Skocz do zawartości
pawel1969

Monika i student.

Rekomendowane odpowiedzi

    Starałem się trzymać kilka metrów od Moniki i na tyle blisko, żeby ją widzieć.
Rynek był zatłoczony i właśnie dlatgo wybraliśmy to miejsce. Chodziła od straganu do
straganu oglądając ciuchy a ja patrzyłem, szczęśliwy, że dała się namówić. To było
do niej niepodobne i widziałem, że jest trochę zawstydzona. Nie chciałem, by ktokolwiek
wiedział, więc zostały nam tylko esemesy do komunikowania się.
"Wyglądasz pięknie" - wysłałem.
W gwarze nie usłyszałem dochodzącej wiadomości i ona też nie mogła usłyszeć, ale
umówiliśmy się wcześniej, że nastawi telefon na wibracje. Po chwili spojżała na mnie
i obdażyła rozbrajającym uśmiechem, który zawsze rozkładał mnie na łopatki. Gdy się
uśmiechała robiły się jej dołki w pyzatych polikach. To było urocze. Dzięki upięciu w
kitki, jej włosy w kolorze jesnego blondu sporo ją odmładzały.  Poczułem wibracje w dłoni.
"Czuję się jakbym nie miała nic na sobie. Wracajmy już Paweł."
"Do końca alejki i wracamy przez rynek. Plissssss :-)"
Nie odpisała i wróciła od oglądania towarów. Obok niej kilku młodzików nagle również wydawało

się zainteresowanych sukienkami. Szturchali się łokciami i pokazywali niemymi
gestami na Monikę. Wiedziała że się gapią i czuła jakby mała nagie piersi.  Brak stanika
 i wyjątkowo cienki materiał bluzki zrobiły razem swoje. Wiedziałem jak apetyczne są sutki
 mojej żony, gdy stwardnieją, a teraz i oni wiedzieli. Prawie czterdziestoletnie piersi wielkości

sporych pomarańczy nie obwisły ani trochę i prezentowały się jak u nastolatki.
"No pokaż sie trochę. Chcę żeby mi zazdrościli" - napisałem.
Nie od razu ale ośmieliła się i wyprostowała postawę. Powrotną drogę sąsiednią alejką
pokonała z wypiętą piersią i dużo większą pewnością siebie. Gdy się ku mnie obróciła zrobiłem
znak serca z obu dłoni. Odpowiedziała tym samym. Często tak robiliśmy.

    Poznaliśmy się z Moniką w liceum i przez dwie ostatnie klasy chodziliśmy ze sobą.
Byliśmy swoimi jedynymi jak się miało okazać partnerami. Ona mogła mieć napewno niejednego

mimo, że nie mieściła się w czołówce klasowych piękności. Natomiast ja z drobną
posturą, za dużym nosem i urodą brzydala byłem uważany za farciarza, że mam Monikę.

Pobraliśmy się na studiach. Niedługo potem urodził się Piotrek, który dopiero co wylechał

nastudia do Anglii, więc zanim oboje osiągnęliśmy czterdziestkę, znów mieszkalismy sami.
Tęskniliśmy za symen, ale mogliśmy nadrobić teraz zaległości w naszych fantazjach. Zawsze
miałem bujną wyobraźnię i to ją do mnie najbardziej przyciąga. Potrafiłem też ją szybko
rozśmieszyć nawet po sporej burzy, których zbyt dużo nie było. Nie pozwalał na to dość
wyważony charakter Moniki i moje pogodne usposobienie.
    Po wyjeździe Piotrkamieliśmy więcej pracy w naszym sklepie. Wcześniej syn sporo
nam pomagał. Monika stała za ladą, ja dowoziłem i rozkładałem towar, dbałem o papiery
i rozliczenia. Głównie odwiedzali nas studenci. Kamus znajdował się zaledwie parę kroków
od sklepu. Zlatego zdecydowaliśmy się lekko zmienić profil i wystawić na zewnątrz mały
ogródek piwny. To był strzał w dziesiątkę. Wydłużyliśmy też lekko godziny otwarcia, ale
przez to musiałem czasem zmieniać Monikę a nawet zaczęliśmy szukać kogoś do pomocy.
    W piątek przyjechałem po Monikę. Dochodzła dwudziesta trzecia. Przed sklepem
siedziało dwóch chłopaków. Byli studentami i kojarzyłem ich juz z widzenia.
- Kończymy powoli Panowie. - poprosiłem
- Tak szefie. Pan tu dowodzi. - odpowiedział z lekką arogancją brunet.
Miał na imię Witek i nie budził mojej sympatii. Starałem się go ignorować. Wszedłem do
środka. Monikę ucieszył mój widok, ale wyglądała na wykończoną. Szybko posprzątaliśmy.
- Może winko do domu? - spytałem.
- Nie wiem czy mam ochotę.
Nie nalegałem widząc jej nastrój. Zamknąłem sklep. Chłopaki jeszcze siedzieli.
- Do jutra Moniko. - odezwał sie Witek puszczając jej oko.
- Do widzenia. - odpowiedziała oschle.
W samochodzie oparła głowę o moje ramię.
- Co jest?
- Mam już go dość.
- Może powienienem z nim porozmawiać?
- Nie. Dam sobie radę. Szczyl ma tupet, ale nie takich kozaków spławiałam.
- Wiem jak przepędzić chmurkę znad twojej głowy. Przyjedziemy do domu i ... zobaczysz.
- Jesteś kochany. Wystarczy że mnie przytulisz. To mi zawsze pomaga.
- Musiał cię ostro wkurzyć.
- Wkuyrzyć? Dał mi katkę z numerem pokoju. Powiedział, że mnie zerżnie jeśli chcę. Ten drugi
się śmiał.
- Nie no. Zabiję gnoja.

    Tej nocy Monika spała jak zabita. Ja nie. Czułem jakieś rodrażnienie. Wypiłem piwo
przed telewizorem, ale nie oglądałem. Czułem w głowie natłok myśli. Wyobraziłem sobie Monikę
rozmawiającą z nim. Nagłe ukłucie uświadomiło mi jak jestem zazdrosny o żonę. Nagle ona
angażuje się w rozmowę. Jest zainteresowana. Uśmiecha się do niego. Ból i niepokój narastają.
Czułem się dziwnie i zamiast spać otworzyłem kolejne piwo. Próbowałem odgonić natarczywe
myśli pchające mi się same do głowy, ale powracały jak natrętna mucha. On dotyka moją
Monikę a ona nie reaguje. Pozwala się wziąć za rękę. Precz! Nie chcę o tym myśleć! Niepokój
świdruje brzuch. I ... co jest do cholery? Wzwód? Jak to możliwe? Może to jakaś moja reakcja
obronna? Tak. Napewno. Zazdrość mobilizuje moje ciało do walki o żonę. Nie. Co za absurd.
Myśl o niej i o nim mnie podnieca. Ale jakim cudem? Przecież tego nie chcę.
    Zasnąłem. Miałem sen. Nie po raz pierwszy śniło mi się to samo. Zaczęło się już parę
lat temu. Sen nie był ani przyjemy ani nieprzyjemny, ale zawsze czułem się dziwnie po
przebudzeniu. Stoję na ulicy i nagle zauważam Monikę. Jest elegancko ubrana i idzie z Mężczyzną
w garniturze. Macham do niej i wołam, ale ona mnie nie zauważa. Mężczyzna otwiera przed nią
drzwi limuzyny. Ona wsiada i odjeżdżają.
    W sobotę rano mieliśmy wyjść na miasto na zakupy. W planach była galeria i rynek.
Po śniadaniu szybko się wyszykowaliśmy.   Jak zwylke pokazała mi się do oceny.
- Mogę tak iść?
Spojżałem krytycznie. Przekrzywiłem głowę. Moje komiczne miny zawsze ją rozbawiały. Teraz
też się roześmiała.
- Dodałbym mocherowy beret.
Wybuchnęła śmiechem.
- Spadaj durniu. Nie znasz się.
Podszedłem już poważny. Objąłem ją przed lustrem i pocałowałem odsłoniętą szyję. Sięgnąłem
pod bluzkę i odpiąłem stanik.
- Co robisz?
Patrzyłem z podziwem w lustro na sterczące pod cienkim materiałem sutki.
- Dzisiaj tak pójdziemy.
- Ochujałeś?
Obróciła ku mnie energicznie głowę z lekkim oburzeniem a ja w ułamek sekundy zatopiłem
usta w jej ustach. Chwilę się całowaliśmy, ale ona próbowała się uwolnić, aż jej się udało.
- Chcesz żebym wyszła tak? Jak dziwka?
- Nie dziwka.  Jak piękna seksowna mężatka. Rozpalisz każego. Będzie fajnie.
Zrobiłem oczy kota ze Shreka. To była jedna z moich sztuczek. W jej polikach pojawiły się dołki.
- To jak?
Przytaknęła skinieniem głowy.

    Wyjście na miasto było dla nas obojga świetną odmianą. Bawiliśmy się świetnie a
Monika po powrocie do domu była bardzo nakręcona. Mieliśmy świetny seks i już planowałem
kolejne, podobne zabawy. Nie przypuszczałem jeszcze, że uwolniłem demona. Gdy chwilę po
dziesiątej dowiozłem towar do sklepu aż mnie zamurowało. Stała jak zwykle i uśmiechnęła się
do mnie.
- No hej. Jesteś trochę później.
- Wiem. Duże kolejki. A co ty właściwie wyrabiasz?
Patrzyłem na jej sutki sterczące pod bluzką. Były pierwszym co rzucało się w oczy.
- Niby co?
- Daj spokój Monia. Załóż stanik. Mam nadzieję, że on jeszcze cię nie widział.
- Może. Chyba nie jesteś zazdrosny?
- Zazdrosny? O co?
- Jesteś, Paweł. Szczyl tylko się napatrzy i tyle. Chyba we mnie nie wątpisz, co?
Podeszła i spojżała mi głęboko w oczy jakby tam na dnie mogła sprawdzić moją wiarę w jej
wierność. Oczywiście że jej ufałem, ale nie chciałem, żeby studenciak miał satysfakcję.
Wychodząc ze sklepu niestety natknąłem się na niego. Chciałem przejść w milczeniu ale
zagadał.
- Monika świetnie dziś wygląda, prawda?
- Nie twoja zasrana sprawa. I chyba nie jesteście na ty.
- Jetseśmy. Ona zaproponowała. I nie moja wina, że mi przy niej staje.
- Radzę ci dobrze. Trzymaj się od niej z daleka.
Wstał i podszedł, mierząc się wzrokiem ze mną. Powiedział cicho.
- Czuję, że twoja żona chce się ze mną pieprzyć. A mam dobrą intuicję.
Złapałem go za koszulę i przyparłem do ściany. Śmiał się tylko.
- Spieprzaj stąd gówniarzu i kupuj bułki gdzie indziej. Jasne?
- Jasne. Ty tu rządzisz. Apropos. Spytaj Monikę czy ma majtki na sobie.
Uśmiechnął sie szyderczo i odszedł a ja wróciłem do sklepu. Chciałem ją o to zapytać sprost
ale odpuściłem. Więcej odwagi miałem wieczorem. Zaczęliśmy film, otworzyłem wino i
położyliśmy się przytuleni na kanapie.
- Monia. Witek mi coś dzisiaj powiedział. Słuchaj ...
- Tak. To prawda. Powinnam była ci powiedzieć.
W jej oczach nie zobaczyłem ani śladu poczucia winy. Uśmiechnęła się kokieteryjnie i mnie
pocałowała. Po namiętnym pocałunku spytała szeptem:
- Gniewasz się na mnie?
- Na ciebie nie można się gniewać. - odszepnąłem. - skąd wiedział?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Jeśli to nie tajemnica.
- Nie mamy przed sobą tajemnic. Mówię ci o wszystkim.
- Wiem.
- Lubię gdy mnie adoruje. To była mała zachęta dla niego.
Zdobyłem się na blady uśmiech, mający podkreślić moją pewność siebie.
- Jesteś niedobra. Szczujesz tego biedaka. Pewnie teraz trzepie konia w domu.
Monice nie udzieliło się moje rozbawienie. Leżąc na moich kolanach obróciła głowę do
góry, spojżała mi w oczy i spoważniała. Odczekała chwilę i spytała:
- Chciałbyś, żebym poszła z nim do łóżka?

 

c.d.n.

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Świetne opowiadanie. Z niecierpliwością czekam naciąg dalszy.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

gorący początek, czekam na więcej.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dobrze się zapowiada. Czekam na dalsze wydarzenia, mam nadzieję emocjonujące

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

    Nie wiem jak długo trwałem w bezruchu. Słowa Moni były jak precyzyjnie
wyprowadzony nokautujący cios w szczękę. Spojżałem na telewizor, gdzie właśnie
szły napisy końcowe. Potem na prawie dopite dwie lampki wina. W końcu w dół na nią.
Wciąż poważna świdrowała mnie wzrokiem. Musiałem wyglądać głupio. Chyba wiedziała
co się dzieje u mnie wewnątrz, ale raczej tylko w połowie. Chciała wywołać zazdrość i
to jej się udało. Nie wiedziała jednak jaką walkę toczę. Skąd się wzięło to podniecenie?
    Nagle jej powaga się ulotniła i parsknęła śmiechem, patrząc na mnie z rozbawieniem
i politowaniem.
- Zbladłeś jak ściana. Żebyś się teraz widział.
- Znów mnie nabrałaś wariatko. Zabiję cię!
Pokazałem pazurki i już wiedziała, że nie minie jej łaskotanie. Śmiała się na głos a ja
znając jej najczulsze miejsca pastwiłem się nad nimi.
- Nieeeee! Błaaaagam - ryczała ze śmiechu wijąc się na moich kolanach. Gdy się wyrwała
pobiegła do sypialni a ja za nią. Nie zdążyła zamknąć drzwi. Runąłem na nią na łóżku.
- I co teraz? - powiedziałem.
Spoważnieliśmy. Pocałowała mnie, lekko muskając moje usta. Stał mi jak cholera i czuła to.
- Zerżnij mnie. - poprosiła.
Przybliżyłem usta do jej ucha i wyszeptałem co bym chciał. Oczy jej błysnęły.
- A jeśli mi się spodoba?
Zaczęliśmy się całować. Najpierw powoli, ledwo ledwo i czule. Szeptała jego imię.
Myślałem, że mój ptak eksploduje. "Zrób to Witek. Wejdź we mnie." Pocałunki.
"Proszę. Kochaj się ze mnią". Wchodzę. "Kocham go. Jest cudowny". Zmieniamy często
pozycję. "O taaak. Taaak".
    
    W końcu Monia będzie trochę odciążona. Znalazłem dziewczynę do sklepu.
Ma na imię Dorota. Ma być na pełen etat, więc Monika tylko czasem ją zastępowała.
Mogliśmy teraz w ciągu dnia zjeść razem obiad lub wyskoczyć na zakupy. Cieszyłem się,
że ostatnio Witek nie narzucał sie za bardzo, choć przychodził. Starał się nie wchodzić mi
w drogę. Miałem ochotę go nieraz rozszarpać i nawet cicho liczyłem na zaczepkę. Co się
ze mną do cholery działo? Gdy wracaliśmy wieczorem często ogrywaliśmy nasz ulubiony
motyw właśnie z nim. Ostatnio namówiłem Monię na bardziej pikantne słowa.  Udało się.
"Wyruchaj mnie Witek".
"Chcę być twoją suką".
"Spuść mi się do buzi".
"Kocham twojego kutasa".
    Coraz częściej zastanawiałem się jakby było naprawdę. Czy byłbym wogóle w
stanie trzymać nerwy na wodzy? Obrazy nawiedzały moją głowę a ja już ich nie przepędzałem.
Robiło mi się gorąco i przyjemnie. Raz chciałem wyobraziś sobie jakby to było patrzeć
z boku. Gdy zasnęła przesiadłem się z łóżka na fotel. Miałem nadzieję, że się nie obudzi.
Wziąłem go w rękę i masowałem. W mojej wyobraźni Witek leżał na Monice i ją namiętnie
posuwał. Trochę byłem zniesmaczony tym, że było mi wcale nie gorzej niż gdybym to
robił z nią teraz. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo poproszę Monikę o spotkanie z Witkiem.
    Kolejny dzień pokazał jednak, że moja wewnętrzna walka jeszcze się nie skończyła
i długo nie skończy. Szedłem do sklepu i prawie wszedłem, ale przez szybę zobaczyłem
Witka. Rozmawiał z Moniką. Nie tylko nie była wkurzona ani obojętna, ale wręcz zadowolona.
Śmiała się i sprawiała wrażenie, że dobrze się bawi. Poczekałem chwilę. Rozmowa trwała
w najlepsze i wyglądała jakby ją bajerował. Otworzyłem drzwi. Szedłem na niego jak
rozjuszony byk.
- Co ty ty robisz! Spadaj! Chyba już sobie wyjaśnialiśmy frajerze.
- Cześć Monika. - powiedział do niej zupełnie spokojny. - Nie ma co dyskutować.
- Spieprzaj gnoju!
Wyszedł. Nowa pomocnica Dorota przyglądała się w milczeniu, zbita z tropu.
- Zostawisz nas na chwilę? - poprosiła Monika.
Zostaliśmy sami.
- Co w ciebie wstąpiło?
- Mam spokojnie patrzeć jak mi się żona puszcza?!?
- Za kogo mnie masz? Za dziwkę? Nigdy cię nie zdradziłam.
- Nie wiem. Może za kurwę? Chyba nie bierzesz od niego kasy?
Dotarło do mnie co powiedziałem, ale było za późno. Atak zazdrości chyba zaćmił mi jasność
myślenia. Monika rozpłakała się i wybiegła do toalety. Pobiegłem za nią.
- Monia. Przepraszam Kochanie. Otwórz. Proszę.
Cisza. Tylko szloch odpowiedział mi zza drzwi.
- Monia. Błagam. Kocham cię. Jestem głupi. Przez chwilę to nie byłem ja.
- Odejdź.

    Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Musiałem zebrać myśli a wyjście do baru i zalanie
się piwami nie pomogło mi w tym. Nie chciałem wracać w tym stanie, więc jeszcze wypiłem
i snułem się bez celu po mieście. Rano odwiedziłem kwiaciarnię i z wielkim bukietem róż
zebrałem się na odwagę, żeby wrócić do domu. Moniki nie było. Nie było też jednej z walizek.
Na szafce list:
"Muszę chwilę pobyć sama. Zatrzymam się u koleżanki. Aha. I biorę urlop na parę dni, więc
jutro nie przyjdę do pracy."
Nie byłem wściekły. Już dawno mi przeszło i nie dziwiłem się jej decyzji. W końcu nigdy nie
zachowywałem się tak jak wczoraj. I obiecałem sobie, że więcej do tego nie dopuszczę.
Teraz jednak musiałem odzyskać jej zaufanie.
    Dzwoniłem do Moniki codziennie po parę razy. Nie odbierała. Wysyłałem wiadomości
całymi kilogramami. Odebrała trzeciego dnia. Nie mówiła nic ale była przy słuchawce.
- Wszystko sobie przemyślałem. Monia. Obiecuję. Już nigdy, ale to nigdy mnie takiego nie
zobaczysz. Spotkaj się ze mną. Zgoda?
- Po co?
- Daj mi szansę. Chcę pogadać.
- Wieczorem o ósmej. Przy twoim sklepie.
To "twoim" zabolało bardzo. Ale byliśmy umówieni. Tylko to się liczyło. Dzień się ciągnął, a gdy
nadszedł długo wyczekiwany wieczór, znów odwiedziłem kwiaciarnię.
    Przyszła. Ale nie sama. Był z nią Witek. Pocałowałem ją. Chciałem w usta, ale nadstawiła
tylko polik. Dobre i to. Kwiaty przyjęła z chłodnym dziękuję. Zagranie z Witkiem było okrutne
z jej strony. Na szczęście panowałem nad sobą a on nie prowokował. Tłumaczyłem sobie, że
poprosiła go specjalnie o towarzystwo. Chce mi dopiec jak tylko jest w stanie. No dobrze.
Niech i tak będzie. Zniosę to.
- A więc o czym chciałeś rozmawiać?
Słowa były obojętne. I to było najgorsze. Wolałbym, słyszeć nienawiść.
- A możemy zostać sami?
- Nie. Jak chcesz pogadać to mów.
- Wróć do domu. Kocham cię.
- Zadzwoń jutro. Na dzisiaj mam już plany.
- Z nim? - spytałem czując znane mi dobrze świdrowanie w dole brzucha.
- Tak. Witek zaprosił mnie na imprezę do akademika.
- Nie lubiłaś nigdy takich imprez. - odpowiedziałem spokojnie.
- Coś jeszcze? Bo spieszy nam się.
- Nie. Zadzwonię. Pamiętaj że cię kocham.
    Pocałowała mnie w polik. Zanim odeszli krzyknąłem za nią, żeby się odwróciła i
zrobiłem serce z dłoni. Nie odpowiedziała.

    Wracałem do domu w podłym nastroju i wewnętrznie rozerwany. Miałem nadzieję,
 że to tylko wyrafinowana gra i Monika nie zrobi czegoś głupiego. Po drodze kupiłem flaszę wódki
 i colę. Piłem, waliłem konia i wydzwaniałem, ale nie odbierała. Wysyłałem wiadomości, ale bez
odpowiedzi. W końcu coś przyszło, ale nie od niej. Autorem był Witek:
"Monia nie ma chyba za mocnej głowy, co? Ale nie martw się. Gaworzymy sobie i mam na niąoko".
"Poproś, żeby odebrała."
"Może póżniej. Teraz idziemy tańczyć, bo zaczęła się wolna piosenka. Na razie".
    W głowie pojawił mi się obraz. Ona podpita i wtulona w jego ramiona. On jej opowiada
o sobie niskim, czułym głosem. I znów mi stanął. Pieściłem się a oni tańczyli aż do wytrysku.
Wyobrażałem sobie, jak jego ręce zsuwają się z pleców na pośladki a ona nic. Jak wsuwa jej dłonie
pod sukienkę. Trysnąłem, gdy ona oczami mojej wyobraźni położyła mu swoją drobną dłoń na
dżinsach i delikatnie masowała zgrubienie.
    Wyczyściłem się i poszedłem po kolejnego drinka. Zanim upiłem do połowy przyszła
znów wiadomość od niego.
"Wsiadamy do windy. Życz mi szczęścia".
"Pierdol się!".
"Zamierzam".
    Fantazja mi podsuwała najgorsze scenariusze. Siadają na łóżku i zaczynają się czuje
całować po czym on wchodzi w nią delikatnie. A może rzucają się dziko na siebie. I znów zrobiłem
sobie dobrze, zastanawiając się chwilę potem czy jestem napewno normalny. Zbliżała się druga
w nocy i nigdy nie spodziewałbym się dzwonka do drzwi. Byłem całkowicie zaskoczony. To była
ona. Sama. Trzmała walizkę.
- Mogę wejść? - spytała niepewnie z oczami pełnymi winy.
Gdy ją przytuliłem rozpłakała się w moją koszuję. Pozwoliłem jej się wypłakać. Położyliśmy się
przytuleni w salonie.
- Przepraszam. Tak mi głupio. - powiedziała cicho.
- Już dobrze. Kocham cię.
Znów się rozpłakała. Spojżałem jej w oczy.
- Nie będę się gniewał, ale powiedz prawdę.
- Nie byłam z nim.
- To o co chodzi?
- Chciałam tego Paweł! Rozumiesz? Prawie to zrobiłam. Poszliśmy do jego pokoju. Dotykał mnie
i całował. Stchórzyłam i uciekłam.
- Już dobrze. - powtórzyłem.
Zrobiłem serduszko i tym razem wiedziałem, że odpowie. Nawet uśmiechnęła się blado.
Zacząłem żałować, że tak się eksploatowałem tego wieczora i zabrakło mi sił. Tak chciałbym się
teraz z nią kochać. Jednego byłem już pewien. Chcę być Rogaczem.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

dajesz idzie coraz lepiej

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Kolejne super opowiadanie. Żeby tylko autorowi starczyło chęci, zapału i pomysłów na kotynuacje.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg....

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...