Skocz do zawartości
pawel1969

Jeden raz

Rekomendowane odpowiedzi

Cztery oszronione kufle powędrowały w górę i spotkały z impetem rozlewając po stole spienione piwo. Toastu nie powstydziliby się drwale, ale do czterech młodych dziewczyn nie pasował taki rozmach.
- Za spotkanie, laski! - Blondynka przekrzyczała bez problemu dudnienie głośników.
- Nie wierzę kurwa. Skąd się tu wzięłyście?
Plamy na stole błyskały różnokolorowymi światłami. Dysze z podłogi co chwila oblewały tańczące ciała pachnącą chmurą.
- Nie ma lepszego miejsca nad Bałtykiem na polowanie. Za Mielno! - skinęła głową w kierunku chłopaka bez koszulki, który doprowadził sztukę tańca solo do perfekcji.
- Niezłe ciacho. Ale spóźniłaś się Kaśka. Jest mój.
- Okaże się. - odparła Natalia starając się dyskretnie poszerzyć dekolt sukienki zanim chłopak znów zerknie.
- Singielki to mają życie. My z Milenką właśnie jesteśmy na rodzinnych wczasach. - przewróciła oczami Iza.
- Dobrze, że póki co bez dzieciaków.  Jak się  urwałyście facetom?
- No wiesz... Mecz. Zostałyśmy wygnane.Pewnie są już po trzecim orgazmie.
- Przestań, bo się uduszę piwem.
- Zostałyśmy oddelegowane z domu na dyskotekę. No i jesteśmy. - kontynuowała Iza. - Chociaż Milkę ledwo wyciągnęłam.
- Pieprzysz Izka. Chciałam tu przyjść.
- Chciałaś zostać moja droga i usługiwać naszym samcom jak kelnerka. Dopiero jakoś cię ze Sławkiem przekonaliśmy.
Dwie singielki przysłuchiwały się z rozbawieniem.
- Idę do łazienki. Idziesz? - Milena wstała i czekała chwilę na decyzję Izy, po czym ruszyła sama na poszukiwanie drzwi ze znakiem kółka.
Dziewczyny parsknęły śmiechem, gdy tylko zniknęła w tłumie.
- Ale się odjebała.
- Znasz ją. Trzyma się Sławka jak rzep. Dla niej nie istnieją inni faceci. - Iza broniła koleżankę.
- Ale ten sweter? I warkocz.
- Mogłaby zostawić w domu te wieśniackie okulary.
- Ma kawał dupy a ubiera się jak kopciuch. Ja z takimi cyckami nosiłabym tylko dekolty.
- Idę jej poszukam. - wstała Iza i ruszyła w tłum.
Krążyła między tańczącymi rozglądając się i czując na sobie spojrzenia. Kilku niezłych tancerzy zadeklarowało niemą gotowość do tańca, ale teraz Iza chciała znaleźć Milkę. Toaleta o dziwo była nawet czysta i co jeszcze dziwniejsze pusta. Poza Mileną stojącą przed lustrem z nieco nabzdyczoną miną.
- Musisz mi przy nich dowalać?
- Sorki. Eeeej. Milena. Daj spokój. My nie na serio. Wiesz, że to zołzy. Nie przejmuj się nimi. Widziałaś barmana?
- Nie przyglądałam się. - Milena uciekła oczami i lekko speszona. Nie potrafiła kłamać.
- Powiedzmy, że wierzę. Jak chcesz, to zwróci na ciebie uwagę. Ja to sprawię.
- Wiem do czego znów zmierzasz. Tak. Jestem jaka jestem i  dobrze mi z tym. Mam Sławka i chyba nie muszę się zmieniać.
- Wyluzuj. Przyszłaś tu się bawić ... nie? Zmienimy kilka rzeczy i zobaczysz, co się stanie.
Nie czekając na pozwolenie zdjęła Milce okulary.
- Zaopiekuję się nimi. A jutro poszukamy jakiś współcześniejszy model.
- Lubię te. I Sławkowi się w nich podobam.
Iza parsknęła.
- Na pewno. Sławek I Sławek. Zaraz ten przystojny barman nie oderwie od ciebie oczu. Nie musisz go podrywać, ale po prostu przekonaj się.
Rozplecenie warkocza Milki zajęło dłuższą chwilę. Iza roztargała jej włosy i czekała na jej reakcję, gdy zobaczy się w lustrze.
- I jak? Niezła wampirzyca ... co?
- Bez okularów zabiję się o drzwi tego kibla.
- Faceci uwielbiają piwne oczy. Powinnaś nosić szkła kontaktowe.
- Dobra, Zgłoszę się do ciebie jak będę chciała poderwać kogoś. Idziemy?
Przy mokrym stoliku  z czterema na wpół pustymi kuflami nie było nikogo. Kasia i Natalia tuż obok na parkiecie próbowały robić wrażenie na chłopaku w dżinsach, bez koszuli.
- Chodź. Przyłączymy się. - Iza chwyciła rękę Milki, ale ta się wyrwała.
- A jak cię zobaczy Wiktor?
- Weeź. Już widzę jak wychodzi w połowie meczu. Poza tym jeszcze wolno mi tańczyć.
Milka usiadła rozglądając się nerwowo. Starała się nigdzie nie zatrzymywać wzroku na dłużej. Rzadko nosiła rozpuszczone włosy. Ale w jeden punkt spoglądała częściej. Czasem przez lukę w tłumie widziała go, nalewającego piwo i uśmiechającego się do klientów, a właściwie klientek. Ciekawe czy do niej by się uśmiechnął. Rzeczywiście niczego sobie. Przeciwieństwo Sławka. Też wysoki, ale o łagodnych rysach twarzy. Sławek mógłby zagrać w kolejnej części Szklanej pułapki. Odkąd go znała golił głowę na łyso. Milka wpatrywała się w długą kitkę barmana. Fajna - pomyślała. Uśmiechnął się do dziewczyny rozmawiającej z nim. Milka zauważyła, mimo odległości dołki w policzkach. Też takie miała. Wyobraziła sobie, że podchodzi, żeby coś zamówić? Przeszło ją ciepło. Przez chwilę rozkoszowała się tą myślą, choć wiedziała, że tego nie zrobi. To nie w jej stylu. Nagle zastygła. Tłum się znów rozsunął i wtedy zobaczyła,że a przystojny barman patrzy wprost na nią. W policzkach miał dołki. Przeszła ją ciepła fala i straciła oddech. Czuła jak ogarnia ją panika. Odwróciła wzrok.

***

Mecz był nudny a Włókniarz przegrywał w dwudziestej minucie jeden zero.
- Ale lipa.
- Nie chce się chujom biegać. Idziemy na taras? Będzie słychać jak coś się zacznie.
- Spoko. Nie warto patrzeć na patałachów.
Sławek rzucił wychodzącemu Wiktorowi puszkę zimnego piwa, po czym otworzył swoje z sykiem i upił pianę.
- Piękny dźwięk.
- Może dołączymy do dupeczek?
- Serio? Daj im się wybawić. My też będziemy mieli chwilę.
- Co racja to racja.
Ułożyli się w leżakach na słońcu. Taras znajdował się na dachu budynku i był duży. Mimo, że korony najwyższych drzew górowały nad budynkiem i tak widzieli morze z jednej strony a z drugiej jezioro Jamno.
- Super tu, nie?
- Zajebiście. I fajnie że w końcu wyjechaliśmy razem. Wiesz co? Mam nadzieję, że Milka się trochę wyrobi przy Izie.
- Uważaj na życzenia stary. Jakbym Izki nie pilnował, miałbym już rogi jak Żubr. - spojrzał na puszkę w dłoni.
Sławek parsknął śmiechem.
- Nie chciałbyś?
Wiktor nie zaprzeczył.
- Kurcze. Wiesz, jak się nad tym zastanowię... Pamiętasz dyskotekę przedwczoraj? Iza tańczyła z takim gościem.
- Trochę się do niej dostawiał. Bałem się, że będzie zadyma.
- Przyznam ci się do czegoś. Stanął mi wtedy. Dziwne, ale naprawdę mi stał. Potem zastanawiałem się jakby to było, gdyby ją ... no wiesz.
- Zruchał? Ty chyba chciałbyś, co? - spytał Sławek.
Telewizor zaszumiał głośniej. Wbiegli do salonu. Obaj naraz eksplodowali radością i przybili piątki. Na tablicy wyników było jeden jeden. Usiedli, żeby podziwiać powtórkę.
- Patrzymy? Może się teraz obudzą.
Kolejne dziesięć minut wpatrywali się w ekran, wykonując nerwowe ruchy nogami I czekając na cud, który pozwoli im wyskoczyć do góry w szale radości. Ale piłkarzom na boisku brakowało do FC Barcelony. Cud się nie zdarzył.
- A wracając do tematu. Co byś zrobił.
- Z czym?
- Jakby Izka dała komuś, a ty byś się dowiedział. Albo jakby chciała przy tobie.
- Póki co .... - zaczął Wiktor, ale przerwał mu dzwonek.
Telefon zaświecił i zaczął tańczyć na stole odgrywając wesołą melodyjkę. Sławek odebrał.
- Cześć kochanie.
- Jak tam mecz?
- Do dupy. A ty jak się bawisz?
- Tak sobie. Miałam już życzenie w tym tygodniu?
- Jeszcze nie. A co?
- No to mam. Weź Wiktora i przyjdźcie do nas.
- Teraz? Jeszcze jest mecz... niech ci będzie. Przynajmniej ja.
Odłożył telefon i klepnął Wiktora w plecy, że drobniejszy kolega prawie spadł z kanapy.
- Wstawaj. Idziemy do lasek.
- Nie możemy obejrzeć do końca? Znów te wasze życzenia.
- Lubię te gierki i nie chcę nawalić. Gramy w to od lat. Jak nie przyjdę, to mnie czeka szklanka soku z cytryny.
Wiktor pokręcił głową, ale założył buty. Chwilę potem szli deptakiem, obaj ubrani w bluzy z kapturem. Sławek sadził długie susy a obok dreptał Wiktor, próbując nadążyć.
- Kurwa, stary. Kiedy my trafimy w pogodę. Pieprzone polskie morze.
- Miałem nadzieję, że w lipcu będzie lepiej. Na to nie ma reguły.  
Wiatr zacinał w ich twarze niosąc mżawkę. Na szczęście słyszeli już odgłosy dyskoteki. Przyspieszyli kroku. Po pięciu minutach byli pod ogromnym, zatłoczonym namiotem.
- Widzisz je?
- Nie za bardzo. Chodź się pokręcimy.
Mijali tańczą masę, aż w końcu Sławek stanął i złapał Wiktora za ramię.
- Poczekaj!
- Na co?
Po chwili zobaczył też co Sławek. Iza prawie całowała chłopaka w samych dżinsach, tańcząc w odległości bliższej niż przyjęta zwyczajowo. Ich usta nie spotykały się, ale Wiktor widział to oczami wyobraźni. Wtulona w niego dotykała smukłe i umięśnione ciało. Nie wiedział jak zareagować. Trochę się obawiał, że zareaguje Sławek, który, jako ten silny z ich dwójki często wybawiał go z kłopotów.
- Poczekaj. - przytrzymał Sławka, gdy ten chciał ruszyć do przodu.
Stali aż w końcu Iza ich zauważyła.
- Wiktor! - ucieszyła się. - Puściła chłopaka i objęła męża. Chłopak stał osłupiały, nie mając najwyraźniej pojęcia o co chodzi.
- Tańczyliśmy kolego. - powiedział w końcu chwytając Wiktora za ramię.
- A to jest jego żona kolego. - wtrącił Sławek kładąc rękę na ramieniu chłopaka, który obrócił się i odszedł.
- Idziemy już? Chciałabym jeszcze zostać.
- Nie widziałaś Milki? - spytał Sławek.
Nie czekał na odpowiedź. Przez chwilę nie był pewien, ale w końcu ruszył do siedzącej przy barze seksownej brunetki z rozpuszczonymi włosami I najwyraźniej zainteresowanej rozmową z barmanem. Przedarcie się przez parkiet zajęło mu dziesięć sekund.
- Hej mała. - pocałował ją w czoło. - Prawie cię nie poznałem.
Milena przyjęła komplement z uśmiechem. Nachylił się bliżej jej ucha. - Chętnie bym cię tu zerżnął.
Skarciła go wzrokiem I dała kuksańca w ramię.
- Poznasz mnie z kolegą?
Barman wyciągnął rękę pierwszy.
- Przemek. Milena nie może przestać o tobie gadać.
- Rzadko jest taka rozmowna. Chyba, że ktoś jej wpadnie w oko.
- Widzisz. Wybrał mecz a teraz zazdrosny.
Barman uśmiechnął się na tę uwagę. Sławek zorientował się, że początkowo nie dostrzegł pełni przemiany swojej żony. Długie rozpuszczone włosy wyglądały olśniewająco, ale było coś jeszcze. Coś takiego, że chciał ją natychmiast schrupać. Dostrzegł to, gdy się ku niemu obróciła. Poczuł, że ma wzwód. W spodniach zaczęło pęcznieć i nie mógł tego zatrzymać. Duże, naturalne piersi miały pełną swobodę pod niezbyt modnym swetrem i całkowicie zmieniały jego oblicze. Sławek zastanawiał się, gdzie teraz podziewa się jej stanik.   
- Nie wiesz jak pogoda na najbliższe dni, Przemek.
- Słabo trafiliście. Butelkowa pogoda jeszcze tydzień. Ale z Mileną raczej nie będziesz się nudził.
- No to widzę, że już się dobrze znacie.
Dołeczki w polikach Milki pojawiły się razem z szerokim, naturalnym uśmiechem. Pierwszy raz nie czuła się w dyskotece nieswojo. Po raz pierwszy też lekka zazdrość Sławka wydała jej się fajna i sprawiła jej satysfakcję.

***

Kolejnego dnia nie grilowali. Sypialnia Wiktora i Izy była na pierwszym piętrze pod sypialnią Mileny i Sławka. Gdy wrócili z tułaczki po mieście chwilę pogadali na korytarzu o planach na jutro i rozstali się. Sławek otworzył puszkę. "Piękny dźwięk" - znów pomyślał I rzucił się na plecy na materac.
- Odłóż to. - powiedziała siadając na nim.
Położył dłonie na jej piersiach.
- Wiesz. Chyba polubię ten sweter. I Izę. Ma na ciebie dobry wpływ.
Milena uniosła brwi.
- Naprawdę tak uważasz?
- Barmanowi też wpadłaś w oko. I coś mi mówi, że to nie jest jednostronne zainteresowanie.
Uniosła sweter i pochyliła się. Piersi opadły na jego nagi tors. Musnęła wargami jego wargi. Już miała się oburzyć, ale zamiast tego postanowiła podroczyć się trochę ze Sławkiem.
- Nie znam go jeszcze zbyt dobrze. Ale chyba go trochę lubię.
Tym razem Sławek uniósł jedyne owłosienie na swojej głowie - brwi. Milka mówiła dalej.
- Jest ...  seksowny ... Fajny. Tak. Myślę, że fajnie mi się z nim rozmawiało.
- Specjalnie to robisz?
- Nie. - Milenie podobała się reakcja Sławka. - Po prostu jest fajnym kolesiem, Serio. Wszyscy takich lubią.
Szybkim ruchem sprawił, że znalazła się pod nim. Zaczął ją łaskotać. Chichotała głośno.
- Odszczekaj to. Powiedz, że masz go gdzieś i jest przeciętny.
- Lubię. - rechotała na głos. - Pójdziemy jutro do dyskoteki?.
Sławek przestał i nagle spoważniał. Spojrzał jej z bliska w oczy. Ona też już się nie śmiała. Pragnęła mieć go w sobie. Natychmiast. On też uznał grę wstępną za zbędną. Cały wieczór był grą wstępną. Zdjął żonie majtki wszedł do końca w szparkę jak w bagienko. Nie pamiętał kiedy ostatnio sama prosiła o zmianę pozycji. Tej nocy kochali się na boku, od tyłu, na łóżku, na dywanie i na biurku zanim padł wyczerpany obok niej.
- Całkiem miła odmiana kochanie. To tak już na stałe? - spytał.
- Chciałbyś?
- Ja cię kocham i starą i nową. Nie podobasz się sobie bez warkocza?  W takich włosach? Ładnie ci tak.
- Wiesz co. Tak na serio, to bardzo się krępowałam. Izka mnie namówił jeszcze, żebym zdjęła ten stanik. Myślałam, że się spalę. Czułam się jakbym była całkiem naga i jakby wszyscy to widzieli.
- Śmiało jak na pierwszy raz, ale to kwestia przyzwyczajenia. Tobie wydaje się, że każdy się gapi. Ale facet spojrzy, pomyśli - ale seksowna dupeczka - i tyle.  
Tej nocy mało spali. Dużo rozmawiali i kochali się wielokrotnie. Cały czas deszcz bębnił o parapet. W końcu zasnęli wyczerpani a o jedenastej obudziło ich słońce wpadające do sypialni. Milka stała pierwsza i zajęła łazienkę na godzinę, co i tak nie było jej rekordem.
- Kochanie. Zaraz się zleję.
Sławkowi opadła szczęka, gdy zobaczył Milenkę w drzwiach. Wyglądała tak nieziemsko i seksownie, że nawet on zastanawiał  się czy nie za śmiało. Zupełnie zniknęła szara myszka z warkoczem w grubych okularach. Rozpuszczone włosy założone ze ucho opadały na ramiona. Piwne oczy i dołki w pyzatych polikach uwodziły. Swobodne piersi pod cienkim materiałem bluzki na ramiączkach wywoływały natychmiastowy wzwód, a pupa obciśnięta mini spódniczką i seksowne nogi nie pozwalały oderwać oczu.
- To nie idziemy na plażę? - spytał.
- A może urwiemy się Izie i Wiktorowi. Chciałabym pobyć z tobą. Co powiesz na pizzę i piwo w dyskotece?
- Z taką kobietą to propozycja nie do odrzucenia. Daj mi chwilę na ogarnięcie. Jesteś pewna, że chcesz tak wyjść?
- Nie wiem. Wezmę stanik do torby. A w ogóle to ja stawiam.
Sławek zaśmiał się.
- Jasne - sięgnął do kieszeni - to masz, żebyś miała za co.
Deptak był pełen ludzi. Milka czuła się inaczej. Szła wyprostowana i uśmiechnięta, świadoma, że każdy mijający ich mężczyzna się za nią odwraca. Gdy na straganie rozdzielili się na chwilę, młody chłopak chciał zaprosić ją na kawę. I tak by go zbyła, nawet gdyby nie zjawił się Sławek. Ruszyli dalej.
- Pożerają cię wzrokiem.
- Podoba mi się to.
- Mi też. Może powinienem być o ciebie zazdrosny.
- To jeszcze nie jesteś?
Dotarli do namiotu z dyskoteką. Na dzień przekształcał się w pub z pizzerią. Poły napiotu były podciągnięte. Usiedli przy drewnianym stole stanowiącym jedną całość z ławeczkami. Za barem stała jakaś dziewczyna. Nie było wielu klientów. Jedynie po skosie za plecami Sławka, ale  dwie ławki dalej siedziało czterech chłopaków pijących piwo. W tle grała cicha muzyka.
- Twój kolega chyba odsypia. - powiedział Sławek.
- Szkoda. Zapomniałam, że barmani też sypiają. Chciałabym, żeby mnie zobaczył teraz.
Młoda dziewczyna z blond kitkami w zielonym fartuchu zapytała co podać. Wybrali po dużym piwie i Capricciozę.  
- Tak sobie myślałam Sławek, czy już by nam nie dali kredytu hipotecznego.
- Ja myślę o tym cały czas. Planowałem iść do banku po powrocie. Bez sensu płacić ciągle za wynajem.
- Chciałabym już mieć własne gniazdko.
- Może wieczorem pooglądamy projekty domów.
- Przyda się dużo sypialni. Wiesz o czym myślałam? ... Chcę mieć przynajmniej trójkę dzieci.
Milka często zerkała w bok. Tylko jeden z chłopaków został tyłem do nich, a i tak starał się siedzieć bokiem. Gapili się na nią.
- Jak tam twój fanklub?
Chyba się nudzą. Muszę ich trochę podnieść na nogi. - powiedziała i przeciągnęła powoli. - Nie wyspałam się.
Dobrze wiedziała, że modne są wygolone pachy, ale zdawała sobie sprawę, że nie tylko Sławek jest amatorem gęstego damskiego zarostu. Gąszcz czarnych kłaczków z pewnością spodobał się  jednemu z chłopaków, który uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Miała nadzieję dostrzec ukłócie zazdrości w spojżeniu Sławka.
- Niedługo cię będę musiał wyprowadzać na smyczy.
- Już musisz. I to na grubej, żebym nie zerwała.
Nachyliła się ku niemu, a gdy on też się zbliżył, wyszeptała.
- Podnieca mnie, że patrzą. Dopiero teraz czuję, że żyję.
Skrzyżowała ręce za głową, żeby nie psuć chłopcom zabawy. Czuła się coraz pewniej. Wstyd ulatniał się z sekundy na sekundę, aż na twarzy zagościł naturalny uśmiech z dołeczkami w polikach.
- Czy ja już wypowiadałem życzenie w tym tygodniu?
Pokręciła głową.
- Idź do łazienki i zdejmij majtki.
Milka przeżuła kęs i wstała. Przeszła obok młodzieńców. Wróciła po kilku minutach. Usiadła grzecznie z kolanami razem otworzyła torebkę, pokazując Sławkowi zawartość. Jego tętno przyspieszyło, na widok koronkowych majteczek.
- Tak siedzą damy kochanie. Twój fanklub chce więcej.
- Proszę ... I tak już przeginamy nieźle. Czuję się jakby wiedzieli.
- Wolałbym, żeby wiedzieli naprawdę. ... Milka. ... Jesteśmy na wakacjach. Jesteś pewna, że wolisz sok z cytryny?
Była pewna, że chce być obejrzana. W całości. Walczyła, żeby pokonać wstyd. Upiła łyk z kufla.
- Wiesz co. Nie przeszkadza mi, że tyle pada. To najlepszy nasz wyjazd.
- Też tak myślę. I w końcu się otworzyłaś.To jest najważniejsze.  Lubię gdy inni rozbierają cię wzrokiem. Pragną cię, ale mam cię tylko ja.
- Biedacy. Chyba dam im trochę popatrzeć. - szepnęła.
Odchyliła lekko kolano. Spódniczka mini była naprawdę krótka. Przeszedł ją dreszcz. Przy odrobinie bystrości, któryś z chłopaków mógł dostrzec jej szparkę. Przesunęła kolano dalej i delektowała się wyłapywaniem ich ukradkowych spojrzeń. Teraz nie zerkali w oczy, lecz niżej w miejsce, gdzie mokra, czerwona szczelinka przecinała równo na pół ciemny gąszcz. Poczuła, że wilgotnieje. Sławek pierwszy raz zaczął się zastanawiać, czy to nie idzie za szybko. Chciał, żeby Milka rozkwitła, ale to była prawdziwa eksplozja. Przemieniała się w motyla w tempie, którego trochę się obawiał.  
 
***

Lało dwa kolejne dni, więc nie było mowy o wyjściu na plażę. W ogóle mało wychodzili. Wiktor z Izą czasem znikali a Sławek wygrzewał się z Milką w sypialni. Ze swoją dawną Milką. Pomógł jej zapleść warkocz, a przed wyjściem na obiad założyła sweter oraz okulary. Sławek podał jej duży stanik z fiszbinami. Nie była zachwycona, ale założyła.
Pod namiotem spotkali Izę z Wiktorem. Siedzieli obok siebie przytulając się. Milka znała ich jako wesołych i pełnych energii ludzi, ale rzadko okazujących czułość sobie, przynajmniej przy innych. Tym razem było miedzy nimi wręcz intymnie. Milka zastanawiała się, czy nie usiąść przy innym stoliku, ale Iza zauważyła ich i skinęła w ich kierunku, więc się przysiedli.
- No hej.
- Hej. Już po obiedzie?
- Tak. Frytek nie bierzcie. Ohydne. Śmierdzą starym olejem,
- Macie jakieś plany na popołudnie? - spytał Sławek.
- Możemy zrobić grilla. Chodź, obskoczymy jakieś zakupy w Biedronce? - Wiktor puścił oko do Sławka, dając sygnał, że to ważne.
- Tak. Jasne. Wezmę hamburgera na drogę, bo nic nie jadłem.
Dziewczyny zostały same. Ustalili, że zjedzą i wrócą do apartamentu, chyba że się wypogodzi. Póki co cały czas siąpiło z nieba i wiał nieprzyjemny wiatr. Milka znała przyjaciółkę jak własną kieszeń, więc zaniepokoił ją jej wyraz twarzy.
- W porządku? Pokłóciliście się?
- Nie. Ale mam ochotę z tobą pogadać. Dobrze, że sobie poszli.
Milena przysiadła się obok i zamieniła w słuch.
- Spotkałam wczoraj Kaśkę i Natalię.
- Co u nich.
- Bawią się. Ostatnią noc spędziły u jednego chłopaka. Tego co tak fajnie tańczył. Kojarzysz?
- Tego bez koszuli?
- Ma na imię Rafał. Opowiadały o nim przy Wiktorze. Podobno pies na baby. Wiktor wziął mnie na bok i spytał czy chcę się z nim przespać.
- Co ty? - Milka słuchała z otwartymi ustami.
- Kaśka miała komórkę do niego. Zadzwoniła. Też był chętny więc pojechaliśmy.
- I Wiktor pojechał z tobą?
- Był przy mnie cały czas. Trzymałam głowę na jego kolanach, gdy tamten ... no wiesz.
- O kurwa.
- Głaskał mnie cały czas po głowie. Nie masz pojęcia co czułam. Milka. Jak będziesz miała okazję, to nie przegap. Musisz coś takiego przeżyć.
Gdy tamten skończył, zostaliśmy sami. Wiktor jeszcze mnie nigdy tak nie przytulał. To było coś cudownego. Nigdy nie czułam się z nim bardziej związana.
Milena objęła koleżankę i razem cieszyły się przygodą Izy.
- Wątpię, żeby Sławek się zgodził kiedykolwiek.
- Nie bądź taka pewna. Popracuj nad nim. A tobie tak się już zmieniło?
- Ostatnio zachowywałam się trochę wyzywająco. Początkowo podobało mu się, ale chyba ogarnęła go zazdrość. Więc jak widzisz, znów jest warkocz i ten pieprzony sweter.
- Nie poddawaj się Milka. Przestań. Sławek też może tego chcieć, tylko musi to zrozumieć. Przemek cały czas na ciebie zerka zza baru.
Iza przekręciła oczami i skinęła, sugerując Milce, co powinna zrobić. Pod namiotem były tylko one. Zerwał się mocniejszy deszcz, bębniąc głośno w materiałowy dach, a wiatr przyniósł porcję chłodu.
- Nie martw się. - dorzuciła Izka. - Wiktor ma duży wpływ na Sławka i będzie wiedział jak mu namącić w głowie. Pragnienia trzeba spełniać i będziesz głupia, jak się teraz poddasz.
- Też chcę spróbować. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. Chcę po prostu, żeby Sławek do tego dorósł i żeby jemu tez się podobało. Żebyśmy to zrobili wspólnie.
- Chce, tylko jeszcze o tym nie wie. No. Zapieprzaj do Przemka i owiń go wokół palca żmijo.
Milena bawiła się długim warkoczem. Spojrzała na niego z nienawiścią. O ile wcześniej nie lubiła wyglądać wyzywająco, tak teraz pomyślała, że poczułaby się lepiej w rozpuszczonych włosach i mini. Przemek krzątał się za barem, ale zerkał co jakiś czas demonstrując dołki w polikach. Nie było to jednak nachalne. Dosiadła się wskakując na wysoki stołek przy barze. Czekała aż skończy. Nie pozwolił jej czekać długo. Bała się, że zacznie od formalnego "co podać", więc ucieszyły ją pierwsze słowa.
- Cześć. Co słychać?
- Butelkowa pogoda. Nalejesz mi piwo?
Zanim skończyła zdanie, z nalewaka leciał już do kufla pieniący się bursztynowy płyn.
- A gdzie Sławek? Dobrze zapamiętałem Imię? Na jego miejscu nie zostawiałbym cię na chwilę.
Milka uniosła brwi.
- Wyglądam na niegodną zaufania?
- Po prostu nie chciałbym się z tobą rozstawać. Gdybyś była moją dziewczyną oczywiście.
Udało mu się wywołać jej najładniejszy uśmiech.
- Dobra. Nie cukruj mi tutaj. A dlaczego nie jesteś ze swoją?
- To proste. Nie ma żadnej mojej.
- Serio? Nie wierzę ci ... poczekaj. Rozumiem ...  rozszyfrowałam cię. Po co ci jedna, skoro jesteś barmanem.
Teraz on się uśmiechnął.
- Mylisz się. Nie każdy barman to pies na baby.
- Tak właśnie myślę. Barmani są niestabilni uczuciowo i zachłanni na przygody. Widziałam, jak małolaty cię tu kokietują na dyskotece.
Pochylił się ku niej, a ona w naturalny sposób zrobiła to samo.
- Zdradzić ci sekret? - powiedział cicho, jakby ktokolwiek mógł ich podsłuchać. - Młode gówniary są nudne. Ciekawsze są mężatki.
- Ja też ci coś wyznam.
Nachylił się jeszcze bliżej a ona przybliżyła usta do jego ucha.
- Gdybym chciała być niegrzeczna, to chciałaby spotkać właśnie ciebie.
- Spotkałaś mnie.
Nie odpowiedziała. Ich oczy się spotkały. Milkę przeszedł dreszcz. Próbowała wytrzymać to spojrzenie jak najdłużej. Wyobraziła sobie coś i poczuła przyjemne dreszcze w podbrzuszu. Przeniosła wzrok na kufel.
- Mogę to odnieść później?
- Jasne, ale zostań. - powiedział, ale ona szła już ku wyjściu na pasaż i zniknęła w deszczu.
 
***

Następnego dnia też nie było słońca, ale przynajmniej nie lało. Po luźnej plaży Wiktor i Sławek przechadzali się z piwem w dłoniach, mocząc nogi od czasu do czasu w słonej wodzie. Gdy byli bez kobiet, rozmawiali właśnie o nich albo o piłce nożnej. Tym razem piłka mało ich obchodziła.
- Po prostu nie wyobrażasz sobie stary. - mówił Wiktor. - Nie wiem jak ci o tym opowiedzieć. Całowaliśmy się. Rozebrałem ją. Położyła i rozłożyła nogi. Pieściłem ją dalej i patrzyłem, a on w nią włożył chuja. Kurwa. Stary. Jak mnie to wtedy wzięło. Myślałem, że rozsadzi mi mojego. On ją posuwał, a Iza mi robiła ręką.
- Nie miałeś ochoty jebnąć gościowi?
- Nic nie zakumałeś. Sam nie wierzyłem, że tam jestem, ale chciałem,  żeby on mi ją wypierdolił. Po prostu trzeba to samemu przeżyć.
- Dzięki, ale nie zamierzam. Wiesz, nawet fajnie jak Milenka trochę świruje do facetów, ale bez przesady. Chociaż jak sobie wyobrażałem, że ona ma z kimś to zrobić, to mnie trochę brało.
- Sam widzisz. Zrobisz jak chcesz. Po prostu mówię ci co ja czułem.
- No nie wiem.  Później poszliśmy pod namiot. Poszła zdjąć majtki i pokazała szparę takim młodym chujkom. Jak widziałem ich bezczelne uśmiechy to myślałem, żeby im je zmazać z gęby. Chcieli już podejść i zagadać, ale chyba zobaczyli moją minę.
- Też bym nie zadzierał z takim łysym karkiem.  - zarechotał Wiktor.
- Spadaj.
Doszli do parawanu za którym pod śpiworami leżały dziewczyny. Wiktor wśliznął się do Izy i objęli się mocno. Sławek otworzył słodkie, ziołowe wino, które kupili dla dziewczyn i polał w jednorazowe kubki. Jeden wbił w piasek obok Izy a drugi podał Milence.
- Długo was nie było. - powiedziała. - tęskniłam. Chodź pod śpiwór.
Chodź przyjemnie się leżało pod ciepłym śpiworkiem na takim wietrze, Sławek wolał posiedzieć obok. Milka pocałowała go i spróbowała wina.
- Dobre.
- Twoje ulubione.
- Aż miło na nich popatrzeć. - powiedziała.
- Chyba wiem do czego zmierzasz. Zostawmy ten temat kochanie.
- OK. Powiesz mi tylko jedno Sławek? Co się Stało? Dlaczego zmieniłeś zdanie.
- W sumie to nie zmieniłem. Wcześniej nie miałem zdania. Myślałem, że chcę czegoś co mnie w teorii podniecało. Ale uświadomiłem sobie, że jakbym cię stracił, to nie wiem co bym zrobił. Nagle zaczęłaś się interesować facetami i jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłem.
Przytuliła go mocno. Jednak skusił się i wszedł po śpiwór. Położył się obok i wtulił w jej apetyczne ciało. Teraz czuł co ma do stracenia.Czuł jej ciepło i zapach. Nie mógł jej oddać nikomu. Nigdy.
- Naprawdę myślisz, że mógłbyś mnie stracić? To po prostu nie możliwe głupku. Jesteś taki głupi jak duży, wiesz.
Pieściła go pod bluzką. On też wsunął wielkie ale zimne dłonie pod jej sweter. Uśmiechnęła się i syknęła.
- Aaaaj. Zabierz łapy. - po chwili spoważniała. - I zapamiętaj sobie. Nie interesuję się innymi facetami. Rozumiesz?
Jej słowa zabrzmiały przekonująco, ale sama nie była pewna na ile są zgodne z prawdą. Przypomniała sobie o kim fantazjowała przez kilka ostatnich nocy i oczy jej zmętniały.
- Rozumiem. To inni faceci interesują się tobą.
- Nie pajacuj. Nigdy nie pójdę z innym do łóżka. Chyba, że mnie poprosisz.
Przytulił ją jeszcze mocniej i trzymał jak dziecko ulubioną zabawkę w obawie, że ktoś mu ją wyrwie. Już nie rozmawiali. Parawanem szarpał wiatr, a dalej głośno szumiało morze.

***

Słońce pojawiło się na trzy dni przed wyjazdem, choć jeszcze nie była to letnia pogoda. Spędzili dzień na plaży, tym razem bardzo zatłoczonej. Wieczorem Sławek miał ochotę na grilla, ale Wiktor z Izą mieli własne plany, o których nie chcieli za dużo mówić. Zostali sami z Milką, więc postanowili po kolacji wziąć koc, alkohol i pójść na zachód słońca. Na szczęście plaża prawie już opustoszała. Ostatnie parawany znikały, a w ich miejsce pojawili się spacerowicze z psami i biegacze. Sławek rozbił obozowisko na bardziej pochyłej części plaży tuż przy wydmie, gdzie z dala od przechodniów mieli trochę prywatności. Milka usiadła na kocu i przeczesała rozpuszczone włosy. Miała na sobie różową bluzę polarową, dżinsową spódniczkę i była na boso. Sławek wyjął szampana z torby i dwa szklane kieliszki.
- Co świętujemy? - spytała.
- Zaproponuj.
Milka rozejrzała się dookoła zbierając myśli. Fale były słabe, wiatr ucichł, a słońce już wkrótce miało utonąć w morzu.
- Za ... nasze pierwsze dziecko. Chciałabym już. Chcę trójkę. Jedno po drugim. A potem pójdę do pracy.
- No to za nasze dzieci kochanie. I dom z wieloma sypialniami.
Stuknęli kieliszkami i upili trochę po namiętnym pocałunku.
- Nie uciekaj mi nigdzie. Muszę coś załatwić. Jeszcze zdążę przed zachodem. Chcesz coś z domu?
- Może jeszcze jeden koc. Chyba będzie zimno. Tylko przyjdź zaraz Sławek. Mam dzisiaj ogromną ochotę .. na coś.
- Obiecuję. Pędzę.  
Milka prawie dopiła swój kieliszek. Słońce dotknęło krawędzią horyzontu. Patrzyła na biegaczy skaczących przez falochrony w oddali. Jedna postać nie podążała plażą, lecz po skosie ku niej. Nie widziała dobrze pod słońce. Poznała dopiero, gdy mężczyzna odezwał się stojąc nad nią.
- Cześć. Zauważyłem cię z daleka. Nie przeszkadzam?
To był Przemek. Poczuła w gardle kluskę.
- Nie. Pewnie, że nie przeszkadzasz. Siadaj. Przyszliśmy ze Sławkiem na zachód słońca. Poczekasz na niego? Zaraz chyba będzie.
- Jeśli mogę. Nawet tu nikogo nie znam. Przyjechałem do pracy na sezon.
Usiadł  na kocu tuż obok Mileny.
- No to dzisiaj ja będę twoją barmanką.
Nalała mu w swój kieliszek a sama wzięła Sławkowy.
- Spoko - uśmiechnął się - Za co pijemy?
- Za przystojnych, niedostępnych barmanów. - spojrzała mu prosto w oczy.
- Smutny toast. Ja wypiję za kiedyś tam.
- No to za kiedyś tam. Śniłeś mi się, wiesz.
- Powiedziałaś to tak jakby sen był nieprzyjemny. Byłem Zombie?
Milka zachichotała.
- Nie. Nie byłeś Zombie. Byłeś kimś ... fajnym. To był miły sen.
- Nie mów, że my ... w nim ...
Nie odpowiedziała. Patrzyła mu głęboko w oczy i przechodziły ją ciarki. Pół słońca już zniknęło i nadchodził zmrok. Miała nadzieję, że on czuje teraz to samo. Trochę żałowała, że zaraz Sławek przerwie ich rozmowę. I przerwał. Ale nie tak jak się tego spodziewała. Telefon zapiszczał i zaświecił się. Zaczęła czytać:
"Wybacz kochanie, że nie dotrzymam słowa i nie dojdę do was ..." - do nas? - pomyślała. Czytała dalej - "Dużo myślałem i chcę, żeby ten wieczór był Twój. Zapomnij dziś jaka jesteś odpowiedzialna i baw się dobrze. Czekam w domu." - Zaczęła się do siebie uśmiechać i czytała dalej. - "Możesz zabrać jak chcesz Przemka na romantyczny spacer i wypić jakiś fajny toast, ale mam nadzieję, że po powrocie do domu będziesz mi miała dużo do opowiedzenia.... PS: po wszystkim pozdrów go ode mnie. ... PS. Zajrzyj do torebki."
Milka wręcz czuła jak ogarnia ją ciepła fala. Zerknęła pełnym pożądania wzrokiem towarzysza. Przeszedł ją miły dreszcz. Sięgnęła po torebkę i trzęsącymi się rękoma odpięła ekspres. Długo przerzucała dobrze znane jej drobiazgi aż znalazła to, czego szukała. Zrobiło jej się jeszcze cieplej. Zamknęła torbę. Chwyciła telefon i odpisała.
"Jeden jedyny raz. Dla Ciebie".
"Jeden jedyny raz." - przyszła odpowiedź.
- Od Sławka? - spytał Przemek.
- Tak. Nie przyjdzie. Miał mi przynieść koc. Zimno mi.
Przemek usiadł za Milką, pozwalając, żeby się o niego oparła i przykrył ją z przodu swoją bluzą.
- Dzięki - powiedziała obracając ku niemu głowę i już nie wróciła. Ich usta spotkały się w delikatnym pocałunku.
Serce Mileny waliło. Żyły pulsowały. Muskał wargami jej szyję, a barmańskie, wprawne ręce przesuwały się po ramionach wywołując dreszcze. Dygotały jej ręce i nogi, ale już nie z zimna. Smakował jej. I to bardzo. Sama była zaskoczona jak bardzo pragnęła to zrobić. Znów chciała poczuć jego usta. Łapczywie dopraszała się o pocałunek. A on ją kokietował. W ostatniej chwili wycofywał się doprowadzając ją do szaleństwa. Robiła wszystko by go dopaść. Dopaść i znów mieć w ustach jego gorący język. Drgnęła, gdy dłoń dotknęła jej uda. Twierdza była zdobyta. Kolana nie zacisnęły się. Przeciwnie. Uda poszły w drugą stronę. Tak daleko, że Przemek nie mógł tego źle odczytać. Skorzystał z zaproszenia i drugą dłoń wsunął w majtki. Milka jęknęła i mocniej przywarła do niego ustami.
- Daleko mieszkasz? - spytała.
Sławek wyłączył telewizor i miał się już kłaść. Na dole było cicho, więc wywnioskował, że Iza z Wiktorem jeszcze nie wrócili. O niczym nie myślał. Widział tylko obrazy, a na nich Milkę i barmana. Podniecenie mieszało się z jakimś wewnętrznym niepokojem. Zarzucił kurtkę i wyszedł. W pięć minut dotarł do lasu na wydmach. Plaża była pusta. W ginącym z sekundy na sekundę świetle dostrzegł koc przy wydmach, Był opuszczony. Coś zakuło go wewnątrz i poczuł lekką panikę. Wrócił do miasta. Mijał liczne grupki bawiących się młodych ludzi i tętniące dyskoteki. Nie miał pojęcia dokąd idzie. Zerkał na okna domów, które mijał. Gdzieś za jednym z nich jest teraz jego kobieta. Zatrzymał się przy barze i kupił piwo.
Mieszkanie Przemka było małe. jeden pokój i łazienka a między nimi mały przedpokój. Wpadli do niego obejmując się i całując. Milka poprosiła, żeby dał jej minutkę i skorzystała z łazienki. Nie planowała być tam długo. Nie chciała ochłonąć za bardzo, tylko spojrzeć w lustro i upewnić się, czy na pewno tego chce. Jej ciało już dawno odpowiedziało na to pytanie, ale postanowiła skonsultować się z rozumem. Otworzyła torebkę i wyjęła pudełko prezerwatyw. Odczytała słowa napisane czarnym mazakiem: "Kocham cię, Dobrej zabawy". Ja też cię kocham - szepnęła do siebie, nabrała powietrza i wyszła.
Sławek nie miał ochoty siedzieć. Wziął piwo i ruszył dalej alejką. Dotarł do ciemnego zakamarka nad jeziorem. Jakaś parka siedziała na trawie i całowała się. Sławek nie miał pojęcia dlaczego wywołało to w nim tak silne emocje. Kilka razy kasował i ponownie pisał "Kocham cię" zanim w końcu nacisnął wyślij. Odpowiedź nie nadchodziła. Dopił piwo i powtórzył wiadomość, po czym poszedł po kolejną butelkę. Nigdy jeszcze się tak nie czuł. Nigdy nie walczyły w nim tak sprzeczne emocje. Z pełnym piwem uszedł kawałek poza miasto i skręcił w las. W oddali słyszał rozmowy i śmiechy ludzi, ale było już całkiem ciemno. Odszedł kawałek z leśnej alejki i wyjął twardego penisa. Pulsował mocno w jego wielkiej dłoni.
Gdy Milena usłyszała telefon, nie miała też wątpliwości kto o tej porze wysyła jej wiadomości. Nawet domyślała się ich treści  i wiedziała, że Sławek dużo dałby za odpowiedź. Szybką i namiętną. Ale to nie była pora, żeby odbierać. Jej dłonie, splecione z jego dłoniami przesuwały się wspólnie po prześcieradle. Czuła w sobie gorąco. Teraz nie liczyło się nic innego. Język i wargi Przemka delikatnie muskały jej sutki, by po chwili wsysać je stanowczo. Czuła na ciele jego oddech.  Myślała, że zwariuje. Wielki sztorm się zbliżał, ale nie chciała go za szybko. Telefon znów zapiszczał dwukrotnie. Zignorowała znów. Liczyła się tylko rozpierająca wnętrze przyjemność i szalejące po całym ciele dreszcze. Gorące i spocone ciało Przemka opadło na nią i czuła jego przyjemny ciężar. Wśliznęła się głęboko w jego usta. Nieświadomie wbiła paznokcie w jego dłonie. Odpłynęła.
Sławek też dobrze się bawił, ale nie aż tak. Miał nadzieję, że tutaj nikt nie przyłapie go na masturbacji. On - taki facet - i walenie konia. Gdy skończył wysłał dwa kolejne esemesy i postanowił wrócić do domu. Rano gdy się ocknął, była piękna pogoda a obok spała Milka. Wstał tak by jej nie obudzić. Z lodówki sięgnął piwo i wyszedł na taras. Patrzył na spokojne morze.
Milka w szlafroku przeciągnęła się i uśmiechnęła.
- Ale dzisiaj ładnie. Czemu mnie nie obudziłeś?
Odwiązała pasek szlafroka i usiadła na Sławku wtulając się w niego.
Odstawił piwo i objął żonę, Pachniała Przemkiem. Zsunął na bok majtki sobie i jej. Chciał być jak najszybciej w środku.
- Jestem twoja. I tylko twoja. - wyszeptała.
- Wiem. Dobrze ci z nim było?
- Jak nie chcesz znać odpowiedzi, to nie pytaj.
- Hej. - zatrzymał się na chwilę i spojrzał jej w oczy. - Nie tylko ty się zmieniłaś. Dzielenie się jest o wiele przyjemniejsze niż zazdrość.
- Pamiętasz mojego esemesa. Napisałam ci, że zrobię to jedyny raz dla ciebie.
- Już go usunąłem.
Dochodziła jedenasta. Słońce świeciło mocno a miasto tętniło życiem. Wśród tłumów sunących na plażę szła Milka ze Sławkiem. Trzymali się za ręce. Milka lekko truchtała a Sławek szedł wyprostowany. Udawał, że nie widzi spojrzeń Milenki na przystojnych mężczyzn.
 
KONIEC

 


 

  • Lubię 5
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

no no no całkiem miluśkie opowiadanko, szkoda że zakończone. bardzo podniecające.  super takie możemy czytać godzinami ze sterczącą pałką i mokrą cipką :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Na myśl o shoppingu z żoną większość facetów przegląda w głowie listę wykrętów i drży na myśl by się udało. Sławek nie był wyjątkiem. Milena nie miała zastrzeżeń, że wybiera się załatwić formalności w ZUSie przed wyjazdem. Siedząc na piwie z Wiktorem obaj mieli nastroje uczniów, którzy zerwali się ze szkoły.
- Za Włochy.
- Za Włochy.
- Nie wiem czy powinienem zostawiać Milenie główną kartę - zwierzył się Sławek. Kiedyś wystarczył jej zwykły sweter, a teraz mogłaby łazić po sklepach do zamknięcia i nic się jej nie podoba.
- To samo moja. Dobrze że nam wystarczą jedne gacie na tydzień.
- No i mnóstwo browaru.
- Tam raczej się przestawimy na wino stary.


Nadszedł dzień wyjazdu. Wzięli taksówkę na Okęcie. Dziewczyny szły na lekko w zwiewnych sukienkach. Sławek na końcu z plecakiem ciągnął za sobą walizę Mileny, zastanawiając się czy samolot da radę wystartować. 
Na miejscu przywitał ich upał, natychmiast wprawiając całą czwórkę w wakacyjny nastrój. Hotel też nie zawiódł. Apartamenty sąsiadowały ze sobą na pierwszym piętrze w końcu korytarza. Każdy z nich miał spory salon, sypialnie z olbrzymim łóżkiem i wielki taras, zadaszony nieco krótszym tarasem kolejnego piętra. Widok rozciągał się na morze, plażę i pół-otwartą dyskotekę przy plaży.
Podróż aż tak bardzo ich nie zmęczyła, więc po zwiedzeniu miasta i kolacji oraz wieczornym prysznicu, gdy się ściemniło i ochłodziło, wyszli ponownie pobawić się w hotelowej dyskotece.
Sławek cieszył się, że Milena w nowym wydaniu ściągała znacznie skuteczniej uwagę facetów. Nie unikała rozmów, flirtu i nie uciekała już zawstydzonym wzrokiem. Obie dziewczyny dostały na czas wyjazdu licencję na zawieranie znajomości. Bawiły się teraz na środku parkietu w większym kółeczku, podczas gdy panowie skupieni na tym co potrafią najlepiej - piciu piwa - bezskutecznie próbowali znaleźć siedzące miejsce przy barze. Miejscowi zgromadzeni licznie, oglądali wspólnie mecz swojej drużyny. Niektórzy jednak bardziej skupiali się na zaniedbanej w tym czasie i tańczącej często samotnie płci przeciwnej.
- Gapi się na Izę.
- Zauważyłem.
Stali na boku z piwkiem i rozmawiali obserwując przeżedzony parkiet, złożony przynajmniej do końca meczu głównie z dziewczyn.
- Chciałbyś, żeby się powtórzyło Mielno?
Zanim Wiktor zdąrzył odpowiedzieć, rozmowę na chwilę przerwały Iza i Milena, próbując wyciągnąć mężów-nerdów do tańca, ale bezskutecznie. W końcu zrezygnowały. Przyglądający się temu ciemnoskóry, młody dryblas przyłączył się do dziewczyn i bawili się w trójkę. Iza w końcu się odłączyła, widząc jego zainteresowanie Mileną. Mężczyzna dotrzymywał jej towarzystwa długo, zabawiając rozmową w tańcu i mimo, że zachowywał się grzecznie, wprawiło to Sławka w stan przyjemnej i podniecającej niepewności.

Wrócili przed dwunastą. Przed snem Sławek zaliczył drinka u Izy i Wiktora. Milena nie piła. Zostałby dłużej gdyby nie wyraźne oznaki zmęczenia Mileny. Dopiero w sypialni wyraźnie ożyła.
- Myślałeś, że ci odpuszczę?
Sławek wyskoczył ze spodni i po chwili stojąc za Mileną warzył w dłoniach ciężkie, nabrzmiałe piersi.
- Zaczynają mi się podobać.
- Zaczynają?.. Pierwsza wpadka. Jeszcze jedna i pan Sławomir będzie musiał skorzystać z ręki.
- Po prostu są teraz takie apetyczne.
- Niedługo będzie widać brzuszek.
Oboje byli trochę zdziwieni, że Milena już w drugim miesiącu ma taki apetyt na seks. Pod koniec wieczoru Sławkowi zamykały się oczy, ale pozwoliła mu zasnąć gdy już sama opadła z sił.

Wstali późno. Poszli prosto na obiad, a później na plażę, by zażyć słodkiego lenistwa w słońcu i zregenerować siły. Sławek z Wiktorem poszli po piwo. Wracając zauważyli ożywioną rozmowę między dziewczynami.
- Co tam laseczki? Proszę Izunia. Dla ciebie na ochłodę. A dla ciebie Cola.
Dziewczyny milczały parztąc na siebie dłuższą chwilę. W końcu przemówiła Milena.
- Jest sprawa chłopcy. Chodzi o dzisiaj. Robimy sobie z Izą babski wieczór. Chyba nie macie nic przeciw?
Ani jeden ani drugi nie mieli nic przeciw. Padła wyraźna sugestia, że tego wieczora nie są mile widziani w okolicy dyskoteki a najlepiej gdyby zostali w pokoju u Wiktora. Dziewczyny wyszykowały się i wyszły gdy się zaczynało ściemniać. Wracając z hotelowego baru Sławek zastał na stoliku w pokoju dużą whishy z colą i karteczkę z życzeniami dobrej zabawy. W łazience odkrył, że używana była maszynka do golenia, a w szufladzie przy łóżku znalazł obrączkę ślubną Mileny. Zrobiło mu się ciepło. Przez chwilę wahał się, czy zadzwonić do żony, czy nie. Ostatecznie wybrał jej numer. Odebrała po piątym sygnale.
- No co tam misiu?
- Nie zdążyłem życzyć ci dobrej zabawy.
- Pokręcimy się chwilę z Izą po okolicy, potańczymy i wracamy. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie siedź za długo, bo się będę martwił. I odbieraj telefon.
- Jeszcze jakieś porady, tato?
- Bądź grzeczna.
- Pomyślę. Pa.

Czas dłużył się, a przyspieszające działanie whisky tym razem nie było skuteczne. Sławek co chwila zerkał na godzinę i wysłuchiwał kroków na schodach.
- Długo ich coś nie ma.
- Daj dziewczynom spokój. Potańczą, pośmieją się i wrócą.
- Milena nie odbiera, a mówiła, że będzie pod telefonem.
- Pewnie jest głośno i nie słyszy. Przesadzasz stary.
Mimo protestów Wiktora, nie mógł stłumić niepokoju i postanowił wyjść się rozejrzeć. Liczył się z tym, że pewnie wyjdzie na nadgorliwego zazdrośnika.
Noc była bezksiężycowa ale okolicę hotelu nastrojowo rozświetlały dyskretne lampy najwyżej wysokie na metr. Powietrze było chłodne, ale przepełnione zapachem lata i przygody. Z oddali dobiegał stłumiony bas dyskoteki a obściskujące się w zakamarkach pary nie dbały o to, że są widzialne dla innych. Sławek z bijącym sercem zastanawiał się, czy w jakimś z zaułków nie dostrzeże znajomej twarzy. Postanowił pokręcić się po okolicy ale nie znalazł Mileny i Izy ani w dyskotece, ani na deptaku. Szedł dalej aż doszedł do niewielkiej knajpki z ogródkiem. Z gwaru jego ucho wyłowiło śmiech Izy. Chwilę później zobaczył obie siedzące w ogródku w towarzystwie ciemnoskórych kolegów. Iza wyglądała na lekko wstawioną, a Milena popijała colę, ale obie dobrze się bawiły. Postarał się by żona go zauważyła, gdy przechodził obok stolika, po czym wszedł do środka. Znalazła go w przedsionku toalet.
- Hej. Umawialiśmy się na coś.
- Wiem. Nie odbierałaś. Wszystko w porządku?
- Pewnie. Siedzimy sobie i jest miło. Niedługo wrócę.
Zbliżyła się, pocałowała go i dokończyła szeptem.
- Wygrzej łóżko. Nie mogę się ciebie doczekać.
- Dostanę coś na zachętę?
Długi i namiętny pocałunek, oraz dłoń żony pocierająca szorty, były świetną zachętą.
- Przyjdź niedługo.
- Obiecuję.

Zapas whisky się kończył, więc w drodze powrotnej Sławek wstąpił do baru po kolejną butelkę. Upili do połowy a dziewczyn wciąż nie było. Wtedy odezwał się telefon Sławka.
To była wiadomość od Mileny. "Pójdziesz spać do Wiktora? Dołączę do was. Iza chce zaprosić kolegę".
- Co tam? - spytał Wiktor.
- Chyba czekają cię emocje. - Pokazał koledze wiadomość.
Wiktor przysiadł na kanapie.
- Fuck, fuck, fuck! - co robić? - Zgodziłbyś się?
- Nie wiem stary. Ale nie powiem, że ci współczuję, bo ja bym chciał.
- Fantazjowałem często, że ona z czarnym, ale teraz się chyba boję. Nie wiem.
- Zadzwoń i powiedz, że jeszcze nie teraz. I może to obgadajcie.
Wiktor nie zadzwonił. Niedługo później usłyszeli hałasy na korytarzu. Dwa głosy damskie, które znali i dwa męskie, basowe. Sławek już wiedział, że Milena nie zapuka do apartamentu Wiktora. Usłyszeli głosy na tarasie. Sławek wyjrzał między zasłonami.
- Jest ich dwóch. Chyba szykują grilla.
- Świetnie. A my tu będziemy siedzieć jak pizdy.
- Niekoniecznie.

Z drinkami w dłoniach przenieśli się na swój taras. Ich wielkość i ażurowe przesłony zapewniały w dzień połowiczną intymność, ale w nocy niekoniecznie.
- Nie przeszkadzamy? - spytał Sławek, jakby się nie znali.
- Skąd. My też postaramy się nie być za głośno.
- Nie ma sprawy. Bawcie się. Chwilę pogadamy i spadamy.
Grill już się palił. Zabrzmiała muzyka i na tarasie obok zaczęły się tańce z wygłupami. Dziewczyny śmiały się bez przerwy, a koledzy okazali się zdolnymi gawędziarzami dobrze napędzającymi imprezę. Po posiłku trochę impreza zwolniła, a tańce-wygłupasy zamieniły się w tańce-przytulańce.
- Nie wytrzymam. Rozwali mi zaraz pałę.
- Co się krępujesz. Pod stołem nie widać. - Sławek już od dawna się dotykał.
Obie dziewczyny tonęły w głębokich pocałunkach. Ich mężowie z trudem przełykali drinki.

Iza zniknęła ze swoim w apartamencie i nie wracała dobre dziesięć minut. Milena ze swoim kolegą toczyła zciszonym głosem wciągającą rozmowę. Sławek wystukał widomość pod stołem.
"Ty nie idziesz?"
Obejrzała się w jego stronę.
"Pozwoliłbyś mi? Nie boisz się? - przyszło po chwili.
"Ciąża to nie choroba"
"Zamierzam. Jestem bardzo podniecona." 
- Zimno - powiedział do Wiktora. - Wracamy do środka?
Wiktor przebierał nogami, żeby wrócić. Liczył, że ściany hotelu nie okażą się grube. Ale były. Nie dochodziło nic a nic. Wyłączyli telewizor i wciąż nic. Wtedy Sławek przypomniał sobie o starej metodzie z harcerstwa. Przyłożył szklankę do ściany i nasłuchiwał. Po chwili z nicości wyłoniły się powtarzalne, ciche dźwięki. Nie musiał ich rozpoznawać. Wiedział co słyszy.
- Kurwa, stary. Nieźle.
- No. Nieźle. Napijmy się.

Sławek zdał sobie sprawę, że zasnął i obudziły go odgłosy z korytarza. Wiktor spał. Dwa męskie głosy opowiadały o wrażeniach i były coraz cichsze, aż zniknęły. Odczekał pół godziny zastanawiając się czy iść tam czy nie. Zdecydował. Zszedł na dół i w niezbyt legalny sposób zdobył kwiaty. Wszedł do apartamentu otwierając sobie kluczem. Obie spały na wielkim łożu obok siebie. Potrząsnął ramię Izy. Obróciła się na bok, coś wymamrotała i oprzytomniała.
- Sławek? Która godzina?
- Nie ważne. Mam prośbę. Wrócisz do siebie?
Nie była zadowolona, ale zarzuciła szlafrok i wyszła.
Brzask przeganiał powoli mrok nocy. Sławek uwielbiał tę porę dnia. Nieraz wracając samotnie z imprez wsuwał się pod kołdrę i przytulał nagie ciało do rozgrzanej żony. Seks wtedy był najlepszy. Tym razem zrobił identycznie. Wsunął się pod kołdrę i cały przywarł do Mileny. Mruknęła coś przez sen. Pachniała mężczyzną, a na ciele, głównie piersiach miała przysychające już plamy. Pocałował szyję żony. Następnie usta.  Kolejne pocałunki wyrwały ją ze snu do stanu przyjemnej półdrzemki.
- To ty kochanie - wymruczała słodko.
- Tak. Mogę zostać?
Odpowiedział mu namiętny pocałunek.
- Jak było?
- A co chcesz usłyszeć?
Nie zadawał już pytań. Delektował się chwilą. Oczy Mileny same się zamykały i oddałaby wszystko za sen, ale nie potrafiła odmówić Sławkowi w takiej chwili. To była ich pora dnia. Wprowadziła go w siebie i robili to długo, powoli, delektując każdą sekundą, minutą i każdym centymetrem ciała. Sławek nie mógł odciągnąć z myśli obrazu czarnego chłopaka, który był tu przed nim. Zrobiło mu się słodko. Przywarł mocno do Mileny, a po chwili spocony opadł na łóżko obok. Zasnął jak dziecko.

 

*** Prawdziwy koniec ***

  • Lubię 6
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...