po „awansie” na bulla? kobiece reakcje i męskie zachowania

[Łysy 1 924]

Czyli niejako pchasz go do niewierności z pobudek egoistycznych i liczysz, że zrobi to dla Ciebie. Szatan, nie kobieta!

[Cuckoldplace✩ 8 777]

a teraz pragnę podziękować, tym kilku osobom, które porozmawiały ze mną na ów temat prywatnie

 

i wniosek z tego jaki mam, to niestety, jeśli w kobiecie nie ma choć pierwiastka rogatki, to jej ewolucja w tę stronę, jest cholernie trudna, bolesna i nie zawsze możliwa 

 

tym bardziej, chylę czoło przed Kobietami, które tę drogę przeszły i potrafią w niej funkcjonować; w mojej ocenie to jest z Waszej strony wielki dar 

 

ja na dzień dzisiejszy, choć wolę mam wielką, to szczerze żałuję że taki pomysł w ogóle mi przyszedł do głowy - już mnie to dużo psychicznie kosztuje i bujam się od totalnej obojętności po rozpacz

 

edit:

a między nimi jest też myślenie na zimno - że to przecież nic nie znaczy, że skoro wiem jaka ja jestem po spotkaniach to przecież warto mu to ofiarować.... 

 

już nie pamiętam kiedy mi ta myśl zaświtała, ile siedziała w mojej głowie, zanim ją wypowiedziałam i zaproponowałam drobne małe kroki w tę stronę...

 

zamęt czuję w swojej głowie dzisiaj straszny

[rita✩ 7 323]

Kiedyś mnie tu Wichura wywołał,dopiero teraz mam czas odpowiedzieć. Przepraszam ze nie bedzie polskich liter,mobile,wiecie jak jest.

 

Jak wspomnial-zadnego pasowania nie bylo. Wczesniej spotykalismy sie w czworokatach i bardziej mnie to bawilo. Lezalam z cudzym mezem/chlopakiem/kochankiem i tak sobie popatrywalismy rzucajac czasami zarcik albo wracajac do siebie.

 

W takim ukladzie czulam ze mam wszystko pod kontrola i bardziej jakbym byla w kinderparku. Jeszcze jak danej pani bylo dobrze to komentowalam w stylu:"No,mnie sie to tez podoba". Wiele tez tu dawwly pary z ktorymi sie widywalidmy: kochajace sie,szanujace, ze stabilna samoocena i jasnymi zasasami zwiazku. Raz zwiazek tak luzny ze z kolei nie byloby czego burzyc

 

Gdy puszczalam Wichure na spotkanie solo to bylo z osoba ktora juz ciut kojarzylam, nie czulam sie z zadnej strony zagrozona z jej strony, rozmow nie czytalam ale mijalam czasem Wichure jak sobie pisali i kazalam pozdrowic od zony. Jak jechal na spotkanie to on mowi,ze chodzilam nakrecona,ale bardziej sie przejmowalam zeby sie dobrze bawil i nie wrocil nie w sosie. Czy cos takiego. A na drugim miejscu byl przyjemny dreszczyk ze sobie sprobuje czegos nowego,moze tez cos nowego wyniesie dla nas dwojga? Na trzecim dalabym poczucie sprawiedliwosci,tj skoro ja bym mogla niech i on moze.

 

Z rzeczy niefajnych to szlag mnie trafia gdy poczuje ze dana hotka zabiera mi swiety,nietykalny i reglamentowany czas dla rodziny. Jesli chcialabym zebysmy we trojke potoczyli z dzieckiem pileczke a widze ze ktos probuje chatowac z Wichura to awantura gotowa. Jesli zasypiam,budze sie,jest po 23 i bez ustalenia tego ze mna jest j.w to jestem gotowa klocic sie do polnocy i jeszcze z rana.

 

Jesli dana HW bedzie singielka,bedzie miec n-tematow z mezem i ogolnie beda sie super dogadywac to tez mnie szlag trafi,bo to jednak moja rola,bede sie czuc zagrozona.

 

Hotki posiadajace to czego czuje fizyczny niedostatek tez mnie tak po ludzku bola,jesli nagle slysze ze sie W podobaja. Zawsze wtedy mi sie odpala w glowie,ze jak ona ma i mu sie podoba to jesli ja nie mam...*

 

*chociaz wiem ze to nie jest takie jednoznaczne ale z glosem w glowie nie zawsze wygrasz.

 

Konkluzja: jesli moj maz umawia sie z kims kogo nie odczuwam jako konkurencji,z kim laczy go tylko erotyczna fascynacja a nie 100 wspolnych tematow i jesli ta HW ma za duzo do stracenia zeby jej przyszly do glowy orientalne pomysly zmiany meza,to nawet jest spora szansa ze sie polubimy,wypijemy kawe,wymienimy mezow

[Sailor&Lula 10 084]

W dniu 3.12.2017 o 19:06, napisano:

Dlatego, że jestem sprawiedliwa. Nie lubię brać, niczego nie dając

Strasznie mnie intryguje takie podejście. Brzmi to tak, jakbyś spotykając się z kochankami, nic nie dawała Mężowi. W kontekście czysto swingerskim takie podejście jest dla mnie jeszcze zrozumiałe, ale w aspekcie typowo cuckoldowym - Twoje słowa nabierają innego znaczenia.

 

Dla mnie sprawiedliwością jest to, że każdy robi to co chce w ramach takich, na ile druga osoba czuje się komfortowo. Nie koniecznie dla obu stron muszą to być te same ramy...

 

Lula. 

[może? 4 598]

2 godziny temu, napisano:

Strasznie mnie intryguje takie podejście. Brzmi to tak, jakbyś spotykając się z kochankami, nic nie dawała Mężowi. W kontekście czysto swingerskim takie podejście jest dla mnie jeszcze zrozumiałe, ale w aspekcie typowo cuckoldowym - Twoje słowa nabierają innego znaczenia.

 

Dla mnie sprawiedliwością jest to, że każdy robi to co chce w ramach takich, na ile druga osoba czuje się komfortowo. Nie koniecznie dla obu stron muszą to być te same ramy...

 

Lula. 

Nas w kontekście cuckold nie należy czytać, Lu. 

I faktycznie mam wrażenie, że spotykając się z kimś, raczej mężowi zabieram niż daję... Nie mamy w sobie tej radości z wolności partnera, którą macie Ty i Sailor.

Trójkąty są inne-wtedy nie widzę żadnej straty. Niczyjej.

[może? 4 598]

W dniu 2.02.2020 o 16:55, Sailor&Lula napisał:

 

 

Dla mnie sprawiedliwością jest to, że każdy robi to co chce w ramach takich, na ile druga osoba czuje się komfortowo. Nie koniecznie dla obu stron muszą to być te same ramy...

 

 

No właśnie - strefy komfortu jednej osoby mogą więc poważnie zawęzić możliwości drugiej.