Skocz do zawartości
Cuckoldplace

ciałopozytywność (body positivity) – jak to u nas jest?

Rekomendowane odpowiedzi

Wichuro, polubiłam, bo z większością się zgadzam, ale

5 godzin temu, napisano:

Mam na myśli jedynie to że podobnie jak anoreksja tak i otyłość jest jednostką chorobową.

dla mnie kobieta ze zdjęcia jest, owszem, nieco "za duża", jednak nie wygląda jakoś bardzo źle (jak ludzie z otyłością olbrzymią w USA, którzy nierzadko ważą po 300 i więcej kilogramów) w odróżnieniu od drugiej pani, która wydaje się ledwo dychać.

Oczywiście nie znam wyników ich badań, a to powinno być dla NICH decydujące.

 

5 godzin temu, napisano:

Czy powinna ona dotyczyć wszystkich i zawsze czy należy postawić pewne granice i jeżeli tak to w którym miejscu?

Powinna dotyczyć wszystkich, jednak nie w sensie fałszywych zachwytów, a szacunku do drugiego człowieka.

Bo kim ja, czy Ty jesteś, by komuś stawiać granice?

 

5 godzin temu, napisano:

pełne poparcie ich ciałopozytywności może im de facto zaszkodzić pozbawiając impulsu zmiany co w ich przypadku może być zwyczajnie niebezpieczne

Ciałopozytywność nie jest promowaniem niezdrowych wzorców. Jest tolerancją dla odmienności i wspomnianym szacunkiem, a w szczególności normalnym traktowaniem, bez robienia sensacji, bo i bez tego łatwo im nie jest.

 

 

 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
45 minut temu, napisano:

ja jestem ważna a nie to czy wy mnie akceptujecie.

Ale jeśli Ty jesteś ważna, co się chwali, to po co czekać na poklask i porównywać się z innymi? 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
9 godzin temu, napisano:

tu rodzi się pytanie o granice ciałopozytywności. Czy powinna ona dotyczyć wszystkich i zawsze czy należy postawić pewne granice i jeżeli tak to w którym miejscu? Najłatwiej byłoby je określić medycznie, na podstawie chociażby wyników badań ale czy to na pewno właściwa droga?

 

Jednocześnie sama ciałopozytywność nie musi być powiązana z tolerancją danej osoby. Uważam że osoby o nazwijmy to chorobowo skrajnej wadze mają pełne prawo do tolerancji, braku wyszydzania, szacunku itd ale też pełne poparcie ich ciałopozytywności może im de facto zaszkodzić pozbawiając impulsu zmiany co w ich przypadku może być zwyczajnie niebezpieczne

Powyżej pisałam o wstydzeniu się samego siebie. Jeśli spojrzysz na ciałopozytywność przez pryzmat szacunku wobec odmienności ciała drugiego człowieka oraz szacunku do odmienności swojego ciała - nie ma mowy o czymś takim, jak granica ciałopozytywności. 

 

Ciałopozytywność to nie jest poparcie dla chorób. A chorobą jest zarówno anoreksja, jak i skrajna otyłość. Jeśli byłaby ona poparciem dla chorób, mogłaby prowadzić do takich absurdów jak: "oh, masz raka piersi, Twoje ciało zrodziło nowotwór, więc musisz go akceptować, niech Cię zeżre!". Jeśli kobieta z rakiem piersi nie będzie myślała o sobie ciałopozytywnie, będzie olewać badania profilaktyczne, zatai swe podejrzenia w panicznym strachu przed odrzuceniem społecznym, przed tym, że jeśli pójdzie do lekarza i zostanie poddana terapii może to prowadzić do mastektomii, a jest przekonana, że ona i jej środowisko nie udźwigną zmian w jej ciele - to niestety, ale ta kobieta trafi do lekarza jak już będzie dużo za późno. I nic nie da argument, że wtedy wszystko stracone - wstyd i lęk sparaliżują ją tak, iż nie pozwolą podjąć wcześniejszej walki.

 

Napiętnowane społecznie i nienawidząca siebie osoba ze skrajną otyłością - jak znajdzie siłę w sobie, by zmienić swe ciało na zdrowsze? Skoro nienawidzi siebie? Kogo poprosi o rzetelną pomoc, gdy wie, że ludzie jej nie szanują, krytykują, ubliżają? Czy stać ją będzie na zmianę stylu życia, na spojrzenie na swoje ciało jak na magiczną, piękną powłokę, która może umożliwiać zdrowsze funkcjonowanie, gdy tylko się je pokocha i przezwycięży trudności każdego dnia? Skrajne przypadki, ale w nich najlepiej dostrzec można dlaczego ciałopozytywność jest ważna, do czego daje siłę. 

 

Jest bieliźniana marka stworzona przez dziewczynę ze stomią. Promocyjna sesja zdjęciowa powstała z udziałem innych dziewczyn ze stomią. Nikt ich nie poklepuje przecież po ramieniu mówiąc: "Ależ to zajebiste, że masz stomię!" To choroba zmieniła ich ciała, ale kochają i szanują swoje ciała, nie wstydzą się, mogą z nimi funkcjonować, działać, tworzyć. Nie zamykają się w domu nie widząc perspektyw dla siebie, po walce z chorobą. 

 

9 godzin temu, napisano:

Więcej tematów o jasnych stronach zdrady kontrolowanej niż tych ciemnych i trudnych. I więcej też galerii ciał wpisujących się w "kanon" niż bardziej od niego "odstających". Tacy jesteśmy. Czy ciałopozytywność odgrywa tu rolę? Tak,  ale nie jest to rola pierwszoplanowa

A raczej odgrywa tu rolę niedostateczna ciałopozytywność w ogóle. Ciągle bowiem pokazanie ciała spoza kanonu, z mankamentami, a nawet - skrajność - normalna aktywność zawodowa i rodzinna osoby poruszającej się na wózku wywołuje nadmierną ekscytację, tak jakby normą dla takich osób winno być siedzenie w domu. I dalej - tak, jakby normą dla osób niekanonicznych był brak wybujałych fantazji seksualnych. 

 

Jeśli to właśnie "tacy jesteśmy", to dopisuję sobie kolejny argument, dlaczego nie mam potrzeby pokazywania na forum swoich zdjęć (choć ogólnie rzecz biorąc nie jestem jakoś wyjątkowo cieleśnie nienormatywna) - a jednocześnie bardzo doceniam to, iż moderacja jest wyczulona na niekulturalną krytykę forumowych fotografii, lecz nie o to mi teraz chodzi...

 

Lula. 

 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
8 godzin temu, napisano:

Ale jeśli Ty jesteś ważna, co się chwali, to po co czekać na poklask i porównywać się z innymi? 

A czy ja coś takiego napisałam? To że ja i każdy nieidealny jest ważny dla siebie, to dla mnie meritum całej sprawy. Ja nie czekam na poklask, to miłe gdy ktoś napisze jakiś sympatyczny komentarz i tyle. Ja swoje demony pokonałam w większości, czego wszystkim życzę. 

  • Lubię 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 godzinę temu, napisano:

Napiętnowane społecznie i nienawidząca siebie osoba

Tak, to wielki problem, taka pętla bezradności. Bo co taka osoba robi? Zajada stres. Ale na szczęście przez to, że o tym mówimy, świadomość się zwiększa. Choć co z tego, że na forum tak obszernie poruszamy temat, tu nie ma troglodytów internetowych, jestem o tym przekonana, bo idea cuckold wymaga otwartego umysłu, a dla owych jest to poza zasięgiem. Choć niestety za hejt ostatnio biorą się intelektualiści, a nawet mój kiedyś ceniony autor SF... 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
21 minut temu, napisano:

Choć co z tego, że na forum tak obszernie poruszamy temat, tu nie ma troglodytów internetowych, jestem o tym przekonana, bo idea cuckold wymaga otwartego umysłu, a dla owych jest to poza zasięgiem.

Myślę, że każdy z tutaj zgromadzonych bardzo chciałby aby tak było (a wielu nawet szczerze w to wierzy), jednak takie myślenie bywa niebezpiecznie i prowadzące do rozczarowań. Jak zresztą każde opierające się na tym, że jakaś grupa osób których coś łączy jest w pewien sposób "lepsza" od innych i wolna od całego przekroju osobowości, przypadłości i zachowań ludzkich. Jest to jedynie kwestia skali występowania pożądanych lub niepożądanych cech która faktycznie w poszczególnych grupach może się sporo różnić ale nigdy to nie będzie zerojedynkowe ;) 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, napisano:

każde opierające się na tym, że jakaś grupa osób których coś łączy jest w pewien sposób "lepsza" od innych i wolna od całego przekroju osobowości, przypadłości i zachowań ludzkich

Jednak miałam coś innego na myśli i bez dzielenia na lepszych i gorszych. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Po prostu to wniosek po lekturze forum. Oczywiście można iść dalej i wywodzić, iż osoby z trudnością przelewające swe myśli na forum, po prostu nie piszą. Może i tak. Sami wiecie ilu jest tutaj "podgladączy" i cichych czytelników. Ale przecież idea jest inna. Zresztą ktoś, kto czyta ze zrozumieniem, dla mnie rokuje dobrze, a nie pisze bo może jest nieśmiały? 

Nieśmiałość niekoniecznie ma związek z obawą przed nietolerancją. Wracam tym samym do ciałopozytywności. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
3 godziny temu, napisano:

To że ja i każdy nieidealny jest ważny dla siebie, to dla mnie meritum całej sprawy.

A ja zwróciłam się do Ciebie, w odpowiedzi na Twój post. Jednak dotyczy to przecież każdego. 

 

2 godziny temu, napisano:

Jest to jedynie kwestia skali występowania pożądanych lub niepożądanych cech która faktycznie w poszczególnych grupach może się sporo różnić ale nigdy to nie będzie zerojedynkowe ;) 

Tak, jednak my mamy na troglodytów i - powiedzmy to wprost - chamów - broń. I długo taki delikwent na forum nie zagości. 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Stuk, puk.

 

Rzucam Wam, w moim odczuciu, barrrdzo ciałopozytywny cytat od Wiesława Myśliwskiego (przyleciał do mnie z sieci, osobiście nie czytałam, bo to nie literatura faktu :P - "Kamień na kamieniu").

 

Tak na pohybel temu, że podobno ludzie od siebie odchodzą, jak ciało już nie te, co dawniej... I by sprowokować do kontynuacji dyskusji.

 

"Zdjęła bluzkę, spódnicę. Nie powiedziała ani odwróć się, ani nie patrz, nic się nie wstydziła. Ale cóż tu się dziwić, kiedy cały dzień się przeżyje, nie ma ani siły, ni ochoty, żeby jeszcze się wstydzić. Ciało już tylko obolały ciężar, to i oczy, które na nie patrzą, ślepe. A pewnie i do głowy by jej nawet nie przyszło, że po tylu latach mógłbym inaczej na nią patrzeć jak na ziemię, przestworza. Bo po tylu latach zna się przecież jej ciało jak ziemię, przestworza, a ziemia, przestworza nie wiedzą, co to wstyd. Zna się je w zdrowiu i w chorobie, w radości i smutku, w śmiechu i we łzach, i o każdej porze dnia i nocy. To czegóż się wstydzić?

 

Ileż to razy w balii skuloną polewało się ją wodą z garnuszka, otokając z niej mydliny, i patrzyło się na jej golusieńkie ciało jakby Pan Bóg z góry, co ją stworzył. Ileż to razy w gorączce, w pocie ściągało się z niej mokrą koszulę, a nie miała siły rąk unieść, cóż dopiero się wstydzić. Czy oddechu jej ileż to się po nocach nasłuchało, że nieraz nawet ci się śniło to samo co jej, bo gdy tak ciało przy ciele tyle lat, to i sen się śni już jeden, bo po cóż dwa osobne? Zna się ją całą i po kawalątku. Zna się jej brzuch, uda, kolana i łokcie. Zna się osobno jej ręce, a osobno nogi i wszystkie palce u tych rąk i nóg osobno i razem. Zna się każdą żyłkę na jej skórze, każdą skazę i pryszcze. Wie się, że miała pępek źle po urodzeniu zawiązany i że wydaje westchnienia, jakby szlochała.

 

Nieraz myślisz, że jest całym życiem, a nieraz tylko źdźbłem w oku. Nieraz śmierć w niej nawet widzisz, a nieraz tylko obłamany paznokieć.

 

To i nic dziwnego, że gdy jej jeszcze pragniesz, nie może zrozumieć czemu. Prawie strach pojawia się w jej oczach. Bo jakże to, młodość jej przeminęła i wstydzić się już zapomniała, więc czemu? To tylko w młodości ciała pragną się bez przyczyny. A tu po całym dniu życia i pragniesz jej, a to jakby już po całym życiu. Sen jej oczy morzy, ręce, nogi jej zbolałe, ciało z krzyża zdjęte, a ty pragniesz jej. I to tak zwyczajnie, jakbyś wody pragnął się napić po przyjściu od żniwa".

 

Lula.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ostatnio rozmawiałam z kolegą na ten temat, dlatego odkopuję. Rozmawialiśmy o tym, że generalnie pozytywne jest, że ludzie zaczęli bardziej o siebie dbać, patrzeć na to co jedzą, uprawiać różne sporty dla zdrowia i przyjemności i nie oszukujmy się korzystać z zabiegów estetycznych lub zwyczajnie z mody - bo sposób ubierania się też jest częścią naszego wizerunku i uważam, że ma duże znaczenie w postrzeganiu. Rozmawialiśmy też o tym, że jednak więcej jest mężczyzn ciałopozytywnych, choć powiedziałabym, że może bezkrytycznych, ponieważ przynajmniej jeszcze kilka lat temu idąc na plażę można było zobaczyć ogrom facetów bez wstydu prezentujących piwne brzuszki w skąpych gaciach, a obok zakrywające się kobiety. Jeśli więc chodzi o moje postrzeganie innych to niestety oceniam, nie zawsze, ale jednak, zwłaszcza skrajności. I nie mówię tu o kwestii chudości/ grubości, na której w pewnym momencie skupił się temat. Ja bardziej zwracam uwagę na skrajne dbanie o siebie. Wiem jednocześnie, że jest to krzywdzące, bo patrząc na idealnie zbudowanego faceta oceniam go jako zadufanego, zbyt skupionego na sobie, bez dystansu i luzu. Tymczasem miałam kochanka, który miał idealne ciało, dosłownie perfekcyjnie zbudowany adonis (niższy ode mnie, żeby nie było tak idealnie), z którym normalnie nigdy bym się nie umówiła, gdyby nie było to zaaranżowane przez koleżankę. Okazał się świetnym facetem - inteligentnym, ogarniętym i z dystansem, i poczuciem humoru, a jego mięśnie są "skutkiem ubocznym" uprawiania od dzieciństwa sportu. To nauczka, żeby ogarnąć się z wysuwaniem opinii na temat innych po wyglądzie. Oczywiście w podobnym sposób oceniam te wybitnie niezadbane osoby - zarówno kobiety jak i mężczyzn. Doceniam natomiast różnorodność i piękno spotykanych osób, zwłaszcza tych, które poznaje osobiście, a nie tylko mijam na ulicy.

Co innego jeśli chodzi o odmienności, sposób wyrażania siebie, wizerunek - tu jestem raczej tolerancyjna i zachwycam się wręcz ciekawym stylem, na który ja nie miałabym odwagi.

Jednocześnie myślę obiektywnie, że plasuje się gdzieś pośrodku. Staram się dbać o siebie, ale nie jest to sensem mojego życia, choć bywa w te gorsze dni. No właśnie - moja własna ciałopozywność bardzo zależy od dnia. Są dni, kiedy jest mi ze sobą dobrze, chce się ładnie ubrać, pomalować, ba, nawet czuje się piękna. Są jednak też takie, w których widzę tylko swoje mankamenty, wszystko jest nie tak i nie mogę na siebie patrzeć. Muszę jednak przyznać, że kiedyś miałam znacznie więcej tych drugich - były wręcz normą. Teraz jest znacznie lepiej, choć 90% dodawanych przeze mnie zdjęć jest wynikiem właśnie podłego nastroju cielesnego i potrzeby nakarmienia swojej pychy i próżności przez kilka miłych komentarzy, że nie jest ze mną tak źle... Cóż, sposób przynajmniej nie groźny, a sądząc po wpisach to przy okazji sprawię tym trochę radości kilku osobom. Może jeszcze słówko, dlaczego nie umówiłabym sie z adonisem z własnej woli - bo uznałabym, że nie dla psa kiełbasa, że będzie oceniał moje mankamenty przez pryzmat swojej doskonałości. Zdecydowanie lepiej się czuję przy osobach z lekkimi mankamentami, choć sądzę, że to też kwestia faceta, czy potrafi sprawić, że będę czuła się przy nim swobodnie - piękna i pożądana. Pamiętam moment na pewnym spotkaniu z kochankiem, gdy kazał mi podnieść do góry nogi i trzymać je szeroko. Kiedy tak czekałam na dalszy bieg wydarzeń to spojrzałam na swój brzuch, który w tej pozycji ułożył się w kilka fałdek i w tym samym momencie odepchnęłam tą myśl - pomyślałam "jebać to" i skupiłam się na zajebistym seksie, czerpiąc z niego ogrom przyjemności zamiast przejmować się niedoskonałościami. To był taki mój mały przełom pracy nad sobą, czy też własną ciałopozytywnością. Dziś mam dobry dzień :)

  • Przytulam 3
  • Dziękuję 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...