Skocz do zawartości
Cuckoldplace

ciałopozytywność (body positivity) – jak to u nas jest?

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym z Wami porozmawiać o Waszym rozumieniu i praktykowaniu popularnego ostatnio określenia „ciałopozytywność”.

 

Tym razem zainspirowała mnie blacktangerines  odgrzewając temat (https://www.cuckoldplace.pl/topic/22699-jak-ci%C4%99%C5%BCko-znale%C5%BA%C4%87-kochanka-do-tr%C3%B3jk%C4%85ta/page-1#).

 

Łatwo nam się pisze, chwali rzeczami / zdarzeniami przyjemnymi. Dużo mniej mamy rozmów o trudnych tematach.  Ciałopozytywność wydaje się zatem w miarę  neutralnym materiałem do dialogu aczkolwiek niesie w sobie siłę rażenia brutalną prawdą o nas samych i postrzeganiu innych.

 

Moje rozumienie ciałopozytywności przedstawiam poniżej. O moim tego praktykowaniu wypowiem się nieco później.

 

wobec siebie -  akceptowanie swojego ciała takim jakim jest, nie uleganie presji doskonałych sylwetek promowanej w mediach;  jeśli wprowadzam zmiany to wyłącznie z potrzeby własnej  a nie w pogoni za akceptacją przez innych (np. mam wielki brzuch i nie będę go wypłaszczać, jestem bardzo bardzo szczupła i nie zamierzam nic z tym robić,  jestem bardzo wysoka i nie próbuję się optycznie strojem skracać etc…)

 

wobec innych -  nie ocenianie innych przez pryzmat ich ciała czy sposobu jego prezentacji (takie w myślach np. rety przecież przez te jednokolorowe legginsy cały cellulit się wylewa czy też… no nie mógłby ten facet nieco dłuższego t-shirta mieć bo mu się brzuszysko wylewa; rety! jaka ona chuda, szkieletor nooo!)

 

Porozmawiajmy o tym jak faktycznie podchodzimy do siebie i innych osób, patrząc i dobierając je przez pryzmat akceptacji swojego ciała i postrzegania ich wyglądu.

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ruda: Czuję się wywołana niejako, ale nie jestem pewna czy dokładnie uderzy to w temat. 

Wobec siebie jestem dużo bardziej krytyczna niż wobec innych. W tym aspekcie to trochę ja jestem walnięta bo do momentu ciąży byłam 55 kilogramowym chudzielcem. Nienawidzę siebie za brak systematyki w działaniach co do mojej osoby. Mam świadomość, że to moja wina i naprawdę przy odrobinie zaangażowania osiągnęłabym cel. Ciągle jednak coś staje mi na drodze - brak czasu, lenistwo. Ale obecność na forum pozwoliła mi trochę ten krytycyzm w sobie osłabić. Mam świadomość atutów swojego ciała ale i mankamentów. Stało się to jakieś zdrowsze. Krytyka innych mega mnie boli i zwłaszcza jeśli są to osoby mi bliskie, ale jak patrzę na to z dystansu to jestem im za to wdzięczna bo działają w dobrej wierze. Mam świadomość że mi to przeszkadza i wiem, że nadejdzie taki moment który to zmieni. Jak tak to teraz czytam to nie widzę w tym chyba ani grama ciałopozytywności. 


Co do innych Wychodzę z założenia, że każdy powinien czuć się dobrze w swoim ciele i nie skreślam nikogo z powodu jego wyglądu co oczywiście nie znaczy, że nie zauważam pewnych rzeczy. W przypadku osób mi bliskich działam dokładnie tak jak oni wobec mnie ale nieco delikatniej. Jednej przyjaciółce która ma 10 cm więcej w pasie jak walnę że się roztyła tam w UK to weźmie to za dobrą radę i powód do wspólnej motywacji. Innej która ma 30 kg nadwagi nie odważyłabym się tego powiedzieć chociaż zdrowie jej szwankuje, staram się to zrobić delikatniej bo sama wiem jak ciężko jest sobie z tym poradzić.

 

Jeśli chodzi o mojego faceta to mam praktycznie 99% w pozytywnej ocenie jego ciała. Ale może to dlatego że niezmiennie jego widok bez ciuchów działa na mnie jak największy afrodyzjak. 

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Iko mi się wydaje, że chcąc nie chcąc, jako jednostki społeczne jesteśmy wręcz uzależnieni od presji otoczenia. Mów co chcesz, ale lubimy się podobać (nie tylko sobie samym). Moim skromnym zdaniem naprawdę mało kto jest w stanie być na tyle wyalienowany, żeby nie zwracać uwagi na opinie otoczenia na swój temat. Są oczywiście jednostki mniej lub bardziej asertywne, ale raczej wszyscy lubimy być postrzegani pozytywnie (wiem, są drobne wyjątki od tej reguły).

Znajomi to nieco inna bajka - lubimy się nawzajem za to kim jesteśmy i jak się czujemy w swoim towarzystwie, a nie za to jak wyglądamy(!) Jednak jeśli sami siebie nie akceptujemy, wtedy przeważnie jesteśmy zamknięci i bardziej nieśmiali a to z kolei w żaden sposób nie sprzyja pozytywnym relacjom :)

Krótko mówiąc, dobrze jest w pierwszej kolejności lubić i akceptować samego siebie ;) ciałopozytywność jest cool :lach:

  • Lubię 15

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Iko mi się wydaje, że chcąc nie chcąc, jako jednostki społeczne jesteśmy wręcz uzależnieni od presji otoczenia. Mów co chcesz, ale lubimy się podobać (nie tylko sobie samym). Moim skromnym zdaniem naprawdę mało kto jest w stanie być na tyle wyalienowany, żeby nie zwracać uwagi na opinie otoczenia na swój temat. Są oczywiście jednostki mniej lub bardziej asertywne, ale raczej wszyscy lubimy być postrzegani pozytywnie (wiem, są drobne wyjątki od tej reguły).

 

 

Ja jeszcze nic nie powiedziałam :D Pytam na razie o fizyczność, o postrzeganie siebie, o postrzeganie innych przez nas.

 

 

Krótko mówiąc, dobrze jest w pierwszej kolejności lubić i akceptować samego siebie ciałopozytywność jest cool

 

 

Na pewno jest cool? A praktykujesz ją wobec innych? Tego jestem cholernie ciekawa.

Na pewno nie patrzysz na potencjalną kochankę przez pryzmat jej ciała? Czy na pewno nie oceniasz innych kobiet np... no jest owszem większa, ale już mogła by tego brzucha nie eksponować tak wulgarnie, przecież to można ładnie estetycznie ogarnąć?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Ruda: Czuję się wywołana niejako, ale nie jestem pewna czy dokładnie uderzy to w temat. 

 

Stałaś się inspiracją :D

 

A dopełnij zatem jak postrzegasz mijane osoby na ulicy? W ogóle nie myślisz o ich wadach w sylwetkach, w sposobie prezentacji? Jak patrzysz na potencjalnych kochanków? 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Stałaś się inspiracją :D

 

A dopełnij zatem jak postrzegasz mijane osoby na ulicy? W ogóle nie myślisz o ich wadach w sylwetkach, w sposobie prezentacji? Jak patrzysz na potencjalnych kochanków? 

Ruda: Zauważam je i akceptuję u innych. Daleko mi do osoby która walnie łokciem koleżankę będąc na kawie i powie patrz jak jej się tłuszcz wylewa, albo jaka tapeciara. Czasem się uśmiechnę (nie śmieję) jak coś ewidentnie jest poza moja estetyką jeśli chodzi o ubiór. Jeśli już miałabym ludzi oceniać to raczej przez pryzmat ich zachowania a nie wyglądu. 

 

Co do kochanka. Nie mam ideału wypracowanego w głowie jeśli chodzi o wygląd fizyczny. T mi w 99% odpowiada, ale to nie znaczy że szukam kogoś kto będzie do niego podobny ani skrajnie różny. Musi mieć to coś co sprawi, że będzie chemia. Wygląd jest w drugiej kolejności. Ale myślę, że tutaj głowa sama pozwala sobie na taką chemię jeśli ktoś wpisuje się mniej więcej w moje poczucie estetyki. A ostatecznie i tak mamy tak, że T musi potencjalnego kochanka zaakceptować. 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

 Na pewno jest cool? A praktykujesz ją wobec innych? Tego jestem cholernie ciekawa.

Na pewno nie patrzysz na potencjalną kochankę przez pryzmat jej ciała? Czy na pewno nie oceniasz innych kobiet np... no jest owszem większa, ale już mogła by tego brzucha nie eksponować tak wulgarnie, przecież to można ładnie estetycznie ogarnąć?

Pytasz mnie czy zwracam uwagę na wygląd? OCZYWIŚCIE. Nie mam nic przeciwko 150kg żywej wagi wychodzącej w przykrótkiej "bluzeczce" z pępkiem na wierzchu z McDonaldsa na Oxford str. w Londynie pod warunkiem, że nie zechce się ze mną przytulać po skończonej konsumpcji zestawu XXXL. Nie mam też nic naprzeciwko kobitkom mieszkającym na przedmieściach Edynburga suszącym swoje gatki formatu foka średniej wielkości łodzi żaglowej dopóki i one nie zechcą w jakikolwiek sposób zmieszać ze mną swoich płynów ustrojowych.

W swoim życiu zawodowym niemal codziennie mam do czynienia zarówno z doskonałościami, jak i niedoskonałościami kobiecej urody. Mam więc ogromne pokłady tolerancji i staram się, mniej lub bardziej świadomie nie oceniać nikogo po wyglądzie :) Jednak od zachowań determinujących naszą zwierzęcą chuć nie uciekniemy i każdemu z nas musi wystarczyć zaledwie chwila aby odnieść pierwsze wrażenie (celowo nie napisałem 'dobre').

 

Chyba też, jak my wszyscy, mam swój ideał kochanki, do którego się odnoszę w swoich subiektywnych ocenach. Jednak wiem także, że ideały są nudne :lach: a niedoskonałości potrafią z czasem stać się wręcz zaletami :) Na kochankę patrzę zatem zdecydowanie pod kątem jej atrakcyjności fizycznej i dopiero w następnej kolejności jej 'urody duchowej'. Jestem przecież tylko facetem :D

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

W swoim życiu zawodowym niemal codziennie mam do czynienia zarówno z doskonałościami, jak i niedoskonałościami kobiecej urody. Mam więc ogromne pokłady tolerancji i staram się, mniej lub bardziej świadomie nie oceniać nikogo po wyglądzie Jednak od zachowań determinujących naszą zwierzęcą chuć nie uciekniemy i każdemu z nas musi wystarczyć zaledwie chwila aby odnieść pierwsze wrażenie (celowo nie napisałem 'dobre').

 

Wszyscy oceniamy na każdym kroku - wszystko i wszystkich. Przed sobą. Możemy tych osądów nie artykułować. Ale oceniamy. Mozemy twierdzic,że wygląd zewnetrzny sie nie liczy - jak poznamy kogoś wirtualnie. Późniejsze spotkanie może pokazac,że juz wtedy faktycznie wygląd się nie liczy - ale nie wierzę,ze jednak nie pojawia się pewne rozczarowanie kub zachwyt.

 

 

Może jestem cyniczna, ale jak słyszę/czytam wygląd nie ma żadnego znaczenia - to jedyne co myślę: hipokryzja. Zawsze jest jakiś pierwszy punkt odniesienia. A że wszyscy jesteśmy prawie idealni, to możemy twierdzić z całą stanowczością, że wygląd nie ma żadnego znaczenia. No nikt z nas nigdy nie został przez niego odrzucony.....

 

Odniosłam się do tego fragmentu, ale jako istota idealna, bez skazy na ciele i charakterze podpisuje się pod wszystkim co napisałeś.

Zaczynam wierzyć, że jestem tez pozbawiona serca i sumienia.

  • Lubię 15

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

ale jako istota idealna, bez skazy na ciele i charakterze

 

czyli ciałopozytywność masz wobec siebie a wobec innych nie? dobrze rozumiem?  

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

czyli ciałopozytywność masz wobec siebie a wobec innych nie? dobrze rozumiem?  

 

Nie Iko, źle zrozumiałaś. Ale ponieważ wyrwałaś celowo z kontekstu jedno zdanie, więc mogę nawet przyznać Ci racje.

 

Co do innych to się wypowiedziałam, przeczytaj jeszcze raz, proszę;-)))

co do siebie nie:/

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...