Jakie ubranie lubimy u płci przeciwnej ?

[Yuuki 121]

Wszystko zależy co na kimś leży. Jednej kobiecie (no bo piszemy o płci przeciwnej) pasować będą legginsy, a jednej... no to się już "nie odzobaczy"  

 

Jakie ubranie lubię u płci przeciwnej? Do jednego wora (fajnego wora ;)) mogę wrzucić pończochy, rajstopy, zakolanówki. Dżinsy, które ledwo zakrywają majtki średnio do mnie przemawiają, widziałem je u dużej ilości osób, spowszedniały, a czasami znajdują się one na kimś, kto być może ma duże mniemanie o sobie samej, jednak wygląd sprawia, że można domniemywać, że grupą krwi takiej osoby to Nutella. Co dalej? Alladynki też dają radę, ładne sukienki i spódnice są też dobry atutem i chciałbym, aby one przebiły popularnością wszechogarniające dżinsy. Co do butów, to nie jestem purystą, ważne aby pasowały do całości i osoba, która je ubrała, umiała w nich chodzić, a nie na siłę chciała sobie wmówić, że super wysokie szpilki, na których chodzi jak klaun na szczudłach, dodadzą jej kobiecości. Zwykłe trampki też w zupełności wystarczą. W przedbiegach odpadają spodnie typu rurki, nie widziałem jeszcze osoby, na których dobrze one leżą, dla mnie swoisty koszmarek modowy (change my mind).

 

Co by nie mówić, dla mnie wisienką na torcie, swoistym 'creme de la creme', co stanowi uwieńczenie stroju jest... uśmiech. Spodobało mi się kiedyś stwierdzenie, że najpiękniejszym (najlepszym?) makijażem dla kobiety jest uśmiech. Jeśli chodzi o mnie, na nic się zda nawet najpiękniejszy i najlepiej dopasowany strój, gdy osoba, która je nosi, ma minę jakby spóźniła się na własny pogrzeb, co często przechodzi na jej zachowanie/charakter, a twardość/zaciętość miny przekracza 10 stopniową skale Mohsa