Skocz do zawartości
Korn

Granice psychiczne i etyczne BDSM (nie te w łóżku)

Rekomendowane odpowiedzi

Duszek

 

Nie traktujmy jednak BDSM jako prywatnego folwarku osób dla których jest to sposób na życie, dominująca (nomen omen) ideologia w życiu i filozofia. Dla niektórych to będzie właśnie zabawa, odskocznia od rutyny i coś co zwyczajnie lubią i się w tym odnajdują. Nie obdziera to ani klimatu z całej jakże ważnej otoczki psychicznej ani nie czyni takich osób gorszymi od tych w związkach femdom/maledom dla przykładu

 

absolutnie tak do tego nie podchodzę, już widać na powyższych wypowiedziach, że BDSM ma wiele oblicz 

 

moja potrzeba obudziła się pod wpływem doświadczeń w poznawaniu siebie w zdradzie kontrolowanej, gdyby nie ona prawdopodobnie nigdy bym jej nie odkryła

 

a widać, z wypowiedzi, że może być to stylem życia, czasową potrzebą łóżkową itp...

 

tym nie mniej pytanie dotyczyło psychiki i etyki (nie tej w łóżku) :) 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Większość osób zrozumiało pytanie Korna jako właśnie traktowanie BDSM jako środka do odreagowania a to niekoniecznie jedyny przykład "katalizatora" czy "wentyla bezpieczeństwa". Posłużę się może przykładem.   Dyrektor firmy/banku/ważnego działu. ....... I teraz wyobraźmy sobie sytuację, że taka osoba lubi wcielać się w rolę uległego w zabawach BDSM. .....Za to z pewnością może być dla niego katalizatorem czy wentylem bezpieczeństwa.

 

 

Fakt, ja tak zrozumiałem post Korna. Jednak przykład, który Ty przytoczyłeś także nie do końca spełnia kryteria terminów "katalizatora" i "wentyla bezpieczeństwa". Założyłeś, że kompetentny, władczy, decyzyjny dyrektor będzie chciał w relacji BDSM przyjąć postawę osoby uległej... a co jeśli będzie dominującą stroną? Cały ten wywód wtedy traci racjonalność... bo przecież na pierwszy rzut oka nie jest odreagowaniem, uwolnieniem czy odskocznią. Czy zatem w takich realiach wpływ seksu na jego psychiczną formę jest inny? Czy uwalniane wtedy endorfiny działają mniej korzystnie? Seks poprawia kondycję psychiczną, kumuluje pozytywną energię dzięki czemu lepiej radzimy sobie z przeciwnościami czy ze stresem stricte. Natomiast forma tego seksu nie ma tu znaczenia. Zatem wykorzystywanie BDSM jako "zaworu bezpieczeństwa" , bo chce odreagować, bo muszę się wyżyć prowadzi w prostej linii do zachowań niebezpiecznych.

 

 

A jeśli trafiasz na naturę dominującą, której pragnieniem jest ulec.

 

Iko.... słowem kluczem jest tu pragnienie. Wiele prac badacze poświęcili zależności psychicznej natury człowieka i jego form aktywności seksualnej właśnie w odniesieniu do dominacji i uległości. Nie ma uniwersalnego wzorca, nie ma wytycznych, które określają że osoba posiadająca władzę, przebojowa, pewna siebie będzie zawsze dominująca czy odwrotnie. Zatem silna osobowość pragnąca ulec.... ulegnie.

 

 

Jeśli ta natura, jest bardzo emocjonalna, impulsywna i dla siebie sama niekiedy nieprzewidywalna w codziennych zachowaniach, to czy jesteś w stanie przewidzieć / zapanować nad nią gdy dołożysz do tego intensywność relacji seksualnej?

 

 Przewidywanie w odniesieniu do człowieka to zawsze jak wróżenie z fusów.... sami siebie czasami zaskakujemy a co dopiero inna niezależna osoba. Dominacja jednak na tym polega by zapanować, okiełznać osobowość, która chce ulec. Dotyczy to zarówno postaw bardzo poddańczych jak i tych krnąbrnych.

 

 

Czy uważasz, że to jest bezpieczne?

 

 Tu długo się zastanawiałem nad odpowiedzią. Do tej chwili.... a właściwie do tej kobiety uważałem, że to bezpieczne absolutnie. Dziś będąc w obliczu ścierania się bardzo silnych emocji, bardzo podobnych osobowości nie jestem już tak absolutnie tego pewien. Może inaczej, mam świadomość że to się może skończyć pożogą przy której pożar w burdelu to cicha msza. 

 

Mt. 24 "I nie zostanie tu kamień na kamieniu który by nie był zwalony"

 

 

Czy wtedy może jako osoba dominująca i Ty dowiesz się znowu czegoś o sobie, że tak ujmę: "okiełznując nieokiełznane, które pragnie być okiełznana " ?

 

 Oczywiście, każda relacja mnie określa, każda mnie tworzy i każda ma na mnie wpływ.

 

 

 

 

No właśnie - wiele osób tutaj pisze o kwestii natury danej osoby. I z tej natury wynikają jej relacje w BDSM. A ja na to patrzę inaczej. Dla mnie to wciąż rodzaj gry. Zaspokaja pewne moje pragnienia dominacji czy uległości fizycznej czy psychicznej, ale ogólnie nie traktuję tego chyba tak poważnie jak większość tutaj, bardziej jako kolejny element łóżkowej zabawy służący urozmaiceniu tej części mojego życia

 

 

  Źle chyba odczytujesz odwołania do natury. Powiedzmy, że ktoś znajduje przyjemność w pieszczeniu stóp, to jego naturalne pragnienie i nie ma związku z tym kim jest w życiu. Tak samo ma się to do BDSM.... ktoś lubi, chce być uległy lub dominujący bądź nie.

 

Dla Ciebie to rodzaj gry i nie traktujesz tego poważnie..... obawy z Twojego pierwszego posta brzmiały dosyć poważnie, a przcież to tylko gra dla Ciebie.

 

Urozmaicaj, eksperymentuj, baw się.... pytałeś jednak o pewne aspekty osoby doświadczone zatem uzyskałeś odpowiedzi, może nie takich oczekiwałeś, nie tak sadziłeś ze potoczy się dyskusja ale wszystko co ludzkie nie jest proste.

 

 

Z wielu wypowiedzi tu wynika, że jakoby jestem z tego powodu farbowanym amatorem BDSM, bo nie rozumiem, jaka to głęboka i intymna relacja. No nie, nie rozumiem. Dla mnie nie jest aż tak głęboka. Po prostu robię w seksie to, co sprawia mi oraz drugiej stronie przyjemność. Chyba mam prawo? :-)

 

 

Wiesz w BDSM istnieje termin switch... zapoznaj się z tym. Nie znalazłem tu wypowiedzi, które by sugerowały to co piszesz o farbowanym amatorze BDSM. Nie rozumiem też po co zakładałeś ten wątek, po co pytałeś jeśli dla Ciebie wszystko było takie proste i oczywiste, bez głębi, bez obaw , bez konsekwencji... czysta przyjemność. O co pytałeś?

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

zdecydowanie nie jest to zabawa, to jest dotykanie SIEBIE; nie chcę by zabrzmiało, że osoba dominująca jest "narzędziem" ale rzecz polega by druga strona mocno pragnęła owej dominacji psychicznej i świadomie po nią / w nią szła

Dla mnie liczy się tylko to, by obie strony tak samo tego pragnęły. To ma być szczere i naturalne pragnienie. Dlatego ważnym jest  dla mnie, by była to bliska mi osoba z którą łączy mnie zaufanie i coś więcej. Bym czuła się pewnie i nie bała się, że skrzywdzę tę osobę.

 

Nie mam ani uległej, ani dominującej natury. Przynajmniej ja siebie w żaden sposób tak nie odbieram. A jednak lubię w relacji seksualnej czasami być uległy albo dominujący. Z wielu wypowiedzi tu wynika, że jakoby jestem z tego powodu farbowanym amatorem BDSM, bo nie rozumiem, jaka to głęboka i intymna relacja. No nie, nie rozumiem. Dla mnie nie jest aż tak głęboka. Po prostu robię w seksie to, co sprawia mi oraz drugiej stronie przyjemność. Chyba mam prawo? :-)

Z których wypowiedzi wynika, że jesteś tym farbowanym amatorem?

Nie zauważyłam by ktoś tu deprecjonował Twoje podejście czysto fizyczno-seksualne do zabaw BDSM. Jak @@Kiki, polecam Ci przestudiowanie terminu switch. Może wtedy łatwej będzie Ci dojść czego dokładnie dotyczą Twoje obawy?

 

Dla niektórych to będzie właśnie zabawa, odskocznia od rutyny i coś co zwyczajnie lubią i się w tym odnajdują. Nie obdziera to ani klimatu z całej jakże ważnej otoczki psychicznej ani nie czyni takich osób gorszymi od tych w związkach femdom/maledom dla przykładu

Dokładnie i wiele osób takich znam. Dla których BDSM, to tylko urozmaicenie seksu, coś co lubią czasem wpleść w pożycie. I w żadnym wypadku nie są ani gorsi, ani lepsi od ludzi żyjących w związkach femdom/maledom.

 

Podając ten przykład chciałem bardziej okazać w nim to, że dla takiego dyrektora podobny układ może być właśnie psychicznym odpoczynkiem od codziennego podejmowania decyzji i odpowiedzialności z nimi związanej spoczywającej na jego barkach.

Nie powtórzę pytań @Kiki, ale jestem ciekawa jak się do nich odniesiesz.

Podejdę do tematu od innej strony.

Wielu uległych mężczyzn zajmuje kierownicze stanowiska. Dla części z nich uleganie w seksie w nie jest żadnym katalizatorem czy psychicznym odpoczynkiem od codziennego podejmowania decyzji, a naturalnym seksualnym zachowaniem. Tym co właśnie w seksie najbardziej ich podnieca.

Są też zwykli masochiścii, którzy z uległością nie mają nic wspólnego. Po prostu lubią ból psychiczny i fizyczny.

Jeśli dla takiego dyrektora układ BDSM jest psychicznym odpoczynkiem od codziennego podejmowania decyzji i odpowiedzialności z nimi związanej spoczywającej na jego barkach, to ja tu zaczęłabym zastanawiać się, czy to w konsekwencji nie doprowadzi do niebezpiecznych zachowań.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jednak przykład, który Ty przytoczyłeś także nie do końca spełnia kryteria terminów "katalizatora" i "wentyla bezpieczeństwa".

W mojej opinie spełnia. Twoją opinię szanuję

 

ałożyłeś, że kompetentny, władczy, decyzyjny dyrektor będzie chciał w relacji BDSM przyjąć postawę osoby uległej...

Nie założyłem, że takie osoby takie właśnie będą. Po prostu takiego konkretnego przykładu (wcale nie oderwanego od rzeczywistości) użyłem. Nic nie stoi na przeszkodzie aby inny dyrektor był dominujący w bardziej lub mniej odpowiedzialny sposób.

 

 

Cały ten wywód wtedy traci racjonalność... bo przecież na pierwszy rzut oka nie jest odreagowaniem, uwolnieniem czy odskocznią.

Ciekawa teoria. Niestety dla mnie niezrozumiała i nie wiem dlatego mój przykład nie miałby być racjonalny ani nie służyć jako właśnie przykład odskoczni.

 

Zatem wykorzystywanie BDSM jako "zaworu bezpieczeństwa" , bo chce odreagować, bo muszę się wyżyć prowadzi w prostej linii do zachowań niebezpiecznych.

Znów sprowadzasz temat do tylko jednej możliwej drogi jaką jest odreagowanie lub wyżycie się. Nie rozumiem dlaczego

 

 

Dla Ciebie to rodzaj gry i nie traktujesz tego poważnie..... obawy z Twojego pierwszego posta brzmiały dosyć poważnie, a przcież to tylko gra dla Ciebie.

To, że dla kogoś BDSM to rodzaj okazjonalnej zabawy a nie formą stylu życia i zasad na stałe przyjętych nie oznacza, że jego pojmowanie sprawy jest niepoważne. A nazywać można to różnie: grą, zabawą, eksperymentem. Samo słowo role-play tak bardzo związane z klimatem BDSM również zawiera w sobie pierwiastek "gra".

 

 

Jeśli dla takiego dyrektora układ BDSM jest psychicznym odpoczynkiem od codziennego podejmowania decyzji i odpowiedzialności z nimi związanej spoczywającej na jego barkach, to ja tu zaczęłabym zastanawiać się, czy to w konsekwencji nie doprowadzi do niebezpiecznych zachowań.

A to ciekawy wątek może być. Chętnie posłucham rozwinięcia dlatego tak właśnie uważasz

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Źle chyba odczytujesz odwołania do natury. Powiedzmy, że ktoś znajduje przyjemność w pieszczeniu stóp, to jego naturalne pragnienie i nie ma związku z tym kim jest w życiu. Tak samo ma się to do BDSM.... ktoś lubi, chce być uległy lub dominujący bądź nie.

 

Dla Ciebie to rodzaj gry i nie traktujesz tego poważnie..... obawy z Twojego pierwszego posta brzmiały dosyć poważnie, a przcież to tylko gra dla Ciebie.

 

Bo ogólnie dziś moje podejście jest takie, że tego typu klimaty są urozmaiceniem moich doznać seksualnych. I jak pisałem w pierwszym poście - tych obaw już mam mało, choć gdzieś z tyłu głowy siedzą. Ale kiedyś one były silniejsze i ciężko mi się było otworzyć na tego rodzaju seks właśnie z uwagi na nie. Im bardziej się otwieram, tym obaw mniej. Natomiast napisałem ten temat też między innymi, aby poznać opinie innych, może trochę bardziej doświadczonych osób niż ja. I wszystkie te opinie są bardzo cenne, nawet jeśli skrajnie różne. :-)

 

A poza tym - zastanawia mnie czasem, z czego wynika taka preferencja a nie inna. Uważam, że to ciekawe. Podręcznika seksuologii tu nie napiszemy rzecz jasna, ale mnie bardziej ciekawi w tym temacie nie podręcznikowa wiedza, tylko doświadczenia i przemyślenia innych.

 

Wiesz w BDSM istnieje termin switch... zapoznaj się z tym. Nie znalazłem tu wypowiedzi, które by sugerowały to co piszesz o farbowanym amatorze BDSM. Nie rozumiem też po co zakładałeś ten wątek, po co pytałeś jeśli dla Ciebie wszystko było takie proste i oczywiste, bez głębi, bez obaw , bez konsekwencji... czysta przyjemność. O co pytałeś?

 

Tak, myślę, że jestem dobrym przykładem switcha. Niektóre wypowiedzi odebrałem trochę w ten sposób - jakby tłumaczenie mi, że nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. A czy wszyscy tak naprawdę rozumiemy do końca, z czego się biorą nasze potrzeby i dlaczego lubimy ogórkową, a nie pomidorową na przykład? Pewnie nie. I do końca pewnie nie zrozumiemy, ale czasem fajnie po prostu o tym porozmyślać.

 

Pytałem, bo temat jest ciekawy. Czy dla mnie wszystko jest tak proste i oczywiste? Nie, zresztą mało rzeczy dla mnie jest takich, lubię drążyć, zaglądać pod kieckę wielu różnym - wydawałoby się - prostym zjawiskom.

 

Obawy i lęki - jakieś są, jednak na pewno jest ich zdecydowanie mniej, niż kiedyś.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja to widzę jako świadomą drogę w siebie. Nie widzę tego jako negatyw o ile idziesz po to świadomie i odpowiedzialnym towarzystwie. Dlaczego piszesz o paleniu mostów (odczytuję to negatywnie a nie progresywnie)?

Bo ja mam właśnie mam obawy, że to mogłoby się w negatywne sytuacje i emocje przerodzić - takie, których można już później nie wyprostować i nie naprawić. W pewnym sensie autodestrukcyjne, ale 

 

A w tych słowach wyczytuję odpowiedzialność, którą niesiesz w sobie. Dobrze je interpretuję?

 właśnie dobrze interpretujesz. Właśnie dlatego, że mam świadomość, dokąd może mnie to zaprowadzić to staram się odpowiedzialnie przewidywać i mam nadzieję w porę samą siebie powstrzymać. 

 

 

 

Świadomie wybieram partnera, spoza kręgu. Musi to być osoba wybitnie silna i bardzo świadoma. Zresztą mi R powiedział, że nie jest w stanie spełnić tej mojej potrzeby. On jej nawet nie jest w stanie pojąć. 

Czyli potwierdzasz, że moje "środki zaradcze" są słusznym rozwiązaniem. I dlatego warto rozmawiać. Nawet na takie z pozoru trudne tematy. 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Dominacja to nie walka czy wyżywanie-wyładowywanie się na ofierze. A uległość to nie karanie siebie za złe zachowania.

 

A dokładniej, dominacja w jej dojrzalszym wydaniu. Zarówno ta uprawiana dorywczo, jako chwilowa zabawa, jak i ta, która jest dla obu stron (!) naturalnym sposobem na harmonijny związek. W momencie gdy pojawia się "motywacja negatywna" wkraczamy na teren patologii. Granica jest płynna acz wyraźnie wyczuwalna. Zazwyczaj niestety tuż po fakcie.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Siedzi tu Wichura i pisze jak wściekły, to weszłam zobaczyć co go tak zaabsorbowało. Z niejakim trudem pod koniec (późna godzina) ale udało mi się przeczytać 98% postów w całości, więc mam nadzieję, że dość dobrze przyswoiłam sobie dynamikę dyskusji.

 

Głównym pytaniem było: czy uprawiając seks w klimacie BDSM można się zapędzić i skrzywdzić którąś ze stron.

Podpytania: kto jest w grupie ryzyka? jakie zachowania świadczą o tym, że zbliżamy się do tej granicy?

Pytanie klasyczne: na co komu BDSM ;)

 

Ujmę to w swoim stylu oraz w oparciu o literaturę przemiotu.

 

:69: Jesteś stabilną emocjonalnie osobą która na co dzień preferuje klasyczny seks aż któregoś dnia usłyszysz o BDSM i uznasz: "Ciekawe.... Helena, a może by...". 

 

Przypuszczalny efekt: spróbują odegrać role ala 50 twarzy Grey`a dla zabawy. Może spodoba im się i będą się w to bawić (z naciskiem na zabawę, udawanie)/nie spodoba się i to zarzucą.

Ryzyko że Janusz zacznie przekraczać granice Heleny: znikome, prędzej będzie co chwila myślał, czy mu wolno/nie wolno/co ona na to/co sądziedzi/ co by jego matka pomyślała i będą tak bardzo daleko jakiejś granicy, że to będzie tak BDSMowe jak w.w Grey.

 

:bomb: Na ogół jesteś stabilną emocjonalnie osobą ale niekiedy czujesz, że czegoś ci brakuje, coś budzi Twoją frustrację. Nie umiesz tego nazwać. Słyszysz przypadkiem jak koleżanka żony, Helena, opowiada jej cicho o tym co jej Janusz wymyślił. Czujesz pot na czole i pęd myśli. Przeglądasz potajemnie fora, strony i filmy. Czujesz, że wsiąkasz w temat. Czujesz, że on w jakiś sposób daje ci to, czego ci brakowało. Z obawami typowego męża z forum Cuckoldplace na temat swojego "comingoutu" wyznajesz żonie pragnienie spróbowania tego lub owego. Lub na odwrót - zona mężowi, wiadomo. Idziemy scenariuszem, że druga strona się zgadza.

 

Przypuszczalny efekt: nie wiesz gdzie idziesz. To uzupełnia lukę, ale lukę po czym? Pewnie wyjdzie w trakcie, jeśli analizujesz swoje myśli, emocje i czyny równie wnikliwie, jak Iko posty ;-) Włazisz na pole minowe. Albo dowiesz się bez szkód dla nikogo, albo już po fakcie, kiedy przegniesz i coś rozwalisz (np. swój związek). 

 

:less: Jesteś niestabilnym emocjonalnie, pokiereszowanym przez życie człowiekiem, który sięga po rózne formy destrukcji innych lub autodestrukcji. A jednak udaje Ci się wejść w związek! Zwykle jednak takie związki pełnią tu konkretne zadanie: kontynuują zaburzone więzi i relacje ze wcześniejszych etapów życia, trzymają przy życiu albo od niego odwodzą etc.
Przypuszczalny efekt: bycie gwiazdą czołowych gazet w artykule dotyczącym strasznego odkrycia w jednej z Kieleckich piwnic....

No ok, bardziej serio ;) Zapewne to jest ten moment, kiedy BDSM służy do destrukcji jednej lub obu stron. Seks i jego otoczka służą do zaspokajania innych potrzeb, niż prokreacji czy afirmacji uroków ciała i ludzkiej psychiki. 

 

:uwaga: Jesteś stabilnym emocjonalnie człowiekiem który w seksie typu BDSM poszukuje form relaksu tak samo, jak w sporcie ekstremalnym czy innym hobby, które daje dużo mocnych wrażeń. Może to wynikać albo z trudów życia na co dzień i chęci oderwania się od przyjętych ról, a może masz układ nerwowy, który najlepiej reaguje na mocne doznania.

Przypuszczalny efekt: kiedy dojdziesz do granicy pewnie zapali ci się lampka z napisem: "Whoaaaaa zwolnij! Człowieku, to już chore jest...".i dasz sobie spokój.ALE jeśli masz tendencję do zachowań typu "najpierw robię, potem myślę" to jest ryzyko, że najpierw komuś przekroczysz granicę albo sam się na to zgodzisz, a potem usiądzisz i zrobisz refleksję, że znowu cię poniosło.

 

:s: Coś wydarzyło się w Twoim zyciu takiego, że mogłaś być przysłowiową Heleną czy Januszem, ale się sp....o. Może ktoś cię molestował? A może miałeś rodzica, który uważał, że dyscyplinę egzekwuje się przemocą? Grunt, że to przerobiłeś, żyjesz spokojnie i stabilnie, nie jesteś tam, gdzie ludzie dwa akapity wcześniej, ale...Hm...No właśnie- ALE. Jak przychodzi do seksu, puszczania emocji i tematu poddania, fizyczności, zaufania i wielu innych, to nagle odczuwasz pragnienia twojej mrocznej, pokrzywdzonej strony.

Możliwy efekt: jeśli wiesz co się dzieje i o co chodzi, czego pragniesz. To stawiasz granicę stabilną jak mur chiński i przerabiasz godzenie się z sytuacją. Możesz w tym odnaleźć też wiele satysfakcji i autoterapii. 

W innej sytuacji - psychika może polecieć Ci w kosmos na dźwięk jednego,nawet bardzo neutralnego słowa zadanego w nieodpowiedniej chwili.

 

:) Masz dominującą/uległa osobowość i wejście w taką rolę jest dla Ciebie równie naturalne, co picie wody oraz mycie zębów.

Efekt: "...ale jak to kobieta też jest aktywna w seksie? Kobieta biernie oddaje się mężowi, Janusz, jakie znowu <<na jeźdźca?!>>..." :P;) Ze zdziwieniem możesz odnotować, "to można w ogóle inaczej? przecież to facet przejmuje inicjatywę i jest dominujący w seksie!". Ocieracie się świadomie lub nie o BDSM. Albo to ocieranie jest bardzo dalekie od tematu, zachowujecie się tak, ale bez gadżetów czy scenariuszy, więcej tu presji/uległości psychicznej jak shibari i dildo. Co będzie? A czort go wie! Zależy czy za tym naturalnym odczuwaniem nie pójdą jakieś głębsze problemy, ale tu zakładam, że są to osoby z którymi życie obeszło się łagodnie.

 

 

To jest to co mi przychodzi na szybko do głowy. Pomieszałabym też trochę scenariusze. Np. mogę na co dzień nie szukać mocnych wrażeń, ale jak mam lepszy/gorszy okres w życiu to taka rola może pełnić tę samą funkcję co np. metoda terapii jaką jest DRAMA. Wejśc na chwile w te buty, poczuć się, wyjść... Dlaczego od razu mam wchodzić tylko na serio? A takie chwilowe wejście może mi otworzyć oczy na inną perspektywę. 

 

Na koniec - to co Korn opisałeś, to dla mnie raczej klasyczny przykład małżeństwa, gdzie uczucie już wygasło ale starają się jeszcze je reanimować. Najpierw gadżety potem, co logiczne, posuwanie się dalej, bo po krótkim zafascynowaniu nowością wracamy do sedna sprawy (czyli there`s no love anymore). Ci widać doszli tam, gdzie bezkarnie mogą się niszczyć nawzajem pod płaszczykiem :"przecież to tylko układ". Nikt kto kocha drugą stronę nie będzie dążył do jej cierpienia, nawet jeśli ma do tego zapędy. 

 

Mówię to jako osoba, która odkryła w sobie sadystyczne ciągoty. Pierwsze co robię, to ich nie realizuje, bo one się równają przekroczeniu granicy i każda zgoda typu "ok, chce tego" to u mnie gwałtowny spadek chęci na daną rzecz. Bo tu pojawiła sie zgoda. A nie o to chodziło  :lach:

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wow, ale ciekawa analiza! Cholernie mi się podoba, jak to przedstawiłaś.

 

:uwaga: Jesteś stabilnym emocjonalnie człowiekiem który w seksie typu BDSM poszukuje form relaksu tak samo, jak w sporcie ekstremalnym czy innym hobby, które daje dużo mocnych wrażeń. Może to wynikać albo z trudów życia na co dzień i chęci oderwania się od przyjętych ról, a może masz układ nerwowy, który najlepiej reaguje na mocne doznania.

Przypuszczalny efekt: kiedy dojdziesz do granicy pewnie zapali ci się lampka z napisem: "Whoaaaaa zwolnij! Człowieku, to już chore jest...".i dasz sobie spokój.ALE jeśli masz tendencję do zachowań typu "najpierw robię, potem myślę" to jest ryzyko, że najpierw komuś przekroczysz granicę albo sam się na to zgodzisz, a potem usiądzisz i zrobisz refleksję, że znowu cię poniosło.

 

No właśnie w tej grupie siebie widzę przede wszystkim. I może delikatnie w tej grupie poniżej:

 

:s: Coś wydarzyło się w Twoim zyciu takiego, że mogłaś być przysłowiową Heleną czy Januszem, ale się sp....o. Może ktoś cię molestował? A może miałeś rodzica, który uważał, że dyscyplinę egzekwuje się przemocą? Grunt, że to przerobiłeś, żyjesz spokojnie i stabilnie, nie jesteś tam, gdzie ludzie dwa akapity wcześniej, ale...Hm...No właśnie- ALE. Jak przychodzi do seksu, puszczania emocji i tematu poddania, fizyczności, zaufania i wielu innych, to nagle odczuwasz pragnienia twojej mrocznej, pokrzywdzonej strony.

Możliwy efekt: jeśli wiesz co się dzieje i o co chodzi, czego pragniesz. To stawiasz granicę stabilną jak mur chiński i przerabiasz godzenie się z sytuacją. Możesz w tym odnaleźć też wiele satysfakcji i autoterapii. 

W innej sytuacji - psychika może polecieć Ci w kosmos na dźwięk jednego,nawet bardzo neutralnego słowa zadanego w nieodpowiedniej chwili.

 

To wszystko jest bardzo ciekawe - z jak różnych przyczyn mogą się brać te potrzeby seksualne. I jak różnie mogą na dane osoby oddziaływać. Kurna, dzięki za świetną i przemyślaną odpowiedź! :-)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

W mojej opinie spełnia. Twoją opinię szanuję

 

 

Ja Twoją również szanuję niemniej ze względu na błędy merytorycznych założeń i zupełnie nietrafiona nomenklaturę terminów zgodzić się z nią nie mogę.

 

 

Nic nie stoi na przeszkodzie aby inny dyrektor był dominujący w bardziej lub mniej odpowiedzialny sposób.

 

Zupełnie nic nie stoi na przeszkodzie i to jest właśnie clou problemu.

 

 

Ciekawa teoria. Niestety dla mnie niezrozumiała i nie wiem dlatego mój przykład nie miałby być racjonalny ani nie służyć jako właśnie przykład odskoczni.

 

 

Przez wspomniane już błędne merytoryczne założenia i semantykę w nazewnictwie. 

 

Merytorycznie.... Jeśli ów mężczyzna oddaje się praktykom BDSM ponieważ takie są jego seksualne preferencje (natura), potrzeby, fascynacje czy choćby chęć urozmaicenia życia seksualnego mamy do czynienie z prawidłowym choć perwersyjnym spełnieniem seksualnym. Wtedy jego stanowisko, pozycja społeczna nie ma tu związku, równie dobrze jak prezesem korporacji mógłby być odźwiernym. Natomiast jeśli jak piszesz jest to dla niego "zaworem bezpieczeństwa" formą radzenia sobie z codziennością sfery zawodowej, jeśli wynika to z zajmowanego stanowiska mamy tu do czynienia z patologicznym zaburzeniem seksualnym. Jeśli uległość seksualna jest sposobem na radzenie sobie z odpowiedzialnością takie zachowanie jest niebezpieczne psychicznie.

 

Terminologia...  Pierwszy problem to "zawór bezpieczeństwa" z definicji to mechaniczne urządzenie, które w układzie fluidalnym zapobiegają powstaniu nadmiernego ciśnienia skutkującego zniszczeniem układu. Przenosząc to pojecie na naszą dyskusje jeśli praktyki BDSM są "zaworem bezpieczeństwa" to wnioskując bez nich ów człowiek zostałby zniszczony psychicznie, zawodowo czy społecznie. Zatem BDSM jako zawór bezpieczeństwa jest zaburzeniem psychicznym, niezdolnością do radzenia sobie z rzeczywistością zawodową , kulturową itp. Katalizator z definicji czynnik pozwalający przy zmniejszonym nakładzie uzyskać rezultat równy bądź większy od otrzymywanego bez zastosowania katalizatora. Czyli, że ów dyrektor bez tych praktyk jest mniej wydajny, mniej decyzyjny, mniej kompetentny? Jeśli tak to ponownie mamy do czynienia z przeniesieniem jakiejś  sfery życia w seksualność co jest zaburzeniem.

 

 

Znów sprowadzasz temat do tylko jednej możliwej drogi jaką jest odreagowanie lub wyżycie się. Nie rozumiem dlaczego

 

Użyta terminologia wymusza takie sprowadzenie.

 

 

To, że dla kogoś BDSM to rodzaj okazjonalnej zabawy a nie formą stylu życia i zasad na stałe przyjętych nie oznacza, że jego pojmowanie sprawy jest niepoważne. A nazywać można to różnie: grą, zabawą, eksperymentem. Samo słowo role-play tak bardzo związane z klimatem BDSM również zawiera w sobie pierwiastek "gra".

 

Nie to zupełnie miałem na myśli. Zauważ, że w pierwszym poście @Korn stawia dość fundamentalne pytania: 

 

Czy jeśli będzie tego w pewnym momencie za dużo, za mocno, to czy nie wyzwoli to może we mnie jakichś niefajnych skłonności pozaseksualnych? A może właśnie seks w klimacie BDSM jest dobrym katalizatorem, wentylem bezpieczeństwa? Możemy bezpiecznie wyładować swoją potrzebę dominacji czy uległości i dzięki temu w codziennym życiu panujemy nad tego typu pragnieniami? 

 

 

By w późniejszej fazie dyskusji określić siebie i swoje postrzeganie BDSM w taki sposób:

 

Zaspokaja pewne moje pragnienia dominacji czy uległości fizycznej czy psychicznej, ale ogólnie nie traktuję tego chyba tak poważnie jak większość tutaj, bardziej jako kolejny element łóżkowej zabawy służący urozmaiceniu tej części mojego życia.

 

 

To mnie jakoś tak zdziwiło... i tyle.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...