojawia, no to cóż, warto posmakować dalej...

 

9 godzin temu, iko pisze:

zawsze się wiąże, lecz czasami możemy to dostrzec od razu, z brzegu a im lepiej nam się tapla tym trudniej z tej wody wyjść; ja jestem egoistką, nie lubię sobie odmawiać przyjemności, nawet mając świadomość konsekwencji, czerpię bo chcę...

 

jednak są osoby, jestem o tym przekonana, które potrafią się zatrzymać, zrezygnować chociaż mają ochotę się zachłysnąć to mają w sobie ów rozsądek, może to jest nawet mądrość życiowa- że potrafią zrezygnować...  (oby to była mądrość a nie poświęcenie bo to uważam, że wcześniej czy później się czkawką odbije i tak)

Chyba jednak jest to poświęcenie... ;) Ja też się taplam w moim bajorku, bo jest mi dobrze i nie chciałabym owego bajorka zamienić na pustkę... Choć czasem otrząsam się z wody z myślą: "eeeeh, to nie jest do końca TO!", to potem przychodzi znów ten czysty powiew pożądania i płynę za nim...

 

9 godzin temu, iko pisze:

ale ileż osób uczciwie umie się przyznać przed partnerem, że odpłynęło tudzież czuje że niebezpiecznie się oddala od założeń?

i że prosi o pomoc w powrocie do brzegu lub też powiedzieć wprost - nie chcę wrócić, tam będę pływać, to mój i tylko mój akwen jest?

Ja mam teraz taki etap, że molestuję Sailora swoimi przemyśleniami aż do obrzygu. Aż czasem mi go szkoda. Ale z tytułu, że wchodzimy na wody, które początkowo były określone dla mnie jako te z gatunku niebezpiecznych - ten obrzyg jest potrzebny. I wiem, że jak sama nie będę o tym gadać, to On będzie się niepokoił...

 

Ważna jest obserwacja swego partnera... Sailor ma to szczęście, że ja jestem mocno plastyczna - moje myśli są nieraz wyrysowane na twarzy, On widzi, kiedy odlatuję w refleksje. Wyłapuje to, pyta. Sam wychodzi z inicjatywą, abym miała pewność, że jeśli pomoc będzie potrzebna - nie przyjdzie ona za późno.

 

Jakże mocno trzeba ze sobą być, aby to działało...

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 21.12.2018 o 22:52, Kiki pisze:

Mi kiedyś  drzewo nie zeszło z drogi.. aaa kiedyś i latarnia uparcie się nie usunęła.

A moja córka "oparła się o powietrze i podłoga ją uderzyła" (jej słowa, wiek: 6 lat).

 

ad rem:

-zakładanie jakichkolwiek scenariuszy z góry i parcie do nich wbrew innym osobom w relacji

-obrażanie się, jeśli coś pójdzie nie tak, zrywanie potem całkiem z hobby, zamiast wyciągnąć naukę i dogadać się

-niebranie pod uwagę uczuć i potrzeb innych

-naruszanie czyjejś prywatności wbrew ustaleniom

 

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie wiem  czy dobrze że tutaj napiszę. Ale w rewersie męczących pytań kochanków, nie znalazłem męczących pytań rogaczy. Więc może tutaj wznowię dyskusje.

Wiele razy gdzieś człowiek rozmawia, przedstawia się gadu gadu to i owo i w pewnym momencie pada pytanie. Jak długiego masz?

No i ku... co mu odpowiedzieć.

Że mam problemy z seksem, bo jak mi staje to mnie wali tak w głowę, że mdleję. A jak mnie ocucą to już mi się nie chce.
Może cytatem z Uprowadzenia Agaty, jak policjantowi płacono na kopce siana. - Jakbym mógł to do buzi sam bym sięgał.

No i gdzie tu finezja, gdzie kunszt, gdzie miejsce kobiety w tym układzie - liczy się tartak?

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
8 godzin temu, MrMichal pisze:

No i ku... co mu odpowiedzieć.

Podać suche fakty. Jak facet facetowi. Jaki w tym problem?

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...