Skocz do zawartości
Korn

Granice psychiczne i etyczne BDSM (nie te w łóżku)

Rekomendowane odpowiedzi

Duszek
Teraz, SplitKiM pisze:

Czasami chcę się zatrzymać, czasami chcę zmienić kierunek, czasami chcę by było tak jak jest, a czasami chcę żeby wrócić do tego co było... ale żadna z tych opcji nie jest dla mnie oczywista ani prosta. 

 

zwróć uwagę co piszesz, ano że Ty chcesz :D tu jest esencja... Ty, Twoje pragnienia jak i decyzje (oczywiście mam z tyłu głowy osoby współuczestniczące, jednak wciąż nr 1 jesteś Ty i Twoja wola :) 

 

Teraz, SplitKiM pisze:

Dobre :) 

 

bo ja nieco spostrzegawcza jestem a i trochę się nażarłam już

 

raz mnie brzucho napier.... ale ostatecznie nie żałuję... żrę dalej :) 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
20 minut temu, SplitKiM pisze:

Dzięki Lula za tę wypowiedź :)

Proszę :*;)

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Wychodząc z domu też ryzykujemy, że potrąci nas samochód :) Ale takie ryzyko jest niewielkie jeśli nie wbiegamy na środek ruchliwej dwupasmówki.

Gorzej, jeśli to ja niepostrzezenie przejmuję kierownicę auta, którego powinnam być ufna pasażerka.... i okazuje się, że nie umiem obsługiwać hamulca :P .

20 minut temu, SplitKiM pisze:

Ryzyko, że coś złego się stanie jest zawsze i trzeba się z nim liczyć. Powstało już kilka projektów, które mówią o tzw. bezpiecznym BDSM, czyli jak to ryzyko minimalizować. Nic nie zastąpi natomiast zdrowego rozsądku. Byłam ostatnio na jednym takim wykładzie dot. bezpieczeństwa w BDSM... pomyślałam, że posłucham co gadają. Poszłam z przekonaniem, że i tak mnie niczym gość nie zaskoczy. A jednak... było kilka takich wątków, o których słyszałam po raz pierwszy i znowu przypomniało mi się, że wiecznie brakuje mi pokory. 

To jest bardzo szeroki temat, który w mojej opinii nigdy się nie wyczerpie i może być walkowany w nieskończoność.

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Kiedyś natknęłam się na taką swoją granicę - w najmniej spotykanym momencie i ku zaskoczeniu nas obu. To akurat nie było z M. i było dawno temu. W trakcie sesji dominujący podniósł na mnie głos - M. tego nigdy nie robi, więc nawet nie spodziewałam się, że to nastąpi. Wyzwoliło to we mnie takie pokłady agresji, że już było pozamiatane... Na szczęście miał też ów mężczyzna na tyle wyczucia i oleju w głowie, że zanim mnie od siebie wypuścił pomógł mi się wyciszyć pijąc ze mną herbatę i rozmawiając. Był trochę w szoku, a ja tym bardziej. Dziś wiem dlaczego taka była moja reakcja. Natomiast dotknięcie tej granicy było na tyle niespodziewane, że nie byłam w stanie zapanować nad tymi emocjami. Wiele się o sobie dzięki temu też dowiedziałam - dlatego ciężko mi stwierdzić, czy to "gorzej" czy "lepiej", że do tego w ogóle doszło? Nie wiem. 

Lepiej. Bo myślę, że nie zostalas z tym sama. Najgorzej jest kisić sie samemu w jadzie powstalym przez dotknięcie niespodziewanej granicy.

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Bardzo mnie ciekawi ten proces, ale to z całą pewnością nie jest rozmowa na publiczne forum, ani nawet PW. Może kiedyś znowu kawę wypijemy ;) 

To jest raczej rozmowa na kozetke u psychologa ;) . Wolę po prostu przyznać, że mamy pewien rozdział za sobą. I cieszyć się, że czegoś mnie to nauczyło, że mogę iść dalej.

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Już to pisałam w innych watkach, ale cieszę się, że znaleźliście swój sposób :) Też miałam taki czas, że wydawało mi się, że mogę bez tego żyć... nie mogę, ale też już nie tak jak kiedyś. 

Bo najgorzej jest walczyc ze swoją naturą... a ja chce się spelniac. I chce spełnienia dla Sailora.

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Drogi są różne i nie ma ani lepszej ani gorszej drogi bo każdy ma swoją. Faktem natomiast jest, że nasz związek od samego początku miła na celu przesuwanie tych granic. 

Więc trudno rozpatrywać wszystkie przypadki przez ten sam pryzmat :)

20 minut temu, SplitKiM pisze:

 

Już znam :) Ale nie znałam wcześniej, kiedy te granice przesuwaliśmy szybko i zdecydowanie. Może czasami zbyt szybko, a może czasami zbyt łagodnie... ciężko to określić, bo nic złego się nie stało. Potrafię wymienić więcej pozytywnych efektów niż negatywnych więc w ogólnym rozrachunku przesunięcie moich granic uważam za pozytywne zjawisko. Natomiast również trafiłam na ścianę, której nie potrafiłam przebić i nagle wszystko zaczęło się cofać... To był proces tam i z powrotem i znowu tam... Gdzie nas to zaprowadzi? ciężko stwierdzić :)

Ja w ostatecznym rozrachunku też traktuje dobrze... a ze po drodze było ciężko... ale to już BYŁO :)

 

Lula. 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
5 minut temu, iko pisze:

 

zwróć uwagę co piszesz, ano że Ty chcesz :D tu jest esencja... Ty, Twoje pragnienia jak i decyzje (oczywiście mam z tyłu głowy osoby współuczestniczące, jednak wciąż nr 1 jesteś Ty i Twoja wola :) 

 

 

bo ja nieco spostrzegawcza jestem a i trochę się nażarłam już

 

raz mnie brzucho napier.... ale ostatecznie nie żałuję... żrę dalej :) 

Tylko, że BDSM to takie cholerstwo, że Twoje pragnienia i Twoja wola mogą niebezpiecznie zmętnieć... a jak się taką trucizną przeżresz, to może Ci pęknąć żołądek, iko...

 

 Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
Teraz, Sailor&Lula pisze:

Tylko, że BDSM to takie cholerstwo, że Twoje pragnienia i Twoja wola mogą niebezpiecznie zmętnieć... a jak się taką trucizną przeżresz, to może Ci pęknąć żołądek, iko...

 

 Lula.

 

Lula... ja jeszcze nie wiem... ale jestem na drodze gmerania w swojej psyche i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że nie wiem dokąd dojdę. Jednak mam pewien "problem", nie mam ochoty się zatrzymać. Zamęczyłoby mnie to, jeśli nie spróbuję. Mało tego, ja wiem że będzie bolało lecz muszę tam iść, jakiś głos w mojej głowie mnie tam prowadzi...

 

Mało tego, uważam że ja jestem daleko ale to bardzo daleko od BDSM. Nie znalazłam jeszcze na to czego mi bardzo potrzeba, jakieś ogólnie znanej definicji.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, iko pisze:

 

Lula... ja jeszcze nie wiem... ale jestem na drodze gmerania w swojej psyche i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że nie wiem dokąd dojdę. Jednak mam pewien "problem", nie mam ochoty się zatrzymać. Zamęczyłoby mnie to, jeśli nie spróbuję. Mało tego, ja wiem że będzie bolało lecz muszę tam iść, jakiś głos w mojej głowie mnie tam prowadzi...

 

Mało tego, uważam że ja jestem daleko ale to bardzo daleko od BDSM. Nie znalazłam jeszcze na to czego mi bardzo potrzeba, jakieś ogólnie znanej definicji.

I obyś się nie dowiedziała o tej granicy, poza którą gmeranie jest po prostu diablo niebezpieczne.

 

Poza tym, przekraczanie granic jest zajebiste :) teraz też nie chcę się zatrzymywać, ale mam już hamulce, abs, poduszki powietrzne i troskliwego pilota. I nowe trasy przed sobą.

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
Teraz, Sailor&Lula pisze:

I obyś się nie dowiedziała o tej granicy, poza którą gmeranie jest po prostu diablo niebezpieczne.

 

upsss... lecz to mnie właśnie woła.... właśnie to... 

 

 

nie wiem co takiego by się musiało wydarzyć bym zaniechała tę drogę, tam... właśnie tam... 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, iko pisze:

upsss... lecz to mnie właśnie woła.... właśnie to... 

 

 

nie wiem co takiego by się musiało wydarzyć bym zaniechała tę drogę, tam... właśnie tam... 

Nie wiesz, co jest WŁAŚNIE TAM.

 

iko, czym innym jest zatracenie się, poddanie się, podazanie za kimś. Piękne i rozwojowe. A czymś innym totalna destrukcja. Naprawdę jej nie chcesz ;)

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

I żeby nie było, za tę destrukcję winie tylko siebie. Bo gmeralam tam, gdzie nie trzeba, utajając to. Za dużo robiąc na własną rękę. Zamiast być radosną hedonistka, stałam się jakaś pieprzona ascetka. Nie miało to już nic wspolnego z piękną ulegloscia. Są granice, gdzie się tę magię po prostu traci, a Ty @iko chcesz ją dopiero poznać :)

 

Lula.

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
7 minut temu, Sailor&Lula pisze:

I żeby nie było, za tę destrukcję winie tylko siebie. Bo gmeralam tam, gdzie nie trzeba, utajając to. Za dużo robiąc na własną rękę. Zamiast być radosną hedonistka, stałam się jakaś pieprzona ascetka. Nie miało to już nic wspolnego z piękną ulegloscia. Są granice, gdzie się tą magię po prostu traci, a Ty @iko chcesz ją dopiero poznać :)

 

Lula.

 

 

przewrotnie Lula podejdę do Twoich słów... bo Ty już TAM byłaś i wiesz...

 

a teraz przypomnij sobie siebie sprzed tej drogi, czy czyjakolwiek rada, opowieść, doświadczenie miałyby wpływ na to, że byś TAM nie szła?

 

edit: bo moje słuchanie cudzych doświadczeń  polega na tym, że nie zaniechuję swojej drogi... może tylko się zastanawiam i zaczynam rozglądać, czy gdzieś na drodze nie leży abs - i może go wezmę tak na wszelki wypadek ale czy włączę? nie wiem....

 

edit 2: ja akurat mam taki charakter, że właśnie winy za całe zło biorę na siebie, kieruję do środka siebie i sama sobie je oswajam - nikogo nie dopuszczę (tak, mam swoiste rozdwojenie natury - bo na zewnątrz mogę być wesoła, dyskutować, zachowywać się normalnie - i jestem szczera w tym bo to co się we mnie kotłuje jest moje, tylko moje i nie mam ochoty ani potrzeby nikogo tam wpuszczać, nie chcę i te dwie postawy funkcjonują we mnie, dla mnie w sposób całkowicie naturalny, nie czuję bym udawała kogoś)

 

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
42 minuty temu, iko pisze:

 

przewrotnie Lula podejdę do Twoich słów... bo Ty już TAM byłaś i wiesz...

 

a teraz przypomnij sobie siebie sprzed tej drogi, czy czyjakolwiek rada, opowieść, doświadczenie miałyby wpływ na to, że byś TAM nie szła?

 

Nie wiem, bo nikt mi nie mówił o akurat takich doświadczeniach.

 

Wtedy tego nie rozumiałam, że w ogóle coś dzieje się nie tak. Wydawało mi się, że chce być coraz lepsza. A wcale nie szłam tą dobrą drogą, która pokazywał mi wtedy Sailor, tylko zaczęłam zbaczac, po kryjomu. Sama krecilam na siebie bat. On wcale nie dążył do tego, bym stała się samoumartwiajaca masochistka i jak ktoś snuje tezę, że to Jego wina - uduszę. To była chora iluzja, która narodziła się w mojej głowie, a nikt nie jest wszechwiedzacym bogiem. Może to wszystko przez to, że byłam mało dojrzała... no, ale teraz jestem bardziej.

 

Cytat

 

edit: bo moje słuchanie cudzych doświadczeń  polega na tym, że nie zaniechuję swojej drogi... może tylko się zastanawiam i zaczynam rozglądać, czy gdzieś na drodze nie leży abs - i może go wezmę tak na wszelki wypadek ale czy włączę? nie wiem....

 

edit 2: ja akurat mam taki charakter, że właśnie winy za całe zło biorę na siebie, kieruję do środka siebie i sama sobie je oswajam - nikogo nie dopuszczę (tak, mam swoiste rozdwojenie natury - bo na zewnątrz mogę być wesoła, dyskutować, zachowywać się normalnie - i jestem szczera w tym bo to co się we mnie kotłuje jest moje, tylko moje i nie mam ochoty ani potrzeby nikogo tam wpuszczać, nie chcę i te dwie postawy funkcjonują we mnie, dla mnie w sposób całkowicie naturalny, nie czuję bym udawała kogoś)

 

 

Ale jeśli masz w sobie pragnienie, by komuś zaufać i się mu poddać - musisz się otworzyć z tym, co się kotluje. To tez podać na tej Twojej tacy. Ponieważ osoba, która weźmie za Ciebie odpowiedzialność musi Cie chronić przed niebezpieczenstwem. Także tym, które rodzi się w samej Tobie. Jeśli pozostaniesz zamknieta ze swoimi obawami, niechybnie przeczolgasz się po mule... a to nie jest przekraczanie granic na zdrowym poziomie.

 

Lula.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...