Skocz do zawartości
Cuckoldplace

etyka - co wg Ciebie nie jest etyczne w świecie zk?

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, iko pisze:

Lula. To nie jest Twój problem. Ów mężczyzna podejmuje samodzielnie decyzje o sobie i to ryzyko niesie sam.

To wiem. Pisałam o tym wyżej. 

 

2 godziny temu, iko pisze:

A jeśli inaczej to postrzega to jest zwykłym nieodpowiedzialnym dupkiem i tyle.

I już pal sześć z tym, czy to dupek, czy nie. Nie chcę głupich jazd. Mogę w ostateczności być zaproszona jako świadek do sądu i oglądać rozwścieczoną żonę mężczyzny, do którego się w jakiś sposób przywiązałam. Po co mi to? Sailor też nie byłby zadowolony.

 

Wiem, że znów zacieśniam grono mężczyzn z którymi mogę się zadawać, no ale trudno. Może być mi wszystko jedno, gdy mam spędzić z kimś jedną noc. Gdy jednak mam coś z kimś zacząć budować, nie będę się już więcej wcinać między wódkę a zakąskę. Konspiracja i ewentualne konsekwencje jej upadku nie są na moje nerwy.

 

Pewnie, że znając partnerkę kochanka też nagle może się coś schrzanić. Akty zazdrości, nieoczekiwane zwroty akcji. Jednak wszystko jest o wiele bardziej jasne i mniej ryzykowne. Jeśli znana mi żona kochanka zadecyduje z jakiejś przyczyny, że to już czas na koniec - łatwiej mi będzie się z tym pogodzić niż w sytuacji, gdy nagle wypadam z obiegu jako element zakazanej intrygi.

 

Lula.

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A ja - jeśli wolno - dodam w temacie, że na pytanie "co jest etyczne w świecie ZK", jak i też poza nim każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Rzeczywistość społeczna jest relatywna - punkt widzenia, zawsze zależy od punktu siedzenia - to co dla jednego jest w porządku, dla drugiego wcale nie musi takie być. Bardzo przestrzegał bym przed generalizowaniem i arbitralnym narzucaniem jakichś sztywnych reguł w kwestiach etycznych. Myślę, że tak naprawdę każdy sam czuje kiedy przekracza granice uczciwości względem drugiej osoby w swoim postępowaniu i nie ma o czym dywagować. 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
32 minuty temu, M-M pisze:

A ja - jeśli wolno - dodam w temacie, że na pytanie "co jest etyczne w świecie ZK", jak i też poza nim każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

No i właśnie po to stworzono ten temat, żeby każdy odpowiedział sobie sam i (jeżeli tylko chętny) podzielił się tym z innymi uczestnikami forum.

34 minuty temu, M-M pisze:

Bardzo przestrzegał bym przed generalizowaniem i arbitralnym narzucaniem jakichś sztywnych reguł w kwestiach etycznych. Myślę, że tak naprawdę każdy sam czuje kiedy przekracza granice uczciwości względem drugiej osoby w swoim postępowaniu

100% zgoda, kwestie etyczne są cholernie subiektywne.

 

35 minut temu, M-M pisze:

i nie ma o czym dywagować

Z takim podejściem, to byśmy na tym forum głównie oglądali zdjęcia: pięknych kobiet albo kutasów od czasu do czasu.  Dlatego pozwolę sobie się z tobą nie zgodzić i uważam, że  owszem warto dywagować:)

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, Grey79 pisze:

Z takim podejściem, to byśmy na tym forum głównie oglądali zdjęcia: pięknych kobiet albo kutasów od czasu do czasu.  Dlatego pozwolę sobie się z tobą nie zgodzić i uważam, że  owszem warto dywagow:)

No już dobrze, dobrze biję się w piersi, za ten niefortunny zwrot... oczywiście zgadzam się... zawsze warto rozmawiać

 

Ps. Tylko nie oglądajcie Pospieszlskiego przez to

  • Haha 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 17.08.2017 o 20:03, iko pisze:

Jaka jest Twoja definicja etyki w świecie zdrady kontrolowanej? Co uważasz za nieetyczne? A może już umiesz powiedzieć, co w Twoim wcześniejszym postrzeganiu z nieetyczne stało się już całkowicie zwyczajne?

To ciekawe deliberować o etyce w kontekście zachowań niemoralnych. Zdrada, jaka by nie była, w społeczeństwie homogenicznie hołdującym monogamii i wartości "podstawowej komórki społecznej" zawsze będzie postrzegana jako zachowania patologiczne. Oczywiście jest to jedno z najobłudniejszych dziejowych i kulturowych prawideł a mimo to ciągle obowiązujące. Dziś może, otwarty związek, swing czy cuckold nie jest aż taką sensacją jak powiedzmy dwie dekady wstecz, niemniej nadal jest to podziemie ludzkiej aktywności. Co więcej, dla mnie osobiście, "etyka w świecie ZK" jest takim samym abstraktem jak etyka zabójcy... "nie zabijam kobiet i dzieci, taką mam etykę".... wow. Nikogo tu, z praktykujących cuckold, nie mam zamiaru porównywać do płatnych cyngli a jedynie obrazuję moją własną perspektywę i moje na się - siebie zapatrywanie. Jako kochanek, którego żona nie jest świadoma i nie uczestniczy w żaden sposób w tej odsłonie mojej rzeczywistości już dawno, gdzieś na początku, musiałem uporać się z dylematami etycznymi, określić zasady i napisać własny kodeks dopuszczalnych zachowań. Pozostając w analogi zabójcy do wynajęcia, hmmm może dlatego że to niesie ze sobą taki "bad ass'owy" romantyzm, posłużę się terminem "etyki zawodowej". To będzie spore uproszczenie i ułatwienie bo określenie "zawodowa" pozwala oderwać ten człon etyki od uniwersalnie panujących zasad, zastępując go stosowalnym jedynie w wąskiej dziedzinie życia... taki wyjątek wyjątków. Tyle w kwestii mojej definicji w świecie ZK

 

Teraz konkret...

 

 Pierwszą nienaruszalną zasadą, jaką sam dla siebie stworzyłem, jest dogmat, że moje zdrady nigdy nie mogą rzutować na moje życie rodzinne  a odpowiedzialność za konsekwencje i przyczyny jest wyłącznie moja. Ja nazywam to pogodzeniem się z własną naturą. To nie wina mojej żony, ze robię to co robię, nie Ona się do tego przyczyniła i nie powinna z tego powodu cierpieć. 

 Drugą podstawową wytyczną jest założenie, że ja jestem zdolny do funkcjonowania w ramach tej rzeczywistości bez obarczania winą, wyrzutami sumienia i doszukiwaniem się przyczyn w kimś poza mną samym. 

 Podsumowując jestem jaki jestem, robię co robię bo taki jestem, tego chce, potrzebuję i to wyłącznie moja wola mnie ku temu pcha.

 

Uznając powyższe za fundament, na którym zbudowano całość "kodeksu" pozwalam sobie teraz na pewne usystematyzowanie w szczegółach, już odnoszących się stricte do mnie w roli kochanka w interakcji z HW i rogaczem:

 

1. Dyskrecja -  To imperatyw. Dla mnie oznacza to, że moja relacja z konkretną osobą jest indywidualnie wyjątkowa i nie podlega żadnej formie upublicznienia. Nie rozmawiam o personaliach ani o personach nawet w kontekście ogólnych doświadczeń.

2. Poszanowanie strefy prywatności -  Można by to pewnie upraszczając zamknąć w obszarze dyskrecji, jednak dla mnie ma to nieco szerszy wymiar. Nie wkraczam w sfery życia Hw czy pary, w których nie ma dla mnie miejsca. Choć zdarzyło mi się, że poznawałem znajomych, rodzinę to moja rola, mój udział był mocno ograniczony i formował się wyłącznie jako towarzyska relacja.

3. Zaborczość -  Jeśli ktoś woli "terytorialność". Nie oczekuje, nie wymagam, nie ofiaruję. Jako kochanek znam swoją pozycję, znam wzajemność zasad kooperacji ale uważam postawienie takiego wymogu za dalece wybiegające poza prawa do roszczeń.  

4. Zasada jednego wątku -  Nigdy nie jestem i nie chcę być w relacji z więcej niż z jedną parą czy HW w tym samym czasie. Tak, to swoista sprzeczność z zasadą numerowaną "3" ale nie jest to kwestia roszczenia a mojego świadomego wyboru. Uważam, że multitasking odbierałby mi pełnię dostępnych obszarów do eksploracji.  Nie chcę, sam, rozmieniać się na drobne w wielu relacjach. Chcę, wolę eksplorować jedną.

5. Uczciwość -  To wydaje się oczywistością a jednak w wielu przypadkach okazuje się być jedynie mrzonką. 

6.Odpowiedzialność -  Bardzo istotna kwestia. Nie zawsze udaje mi się pozostać odpowiedzialnym lub inaczej czasami bywa, że zderzam się z sytuacjami, emocjami, których nie planowałem.  To w moim odczuciu, nie zwalnia mnie z odpowiedzialności za to co czuje inna osoba, jak interpretuje całość naszej relacji. Ten punkt odnosi się także do mojego wewnętrznego poczucia obowiązku... o tym jednak dalej.

7. Obowiązek -  Czy kochanek ma zobowiązana wobec HW, pary, kochanki? Owszem... szczególne!!! W tym miejscu oddaję subiektywnej ocenie czy potrafię, mogę i mam możliwości być taką osoba jakie się we mnie pokłada oczekiwania. 

 

Tyle od kochanka...

 

 

Aaaa mam jeszcze jedno @Sailor&Lula  - Lula w ostatnich postach porusza kwestie stanu cywilnego kochanka  co w całym wątku pojawiało się nader często i periodycznie, jako własnie kwestia etyczna. 

 

Ja mam wrażenie, że tu akurat etyka  bywa "metką" przyklejaną na towar inaczej zwany strefą komfortu. Lula, Ty jak zawsze jesteś szczerze dosadna i nie mam wątpliwości,  po przeczytaniu Twoich wypowiedzi, że oceniasz to właśnie w kontekście osobistej wygody, wymogu a nie jako moralny imperatyw. 

 

Szukamy singla... bo w domyśle singiel nie jest w związku!!! Poważnie? Nie ma żony, związku formalnego... i to jedyny weryfikowalny fakt. Gdzieś może jest dziewczyna, narzeczona, partnerka...ktoś kto jest tak samo oszukiwany jak żona. Założenie, że w relacji dopuszczamy partnerów tylko takich, których formalne i nie sankcjonowane prawnie partnerki są świadome ich "kochankowej" aktywności jest tak wielkim ograniczeniem, że w praktyce oznacza dyskwalifikacje niemal wszystkich potencjalnych kochanków. 

 

Tyle ja, co w sumie się guzik znam bo jako kochanek w ZK zawsze byłem żonaty:-P

 

 

 

 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
7 godzin temu, Kiki pisze:

Ja mam wrażenie, że tu akurat etyka  bywa "metką" przyklejaną na towar inaczej zwany strefą komfortu. Lula, Ty jak zawsze jesteś szczerze dosadna i nie mam wątpliwości,  po przeczytaniu Twoich wypowiedzi, że oceniasz to właśnie w kontekście osobistej wygody, wymogu a nie jako moralny imperatyw. 

Przewrotnie stwierdzę tak: a czy czasem ta nasza "zawodowa", osobista etyka (indywidualna na ile się da, wyczyszczona z naleciałości religijnych czy ogólnospołecznych) - nie jest poszukiwaniem wewnętrznej wygody? Ustalamy sobie pewne zasady, bowiem przestrzegając ich nie będą gryzły nas wyrzuty sumienia. Będzie nam się spokojnie i miło żyło. Zminimalizujemy pakowanie siebie i innych w tarapaty.

 

7 godzin temu, Kiki pisze:

Szukamy singla... bo w domyśle singiel nie jest w związku!!!

Akurat ja nigdzie nie napisałam, że preferuję singli ;) . Mój kochanek może mieć żonę, narzeczoną, dziewczynę, inną kochankę - jakąkolwiek partnerkę, jednakże najbardziej komfortowo byłoby dla mnie, gdyby wiedziała o moim istnieniu. A najlepiej by mnie znała osobiście i jeśli to możliwe była również moją kochanką. Wiem, że taki układ byłby dla mnie najbardziej harmonijny, ot co. Wygodny, bo najmniej drażniący moje sumienie.

 

7 godzin temu, Kiki pisze:

odpowiedzialność za konsekwencje i przyczyny jest wyłącznie moja.

Jak się dwie kochanki jednego mężczyzny znają i pokłócą, to poszarpią się trochę za kłaki, a ostatecznie może nawet pogodzą się namiętnie. Ewentualnie układ mniej lub bardziej pokojowo, lecz ponad wszelką miarę UCZCIWIE się zakończy. Uczciwie wobec wszystkich stron. Szczerze na ile się da.

 

Gdy zaś jakimś paskudnym zbiegiem okoliczności poznałaby mnie partnerka kochanka, który utaja przed nią moją obecność w jego życiu... Cóż, dla mnie potwarzą byłoby mówienie, że wówczas tylko kochanek ponosi konsekwencje. Wiem, że w porównaniu do wartości rodzinnych uczucia pomiędzy kochankami to może tylko jakaś pierdołkowata zabawa, ale... jak pisałam wyżej, potajemna kochanka trafia do śmietnika marzeń i jest z niego ewentualnie taka śmierdząca wyciągana, jak akurat znajdzie się ku temu sposobność. Trafianie do śmietnika mi jakoś tak etycznie nie leży...

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
16 minut temu, Sailor&Lula pisze:

a czy czasem ta nasza "zawodowa", osobista etyka (indywidualna na ile się da, wyczyszczona z naleciałości religijnych czy ogólnospołecznych) - nie jest poszukiwaniem wewnętrznej wygody? Ustalamy sobie pewne zasady, bowiem przestrzegając ich nie będą gryzły nas wyrzuty sumienia. Będzie nam się spokojnie i miło żyło. Zminimalizujemy pakowanie siebie i innych w tarapaty.

Tylko, że to już nie ma nic wspólnego z etyką czy moralnością. Etyka to upraszczając pewna przyzwoitość, akceptowalny i pożądany zespół priorytetów i postaw . Rzadko bywa wygodny i komfortowy.

19 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Akurat ja nigdzie nie napisałam, że preferuję singli ;)

Akurat to napisałem zupełnie w osobnym akapicie i wcale nie z myślą o Tobie;) To była późnonocna uwaga, która celowała w złudność pewnych założeń. 

22 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Jak się dwie kochanki jednego mężczyzny znają i pokłócą, to poszarpią się trochę za kłaki, a ostatecznie może nawet pogodzą się namiętnie. Ewentualnie układ mniej lub bardziej pokojowo, lecz ponad wszelką miarę UCZCIWIE się zakończy. Uczciwie wobec wszystkich stron. Szczerze na ile się da.

Teoretycznie tak i nie będę tu szukał przykładów, które rzeczywistość wykreowała tak, że ktoś jest jednak skrzywdzony czy oszukany. Masz racje, że wiedza i świadomość u wszystkich stron układu jest opisana uczciwością. Zgodzę się zatem, że dążenie do uczciwego układu można potraktować jako wytyczną etyczną.

 

39 minut temu, Sailor&Lula pisze:

Gdy zaś jakimś paskudnym zbiegiem okoliczności poznałaby mnie partnerka kochanka, który utaja przed nią moją obecność w jego życiu... Cóż, dla mnie potwarzą byłoby mówienie, że wówczas tylko kochanek ponosi konsekwencje.

Ty piszesz o konsekwencjach ja o odpowiedzialności i to jest różnica diametralna. Konsekwencje są następstwem wydarzeń. Rozumiem, że może się tak zdarzyć iż będą przykre także dla kochanki niemniej odpowiedzialność za własne czyny i postępowanie zawsze spoczywa na jednostce. To kochanek odpowiada za to co i dlaczego robi w swojej piaskownicy. Przenoszenie tej odpowiedzialności na kochankę to dopiero potwarz.

53 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Wiem, że w porównaniu do wartości rodzinnych uczucia pomiędzy kochankami to może tylko jakaś pierdołkowata zabawa,

Nie zawsze to takie proste...

54 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

jak pisałam wyżej, potajemna kochanka trafia do śmietnika marzeń i jest z niego ewentualnie taka śmierdząca wyciągana, jak akurat znajdzie się ku temu sposobność. Trafianie do śmietnika mi jakoś tak etycznie nie leży...

Ok... ok rozumiem tylko do czyjej etyki się odnosisz? Do swojej kochanki? Jakoś nie widzę tu nic co by było z etyką związane.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
44 minuty temu, Kiki pisze:

Tylko, że to już nie ma nic wspólnego z etyką czy moralnością. Etyka to upraszczając pewna przyzwoitość, akceptowalny i pożądany zespół priorytetów i postaw . Rzadko bywa wygodny i komfortowy.

Akceptowalny przez kogo?

 

Bo ja osobiście akceptuję i pożądam takich postaw, które są komfortowe dla mojego sumienia.

 

44 minuty temu, Kiki pisze:

To była późnonocna uwaga, która celowała w złudność pewnych założeń

Ano,  przecież złudnym jest założenie, że singiel zawsze pozostanie singlem.

 

44 minuty temu, Kiki pisze:

Teoretycznie tak i nie będę tu szukał przykładów, które rzeczywistość wykreowała tak, że ktoś jest jednak skrzywdzony czy oszukany. 

Owszem,  ale uczciwość i szczerość to minimalizują. Zawsze jest klarowniej,  a przez to łatwiej. 

 

44 minuty temu, Kiki pisze:

piszesz o konsekwencjach ja o odpowiedzialności i to jest różnica diametralna.

A odpowiedzialność za konsekwencje?

 

Przykład skrajny. Konsekwencją stosunków z kochanką pomimo wszelkich zabezpieczeń będzie ciąża. Weźmiesz za to odpowiedzialność?

 

Odpowiedzialność jest wspólna. 

 

44 minuty temu, Kiki pisze:

Nie zawsze to takie proste..

Oczywiście. 

 

44 minuty temu, Kiki pisze:

... ok rozumiem tylko do czyjej etyki się odnosisz? Do swojej kochanki? Jakoś nie widzę tu nic co by było z etyką związane.

Kto jest odpowiedzialny za zbudowane przywiązanie, które trzeba pokornie chować przed światem? I korzystać z niego tylko wtedy, gdy ryzyko z tego korzystania jest względnie małe? Cały czas balansować na krawędzi, po której przekroczeniu czyjś świat może runąć?To nie są dylematy natury etycznej?

 

Lula.

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
W dniu 7.08.2019 o 00:29, Kiki pisze:

To ciekawe deliberować o etyce w kontekście zachowań niemoralnych.

a czymże się różni to od tego co poniżej? 

 

W dniu 7.08.2019 o 00:29, Kiki pisze:

Jako kochanek, którego żona nie jest świadoma i nie uczestniczy w żaden sposób w tej odsłonie mojej rzeczywistości już dawno, gdzieś na początku, musiałem uporać się z dylematami etycznymi, określić zasady i napisać własny kodeks dopuszczalnych zachowań.

inaczej rzecz ujmując, wypracowałeś własne zasady i swoją postawę wobec swoich preferencji i pragnień; mimo popełniania czynu zdrady - tego nieetycznego prawda? starasz się jednak działać wg pewnych zachowań moralnych, nie rezygnując z części siebie (co dla mnie byłoby też zachowaniem nieetycznym wobec samego siebie, zaniechanie potrzeb (nie mówię tu o skrajnych preferencjach, które podlegają pod kodeks karny czy leczenie psychiatryczne)

 

 

dla mnie tak, takie rozmawianie jest bardzo ciekawe, ponieważ poznanie wielu dla mnie nowych abstrakcyjnych, preferencji, potrzeb, obszarów dających podnietę  - raz że otworzyło mi moje oczy na nie, dwa zaciekawiło jak sobie dane osoby układają to etycznie dla samych siebie...trzy zmieniło moją ocenę pewnych postaw na bardziej liberalną ...

 

W dniu 7.08.2019 o 07:36, Sailor&Lula pisze:

UCZCIWIE się zakończy. Uczciwie wobec wszystkich stron. Szczerze na ile się da.

skoro o uczciwości mowa... to otworzę pytanie

 

jest osoba, która ma silną preferencję bywania w romansach, korzystania z tych emocji, jest to jej siła życiowa, napędzająca a partner tej osoby nie wyrazi zgody na jej wielokrotne przygody erotyczne (przyjmijmy, że była o tym rozmowa i że preferencja obudziła się w trakcie związku) - to co ma zrobić? bo chcąc być UCZCIWYM wobec drugiej strony nie będzie UCZCIWY wobec siebie? (zakładając że w danym małżeństwie nic nie dolega a jedynie jedno z nich ma potrzebę kontaktów erotycznych pozamałżeńskich)

 

osobiście jestem zwolennikiem bycia uczciwym przede wszystkim wobec siebie, bo ja będąc szczęśliwa i spełniona sama ze sobą jestem lepszym człowiekiem dla innych i zdecydowanie łatwiej jest mi znieść nawet negatywne konsekwencje własnych postaw bo te były UCZCIWE wobec mnie

 

W dniu 7.08.2019 o 07:36, Sailor&Lula pisze:

Wiem, że w porównaniu do wartości rodzinnych uczucia pomiędzy kochankami to może tylko jakaś pierdołkowata zabawa, ale...

nie ma gradacji wg mnie w tych uczuciach, są jedynie wybory osób które to uczucia dopadły; na szali wraz z uczuciem ludzie na ogół dokładają wiele wiele innych składowych stąd ten ciężar pozornie może się różnić

 

miłość do osoby poznanej w klimacie zk nie jest lepsza ani gorsza do tej, która nas dopadła w świecie cywilnym; przyjaźń z osobą poznaną w klimacie zk nie jest lepsza ani gorsza od przyjaźni rozpoczętej w świecie cywilnym - zk to tylko przypadkowy krajobraz w którym te osoby się spotkały a nie determinanta określająca jak ta znajomość będzie przebiegać

 

W dniu 7.08.2019 o 07:36, Sailor&Lula pisze:

Cóż, dla mnie potwarzą byłoby mówienie, że wówczas tylko kochanek ponosi konsekwencje.

 

Lula. Wytłumacz mi proszę dlaczego byłoby to potwarzą gdybyś Ty w żaden sposób czy przypadkowy czy z premedytacją nie przyczyniła się do tego, że jego niecne uczynki zostały odkryte? Ile na etapie znajomości wiesz o jego postawach, ukrywaniu, na ile masz wpływ na te jego postawy i sposób w jaki czas dla Ciebie znajduje?

 

może ja nie rozumiem Twojej oceny dlatego, że ja nie daję sobie prawa w ingerencję w styl życia kochanka, jak również nie zadaję o to pytań  - nie uczestniczę w jego logistyce, która pozwala mu do mnie przyjść; nie mam i nie próbuję mieć ŻADNEGO wpływu na jego postawy a jest to jedynie jego WOLA w relacji ze mną, kiedy i ile i jak

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, iko pisze:

skoro o uczciwości mowa... to otworzę pytanie

 

jest osoba, która ma silną preferencję bywania w romansach, korzystania z tych emocji, jest to jej siła życiowa, napędzająca a partner tej osoby nie wyrazi zgody na jej wielokrotne przygody erotyczne (przyjmijmy, że była o tym rozmowa i że preferencja obudziła się w trakcie związku) - to co ma zrobić? bo chcąc być UCZCIWYM wobec drugiej strony nie będzie UCZCIWY wobec siebie? (zakładając że w danym małżeństwie nic nie dolega a jedynie jedno z nich ma potrzebę kontaktów erotycznych pozamałżeńskich)

 

osobiście jestem zwolennikiem bycia uczciwym przede wszystkim wobec siebie, bo ja będąc szczęśliwa i spełniona sama ze sobą jestem lepszym człowiekiem dla innych i zdecydowanie łatwiej jest mi znieść nawet negatywne konsekwencje własnych postaw bo te były UCZCIWE wobec mnie

Moim zdaniem to już kwestia własnego sumienia... Czy krzyczy mocno gdy robi się coś wbrew woli bliskiej osoby, czy jednak satysfakcja z bycia uczciwym wobec siebie samego to sumienie zagłusza. 

 

Nie oceniam. Sama osobiście wolę  Sailorowi namolnie wiercić dziurę w brzuchu gdy czegoś (lub kogoś) bardzo chcę, a On jest nastawiony na nie. Nie umiałabym się ukrywać. 

 

Godzinę temu, iko pisze:

nie ma gradacji wg mnie w tych uczuciach, są jedynie wybory osób które to uczucia dopadły; na szali wraz z uczuciem ludzie na ogół dokładają wiele wiele innych składowych stąd ten ciężar pozornie może się różnić

 

Moim zdaniem jednak gradacja jest. Ale o tym pisałam już w temacie o zakochaniach. Różnicą jest spędzony ze sobą czas i perypetie, jakie dwie osoby ze sobą związały, wzajemnie umacniając w uczuciu. Trwałość tego uczucia.  

 

Godzinę temu, iko pisze:

Lula. Wytłumacz mi proszę dlaczego byłoby to potwarzą gdybyś Ty w żaden sposób czy przypadkowy czy z premedytacją nie przyczyniła się do tego, że jego niecne uczynki zostały odkryte?

Potwarzą byłoby twierdzenie, że ja nie ponoszę żadnych konsekwencji. Jeśli by to była osoba, z którą jestem bardzo związana, to konsekwencje emocjonalne są duże. Nie byłoby mi łatwo przejść do porządku dziennego z tym, że bliski mi kochanek ma z tytułu swych zdrad bardzo duże problemy rodzinne. Może nazbyt współczująca jestem, choć przecież wiem, że sam jest sobie winny.

 

Godzinę temu, iko pisze:

Ile na etapie znajomości wiesz o jego postawach, ukrywaniu, na ile masz wpływ na te jego postawy i sposób w jaki czas dla Ciebie znajduje?

No wiesz, jeśli zostanie zdekonspirowany, to siłą rzeczy czasu będzie miał dla mnie mniej. A to przyjemne nie jest. To, że nie mam na to wpływu jest tym bardziej wkurzające.

 

Godzinę temu, iko pisze:

może ja nie rozumiem Twojej oceny dlatego, że ja nie daję sobie prawa w ingerencję w styl życia kochanka, jak również nie zadaję o to pytań  - nie uczestniczę w jego logistyce, która pozwala mu do mnie przyjść; nie mam i nie próbuję mieć ŻADNEGO wpływu na jego postawy a jest to jedynie jego WOLA w relacji ze mną, kiedy i ile i jak

Jeśli ja się nie muszę ukrywać, a kochanek musi, to raczej ja dostosowuję się do niego. Jego wola jest, owszem, ja się muszę w nią wpasować (bo z definicji jestem bardziej elastyczna - mój Mąż wie o moich spotkaniach). Jak przychodzi dekonspiracja czy jakiekolwiek inne trudności rodzinne - tajna kochanka trafia na śmietnik. A to są trudne emocje, dla wszystkich stron.

 

Lula.

 

  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...