Skocz do zawartości
pawel1969

Utrzymanka

Rekomendowane odpowiedzi

Z Agnieszką to była mołość od pierwszego wejżenia, choć poznaliśmy się w szczególnych okolicznościach.
Kolega miał wieczór kawalerski. Bawiliśmy się w szóstkę w domu innego kumpla. Był alkohol, obejżeliśmy
mecz no i przyszedł czas na panienkę. W ogłoszeniu przy telefonie było imię, a właściwie pseudonim
Agnes. Gdy przyjechała nikt z nas nie mał pewności czy Agnes ma skończone osiemnaście lat. Miała, ale
ledwo ledwo. Była szczupła, średniego wzrostu i miała miłą twarz o delikatnych rysach. To zajęcie nie
pasowało do niej ani trochę. Zadarty nosek, piegi, ciemne włosy spięte w kitki. Ubrana była w dżinsową
spudniczkę i białe podkolanówki. Jeszcze nie widziałem tak chudych ud, ale w sumie była seksowna.
Było sporo zabawy i smiechu przy zgadywaniu kto jest panem młodym. Potem Agnes zatańczyła na środku.
Byłem pod wrażeniem jak poruszało się jej szczupłe ciało. Czułem że mam wypieki, gdy sięgnęła pod
spódniczkę i ściągnęła różowe majteczki. Kręciła seksownie tyłeczkiem a my momentami widzieliśmy
jej wąską kreseczkę. Odwracała się do nas i uśmiechała, ale to był uśmiech pozbawiony pewności siebie.
Była nostalgicznie zamyślona, a nawet miałem wrażenie, że smutna. Tańcząc cofnęła się do Marcina,
czyli pana młodego. Wsunął jej banknot za pasek spódniczki i zanurkował głową między uda. Ja z
chłopakami dopingowaliśmy go jak wylizywał jej szparkę.
- Chcesz iść do sypialni? - spytała.
Byłem zakochany w jej głosie. Taki niewinny i miły. Za krawat wyprowadziła go z salonu i zamknęli za
sobą drzwi, ale słyszeliśmy jej wysokie piski. Marcin wrócił po dwudziestu minutach.
- Kto teraz panowie?
Chlopaki ruchali Agnes po kolei. Każdy poza panem młodym musiał osobno zapłacić. Ja poszedłem na końcu.
- Jestem Adam. Mogę usiąść obk ciebie?
Dałem jej sto złotych i spytała na co mam ochotę. Rozmawiało mi się z nią jak z żadną dziewczyną do
tej pory. Jako jedyny jej nie przeleciałem. Gdy stwierdziłem, że kończy mi się czas poprosiła, żebym
jeszcze został. Nigdy nie zaponmę pocałunku jakim mnie obdarzyła na koniec. Spytałem czy umówi się
ze mną, ale odpowiedziała, że się nie umawia na randki. Zauważyłem smutek w jej oczach.

Tydzień później zadzwoniłem do niej. Nie miała czasu. Nie odpuszczałem a ona mnie spławiała, jednak
nie potrafiłem przestać o niej myśleć. Upór się opłacił i w końcu umówiła się ze mną na randkę.
Zaczęliśmy się spotykać. Chciałem tego mimo jej zajęcia i tego czego jeszcze się o niej dowiedziałem.
Zaczęła jako szesnastolatka. Chodziła do galerii obciągać facetom w toalecie za prezenty. Chodziła
zawsze w modnych ciuchach i miała na wszystko, choć jej rodzina jest bardzo biedna. Nie wierzyła, że
nam się uda i że może żyć inaczej. Obiecałem, że jej nigdy nie zostawię i oświaczyłem się. Nie
rządałem, żeby zostawiła swoje życie. Namówiłem ją tylko żeby wróciłą do szkoły. Wsystko szło w
dobrym kierunku. Jako dowód mojej miłości obiecałem Agnieszce, że zaczekam z tym do ślubu, choć
pragnąłem ją tak, że ledwo sobie z tym radziłem. Przyjęła moją deklarację i postanowiliśmy, że
będziemy mieć noc poślubną jakiej nie ma dzisiaj nikt.
Chodziliśmy na imprezy i spotykaliśmy się z naszymi znajomymi. Niektórzy wiedzieli o Agnieszce więcej
inni mniej. Czasem znikała podczas imprez z jakimś moim kolegą. To było dla mnie najtrudniejsze.
Raz urządziłem imprezę w moim domu rodzinnym.  Nakryłem ją w mojej sypialni z moim najlepszym
przyjacielem Andrzejem. Ruchał ją na wznak na moim biurku. Postanowiłem się nie ujawniać. Patrzyłem
chwilę przez uchylone drzwi po czym się wycofałem i wróciłem do innych gości. Potem dowiedziałem się
że Andrzej zapłacił jej stówę.
Gdy skończyłem studia i dostałem pierwszą pracę, podstanowiłem porozmawiać z Agnieszką. Zgodziła się
odstawić facetów i skupić na nauce. Byłem w stanie zagwarantować jej skromne utrzymanie. Wynająłem
kawalerkę i ustaliliśmy datę ślubu. Wyszła za mnie niecały rok odkąd się poznaliśmy. Dwa tygodnie po
jej dziewiętnastych urodzinach. Ślub był skromny w przeciwieństwie do nocy poślubnej. Wróciliśmy
pierwszy raz wspólnie do mojej a właściwie już naszej kawalerki. Byliśmy tylko my. Ja, Agnieszka,
żadnych innych facetów, żadnej przeszłości i tylko cudowny seks. Rano zrobiłem jej niesamowite
śniadanie do łóżka. Wokół na podłodze stały wazony z różami.

Byliśmy szczęśliwi, choć czasem dopadała nas przeszłość Agnieszki. Kiedyś byliśmy na zakupach, gdy
zatrzymał się obok nas czarny mercedes, bardzo elegancki. W środku siedział starszy facet, dosć tęgi
z siwiejącą sporą brodą.
- Wszędzie cię szukałem. - powiedział do Agnieszki. - Nie mogę się dodzwonić.
- Już się tym nie zajmuję Zbyszek. Zadzwoń do Iwony albo Majki.
- Chce mi się ruchać i chcę ciebie. Bądź na ósmą. Wiesz, że dbam o swoje dziewczyny.
- Jestem teraz mężatką. Przytro mi, ale nie przyjdę. Cześć.
- Jak sobie chcesz mała. Życzę szczęścia.
Agnieszka opowiedziała mi o Zbyszku. Jest bardzo bogaty i lubi młode dziewczyny. To z nim straciła
dziewictwo. W wieku szesnastu lat dała mu się zruchać za nowe dżinsy.

Żyliśmy skromnie ale jakoś dawaliśmy radę. Trzymała nas nasza miłość. Narazie nie stać nas było na
dłuższe wakacje, ale dużo o nich fantazjowaliśmy. Że kiedyś pojedziemy daleko, gdzie będzie ciepło
i będziemy sączyć drinki pod palmami. Proza życia w końcu nas dopadła. U mnie w pracy skończyły się
wysokie premie. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Szkoła Agnieszki sporo kosztowała, nie wówiąc o tym,
że nie mogła już sobie pozwolić na ubieranie się jak kiedyś.
Agnieszka otworzyła drzwi lodówki. Oprócz kawałka żółtego sera tylko puste półki. Ja siedziałem
przy stele w kuchni i piłem kawę.
- Ile masz w portfelu? - spytała.
Sięgnąłem do kurtki. W przedziale na banknoty pusto. Trochę zaprzęczało. Wysypałem na stół trochę
miedziaków. Agnieszka dosypała ze swojego portfela. Mieliśmy razem cztery pięćdziesiąt.
- Do wypłaty osiem dni. - powiedziałem.
- Może pożyczysz od kogoś?
- Andrzejowi wiszę już dwieście. Głupio mi.
Usiadła mi na kolanach i wtuliła we mnie. Objąłem żonę. Długo nic nie mówiliśy. W końcu ona wyszeptała:
- Zadzwonię do Zbyszka.
Czułem jak nadchodzą mdłości. Poczułem sie niedobrze. Spojżałem Agnieszce w oczy i przytaknąłem.
Poszła po telefon. Wiedziałem, że to dla niej trudne, więc gdy wróciła i usiadła przy mnie wziąłem
ją za rękę. Wybrała jego numer.
- Cześć.
Milczenie. Potem się zaśmiał.
- Witam, witam. Wczoraj nie byłaś dla mnie zbyt miła.
Słyszałem dokładnie co mówi.
- Wiem. Mam trochę wolnego czasu. Mieszkam teraz z mężem. Masz ochotę przyjechać?
Znów śmiech.
- Chętnie obejżę twoje nowe gniazdko i poznam męża.
Agnieszka podyktowała mu adres.
- Będę wieczorem. Pamiętasz, że pizda ma być wygolona.
- Wiem. Dziękuję Zbyszek.

Agnieszka była bardzo przejęta mną. Nie chciała mnie krzywdzić. Obiecałem jej że wszystko zniosę i
uświadomiłem, że to ona siię poświęca. Nie powiedziałem tylko, że jestem podniecony całą tą sytuacją.
Tym że zaraz jakiś bogaty, stary dupek przyjdzie i w moim domu zrucha moją młodą żonkę. Agnieszka
poszła się przebrać. Zbyszek lubił gdy jest w ciasnych majtkach, takich wrzynających się w cipkę i
ciasnej koszulce bez stanika pod spodem. Przyszedł o dziewiątej. Agnieszka przedstawiła nas sobie.
Byłem dla niego uprzejmy a on dla mnie. Usiedliśmy w kuchni. Zresztą nie było za bardzo gdzie.
Mieliśmy tylko kuchnię i niewielki salonik, który był w zasadzie sypialnią.
- Chcesz herbatę Zbyszek? - spytała.
- Kawę.
Dziewnie się czułem patrząc jak Agnieszka chodzi przy nim po kuchni w samych majtkach i to takich.
Gdy tylko przechodziła obok obmacywał jej tyłek a ona nie tylko na to pozwalała, ale wręcz wypinała
się ku niemu. Nie tak wyobrażałem sobie szczęśliwe małżeństwo i czułem ogromne emocje, gdy mi ją
obmacywał. Ale chciałem tych emocji. Stanął mi ale nie przyznałem się Agnieszce. Poczuła to dopiero
gdy podała kawę Zbyszkowi i przyszła usiąść mi na kolanach.
- A więc odchodzisz z branży? - zagaił.
- Tak. Odchodzę. Jestem szczęśliwa z Adamem.
Uśmiechnęła się do mnie i wymieniliśmy pocałunek.
- Miło się patrzy na młodych zakochanych. Zazdroszczę wam. Więc co ja tu robię?
- Mógłbyś nam pożyczyć trochę do wypłaty. Oddam z odsetkami.
Zbysszek się zaśmiał.
- Ja nie pożyczam kasy mała. Nie jestem bankiem.
- Wiem, ale pomyślałam, że może nam pomożesz. Nie znam nikogo, kto by miał tyle forsy.
- No i ile na tym zarobię? Sory, ale co mi po forsie. Mnie interesuje to co można za nią kupić.
Głaskałem plecy żony, żeby dodać jej otuchy. Była moja i tylko moja.
- Dobrze Zbyszek. - powiedziała - Mogę zarobić te pieniądze.
- Słucham.
- No wiesz o co mi chodzi.
Zbyszek wyjął gruby portfel, wyciągnął z niego banknot i podał mi go. To była stówa.
- Dzięki - powedziałem zgaszony i schowałem do swojego portfela.
- Mam ci obciągnąć tutaj czy w sypialni? - spytała Agnieszka.
Zbyszek znów wykrztusił z gardła ten swój grubiański śmiech.
- Nie rozumiemy się mała. Płacę stówę za ruchanie.
Agnieszka miała zaskoczoną minę osoby oszukanej.
- Dziewczynom płacisz za to trzysta.
- Jak chcesz. Nikt cię nie zmusza.
Oparła czoło o moje czoło szukając potwierdzenia w moich oczach. Nie zrobiła by tego bez mojego
przyzwolenia. Pocałowałem ją i powiedzałem że ją kocham, a także, że będę tu cały czas. Wstała.
Poszła do niego i usiadła mu na kolanach, tyłem do niego. Obróciłą głowę i zaczęli się lizać.
Zrobiło mi się niedobrze. Oparłem głowę. Zbyszek wsuwał swój spleśniały język w gadło mojej
młodziutkiej żony. Patrzyłem przez palce rozdarty między sprzecznymi uczuciami. Wsunął swoje
wielkie łapska pod jej koszulkę i pieścił drobne piersi.
- Twoja żona ma boskie cycki Adam. Gratuluje. Uwielbiam takie młode jędrne ciała.
Masował dłońmi jej brzuch pod bluzką i cały czas się lizali. To było obleśne. Ręka często schodziła
niżej wchodząc pod jej majteczki, które szybko zrobiły się mokre. Agnieszka rozsunęła mocno nogi.
- Lubisz się jebać ze Zbyszkiem kochanie? - spytał.
- Bardzo. - wydyszała. - Wyruchaj mnie Zbyszek.
Zrobiło mi się całkiem niedobrze.

Wstali i poszli do sypialni. Ja też wstałem.
- Chcesz, żebym był przy tobie kochanie? - spytałem.
- Nie chcę cię ranić. Może zaczekaj tutaj.
- I tak będę wszystko słyszał. Chcę to przeżyć z tobą.
Zbyszek nie protestował więc wszedłem za nimi do sypialni. Uklekła, żeby possać jego obleśnego kutasa
nad którym wisiał wielki, tłusty brzuch. Potem wstała. On zdjął jej majtki i położyła się na wznak
na łóżku. Nogi poszły na boki. Usiadłem na łóżku przy niej i wziąłem za rękę. Wtuliła się w moją
dłoń. Zbyszek wgramilił swoje wielkie cielsko na moją żonę i opadł na nią wbijając kutasa w jej
śliczą szparkę. Głaskałem jej włosy gdy staruch pierdolił ją z lubieżną miną sapiąc głosno aż stęknął
i zbrukał jej młode łono lepkim nasieniem. Wstał, ubrał się a Agnieszka wziąż leżała i wtulała się
w moją rękę. Wyjął pięć dych z portfela i rzucił na jej brzuch.
- Napiwek dla ciebie suko. Zasłużyłaś.
Zbulwerdowały mnie jego słowa.
- Co jak co, ale nie ma pan prawa tak się do niej zwracać. To moja żona.
- Chyba coś ci umknęło kolego. Właśnie przed chwilą zruchałem twoją żonę. Sama się o to prosiła.
Przyszedłem wam pomóc Agnes a twój mąż się stawia. Przydałyby się przeprosiny.
- Przeproś go Adam.
Tego się nie spodziewałem, że moja żona stanie po jego stronie. Ale ona patrzyła realnie. Mną targały
emocje i dałem się im ponieść.
- Co? Mowy nie ma. Nie przeproszę starego dziada. Won z mojego domu.
- Jak sobie chcecie - odpowiedział i się zaśmiał. - Jeszcze przyjdzie koza do woza.
Zatrzasnąłem za nim drzi.

Pieniadze skończyły nam się po czterech dniach. Znów mieliśmy problem. Zresztą z końcem miesiąca problem by
nie zniknął. Kolejne miesiące i tak nie byłyby łatwiesze. Agnieszka zaproponowała, że będzie się
puszczać za pieniądze, ale wybiłem jej to z głowy. Tak naprawdę nie mieliśmy wiele opcji. Mogła iśc do
pracy gdziekolwiek, ale musiałaby rzucić szkołę, a tego też nie chciałem. Pomyślałem znów o Zbyszku.
Podobało mi się gdy mi ją posuwał. Tego się o sobie dowiedziałem. To była dobra opcja. NIepotrzebnie
go obraziłem, bo był dobrym kandydatem na stałego kochanka. Wolałem, żeby spotykała się z jednym niż
dawała dupy na lewo i prawo. Zastanawiałem się jak tu go przekonać i chyba z Agnieszką czytaliśmy sobie
w myślach, bo zaczęła:
- Ciekawe jak by zareagował Zbyszek, gdyby mnie zobaczył.
- Też o nim myślałem.
Agnieszka wybrała numer. Odebrał po piątym sygnale.
- Chyba nie mamy sobie za dużo do powiedzenia.
Rozłączył się.
- Ja z nim pogadam. - powiedziałem.
- Tylko go rozdrażnisz.
- Tym razem nie.
Wybrałem numer ze swojego telefonu.
- Tak?
- Mówi mąż Agnieszki. Chciałem Pana przeprosić.
Śmiech.
- Przyszła koza do woza. Słyszymy się szybciej niż myślałem.
- Przyjechałby Pan do mojej żony?
- Po co? Żebys mi naubliżał?
- Nie. Wie Pan po co.
- Nie wiem. Chcę to usłyszeć od ciebie.
Nie chciały mi te słowa przejść przez gardło. Zbyszek czekał. W końcu wydukałem.
- Proszę, żeby Pan zerżnął mi żonę, Panie Zbyszku.
- No widzisz. Może się jeszcze polubimy młody człowieku. Zgoda. Zrucham Agnieszkę, ale ty ją przywieź
do mnie. Nie chce mi się jeździć.

Godzinę później byliśmy u niego. Miał wspaniałą willę z basenem. Musieliśmy czekać w poczekalni ponad
pół godziny i patrzeć na minę jednego nieszczęśnika, który był winien Zbyszkowi pieniądze i wlaśnie
przyprowadził mu żonę na zerżnięcie. W końcu drzwi się otworzyły i wyszedł Zbyszek a za nim czterdzistoletnia
ładna blondynka. Po nogach ciekła jej sperma. Mąż wstał i przytulili się mocno.
- Wynocha mi stąd - rzucił do nich Zbyszek. - I za dwa dni chcę widzieć kasę.
Zobaczył nas i zaprosił do gabinetu. Usiedliśmy naprzeciw niego na kanapie.
- Mam nadzieję, że już się Pan na mnie nie gniewa. - powiedziałem.
- Ależ skąd - odpowiedział tonem dobrotliwego wujka. - Lubię was dzieciaki. Kawę?
- Ja tak.
- Ja też.
Lokaj przyniósł dwie kawy. Zbyszek przeszedł do konkretów.
- Nie tylko się nie gniewam, ale mam dla was propozycję, i chcę, żebyście nie odpowiadali teraz, ale
oboje się nad nią poważnie zastanowili. Nie idzie ci narazie Adam, prawda?
- W jakim sensie?
- Finansowym. Napewno kiedyś staniesz mocno na nogi. Ale teraz nie możesz Agnieszce zapewnić godnego
życia. Taka kobieta potrzebuje mieć ładne ciuchy i biżuterię. A zobacz jak ona się ubiera.
- Nie moja wina, że nas nie stać.
- Nie twoja. Ale ja jestem w stanie jej to wszystko zapewnić. Zabam o twoją żonę, jeśli się zgodzisz.
Pozostawało pytanie czego chce w zamian, choć z grubsza mogliśmy się domyśleć.
- A ty co z tego będziesz miał?
- Tylko towarzystwo Agnieszki.
Towarzystwo. Zgrabny eufemizm i bardzo pojemne słowo. W tym przypadku oboje z Agnieszką wiedzieliśmy
co to oznacza. Agnieszka spytała, czy może ze mną porozmawiać sam na sam. Gdy zbyszek nas zostawił
powiedziała, że chce być jego utrzymanką. Zgodziła się jednak wrócić do domu i na spokojnie przemysleć
sprawę.
- Ja też tego chcę kochanie, ale nie zgadzajmy się od razu. Musimy ustalić jak często bedzie miał
prawo do ciebie i inne rzeczy.
Tak też odpowiedzieliśmy Zbyszkowi. Zrozumiał i był cierpliwy, albo pewny swego. Spytał czy chemy jeszcze
zostać u niego i poopalać się przy basenie. Ja wolałem wracać ale Agnieszka chciała zostać. Zbyszek
poprosił lokaja o leżaki dla nas i kazał przynieść drinki i zostawił nas samych wracając do jakichćś tam
obowiązków.
- Lubię takie życie. - powiedziała Agniezka.
- Ja też. Jest prawie jak w naszych wymarzonych wczasach.
- Mogłabym tu częściej przebywać, gdybym sgodziła się pieprzyć ze Zbyszkiem.
Ten właśnie zbliżał się w naszym kierunku. W ręku miał drinka a na twarzy bezczelny uśmiech. Był
całkiem nagi a jego średniej wielkości kutas sterczał ordynarnie.
- Chyba was nie krępuje mój wygląd?
- Jesteś u siebie. - odpowiedziałem. - Chcemy przyjąć twoją propozycję Zbyszek, ale musimy omówić
szczegóły.
- Czemu nie. Wpadnijcie jutro a ja spiszę, czego bym oczekiwał.
- I jeszcze jedno. Pożyczysz trochę do pierwszego?
- Już mówiłem, że nie jestem bankiem.
Agnieszka wzięła w rękę jego jaja.
- Potrzebujemy pieniędy. Zgodzę się za stówę.
Zbyszek poprosił żeby się obróciła na czworaka i ściągnął jej majtki. Długo się z nią bawił.
Rozciągał pośladki i palcował pizdę. Agnieszcze się podobało. Była bardzo mokra i ociekała
sokami. Uklękł za nią i zaczął ruchać. Wielki bchuch uderzeał w jej jędrne pośladki. Czasem kutas
wypadał i wtedy Zbyszek wkładał go jej na zmianę raz w jedną dziurkę raz w drugą. Gdy już zbliżał się
do końca owinął jej włosy wokół dłoni i przyciągnął jej głowę do kutasa obficie spuszczając się na
buzię. Użmiechała się, podczas gdy kutas wyrzucał fale spermy.
Sięgnął do spodni i podał mi banknot dwustuzłotowy.
- Twoja żona była dzisiaj świetna. Naprawdę na to zasłużyła.
Schowałem pięniądze.
- Dziękuję Zbyszek. Na którą mamy jutro przyjść?
- Możecie od rana. Jestem cały dzień.
Agnieszka zdążyła się ubrać. Pocałowała Zbyszka w polik, potem ja uścisnąłem mu dłoń i lokaj
odporowadził nas do bramy. Pogoda była w sam raz żeby wracać pieszo. Przytuliłem żonę.
- Kiedyś ja też będę kupował ci ładne rzeczy.
- Wiem.
Pocałowała mnie jak wtedy w pokoju, gdy się poznaliśmy.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wprawdzie rola uległego faceta mnie nie kręci ale sama część opowiadania dotycząca Agnieszki robi pozytywne.. wrażenie :-) Czekam na dalszy ciąg tej historii

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...