Skocz do zawartości
pawel1969

Wakacje na wsi.

Rekomendowane odpowiedzi

    Szłam przed siebie i nie myślałam o niczym. Dawno nie miałam tego uczucia błogości.
Z nieba bił żar i było gorąco od nagrzanego asfaltu, a do tego ani krzty wiatru. Pomyślałam
że przydałaby się choć mała chmurka, bo drzewa dające przyjemny cień rozły tu przy drodze
bardzo rzadko. Mogłoby być trochę chłodniej ale i tak czułam się szczęśliwa i odprężona, a
moje nozdrza pieściły przeróżne zapachy lata i wsi. Musiałam przyznać Pawłowi rację, że
miał dobry pomysł z tym wyjazdem. Początkowo byłam niechętna, wiedząc że będę za nim tęsknić
no i nie znałam dobrze ani jego wujka ani cioci. Okazało się, że są bardzo miłymi i ciepłymi
starszymi ludźmi. Od razu się polubiliśmy. Rodzice Pawła podobnie jak my mieszkamy od dawna
w Łodzi a tu w rodzinnych stronach Pawła zostali tylko oni. Urocza i malownicza wioska
typowa dla Bieszczad. Nie za dużo mechanizacji. Wszystko jak z innej epoki a trakttory chyba
rzadziej można było spootkać niż konie. Uśmiechnęłam się do siebie i pogładziłam brzuch
całkiem spory jak na czwarty miesiąc. Wcześniej mieliśmy trochę problemy więc gdy zaszłam
w ciążę postanowiłam wziąć zwolnienie. Paweł nie miał urlopu ale pomyślał, że lepiej jeśli
przyjadę tutaj i trochę odpocznę zamiast siedzieć w mieście. On miał przyjeżdżać do mnie
na weekendy.
    Doszłam do rozwidlenia dróg. Nie byłam pewna jak iść dalej. Wujek Zenek tłumaczył mi
jak znaleźć jeziorko, ale to było trochę skomplikowane i chyba się zgubiłam. Po kolejnej
godzinie marszu w upale ani śladu wody. Nie popsuło mi to chumoru ale trochę byłam rozczarowana.
Postanowiłam zawrócić. Upał nie malał i a ja byłam już trochę wykończona. Rozłożyłam ręcznik na
trawie przy rowie i usiadłam. Cudownie. Śpiew ptaków, śłońce i zapach skoszonej trawy. Prawdziwa
sielanka którą zakłócił coraz głośniejszy terkot silnika. Po chwili zobaczyłam traktor. Minęło
trochę czasu zanim się zbliżył. Na mojej wysokości zatrzymał się.
- Podrzucić? - głos był całkiem miły i należał do młodego nawet przystojnego chłopaka.
Odwzajemniłam uśmiech którym mnie obdarował i zerwałam się w miarę energicznie jak na mój stan
z rowu.
- Spadł mi pan z nieba.
Podał mi rękę gdy wchodziłam do kabiny po stopniach. Nic nie wskazywało że na tej opustoszałej
drodze nagle zjawi się ktoś i zaproponuje mi podwózkę.
- Jaki tam pan. Jestem Jacek.
- Ania. Miło mi.
Podaliśmy sobie ręce. Usiadłam na drewnianym siedzisku na błotniku traktora. Nie było wygodnie
ale przestałam na to zwracać uwagę. Jacek skutecznie zajął mnie rozmową i czas podróży zleciał
mi błyskawicznie. Naprawdę fajnie mi się z nim gadało. Po rozmowie nie pomyślałabym, że prowadzi
gospodarstwo. Ucieszyłam się też, że Jacek mieszkał po sąsiedzku z wujostwem Pawła. Może
będziemy się widywać czasem i rozmawiać. Tu czas naprawdę stał miejscu.
- Nie wiesz gdzie tu jest jeziorko. Próbowałam je dzisiaj znaleźć.
Uśmiechnął się.
- Co? - spytałam.
- Nikt tam nie może trafić. Wyjeżdżam jutro z rana w tamtą stronę. Jak chcesz się zabrać to
o dziewiątej.
Pożegnaliśmy się i truchtem ruszyłam do drewnianego domu wuja Zenka i cioci Ali. Z daleka pachniały
już kluski z truskawkami. Wieczorem zadzwonił Paweł. Rozmawialiśmy pół godziny. Zdałam mu relację
z dnia i powiedziałam, że poznałam Jacka. Znał go dobrze. Razem się wychowywali.
- Uważaj na niego mała. To pies na baby.
- Zupełnie nie wygląda. Ale jest przystojny.
- Co ty nie powiesz.
Miałam ochotę trochę pograć Pawłowi na nosie.
- Podrzuci mnie jutro nad jeziorko. Mam z nim nie jechać?
- Jedź, jedź. Chciałem tylko powiedzieć, że będę zazdrosny.
- Masz czego. On jest w moim typie.
- Wiesz co mała. Wyobraziłem was sobie flirtujących na traktorze i mi stwardniał.
- Zboczeniec.
W końcu udało nam się zakończyć rozmowę, po tysiącu buziaczków i czułych słówek. Miałam dziwny ale
dość zmysłowy sen. Obudziłam się lekko nakręcona i z wielkim uśmiechem na twarzy. Śniło mi się to
miejsce ale w jakiś poplątany sposób. I że Jacek mnie dotykał.

    Nie mogłam się doczekać dziewiątej rano. Wstałam wcześnie, żeby się odpowiednio wystroić.
Plan był taki, żeby Jacek się cały uślinił w swoim traktorku na mój widok. Chciałam też, żeby wiedział,
że wystroiłam się specjalnie dla niego. Celowo przedobrzyłam z makijażem i perfumami, co zupełnie nie
pasowało nie tylko do mnie ale przede wszystkim do tego miejsca. Żałowałam, że nie mogę założyć
zbyt krótkiej spódniczki. Ciocia Ala była bardzo konserwatywna i nie spodobałoby się jej to.
Założyłam przynajmniej ciasną koszulkę, która przylgnęła szcelnie do mojego ciężarnego brzuszka.
Spojżałam w staromodne lustro w moim ciasnym pokoiku na poddaszu i zrobiłam piruet. Oblizałam
duze wydęte wargi. Faceci je uwielbiają i często słyszę komplementy, nieraz wulgarne. Te usta
idealnie pasują mi do drobnego nosa i sporych, niebieskich oczu. Blond włosy spięłam w dwie kitki.
Jacek punktualnie o dziewiątej wyjechał z bramy i jak poprzednio pomógł mi przy wsiadaniu. Całą
drogę miło mi się z nim rozmawiało. Dowiedziałam się, że jest chwilowo sam, ale miał kilka
kobiet w życiu. Jest ode mnie trochę starszy, w wieku mojego Pawła, czyli dwadzieścia osiem lat.
- Świetnie wyglądasz - powiedział.
- Serio? Mam wrażenie że przypominam worek kartofli.
- Nic podobnego. Twój brzuszek jest ekstra.
Zachichotałam jak mała dziewczynka. Wypytywał mnie kiedy rodzę i jak się czuję w moim stanie.
Podobała mi się ta rozmowa. Szybko odkryłem, że ciężarne brzuszki to jest konik Jacka. Chyba
za nimi szalał. KOntynuowałam temat i opowiadałam o sobie. Postanowiłam wrzucić kilka bardziej
osobistych i intymnych wynurzeń i bawiłam się batrząc na jego zawstydzenie, gdy na przykład
mówiłam, że mam nabrzmiałe sutki i często mnie bolą.
Jeziorko było całkiem fajne. Nie było tu zupełnie nikogo. Jacek wysadził mnie i pojechał do pracy
gdzieś do lasu. Wymieniliśmy się telefonami i miał dzwonić gdy skończy. Opalałam się w majteczkach
i staniku. Zadzwoniłam do Pawła. Powiedziałam mu że lubię przebywać w towarzystwie Jacka. Udawał
że to świetnie ale miałam nadzieję, że czuje zazdrość. Dodałam, że casem czuję się lekko podniecona
gdy jestem z nim. Prawda była taka, że ogólnie czułam się bardzo pobudzona seksualnie. Czytałam
gdzieś, że to może być przez ciążę. Tak czy inaczej podobało mi się to. Zaczęłam się dotykać.
Masowałam brzuch i piersi a potem wsunęłam dłoń w majteczki. Teoretycznie w każdej chwili mógł ktoś
się zjawić ale wydawało mi się to bardzo mało prawdopodobne. Napewno mniej niż wtargnięcie cioci
Ali do mojego pokoju. Mimo tylu zalet miała tą wadę, że nie pukała.
    Całą drogę powrotną znów przegadaliśmy. Dużo się śmiałam. Odkryłam, że Jacek jest całkiem
zabawny. Miałam nadzieję, że dotrzyma mi trochę towarzystwa wieczorem, ale zawiodłam się bo miał
sporo pracy więc się wykręcił i każde z nas wróciło do siebie. Gdy się zaczęło ściemniać wyszłam
pod pretekstem nakarmienia krów. Trochę pomagałam wujkom. Lubiłam przebywać w starej drewnianej
szopie obok domu. Było tu trochę mroczno i pachniało stęchlizną, ale nawet w środku dnia był
miły chłodek. Zamknęłam drzwi na zasuwkę. Teraz mogłam drugi już raz dzisiaj zaspokoić swoje żądze.
Zadzwonił Paweł więc rozmawałam z nim siedząc na sianie i masturbując się. Złapałam się jednak na
tym że fantazjuję o Jacku. Postanowiłam znów trochę poigrać z mężem i powiedziałam mu co robię
i co sobie wyobrażam. Jego odpowiedź sprawiła, że osłupiałam. Pwiedział, że jak chcę, to mogę
się z nim przespać. Zaczęłam go przepraszać, sądząc że mówi to na przekór, ale Paweł dodał, że
nie żartuje i naprawdę chciałby, żebym to zrobiła. Rozmowa powoli zamieniała się w sprzeczkę, ale
nagle urwałam. Nie wiem skąd ale zobaczyłam światło i usłyszałam ogdłosy. Okazało się, że szopa
ma jedną ścianę wspólną z szopą Jacka i właśnie do niej wszedł. Drwaniana ścianka była lichej
konstrukcji i światło uwidoczniło wszystkie jej wady. Największy snop światła padał przez dziurę
wielkości pięści trochę nad podłogą.
- Muszę kończyć- wyszeptałam do słuchawki i rozłączyłam się.
Najciszej jak umiałam podeszłam do dziury. Był w środku. W szopie miał coś w rodzaju warsztatu.
Z sufitu wisiała żarówka bez oprawki. Był pięknie zbudowany. Był w kaloszach, dżinsach ale bez
koszuli. Chiałabym wtedy dotknąć jego nagiego spoconego torsu. Zaczął ostrzyć jakieś narzędzie
na szlifierce. Co za samiec. Jeszcze nie ochłonęłam i byłam wściekła na męża, ale zdałam sobie
sprawę czego teraz pragnę. Szlifireka ucichła a ja osłupiałam drugi raz tego wieczora. Oparł się
o stół tyłem i rozpiął rozporek. W innym przypadku uznałabym, że to obleśne, ale chciałam patrzeć
jak się masturbuje. Ptak nie olbrzym ale całkiem przyzwoity i wyglądał apetycznie. Pomyślałam
jak by to było, gdybym znalazła się w jego części szopy na klęczkach przed nim. Zaczęłam ssać
kciuk i patrzyłam. Wtedy osłupiałam trzeci raz. Wziął do ręki tablet i uruchomił. Postawił na
blacie przed sobą. Na tablecie było moje zdjęcie w kostiumie kąpielowym znad jeziora. Końcówka
zaskoczyła mnie najbardziej. Położył tablet płasko i spuścił się na szybę. Poszło obficie.
    Nie mogłam zasnąć i przypomniałam sobie o trzeciej w nocy o niedokończonej rozmowie z mężem.
Wybrałam numer.
- Śpałeś? - wyszeptałam.
- Tak. Ale dobrze że dzwonisz. Przepraszam za to co powiedziałem.
- Nie. To ja przepraszam. I wiesz co. Też chcę to zrobić. Ale przy tobie, gdy przyjedziesz.
- Serio? Na pewno tego chcesz?
- Jestem pewna. Może powinieneś pogadać z Jackiem? Mogłabym go uwieść, a właściwie już jest
uwiedziony, ale ty mu najlepiej wszystko wytłumaczysz.
- Zrobię to. Już nie mogę się doczekać soboty. To będzie niezły weekend.
Zapewniliśmy się naj zwykle milion razy o dozgonnej miłości aż w końcu się rozłączyliśmy i zasypiałam
w zupełnie innym humorze. Przed snem próbowałam wyobrazić sobie w jaki sposób Jacek się do mnie
dobierze.

C.D.N.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Paweł zadzwonił z rana. Obudził mnie. Żle spałam, ale telefon i tak mnie ucieszył.
Przez okno połaciowe wpadał snop jasnego swiatła, co zawsze poprawiało mi humor.
- Cześć skarbie.
- Cześć. Jak spałyście?
- Źle. Ta mała cały czas się wierciła.
Był czwartek. Cieszyłam się, że już jutro wieczorem się zobaczymy. Paweł obiecał, że
zerwie się wcześniej z pracy i wyjedzie tak, żeby być w piątek na wieczór.
- Pozatym późno usnęłam. Dotykałam się myśląc o Jacku.
- Kocham cię moja rozpustna żono. Korzystaj ile możesz. Mam nadzieję, że nie obudziłaś
cioci. Wiesz jak to łóżko skrzypi.
- Dlatego chodzę się masturbować do szopy. Ale tym razem nie mogłam się powstrzymać.
Byłam uważna.
Przeciągnęłam się i podeszłam do okna. Odsłoniłam szerzej zasłonę i musiałam zmrózyć
oczy gdy oślepiło mnie światło. Otworzyłam okno. Z mojego poddasza dobrze widziałam
podwórko Jacka. Jak zwykle bez koszuli rąbał drewno i wyglądał bosko. Pomachałam mu
gdy zauważył mnie w oknie i uśmiechnęłam do niego a on do mnie.
- Jedziesz dzisiaj? - krzyknął do mnie.
- Jadę. Zaczekaj na mnie.
- Odjazd o dziewiątej. Na spóźnialskich nie czekam.
Uśmiechnęłam się znów.

W drodze znów dużo rozmawialiśmy, i znów przeważnie o mnie i o moim stanie. Był ciekaw
jak to jest i jak się czuję, więc opowiadałam mu co się dzieje z moim ciałem. Powiedziałam
że częściej niż zwykle myślę o seksie i z rozbawieniem obserwowałam jego zażenowanie.
Starałam się żeby zabrzmiało to tak zwyczajnie jako zwierzenie, a nie adoracja lub podryw.
Jeszcze bardziej się zawstydził, gdy dodałam, że często mam mokro na dole.
- Poczekaj chwilę, mam do ciebie prośbę - powiedziałam nad jeziorkiem.
Wysiadł ze mną z traktora i cierpliwie czekał aż rozłożę koc.  W końcu spytał.
- Co to takiego, bo muszę lecieć.
- Nic. Chcesz zobaczyć jak dzidziuś kopie?
Stał i nie wiediał jak się zachować. Nie dowierzał, że naprawdę może mnie dotknąć.
- Nie ugryzę. - dodałam. - dotknij tutaj.
Naprowadziłam jego rękę i przytnkęłam do siebie. Jego dotyk sprawił mi przyjmność.
Materiał jego spodni zaczął odstawać.
- A co to? Chyba twoje myśli trochę zbłądziły.
Zaczerwienił się.
- Przepraszam. tak na mnie działasz. Pojadę już.
- Widziałam cię wczoraj. - rzuciałam gdy odchodził. - W szopie. Masz dziurawe sciany.
Nie odważył już się na mnie spojżeć. Wsiadł i odjechał.

Całą drogę podwrotną było cicho. Próbowałam zagadać ale odpowiadał zdawkowo. Spytałam
czy chce się przejść na spacer, ale wykręcił się, tym, że jest umówwiony z kolegamii
na piwo. Wróciłam do domu i zjadłam jak zwykle pyszny obiad. Wujkowie wypytywali czy
dobrze się u nich czuję i zapewnili, że mogę zostać jak długo zechcę. Planowałam
przynajmniej do końca sierpnia. Początkowo miał to być idylliczny wypoczynek ale
coraz więcej wskazywało na to, że w tej spokojnej i przyzwoitej kraince dojdzie do
aktów rozpusty. Zawsze dawaliśmy sobie z Pawłem trochę swobody w tych sprawach i mieliśmy
do siebie pełne zaufanie. Raz przespałam się z innym przy mężu na jego prośbę. Później
jeszcze dwa razy, ale już sama chciałam i pozwoliłam się poderwać. Umówiłam się na
randkę zakończoną seksem. Paweł wiedział i czekał w domu. On też mógł się spotykać
ale twierdził, że na razie nie chcce. Czerpał ogromną przyjemność z mojej rozwiązłości.
Tu musiałam bardzo uważać. Jakiekolwiek podejżenia ze strony miejscowych wywołałyby
falę nieprzychylnych spojżeń i potępienie. A już na pewno nie chciałam zrazić do siebie
sympatycznych wujków. To byłaby tragedia.

Zauważyłam Jacka wracającego z knajpy około dziesiątej wieczorem. Zbiegłam po schodach i
powiedziałam cioci, że idę się przejść, bo zrobiło się chłodno i przyjemnie. Wybiegłam
na drogę.
- Może teraz się przejdziemy?
- Jestem zmęczony a jutro też mam pracę. - odparł chłodno.
- Jak chcesz. Idę zaraz do szopy. Jak będziesz chciał pogadać to przyjdź.
Jak najdyskretniej przeszłam podwórko i wśliznęłam się za drewniane drzwi. Zamknęłam je
za sobą. Jacek wyglądał na urazonego, albo po prostu było mu głupio i tak się zachowywał.
Jednak nie pozwolił mi długo czekać. Usłyszałam że wchodzi.
- To o czym chcesz gadać?
- Dobrze że jest ta dziura. Powinna być więsza. Podejdziesz?
Zobaczyłam fragment jego twarzy tuż za ścianą. Ja stałam na wprost dziury dwa metry dalej.
Byłam w zwiewnej sukience w kwiaty.
- Chciałam cię przeprosić. Zwykle nie podglądam.
Sięgnęłam pod sukienkę i zsunęłam sobie majteczki do wysokości kolan.
- Myślę, że teraz ty powinieneś popatrzeć. Wtedy będziemy kwita. To co? Zgoda?
- Zgoda. Ale nie musisz tego robić.
- Wiem. Ale chcę. Popatrzysz?
Nie odpowiedział, ale twarz pozostała w dziurze. Był półmrok. Zapaliłam latarkę i położyłam
na sianie niedaleko ściany. Wyszłam do końca z majtek. Na sianie rozłożyłam koc. Usiadłam
ze złączonymi kolanami na wprost Jacka. Sukienkę podciągnęłam wyżej odsłaniając cały brzuszek
i powoli rozsuwałam uda. Świadomość, że Jacek patrzy na moją nabrzmiałą, wygoloną cipkę
wprawiała mnie w miłe podniecenie. Czułam lekkie mrowienie tam na dole.
- Podoba ci się?
- Tak.
Miałam mokro. Położyłam rękę na niej i powoli masowałam seksownie pojękując. Nie spieszyłam
się. Przesunęłam się na kocu jeszcze bliżej ściany, żeby mógł mnie dobrze widzieć i jescze
szerzej rozłożyłam nogi. Powoli ale szeroko rozciągnęłam cipeczkę.
- Chciałbyś ją policać?
Przytaknął głową.
- Tak myślałam, ale nie dostaniesz wszystkiego od razu. Przyjemności trzeba sobie dawkować.
Obniżyłam dekolt, żeby uwolnić piersi i obserwowałam jego minę. Takiej reakcji oczekiwałam.
Chyba nie widział jeszcze piersi ciężarnej kobiety. Były nabrzmiałe i ciężkie a sutki miałam
ciemne z olbrzymimi obwódkami.
- To też ci powinno smakować.
Przyłożyłam pierś do diury. Po chwili ssał mój sutek. To było boskie. Robił to naprawdę
umiejętnie i bardzo mnie tym zaskoczył. Chyba nie odcieniałam go jako kochanka w moich
wyobrażeniach. Pozwoliłam mu długo lizać mój sutek i zastanawiałam się czy nie dać jednak
cipki do wylizania, ale stwierdziłam, że przyjdzie na to czas.
- Lubię cię Jacek. - powiedziałam.
Wypięłam teraz pupę tuż przy dziurce ale żeby nie mógł dosięgnąć językiem. Cieżarny brzuszek
wisiał mi między nogami. Już miałam zacząć się masturbować na jego oczach, gdy poczułam dotyk.
Bardzo przyjemny dotyk. Mogłam w każdej chwili odsunąć się dalej ale tego nie zrobiłam.
Jęknęłam przeciągle gdy wsunął mi palec w szparkę. Wiedziałam, że niewygodnie będzie mu ruszać
ręką przez wąską dziurę, więc to ja zaczęłam lekko falować nadziewając się na gorący kciuk
podczas gdy reszta palców dłoni masowałam moje łono z zewnątrz. Jęczałam jak suka i szybko
pociemniało mi przed oczami. Intensywny i mokry orgazm przymał mnie długo a moje soczki
spływały po moich udach, brzuchu i po jego dłoni. Ogarnęło mnie błogie uczucie zaspokojenia.
Takbym chciała teraz poleżeć w jego ramionach i porozmawiać. Ale to nie możliwe. Napewno
zasłużył na małego buziaka. Uśmiechnęłam się do niego przez dziurę.
- Dziękuję - powiedziałam.
Zauważyłam, że jego ptak wystaje z rozporka. Jest twardy i żylasty. Biedaczek - pomyślałam.
Znów będzie walił konia przy tablecie. Skinęłam na niego palcem  i przyliżył się.
Pocałunek był słodki i chaiałam, żeby trwał wiecznie. Jednak go przerwałam.
- Nie. Nie możemy tego robić. - powiedziałam. - Muszę już iść.
Był zawiedziony ale nic nie powiedział. Wstałam i wyszłam. I znów ukradkiem przez podwórko.
Prawie chuytałam za klamkę domu i zatrzymałam się. W głowie kłębiły mi się myśli. Jak mogłam
go tak zostawić. Przecież nie mogę mu dzisiaj dać wszystkiego. Tak pragnęłam jednak poczuć
go w mojej szparce. Obiecałam Pawłowi, że zrobię to przy nim. Zawróciłam. Miałam nadzieję
że wciąż jest w szopie. Był. Masturbował się.
- Jestem - powiedziałam. - Przejdzie przez tą dziurę?
Przeszedł. I jądra też. Teraz wydawał mi się większy i grubszy. Był miły w dotyku. Masowałam
go dłonią powoli i zamaszyście, walcząc ze sobą, żeby nie zbliżyć ust. Pragnęłam poczuć jego
smak. Jednak wytrwałam w postanowieniu robienia małych kroków. Na szystko będzie czas i wziąć
będzie na co czekać. Doprowadzę go do szału. Gdy mnie kiedyś posiądzie, będzie mu sperma
szła uszami z podniecenia. A dziś tylko moja dłoń. Jedną ręką masowałam członek a drugą pieściłam
jaja, ale skuliłam ją w garstkę i nadstawiłam, żeby się w nią spuscił.
- Dobranoc. Muszę iść.
- Do jutra Ania. Fajnie było.
- Wiem. A będzie jeszcze fajniej jeśli czegoś nie spieprzysz. Znajdzie się jutro dla mnie
miejsce w twoim ferrari?
- Jasne.
Pocałowaliśmy się krótko i wyszłam. Gdy już nie widział przełnkęłam jego spermę z dłoni.
Leżąc już w łóżku wysłałam do Pawła wiadomość: "Poznałam już smak Jacka".
Rano odpisał, że nie spał i całą noc się masturbował wyobrażając sobie mnie i Jacka razem.
Zapowiadało się naprawdę gorące lato.

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Piątek zapowiadał się od samego rana upalnie. Obudziłam się po siódmej i już na
moim poddaszu było za ciepło. Na szczęście pokój miał okna na obu połaciach dachu.
Za zewnątrz nie było wiatru, ale gdy otworzyłam okna, zrobił się lekki przeciąg
przynoszący nieznaczną ulgę. Firanki zostawiłam zasłonięte. Miałam ochotę trochę
pobyć sama. Stanęłam w oknie i patrzyłam na Jacka krzątającego się po swoim
podwórku. Nerwowo zerkał czy mnie gdzieś nie widać. Był jak zwylke bez koszuli
dzięki czemu mogłam podziwiać jego męski tors. Zbliżała się ósma a o dziewiątej
mieliśmy wyjeżdżać. Zobaczyłam jak wyjmuje telefon i po chwili przekonałam się,
że dzwoni do mnie.
- No cześć. Wyspałaś się?
- Sama nie wiem.
- Za godzinę wyjazd.
- Wiem. Ale ... ja chyba dzisiaj zostanę.
- Wszystko w porządku. Przepraszam za wczoraj.
- To ja przepraszam. To nie powinno się stać.
- Ale zobaczymy się wieczorem?
- Nie wiem. Dzisiaj przyjeżdża Paweł.
Jacek zamilkł. Musiał chwilę pomyśleć. Chyba wiedziałam co czuje.
- To na razie. - powiedział i się rozłączył.
Obserwowałam go przez okno. To jak chodził i jaki miał nastrój. To będzie napewno dla
niego długi i ciężki dzień. Będzie się męczył w pracy a wieczorem umówi się z koegami
na piwo i opije do nieprzytomnego. Miałam wciąż telefon w ręku i kusiło mnie żeby
oddzwonić i powiedzieć mu coś miłego. Ale pomyślałam, że taki dzień męczarni mu nie
zaszkodzi. A potem być może z piekła do nieba. Zobaczymy. Jacek pojechał i nawet nie
obejżał się w stronę moich okien. Postanowiałam zostać w łóżku i poczytać, ale nie za
bardzo mi wychodziło. Po przeczytaniu dwóch stron stwierdziłam, że nie wiem o czym
przed chwilą czytałam i powinnam powtórzyć. Moje myśli błądziły w tym czasie gdzie indziej.
Czułam dziwny rodzaj napięcia, bardzo przyjemny. Jacek jeszcze dziś albo jutro będzie
mnie miał. Myślałam o tym więcej niż o przyjeździe mojego Pawła. Leżałam z książką na
łóżku przykryta kołdrą. Nie chciałam, żeby ciocia dostała szoku nakrywając mnie na tym
co ropiłam, a właście zsunęłam majtki na bok i dotykałam się tam na dole. Nie wiem
czy ktokolwiek i kiedykolwiek pragnął seksu tak jak ja w tej chwili. Wstałam i zeszłam
po skrzypiących schodach. Na dole było chłodniej. Ciocia się gdzieś krzątała, ale nie
widziałam jej tylko słyszłam. Przemknęłam do kuchni i w lodówce znalazłam to czego
szukałam. Duży zielony ogórek. Żeby tylko udało mi się z nim wrócić na górę. Ciocia
wyłoniła się, gdy szłam po schodach. Schowałam ręce za siebie.
- Ty nie nad wodą kochanie?
- Źle się czuję. Muszę poleżeć.
Zrobiła zatroskaną minę i poszła, a we mnie podniecenie wzrastało im bliżej byłam
łóżka. I w końcu znów pod kołdrą. Położyłam książkę na poduszce i ułożyłam się na
boku z nogami podkulonymi. Ogórek wszedł gładko, ale w mojej wyobraźni nie był
zwykłym ogórkiem. Leżałam z moimi dwoma panami. Paweł trzymał mnie za rękę a Jacek
właśnie we mnie wchodził. Wepchnęłam go głęboko i zamnkęłam oczy. Wtedy weszła ciocia
z herbatą.
- Napij się dziecko. To ci dobrze zrobi.
Widząc mnie nie miała wątpliwości, że coś mi jest. Byłam rozpalona i miałam mętne oczy.
Mam nadzieję, że nie domyślała się prawdziwej przyczyny moich objawów. Podziękowałam
a gdy wyszła masturbowałam się ogórkiem, bardzo powoli i głęboko. Po wszystkim byłam
cała mokra. Musiałam przewietrzyć i siebie i pościel.

Paweł się spóźniał. Wieczorem wyszłam się przejść. Jacek już wrócił i robił coś na
zewnątrz. Nie był zbyt rozmowny, jakby mnie unikał. Wróciłam do domu i siedziałam z
ciocią, a gdy przyszedł sms od Pawła, że będzie za pięć minut poczułam ogromną radość
i wybiegłam na drogę, żeby go przywitać. Wjechał na podwórko i gdy tylko wysiadł
rzuciłam mu się na szyję. Jacek był na zewnątrz, ale udawał, że się czymś zajmuje.
Byłam pewna, że zerka i przytuliłam mocno Pawła a potem obdarowałam namiętnym
buziakiem. Jacek miał minę nietęgą, gdy nasze spojżenia spotkały się. Szybko odwrócił
wzrok. Paweł teraz zauważył przyjaciela.
- Hej stary - wykrzyknął radośnie. - Co u ciebie?
- W porządku.
- Chodź do nas - zaproponowałam.
- Mam robotę. Może później.
Weszliśmy do domu, gdzie Paweł serdecznie przywitał się z ciocią i wujkiem. Chillę
posiedzieliśmy, bo tak wypadało i poszliśmy na górę. Paweł zaczął ściągać ze mnie
ubrania.
- Co z Jackiem? Jakiś nie swój.
- Nie masz pojęcia jaka jestem dla niego wredna. Niech trochę pocierpi. Będzie
bardziej napalony.
- Wyrasta z ciebie zimna suka kochanie.
- Przeleć mnie.
Mieliśmy nadzieję, że sympatyczna cioteczka nie stęskni się za naszym towarzystwem.
Pokój nie był zamykany. Stanęliśmy w kącie najbardziej ukrytym przed drzwiami i
oparłam się o ścianę. Paweł wziął mnie od tyłu. W trakcie rozmawialiśmy o Jacku.
Powiedziałam Pawłowi, że mam na niego ogromną ochotę i chciałabym jutro zrobić to
właśnie z nim. Paweł potwierdził, że też chętnie popatrzy, ale jeszcze nie rozmawiał
z przyjacielem i dobrze byłoby od tego zacząć. Skończyliśmy, postaliśmy chwilę
przytuleni. Czułam że Paweł jest jedynym mężczyzną w moim życiu i nikogo innego nie
wpuszczę do serca. Ale w inne miejsca czemu nie. Paweł przebrał się w inne ciuchy
i poprosił, żebym została a on zabierze Jacka na piwo. Rózwież uważałam to za dobry
pomysł. Po alkoholu będą mogli śmielej porozmawiać i może Paweł mu wyłoży kawę na ławę.
Wrócił przed pierwszą zadowolony. Wśliznął się pod kołdrę za mnie i objął czule od tyłu.
Dostałam buziaka w szyję i poprosiłam, żeby mnie jeszcze całował.
- Rozmawialiście?
- Tak. Spotka się jutro z nami. Już wie o wszystkim. Żebyś widziała jak szybko zmienił
mu się nastrój. Jest na ciebie cholernie napalony.
- I ja na niego.
Dałam Pawłowi szybko całusa, żeby złagodzić słowa.
- Mówisz jak jest, czy ze mną też pogrywasz rozpustnico?
- Gdybym musiała, uklękłabym przed nim i prosiła o to.
- Nie mogę się doczekać jutra, wiesz.
- Ja też. Śpijmy już.

W sobotę od rana padało. Trochę to mogło popsuć nam plany, bo umówiliśmy się z Jackiem
nad jeziorkiem o dziesiątej. Nie chcieliśmy wyjeżdżać stąd razem, żeby niepotrzebnie
nie zwracać uwagi cioci. Mimo pogody wyjechliśmy na spotkanie. Mówiłam mężowi jak
skręcać, bo żadna nawigacja nie poradziłaby sobie z drogą nad jeziorko. Czekał już na
nas w swoim samochodzie. Cały czas padało. Zaparkowaliśmy obok a on przesiadł się do
nas na tył. Przybił piątkę z Pawłem a ja dałam mu całusa w polik.
- Ładnie wyglądasz Ania.
- Tylko ładnie? - kokietowałam.
- Nieziemsko ładnie. - poprawił się. - I seksownie.
Uśmiechnął się do Pawła.
- Masz cholernie seksowną żonę stary.
- To dobrze, że ci się podoba. Co robimy? Trochę lipa z tym deszczem.
Jacek długo się nie zastanawiał nad pomysłem.
- Pamiętasz dom Nowaków?
- Jeszcze stoi?
- Prawie w takim samym stanie.
Dom Nowaków był blisko. Trzeba było jechać zarośniętą i prawie niewidoczną drogą pół
kilometra. Był to stary, opuszczony dom, częściowo zawalony. Prostopadle do niego
stała stara stodoła, bez większości dachu. Niewielkie podwórko było zarośnięte wysoką
trawą i przeba było uważać żeby nie wejść na jakąś zardzewiałą maszynę rolniczą.
Podjechaliśmy jednym samochodem blisko, pod stodołę.
- To tu? - spytałam.
- Nie podoba się? - spytał Jacek.
- Wygląda tajemniczo. Już lubię to miejsce.
- Spędziliśmy tu z twoim mężem kawał dzieciństwa.
Lewa połać wrót stodoły była otwarta wszerz. Ja pierwsza wybiegłam z samochodu i w
mocnym deszczu pokonałam sprintem dwadzieścia metrów. Za mną Jacek a na końcu Paweł.
Klepisko było suche. Dach odsłaniał całą prawą część, na którą lała się woda. Po lewej
leżało sporo siana. Na klepisku leżały rozrzucone w nieładzie drewniane skrzynie.
Paweł przykrył jedną z nich kocem, który przyniósł pod pachą. Usiadłam, a on wrócił
do samochodu i przyniósł zgrzewkę piwa i torbę. A własciwie przybiegł z tym, co i tak
nie uchroniło go przed przemoknięciem.
- Musimy wypić za nasze spotkanie.
Z torby wyciągnął butelkę szampana i kieliszki. To było miłe zaskoczenie, ale pomyślałam
o dziecku.
- Dla mnie tylko trochę Paweł.
Nalał szampana i stuknęliśmy się kieliszkami.
- Za nas troje.
Upiłam łyk i pocałowałam Pawła w polik. Z kolei Jacek chcuiał to powtórzyć ze mną, ale
nie udało mu się. Tuż przed pocałunkiem obróciłam twarz bardziej w jego stronę i nasze
oczy spotkały się. Czułam jak bije mi serce. Teraz jego ruch. Jednak się odważył.
Bardzo powoli przysunął usta do moich ust. To był nasz pierwszy pocałunek. Trzymałam
Pawła za rękę i pozwalałam się całować Jackowi. Było cudownie i czułam jak narasta we
mnie podniecenie. Był dobry w całowaniu. Nie spieszył się i wiedział wszystko jak
spawić kobiecie przyjemność pocałunkiem.
- Chcę już teraz - wyszeptałam.
Spojżałam na Pawła. Płonął z podniecenia, ale był też trochę jakby oszołomiony i pozbawiony
pewności ciebie. Jacek wręcz przeciwnie. To co wcześniej stracił teraz jakby odzyskał z
nawiązką.
- Mogę? - spytał Pawła.
Zrobił to tak pewnie i z przekonaniem, jakby to była formalność. Paweł skinął przytakująco.
Jacek chwycił moją szyję obyrącz bardzo delikatnie, jakby niósł na rękach szklaną kulę i
całował mnie tak namiętnie, że czułam jak się rozpływam. Bawił się delikatnie moimi wargami,
uskał je językiem. Po długim i delikatnym wstepie, rozgrzewającym mnie do czerwoności
odsunął się trochę a ja łapczywie rzucałam się na jego usta. Wtedy odsuwał się dalej a ja
umierałam z podniecenia. Gdy w końcu pozwolił się dopaść wniknęliśmy w siebie głęboko
i pieściliśmy językami całą wieczność. Zauważyłam kątem oka Pawła pocierajacego swojego
penisa przez spodnie.
- Jacek obiecał, że dotrzyma ci towarzystwa podczas mojej nieobecności. Chyba nie masz
nic przeciwko temu?
- Ani trochę. Lubię przebywać z Jackiem.
- No to się cieszę i będę spokojny w Łodzi.
Zaczęłam pocierać dłonię krocze Jacka. Był twardy. Cały czas namiętnie się całowaliśmy.
- Jesteś piękna, wiesz.
- Dziękuję.
Paweł sięgnął po zgrzewkę otworzył puszkę. Syknęło.
- To uwielbiam - powiedział. - Chcesz piwo Jacek?
- Nie teraz. Potem.
- OK. Też bym nie chciał. Mam pewien pomysł, ale musisz za mną iść na chwilę do domu.
- Do jakiego?
Paweł skinął na ruiny obok. Deszcz się trochę uspokoił.
- Poczekasz chwilę? - spytał Jacek.
- Poczekam. Ale nie pozwól mi ostygnąć.
Panowie po paru minutach wrócili tachając ze sobą coś dużego. Położyli na środku
klepiska. To był stary i dość gruby materac, taki z łóżka. Trochę się z niego zakurzyło,
gdy rzucili, ale był suchy i w miarę czysty.
- Wow! Mamy łóżko. - powiedziałam. - I co teraz?
- Nie wiesz co się robi na łóżku kochanie? - odpowidział Paweł.
Koc ze skrzyni pościelił na materacu. Jacek opadł na niego plecami z rękoma na samolot
i odbił dwa razy do góry.
- Jak za dawnych czasów stary.
- Często tu przychodziliśmy kochanie, gdy byliśmy smarkaczami i skakliśmy na tym materacu.
Próbowałam sobie wyobrazić dwóch małych gówniarzy przyjaźniących się dozgonnie i eksplorujących
z zacięciem podróżników pobliskie zakamarki i ruiny. Pewnie przychodzili tu często się bawić
w wojnę albo chowanego. Ciekawe czy kiedykolwiek Pawłowi mogło przyjść do głowy, że
kiedyś ten wysłużony materac przyczyni się do umocnienia ich przyjaźni.
- Nie usiądziesz obok Jacka kochanie?
Weszłam na materaz i podskoczyłam kilka razy. Był spężysty. A więc tu będę za chwilę zerżnięta.
Jacek leżał obok z rękoma założonymi za kark, wyluzowany i ponętny. Zdjął koszulę. Jego zbudowany
tors formował się w piękny trójkąt.
- Jesteś sexy przystojniaku.
Tylko się uśmiechnął. Przeciągnęłam dłonią powoli po jego kaloryferze. Paweł siedział na skrzynce.
Popijał piwo i wyglądał na trochę spiętego.
- Kocham cię. - powiedziałam do męża.
- Kocham cię. - odpowiedział.
Wsunęłam dłoń w dżinsy Jacka. Penis był twardy. Pasek był wystarczająco luźny, żebym mogła swbodnie
pieścić go dłonią. Klęczałam przed nim w lekkim rozkroku. Masował mi uda, które rano wygoliłam, żeby
były dla niego gładziutkie. I mi i jemu sprawiało to przyjmność. Masował je i szedł powoli w górę a
ja nie mogłam się doczekać kiedy dojdzie do celu. W końcu pieścił mi ją brzez majtki. Wypięłam pupę
w tył, żeby Paweł mógł to widzieć. Targały nim spore emocje. Wyglądał trochę jakby wymiekał.
Oczywiście, że bym przestała, gdyby tylko mnie poprosił. Miałam nadzieję, że jednak do tego nie
dojdzie. Uśmiechnęłam się życzliwie do niego i zaprosiłam gestem bliżej. Chętnie podszedł i stanął
przy materacu. Uwolniłam jego ptaka i pieściłam przez chwilę ręką, ale po chwili skoncentrowałam się
całokowicie na Jacku. Odpięłam guzik od spodni, rozpięłam rozporek i po chwili trzymałam go w ręku.
Delikatne ale obszerne ruchy mojej dłoni sprawiły, że całkowicie stwardniał, a spod napletka wyszedł
duży świecący łeb. Spojżałam na obu chłopaków, ale w taki sposób, żeby zobaczyli rządzę w moich oczach.
Chciałam, żeby Paweł widział jak bardzo jestem napalona na Jacka fiuta. Wzięłam go w usta i zaczęłam
ssać, a moje luźno rozpuszczone blond włosy opadały na jego brzuch. Tymczasem Jacek zsunął moje
cienkie, koronkowe majteczki na bok i pocierał pełną dłonią bardzo już mokrą cipkę. Nie byłam ani
trochę spięta i czerpałam pełną rozkosz z tych pieszczot. Zaskoczyłam sama siebie, że jestem aż tak
łasa na dobrą grę wstępną. Paweł stał obok nas i walił konia. Weszłam okrakiem na Jacka i moje
spocone ciało przywarło do jego ciała. Całowaliśmy się. on pieścił mój kark i plecy a ja dotykałam
jego przypakowanej klaty. Ocierałam się moim ciężarnym brzuszkiem o jego kaloryfer a o dół brzucha
ocierał się jego twardy penis. Jacek pociągnął jednym palcem mój dekolt i cycuszki zawisły nad jego
twarzą. Wziął je w dłonie.
- Są cudowne. - powiedział.
Zachichotałam krótko, ale szybko wróciłam do namietnej miny.
- Kochaj się ze mną Jacek.
Sięgnął po prezerwatywę i rozwerał opakoanie.
- To nie będzie wam potrzebne - powiedział Paweł.
- No wiem, ale chodzi mi o inne sprawy.
- Nie musisz robić badań. Paweł zna cię świetnie. Rozmawialiśmy wczoraj i Paweł zgodził się, żebym cię
poczuła bez gumy.
Uniosłam się lekko a on go przytrzymał. Opadłam na niego. Był we mnie. Spojżałam na Pawła. Był nie swój.
- Kocham się. - powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Dyktowałam tempo. Rżnęłam się z Jackiem a Paweł patrzył bawiąc się sobą. Jacek z fascynacją pieścił
moje piersi i brzuszek.
- Nie byłeś nigdy z ciężarną? - spytał Jacka.
- Nigdy. Rewelacja. Jesteś boska Aniu.
Łapczywie pieścił moje ciało, ale na tyle delikatnie, że nie czułam ani śladu bólu tylko czystą
przyjemność. Chwytał mnie za sutki i wyciągał je do przodu, ugniatał piersi, obejmował brzuch.
Nagle podniósł mnie do góry. Penis wypadł.
- Co się stało?
- Nic. Muszę chwilę ochłonąć, bo nie chcę kończyć.
Położyłam się na nim, coraz bardziej spocona i całowałam powoli. Starałam się nie dotykać jego penisa.
Ja też nie chciałam kończyć. Położyłam się na boku tyłem do niego, a przodem do męża.
- Mogę cię trzymać za rękę? - spytałam.
Paweł przystawił sobie skrzynię i usiadł obok materaca. Jacek tymczasem przywarł do moich pleców i całował
moją szyję, co było niezwykle przyjemne. Poprosiłam Pawła o pomoc. Chciałam, żeby trzymał w górze moją
nogę. Jacek już trochę ochłonął i naprowadził się na moją szparkę, a Paweł zafascynowany obserwował jak
jego członej we mnie znika. Poczułam znów dlonie Jacka na piersiach i zaczął mnie posuwać. Tym razem to on
nadawał tempo i był w tym świetny. Było długo, powoli i głeboko, po czym przez chwilę rznął mnie
z temperamentem napalonego królika. Moje ciało wyglądało jak oblane wodą. Brzuch i piersi rytmicznie
falowały. Czułam gorącego penisa w sobie. Co chwilę obracałam głowę i wtulałam nozdrza w szyję Jacka.
Fantastycznie pachniał. Potem szukałam jego ust, żeby poczuć ich smak. Orgazm nadszedł niespodziewanie.
Wbiłam paznokcie w rękę Pawła. Pieścił moją dłoń drugą ręką. Był przy mnie całym sercem. Trzymało mnie
długo ale Jacek to przetrzymał. Chyba go nie doceniałam. Był naprawdę wyrachowanym kochankiem a miałam
go za nieśmiałego i trochę niewprawionego. Dał mi rozkosz, ale teraz musiał odpocząć. Wdzięczna Pawłowi
za wsparcie pocałowałam go i wzięłam jego członek do ssania. Jacek zbijał napięcie całując mój brzuch a
jego penis odpoczywał. W końcu gdy był już gotowy obrócił mnie za kolano na plecy i wszedł we mnie w
pozycji klasycznej. Ja byłam zaspokojona, więc postanowił pomyśleć o sobie. Intensywnie obmacując moje
krągłości pędził do mety w mojej lepkiej i mlaskającej z każdym ruchem cipce. Ja lizałam ptaka mężowi,
który klęczał okrakiem nad moją głową. Trochę liczyłam, że Paweł będzie na dokładkę, ale nie dał rady
i wystrzlił mi w buzi. Niedłgo potem jak przełknęłam nasienie męża Jackowi zrobiło się błogo. Wyjął
energicznie tryskającego już nasieniem penisa i ocierał się nim oraz jądrami o mój brzuszek brudząc
go resztą spermy. Obaj moi panowie świetnie się spisali. Dałam Jackowi a potem Pawłowi po lepkim buziaku
i poszłam do samochodu ochłonąć i trochę się ogarnąć. Wzięłam przezornie inne ciuchy na zmianę.

Siedzieliśmy jeszcze długo w stodole. Panowie pili piwo i wesoło gwarzyliśmy. Wieczorem napaliliśmy
małe ognisko. Chłoapki dużo rozmawiali o dawnych czasach. Paweł opowiadał Jackowi dużo o nas.
Poczułam się jakbym obu z nich znała od zawsze. W niedzielę rano Paweł wyjeżdżał. Żegnaliśmy go
oboje. Paweł poprosił Jacka, żeby mnie posuwał do końca pobytu, a ten chętnie się zgodził. Ja obiecałam,
że zawsze przed i po bedę dzwoniła lub pisała wiadomość, a wieczorami zadzwonię i zdam długą
i szczegółową relację ze wszystkiego. Nie powiedziałam tylko jak zamierzam się nad nim poznęcać i
opowiadać jak jestem zafascynowana Jackiem i jego ptakiem. Machaliśmy Pawłowi gdy odjeżdżał, a gdy
zniknął za horyzontem poprosiłam Jacka, żeby mnie zabrał do stodoły i zerżnął.

  • Lubię 14

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Było ciepło ale nareszcie trochę wietrznie. Rozłożłam koc w połowie drewnianego pomostu wchodzącego
w jezioro. Skrzypiał i chwiał się ale nie groziło mu zawalenie, natomiast stare deski pieknie
pachniały. Rozebrałam się do kostumu kapielowego, usiadłam na kocu i rozpuściłam włosy. Ciekawe
co robi teraz Paweł? Nie wiem czy bym o nim myślała, gdybym nie  była wściekła na Jacka. Podwiózł
mnie tutaj i pojechał dalej. Fajnie nam się gadało w drodze a potem spytałam czy zostanie ze mną
chwilę nad jeziorkiem. Powiedział, że nie ma czasu. Wzięłam telefon i wybrałam "Mężuś".
- Hej mały. Jesteś w pracy?
- Tak. Ale możemy chwilę pogadać. Tęskniłem. A ty co porabiasz?
- Opalam się. Szkoda, że cię tu nie ma.
- Jesteś sama?
- Tak.
Chyba wyczuł mój nastrój. Nikt mnie tak nie znał jak on.
- Wszystko w porządku?
- Tak. W najlepszym.
Poczułam ruchy w sobie. Położyłam dłoń na brzuchu.
- Malutka coraz bardziej kopie, wiesz. Cieszę się, że będę mamą.
- Nie mogę się doczekać.
Uklękłam na kolanach szeroko i masowałam brzuch. Był nagrzany od słońca. Wsunęłam dłoń pod zielone
majteczki. "Ale będziesz miała mamusię" pomyślałam. "Twoją mamę swędzi szparka na widok faceta."
Wsunęłam w siebie palec.
- Wiesz. Twojego kolegę chyba kręci mój brzuszek. A raczej kręcił. Chyba mu się znudziłam.
Opowiedziałam mężowi poranne zdarzenie. Paweł uważał, że Jacek po prostu miał coś do zrobienia i tyle,
ale ja się czułam całkiem olana i było mi przykro.
- W sobotę zrobimy sobie wycieczkę po górach, a potem zjemy pyszną kolację i będziemy się kochać. To
już pojutrze kochanie.
Byłam mu wdzięczna za te słowa, ale nie przyniosły ulgi. Jedyne co mogło ją przynieść, to Jacek
adorujący mnie i robiący wszystko, żeby wsadzić we mnie płonącego z pożądania kutasa.
- Szkoda, że cię tu dzisiaj nie ma. Chcę się przytulić.
- Wiesz, że nie dostanę wolnego.
- Wiem. Pa. Dp soboty.
Chyba przysnęłam na pomoście. Obudziłam się ze strachem zastanawiając co się stało. Pomost drgał.
Z wody wyskoczyła męska ręka i załapała mnie za łokieć. Krzyknęłam i poderwałam się a Jacek
pękał ze śmiechu.
- Dupek.
Wdrapał się na pomost i gdy chciał mnie przytulić odepchnęłam go wciąż zła. Wpadając do wody chwycił
mnie i polecieliśmy razem. Strzeliłam go z otwartej w twarz i natychmiast przeszła mi złość na niego.
Muszę to jakoś złagodzić. Stojąc w wodzie po pas chwyciłam oburącz jego szyję i pocałowałam w usta
najnamiętniej jak potrafiłam. Podobało mu się o czym świadczyło stwardnienie w majtkach. Postanowiłam
że przeproszę mojego mężczyznę jak należy. Zsunęłam mu majtki i zanurzyłam się po szyję. Ściągnęłam
napletek i oblizując członek spojżałam w górę.
- Nie chciałam.
- Zasłużyłem.
Wzięłam członek w usta i połknęłam głęboko. Zrobię mu takiego loda, że bedzie ganiał za mną jak psiak
i więcej mnie nie zignoruje. Pod wodą ocierałam brzuszkiem o jego nogi. Mój nastrój zmienił się o
sto osiemdziesiąt stopni. Obciągnę mojemu mężczyźnie, przełknę mleczko i go przeproszę. A później
będziemy rozmawiać, śmiać się i flirtować. Jak ja uwielbiam spędzać z nim czas.
Jacek chcwycił mnie pod brodę.
- Poczekaj, poczekaj.
Wstałam zdezorientowana. Nie podobało mu się? Niemożliwe. W co on ze mną gra? To on ma za mną latać,
a na razie jest górą. Za chwilę to ja będę błagała.
- Co się stało?
- Idziemy. Chcę ci coś pokazać.
- Gdzie?
- Zobaczysz.
Wyszliśmy na pomost i poprosiłam, żeby zaczekał, bo muszę się brzebrać w suche rzeczy. Gapił się, więc
kazałam mu się odwrócić. Posłuchał. Wychodząc z domu ubierałam się przyzwoicie aż do przesady. Teraz
wrzuciłam te rzeczy do plecaka, z którego wyciągnęłam drugi zestaw, dobrany dla Jacka. Gdy pozwoliłam
mu spojżeć stał jak wryty. Obróciłam się dookoła i zalotnie uśmiechnęłam.
- I jak?
- Ale zmysłowo. Jak ja przy tobie wytrzymam?
- Po co masz wytrzymywać?
Miałam na sobie krótką dżinsową spódniczkę a na górze też dżinsową małą kamizelczkę odpiętą z przodu.
Pod nią top z ciemnej siateczki. Brzuszek był goły.
- Idziemy.
Wziął mnie za rękę i prowadził. Skoro już miałam w ustach jego penisa, nie spodziewałam się, że spracer
za rękę tak mi się spodoba, a jednak czułam się wyjątkowo. Narastało we mnie uczucie przyjemnego
podniecenia. Oczekiwanie na nieznane. Lubiłam niespodzianki a Jacek raz za razem udowadniał, że
potrafi zaskakiwać. Podobało mi się też, że lubi mieć kontrolę, co udowodnił rezygnując z mojego loda.
Podstępny drań mnie zdobył a to ja miałam to zrobić. Szliśmy zarśniętą, ledwie widoczną ścieżką w
wysokiej trawie. Wiedziałam, że prowadzi do opuszczonego domu.
- Pragnę cię. - wyznałam.
Nie odpowiedział. Szliśmy dalej w milczeniu. Należałam teraz do niego. Gdzieś tam daleko w Łodzi za
biurkiem siedział mój mąż i może o mnie myślał. A mnie tutaj przez Bieszczadzki las Jacek prowadził
za rękę nie wiem dokąd. Ale zrobiłabym w tym momencie wszystko. Nawet gdyby był trochę niemiły.
Jeśli kazałby mi klęknąć na kolana i wziąć w usta, nie zawahałabym się ani chwili. Stanęliśmy.
Założył mi czarną opaskę na oczy. Nie protestowałam. Prowadził mnie wolniej, żebym się nie przewróciła.
Kazał mi usiąść. Poznałam, że mam pod sobą znany materac. Zjął mi opaskę i oniemiałam. To była ta sama
zawalona do połowy stodoła, ale wszystko się zmieniło. Materac nie leżał już na skrzynkach. To było
pięknie odmalowane łóżko z metalowymi prętami i baldahimem. Na łóżku piękna jedwabna pościel.
- To z domu. Wyremontowałem je dla ciebie.
Położyłam się na plecach i głeboko nabrałam powietrza. Nie potrafię opisać jak się czułam. Może znów
jak mała dziewczynka, która wie, że narozrabia i nie poniesie konsekwencji. Chciałam być taką
dziwczynką. Paweł też tego chciał. A więc niech tak będzie. Matką i żoną będę po wakacjach. Od teraz
kontrolę nade mną przejmuje rozwiązła ladacznica. Taką będę bawić się bez skrupółów i czerpać
rozkosz garściami. Godność i przyzwoitość nie będą miomi towarzyszkami w najbliższym czasie.
- Podoba ci się? - sptał.
Pomyślałam, że leżę trochę za grzecznie jak na rozwiązłą żonę i rozchyliłam uda. Przez koronkowe
matjeczki Jacek widział moje mokre wargi. Zachęciłam go gestem palca, żeby wszedł na łóżko.
Pocałunki zaczął on brzucha i schodził w dół. Zamknęłam oczy. On całował i dotykał mnie czule.
Dziecko trochę się wierciło. Oddychałam ciężko i byłam prawie cała mokra. Tu w stodole nie było
przewiewu, a powietrze wciąż było gorące, mimo że dochodziła siedemnasta. Przeszedł mnie dreszcz
gdy Jacek rozerwał moje majteczki. Chyba umrę z podniecenia. Co zrobi teraz. Czy wepchnie go we
mnie i wspólnie odlecimy, czy będzie przeciągał grę wstępną aż sponę?
Zadzwonił mój telefon. Na szczęście torebkę miałam na łóżku, ale mimo to musiałam dłużej pogrzebać.
Każdy już by zrezygnował, więc to musiał być mój Paweł.
- No cześć kochanie.
- Stęskniłem się Mała. Już w lepszym nastroju?
- Tak. Jestem z Jackiem.
- Mam nadzieję, że się nie nudzicie.
Nabrałam głęboko powietrza, bo Jacek rozciągnął szeroko moją szparkę i poczułam jego język robiący
ósemki między płatkami. Jęknęłam.
- Dobrze trafiłeś. Chcesz posłuchać do końca? On mnie pieści językiem.
Już nie rozmawialiśmy, ale zostawiłam teleon włączony. Zwinny język Jacka wyprawiał niesamowite rzeczy
z płatkami mojej cipki. Czasem tylko delikatnie ją muskał, czasem szeroko rozciągał do oporu, a czasem
wpijał głęboko ustami jabby w namiętnym pocałunku. Gdy wtykał język w moją szparkę nadziewałam się na
niego łapczywie, chcąc, żeby dotarł jak najgłebiej. Wyłam do słuchawki i jęczałam jak dziwka, gdy
zaczął się orgazm. Pociemniało mi w oczach i odpłynęłam. Gdy trochę ochłonęłam zobaczyłam pod sobą
na prześcieradle sporą, mokrą plamę.
- Ja to zrobiłam?
Jacek przytaknął.
- Twoja szparka to prawdziwa jaskinia rozkoszy.
Dotknełam z troską jego penisa. Był twardy jak cholera.
- Tylko on nic z tego nie miał biedaczek.
Wyjęłam go z majtek. Zrobił się aż purpurowy z podniecenia.
- Jak mam ci się odwdzięczyć?
Jacek wziął ode mnie komórkę.
- Jesteś tam jeszcze? - spytał.
- Coś ty zrobił mojej żonie stary?
- Zasmakowałem w twojej Ani. Jest stworzona do seksu.
- Tego nie musisz mi mówić. Dobrze się bawicie?
- Świetnie, ale jeszcze nie skończyliśmy. Jesteś jeszcze w pracy?
- Nie. Już w domu.
- Super. Wejdź na Skype.
Dopiero teraz zauważyłam monitor wiszący na drwnianej belce stodoły i kamerę. Po chwili patrzyłam na
Pawła siedzącego w naszym domu w salonie. Pomachałam do niego a on do mnie.
- Ślicznie wyglądasz kochanie.
- Dziękuję kłamczuchu.
Po twarzy spływały mi krople potu i ta kałuża pode mną.
- Wziąłem urlop na jutro i przyjadę. Cieszysz się?
Prawdę mówiąc ucieszyła mnie ta wiadomość. Ale kontrolę nade mną przejęła zimna suka:
- Niepotrzebnie kochanie. Dobrze się bawię z Jackiem. Możemy się spotakać w sobotę.
- Nie tęsknisz?
- Rano tak. Ale zobacz co Jacek dla mnie przygotował. Chcę jutro mu dawać rozkosz cały dzień.
- Trochę mi przykro, wiesz.
Sadystyczna suka tkwiąca we mnie coraz bardziej przejmowała kontrolę. Uśmiechnęłam się do Jacka
a ten wszedł w kadr. Górą z majtek wystawał mu wulgarnie kutas ze ściągniętym napletkiem i jaja,
dociskane od dołu przez gumę.
- Cześć stary. Ania ma świetną opiekę.
- Widzę.
Jacek wszedł nogami na łóżko i stanął za mną. Czule ograrniał mi włosy. Położył mi jądra na ramieniu.
Wysunęłam język i delikatnie muskałam główkę penisa. Widziałam, że Pawłowi naprawdę jest przykro,
że nie chcę jego przyjazdu. Podparł głowę na dłoniach.
- Hej? Co jest? - spytałam.
- Pogadajmy Aniula. Tylko nie zrozum mnie źle. Sam cię namawiałem i chcę, żebyś sypiała z Jackiem,
ale wolałbym tylko przy mnie. Jakoś tak chwyta mnie zazdrość o ciebie, gdy jestem daleko. Możemy to
przełożyć do soboty? Pójdziesz z nim do łóżka a potem będę ja.
Wkurzyłam się na serio. Wstałam i podeszłam do kamery pokazując mężowi środkowy palec.
- Wal się Paweł! Tak się nie robi. Nienawidzę zmiany reguł w trakcie. Jeśli myślisz, że zostawię
dzisiaj Jacka ze sterczącym kutasem, to się grubo mylisz.
Był trochę zakłopotany moim atakiem.
- Nie o to mi chodziło kochanie ...
- Zamknij się. Znasz hasło, to je powiedz i kończymy. Albo nie mów, siedź i patrz.
- Przepraszam Aniu. Wycofuję się z tego. W przoądku?
- W porządku. Ale poniesiesz karę.
- Mam nadzieję, że nie zakażesz mi patrzeć na was?
- Co to to nie. Właśnie bedziesz patrzył. A Jacek wymysli co mi zrobi.
Paweł potrząsnął głową z niedowirzaniem.
- No dobra stary. Miejmy to za sobą. Jestem gotowy.
- Nie martw się. Nie będę się bardzo znęcał nad tobą.
Kazał mi usiąść na brzegu łóżka. Rozłożyłam nogi szeroko a on stanął przede mnną. Zaczęłam lizać jego
jądra a chuj opieral się o moje czoło.
- Chciałbym, żebyś się oparła z tyłu rękoma i nic nie robiła. Wyrucham cię teraz między cycki.
Posłusznie wykonywałam jego polecenia. Siedziałam podparta a on rozerwał mi kawałek siateczki pod biustem.
W dziurę włożył członek i wepchnął między cycki. Było ciasno. Wepchnął go ile się da aż uniosła się
siatka na górze. Spojżał na Pawła.
- Uwielbiam te ciężarne cycuchy Anki.
Trochę mną bujało gdy energicznie i rytmicznie wbijał swojego ptaka. Na górze też rozpruł, żeby Paweł
widział łeb kutasa wychodzący spomiędzy moich piersi. Jądra ocierały się o mój ciężarny brzuszek.
W każdej chwili spodziewałam się wytrysku, który pobrudzi mi szyję i piersi. Byłam przygotowana, żeby
się schylić i pić nasienie z jego ptaka. Okazało się jednak, że zakończenie będzie inne.
- Wiesz co to jest bukkake, Paweł? Tak były karane niewierne żony w dawnej Japonii. Teraz spuszczę się
na twarz twojej Ani.
- Nie karaj jej. Wymyślisz coś dla mnie w sobotę.
Byłam pod wrażeniem odsieczy ze strony męża. Spojżałam na niego ironicznie.
- Kochanie. Obciagnięcie chuja to dla mnie nie kara.
- Chyba nie do końca wiesz co to jest - wydyszał Jacek ładując rytmicznie chuja między moje cycki. - więc
ci wytłumaczę. Nie będziesz mi obciągać. To kara dla kobiety i upokorzenie. Japonka klękała, zamykała
oczy, usta i musiała grzecznie siedzieć dopóki mężczyzna się nie spuścił do końca.
Te słowa tylko mnie rozpaliły. Poczułam, że Jacek okręca moje włosy wokół swojej dłoni. Ściągnął mnie za nie
z łóżna na kolana. Zmusił żebym patrzyła w monitor.
- Kim jesteś? - spytał.
Paweł ukrył twarz w dłoniach, ale patrzył przez palce.
- Suką.
- Patrz Paweł. To twoja żona.
Oggiął mi na siłę głowę w tył i stanął nad twarzą okrakiem. Zamknęłam oczy i zacisnęłam usta, ale
wiedziałam, że wali konia. Poczułam na twarzy jego nasienie. Po chwili coraz więcej i więcej. Czułam
jego specyficzny zapach. Było ciepłe i lepkie. powoli spływało po czole, nosie na usta i brodę.
- Możesz wstać - powiedział.
Wzięłam z torebki lusterko. Spojżałam i uśmiechnęłam się. Paweł cały czas opierał się o stół z
twarzą schowaną w dłoniach.
- Jak ci się podobało?
Nie odpowiedział, tylko kręcił głową z niedowierzaniem. Wzięłam na palec trochę spermy z polika i
oblizałam. Paweł się skrzywił. Jacek rzucił mi paczkę chusteczek higienicznych.
- Masz, wytrzyj się.
Uporałam się szybko z twarzą. Jacek siedział na łóżku. Spytałam, czy mogę się przytulić i usiadłam
mu na kolanach. Objął mnie. Potrzebowałam czułości po takiej lekcji. Mój gest nie spotkał się ze
zrozumieniem Pawła.
- Co ty robisz Ania? On cię przed chwilą upokorzył.
- Przestań biadolić jak baba Paweł. Pokazał mi tylko moje miejsce i będę mu od dzisiaj posłuszna.
Jacek pocałował mnie czoło a potem w usta. Spojżałam na chwilę na Pawła by po chwili odwrócić
głowę ku Jackowi i patrzeć mu z bliska w oczy. Ten triumfalnie spojżał na mojego męża.  
- Cieszę się, że będziesz w sobotę, Paweł.
- Ja też się cieszę.
Był wyraźnie zgaszony.
- Chciałbym zmienić jedną regułę w naszej grze. Już od tej soboty. Jeśli będziesz chciał się kochać z
Anią, chciałbym, żebyś mnie prosił o zgodę. Co o tym sądzisz Aniu?
- Dzisiaj przekonałam się, że jesteś prawdziwym samcem alfa. Obiecuję, że nie oddam mu się bez
twojej zgody.
Paweł nie był zachwycony i lamentował, błagał i prawie się rozpłakał. Jacek wstał i wyłączył kamerę.
Całowaliśmy się czule i powoli. Pieściłam jego  jądra szybko doprowadając znów do wzwodu.
- Szybko odzyskujesz gotowość. Chcę teraz w cipkę.
 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...