Fantazje których się nie akceptuje

[rita✩ 7 323]

Ja mam taką fantazję, której nie zrealizuję nigdy w życiu. Głównie dlatego, że już nie uda mi się mieć ponownie 13 lat.

 

O matko!  

 

Zastanawiam się czy temat nie zabrzmiał bardziej jak: "Wasze fantazje które powodują rumieńce ale wiele trudności wyklucza ich realizcję". Chodziło mi raczej o poczucie wewnętrznego dyskomfortu, jak u Dragonfly. Przykładowo mam często myśli o tym, że fajnie byłoby dopaść jakiegoś 18 letniego,przystojnego prawiczka. Zaraz potem po głowie leci mi kubeł zimnej wody "Serio? 30 lat i nastolatek z pryszczem na nosie? Ale naprawdę?  ".

No i ciągłe myśli o dominowaniu nad dominującym, też zakończone puentą: "Nie no jasne, najpierw chyba musiałabym coś wziąć, żeby nie wymknął mi się w trakcie jakiś nerwowy żarcik  :facepalm:".

[Pavel✩ 4 757]

 

tarantUla, dnia 05 Marca 2018 - 19:44, napisał(a): Ja mam taką fantazję, której nie zrealizuję nigdy w życiu. Głównie dlatego, że już nie uda mi się mieć ponownie 13 lat. O matko!

 

 

Chciałbym wiedzieć o czym myślała @tarantula. Dlaczego właśnie 13 lat?

[TwoojKochanek 581]

Chciałbym wiedzieć o czym myślała @tarantula. Dlaczego właśnie 13 lat?

 

Ja troszkę się domyślam, choć mogę się mylić  

 

 

Ja mam taką fantazję, której nie zrealizuję nigdy w życiu

 

 

Nigdy nie mów nigdy Zawsze można założyć kubraczek 13 letniej uczennicy i...

[Kiki 2 279]

Moje niezrealizowane fantazje pozostają takie albo przez brak możliwości ( w sensie okoliczności, odpowiednia partnerka et cetera ) albo przez poszukiwania konkretu, wyidealizowanego szczegółu, miejsca. 

 

Nie wiem jednak gdzie i jak fantazje się rozwiną. Czasami mam obawy czy udźwignę to co zrobię, nie w sensie konsekwencji ale emocjonalnie.

[Korn 1 139]

2. Druga wersja, to spotkanie z kilkoma dominującymi koleżankami i wspólne z nimi dominowanie nad naszymi uległymi. Takie femdom na domówce.

Wiem, że nigdy nie dojdzie do realizacji żadnej z obu wersji, bo moja potrzeba dominacji dotyka u mnie bardzo intymniej strefy i kompletnie nie wyobrażam sobie robić to z kimś "na spółkę". Nie wiem, czy dobrze to opisałam. Ciężko mi ten dyskomfort dotyczący owych fantazji ubrać w słowa.

 

No to w tym miejscu muszę powiedzieć, że szkoda, że nigdy nie dojdzie do realizacji tej fantazji :-) Bo ja już się wczułem w rolę, pobudzony samym opisem sytuacji!

[Mr.K✩ 5 977]

1. Oficjalne dzielenie codziennego życia pomiędzy dwoma siostrami, odpowiednio różnymi, ofkors - było w jakimś filmie o złodzieju dzieł sztuki (Spacey?)

 

2. Dyskretne otwarcie "Domu Spełniania Damskich Fantazji".

Profeska, dyskrecja, umiejętność odczytywania ukrytych potrzeb, pełne zaplecze kadrowo/sprzętowo/ rekwizytorskie, jednym słowem - reaktywacja burelmamy z poprzedniego wcielenia. Inwestorzy - pisać na priva.

 

3. Przedłużenie relacji BDSM na życie codzienne. Fajnie ale jak? "Bo zupa była za słona"? "Idź do biedry po maślankę ale bez majtek"? Podobnie jak Rita zepsułbym sobie wszystko własnym, niepoważnym rechotem.

 

4. Nocny szpitalny obchód. Ja unieruchomiony w gipsie, acz nie wszędzie. Mało ekstrawaganckie ale zbyt bardzo nie lubię sie łamać.

[Kocio 86]

A ja mam jedną fantazję zrealizowaną - o seksie na śniegu. Było chyba z -20 i wcale, a wcale nie było nam zimno. No i teraz mam fantazję, żeby to powtórzyć, tylko co komu zaproponuję to mówi: "no ok, chętnie, ale... czekaj... booking.com - patrz - tu hotel czterogwiazdkowy, po co na śniegu..."

 

No i kiszka... fantazja pozostaje dalej fantazją

[Zwid 206]

A czym jest akceptacja?? To jedynie próbowanie zaczepiena swoich zachowań w ramach jakichś nor społecznych czy obyczajowych. A ja wyznaję zasadę że w sexie istnieje tylko i wyłącznie jedna zasada, otóż wszystko jest dozwolone a jedyny warunek to zgoda obojga dorosłych kochanków na spróbowanie i być może zasmakowanie w tym lub w tamtym

Wiesz, akceptacja to coś więcej jak zgoda, i tylko częściowo jest podparta tym co obyczajowo rozumie się za dopuszczalne zy choćby tylko tolerowane, dla mnie akceptacja to sytuacja kiedy równocześnie na coś się godzimy i pasuje to do naszej wrażliwości, "leży " w naszej psychice i nie doskwiera, wtedy dopiero można mówić o akceptacji. 

A tak naprawdę dopiero po spróbowaniu, opadnięciu kurzu i przepracowaniu wrażeń, wiec to dlugi proces o niepewnym rokowaniu. 

Ale wart przejścia bo dopiero wtedy można mowić o satysfakcji, nawet jeśli czegoś sie nie zaakceptowało, zaakceptować można nieudaną próbę- bo to też wiedza, też cześć tego czym się stajemy. 

[rita✩ 7 323]

O, i jestem w swoim temacie.

Najnowszy kochanek odpalił we mnie fantazje, o ktore się nie podejrzewałam i których nie akceptuje...dopóki dotyczą kogokolwiek innego, niż on sam. Nie chciałabym widzieć jej z udziałem innych osób i z nikim innym mnie to nie pociąga.

 

Czy mieliście coś podobnego? 

[Ona_i_On_z_pieprzem 727]

53 minuty temu, rita pisze:

...dopóki dotyczą kogokolwiek innego, niż on sam. Nie chciałabym widzieć jej z udziałem innych osób i z nikim innym mnie to nie pociąga.

 

Czy mieliście coś podobnego? 

Ja mam.  I kiedy znalazłam kogoś idelanie wpasowanego w moje fantazje i łożkowe wariacje to trudno mi sobie je wyobrazić z kimś innym niż on sam. 

 

/Ona.