Skocz do zawartości
Korn

Chcemy być sobą!

Rekomendowane odpowiedzi

Chcemy być sobą. Yeah!... Czy aby na pewno? I co to w ogóle znaczy?

 

Swego czasu zwrot "być sobą" był dość skrupulatnie i bez wazeliny gwałcony przez kampanie reklamowe różnych marek. Bo bycie sobą było cholernie modne, a co modne, to chwytliwe. Więc bądź, kurna, sobą i wybierz to, co chcesz! A że chcesz kupić akurat nasz produkt, to przecież jasne! Wszak jesteś sobą.

 

W jednym z teledysków Doda śpiewa "nie daj się, warto być zawsze tylko sobą". Ciekawe, że robi to, poruszając się seksownym krokiem, a za nią takim samym krokiem porusza się stado prawie identycznych kopii jedynej, wspaniałej królowej... Jak dla mnie wynika z z tego, że jeśli już, to warto być zawsze tylko Dodą.

 

Jesteśmy manipulowani i molestowani ze wszystkich stron nachalną propagandą "sobości", która ma nas ukształtować w dany sposób, w dodatku tak perfidnie, że jeszcze naiwnie uwierzymy, iż będziemy sobą, jak staniemy się właśnie tacy, jak nam mówią... I w sumie chyba sami już nie wiemy, co to w ogóle znaczy, to całe cudowne "bycie sobą".

 

Dlatego chciałem zapytać: co dla was znaczy zwrot "być sobą"? Czy ma on jakiś sens, czy jest już tylko pustym sloganem? Czy oznacza bycie takim samym w każdej sytuacji, naturalnym? Czy może uleganie pewnym konwencjom i zasadom dobrego wychowania jednak wcale nie przeczy byciu sobą?

 

Ciekawa jest też kwestia bycia sobą w relacjach damsko-męskich. Jednak od mężczyzny się czegoś innego oczekuje, podobnie jak od kobiety (trochę celowo pomijam relacje jednopłciowe bo tam ta kwestia podziału ról nie jest specjalnie paląca). To mężczyzna kupuje piękne kwiaty, zabiera na kolację itd... A kobieta może sobie myśli wtedy: "cholera znowu kwiaty? A ja miałam ochotę na pół litra dobrej whisky...shit...  i znowu ta obrzydliwie wykwintna restauracja... nie mógł mnie zabrać dla odmiany do taniego chinola?" No ale nie powie tego na głos, bo z kolei jej rolą jest się zachwycać kwiatami i daniami, których nazw nie potrafi nawet wymówić... choć wszystko by oddała za dobrą grochówę z kiełbachą. :-) Czy owo bycie sobą nie kłóci się tu z tymi różnymi oczekiwaniami i rolami płciowymi w kontekście randki/seksu/związku?

 

Oczywiście powyższe przykłady tak naprędce mi przyszły do głowy, nie twierdzę, że wszyscy kupują kwiaty i bla bla bla... Jednym słowem, przykłady są z dupy, ale mają tylko trochę zobrazować temat. I nie oczekuję tu teraz jakiegoś głębokiego wchodzenia w temat, bo to nie sesja psychoterapii ani wykład z psychologii czy gender studies i skomplikowanych teorii behawioryzmu też nie ma co uskuteczniać. :-)

 

Ale co dla was oznacza: być sobą, tak w prostych słowach? Czy w ogóle myślicie nad sobą w takich kategoriach? I czy można tak zupełnie być sobą np. na pierwszej randce? Czy jednak obowiązują jakieś reguły, które może niekoniecznie nam odpowiadają, ale nie chcemy ich łamać? I jak cała kwestia bycia sobą ma się do relacji typu cuckold?

 

Jestem ciekaw Waszych opinii.

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Uuu panie Kornie, to żeś mnie zaskoczył :] bardzo ciekawy temat, też mi wiele razy chodził taki temat i pokrewny po głowie (choć nie chce mi się go teraz roztrząsać :P), ciekawy jestem opinii forumowiczów - dla mnie to jeden z tematów rzeki ;) można gadać i gadać, jedno jest pewne - moim zdaniem te propagandy i "poprawności polityczne" (odnośnie wielu aspektów życia), które sprawiają że ludzie myślą "że są sobą" tak naprawdę oddalają od siebie ludzi i to niezależnie od danej tematyki... długi temat, jak znadje więcej czasu to pomęczę swoimi wywodami a póki co będę patrzał ;)

 

 

A kobieta może sobie myśli wtedy: "cholera znowu kwiaty? A ja miałam ochotę na pół litra dobrej whisky

dlatego ja na którąś z romantycznych randek zabrałem żonę do sklepu z alko i wzięliśmy % z niskiej półki, poszliśmy w pierwszy lepszy "plener" - a zabawa do dzisiaj bardzo miło wspominana i nam się kojarzą takie wypady romantycznie :D :] nie ma więc co trzymać się utartych schematów

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

No ale nie powie tego na głos, bo z kolei jej rolą jest się zachwycać kwiatami i daniami, których nazw nie potrafi nawet wymówić... choć wszystko by oddała za dobrą grochówę z kiełbachą. :-) Czy owo bycie sobą nie kłóci się tu z tymi różnymi oczekiwaniami i rolami płciowymi w kontekście randki/seksu/związku?

Tak teraz myślę, że gdyby (czysto teoretycznie) odrzucić obecną sytuację życiową i pójść na randkę taką pierwszą z kimś nowo poznanym, to za cholere bym się nie zgrywał. Bo za kilka tygodni okazuje się, że jestem kimś całkiem innym niż ten śmieszny frajer z pierwszej randki. Z resztą u mnie z bajerą ciężko, więc może dlatego taki wniosek :D ale skoro "chcemy być sobą", to codziennie. 

Ciężko obecnie z tym byciem sobą, bo jak sam zauważyłeś, jesteśmy atakowani reklamami zewsząd. Tym bardziej rzuca mi się to w oczy im rzadziej oglądam reklamy w TV. Podłe to jest i chamskie, ale to jest marketing. Tak to działa.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dlatego lepiej nie oglądać TV ;) Jak to mówią demotywatory o TV: "wyłącz TV, włącz myślenie" :D coś w tym jest, u nas tylko bajki i music dla córki... a dobry film czy program to nawet na necie można luknąć.

Jest tyle ciekawych zajęć że nie trzeba dawać komuś pretekstu do chłonięcia głupkowatego marketingu (gdy widzę te reklamy z chłopakami w stylu emo - chudy, o delikatnej buzi, koszuli w kratkę, broda "drwala" i byle pierdoła kładzie go na deski, gdzie żona rambo ratuje go z każdej opresji to padam ze śmiechu :D same te reklamy tak śmieszą, jak stary dobry benny hill, taki marketing  że ja pierdziu)

Z resztą u mnie z bajerą ciężko, więc może dlatego taki wniosek ale skoro "chcemy być sobą", to codziennie. 

Tak jest! Warto być sobą ;) ko ko ko koniecznie

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dlatego u mnie telewizor służy za monitor do starego laptopa :D ale mimo wszystko i tak reklamami ładowani jesteśmy na każdym kroku. W internecie tym bardziej. Tu się rozgrywa niezła batalia o naszą uwagę, czego zwykle nie jesteśmy w ogóle świadomi. Ale o tym dość już, bo to nie do końca ten temat.

 

 

Dlatego chciałem zapytać: co dla was znaczy zwrot "być sobą"? Czy ma on jakiś sens, czy jest już tylko pustym sloganem?

To jest dobre pytanie. Myślę, że warto na to odpowiedzieć samemu sobie; ewentualnie temu komuś, kogo udajemy ;)

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dla mnie być sobą to postępować zgodnie z własnym sumieniem, przekonaniami, poglądami, gustem itd. Nie ulegać ślepo modzie, trendom i oczekiwaniom innych choć nie koniecznie być na nie ślepym. Nie zmuszać się do czegoś w imię cudzych wartości i oczekiwań jeżeli te nie pokrywają się z naszymi. Potrafić mądrze bronić swojego stanowiska choć nie być zamknięty na dyskusję czy poglądy innych. Wypracować własny styl życia, relacji z innymi, może i wyglądu i ogólnie bycia a nie ślepo kopiować go od innych.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Dlatego chciałem zapytać: co dla was znaczy zwrot "być sobą"? Czy ma on jakiś sens, czy jest już tylko pustym sloganem? Czy oznacza bycie takim samym w każdej sytuacji, naturalnym? Czy może uleganie pewnym konwencjom i zasadom dobrego wychowania jednak wcale nie przeczy byciu sobą?

 

w skrócie co dla mnie znaczy być sobą :)

 

jeśli coś mnie zachwyca wyrażam to w pełni sobą, w relacjach damsko - męskich: chwalę, komplementuję i adoruję - bo taka jestem; jeśli mnie coś boli, drażni - wybucham i jestem nieznośna lecz umiem przeprosić i po jakimś czasie się zreflektować, że za mocno pojechałam; jeśli mam ochotę na "chinola" - mówię, że mam ochotę na "chinola" i pytam co na to druga strona

 

jeśli nie mam na coś ochoty umiem odmówić 

 

jeśli mam inne zdanie niż ogół, wyrażam je - licząc się z reakcją nawet negatywną 

 

nie zwykłam się naginać zbyt mocno tam gdzie mi to nie pasuje (nawet praca, ma swoje granice "odpuszczenia" i zawsze przełożonym mówiłam "mam inne zdanie na ów temat, jednak dopóki nie kurwię swojej osobowości, zrobię to po Waszemu - bo jestem pracownikiem najemnym; gdy przyjdzie moment, że mam sobie zaprzeczyć - nie zrobię tego, licząc się z konsekwencjami)

 

 

moda, reklamy, trendy - hmmm.... kiedyś goniłam... miałam dobre zadatki na snoba, na szczęście zmądrzałam... ; dzisiaj w wielu obszarach przed zakupem kolejnej rzeczy (z tego wyłączone są buty i książki), zadaję sobie zawsze jedno pytanie: czy Tobie kobieto na pewno to jest potrzebne? jeśli odpowiedź jest pozytywna to bierę, jeśli jest choćby chwila zastanowienia - to nie bierę

 

 

(ostatnio przeczytałam, że w tym sezonie jest modna grzywka - taką jaką ja przycinam sobie od dwóch lat, ma to nawet swoją nazwę to przycięcie ale cholera, no nie pamiętam :facepalm:)

 

 

Jesteśmy manipulowani i molestowani ze wszystkich stron nachalną propagandą "sobości", która ma nas ukształtować w dany sposób, w dodatku tak perfidnie, że jeszcze naiwnie uwierzymy, iż będziemy sobą, jak staniemy się właśnie tacy, jak nam mówią... I w sumie chyba sami już nie wiemy, co to w ogóle znaczy, to całe cudowne "bycie sobą".

 

propagowane są wszelkie nowe style życia / postępowania np. hygge, mindfulness, mniej znaczy więcej etc...

tak, czytam o nich, poznaję je.. i czasami coś z nich dla siebie wezmę, albo się okazuje, że od dawna tak się zachowuję lub też uśmiechnę się z zadziorną myślą i pytaniem, ciekawe co za kwartał będzie modne i ile z tego powodu powstanie nowych wydawnictw, poradników i gadżetów :)

 

 

śmiem twierdzić, że nie podążam ślepo lecz nie neguję na dzień dobry - poznaję i wybieram - czy jestem sobą?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 28.02.2018 o 22:23, 'Korn' pisze:

Yeah!...

 

 

@@Korn

Głodny nie  jesteś sobą...

Zjedz snickersa, bo jak jesteś głodny to zaczynasz strasznie gwiazdorzyć...

 

 

W dniu 28.02.2018 o 22:23, 'Korn' pisze:

Ale co dla was oznacza: być sobą, tak w prostych słowach?

 

 

Czy jestem i bywam sobą tak do szpiku? wydaje mi się, że jest tylko jedna taka sytuacja w której w 100% czuje się "sobą" i nim jestem.

 

(UWAGA TUTAJ NASTĘPUJE HIPERBOLIZACJA)

 

Wtedy kiedy Wife wyjeżdza na kilka dni z dzieckiem, a ja zostaje sam w domu. Moge się wtedy wypierdzielić na narożniku, nogi wyciągnąć i zarzucić na ławę, wyciągnać dobre piwo, bęknąć głośno, pierdnąć w miejscu gdzie siedze, reke włożyć w gacie niczym Al Bundy, podłubać w nosie i nie tylko w nosie jak Joachim Loew.

 

Zamówić pizze, zeżreć jak wygłodniałe zwierze żrąc upierdolić siebie i wszystko wokoło, palce po sosie oblizać i wytrzeć pozostałośc w koszulkę.

Poźniej wizyta w kiblu taka męska, bez podnoszenia deski... ohhh jak zajebiście jest być sobą...pora iść spać butelki po piwie zostawić na stole, karton z niedojedzoną pizzą zostawić na narożniku, w zlewie stertę naczyn ( bo po co wkladać pojedynczo do zmywarki jak można uzbierać górę naczyń?) no i ten samotny wieczór a jak!, bez umycia zebów, bez kąpieli położyć się do wyrka włączyć z przed laty ulubionego pornola ( bo przecież tak rzadko mam ku temu okazje i sposobność, aby poprzebywać sam na sam ze sobą) zwalić konia i wytrzeć chuja w gazetę niczym Marek Konrad z dnia świra...

 

i pójść spać.

 

Ranek, czuje od siebie zapach czosnku którego nażarłem sie poprzedniego wieczoru w sosie do pizzy, ide przez cały dom z porannym zwodem, ale nie tak jak zawsze w szlafroku czy bokserkach taki nagi NO ZAJEBIŚCIE! ręce załozone na kark klata do przodu i czuje wolność i brak skrępowania spowodowana brakiem obecnościa ukochanej żony i dziecka...szybki prysznic ogarniecie się, mycie zębów? po co? jak można wypłukać płynem do jamy ustnej? ha...

 

ale czy wtedy tak naprawdę jestem/ my faceci jesteśmy sobą? podczas tygodniowej nieobecności żony każdy dzień nie wygląda tak samo... na 3 dzień wracam/y do normalności, do swoich nomalnych nawyków, pedantyzmu etc.

Nawet taka sytuacja nie powoduje, że człowiek jest caly czas sobą bo co to oznacza?  umiejetność dostosowania się do swoich i innych potrzeb? przecież jak byłem sam i głośno sobie bekałem to tych zachowań nie bede powielał przy dziecku, żonie, w restauracji, w pracy etc..

 

wg. mnie nie ma pojęcia bycia soba, ponieważ staramy się zachować adekwatnie do wymuszonej sytuacji i ludzi którzy nas otaczają, automatycznie dostosowujemy się do norm i konwenansów naszego otoczenia, rodziny, znajomych, kumpli, wspolpracowników, kochanki, kochanka w każdym miejscu i z każdą z tych grup zachowujemy się inaczej, więc kiedy tak naprawde jesteśmy sobą?

 

Całe życie to gra aktorska, a my sami jak zagramy w naszym serialowym filmie tak będziemy odebrani.

bundy.png

joahim.png

swira.png

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

"być sobą" to określenie bez żadnej treści, dzieki temu kazdy może sobie zinterpretować do woli ;)). bo czy ktoś ko codziennie klamie nie jest sobą? oczywiscie ze tak, jest po prostu kłamcą ;).

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Dlatego chciałem zapytać: co dla was znaczy zwrot "być sobą"

 

 Dla mnie to taka forma uczciwości. Jestem sobą kiedy się nie oszukuję, nie imaginuje sobie siebie kimś kim nie jestem lub nie zdołam być. Być sobą to być świadomym własnych wad i zalet, własnych mocnych i słabych stron. Ten zwrot odnosi się także do moich postaw i poglądów, ma swoje i nie zamierzam ich modyfikować na potrzeby tłumu lub by zyskać czyjąś akceptację.

 

 

Czy ma on jakiś sens, czy jest już tylko pustym sloganem?

 

 

Oczywiście, że ma sens. Każdy człowiek jest jednostką i choć tworzy większą całość społeczeństwa, narody to jego jednostkowa unikalność stanowi o sile i wyjątkowości ludzkości. Jeśli zrezygnuje się z własnej osobowości, z własnego indywidualnego sposobu myślenia i postrzegania świata zniknie twórczość , nauka przestanie się rozwijać. Co to nam da... społeczeństwa jak w Farenheit 451 czy Equilibrum?

 

 

Czy może uleganie pewnym konwencjom i zasadom dobrego wychowania jednak wcale nie przeczy byciu sobą?

 

Istniejemy w zorganizowanych kulturowo i hierarchicznie strukturach społecznych, stosowanie się do wyznaczników tych grup, przestrzeganie prawa, wyznaczników kulturowych i moralnych wcale nie zaprzecza, że można pozostawać sobą. Czym innym jest świadomość siebie a czym innym zupełny nonkonformizm.

 

 

Ciekawa jest też kwestia bycia sobą w relacjach damsko-męskic

 

Ciekawa... może jednak ostatecznie jest bardzo prosta. Wszystko co udawane zawsze, wcześniej czy później trąci sztucznością. Nie ma znaczenia jak bardzo będzie się chciało udawać, jak bardzo będzie się chciało dopasować jeśli autentyczne osobowości ze sobą nie zagrają to i tak nie wyjdzie. 

 

 

Jednak od mężczyzny się czegoś innego oczekuje, podobnie jak od kobiety (trochę celowo pomijam relacje jednopłciowe bo tam ta kwestia podziału ról nie jest specjalnie paląca). To mężczyzna kupuje piękne kwiaty, zabiera na kolację itd... A kobieta może sobie myśli wtedy: "cholera znowu kwiaty? A ja miałam ochotę na pół litra dobrej whisky...shit...  i znowu ta obrzydliwie wykwintna restauracja... nie mógł mnie zabrać dla odmiany do taniego chinola?" No ale nie powie tego na głos, bo z kolei jej rolą jest się zachwycać kwiatami i daniami, których nazw nie potrafi nawet wymówić... choć wszystko by oddała za dobrą grochówę z kiełbachą.

 

Te oczekiwania względem mężczyzn i kobiet wynikają z kultury danej społeczności a ich przestrzeganie nie ma związku z byciem sobą. Jeśli będąc  fanem Disco Polo zabierzesz randkę do filharmonii na koncerty Wagnerowskie to będzie widać, że to nie Twoja bajka i tyle. Kwiaty, restauracja, wino czy upominek to nie nakaz a jedynie konwenans pozwalający na w miarę uniwersalne poruszanie się w realiach nowej znajomości. Konsumując escargot i popijając Pinot Noir nie widzę problemu, żeby nie powiedzieć kurdę w sumie to wolę żeberka z rusztu i dobry browarek....Poznajemy się, randkujemy wykorzystując okoliczności do zbudowania porozumienia, zatem pierwsze spotkanie w restauracji czy w kawiarnia a drugie kto wie.... może w KFC.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...