Skocz do zawartości
Wichura

Jeżeli Tobie zależy to mogę... czyli o zgadzaniu się na zabawy spoza naszej strefy komfortu

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy taki temat już był a jeżeli tak to nie znalazłem. Dużo piszemy o rzeczach oczywistych - rozmowie, dopasowaniu, spełnianiu i realizacji swoich oraz partnera/partnerki fantazji ale chciałbym poruszyć inny temat. Wiadomym jest, że często nasze preferencje czy fantazje nie pokrywają się w 100% z druga osobą. Wtedy zasadniczo rozmawiamy i wspólnie to rozważamy (a przynajmniej to jest bardzo słuszna droga) po czym podejmowana jest decyzja "tak lub "nie".

 

I tutaj pytanie do Was: Czy często zdarza Wam się ulegać prośbom partnera na jakieś zabawy na które sami nie macie ochoty lub które Was nie kręcą? Czy jesteście w tym temacie elastyczni (i jak bardzo) czy też nie wchodzicie na obszary które bezpośrednio Was nie kręcą? Czy często Wam się zdarza opuszczać w ten sposób własną strefę komfortu czy raczej pilnujecie jej mocno terytorialnie i jakie odczucia towarzyszą Wam przy jej opuszczaniu ?

 

Dla klarowności dyskusji nie mieszajmy tego bezpośrednio z klimatami dominacji gdzie świadomie opuszczamy strefę komfortu wobec strony dominującej lub traktujemy "nielubiane ale akceptowane" praktyki jako karę i skupmy się na bardziej "klasycznych" układach łóżkowych.

 

[subiektywizm mode on]

Nie wypada, żeby autor tematu rzucił pytanie bez "wkładu własnego" toteż wg mnie oczywistym jest, że wszystko zależy od tego o czym dokładnie mówimy - to chyba oczywiste i każdy się zgodzi. Całość praktyk jestem skłonny dzielić na kategorię: 1. Lubię 2. Stosunek obojętny 3. Nie przepadam ale akceptuje. 4. No fucking way. Jednocześnie granice między poszczególnymi "obszarami" są płynne i mój stosunek do niektórych praktyk zmienia pod wpływem czasu i doświadczenia. A czy zgadzam się na to co kręci partnerkę? Jeżeli nie znajduje się to w grupie "no fucking way" to tak - nawet jak nie jestem przekonany do czegoś to zgadzam się chcąc to sprawdzić lub dlatego, że wiem, że drugą osobę to kręci a mi osobiście aż tak bardzo nie przeszkadza. Przyznam jednak szczerze, że osobiście przed podobnymi "dylematami" staję rzadko.

[subiektywizm mode off]

A jak to wygląda u Was ?

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nigdy nikt mnie o to nie poprosił. Zawsze to ja proponowałem różne zabawy czy urozmaicenia więc zupełnie nie wiem jak to jest.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

I tutaj pytanie do Was: Czy często zdarza Wam się ulegać prośbom partnera na jakieś zabawy na które sami nie macie ochoty lub które Was nie kręcą?

 

Nie ulegam na coś co mnie nie kreci.

 

 

Czy jesteście w tym temacie elastyczni (i jak bardzo)

 

Jestem bardzo elastyczny.

czy też nie wchodzicie na obszary które bezpośrednio Was nie kręcą?

 

Jeżeli coś mnie nie kręci a są takie rzeczy, i nie wykraczają one poza naszą małżeńską umowę to Wife może wszystko.

 

 

Czy często Wam się zdarza opuszczać w ten sposób własną strefę komfortu czy raczej pilnujecie jej mocno terytorialnie i jakie odczucia towarzyszą Wam przy jej opuszczaniu ?

 

Czasami tak jest, że pewne wydarzenia powodują chwilowe opuszczenie strefy komfortu. Dlatego od jakiegoś czasu nie uczestnicze w spotkaniach mojej Wife.

 

 

1. Lubię 2. Stosunek obojętny 3. Nie przepadam ale akceptuje. 4. No fucking way.

 

Mam wrecz identycznie.

 

 

Jednocześnie granice między poszczególnymi "obszarami" są płynne i mój stosunek do niektórych praktyk zmienia pod wpływem czasu i doświadczenia.

 

Kiedyś miałem tak, że pewna fantazja strasznie ale to strasznie mnie kreciła, fantaziowalem o niej bardzo dlugo, również to była fantazja Wife. Czekałem kiedyś na ten moment kiedy zostanie ona spełniona i wkoncu nadszedł... z perspektywy czasu i doswiadczenia wiem jedno, że mnie to kreciło w fantazji, ale po zrealizowaniu mam do tego bardzo ambiwalentny stosunek (akceptuje) ale nie chce o tym słyszeć :)

 

 

A czy zgadzam się na to co kręci partnerkę? Jeżeli nie znajduje się to w grupie "no fucking way"

 

Wife i jej partner mają wyznaczone granice, które są nieprzekraczalne.

 

 

dlatego, że wiem, że drugą osobę to kręci a mi osobiście aż tak bardzo nie przeszkadza

 

dla przyjemności żony zrobie wszystko pod warunkiem, że nie zostanie naruszona grupa "no fucking way"

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

I tutaj pytanie do Was: Czy często zdarza Wam się ulegać prośbom partnera na jakieś zabawy na które sami nie macie ochoty lub które Was nie kręcą? Czy jesteście w tym temacie elastyczni (i jak bardzo) czy też nie wchodzicie na obszary które bezpośrednio Was nie kręcą? Czy często Wam się zdarza opuszczać w ten sposób własną strefę komfortu czy raczej pilnujecie jej mocno terytorialnie i jakie odczucia towarzyszą Wam przy jej opuszczaniu ?

 

Ja lubię baaardzo wiele różnych rzeczy w seksie, więc rzadko mi się zdarza coś, na co nie mam ochoty. Ale też mam oczywiście swoje "no fucking way!" (scat :cicho:). Nie spróbuję i chuj. Jeżeli druga strona nie może bez tego żyć, nie jest spełniona to albo umawiamy się, że robi to z kimś innym za moją zgodą (a też nie na wszystko bym się zgodził, nawet w przypadku seksu z inną osobą partnerki czy partnera), albo nie ma sensu kontynuować związku i tyle.

 

Wiele razy wchodziłem na obszary, co do których nie byłem pewien. I zazwyczaj okazywało się, że to jednak lubię, zresztą zależało tu też dużo od drugiej strony, typu relacji (czy w grę wchodziło uczucie, czy był to zwykły seks). Ale ogólnie choć w seksie bardzo dużo daję z siebie, to jestem jednak egoistą, jeżeli coś mi nie sprawia żadnej przyjemności (nawet nie jest przykre, ale jest zupełnie obojętne), to tego nie robię i już. Ale to się u mnie praktycznie nie zdarza - jeżeli widzę satysfakcję, zadowolenie drugiej strony, to mi niejako z automatu włącza się własna satysfakcja. :-)

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wichura... szczere wyrazy uznania, bardzo ciekawy temat  :wino:  :wino:

 

Czy często zdarza Wam się ulegać prośbom partnera na jakieś zabawy na które sami nie macie ochoty lub które Was nie kręcą?

 

tak, zrobiłam to raz - zostałam poproszona o przyniesienie mężowi poroża

 

 

Czy jesteście w tym temacie elastyczni (i jak bardzo) czy też nie wchodzicie na obszary które bezpośrednio Was nie kręcą?

 

po tych kilkunastu miesiącach donoszenia poroża i nawiązywania różnych relacji, mogę o sobie powiedzieć, że dla samej siebie jestem nieprzewidywalnie elastyczna; nie dotarłam jeszcze do obszaru, który by mnie nie pociągał, mało tego wydaje mi się, że moje potrzeby stały się dla wielu potencjalnych kochanków, całkowicie niezrozumiałe i jednocześnie bardzo niebezpieczne psychicznie; zatem jedynym przekroczeniem mojej strefy komfortu na dzień dzisiejszy, śmiem twierdzić jest relacja czysto seksualna, nie potrzebuję i nie chcę takiej ... tu gdzieś w swoich pragnieniach lekko dotykam tematu poruszonego przez Korna, lecz widząc w nim niewiele głosów, śmiem twierdzić że i  osób z takim zakręceniem jest niewiele  (https://www.cuckoldplace.pl/topic/26197-granice-psychiczne-i-etyczne-bdsm-nie-te-w-%C5%82%C3%B3%C5%BCku/?do=findComment&comment=377110)

 

 

Czy często Wam się zdarza opuszczać w ten sposób własną strefę komfortu czy raczej pilnujecie jej mocno terytorialnie i jakie odczucia towarzyszą Wam przy jej opuszczaniu ?  

 

tak naprawdę ja jeszcze nie znam swojej strefy komfortu... idę coraz mocniej i mocniej, na razie powoduje to we mnie coraz większą ciekawość.. nie mogę powiedzieć, że chciałabym również tę granicę poznać... bo będzie to dla mnie znaczyło koniec działań zdradkowych (a szkoda, bo dostarczają mi wiele ciekawych i nie zawsze pozytywnych emocji) 

 

 

z kategorii no fucking way - na razie przychodzi mi wyłącznie wspomniany

(scat :cicho: ). 

 

 

także ten... przeczytawszy samą siebie powyżej, dostrzegłam że jestem ekhm chyba jednak dziwna 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja jeszcze jedno dodam. Zdarzyło mi się, że dziewczyna nie lubiła czegoś, ale wiedziała, że mnie to bardzo kręci. Powiedziała, że próbowała, ale tego nie lubi. Więc ja na to w ogóle nie naciskałem, kompletnie, ale ona się uparła, żeby mi zrobić przyjemność. No i pytam: "i jak, dobrze ci jest"? A słyszę: "nie bardzo, ale tobie jest przecież dobrze". Szczerze? Nie było mi dobrze. Brak jej przyjemności odebrał całą przyjemność mi. Wniosek: nie róbmy innym dobrze na siłę. :-)

  • Lubię 13

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Przeczytałam jedną z historii prawdziwych i znalazłam swoje no fucking way i granicę komfortu. Ano. Seks bez prezerwatywy. Nie jestem w sobie w stanie wyobrazić kiedy mogłabym na to pozwolić w kontekście zk.

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Powiedziała, że próbowała, ale tego nie lubi. Więc ja na to w ogóle nie naciskałem, kompletnie, ale ona się uparła, żeby mi zrobić przyjemność. No i pytam: "i jak, dobrze ci jest"? A słyszę: "nie bardzo, ale tobie jest przecież dobrze". Szczerze? Nie było mi dobrze. Brak jej przyjemności odebrał całą przyjemność mi.

 

Empatia :)

 

To przyjemność która powstaje, gdy się spełnia pewne oczekiwania partnera. Biegunowo odległa od sadyzmu. Fajnie jest być empatą, ale można siebie (i Partnera) zapędzić niechcąco w kozi róg. "Dobrze Ci jest" "Nie, nie bardzo, ale przecież Tobie jest dobrze" (Bo przecież tyle było fantazji i planów). Więc skoro Ci dobrze, to mi też powinno, więc UMAWIAMY SIĘ że jest mi też doskonale, o kurwa jak dobrze. Wiele razy już poruszaliśmy te kwestie. W fantazjach, upiększa się. Gloryfikuje. W fantazjach powstaje esencja tego, co najbardziej podniecające, nie ma miejsca na niedoróbki. A tych przy realizacji powstaje, zawsze trochę. A to skarpetek nie zdjął, albo z mordy mu jedzie. A może się spóźnił cztery godziny, zafundował cztery godziny zbędnego stresu. A może nie dotarł wcale. A może zdjęcia były sprzed 25 lat... A może w mrocznym parku z fantazji o "trochę niekontrolowanym gwałcie", po prostu leje deszcz ze śniegiem, jest minus osiem na termometrze. W fantazjach brak jest niedoróbek.

  • Lubię 19

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Myślę i myślę nad tematem i...

Seks jest dla mnie bardzo ważną częścią mego życia. Dlatego to, odkąd rozpoczęłam pożycie seksualne szukam, grzebię, próbuję. A szukałam w przeróżnych klimatach. Mając ponad 40 lat wiem już co lubię, a czego nie.

 

1. Lubię 2. Stosunek obojętny 3. Nie przepadam ale akceptuje. 4. No fucking way.

Nie mam już takiego podziału.

Mam 1. Lubię, 2. Nie przepadam. 3. No fucking way.

Przy czym przy punktach 2 i 3 nie ma możliwości bym to ponownie zrobiła - przy punkcie 3 z miejsca (w trakcie) przerywam zabawę. Bo tak jak ja chcę by partner/partnerka czerpali tylko przyjemność z zabawy ze mną, tak jak nie zamierzam udawać, że coś jest dla mnie fajne jak fajnym nie jest. Gdy przekraczam moją strefę komfortu z miejsca opada mi podniecenie.

 

 

Przeczytałam jedną z historii prawdziwych i znalazłam swoje no fucking way i granicę komfortu. Ano. Seks bez prezerwatywy. Nie jestem w sobie w stanie wyobrazić kiedy mogłabym na to pozwolić w kontekście zk.

To moja strefa komfortu od zawsze.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wydawało mi się, że już pisałam w tym wątku, hmmmm... :smutek3:

 

No fucking way u mnie to scat (zbyt wrażliwa na zapachy jestem), celowe naruszanie ciągłości skóry, czy BDSM tak ekstremalny, że bałabym się, że ktoś dozna trwałego uszczerbku na zdrowiu (no tu chyba z oczywistych względów). I wszystko, co może być dla mnie nieprzyjemne, irytujące, a co w tej chwili nie przychodzi mi do głowy. ;)

 

To, do czego mam stosunek obojętny - nie ma problemu, chętnie, podnieca mnie sam fakt sprawiania przyjemności komuś, choć nie jest to w tak oczywisty i bezpośredni sposób stymulujące dla mnie. ;)

Chętnie wypróbowuję też nowości, chociaż o takie coraz trudniej. ;)

 

Nie ma we mnie "nie, bo nie". Jeśli jest "nie", to z bardzo konkretnych przyczyn.

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...