Skocz do zawartości
Lemoondzik

Czy zgadzasz się na intymne relacje partnera/partnerki?

Rekomendowane odpowiedzi

Odnosząc się tylko do siebie to oczywiście, ze jest mi szalenie miło czuć się tak, jak latem 2006 roku, kiedy zakochałam się po raz ostatni i totalnie (i mam nadzieję, ze więcej mi się to nie zdarzy, jakkolwiek to brzmi, hahaha). Rozrabiające w brzuchu motyle, bycie otaczana atencją, uwielbieniem i generalnie kąpanie się w strumieniu czyjejś uwagi wynikłej z tych wszystkich nieścisłości i niedopowiedzeń... urocze dla obu stron!

 

Czy takie spotkania w klimacie ZK są smaczniejsze niż te, gdzie "jakoś tak wyszło, w sumie to nawet go nie znam"? Pewnie. Restauracje dają lepsze doznania jak McDonaldy, zawsze to powtarzam. Czy kusi? Och kusi strasznie.

 

Ale z biegiem czasu uznałam, ze to nie jest na moje siły. Ja się za bardzo w tym rozpływam, oddalam myślami, ciałem i wszystkim od rodziny. Co z tego, że wiem, że to minie i to nic poważnego? To jest nie fair w stosunku do nich i ja się z tym czuje źle. Co innego marzyć sobie na jawie o czymkolwiek a co innego chodzić w ekscytacji podobnej do stanu zakochania.

 

Także dla mnie idealny kochanek to osoba z którą mam o czym rozmawiać, śmiejemy się z tych samych rzeczy, jest dla mnie atrakcyjny seksualnie a zarazem nie działa na mnie rozpraszająco. Jak bardzo dobry kumpel, nawet nie przyjaciel. Cieszę się na spotkania, lubie je, czuje się tam naturalnie, czuje się pożądana.. i tyle. Póki co takie układy spodobały mi się najbardziej. A tam gdzie poczuję motylki, stamtąd, za przeproszeniem, spierniczam jak najszybciej, żeby nie kusić losu i nie sprawdzać, jak bardzo się rozszaleją, nawet (podkreslę) nie mając w planach zmiany statusu związku. 

 

Edit: ale przyznam, że osoby które działają na mnie "motylotwórczo" świetnie napędzają moją twórczą kreatywność, więc spierniczając fajnie mi się to wszystko przelewa na papier, hahaha :D 

  • Lubię 12

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

A tam gdzie poczuję motylki, stamtąd, za przeproszeniem, spierniczam jak najszybciej, żeby nie kusić losu i nie sprawdzać, jak bardzo się rozszaleją, nawet (podkreslę) nie mając w planach zmiany statusu związku.   

 

jeszcze nigdy nie poczułam "motylków" - przy mojej ekspansywnej i zachłannej psychice, dla mnie samej byłoby to cholernie niebezpieczne i uważam, że już w sumie byłoby pozamiatane w moim związku - nie ma takiej siły, nie ma takiego we mnie zdrowego rozsądku który umiałby owe "motylki" po prostu zabić (dla mnie byłoby to równoznaczne z okłamaniem samej siebie)

 

No niby wszystko ok, ale to jest zasadne moim zdaniem na etapie podejmowania decyzji o rozpoczęciu zabawy w ZK. Potem chyba się sprawy nieco komplikują, bo kwestia satysfakcji kochanka czy kochanki też jest istotna. Rozumiem własną przyjemność, ale dawanie przyjemności też niesie ze sobą sporo frajdy i spełnienia.

 

z mojego pojmowania sprawy, na dzień dzisiejszy, na bazie niewielkiego siebie doświadczenia, śmiem twierdzić, że podejmując decyzję o zaistnieniu w ZK nie wiemy NIC A NIC o sobie samych, mamy owszem wyobrażenia, górnolotne zasady, założenia i ograniczenia (osobiście takowych nie miałam, wyłącznie długą listę obaw i lęków) - choćby wzajemnie omówione, lecz one są dalej NICZYM dopóki nie zaczniemy w tym świecie praktykować i nie będziemy mieli możliwości obserwowania i pojmowania własnych reakcji oraz interakcji z mężem / partnerem - tego całego przełożenia emocji na codzienność relacji w istniejącym związku

 

czy kwestia satysfakcji kochanka / kochanki jest istotna to wg mnie zależy jaki rodzaj potrzeb danej osobie się zdefiniuje; oczywiście zostając przy Twoim pytaniu z pierwszego posta; dla tych co wybrali drogę głębszej relacji odczucia kochanka stają się istotne (jako człowieka, kolegi, przyjaciela); lecz nie każdy taką drogę wybiera

 

tym nie mniej, należy pamiętać, że nawet jeśli relacja jest / była najszczersza / najprzyjacielska / najgłębsza a jednak się kończy to wtedy faktycznie kochanek / kochanka zostają sami ze swoimi emocjami a para wspólnie unosi to co się wydarzyło

 

i tu się zgadzam w pełni z poniższym

 

  Ona i On robią to dla siebie, z przyczyn różnych ale dla siebie..... nie dla mnie kochanka, nie po to bym ja zaproszony był kontent ale by zaproszenie mnie było satysfakcjonujące dla Nich.

 

bo to że to był akurat TEN kochanek jest przecież zupełnie przypadkowe, że pojawił się na drodze ich wspólnej potrzeby; nie robią tego dla  niego bo fajna to osoba jest a dla siebie

 

Po pierwsze Hotkę i rogacza w układzie ZK rozpatruje jako integralną całość.

 

A nie spotkałeś się nigdy z sytuacją gdy jednak wyobrażenia i oczekiwania były rozbieżne? Uważam, że to dosyć częste. Trudno się zaprogramować w oczekiwaniach i być jednomyślnym co do każdego szczegółu. Moim zdaniem to jednak dwoje ludzi, dwie odrębne jednostki, które łączy chęć doświadczania takiego układu. Powody każdego z nich są moim zdaniem najczęściej zupełnie różne.

 

lecz nie jest to problem kochanka, że oni mają rozbieżności; to jest obszar który dana para powinna ze sobą omówić i wypracować w danej relacji - oni muszą znaleźć swoje porozumienie w oczekiwaniach nawet rozbieżnych; kochanek nie jest stroną w sprawie 

 

w obszarze o którym Ty wspomniałeś L-md; nie jest zadaniem kochanka współuczestniczyć w ich ustaleniach, wpływać na ich decyzje (bez względu na to nawet jak rogacz czy hw wyjątkowo lubią tę akurat osobę; on mimo wszystko nie jest stroną w sprawie)

 

w pełni się zgadzam z tym co poniżej

 

Hotka i rogacz stanowią pewną stałą a kochanek to tylko zmienna w układzie i to w dodatku okresowo niestabilna. Kochanek powinien to rozumieć i akceptować niezależnie od stopnia zaangażowania emocjonalnego.  

 

co w żaden sposób nie świadczy o braku szacunku do kochanka jako człowieka, czy przedmiotowym go traktowaniu; to samo dotyczy zaangażowania emocjonalnego hw wobec kochanka; jeśli jej będzie zbyt duże i nie będzie odpowiadać kochankowi, ona nie ma prawa wpływać na jego decyzje dotyczące ich dalszych kontaktów, również powinna znać swoje miejsce w jego zdradkowym życiu, również jest zmienną i i nieco mniej niestabliną (tylko dlatego, że decyzję podejmuje wyłącznie kochanek)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

nie jest zadaniem kochanka współuczestniczyć w ich ustaleniach, wpływać na ich decyzje (bez względu na to nawet jak rogacz czy hw wyjątkowo lubią tę akurat osobę; on mimo wszystko nie jest stroną w sprawie)

 

Trochę odbiegamy od tematu, ale mimo wszystko zrobię taką dygresję - to o czym piszesz to w moim przekonaniu idealna sytuacja, a takich w przyrodzie nie ma :P Kochanek bardzo często uczestniczy w ustaleniach, ale nie na poziomie rozmowy 1:1:1 czy nawet 2:1, ale wpływa na zachowania i motywacje choćby tym, że jest, tym jakie ma cechy i tym, że szepcze smsami coś tam do uszka. Nie wprost, ale jednak.

 

 

w pełni się zgadzam z tym co poniżej

 

 

Hotka i rogacz stanowią pewną stałą a kochanek to tylko zmienna w układzie i to w dodatku okresowo niestabilna.

 

A ja się z tym zgadzam tylko częściowo bo uważam, że jest tak, ale tylko w takich relacjach, które właśnie nie dopuszczają większego zaangażowania. Tam gdzie to zaangażowanie się pojawia to już nie ma stałych są tylko rzeczy ważniejsze i te mniej istotne.

 

 

lecz nie jest to problem kochanka, że oni mają rozbieżności; to jest obszar który dana para powinna ze sobą omówić i wypracować w danej relacji - oni muszą znaleźć swoje porozumienie w oczekiwaniach nawet rozbieżnych; kochanek nie jest stroną w sprawie

 

Problem, nie problem uważam, że tak często bywa, a choćby ze względu na to o czym pisałaś:

 

z mojego pojmowania sprawy, na dzień dzisiejszy, na bazie niewielkiego siebie doświadczenia, śmiem twierdzić, że podejmując decyzję o zaistnieniu w ZK nie wiemy NIC A NIC o sobie samych

 

uważam, że nie da się przegadać wszystkiego. Spotykasz się z kochankiem/kochanką, albo nawet piszesz i to, pardon, nie jest odgrywanie wyuczonej i obgadanej z reżyserem scenki. Jest mega super jak nowe rzeczy się z partnerem przegaduje, żeby widzieć czy powtórka jest ok czy nie ok i w takim rozumieniu sprawy kochanek jest moim zdaniem zawsze stroną. Może być nawet bierną, albo nieświadomą, ale jest. No chyba, że to przygodny seks bez zobowiązań :P

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

No niby wszystko ok, ale to jest zasadne moim zdaniem na etapie podejmowania decyzji o rozpoczęciu zabawy w ZK. Potem chyba się sprawy nieco komplikują, bo kwestia satysfakcji kochanka czy kochanki też jest istotna. Rozumiem własną przyjemność, ale dawanie przyjemności też niesie ze sobą sporo frajdy i spełnienia.

 

Po pierwsze rozmijamy się tu z zagadnieniem zaangażowanie a chęć dawania przyjemności... dla mnie to dwie różne sprawy. Po drugie jak zauważysz ja pisałem, że są sytuacje w których owo zaangażowanie nie występuje wcale. Para praktykująca spotkania "jednorazowe" nie będzie się angażować emocjonalnie czy uczuciowo w relacji z kochankiem, którego za kilka godzin nie będzie i nie ważne czy to jest pierwszy czy 100 kochanek na ich drodze.

 

 

A nie spotkałeś się nigdy z sytuacją gdy jednak wyobrażenia i oczekiwania były rozbieżne? Uważam, że to dosyć częste. Trudno się zaprogramować w oczekiwaniach i być jednomyślnym co do każdego szczegółu. Moim zdaniem to jednak dwoje ludzi, dwie odrębne jednostki, które łączy chęć doświadczania takiego układu. Powody każdego z nich są moim zdaniem najczęściej zupełnie różne.  

 

 

Tę kwestie chyba nie całkiem rozumiem. Jeśli rozmawiamy o parze w układzie Cuckold wydaje mi się, że cuckold zaspokaja potrzeby zarówno Hotki jak i rogacza i bez względu na indywidualne oczekiwania układ ten dotyczy obojga i sprawdza się tylko wtedy kiedy  właśnie dotyczy obojga. Jakoś nie wyobrażam sobie ZK kiedy np Ona pragnie i tego chce a On jest przeciwny i mu się to nie podoba.

 

 

Ciekawie rozwinąłeś temat ale w odniesieniu do swojej pozycji w takich związkach. A jeśli chodzi o Ciebie samego - pozwoliłbyś swojej partnerce na na takie relacje?

 

 

Bo rozmawiamy na forum o ZK a w tym kontekście moja pozycja jest określona i jako że rozmawiamy na forum ZK o swojej partnerce, która jest z poza tego kręgu nie będę rozmawiał.

 

 

i odniosę się też do tego co piszesz w nieco innym wątku

 

 

A ja się z tym zgadzam tylko częściowo bo uważam, że jest tak, ale tylko w takich relacjach, które właśnie nie dopuszczają większego zaangażowania. Tam gdzie to zaangażowanie się pojawia to już nie ma stałych są tylko rzeczy ważniejsze i te mniej istotne.

 

 

Bzdura. Hotka i Rogacz pozostają dla siebie tymi samymi osobami nawet wtedy kiedy mija czas kochanka. Oni są kochanek bywa. Jeśli chcesz się skupić na sytuacjach, w których relacja z kochankiem z typowo ZK przeistoczyła się w coś innego, zaczęła być dla Hotki ważniejsza od jej relacji z Rogaczem to zaczniemy się zajmować wyjątkami nie regułą.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

uważam, że nie da się przegadać wszystkiego

 

to jest jedyny fragment Twojej wypowiedzi z którym się zgadzam :)

 

edit: lecz posta Twojego całego polubię, bo Cię lubię i rozumiem też Twój sposób myślenia choć mamy inne podejście :)

 

Ciekaw jestem jak podchodzicie do relacji swoich partnerów/partnerek. I mam tu na myśli każdy rodzaj relacji od głębokiej fascynacji, przez przyjaźń po "zwykłą" sympatię. A wszystko w kontekście seksualnym. Dla jasności - partner/partnerka ma wasze przyzwolenie na seks z innymi, jak w tym kontekście widzicie głębsze zaangażowanie. Budzi niepokój? Jest nie do zaakceptowania? A może jest normalną potrzebą i nie ma o co robić halo?

 

przytaczam Twoje pytanie by nie odbiec od  tematu a jedynie poszerzyć swoją wypowiedź i pokazać, że jednak nie odbiegałam :)

 

 

Kochanek bardzo często uczestniczy w ustaleniach, ale nie na poziomie rozmowy 1:1:1 czy nawet 2:1, ale wpływa na zachowania i motywacje choćby tym, że jest, tym jakie ma cechy i tym, że szepcze smsami coś tam do uszka. Nie wprost, ale jednak.

 

 

zależy jak to traktować... mówię za siebie... słyszącą te szepty,będąc pędzącą do niego - tak, tak one działają, uwodzą, chcę z nim spędzać czas ale jego obecność w moim życiu nie będzie determinować np. moich decyzji zawodowych, moich decyzji o czasie wspólnie spędzanym z rodziną, moich decyzji ile czasu poświęcę R

 

to ode mnie zależy na ile te szepty przełożą się na decyzje związane z moim codziennym życiem

 

mnie kochanek np. prosi zdalnie o pewne zachowania, dalej tego nie uważam za wpływanie na moje życie a jedynie element gry (złe to dla mnie słowo ale nie mam innego) między nami; czy wpływa? jedni powiedzą że tak a ja twierdzę, że nie bo chcę w to grać, chcę wplątać w to R i poznać nowe emocje 

 

jeśli kochanek powie mi, że powinnam zmienić pracę albo pojechać na wakacje do miejscowości w której on będzie byśmy mogli po kryjomu przed jego żoną ukraść sobie chwile - to czy tam pojadę to ja zdecyduję mimo, że inicjatywa będzie z jego strony

 

to ja decyduję na ile ulegam szeptom i które z nich wsadzam do swojej rzeczywistości

 

owszem jego obecność wpływa na mnie, na moje samopoczucie, na czas który pozostaje mi na inne działania, jednak ostateczna decyzja o zachowaniu jest moja - ja wiem, że zaraz usłyszę "o pani, jak Ty potrafisz skomplikować rzeczy proste" lecz ja to tak widzę :)

 

dlatego też, może to ja latam aktualnie z R i próbuję mu opowiadać co się dzieje, jak to wszystko ewoluuje - tak, bo wejście w zk staje się częścią codzienności i tego się nie da zanegować

 

to by kochanek nie stał się stroną w sprawie zależy wyłącznie od dwojga osób w parze na ile go do siebie zaproszą i na ile mu pozwolą

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Tę kwestie chyba nie całkiem rozumiem. Jeśli rozmawiamy o parze w układzie Cuckold wydaje mi się, że cuckold zaspokaja potrzeby zarówno Hotki jak i rogacza i bez względu na indywidualne oczekiwania układ ten dotyczy obojga i sprawdza się tylko wtedy kiedy  właśnie dotyczy obojga. Jakoś nie wyobrażam sobie ZK kiedy np Ona pragnie i tego chce a On jest przeciwny i mu się to nie podoba.

 

Masz rację. Nie rozumiesz. Jest tyle kombinacji potrzeb w związkach hw/rogacz czy bull/hw. I nie zawsze oboje mają te potrzeby jednakie. Ba! Założenie może być takie np. że hw ma się seksić dla seksu a okazuje się, że w raz z jej rozwojem w temacie potrzeby rosną o choćby wymienione spędzanie czasu w kinie :) a rogacza zostają bez zmian tj. seks i wracaj do domu.

 

I w moim pojmowaniu, taka para ma WYŁĄCZNIE między ze sobą do omówienia czy i jak idą dalej w temat. Kochanek nie ma prawa głosu w tej sprawie jak teraz powinni się oni zachowywać wzajemnie wobec siebie, gdy ich wizje się rozminęły.

 

Jest bardzo bardzo wiele możliwych kombinacji jednak różnych potrzeb, różnych wizji relacji z kochankiem.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

...różnie bywało - że tak wtrącę od siebie. Jak to iko wspomniała trafnie, choć lekko uogólniając - NIC A NIC nie wiemy. Tym początki się wyróżniają, że są zajęte wyobrazeniami, a nie przewidywaniami. Z pewnością nie wiedzą. Mimo wielu czasami godzin uzgodnień "przed" to emocje i tak napędzają działania. Dopiero w zderzeniu z realnymi reakcjami i wypadkami ulegają "małym" korektom. Zatem - różnie bywało. I, z własnego doświadczenia wiem, że kochanek też musi mieć oczy szeroko otwarte, by jednak pilnować ram relacji. Żeby nie było motyli, żeby nie rozbudzać, nie zniechęcać/zachęcać, itd. Ale... no właśnie... tu ujął mnie opis idealnego kochanka pióra Rity - taka relacja to, moim zdaniem relacja idealna, pełna dojrzałości i... rozumu. Relacje, kiedy na którymś spotkaniu daje się od progu wyczuć oznaki sprzeczki "last minute" to oznaka, że wszyscy powinni przyhamować i usiąść raczej do kawy, albo wybrać się do pubu. "Zamiast". Bo... bywało różnie :) - od pełnej akceptacji (w ramach zaufania i uczciwości), aż po próby "pokazania racji". To mi uświadomiło, jak fenomenalny jest cuckold i, na pewno, nie jest zabawą.

 

Nie krzyżujcie mnie, że za płytko itd. To takie moje szybkie myśli, bo temat bardzo ciekawy i wart zaczytania.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

jedni powiedzą że tak a ja twierdzę, że nie bo chcę w to grać, chcę wplątać w to R i poznać nowe emocje

Moje osobiste zdanie jest takie, że jedno zaprzecza drugiemu, bo twierdzisz, że nie wpływa, a chwilę potem że chcesz w to wplątać R - ergo wpływa bardzo mocno bo gdyby kochanek nie prosił nie byłoby chęci wplątywania. Logika ;)

 

owszem jego obecność wpływa na mnie, na moje samopoczucie, na czas który pozostaje mi na inne działania, jednak ostateczna decyzja o zachowaniu jest moja - ja wiem, że zaraz usłyszę "o pani, jak Ty potrafisz skomplikować rzeczy proste" lecz ja to tak widzę :)

O Pani Słodka nic nie komplikujesz jeno sama sobie zaprzeczasz bo w pierwszym członku zdania podwójnie złożonego, albo i potrójnie przełożonego wyznajesz, że wpływa, a potem piszesz, że nie :P

 

to by kochanek nie stał się stroną w sprawie zależy wyłącznie od dwojga osób w parze na ile go do siebie zaproszą i na ile mu pozwolą

Zgadzam się z jednym zastrzeżeniem - to Kobieta decyduje czy i kiedy kochanek staje się stroną w sprawie i jeśli sobie umyśli, że chce mieć kochanka po swojej stronie w sprawie to partner niewiele może zrobić, jeśli w ogóle cokolwiek.

 

Bzdura. Hotka i Rogacz pozostają dla siebie tymi samymi osobami nawet wtedy kiedy mija czas kochanka. Oni są kochanek bywa. Jeśli chcesz się skupić na sytuacjach, w których relacja z kochankiem z typowo ZK przeistoczyła się w coś innego, zaczęła być dla Hotki ważniejsza od jej relacji z Rogaczem to zaczniemy się zajmować wyjątkami nie regułą.

Zakładam, że tylko z takimi parami miałeś przyjemność i stąd taki pogląd. Wybacz nie jest to bzdurą i nie jest to niestety wyjątkiem. Jeśli mam być szczery nie spotkałem jeszcze pary, która bawiąc się w ZK nie miałaby z powodu ZK problemów choćby do grubej dyskusji. Nawet Ci, którzy od lat się bawią i są już mocno doświadczeni mówią, że to jest rachunek zysków i strat i dopóki wychodzimy na plus to się bawimy. Niestety z moich obserwacji wynika, że par szczęśliwie praktykujących ZK w dłuższej perspektywie jest niewiele. Regułą raczej jest, że fantazjujący rozbijają się o temat zaraz po kilku pierwszych doświadczeniach realnych.

 

Bo rozmawiamy na forum o ZK a w tym kontekście moja pozycja jest określona i jako że rozmawiamy na forum ZK o swojej partnerce, która jest z poza tego kręgu nie będę rozmawiał.

Przepraszam, nie chciałem Cię urazić i w żadnym wypadku nie chcę rozmawiać o twojej partnerce, natomiast jesteś użytkownikiem forum i do takich zostało skierowane pytanie. Zatem pytanie jest o TWOJE poglądy, zdanie, emocje. A jeśli nawet nie zgadzasz się na seks to czy nie przeszkadza Ci głęboka i zaangażowana przyjaźń, taka, która momentami może być ważniejsza niż np. miłość?

Pytanie zostało postawione, ale w żaden sposób nie zmuszam do odpowiedzi. Milczenie w tej kwestii wystarczy, a odpowiedź "nie chcę o SOBIE w tym kontekście pisać" jest wiele bardziej niż wystarczająca ;)

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek

Moje osobiste zdanie jest takie, że jedno zaprzecza drugiemu, bo twierdzisz, że nie wpływa, a chwilę potem że chcesz w to wplątać R - ergo wpływa bardzo mocno bo gdyby kochanek nie prosił nie byłoby chęci wplątywania. Logika

 

gdyby R nie poprosił bym została hw nie byłoby kochanka, który prosi a ja decyduję czy chcę te prośby realizować - taka jest moja logika  :D

 

idąc tym tropem Twoim to w ogóle wejście w zk jest już wyrażeniem niemej zgody na to że kochanek będzie wpływał na parę - również ten po jednorazowym spotkaniu i adieu - w końcu zabiera czas, wytwarza emocje, pozostawia wspomnienia a może i tęsknotę za nowością ;)

 

"wplątać" czepiasz mi się semantyki - przecież rozmawiam o moich potrzebach z R, tak jak i realizuję jego potrzeby po tym jak mnie "wplątał" w temat :D

 

prosił czy żądał czy błagał czy powiedział o swoim marzeniu - każde zdanie zawierające dowolną siłę pragnienia wypowiadane między ludźmi niesie za sobą zatem potencjalne wpływanie na zachowania drugiej strony

 

upraszczam przykładem

mówię w towarzystwie kochanka: głodna jestem 

 

ja: po wypowiedzeniu potrzeby zjem paluszki 

lub

on: powie chodźmy do knajpy, leci robi mi coś do jedzenia, czeka na moje dalsze stwierdzenie byśmy poszli na obiad

 

Ty mnie naprawdę nie rozumiesz? Czy się droczysz pięknie w rozmowie? :P

 

 

 

jeśli sobie umyśli, że chce mieć kochanka po swojej stronie w sprawie to partner niewiele może zrobić, jeśli w ogóle cokolwiek

 
a to co powyżej uznaję za bardzo niebezpieczne wręcz chore zachowanie, skoro powstaje takie umyślenie jak powyżej, bardzo bardzo niebezpieczne 
 

Jeśli mam być szczery nie spotkałem jeszcze pary, która bawiąc się w ZK nie miałaby z powodu ZK problemów choćby do grubej dyskusji.

 
tu się zgadzam i może nie chodzi od razu o problemy lecz o pojawienie się nowych doznań psychicznych, do tej pory nie znanych a silnie działających, które warto oswoić, przyznać się do nich przed samym sobą choćby i przynajmniej dowiedzieć się jak z nimi  postępować  (dla mnie była takim doznaniem odpalona terytorialność, którą upubliczniłam, poddałam dyskusji na forum jak i w rozmowach z różnymi osobami i wiem, że nie jestem w tym odosobniona)
 

Regułą raczej jest, że fantazjujący rozbijają się o temat zaraz po kilku pierwszych doświadczeniach realnych.

 
i tu się zgadzam :)
 
praktykowanie zk, zwłaszcza tego za którym kryje się nawiązywanie głębszej relacji emocjonalnej jest i niebezpieczne i trudne uczuciowo, trzeba być na swoje emocje i doznania bardzo otwartym, by samemu przed sobą się do tego co się dzieje przyznać, a już podzielić się z partnerem jest wyższą szkołą jazdy, jednak wg mnie niezbędną dla zachowania zdrowego ducha w związku...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Wybacz nie jest to bzdurą i nie jest to niestety wyjątkiem.

 

Skoro nie jest wyjątkiem znaczy się jest regułą. Według tego każda relacja ZK obciążona jest konfliktem emocjonalnym zaangażowania miedzy Kochankiem i Hotką. To przecież nie prawda a sokoro coś, nie jest prawdą jest bzdurą. 

 

 

Jeśli mam być szczery nie spotkałem jeszcze pary, która bawiąc się w ZK nie miałaby z powodu ZK problemów choćby do grubej dyskusji

 

 

Może to właśnie Ty spotykasz na swojej drodze pary, które determinują Twoje przeświadczenia. powód do dyskusji to jednak nie to samo co przeniesienie zaangażowania czy uczuć z partnera na kochanka. Pary dyskutują, omawiają i organizują się bo to dla nich ważne i stanowi fundament bezpieczeństwa. 

 

 

Nawet Ci, którzy od lat się bawią i są już mocno doświadczeni mówią, że to jest rachunek zysków i strat i dopóki wychodzimy na plus to się bawimy.

 

Owszem to właśnie taki rachunek ale czy owe zyski i straty to tylko kwestia ryzyka związane z zakochaniem się w kimś innym?  Tak nie jest.

 

 

Niestety z moich obserwacji wynika, że par szczęśliwie praktykujących ZK w dłuższej perspektywie jest niewiele

 

 

A z moich doświadczeń wynika, że pary które szczęśliwi praktykowały ZK istnieją. Niektóre od tego odeszły bo zwyczajne przestało to dostarczać im tego czego potrzebowały, innym się przejadło a jeszcze inne "bawią" się nadal.

 

 

Regułą raczej jest, że fantazjujący rozbijają się o temat zaraz po kilku pierwszych doświadczeniach realnych.

 

 

Nie wiem czy to reguła czy raczej kwestia weryfikacji oczekiwań względem realnych doznań. Natomiast pary, które zrezygnowały z ZK mają swoje powody i nie sądzę aby wszystkie czy nawet większość odeszła od tego przez zaangażowanie uczuciowe. 

 

 

Przepraszam, nie chciałem Cię urazić

 

Nie uraziłeś.

 

 

Zatem pytanie jest o TWOJE poglądy, zdanie, emocje. A jeśli nawet nie zgadzasz się na seks to czy nie przeszkadza Ci głęboka i zaangażowana przyjaźń, taka, która momentami może być ważniejsza niż np. miłość?

 

Po pierwsze nie odpowiadałem na pytanie które postawiłeś a odniosłem się do postu Wichury i tez jakie w nim postawił.

Po drugie przyjaźń ważniejsza niż miłość... to jakaś abstrakcja.

 

 

Pytanie zostało postawione, ale w żaden sposób nie zmuszam do odpowiedzi. Milczenie w tej kwestii wystarczy, a odpowiedź "nie chcę o SOBIE w tym kontekście pisać" jest wiele bardziej niż wystarczająca

 

Nie muszę w tym kontekście milczeć. Napisałem, że tu w realiach forum i w ZK funkcjonuje w roli kochanka i tylko taką perspektywę mogę przedstawiać. Pisze o swoich obserwacjach i doświadczeniach nie chce gdybać.... co by było gdyby bo tego i tak nikt nie wie.

 

 

Masz rację. Nie rozumiesz. Jest tyle kombinacji potrzeb w związkach hw/rogacz czy bull/hw. I nie zawsze oboje mają te potrzeby jednakie

 

Wiem, że mam racje i że nie rozumiem:D Niemniej napisałem gdzieś w tym temacie, że decyzje o ZK podejmuje para i cho  ć ich indywidualne powody mogą być różne to decyzja jest wspólna i o takim kontekście piszę.

 

 

 

Założenie może być takie np. że hw ma się seksić dla seksu a okazuje się, że w raz z jej rozwojem w temacie potrzeby rosną o choćby wymienione spędzanie czasu w kinie a rogacza zostają bez zmian tj. seks i wracaj do domu.   I w moim pojmowaniu, taka para ma WYŁĄCZNIE między ze sobą do omówienia czy i jak idą dalej w temat. Kochanek nie ma prawa głosu w tej sprawie jak teraz powinni się oni zachowywać wzajemnie wobec siebie, gdy ich wizje się rozminęły.

 

 

Bardzo klarownie przedstawiłaś to co ja próbowałem przekazać. Zgadzam się z Tobą. I to dokładnie to o czym pisze od początku choćby w tym akapicie

 

 

Ona i On robią to dla siebie, z przyczyn różnych ale dla siebie..... nie dla mnie kochanka, nie po to bym ja zaproszony był kontent ale by zaproszenie mnie było satysfakcjonujące dla Nich.

 
  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...