Skocz do zawartości
Wichura

Poliamoria

Rekomendowane odpowiedzi

 

W dniu 15.03.2018 o 20:23, Elizjum napisał:

Ona po prostu żyła w takim związku.

 

tak, zyla, wiec dlatego podalem ten przyklad, ale to nie byl dlugotrwaly zwiazek. Wiec podalem tytul filmu, ktory ogladalem i tam poliamoria jest zjawiskiem bardzie rozwinietym i tego sie nie da porownac. Trzeba obejrzec obydwa filmy jesli sie interesuje tematem, niekoniecznie dla zrealizowania takiego scenariusza  oczywiscie, ale dla porownania niekonwencjonalnego zjawiska.

Wg mnie to zjawisko jest niekonwencjonalne, ale nie oceniam. W obu filamach zobaczymy zwiazki 2 kobiet i mezczyzny...... wielu facetow marzy o ukladzie 2k i m .... 

Niemniej nie byloby dla mnie problemem, gdybym wiedzial, ze moi znajomi to praktykuja, w mysl - nic co ludzkie nie jest mi obce...

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W sumie nie mogę tu wiele dodać, bo bym tylko niepotrzebnie powielał wiele z już wygłoszonych opinii. Mogę tylko napisać, jaki jest mój osobisty odbiór.

 

Nie umiałbym żyć w poliamorycznym związku. Zawsze miałbym wrażenie, że którąś ze stron faworyzuję (nawet, jeśli by tak w rzeczywistości wcale nie było), zastanawiał się, czy aby na pewno traktuję oboje partnerów tak samo i uczciwie. Oczywiście mogę sobie wyobrażać układ, w którym są załóżmy 3 osoby i ustalają, że jedna z nich jest tu na trochę innych zasadach... Ale da się w takim układzie naprawdę funkcjonować na dłuższą metę? Mam wątpliwości.

 

Poza tym ja mam silną potrzebę jednak bycia dla drugiej, ukochanej osoby numerem jeden (i vice versa), jeśli chodzi o relacje miłosno-erotyczne. Pomijam tu już kwestię np. miłości do dzieci, która tu już była poruszana i tego, czy ktoś ratowałby najpierw dzieci w kryzysowej sytuacji, czy też swojego partnera/swoją partnerkę. Ale ograniczmy się tylko do relacji miłosno-erotycznych.

 

Ja nie umiałbym żyć w sytuacji, gdy mam nawet silne obawy (choćby nieuzasadnione), że ktoś w takiej relacji kogoś stawia wyżej ode mnie. Albo że ja to robię. No nie i chuj. Fakt, ktoś może wyżej stawiać np. dobro dzieci. Albo chętniej spędzać czas z przyjaciółmi przy pewnych okazjach niż ze mną (przykładem niech będzie oglądanie meczów piłki nożnej, której nie jestem fanem, oglądanie ze mną meczów nie jest żadną rozrywką dla mnie ani dla współoglądających; na ogół czekam zniecierpliwiony na moment, aż piłkarze zaczną zdejmować koszulki :-) ).

 

Ale na te rzeczy nie mam za bardzo wpływu. To znaczy nie zabronię nikomu mieć przyjaciół/znajomych, z którymi w pewnych kwestiach ktoś się znacznie lepiej dogaduje niż ze mną. Na miłość do dziecka też nie mam wpływu i jak niby mam zabronić komuś kochać dzieci, otaczając je większą troską niż mnie (co jest chyba normalne i naturalne, bo dzieci przecież więcej naszej troski i uwagi potrzebują). Ale w miłości, takiej do partnera/partnerki nie zamierzam się absolutnie z nikim dzielić i jestem prawie pewien, że bym nie umiał.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

A możesz tę myśl rozwinąć? Zapowiada się ciekawie

 

 

Ależ oczywiście.  Nie będę się zagłębiał w fabułę powieści przedstawię tylko to co dotyczy kwestii poliamorycznych. Przede wszystkim ważne jest aby zrozumieć (i tu książka to wyraźnie podkreśla), że wielomiłość nie jest tym samym co poligamia czy poliandria. W Książce związek poliamoryczny (powszechny w pewnej jedynie społeczności) splata ludzi powiązanych wzajemnie miłością, w przeciwieństwie do poligamii czy poliandrii nie ma w takim związku głównej osi, osoby centralnej. Nie jest to związek jednej kobiety z wieloma mężami czy jednego mężczyzny i kilku żon. To rodziny równoprawne gdzie wszystkich łączy miłość. Autor powieści dość dokładnie opisuje np rytuał zaślubin gdzie kolejna osoba w związku zaślubia sobie zarówno kobiety jak i mężczyzn. Tu osobna dygresja nie jest to tez związek biseksualny, autor przedstawia jedną rodzinę ale hetero seksualną. Co dla mnie ważne Hunder nie potraktował tematu po macoszemu i przedstawił czytelnikowi własne spojrzenie na możliwą genezę takich rodzajów więzi. Autor sugeruje, że poliamoryczne związki powstały z bardzo praktycznych i prozaicznych powodów, potrzeba wzajemnej troski społeczności odizolowanej i w obcym środowisku, konieczność zapewnienia przetrwania w warunkach znacznie podwyższonego ryzyka śmierci itp. Niemniej to wszystko to tylko podwaliny, opisywane społeczeństwo ewoluowało, postęp technologiczny zapewnił bezpieczeństwo i poprawił komfort życia a poliamoria pozostała jako hmmm dziedzictwo pierwszych rodzin. Społeczność dostrzegła korzyści wynikające z takiego rodzaju organizacji społecznej, czyli kompletność umiejętności, bogactwo kulturowe i intelektualne a także niesamowity wpływ takich rodzin na kształtowanie postaw wolności, szacunku, tolerancji czy współodczuwania. Kolejne pokolenia -  dzieci mogły czerpać z rodziców nie ograniczając się do cech konkretnego biologicznego rodzica. Sam związek zyskiwał na dynamice i sile uczucia (teraz zastanawiam się jak wyglądałaby kłótnia w takim związku ale pisarz ten aspekt sprytnie pominął).

 

Konkluzja... Czytając te serię miałem wrażenie, że ograniczanie uczucia do jednej osoby nie tylko jest nielogiczne ale jakby powoduje ograniczenie możliwości człowieczych. W dzisiejszych czasach obowiązuje ideał prawdziwej i jedynej miłości, miłości aż po grobową deskę ale czy to jest wszystko na co Nas stać? Czy miłość nie blednie z czasem przeistaczając się z uczucia w przyzwyczajenie? A co jeśli tę miłość, to uczucie można by potęgować? Czy nie bylibyśmy lepszymi ludźmi wiedząc, że możemy kochać i być kochani bez ograniczeń?

 

Dziękuję za uwagę:)

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie umiałbym żyć w poliamorycznym związku. Zawsze miałbym wrażenie, że którąś ze stron faworyzuję (nawet, jeśli by tak w rzeczywistości wcale nie było), zastanawiał się, czy aby na pewno traktuję oboje partnerów tak samo i uczciwie. Oczywiście mogę sobie wyobrażać układ, w którym są załóżmy 3 osoby i ustalają, że jedna z nich jest tu na trochę innych zasadach... Ale da się w takim układzie naprawdę funkcjonować na dłuższą metę? Mam wątpliwości.

 

Ale zaraz, zaraz. Kto powiedział, ze taki związek ma być z góry zaplanowany, idealnie symetryczny i wszyscy jego uczestnicy mają być super szczęśliwi?

 

Rozważmy taki scenariusz: istnieje długotrwały związek w którym jedna z osób poznaje kogoś z zewnątrz i zakochuje się w tej osobie. Ot typowy romans. Ale jednocześnie wciąż kocha osobę z którą jest w związku i nie chce zerwać tego związku i tak dzieli swoje uczucia. Partner ze związku nie wie o zdradzie. Czy to już nie jest poliamoria? A sytuacja bardzo często spotykana.

Dobra - idźmy dalej. Partner ze związku dowiaduje się o zdradzie, ale jednocześnie mocno kocha drugą osobę, zależy mu na relacji i akceptuje taką sytuację. Relacja nie jest symetryczna, uczucia nie są idealnie równo podzielone a uczestnicy nie są w 100% szczęśliwi, ale tak żyją. To już spełnia definicje poliamorii i uważacie że nie jest spotykane?

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Obserwuję ten temat już z 5 dzień, chodzi mi po głowie, nawet jadąc dziś autem do pracy o nim myślałam ... no i chyba dojrzałam do wypowiedzi ;-)

 

 

 

Mam poczucie że większość wypowiedzi miesza poliamorię z poligamią ( małżeńską społeczną, seksualną). I o ile poliamoria może współistnieć z poligamią, to poligamia wcale nie musi mieć nic wspólnego z poliamorią

 

 

 

Dla Mnie osobiście poliamoria jest nierealna i jestem przekonana że niemożliwa… nie mogła bym darzyć miłością dwóch osób (niezależnie od płci), w tej sferze mojego życia jestem zdecydowanie monoamoryczna, a co więcej heteroamoryczna – bo pomimo moich upodobań i zabaw z kobietami nie jestem w stanie pokochać kobiety. Dla mnie miłość do mężczyzny jest tak absorbująca, wymaga tak wiele czasu i pielęgnacji, a co za tym idzie jedyna i nietypowa, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić ze miała bym to robić podwójnie, a zwyczajnie nie mam na to ochoty. Co więcej dla mnie z miłością wiąże się tęsknota… i to ona jest dla mnie wyznacznikiem poziomu uczuć… nie umiałabym tęsknic tak samo, a jeśli nie umiem tęsknić tak samo to nie kocham w taki sam sposób i na pewno nastąpiłaby faworyzacja, co już zaburzyłoby samo pojęcie poliamorii.

 

Co innego jeśli chodzi o poligamię… tu mam bardziej elastyczne podejście ;-) zwłaszcza jeśli mówimy o poligamii seksualnej czyli poliseksualności, której formą jest dla mnie cuckold…

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

@@Mia, a widzisz, ja doskonale wiem co to jest Poliamoria i może nie wygląda, ale wypowiadam się tu tylko pod jej kątem, a nie Poligamii.

Wiem, że jestem zdolna do "kochania" dwóch mężczyzn jednocześnie, bo to mnie się zdarzyło. I to nie to, że jakieś tam motylki czy zauroczenie, ale coś co inni określają miłością. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zdefiniować u siebie to uczucie, bo ja mając ponad 40 lat nadal nie umiem tej miłości zdefiniować. Może dlatego, że do każdego z mega bliskich mi mężczyzn (mnie ciężko jest się zaangażować uczuciowo więc było ich raptem 3ch) czułam coś innego. Wszak każdy z nich jest inny-wyjątkowy i co innego mnie do nich przyciągało/przyciąga.

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

. Wszak każdy z nich jest inny-wyjątkowy i co innego mnie do nich przyciągało/przyciąga.

Wszak każda nich jest inna wyjątkowa .. i tak dalej. Cały post jest jakby moje ubrane w celne zdania . Dziękuję :-)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

a widzisz, ja doskonale wiem co to jest Poliamoria i może nie wygląda, ale wypowiadam się tu tylko pod jej kątem, a nie Poligamii.

ależ spokojnie... napisałam większość... to nie znaczy wszyscy ;-)... poza tym każdy ma prawo interpretowac to jak chce...

Wiem, że jestem zdolna do "kochania" dwóch mężczyzn jednocześnie, bo to mnie się zdarzyło. I to nie to, że jakieś tam motylki czy zauroczenie, ale coś co inni określają miłością. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zdefiniować u siebie to uczucie, bo ja mając ponad 40 lat nadal nie umiem tej miłości zdefiniować. Może dlatego, że do każdego z mega bliskich mi mężczyzn (mnie ciężko jest się zaangażować uczuciowo więc było ich raptem 3ch) czułam coś innego. Wszak każdy z nich jest inny-wyjątkowy i co innego mnie do nich przyciągało/przyciąga.

Ty wiesz że "Tak: możesz kochac dwóch, a Ja wiem że "Nie" nie moge kochać dwóch... ;-) i @ Dragonfly Ja należę do ludzi którzy wiedzą kiedy kochają, ale jak nie kochaja to też wiedzą... i nie ma „może”... i nie ma „chyba”... ale to jest kwestia charakteru i osobowości ;-)

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rozważmy taki scenariusz: istnieje długotrwały związek w którym jedna z osób poznaje kogoś z zewnątrz i zakochuje się w tej osobie. Ot typowy romans. Ale jednocześnie wciąż kocha osobę z którą jest w związku i nie chce zerwać tego związku i tak dzieli swoje uczucia. Partner ze związku nie wie o zdradzie. Czy to już nie jest poliamoria?

 

Nie. To jest romans na boku i zwykła perfidna zdrada.

 

Partner ze związku dowiaduje się o zdradzie, ale jednocześnie mocno kocha drugą osobę, zależy mu na relacji i akceptuje taką sytuację. Relacja nie jest symetryczna, uczucia nie są idealnie równo podzielone a uczestnicy nie są w 100% szczęśliwi, ale tak żyją. To już spełnia definicje poliamorii i uważacie że nie jest spotykane?

 

Jak dla mnie nie. Pytanie o to czy aby można było nazwać relację jako poliamorię musi nastąpić symetryczność jest jednym z zadanych w pierwszym poście. Dla mnie podany przykład to zwykły układ Cuckold a i to, że rogacz nie czerpie z tego satysfakcji a jedynie "Zgadza się bo mu zależy" stawia tu znak zapytania czy aby na pewno

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Rozważmy taki scenariusz: istnieje długotrwały związek w którym jedna z osób poznaje kogoś z zewnątrz i zakochuje się w tej osobie. Ot typowy romans. Ale jednocześnie wciąż kocha osobę z którą jest w związku i nie chce zerwać tego związku i tak dzieli swoje uczucia. Partner ze związku nie wie o zdradzie. Czy to już nie jest poliamoria? A sytuacja bardzo często spotykana.

 

 

Nie. To jest romans na boku i zwykła perfidna zdrada.

 

I widzisz @@Wichura,  to jest właśnie kwestia interpretacji. Bo zdecydowanie zgadzam się z @@Elizjum,

że to jest Poliamoria, ale również Ty masz racje pisząć, że jest to

zwykła perfidna zdrada.

 

Czyli jest to zykła perfidna zdrada poliamorysty.

 

 

Podziwiam ludzi, którzy potrafią zdefiniować

 

Również jestem tego samego zdania co Ty, a jeszcze bardziej podziwiam ludzi, którzy potrafią ją stopniować..

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...