Skocz do zawartości
Cuckoldplace

przyjaźń, którą zainicjowała zk - czy to jest możliwe?

Rekomendowane odpowiedzi

Wróciłam do wątku bo aktualnie rozpatruję coś podobnego. Co w sytuacji, jak miał być po prostu sympatyczny seks a widzę, że ja naprawdę bardzo lubię swojego kochanka i mogłoby być z tego fajne koleżeństwo które może rozwijać się do przyjaźni... tylko czy to jest dobre? Czy danie kochankowi-singlowi tyle emocji związanych z seksem i bliskością oraz przyjaźni nie namiesza mu w głowie i nie zacznie to iść w myślenie, że skoro jest seks i przyjaźń, to co więcej trzeba do zakochania? 

Jak nie namieszać? Ktoś przechodził przez coś podobnego?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, rita pisze:

Wróciłam do wątku bo aktualnie rozpatruję coś podobnego. Co w sytuacji, jak miał być po prostu sympatyczny seks a widzę, że ja naprawdę bardzo lubię swojego kochanka i mogłoby być z tego fajne koleżeństwo które może rozwijać się do przyjaźni... tylko czy to jest dobre? Czy danie kochankowi-singlowi tyle emocji związanych z seksem i bliskością oraz przyjaźni nie namiesza mu w głowie i nie zacznie to iść w myślenie, że skoro jest seks i przyjaźń, to co więcej trzeba do zakochania? 

Jak nie namieszać? Ktoś przechodził przez coś podobnego?

nie sposób odpowiedzieć na te pytania, ale wpierw zadałbym sobie inne pytanie- czy seks i przyjaźń nie namiesza w głowie Tobie ? Je osobiście nie widzę nic złego w przyjaźni żony z kochankiem ale tego typu relacje zawsze będą rozbijać się o definicje czyli co rozumiemy przez przyjaźń, co przez miłość/zakochanie, co przez partnerstwo i tak dalej. Generalnie jeśli jest dobrze i dobrze się układa to chyba najlepiej pozwolić temu płynąć, chyba, że coś gdzieś kogoś jednak uwiera...

 

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
4 godziny temu, Dreamer pisze:

Generalnie jeśli jest dobrze i dobrze się układa to chyba najlepiej pozwolić temu płynąć

Niby tak, ale to jakby płynąć coraz szybciej tratwą w dół atrakcyjnie spienionej rzeki licząc na to, że za następnym zakrętem na pewno nie napotkamy epickiego wodogrzmotu.


Emocje są miłym dopełnieniem cielesnej warstwy ZK (albo odwrotnie) ale  jedynie odpowiednio szybkie ukrócenie relacji gdy wkracza ona na zbyt intymną orbitę  pozwoli nie zatopić związku głównego.

 

Jakkolwiek mało romantycznie by to nie brzmiało.

 

 

5 godzin temu, rita pisze:

 

Co w sytuacji, jak miał być po prostu sympatyczny seks a widzę, że ja naprawdę bardzo lubię swojego kochanka i mogłoby być z tego fajne koleżeństwo które może rozwijać się do przyjaźni... tylko czy to jest dobre

 

Dobre dla ciebie, (młodego) kochanka czy twojej stałej relacji?

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, rita pisze:

Jak nie namieszać? Ktoś przechodził przez coś podobnego?

pewności że się nie namiesza raczej nie ma, warto jednak wielokrotnie przypominać kochankowi jak układ wygląda, i ustalić jasno i wyraźnie że jeśli którekolwiek zauważy symptomy "zakochiwania" się to będzie przerywać układ. żeby nie dopuścić do rozwinięcia. no i później liczyć że zarówno kochanek jak i samemu będzie się przestrzegać tych zasad.  

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
6 godzin temu, Mr.K pisze:

Niby tak, ale to jakby płynąć coraz szybciej tratwą w dół atrakcyjnie spienionej rzeki licząc na to, że za następnym zakrętem na pewno nie napotkamy epickiego wodogrzmotu.


Emocje są miłym dopełnieniem cielesnej warstwy ZK (albo odwrotnie) ale  jedynie odpowiednio szybkie ukrócenie relacji gdy wkracza ona na zbyt intymną orbitę  pozwoli nie zatopić związku głównego.

 

Jakkolwiek mało romantycznie by to nie brzmiało.

 

 

Dobre dla ciebie, (młodego) kochanka czy twojej stałej relacji?

Ja wiem co myślę i czuję więc o siebie się nie martwię. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, rita pisze:

Ja wiem co myślę i czuję więc o siebie się nie martwię

To już połowa sukcesu.

 

Czyli chodzi o to co by nam się młody w tym wszystkim nie pogubił. Miałem dwa przypadki. W jednym młody natychmiast  się zadurzył i trzeba było lać zawczasu zimną wodą. Drugi okazał się nad wyraz dojrzały w swoich przemyśleniach i do tej pory mamy kontakt w odpowiednim dla obu stron zakresie. 
 

Jak dla mnie - trzeba czasu (na poznanie charakteru), szczerych rozmów oraz sporej czujności. Ważne są też bardzo opinie naszych stałych partnerów gdyż tam gdzie zakradają się głębsze emocje z tą naszą czujnością i bezstronnością bywa różnie.

  • Lubię 6
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
7 minut temu, Mr.K pisze:

Ważne są też bardzo opinie naszych stałych partnerów gdyż tam gdzie zakradają się głębsze emocje z tą naszą czujnością i bezstronnością bywa różnie.

Też miałem o tym napisać. Że nasi partnerzy powinni być naszymi dodatkowymi bezpiecznikami.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pozwolę sobie dodać od siebie banał. Nikt nie ma takiej siły, by zabronić się komuś zakochać. 

 

Gdy druga strona potrafi rozsądnie prowadzić przyjaźń i zanadto nie ingerować w życie oblubieńca; szanować jego życiowe wybory - moim zdaniem aż szkoda odcinać mu tlen. 

 

Widzę po sobie. Ja się zadurzam notorycznie. Gdyby szybsze bicie serca oznaczało koniec relacji, dużo bym sobie nie pozdradzała. 

 

Ale ja mam poliamoryczną konstrukcję i zdaję sobie sprawę, że gros młodych, dzikich serc chce od razu mieć swój skarb na wyłączność... A wówczas na pewno nie sposób dalej bezpiecznie się przyjaźnić.

 

Lula.

  • Lubię 9
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, rita pisze:

Ja wiem co myślę i czuję więc o siebie się nie martwię. 

Powiedział bym że jest to pierwsza przesłanka ku temu, by zapalić ostrzegawcze światełko. Znam osoby które pozwolily sobie na coś więcej, w efekcie czego dlugo lizali rany. Zdaje sobie sprawę, że seks to nie tylko zwykłe pieprzenie, rach ciach i do domu.. Seks to cała gama emocji zaczynajaca się już z chwilą wyboru kochanków i trwajacych jeszcze długo po. 

Trzeba jednak rozróżnić emocje związane z seksem od zwykłego życia. Przyjacielem jest mi żona. Mogę liczyć (z wzajemnością) oczywiscie na kumpli, koleżanki, ktorych też uważam za przyjaciół, jednak zwierzam się żonie. To Ona zna moje wszystkie myśli, moje słabości, radości, smutki. Ona i tylko Ona. 

Ta sfera emocji w moim odczuciu nie może być dzielona z innymi. Nie bez konsekwencji. 

On. 

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Uważam że tak jak wspomniała Lula "młode serca" zwłaszcza singli łatwo się zakochają i tu jest ryzyko, z koleji osoby bardziej dojrzałe (nie mam na myśli tylko metryki) mają więcej rozsądku i jest bezpieczniej, na "zakochanie" wpływa też ilość spędzanego czasu jeśli wszyscy zainteresowani wiedzą że najważniejszą relacją jest związek pary a dopiero potem relacja przyjacielska/łóżkowa ;) to według mnie nie ma dużego ryzyka kłopotów.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...