Skocz do zawartości
pawel1969

Wakacje na wsi.

Rekomendowane odpowiedzi

Piątek był cudowny. Cały dzień czytałam książkę w cieniu pod wierzbą i tak się zaczytałam,
że spóźniłam się na spotkanie z Jackiem. Biedak czekał w stodole od siódmej a ja dotarłam
tuż przed usmą. Naprawdę było mi głupio. Podejżewałam, że juś go nie będzie, ale czekał
i bardzo zaplusował, że postanowił nie dzwonić. Ale nie jego widok zaskoczył mnie najbardziej,
tylko mnóstwo wazonów wokół łóżka wypełnionych różami. Ich czerwień biła po oczasch a
zapach wypełniał nozdrza. Podskakiwałam jak mała dziewczynka i piszczałam.
- Jezu! To dla mnie? Wooow. Jesteś kochany.
Rzuciłam mu się na szyję i przez chwilę było wesoło, aż zrobiło się zmysłowo. Wtuliłam się
w jego szyję odkrywając, że świetnie pachnie, tylko jego zapach musiał wygrać z różami.
Gdy oparłam czoło o jego czoło i spojżeliśmy sobie w oczy z bliska przez plecy przeszedł mi
dreszcz.
- Uwielbiam cię, wiesz.
Poczułam jego gorącą dłoń masującą moje udo. Przesuwała się do góry. Zrobiłam krok w tył i
odsunełam go od siebie. Zrobiłam to bardzo wbrew swoim pragnienim. Niczego nie chciałam teraz
yak jak rzucić się na niego i kochać do rana, raz za razem. Ale postanowiłam, że tak nie będzie.
Najbardziej interesowała mnie jego reakcja. Nie próbował się do mnie dalej dobierać. Nawet się
uśmiechnął i był to szczery uśmiech.
- Napalimy ognisko - powiedział.
Zaczynałam być nim coraz bardziej zafascynowana. To typ faceta przy którym kobieta nigdy się nie
nudzi, czuje się bezpieczna i wie, że zawsze będzie fajnie. Cieszyłam się, że nie tylko nie
stracił kontroli nad sobą, ale miał też przygotowany plan B. Rozpalenie ognia poszło bardzo
sprawnie. Usiedliśmy na skrzynkach przykrytych kocami, tuż obok siebie. Wkrótce zrobiło się
ciemno, a bieszczadzkie niebo zaroiło się od gwiazd, widocznych tu jak nigdzie indziej. Powietrze
trochę się ochłodziło kontrastując z dziennym upałem. Jacek okrył mnie swoim swetrem. Gadał
cały czas a mnie ze śmiechu zaczęła boleć szczęka i przepona. Opowiadał o wpadkach z dzieciństwa
jakie zaliczyli wspólnie z moim mężem. Bawiłam się świetnie, mimo że inaczej niż planowaliśmy.
Zadzwonił Paweł zdziwiony, że nie ma mnie w domu o tej porze. Powiedziałam mu gdzie jesteśmy
i poprosiłam, żeby do nas przyjechał i się przyłączył. Po drodze kupił kiełbaski na ognisko
i alkohol. Dla siebie i Jacka wziął flaszkę a mi kupił babskie piwko prawie bez alkoholu.
W końcu zobaczyłam światła jego Jeepa na leśnej ścieżce i wybiegłam mu na powitanie uważając
żeby się nie zabić o coś. Naprawdę się za nim stęskniłam. Pzrywitali się z Jackiem jak zwykle
niedźwiadkiem a potem znów spotkała mnie miła niespodzianka. Paweł wyciągnął nie wiadomo skąd
długą, czerwoną różę. Zawsze tak mi okazywał miłość. Ucieszyłam się i dałam męzowi soczystego
całusa.
- Co wy się umówiliście z tymi różami?
Usiadłam między nimi. Jedliśmy, piliśmy, śmialiśmuy się. Przez jakiś czas rozmawialiśmy i dobrze
bawiliśmy się jak zwykła trójka przyjaciół. Dopóki nie przeszliśmy do tematu. Obaj na to czekali.
I ja też. Skończyliśmy banalne rozmowy o tym jak Pawłowi minęła droga, co tam słychać we wsi.
Przeszliśmy na mój temat. Jacek wyznał, że bardzo kręci go mój ciężarny brzuszek i że po prostu
mu staje gdy na mnie patrzy. Pozwoliłam mu się dotknąć a sama sprawdziłam wzwód. Pocałowałam męża.
- Jacek dobrze się mną zajmuje, wiesz.
- Cieszę się. Ale dzisiaj ja się tobą zajmę. - odszepnął.
- Jeszcze zobaczymy. Ale dziękuję za różę. Jest śliczna.
- Tak śliczna jak ty. Jesteś moją księżniczką.
- Wiem. I chcę, żebyś mnie rozpieszczał. Masz skakać wokół mnie i się starać. Może mnie zdobędziesz
w ten weekend, ale naraie Jacek jest bliżej celu.
Był trochę zawiedziony ale też zaintrygowany.
- Jak to kochanie? Chciałbym już być z tobą w łóżku i się przytulić. Strasznie mnie wymęczyła podróż.
Jedziemy?
Dobrze rozumiałam Pawła. Dopiero zaczynałam się dobrze bawić, ale przecież mogliśmy przełożyć nasze
plany na jutro. Paweł wziął wolny poniedziałek, więc mieliśmy dla siebie prawie trzy dni. Jacek
wygasił ognisko. Postanowił zostawić swój sprzęt tutaj i w trójkę pojechaliśmy naszym samochodem.
Bałam się, że Paweł prowadzi po alkoholu, ale tu było zupełnie pusto. Prosiłam, żeby uważał.
Wsiadłam na tył razem z Jackiem. Zgodziłam się, żeby pieścił mój brzuszek. Tym razem nie odrzuciłam
jego ręki. Sama też położyłam mu rękę na kroczu.
- Czemu kupiłeś mi te wszystkie róże?
- Bo jesteś piękna.
- Przestań. A na serio?
- To przeprosiny za czwartek. Przegiąłem.
Uśmiechnęłam się ale tego nie mógł widzieć. Jacek kontynuował:
- Fajnie że się spotykamy i jeśli Paweł tego chce, to ja też. Ale to bez sensu, żeby mnie musiał
prosić. I głupio mi, że cię tak potraktowałem.
Głuptas - pomyślałam - ale uroczy. Znów się uśmiechnęłam.
- Ogarnij się Jacek. Jesteśmy dorośli. Nie robiłabym czegoś, czego nie chcę. I nie jestem taka grzeczna
jak ci się wydaje. Zastrzymaj się tu kochanie. - wydałam polecenie mężowi.
Do wioski było jescze pół kilometra. Wjechał w małą zatoczkę przy drodze. Pieściłam wielkiego, twardego
Jackowego kutasa. Imponowało mi, że jest na mie taki napalony. Kilka wprawnych ruchów dłonią i
trysnąłby jak strażacki wąż.
- I co ja mam z tobą zrobić? Przecież cię tak nie zostawię.
Pawłowi się spieszyło.
- Kochanie, może odłożymy to do jutra. Jestem naprawdę bardzo zmęczony.
- To wyjdż na zewnątrz i się przewietrz. Chcę podzękować Jackowi za miły wieczór.
Zgrzytnął rozporek. Paweł niechętnie ale otworzył drzwi i wysiadł. Gdy przez chwilę w kabinie błysnęło
światło zobaczyłam jak stoi pionowo, żylasty i purpurowy. Zanim wzięłam do ust zrobiło się znów ciemno.
Poczułam jego smak. Nie spieszyłam się. Światło znów się pojawiło. Paweł wrócił.
- Jednak chcę patrzeć.
- Jak tam chcesz. - odpowiedziałam. Zapalił śwtatło na stałe.
Robiłam wszystko, żeby Jaskowi było przyjemnie. Spojżałam mu na chwilę w oczy z fascynacją.
- Nic mi tak nie smakuje jak on, wiesz. Uwielbiam ci ssać.
Jacek rozsiadł się wygodnie i szeroko na tyle zakładając ręce na oparcie. Wypuścił powietrze powoli i
spojżał na Pawła. Planowałam dać mu taką rozkosz ustami jakiej jeszcze nie przeżył. Po tej akcji nie
bedzie miał wątpliwości że jestem w tym dobra. Żałowałam że tak szybko poczło. Szybko zrobiło mu się
błogo i poczułam w ustach smak jego nektaru. Postanowiłam nie przełykać. Wyprostowałam sie i skinęłam
palcem na Pawła. Miał przerażoną minę. Ja zrobiłam surową i wiedział, że jeśli się nie zbliży, będzie
mały foszek. Przelałam co miałam w ustach do jego ust i kazałam przełknąć. Oboje z Jackiem parsknęliśmy
śmiechem. Paweł też się uśmiechnął.
- Smakowało? - spytał Jacek.
- Znam lepsze rzeczy.
- Twoja żona by się z tym nie zgodziła. Dobra, lecę. Widzimy się jutro?
- Podrzucę cię do domu.
- Daj spokój. Po takim obciąganiu i w taką pogodę chcętnie się przejdę. A wy sobie pogadacie.
- To pa. Do jutra.
Pocałowałam Jacka w polik, chłopaki przybili piątkę i wysiadł. Ja przesiadłam sie na przód i oparłam
głowę o Pawła gdy już ruszył.
- Kocham cię i bardzo tęskniłam wiesz.
- Wiem.
- Chcę się czuć jak księżniczka. Albo jak mała rozkapryszona dziewczynka, której wszystko wolno.
- Zepsuję cię do końca moja niewierna żono. Co ma być rano? Kawa czy herbata do łóżka?

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To była idealna sobota do chodzenia po górach. Mąż wolałby nie wypuścić mnie z łóżka rano, a
przypuszczam że Jacek też bardziej myślał o mojej szparce niż o noszeniu plecaka. Ale najważniejsze
były moje plany. To ja decydowałam. Wstałam przed Pawłem i wyjżałam przez okno. Każdy by się rozporomienił
w taki dzień. Zaczęłam się pakować, ale po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że nie powinnam
tego robić samna. Obudziłam męża i zleciłam przygotowanie do wyprawy a sama zeszłam na dół do cioci na
pogaduchy przy śniadaniu.
- Aha. Zadzwoń do Jacka. On też z nami idzie. - rzuciłam stojąc przy schodach.
Spotkaliśmy się w trójkę przy wejsciu na szlak. Jacek już na nas czekał. Miał spory plecak ale nie większy
niż Paweł. Przynajmniej w tym mój mąż był do przodu. Nosił swoje i moje rzeczy. Przywitałam Jacka
słodkim buziakiem, takim całkiem przyjacielskim. Na inne przyjdzie jeszcze czas.
- A ty gdzie masz plecak? - zażartował Jacek.
- Tutaj. - pokazałam na mój brzuch. - Jeden wystarczy.
Szliśmy pod górę i było wesoło. Na bardziej wypłaszczonych odcinkach brałam Jacka za rękę. Paweł trzymał się
za nami. Dziwne ale radziłam sobie bardzo dobrze pokonując ostre podejścia, jaby ciąża dawała mi dodatkowe
siły więc na uprzejmości panów czy chcę postój odpowiadałam, że możemy stanąć jeśli potrzebują. Kiwali głowami
ze zdumieniem.
- Zachowaj trochę sił na wieczór Ania. - rzucił Jacek.
- Martw się o siebie przystojniaku.
W schronisku usiedliśmy na zewnątrz. Było bezwietrznie a piękne białe obłoki płynęły na tyle wysoko, że nie
zasłaniały widoku. Chłopaki zamówili po piwie a ja zjadłam żurek - moją ulubioną zupę. Turystów było całkiem
sporo i prawie nie było wolnych stolików.
Paweł poszedł do toalety i zostaliśmy na chwilę z Jackiem sami. Nie rozmawialiśmy. Było mi błogo i cudownie.
W tą niezmąconą sielankę jak piorun wdarła się moja fantazja, że kładę się tu i teraz na stole. Jacek
wyjmuje sprzęt i bierze mnie na oczach wszystkich. Pewnie większość byłaby zgorszona i wyruszyła w dalszą
drogę, ale znaleźliby się też tacy, którzy tworząc kółko dopingowaliby Jacka a może chcieliby się przyłączyć.
Nierealne. Odpędziłam myśli z głowy. Jacek położył mi rękę na brzuchu i gładził. Pozwoliłam mu, choć wiedziałam
że zaraz nabiorę ogromnej ochoty.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zakochiwałam się w tym miejscu coraz bardziej. Wszystko było takie inne niż u nas.
To była bajka, która jeszcze trochę i się skończy. Chciałam ten czas wykorzystać jak najlepiej. Czas swobody i
beztroski. Nie chciałam ograniczać się tylko do Jacka, ale nie wiedziałam jak zareaguje więc postanowiłam z nim
porozmawiać teraz, zanim wróci Paweł. Nie miał nic przeciw temu, żeby się ze mną dzielić. Nawet ucieszył się z
tego, że nie będzie musiał trzymać języka za zębami. Był dumny z tego że mnie posuwa i chciał, żeby inni o tym
wiedzieli.
Do stolika dołączył Paweł. Wtajemniczyliśmy go w rozmowę i spytałam czy ma zaufanych kolegów, którzy mi się
spodobają i są dyskretni. Nie pytałam go o zgodę, tylko oznajmiłam, że mam ochotę na więcej. Kilku kolegów
przyszło mu do głowy, ale dawno nie miał z nimi kontaktu. Za to jacek widywał ich często w lokalnym pubie, a
raczej spelunie. Postanowiliśmy wpaść tam wieczorem.

Faktycznie Jacek nie przesadzał nazywając to miejsce speluną. Drewniany domek przykryty dachem z papy wyglądał
na bardzo zaniedbany. Na zewnątrz przy spruchniałych ławkach stały dwie grupki lokalnych kawalerów wlewających
w siebie browar z kufli i wymieniających toporne dowcipy. Drzwi głośno skrzypiały. Sala była zaskakująco duża
a w rogu palił się kominek. Kiedyś musiało być tu przytulnie. Mały remont i byłoby super. Wiedziałabym czego
tu trzeba. Jacek wymienił parę gestów z jednym z chłopaków siedzących w rogu. Było ich w sumie sześciu przy
jednej ławie. Zachowywali się głośno, podobnie jak reszta gości. Jedyną kobietą oprócz mnie była barmanka -
młoda blondynka z warkoczem i dużym biustem. Uśmiechnęła się życzliwie na mój widok, ale nie kryła zaskoczenia.
Chyba kobiety żadko tu wpadały jeśli wogóle.
Chłopak gozmawiający z Jackiem na migi skinął w naszym kierunku zapraszajac do stolika. Ruszyliśmy przez salę.
Jacek nas przedstawił i rozsunęli się robiąc miejsce dla mnie i męża. Jacek spytał co chcemy i poszedł zamówić.
Towarzystwo okazało się bardzo wesołe, choć niektóre dowcipy trochę niewybredne. Śmiałam się tak czy inaczej i
w sumie bawiłam dobrze. Chłopakom barakowało trochę obycia, ale byli dla mnie bardzo mili.
Wymyśliłam, że chce mi się siusiu i poprosiłam Jacka, żeby pokazał mi toaletę. Weszliśmy do małego przedsionka
gdzie już nikt nas nie słyszał i tam wypytałam o chłopaków. Opowiedział mi których bierzemy pod uwagę. Było
ich trzech i spostanowiłam ich trochę poobserwować.
- Dzięki. - powiedziałam. - Zaraz przyjdę.
- Jesteś pewna?
Naprawdę zachciało mi się, ale żałowałam po chwili że weszłam do toalety. Niewiele widziałam gorszych i odpychających
miejsc. Podłoga mokra a pod kranem i w muszli zacieki. Do tego jedna kabina wspólna dla wszystkich. No cóż.
Nie było wyjścia.
Po powrocie do stolika więcej rozmawiałam z potencjalnymi kandydatami. Oni niczego nie wiedzieli. To ja miałam
wybrać a później chciałam poprosić Pawła o wtajemniczenie kolegi lub kolegów. Fizycznie najbardziej podobał mi się
Romek. Był bardzo postawny i zbudowany, ale małomówny a do tego Jacek ostrzegał mnie, że potrafi być bezpośredni,
nawet chamski. Nie był typem wymuskanego eleganta, raczej twardziela z brodą, dla którego wygląd ma mniejsze znaczenie.
Dwóch kolejnych: Wojtek i Zbyszek więcej czasu spędzali przed lustem. Byli drobniejsi i delikatniejsi z urody. Obaj
budzili moją sympatię i ciekawie opowiadali. Dowiedziałam się że byli braćmi. Wojtek był starszy od Zbyszka o dwa lata,
niższy, ale trochę badziej przypakowany. Trzech pozostałych chłopaków Jacek słabo znał, a Paweł wogóle. Trzymali się
razem z Romkiem, który był dla nich wzorem do naśladowania. Właściwie tylko oni śmiali się z większości jego
szorstkich dowcipów.
Siedzieliśmy do późna i zrobiłam się trochę zmęczona. Chłopaki opowiadali dowcipy i śmiali się głośno a ja trochę
odpadłam. Oparłam się o ramię Pawła i słuchałam ich rozmów od czasu do czasu uśmiechając. Ozywiłam się, gdy Zbyszek
wyszedł do toalety. Za wcześnie było na poważne ruchy, bo chłopak mógł się wystraszyć, ale pomyślałam, że mała
prowokacja nie zaszkodzi.
- O przepraszam. Nie wiedziałam, że tu jesteś. Było otwarte.
- Nie szkodzi. To moja wina, nie zamknąłem.
Stał przy zlewie i mył ręce. W przedsionku było ciasno. Dreptałam z nogi na nogę.
- Nie wytrzymam dłużej. Nie pogniewasz się jeśli już wejdę?
- Jasne. Proszę.
Wchodząc do kabiny w lustrze wyłowiłam na ułamek sekundy jego twarz. Był bardzo oniesmielony, więc uśmiechnęłam się
życzliwie. Szybko wytarł ręce i wyszedł. Byłam pewna, że w domu będzie walił konia myśląc o mnie. Po powrocie na salę
często zerkaliśmy na siebie. Szybko się peszył i odwracał wzrok. Poczułam się zmęczona.
- Chcę już iść do domu. Która godzina?
Paweł zerknął na zegarek.
- Prawie jedenasta.
- Interesuje mnie trójka. - powiedziałam. Wiedział o co mi chodzi. - Załatwisz?
- Dla ciebie wszystko księżniczko.

Zaczęliśmy się rozchodzić. Paweł szepnął Romkowi i braciom, że chciałby pogadać. Poprosił, żeby pozbyli się kompanów
i wrócili do knajpy. Czekaliśmy na nich dzisięć minut na zwenątrz. Właściciel już zamnkął, więc siedzieliśmy na
starych, spróchniałych ławkach, które pachniały całkiem sympatycznie. To była ciepła i gwiaźdista noc z pełnią
księżyca. Chłopaki otworztyli butelkę wina, którą Paweł kupił wychodząc i powoli z czuciem wtajemniczył ich w temat.
Trochę potrwało zanim zaczęli wierzyć, że to nie sią jaja. Paweł zaproponował Romkowi, że może mnie wymacać. Stanęłam
przed nim gotowa, ale się nie odważył. Czułam że będzie ciężko. Był jednak sposób, żeby im odowodnić. Tym sposobem
był Jacek. Uklękłam przed nim na trawie i odpięłam rozporek.
- O kurwa! - wyrzucił z siebie Wojtek.
Patrzyli jak woły na malowane wrota a ja obciągałam Jackowi. Tej założył ręce za głowę i westchnął.
- Żałujcie frajerzy. Taka gorąca laseczka.
Nie było dużo widać, bo oświetlał nas jedynie księżyc, ale zauwazyli moje skinienie palcem zapraszające bliżej.
Podeszli. Pieściłam ich przyrodzenia przez spodnie i czułam jak zwiększają rozmiary. Zgrzytnęły rozporki. Jeden
za drugim i po chwili nad moją głową w świetle księżyca dyndały już cztery twarde dzidy. Miałam nadzieję, że
chłopaki nie zapomnieli o wypucowaniu swoich armat przed wypadem do knajpy, a mogło być różnie, bo napewno nie
oczekiwali takiego zwrotu wydarzeń.
Oblizałam Romkowi i nie było źle. Wojtek i Zbyszek też mnie nie rozczarowali. Trawa była już wilgotna i zimna.
Czułam to gołymi kolanami. Nie zwracałam na to zbyt uwagi, bo cztery męskie twarde członki rekompensowały mi tą
niewygodę. Oblizywałam w zimnym powietrzu gorące penisy i jaja, czując ich wyrazisty zapach. Poczułam podniecenie
i zaczęłam sie dotykać na dole ręką. Paweł rozchylił moją delikatną białą bluzeczkę uwalniając piersi. Chłopaki
oddychali coraz szybciej. Ja też. Nad głową widziałam tylko ich pały, tarczę księżyca i mnóstwo gwiazd. Pierwszy
doszedł Zbyszek. Skupiłam się na nim. Zdążył ochlapać mi czoło zanim wzięłam jego członek w usta i spijałam
ciepły, lepki nektar. Potem już poszło jak lawina. Nie nadążyłam z obsługą tryskających we mnie równocześnie
członków, więc odchyliłam głowę i cieszyłam się chwilą. Zapach był coraz intensywniejszy a na mojej twarzy
przybywało ciepłych plam.

Noc była piękna a mi przeszła senność całkowicie. Nie chciałam już wracać. Jacek załatwił jeszcze jakoś
alkohol od znajomego i chodziliśmy po okolicy. Wnieśliśmy sporo szumu w spokój wioski. Śmialiśmy się a
chłopaki często próbowali talentu wokalnego, wątpliwej jakości. Odprowadzili nas pod dom cioci. Pożegnałam się
i poszłam a Paweł jeszcze chwilę został. Gsy wrócił nie spałam.
- Bardzo fajny dzień. - wyszeptałam. - Cieszę się, że mnie poznałeś z nimi.
- Masz jutro radnkę w stodole. Z całą czwórką. Dasz radę?
- Chyba we mnie nie wątpisz. Nie zawiodę cię.
Nie zamierzałam zawieść ani Pawła ani Chłopaków. Będą mieli solidne ruchańsko, o którym będą długo opowiadać.
Chciałam jak najszybciej zasnąć, żeby już było jutro. Odrzuciłam zaloty Pawła, ale wtuliłam się w niego i po
chwili pogrążyłam się w słodkim śnie.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Kolejna część przygód ciężarnej Ani. Miłej lektury.

 

 

Wstałam przed Pawłem i otworzyłam okno w sypialni. Powietrze było jeszcze chłodne i pachniało
deszczem. W nocy musiało padać, ale teraz było prawie bezchmurnie. Poczułam, że lekko się
denerwuję i po chwili uświadomiłam sobie dlaczego. Było to raczej przyjemne podekscytowanie.
Nie miałam jeszcze nigdy czterech facetów na raz. Głównie miałam obawy czy dam radę. Co
jeśli zacznie mnie boleć i czy oni zachowają się jak dżentelmeni. Pocałowałam Pawła w czoło.
Otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Dzień dobry.
- Witaj księżniczko.
- O której jesteśmy umówieni?
- O jedenastej. Mamy jeszcze czas.
Podzieliłam się z Pawłem moimi wątpliwościami, ale uspokoił mnie. Uwierzyłam, że zna chłopaków
na tyle dobrze, żeby mnie im powierzyć. Wiedziałam że będzie dobrze. Nerwy trochę przeszły i
pozostało przyjemne uczucie podniecenia. W dole brzucha chodziły mi roje mrówek. Nie oczekiwałam
zbyt wiele, ale byłam pewna, że i tak będzie fajnie. Poza Jackiem chłopaki raczej nie okażą kunsztu
sztuki miłosnej i chyba nie będzie zmysłowo. Po prostu zostanę zerżnięta, ale niech tak będzie.
Rozłożę nogi. Pozwolę im wymacać szparkę i piersi. A potem każdy we mnie zaspokoi swoje samcze
żądze.

Moje myśli na chwilę odciągnęła sympatyczna rozmowa z ciocią przy śniadaniu. Wypytywała jak tu
się czuję i jak mi się podoba w górach. Nie skłamałam ani trochę rozpływając się z zachwytu nad
okolicą. Nie wspomniałam tylko o tym jak kutasy lokalnych kowbojów stają dęba na widok mojego
ciężarnego brzuszka. Zjedliśmy, wypiłam słabą kawę i poszłam się szykować. Oczywiście na wyjście
z domu założyłam coś przypominającego worek po ziemniakach. Dopiero na skraju lasu Paweł
zatrzymał się i przebrałam się w ciuchy, których ciocia wogóle nie powinna widzieć. Bielizna z
cienkiej siateczki, bardzo skąpa, dżinsowa mini i top ledwo zakrywający stanik. Brzuch miał być
odsłonięty. Prezentował się coraz bardziej okazale. Zrobił się już twardy i coraz bardziej okrągły.
Pępek już sie trochę uwypuklił i pojaziła się jeszcze słabo widoczna ciemna pręga ciągnąca się
pionowo od lini piersi aż po łono. Sutki też bardzo mi urosły i pociemniały. Gdyby nie zapewnienia
Pawła i Jacka, że jestem mega seksowna, czułabym się jak potworek.
Samochód zostawilśmy pod lasem obok samochodów chłopaków i ruszyliśmy pieszo. Było niedaleko.
Paweł przymał mnie za rękę. Sielanka. Pachniało lasem i deszczem. Ćwierkały ptaki, czasem stukał
dzięcioł. Słońce rzucało pomiędzy koronami drzew jasne plamy. Omijaliśmy kałuże na błotnistej ścieżce.
Żaden postronny obserwator tej sceny nie niałby szans przewidzieć najbliższych wydarzeń. Czułam
jak narasta podniecenie. Zatrzymałam się nagle i pocałowałam Pawła. Potarłam go na dole przez
spodnie. Szybko zaczął sztywnieć.
- Lepiej go uspokój, bo dzisiaj i tak nic z tego.
- Wystarczy mi, że na ciebie popatrzę.
Wsunął mi dłoń pod spódnicę.
- Jesteś cała mokra.
Strzeliłam go po łapie i zabrał natychmiast. Dobrze się tym bawiłam.
- Zostaw. Nie masz podejścia do kobiet.
Paweł dobrze zdawał sobie sprawę, że nie dla psa kiełbasa. Dziś każdy mnie będzie miał oprócz niego.
Bedzie siedział  obok, patrzył i walił konia. Nie ukrywał, że tego właśnie chce. Patrzeć jak oni mnie
zerżną.  Ruszyliśmy w wkrótce zobaczyliśmy dom i stodołę.

Siedzieli na skrzyniach i popijali piwo. Ucieszyłam się na widok Jacka. Podbiegłam do niego radośnie
jak mała dziewczynka i usiadłam na kolanach. Zaczęliśmy się całować i napewno nie był to grzeczny
pocałunek.
- Stęskniłam się za tobą.
- Ja też.
Pozwoliłam mu się obmacać. Odpiął mi górę i mimo stanika czułam się naga. Chłppaki widzieli moje
wielkie sutki prześwitujące przez cienki materiał. Gdy Jacek wsunął mi rękę w majtki rozłożyłam nogi
bez oporu, żeby Paweł widział, jak łatwo Jackowi ze mną idzie. Nie reagowałam gdy macał mi  pizdę.
- Zerżniesz mnie pierwszy? - spytałam.
Postanowiłam używać ostrych słów, żeby pokazać Pawłowi jaka ze mnie puszczalaska dziwka. Pragnął
żebym właśnie taka była i po jego reakcji widziałam, że trafiłam w punkt.
- Zanim przyszliście ciągnęliśmy losy. Romek jest pierwszy.

Wstałam i wzięłam go za rękę. Stojąc przed łóżkiem całowaliśmy się. Spojżałam na Pawła. W ręku trzymał
już penisa, co było dla mnie potwierdzeniem, że będzie dobrze się bawił. Ja też zamierzałam. Romek był
twardy i czułam to przez jego spodnie. Kutas świetnie reagował na mój dotyk. Zdjęłam mu bluzkę i całowałam
nagi tors. Był świetnie zbudowany. Odpięłam pasek i ściągnęłam spodnie razem z majtkami. Pociekła mi
ślinka na widok żylastego penisa, który wahnął się parę razy jak sprężyna i sterczał na wprost jak lufa
czołgu. Podniecenie narastało, gdy Romek zaczął mnie rozbierać. Zdjął mi powoli potem majtki i stanik, ale
zostałam w spódniczce. Chłopaki ustalili, że skoro jest ich czterech to będą zakładać gumki. Gdy Romek
otworzył paczkę, powiedziałam, że ja to zrobię. Długo celebrowałam nakładanie gumy ja jego prącie, żeby
Paweł był pod wrażeniem. Romek chciał od tyłu więc wypięłam się na łózku. Gry wstepnej nie było i nie
spodziewałam się jej, chyba że za grę wstępną uznałabym wodzenie łbem członka wzłuż mojego sromu.
Przejechał kilka razy w górę i w dół po czym wepchnął go we mnie. Byłam ruchana. Romek wziął na dłonie
moje ciężkie piersi. Domyśliłam się, że to go szczególnie podnieca. Pozostali podeszli bliżej i w milczeniu
obserwowali. Poza śpiewem ptaków słychać było tylko coraz szybsze mlaskanie mojej mokrej cipki. Czułam,
że zaraz odpłynę i uświadomiłam sobie, że to właśnie prostota tej sytuacji tak mnie podnieca.  Ze jestem
tak po prostu rżnięta. Poranny chłod już dawno wyparował. Oboje z Romkiem szybko się rozgrzaliśmy a nasze
ciała pokryły krople potu. Biodra Romka zaczęły głosno klaksać o moje masywne pośladki, które drgały i
falowały jak dwie galaretki. Nie myślałam, że tak szybko osiągnę orgazm. Nie byłam w stanie powstrzymać
głosnego pisku. Zakręciło mi się w głowie. Romek skończył wraz ze mną i wyszedł gdy jeszcze mną szarpały
fale emocji. Byłam zła na niego ale nie miałam czasu o tym myśleć. Zaczęłam się pocierać ręką, żeby
dokończyć za nieudolnego kochanka. Wiłam się i piszczałam samotnie na łózku a oni patrzyli zdumieni
i zachwyceni. Najlepszym refleksem wykazał się Jacek i mimo, że nie była jego kolej wbił we mnie kutasa.

Rżnął mnie ostro. Połozyłam głowę i piersi na poduszce a pupę miałam w górze. Czułam że za chwilę znów
odlecę. Przywołałam męża skinieniem palca,a gdy podszedł, szepnęłam, a właściwie wydyszałam mu do
ucha co ma zrobić. Zgodził się chętnie. W końcu był prawdziwym rogaczem. Ja lekko się uniosłam na
łokciach a on wczołgał się pode mnie i wystawił twarz tuż pod miejscem gdzie kutas Jacka wdzierał się
raz po raz w moją szparkę. Zaczął lizać mój brzuch. Położyłam się piersiami na biodrach męża i ocierałam
się nimi o jego sprzęt, który nie wytrzymał długo. Ja też odleciałam z piskiem. Jacek zaspokoił mnie jak
profesjonalista. Sam na chłodno wyszedł ze mnie, ściągnął gumę z ptaka i trysnął nasieniem na mój
brzuch i twarz Pawła. Poczekałam aż wyczyści to co ciekło mi po brzuchu i usiadłam.  Byłam mokra i
zadyszana. Musiałam uspokoić oddech. Przytuliłam Pawła, który siedział obok i twarz miał w spermie.
Chłopaki odwracali twarze, żeby ukryć pełne kpiny uśmiechy.
- Jestem dumna z ciebie. Świetnie się spisałeś.
Chciałam dodać mu otuchy, chociaż chyba nie musiałam. Świetnie czuł się w swojej roli.
Oparliśmy głowy czołami i patrzeliśmy sobie w oczy.
- Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie też.
Powoli z czułością zlizałam Jackową spermę z jego twarzy.
- Co to? - spytał chwytając mnie za pierś.
Oprócz jego nasienia było coś jeszcze. Na mnie, na nim i na pościeli. No świetnie. Zaczęłam mi się laktacja.
Wszystko było w mleku. Spojżałam w dół na sutki. Z obu powoli się sączyło. Zawstydziłam się trochę, że
wszyscy to widzą.
- Przepraszam - powiedziałam nie patrzac im w oczy. - Nie wiedziałam że teraz się zacznie.
- Nie przejmuj się - Jacek podszedł do mnie. - To mnie bardzo podnieca. I chłopaków też.
- Pewnie. - dodali na potwierdzenie.
Jacek delikatnie z czuciem nacisnął na mój sutek. Lepki biały płyn leniwie spłynął po mojej piersi. Uśmiechnęłam
się blado bez przekonania.
- Też myślę, że to jest sexi skarbie - powiedział Paweł.
- Dziękuję. Idź już usiądź na swoją skrzynię. Mam ochotę znów się pieprzyć.

Zbyszek miał ochotę zerżnąć mnie na wznak więc położyłam się i rozłożyłam nogi. Długo ocierał się kuatsem
i jądrami o mój twardy brzuch. Bardzo mu się to podobało i bałam się, że skończy zanim wogóle zacznie.
Ale dał radę. Nałożyłam mu jak kazdemu gumkę i wszedł. Podczas jebania macał moje piersi. Dla niego była
to ogromna frajda a mi też sprawiało ogromną fizyczną przyjemność, mimo że wciąż krępowało mnie że
z sutków intensywnie wypływa mi mleko. Rozcierał je po mnie dłońmi. Gdy skończył przyszedł mi do głowy
szatański pomysł. Paweł od razu poznał co knuję po moim perfidnym uśmiechu. Przywołałam go palcem
a on pokiwał przecząco głową.
- Nie. Proszę.
- Chodź tu. Bądź facetem.
Podszedł. Zdjęłam gumę z ptaka Zbyszka. Paweł odchylił głowę i otworzył usta jak mu kazałam. W zbiorniczku
prezerwatywy było całkiem sporo.
- Smacznego.
Paweł okazał się facetem i zjadł bez grymaszenia.

Ostatniego faceta zaliczyłam znów w pozycji na pieska. A właściwie to on mnie zaliczył. Paweł chciał znów
być pode mną więc się zgodziłam. Podszedł twarzą pod moje piersi ociekające mlekiem a na koniec przesunąl
sie w tył żeby zainkasować kolejny wytrysk. Jak poprzednio wylizałam mu twarz po wszystkim.
- Zadowolona? - spytał.
Co mu mogłam odpowiedzieć po zaliczeniu czterech kutasów. Oczywiście że byłam zadowolona i trochę już mnie
bolało, ale czemu nie miałabym zrobić z siebie dziwki.
- Fajnie, ale wciąż mi mało. Lubię się pieprzyć.
Chłopaki zadeklarowali, że skoro tak, to oni chcętnie ugaszą mój ogień. Postanowiliśmy zostać. Druga kolejka
będzie dłuższa i nie wiedziałam jak to się dla mnie skończy, ale jak się bawić to się bawić. Siedzieliśmy i czekaliśmy
aż chłopcy trochę się zregenerują. Nie chowali sprzętów a ja tez się nie ubierałam. Naga wędrowałam z kolan na
kolana łasa na pieszczoty. Rozkładałam nogi a oni ugniatali moje piersi i wtykali palce w szparkę. Sprawdzałam
ręką ich gotowość. Gdy brałam jaja w rękę ich armaty stawały się coraz twardsze. Zaproponowałam, że tym razem
pójdziemy w piątkę do łóżka i zrobimy sobie orgię pełną rozpusty, bez żadnych hamulców. Tym razem zabrakło
miejsca dla Pawła i musiał zadowolić się rolą obserwatora onanisty. Zaakceptował to ale nie żałował bo było
na co patrzeć. Byłam rżnięta w tyłek w cipkę, obciągałam, lizałam chłopakom jądra i dziurki odbytu. Każdy z
chłopaków skończył w moich ustach. Wtedy dopiero przywołałam Pawła i obdarzyłam soczystym pocałunkiem.
Powiedziałam, że może mnie zaliczyć teraz i przelałam mu spermę do ust. Nie dał niestety rady. Nie dotarł do
mojej szparki. Spuścił się na moim udzie ocierając się o nie ptakiem i jądrami.

Przyszedł czas ochłonąć. Chłopaki otworzyli po piwie. Znów wszyscy byli kumplami z dawnych lat i toczyli
zwykłe rozmowy. Dpoiero na koniec gdy się zbieraliśmy, Romek spytał co dalej. Czy to jeszcze powtórzymy.
Paweł odpowiedział zamiast mnie, że mogą mnie posuwać dopóki tu jestem, ale nie chce żeby to się rozniosło.
Obiecali dyskrecję. Uśmiechnęłam się do siebie. Po wakacjach to wszystko się skończy. Wrócę do Łodzi i będę
grzeczną żoną spodziewjącą się potomka. Ale teraz czas beztroski dopiero się zaczynał na dobre. Cieszyłam się
że będę często dawać dupy.
 

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...