Skocz do zawartości
Korn

Granice psychiczne i etyczne BDSM (nie te w łóżku)

Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, Dragonfly pisze:

Wcześniej napisałaś, że to Ty jesteś tą co kontroluje wtedy sytuację i poruszacie się tylko i wyłącznie w obrębie Twoich granic. Czyż sytuacja nie wyglądałaby inaczej, gdy tą co odreagowuje i zarazem kontroluje sytuację jest strona dominująca - w tym wypadku ja?

Zapewne sytuacja wyglądałaby inaczej gdyby chodziło o Ciebie - wszak jesteśmy różne :) Natomiast gdybym miała to uogólnić, pewnie dlatego wybraliśmy dla siebie taki właśnie sposób na "odreagowanie", który oboje uważamy za bezpieczny dla naszych ciał i umysłów. Myślę, że każdy to powinien rozstrzygnąć w sobie - na ile zdrowe dla niego i dla otoczenia jest to w jaki sposób zamierza odreagować cokolwiek. 

 

25 minut temu, Dragonfly pisze:

I czy sytuacja również nie wyglądałaby inaczej, gdy stroną chcącą odreagować jest strona uległa? Przecież wtedy może dojść do przekazywania fałszywych sygnałów przez stronę uległą. Taka manipulacja stroną dominującą, by otrzymać mocniejsze bodźce.

Widziałam taką sytuację na własne oczy, jak jeden uległy chciał się popisać przed zgromadzoną gawiedzią... Dał się wychłostać obcej kobiecie i ciągle krzyczał "mocniej". Ona kilka razy się zawahała i zapytała, czy aby na pewno nie ma dość. Stanowczo stwierdził, że nie i że ma walić dalej. Dodam tylko, że mówimy tu o Dominie z wieloletnim doświadczeniem i jak na mój gust dostatecznie rozsądnej by ocenić sytuację. Koleś był przywiązany za nadgarstki do stropu. Jak tylko go rozwiązano od razu zemdlał. Oczywiście miał później do niej o to żal, bo "myślał, że ona wie co robi". Nawet jeśli wiedziała, to po pierwsze nie znali się na tyle dobrze by móc ocenić sytuację, po drugie on wysyłał cały czas sygnały, że wszystko jest OK, po trzecie - z mojego punktu widzenia jako obserwatora, również nie powiedziałabym, że coś złego mu się dzieje - biorąc pod uwagę, że cały czas była prowadzona komunikacja w dwie strony. Jak przyszedł się do mnie pożalić to mu wyjaśniłam, że jak na mój gust sam sobie jest winien w tej sytuacji - po pierwsze trzeba było się nie popisywać, po drugie wycofać się w momencie jak już miał dosyć, a nie prosić o więcej. 

 

I teraz rodzi się pytanie, czy oni wyciągnęli z tego jakąś lekcję? Ona tak, on na kolejnej (innej już) imprezie zrobił coś bardzo podobnego. Mnie przy tym nie było, więc nie znam szczegółów. Ale wiem, że znowu miał żal do świata... 

 

Powiem Ci, że nie uratujesz nikogo przed samym sobą. 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
31 minut temu, SplitKiM pisze:

Widziałam taką sytuację na własne oczy, jak jeden uległy chciał się popisać przed zgromadzoną gawiedzią... Dał się wychłostać obcej kobiecie i ciągle krzyczał "mocniej". Ona kilka razy się zawahała i zapytała, czy aby na pewno nie ma dość. Stanowczo stwierdził, że nie i że ma walić dalej. Dodam tylko, że mówimy tu o Dominie z wieloletnim doświadczeniem i jak na mój gust dostatecznie rozsądnej by ocenić sytuację. Koleś był przywiązany za nadgarstki do stropu. Jak tylko go rozwiązano od razu zemdlał. Oczywiście miał później do niej o to żal, bo "myślał, że ona wie co robi". Nawet jeśli wiedziała, to po pierwsze nie znali się na tyle dobrze by móc ocenić sytuację, po drugie on wysyłał cały czas sygnały, że wszystko jest OK, po trzecie - z mojego punktu widzenia jako obserwatora, również nie powiedziałabym, że coś złego mu się dzieje - biorąc pod uwagę, że cały czas była prowadzona komunikacja w dwie strony. Jak przyszedł się do mnie pożalić to mu wyjaśniłam, że jak na mój gust sam sobie jest winien w tej sytuacji - po pierwsze trzeba było się nie popisywać, po drugie wycofać się w momencie jak już miał dosyć, a nie prosić o więcej. 

Tego typu sytuacje zdarzają się i w związkach. O czymś bardzo podobnym miałam na myśli pisząc: 

3 godziny temu, Dragonfly pisze:

Znam też przypadki par w klimacie femdom, które doszły do tego punktu i ich związki rozpadły się. Bo uległy zatracił się w tej potrzebie odreagowania stresu z pracy i poszli o jeden krok za daleko. I wtedy często obwinia się stronę dominującą.

Wiem jak te kobiety potem to przeżywały, jak były piętnowane przez "wszystkowiedzących" Panów z klimatu,  jak próbowały na nowo ufać swoim instynktom i nowemu partnerowi.

 

Owszem, nie uratuję świata ani takiego idioty przed jego głupotą. Jednak nadal będę takim pacanom mówić w twarz, że wchodząc w BDSM z takim egoistycznym podejściem krzywdzą osobę po drugiej stronie bata. I że bardziej nadają się na kozetkę niż do BDSM.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, Dragonfly pisze:

Wiem jak te kobiety potem to przeżywały, jak były piętnowane przez "wszystkowiedzących" Panów z klimatu, 

To już też temat na inną dyskusję... ale zgadzam się, że jakoś Dominujący Panowie w klimacie rzadko szanują Dominujące Panie. Nawet jak twierdzą, że szanują to raczej z ironicznym uśmiechem w tle. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
13 godzin temu, SplitKiM pisze:

Zapewne sytuacja wyglądałaby inaczej gdyby chodziło o Ciebie - wszak jesteśmy różne :) Natomiast gdybym miała to uogólnić, pewnie dlatego wybraliśmy dla siebie taki właśnie sposób na "odreagowanie", który oboje uważamy za bezpieczny dla naszych ciał i umysłów. Myślę, że każdy to powinien rozstrzygnąć w sobie - na ile zdrowe dla niego i dla otoczenia jest to w jaki sposób zamierza odreagować cokolwiek. 

Moja postawa jest gdzieś pośrodku Waszych. Z jednej strony wiem, że najlepszą uległą będę z czystą głową, bez rozterek dnia codziennego tłukących się z tyłu głowy. Z drugiej strony, będąc z kimś, komu ufam, tak pięknie byłoby zapomnieć, wyłączyć się, znaleźć ukojenie. Choć wówczas pragnęłabym raczej traktowania delikatniejszego, a nie mocniejszego. Po prostu takiej... troski.

Cytat

 

Widziałam taką sytuację na własne oczy, jak jeden uległy chciał się popisać przed zgromadzoną gawiedzią... Dał się wychłostać obcej kobiecie i ciągle krzyczał "mocniej". Ona kilka razy się zawahała i zapytała, czy aby na pewno nie ma dość. Stanowczo stwierdził, że nie i że ma walić dalej. Dodam tylko, że mówimy tu o Dominie z wieloletnim doświadczeniem i jak na mój gust dostatecznie rozsądnej by ocenić sytuację. Koleś był przywiązany za nadgarstki do stropu. Jak tylko go rozwiązano od razu zemdlał. Oczywiście miał później do niej o to żal, bo "myślał, że ona wie co robi". Nawet jeśli wiedziała, to po pierwsze nie znali się na tyle dobrze by móc ocenić sytuację, po drugie on wysyłał cały czas sygnały, że wszystko jest OK, po trzecie - z mojego punktu widzenia jako obserwatora, również nie powiedziałabym, że coś złego mu się dzieje - biorąc pod uwagę, że cały czas była prowadzona komunikacja w dwie strony. Jak przyszedł się do mnie pożalić to mu wyjaśniłam, że jak na mój gust sam sobie jest winien w tej sytuacji - po pierwsze trzeba było się nie popisywać, po drugie wycofać się w momencie jak już miał dosyć, a nie prosić o więcej. 

 

I teraz rodzi się pytanie, czy oni wyciągnęli z tego jakąś lekcję? Ona tak, on na kolejnej (innej już) imprezie zrobił coś bardzo podobnego. Mnie przy tym nie było, więc nie znam szczegółów. Ale wiem, że znowu miał żal do świata... 

Zaraz, zaraz... Czyli oni zupełnie się nie znali wcześniej? O, i tu rysuje się moja wewnętrzna granica. Nie oceniam, może taka właśnie jest charakterystyka podobnych imprez ale... osobiście, nie wiem, jak musiałabym być sfrustrowana, by dać się wychłostać komuś obcemu. Chyba, że byłoby to zamysłem Osoby, która zabrałaby mnie na taką imprezę i mimo wszystko nad sytuacją czuwałby ktoś, kto mnie zna. Mogę iść się pieprzyć z kimś obcym, ale BDSM to nie jest dla mnie machanie batem byle gdzie, z byle kim, na pokaz. Co oni w ogóle wiedzieli wcześniej o sobie? Wybaczcie, ale w mojej opinii takie zabawy są proszeniem się o kłopoty. 

Cytat

 

Powiem Ci, że nie uratujesz nikogo przed samym sobą. 

Ale czasem można poczynić starania by pomóc, gdy ktoś okazuje pewne symptomy. Przepraszam, kto w wyżej przytoczonym duecie dominował? Chyba on, skoro prosił o więcej, a ona, mimo wątpliwości, dała mu to. To tak, jakby napoić alkoholika wódką, a potem mieć do niego pretensje, że wpadł w miesięczny cug.

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
14 godzin temu, SplitKiM pisze:

Widziałam taką sytuację na własne oczy, jak jeden uległy chciał się popisać przed zgromadzoną gawiedzią... Dał się wychłostać obcej kobiecie i ciągle krzyczał "mocniej". Ona kilka razy się zawahała i zapytała, czy aby na pewno nie ma dość. Stanowczo stwierdził, że nie i że ma walić dalej. Dodam tylko, że mówimy tu o Dominie z wieloletnim doświadczeniem i jak na mój gust dostatecznie rozsądnej by ocenić sytuację. Koleś był przywiązany za nadgarstki do stropu. Jak tylko go rozwiązano od razu zemdlał.

Ten przykład rodzi kilka pytań. Czy strona dominująca nie powinna przerwać zabawy mając wątpliwości co do jej kontynuowania? Czy jej kontynuowanie nie naruszało wobec tego jej pewnych granic i czy wątpliwości nie przysłoniły jej satysfakcji z samego aktu? Wreszcie czy jako osoba dominująca czyli de facto sprawująca kontrolę nad zabawą nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna, w pewnym sensie nie wie co robi i kozaczy rozpędzając się prosto w przepaść ? No i czy w związku z tym, że to była większa impreza czy przypadkiem oboje w tym przypadku trochę nie przykozaczyli pomimo wątpliwości i czy nie minęli pewnych ważnych punktów bezpieczeństwa chcąc w taki czy inny sposób wypaść przed grupą ?

 

Na marginesie: @SplitKiM @Dragonfly @Sailor&Lula - Dziękuję Wam za tą dyskusję. Niewiele jest miejsc gdzie tam mądrze mówi się o BDSM. Chętnie bym w dyskusji widział też dalej @switch i @Modliiishka ;)

  • Lubię 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
16 minut temu, Wichura pisze:

Ten przykład rodzi kilka pytań. Czy strona dominująca nie powinna przerwać zabawy mając wątpliwości co do jej kontynuowania? Czy jej kontynuowanie nie naruszało wobec tego jej pewnych granic i czy wątpliwości nie przysłoniły jej satysfakcji z samego aktu? Wreszcie czy jako osoba dominująca czyli de facto sprawująca kontrolę nad zabawą nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna, w pewnym sensie nie wie co robi i kozaczy rozpędzając się prosto w przepaść ? No i czy w związku z tym, że to była większa impreza czy przypadkiem oboje w tym przypadku trochę nie przykozaczyli pomimo wątpliwości i czy nie minęli pewnych ważnych punktów bezpieczeństwa chcąc w taki czy inny sposób wypaść przed grupą ?

Czytając opis tego wydarzenia zobrazowałam sobie, że była to bardzo ryzykowna i groteskowa wręcz sytuacja.

 

a) duet nie znał się wcześniej, złączył się na potrzeby chwili - bez wiedzy o swych granicach, stanie psychicznym, możliwościach, potrzebach, pragnieniach, blokadach, doswiadczeniach. Jakże miało dojść do sukcesu? Chyba tylko przez przypadek.

 

b) ponadto, występ przed publiką mógł znacznie zaburzyć ich wzajemne "czytanie siebie", co i tak było trudne, gdyż się nie znali

 

c) a było to jeszcze dodatkowo komplikowane przez świadomość, że są obserwowani

 

d) no i chcieli wypaść dobrze, może właśnie pokozaczyć. Taki kiepski teatr trochę...

Cytat

 

Na marginesie: @SplitKiM @Dragonfly @Sailor&Lula - Dziękuję Wam za tą dyskusję. Niewiele jest miejsc gdzie tam mądrze mówi się o BDSM. Chętnie bym w dyskusji widział też dalej @switch i @Modliiishka ;)

Dziękuję. Mi też brakuje takiego miejsca, toteż chcę jak najwięcej czerpać z podobnych dyskusji.

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zapominany o jednym. Jest full osób w klimacie BDSM nie będących w tego typu związkach czy układach. Np. bo. on ma nic niewiedzącą żonę, ona nie chce żadnych zobowiązań, bo po prostu tak wygodniej, bo BDSM to tylko odskocznia, bo ..., bo..., bo... . Ludzie w klimacie BDSM nie różnią się niczym od cuckoldowców. Wszak i pośród cuckoldowców mamy tych wiecznych singli z wyboru, lub tych co ukrywają swoje "zboczenia" przed swoimi niczego nieświadomymi połówkami.

W świecie BDSM klimatyczne imprezy w większym gronie, kilkuosobowe domówki połączone z "pokazami" czy wspólnymi zabawami nie są niczym nowym. Ludzie tak spotykający się często znają się tylko z jakiegoś portalu (co i na tym forum przecież nie jest rzadkością), z internetowych rozmów czy wcześniejszych imprez klimatycznych. Ryzyko ponoszą obie strony bata.

Godzinę temu, Wichura pisze:

Ten przykład rodzi kilka pytań. Czy strona dominująca nie powinna przerwać zabawy mając wątpliwości co do jej kontynuowania? Czy jej kontynuowanie nie naruszało wobec tego jej pewnych granic i czy wątpliwości nie przysłoniły jej satysfakcji z samego aktu? Wreszcie czy jako osoba dominująca czyli de facto sprawująca kontrolę nad zabawą nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna, w pewnym sensie nie wie co robi i kozaczy rozpędzając się prosto w przepaść ? No i czy w związku z tym, że to była większa impreza czy przypadkiem oboje w tym przypadku trochę nie przykozaczyli pomimo wątpliwości i czy nie minęli pewnych ważnych punktów bezpieczeństwa chcąc w taki czy inny sposób wypaść przed grupą ?

I widzisz @Wichura już Ty w swoich pytaniach nieświadomie lub świadomie większą winą obarczyłeś stronę dominującą. Bo przecież to ona de facto sprawuje kontrolę nad zabawą i czy nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialność za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna? A ja Ci powiem, że w żadnym wypadku.

W moim mniemaniu całą winę za nie powodzenie ponosi ten mężczyzna, bo jak wspomina K. z pary @SplitKiM :  "to po pierwsze nie znali się na tyle dobrze by móc ocenić sytuację, po drugie on wysyłał cały czas sygnały, że wszystko jest OK, po trzecie - z mojego punktu widzenia jako obserwatora, również nie powiedziałabym, że coś złego mu się dzieje - biorąc pod uwagę, że cały czas była prowadzona komunikacja w dwie strony. "

Na moje oko ten pan, to nieuległy masochista, a z takimi okazami grzebanie w granicach jest bardzo ryzykowne. Niestety tacy często podszywają się pod uległych. Wtedy łatwiej im znaleźć sadystyczną Dominującą.

 

Chciałam poruszyć też inną kwestię.  Lula z @Sailor&Lula zapytała:

2 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Przepraszam, kto w wyżej przytoczonym duecie dominował? Chyba on, skoro prosił o więcej, a ona, mimo wątpliwości, dała mu to. To tak, jakby napoić alkoholika wódką, a potem mieć do niego pretensje, że wpadł w miesięczny cug.

 

Oczywiście, że w wyżej przytoczonym duecie dominowała Ona. Pan prawdopodobnie, chciał przykozaczyć lub na maxa wykorzystać okazję chłosty jaka mu się trafiła i przecenił swoje możliwości. Po wszystkim zapewne był zawstydzony faktem, że publicznie zemdlał, ucierpiało jego męskie masochistyczne ego, więc winę postanowił zrzucić na dominującą, bo tak jest zawsze łatwiej wyjść z twarzą.

Czyż Ty @Lula podczas zabaw BDSM nie dajesz sygnałów stronie dominującej, gdy dochodzi do Twoich granic lub gdy coś jest nie tak? Wszak każdy z nas miewa gorsze dni. Ty możesz być mega czuła i granica wytrzymałości danego dnia u Ciebie może być cieńsza. Poza tym nigdy nie jest tak samo. To co, gdy dajesz sygnały to Ty dominujesz?

 

Jak już gdzieś na forum wspomniałam: zabawy BDSM z obcymi lub zbiorowe nawet ze znajomymi nie są dla mnie.

Bywałam na takich imprezach i gdy będzie okazja nadal będę bywać, ale tylko by powymieniać się doświadczeniem, porozmawiać towarzysko, poznać ludzi. Przy moich zabawach muszę dobrze znać osobę, która mnie się oddaje. Muszę jej w pełni ufać.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

11 minut temu, Dragonfly pisze:

I widzisz @Wichura już Ty w swoich pytaniach nieświadomie lub świadomie większą winą obarczyłeś stronę dominującą.

 

Ja tak nie uważam. Główna wina i odpowiedzialność a raczej jej brak leży po jego stronie i jest to rzecz całkowicie nie podlegająca dyskusji. Moje pytania dotyczą dokładnie tego o co bezpośrednio pytałem czyli:

 

Godzinę temu, Wichura pisze:

Czy strona dominująca nie powinna przerwać zabawy mając wątpliwości co do jej kontynuowania? Czy jej kontynuowanie nie naruszało wobec tego jej pewnych granic i czy wątpliwości nie przysłoniły jej satysfakcji z samego aktu? Wreszcie czy jako osoba dominująca czyli de facto sprawująca kontrolę nad zabawą nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna, w pewnym sensie nie wie co robi i kozaczy rozpędzając się prosto w przepaść ? No i czy w związku z tym, że to była większa impreza czy przypadkiem oboje w tym przypadku trochę nie przykozaczyli pomimo wątpliwości i czy nie minęli pewnych ważnych punktów bezpieczeństwa chcąc w taki czy inny sposób wypaść przed grupą ? 

Nie traktujmy tych pytań jako próbę odwrócenia winy czy przełożenia części odpowiedzialności za ta sytuację na nią. Nie ma w nich drugiego dna. Potraktujmy je bezpośrednio.

 

 

Zaryzykuję przykładem który może nie będzie idealny ale być może przybliży tok rozumowania. Prowadzisz samochód i ktoś Ci nagle wybiega na ulicę prosto pod koła. Jego skrajna głupota, nieodpowiedzialność i wina. Mimo to jako kierowca też możesz ponosić mniej lub bardziej formalną odpowiedzialność bo mogłeś być rozproszony, zmęczony, odpalać właśnie fajkę czy nie zauważyć, że jedziesz koło szkoły. Wina tego pieszego jest niepodważalna. Moje pytania dotyczą odpowiedzialności kierowcy

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Dragonfly pisze:

Zapominany o jednym. Jest full osób w klimacie BDSM nie będących w tego typu związkach czy układach. Np. bo. on ma nic niewiedzącą żonę, ona nie chce żadnych zobowiązań, bo po prostu tak wygodniej, bo BDSM to tylko odskocznia, bo ..., bo..., bo... . Ludzie w klimacie BDSM nie różnią się niczym od cuckoldowców. Wszak i pośród cuckoldowców mamy tych wiecznych singli z wyboru, lub tych co ukrywają swoje "zboczenia" przed swoimi niczego nieświadomymi połówkami.

W świecie BDSM klimatyczne imprezy w większym gronie, kilkuosobowe domówki połączone z "pokazami" czy wspólnymi zabawami nie są niczym nowym. Ludzie tak spotykający się często znają się tylko z jakiegoś portalu (co i na tym forum przecież nie jest rzadkością), z internetowych rozmów, czy wcześniejszych imprez klimatycznych. Ryzyko ponoszą obie strony bata.

Ale przecież teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by łączyć cuckold z BDSM, tak jak my do tego dążymy. Tak, jak nie chcemy uczestniczyć we wspólnych zabawach cuckold (na zasadach większych niż kameralny zlot), tak i w BDSM nie potrzebujemy "towarzyskosci". Można mieć w tajemnicy przed żoną kochankę-Dominę, a nie od razu rzucać się w ręce byle kogo na imprezie. Wtedy ryzyko ma inny wymiar. Choć może nie mnie oceniać. Może ten pan szukał właśnie takich doznań, z doskoku. Ja po prostu zupełnie tego nie czuje w kontekście BDSM jako takiego. U tego gościa to rzeczywiście prawdopodobnie sam masochizm...

Cytat

I widzisz @Wichura już Ty w swoich pytaniach nieświadomie lub świadomie większą winą obarczyłeś stronę dominującą. Bo przecież to ona de facto sprawuje kontrolę nad zabawą i czy nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna? A ja Ci powiem, że w żadnym wypadku.

W moim mniemaniu całą winę za nie powodzenie ponosi ten mężczyzna, bo jak wspomina K. z pary @SplitKiM :  "to po pierwsze nie znali się na tyle dobrze by móc ocenić sytuację, po drugie on wysyłał cały czas sygnały, że wszystko jest OK, po trzecie - z mojego punktu widzenia jako obserwatora, również nie powiedziałabym, że coś złego mu się dzieje - biorąc pod uwagę, że cały czas była prowadzona komunikacja w dwie strony. "

Na moje oko ten pan, to nieuległy masochista, a z takimi okazami grzebanie w granicach jest bardzo ryzykowne. Niestety tacy często podszywają się pod uległych. Wtedy łatwiej im znaleźć sadystyczną Dominującą.

Moim zdaniem oboje nie powinni się w ogóle znaleźć razem... Oboje ponoszą część winy, bo właśnie - odpowiedzialność tkwi po obu stronach, a tu była palcem na wodzie pisana...

Cytat

 

Chciałam poruszyć też inną kwestię.  Lula z @Sailor&Lula zapytała:

Oczywiście, że w wyżej przytoczonym duecie dominowała Ona. Pan prawdopodobnie, chciał przykozaczyć lub na maxa wykorzystać okazję chłosty jaka mu się trafiła i przecenił swoje możliwości. Po wszystkim zapewne był zawstydzony faktem, że publicznie zemdlał, ucierpiało jego męskie masochistyczne ego, więc winę postanowił zrzucić na dominującą, bo tak jest zawsze łatwiej wyjść z twarzą.

Czyż Ty @Lula podczas zabaw BDSM nie dajesz sygnałów stronie dominującej, gdy dochodzi do Twoich granic lub gdy coś jest nie tak? Wszak każdy z nas miewa gorsze dni. Ty możesz być mega czuła i granica wytrzymałości danego dnia u Ciebie może być cieńsza. Poza tym nigdy nie jest tak samo. To co, gdy dajesz sygnały to Ty dominujesz?

Daję sygnały. One są bardzo ważne. I muszą być szczere.

 

Natomiast w rozpatrywanej tu sytuacji to Dominująca dawała sygnały o obawie przekroczenia granicy. Uległy chciał więcej. Ona spełniała niejako jego przesadzone życzenie, gdy błagał o więcej. Wychodzę z założenia, że jeśli uległy błaga o więcej, a Dominujący ma duże wątpliwości powinien powiedzieć: "WYSTARCZY". A nie zawierzyć uległemu, którego na dodatek niedostatecznie zna.

Cytat

 

Jak już gdzieś na forum wspomniałam: zabawy BDSM z obcymi lub zbiorowe nawet ze znajomymi nie są dla mnie. Bywałam na takich imprezach i gdy będzie okazja nadal będę bywać, ale tylko by powymieniać się doświadczeniem, porozmawiać towarzysko, poznać ludzi.

Ja nie byłam i nie widzę się tam nawet po to, by tylko podyskutować.

Cytat

Przy moich zabawach muszę dobrze znać osobę, która mnie się oddaje. Muszę jej w pełni ufać.

Ja też, nawet pomimo tego, że nie będzie to mój Partner Życiowy. Sailor będzie dodatkowym "wentylem bezpieczeństwa" w tym wszystkim, bo znającym mnie dobrze powiernikiem...

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
2 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

osobiście, nie wiem, jak musiałabym być sfrustrowana, by dać się wychłostać komuś obcemu.

Ulegli mężczyźni bywają zdesperowani. Jest ich wielu, a kobiet chcących zrealizować ich potrzeby zaledwie garstka. 

 

2 godziny temu, Sailor&Lula pisze:

Ale czasem można poczynić starania by pomóc, gdy ktoś okazuje pewne symptomy. Przepraszam, kto w wyżej przytoczonym duecie dominował? Chyba on, skoro prosił o więcej, a ona, mimo wątpliwości, dała mu to.

Godzinę temu, Wichura pisze:

Ten przykład rodzi kilka pytań. Czy strona dominująca nie powinna przerwać zabawy mając wątpliwości co do jej kontynuowania? Czy jej kontynuowanie nie naruszało wobec tego jej pewnych granic i czy wątpliwości nie przysłoniły jej satysfakcji z samego aktu? Wreszcie czy jako osoba dominująca czyli de facto sprawująca kontrolę nad zabawą nie powinna w pewnym stopniu brać odpowiedzialności za stronę uległą nawet gdy ta jest nieodpowiedzialna, w pewnym sensie nie wie co robi i kozaczy rozpędzając się prosto w przepaść ? No i czy w związku z tym, że to była większa impreza czy przypadkiem oboje w tym przypadku trochę nie przykozaczyli pomimo wątpliwości i czy nie minęli pewnych ważnych punktów bezpieczeństwa chcąc w taki czy inny sposób wypaść przed grupą ?

Nie rozbierałabym tej sytuacji na części pierwsze... Już to zrobiono kilka lat temu i nieźle się owej Pani oberwało w takiej oto właśnie publicznej debacie i za kulisami również. Byłam tam, widziałam tą scenę, rozmawiałam z każdym z nich osobna później i mam swoje zdanie na ten temat. Ale aż tak głęboko nie chce mi się w tę konkretną sytuację wchodzić ponownie :) Tak jak pisałam, Ona swoją lekcję z tego wyniosła, jemu raczej niewiele to dało do myślenia. Posłużyłam się tym przykładem dla zobrazowania pewnego zjawiska. Każdy niech odpowie sobie sam na te pytania - bo ta sytuacja nie była "czarno-biała". 

Cytat

To tak, jakby napoić alkoholika wódką, a potem mieć do niego pretensje, że wpadł w miesięczny cug.

Widzę, że przypadły Ci do gustu moje patologiczne porównania ;) W psychologii uzależnień można znaleźć wiele ciekawych wątków dotyczących tego, dlaczego robimy różne rzeczy pomimo tego, że szkodzą nam i naszemu otoczeniu. Biorąc na warsztat te konkretne stwierdzenie nasuwa mi się pytanie - skąd masz wiedzieć, że ktoś jest alkoholikiem, przecież nie ma tego na czole napisane a zapewne potrafi się też świetnie maskować? No chyba, że właśnie wyszedł ze spotkania AA a ktoś proponuje mu wyjście na piwo - to ten ktoś jest zwykłym ch#jem jak dla mnie. I trzeci aspekt tej sprawy - nikt alkoholika do picia nie zmusza, to on czuje taką wewnętrzną potrzebę. 

Godzinę temu, Wichura pisze:

Na marginesie: @SplitKiM @Dragonfly @Sailor&Lula - Dziękuję Wam za tą dyskusję. Niewiele jest miejsc gdzie tam mądrze mówi się o BDSM.

Dzięki :) Kiedyś było więcej takich miejsc... wspominam to z sentymentem, a to, że zaczęłam się tu rozpisywać chyba świadczy o tym, że mi tego trochę brakowało, bo nie wypowiadałam się nigdzie przez blisko 4 lata. 

 

20 minut temu, Dragonfly pisze:

Ryzyko ponoszą obie strony bata.

Dokładnie :) 

 

22 minuty temu, Dragonfly pisze:

Oczywiście, że w wyżej przytoczonym duecie dominowała Ona. Pan prawdopodobnie, chciał przykozaczyć lub na maxa wykorzystać okazję chłosty jaka mu się trafiła i przecenił swoje możliwości.

Też tak to widzę. I żeby było jasne, ja nie odczułam wówczas ani w trakcie ani po, aby Ona tę odpowiedzialność z siebie zrzuciła. Potrafiła się z tym skonfrontować i wyciągnąć wnioski - w mojej ocenie. Co więcej mogła zrobić? 

 

16 minut temu, Wichura pisze:

Moje pytania dotyczą odpowiedzialności kierowcy

Wichura, bardzo lubię Twoje wypowiedzi, ale akurat w tym konkretnym przypadku nie widzę za bardzo związku. Jak ktoś mi wybiega pod koła to nie mam na to wpływu. Jak podejmuję decyzję, że chcę się bawić z kimś obcym publicznie, to wpływ mam. Widziałam też dziesiątki innych interakcji Dominujących z uległymi, na takich imprezach, które nie skończyły się tragicznie i wszyscy byli zadowoleni. Tak więc nie można teraz przyjmować, że taka zabawa ZAWSZE źle się kończy... ale ryzyko jest bardzo wysokie. 

 

 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...