Skocz do zawartości
husband

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - mówią ci, którzy nie mają ochoty zajmować się czymś, czym już kiedyś się zajmowali...

Autorem powiedzenia jest grecki filozof Heraklit z Efezu. Mędrzec uważał, że na świecie nie ma nic stałego. Wszystko przemija, zmienia się, płynie (panta rhei).

„Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki" - pisał Heraklit myśląc o tym, że woda w rzece, do której weszliśmy po raz pierwszy dawno odpłynęła, a woda do której wejdziemy po raz drugi, jest już inną wodą.

 

Sentencja Heraklita została uproszczona do wersji "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki." Gdyby używano jej w pierwotnej formie, pewnie błędne zastosowanie nie zdarzałoby się tak często.

Robiąc podsumowanie do tej samej rzeki można wejść tyle razy, na ile ma się ochotę, trzeba jednak pamiętać, że za każdym razem sytuacja towarzysząca kąpieli i sama woda będzie inna...

 

Tyle słowem wstępu.

Chciałbym „uczepić” się tym razem dwóch konkretnych sytuacji oraz zawęzić pole dyskusji do:

 

a ) Próby budowania relacji...

b ) Relacji, która była...

 

Kierując się tą spolszczoną sentencją w odniesieniu do życia zdradkowego zdażyło się Wam wejść drugi raz do tej samej rzeki?

 

Jeżeli tak, to jakie były wasze odczucia towarzyszące tej kąpieli? (Ogólne wrażenia)

 

Warto wchodzić do tej samej rzeki? czy lepiej poszukać nowego źródła, które z biegiem czasu może zamienić się w potok, rwąca rzekę albo morze doznań?

 

Macie jakieś inne uwagi, odczucia, zdanie czy przemyślenia na ten temat?

 

Tradycyjnie zapraszam do dyskusji :)

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z zasady nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki... bo jesli przerwałam odwiedzanie tego konkretnego akwenu to musiał być ku temu powód... ale przyznaje ze jest w moim życiu „jedna rzeka” do której wchodzę okresowo... przerwy bywają różne...ostatnio 2 letnia ale za każdym razem kąpiel jest cudownie orzeźwiająca...

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z zasady nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki... bo jesli przerwałam odwiedzanie tego konkretnego akwenu to musiał być ku temu powód... ale przyznaje ze jest w moim życiu „jedna rzeka” do której wchodzę okresowo... przerwy bywają różne...ostatnio 2 letnia ale za każdym razem kąpiel jest cudownie orzeźwiająca...

W mysl Twojej zasady nie wchodzisz... aczkolwiek jest wyjątek potwierdzający regule... idąc dalej takich wyjątków w przyszlosci jednak kilka może być, ponieważ teraz jest jeden to dlaczegoby kiedyś ma nie być ich kilka? Raz odstąpienie od zasad to już nie zasada ani reguła.

 

@Mia - nie czepiam taka tylko subiektywna dygresja.

Sam postanowiłem jakiś czas temu zamknąć pewien rozdział (nawet książkę wywaliłem z domu aby nie kusiło mnie jej ponowne otwarcie) ale wspomnienia po tej książce i tak zostają...najbardziej wkurzające jest to ze jej nie doczytałem do końca...

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ludzie się zmieniają... co za tym idzie to już jest "inna rzeka". Z drugiej strony brzegi jakby znajome, więc coś stałego pozostaje.

 

Kiedyś miałem romans z pewną młodą dziewczyną. Rozstaliśmy się w zgodzie i uzgodniliśmy, że po 10 latach się spotkamy. I faktycznie tak było - po 10 latach ją odnalazłem i poszliśmy pogadać, ale... na rozmowie się nie skończyło i znów przez kilka tygodni się spotykaliśmy.

Niestety popełniłem dużą głupotę i romans się zakończył...

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja parę razy wszedłem do "tej samej rzeki" i doświadczenia mam nieciekawe (to kurewski eufemizm). Jednak mimo to nie jestem skłonny uznać, że nie powinniśmy. Nie jestem tu w stanie oceniać - jedni jak raz się sparzą, to nigdy więcej nie spróbują, inni uznają, że może się raz sparzyłem, ale już nie jest obecnie tak gorąco, może coś się zmieniło... Ja jestem skłonny dać drugą szansę. Zawsze. Niekoniecznie trzecią. Ale myślę, że filozof miał na myśli właśnie tę nieustanną zmienność rzeczywistości. A skoro tak - to znaczy, że ludzie też się mogą zmieniać. Ja głęboko w to wierzę, wierzę w zmianę, w końcu to symbolizuje owo panta rhei. Jestem daleki od opierania swego doświadczenia na jednorazowych przykładach: "Nie pójdę do lasu, bo jak poszedłem, to wlazłem w gówno".

 

Heraklit nie mówił o tym, żeby nigdy nie próbować zrobić drugi raz tego, co już się zrobiło. Heraklit głosił coś skrajnie przeciwnego - nie da się drugi raz odtworzyć sytuacji, która była, a skoro tak, to nie bądźmy skorzy do oceniania obecnej rzeczywistości przez pryzmat tego, co było kiedyś... Tak ja to rozumiem. Bo rzeka wciąż się zmienia. I my się zmieniamy. I nie da się wejść drugi raz do tej samej rzeki, po prostu. To nie ma nic wspólnego ze stwierdzeniem: "nie wchodź do tej samej rzeki", bo to się z góry wyklucza. :-)

  • Lubię 12

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Koryto rzeki to samo, choć woda już inna, teoretycznie, bo przez płynącą wodę również i ono się zmienia z czasem. Rzeźbi, kamienie inne poznaje, nabiera zanieczyszczeń bądź zakwita. Idąc w tę myśl mniej lub bardziej uproszczoną, zdarza mi się wchodzić do tej samej rzeki, choć naprawdę się staram tego nie robić jeśli mam przykre wspomnienia.

Jeżeli jest inny powód wyciszenia relacji i nagle to wraca ze skumulowaną chemiczną bombą, to wchodzę w to, z czystej ciekawości...

 

Teraz...

Jestem z facetem który jest moją rzeką życia... Na początku płynęła w niej woda przyjaźni, z czasem nabierała mocy innych uczuć... Przez dwadzieścia cztery lata spotykaliśmy się w różnych wodach. Obiecywałam sobie nie jeden raz, że pomimo Nas w czasie odmienionych,nie wejdę z nim w żadną relacje... A weszłam i nie żałuję.

To co kiedyś zdawało Nam się być niemożliwe w innej wodzie, dziś jest na porządku dziennym.

 

Wydaje mi się, że przy powrotach to koryto rzeki jest ważne, woda może się zmieniać... Ale każda zmienna, kształtuje i zapada w pamięć.

Jeśli wiem, że " gdzieś tam" kamienie ostre były na dnie, lęk przez poranionymi stopami blokuje mnie skutecznie... I chociaż woda nowa, nieskazitelna, i zdradza tylko złoty piasek... Ja nie zaufam, nie wejdę po raz drugi do tej samej rzeki...

 

 

I dodam jeszcze, że w większości przypadków, moich osobistych doświadczeń związanych z różnymi rzekami to się jednak sprawdzały słowa uproszczone.

"Po prostu tam nie wchodź drugi raz"

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To tak w skrócie...

 

Budowanie relacji. Wszystko zależy od tego na czym stanęły wcześniejsze rozmowy. Przykładowo jest różnica między "dzięki, ale nie jestem zainteresowana", "aktualnie nikogo nowego nie szukam" a np. "aktualnie zawieszam działalność w ramach ZK". I ile w pierwszym przypadku sprawa jest jasna i trzeba wiedzieć że "nie" oznacza "nie" o tyle w kolejnych podanych przykładach nic nie stoi na przeszkodzie żeby za jakiś czas wrócić do rozmowy. Jeżeli nie widzę, nie słyszę, nie czuję jako takiej odmowy wynikającej z braku zainteresowania to sprawa jest dla mnie otwarta.

 

Powrót do starej relacji. Taki temat już był. Wszystko zależy od przyczyn wygaśnięcia jej wcześniej. Znów inaczej jest gdy np "ogień się wypalił", inaczej gdy pojawiły się jakieś zgrzyty a inaczej gdy na drodze stanęły przeciwności zewnętrzne typu wyjazd lub choroba.

 

Nie ma więc co generalizować wg mnie. Osobiście wiele rzek lubię i wolę do nich wchodzić po kilka razy niż szukać innych. Zawalonych mostów jednak z zasady nie odbudowuję a już napewno nie robię tego gdy jestem jedynym chętnym budowniczym.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

Tyle słowem wstępu. Chciałbym „uczepić” się tym razem dwóch konkretnych sytuacji oraz zawęzić pole dyskusji do: a ) Próby budowania relacji... b ) Relacji, która była... Kierując się tą spolszczoną sentencją w odniesieniu do życia zdradkowego zdażyło się Wam wejść drugi raz do tej samej rzeki? Jeżeli tak, to jakie były wasze odczucia towarzyszące tej kąpieli? (Ogólne wrażenia) Warto wchodzić do tej samej rzeki? czy lepiej poszukać nowego źródła, które z biegiem czasu może zamienić się w potok, rwąca rzekę albo morze doznań?

 

po kolei

w odpowiedzi skupiam się wyłącznie na znajomościach erotycznych związanych z zk, bo te wg mnie żądzą się zupełnie innymi prawami niż te, w których obie strony się przyjaźnią czy kochają (te już wychodzą jak dla mnie poza klimat)

 

ten post poświęcę wyłącznie mojemu doświadczeniu dot. "relacji, która była..."

 

choć z moich rozmów z różnymi ludźmi wychodzi, że wiele osób postrzega przyjaźń zupełnie inaczej niż ja i dość łatwo (w mojej subiektywnej ocenie) nazywa osoby z którymi sypia i dobrze się bawi, przyjaciółmi (nie ma znaczenia czy ich znajomość trwa miesiąc czy dwanaście; u mnie jednak więcej niż słowa znaczą czyny)

 

co do zasady w temacie "zakończonych romansów" byłam przekonana co do siebie samej, że nie ma powrotów, co umarło, spierdoliło się... czy cokolwiek... pojawił się napis THE END a nie był to wielosezonowy serial a jedynie film o zabarwieniu erotycznym :)

 

tym nie mniej, połamałam swoje zasady - wracałam dwa razy, do tej samej osoby... z moich egoistycznych pobudek i spełnienia w sypialni, co do którego uważałam, że jeszcze długa droga przed nami

 

była to oczywiście, zupełnie inna rzeka, muł już został wzniesiony, wprowadzając to zabarwienie we wzajemne siebie postrzeganie (żeby nie było, nie byłam święta, pokazałam owej osobie co znaczy galopująca furia... choć teoretycznie mówiłam, że znam swoje miejsce w szeregu); po kolejnym i kolejnym rozstaniu, parę osób postanowiło wlać do tej rzeki ileś hektolitrów szamba... i smród zaczął rozchodzić się wszędzie (baaaa... wczoraj napłynęły do mnie kolejne śmierdzące wieści...)

 

na bazie tego mojego doświadczenia, bardzo mocno ale to przemocno obiecałam sobie więcej tego błędu nie popełnić, cokolwiek będzie podpowiadał mi mój wewnętrzny lubieżny egoista

 

na bazie tego mojego doświadczenia, każda inna osoba ma ze mną trudniej... już nie jestem hej do przodu w dopuszczaniu ludzi do siebie, nieprędko ktoś nowy stanie się gościem w moim domu - bo ktoś zupełnie inny swoją postawą zburzył moje zaufanie co do intencji

 

bo gdzieś jest we mnie naiwność, oczywiście oceniam po sobie - bo umiem wywalić prosto z mostu co myślę, jednak nie wszyscy to potrafią... wolą nakarmić siebie i innych niedomówieniami, plotkami, nadinterpretacjami cudzych intencji... tudzież historią zasłyszaną od Janka, który słyszał od Marii a ta z kolei podsłuchała co Stefan mówił Zbychowi, który to znowu słyszał od Mariana, który się poczuł oszukany przez podłą kochankę :D (zapomniawszy dopowiedzieć, że jego chamskie zachowanie spowodowało jej reakcję)

 

im dłużej jestem w temacie, tym więcej widzę i wiem jak wielka jest małostkowość ludzka, wiedziona durną ciekawością a może i zawiścią i jak chętnie karmi się plotkami i cudzymi "problemami"

 

podsumowując: obym nigdy więcej nie popełniła tego błędu wejścia do wzburzonej rzeki (na dolewanie szamba nie mam wpływu, mogę jedynie decydować czy błotem się chcę ubabrać )

 

a wszelkim plotkarzom życzę SMACZNEGO :D

 

bo może Wam jest trudno zauważyć lecz zk ma te dobre i złe emocje, to latanie 20 cm nad ziemią i ten "ból po stracie" dobrej relacji (z przyczyn różnych), o bólach się nie mówi, ukrywa... jakby to było coś wstydliwego... a wg mnie nie jest... jest naszym nowym doświadczeniem, budującym wiedzę m.in. o nas samych, jak reagujemy, co z tego dla siebie wyniesiemy...

 

ja z każdej znajomości, która była dla mnie ważna budowałam nową siebie, rozwijałam się dalej, dookreślałam czego chcę a czego nie chcę... i nie mam problemu przyznać się do czegoś, że mi nie wyszło, że popełniam błędy, etc.... bo pewnie, że je popełniam, całą masę ...

 

tylko... zawsze uznaję, że coś co się pieprzy czy też buduje - dotyczy wyłącznie tych osób które w daną znajomość są zaangażowanie (nie ma znaczenia czy to para kochanka / kochanek; czy zestaw małżeństw czy jakakolwiek kombinacja); to są wyłącznie ich sprawy a wszystko co krąży dookoła to pożywka dla maluczkich - a niech żrą i wymyślają... jeśli ktoś zna siebie, umie się tym naprawdę nie przejmować bo to NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA CO LUDZIE POWIEDZĄ

 

 

(nie, nie ulało mi się.... ale skala plotek mnie wkurwia, jak i skala strachu przed wypowiadaniem się na forum, bo niby tu jedna linia dialogu obowiązuje :D )

 

a wiele to wiele (ciekawe ile osób się przyzna) plotkuje się w kuluarach, choć większość powtarza "ja nie chcę w tym uczestniczyć :D "

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

a ) Próby budowania relacji...

 

a tu mi proszę dookreśl..

 

bo dla jednych relacją jest szukanie tzw. "przyjaciela domu", dla innych umawianie się na czysty seks (nawet nie musimy być bliko mentalnie, byle w łóżku zagrało"

 

mało tego, nie rozumiem pojęcia "próba" ; subiektywnie - kimś jestem zainteresowana / czegoś konkretnego szukam - ja nie próbuję, ja sprawdzam i decyduję (tudzież druga strona decyduje) czy nam się chce ze sobą rozmawiać, spotkać - natomiast to dla mnie dalej nie ma znamion "relacji" - jest to etap dialogu, bardzo daleki od relacji 

 

zagmatwałam? :D

 

 

Przykładowo jest różnica między "dzięki, ale nie jestem zainteresowana", "aktualnie nikogo nowego nie szukam" a np. "aktualnie zawieszam działalność w ramach ZK". 

  

 

ja w powyższych nie odnajduję znamion budowania relacji, ot rozmawianie na konkretny temat - daleka droga do mojego rozumienia "budowania relacji" (w ogóle - gryzie mnie słowo "budowanie" :) )

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

zagmatwałam? :D

 

Nie nie zagmatwałaś.

Jak zawsze wszystko co mówisz/piszesz jest lapidarne i wprost proporcjonalne do poruszania się w danym temacie - subiektywna myśl zero ogólników

„Mówię jak jest :)” serio :D

 

a tu mi proszę dookreśl..

 )

I znowu prosisz... hmmm jeszcze nie raz poprosisz.... :lach:

 

Bardzo dobrze zinteroretowalaś owe wspomniane „próby” próba to próba nie ma półpróby w przeciwieństwie do półśrodków...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...