Stały kochanek - Kim właściwie jest i co się z tym wiąże

[Duszek]

4 minuty temu, Wichura napisał:

Ale nawet najlepsze interakcje i czas nie uczynią stałości relacji jeżeli ktoś takowej zwyczajnie nie szuka, nie interesuje go i będzie się dystansował od większego zaangażowania. I Vice versa zresztą. To co piszesz jest najbardziej prawdziwe ale dla osób które z góry nic nie zakładają i nie określają, że tego typu relacje ich interesują a inne nie.

  

Naturalnie możesz się jednak z tym nie zgadzać

całkowicie naturalnie, oczywiście że się z Tobą nie zgadzam

 

uczynią - przez czas, przez chęć kolejnych spotkań (nie wiem czy doprowadzą do wspomnianego przeze mnie wcześniej współodczuwania) - jednak czas jest pewnym miernikiem stałości (tym najprostszym, najbanalniejszym lecz mierzalnym)

 

bo nie wyobrażam sobie mieć założenia "szukam kogoś na stałe" - no i co? szukam a i tak mogę przelecieć przez 144 łóżka i dalej być w punkcie wyjścia

 

 

[husband 1 560]

10 minut temu, iko napisał:

bo nie wyobrażam sobie mieć założenia "szukam kogoś na stałe" - no i co? szukam a i tak mogę przelecieć przez 144 łóżka i dalej być w punkcie wyjścia

 

Dlaczego Twoja percepcja nie obejmuje horyzontu ze ktoś może sztukac na „stałe” ?

to jest jego własny horyzont, ktory widzi, do którego powoli podąża , fajnie jest mieć cel i do niego zmierzać., jeżeli cel,oddalony jest nawet o 441 łóżek a ktoś tam zmierza, to niech lata na ile ma ochotę. To jest jego ochota, a jak do tego brnie to już jego indywidualna sprawa i nikomu nie wolno tego oceniać.

 

Inną kwestią jest to, czy uda się znaleść... dopiero po x czasu można stwierdzić... ok, może to nie było wieczne ale z perspektywy jednak stałe. 

 

[Zouza® 29 620]

po 441 łóżkach przestałabym szukać, nawet gdybym szukała

 

 

[Duszek]

Teraz, husband napisał:

Dlaczego Twoja percepcja nie obejmuje horyzontu ze ktoś może sztukac na „stałe” ?

bo jest to moja percepcja, moje postrzeganie

Teraz, husband napisał:

to jest jego własny horyzont, ktory widzi, do którego powoli podąża , fajnie jest mieć cel i do niego zmierzać.,

i wbrew pozorom jestem w stanie zrozumieć ów horyzont, choć w moim subiektywnym odczuwaniu jest to mimo wszystko "narzędziowe" podejście; już tłumaczę...

 

mam cel: chcę kochanka na stałe - szukam, typuję, zaczepiam, rozmawiam, sprawdzam i tak x razy (nie ma znaczenia skutecznie czy nie) -> bo chcę mieć KOCHANKA NA STAŁE

 

a ja mam z deka inaczej, może dlatego że sama mam problem z ograniczaniem mojej osoby, w jakikolwiek sposób - tak też, jak napisałam na początku tematu -> nikogo nie nazwę stałym kochankiem, nie ograniczę relacji do parametru stałości bo spowoduje to we mnie naturalny samoistny bunt by to przełamać... (ta moja przekorność mnie wkurwia, jednak nic na to nie poradzę)

 

poza tym... hmmm... nie mam w sobie tyle bezczelności i wiary w swoją atrakcyjność czy erotyczną czy umysłową by kogoś mianować / obciążać parametrem "stały"

 

będziemy się spotykać dopóki oboje ten głód wzajemny będziemy czuć a współodczuwanie będzie prowadzić nas lubieżnie realizując niewypowiedziane obrazki, które jednocześnie podpowiadają nasze głowy....  nie mierzę tego czasem ani ilością spotkań, mierzę to emocjami które sobie ofiarowujemy...

 

zrozumiałeś mnie?

 

 

[husband 1 560]

2 godziny temu, iko napisał:

 

jest to moja percepcja, moje postrzeganie

 

2 godziny temu, iko napisał:

wbrew pozorom jestem w stanie zrozumieć ów horyzont, choć w moim subiektywnym odczuwaniu jest to mimo wszystko "narzędziowe" podejście; już tłumaczę...

 

To ok, pozory odstawmy na bok...

 

Nie rozumiesz?

Nie chcesz zrozumieć?  

Rozumiesz?

czy jesteś w stanie zrozumieć?

 

bo ja już Cie nie rozumiem...

 

No i najbardziej zastanawiające jest to co napisałaś:

 

2 godziny temu, iko napisał:

hmmm... nie mam w sobie tyle bezczelności i wiary w swoją atrakcyjność czy erotyczną czy umysłową by kogoś mianować / obciążać parametrem "stały"

 

I znowu nie rozumiem... 

bezczelnosc 

wiara w swoją atrakcyjność ...

 

co ma to wszystko wspólnego z mianowaniem „stałości”?

 

Zaczyna mnie troche śmieszyć ta dywagacją nad „stałym” „stałością”  etc. 

 

Stałość zawsze kiedyś się konczy. Nie ma nic stałego. Nawet w fizyce „cialo stałe” może uledz zmianie i zmienić sie w ciesz, pare wodną a na koniec końców sie ulotnić... 

Tak samo jak ze związkami, relacjami i całą resztą otaczających nas rzeczy materialnych...

[Zouza® 29 620]

6 minut temu, husband napisał:

Nie rozumiesz?

Nie chcesz zrozumieć?  

Rozumiesz?

czy jesteś w stanie zrozumieć?

 

bo ja już Cie nie rozumiem...

A ja, kurwa, znakomicie rozumiem. Bez śmieszków heheszków.

 

7 minut temu, husband napisał:

Zaczyna mnie troche śmieszyć ta dywagacją nad „stałym” „stałością”  etc. 

To po chuj się nią zajmujesz?

Pośmiej się ile chcesz, a potem zajmij się swoimi sprawami.

 

[husband 1 560]

6 minut temu, Zouza napisał:

To po chuj się nią zajmujesz?

Pośmiej się ile chcesz, a potem zajmij się swoimi sprawami.

 

Bo mogę... 

rozumiesz?

 

[Zouza® 29 620]

No baranka w ścianę też możesz pierdolnąć. Możesz! 

Rozumiesz?

[Wichura® 19 361]

Husband. Zou - co to za hejty ? Proponuję wyluzować bo się śmietnik w temacie robi.

 

Iko ma swój pogląd sytuacji, Husband inny, Zou jeszcze inny i tyle. Każdy napisał jak to widzi ze swojej strony i ok.

[Zouza® 29 620]

A gdzie tu hejt?