Skocz do zawartości
femmefatale

tak się zawsze zastanawiałam- domina a brak seksu z "psem"

Rekomendowane odpowiedzi

przecież to nie tylko fizyczność

oczywiście...

ale dla mnie związek bez fizyczności to przyjaźń

przyjaciela w pas cnoty raczej bym nie zakuła bo czułabym duży niesmak musząc oglądać go nago...i o zgrozo- dotykać!

a ty jesteś taką dominą która nie używa penisa swojego partnera?...

z JAKIEGO powodu go nie używasz ? wystarcza ci inny sposób zaspokojenia?....potrafisz przezywać orgazmy podczas penetracji czy tylko podczas pettingu?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czy to popęd płciowy determinuje naszą potrzebę bycia z kimś???

Nie mam tu na myśli krótkich związków, romansów. Czy może jest coś więcej. Wzajemne zaufanie, rodzina jaką tworzymy, chwile które razem przeżyliśmy, plany na przyszłość, wspólne cele. 

Dlatego chyba nie można powiedzieć, że osoba do której nie czujemy już fizycznego pociągu, pożądania nadaje się tylko na śmietnik. A jeśli tak, to co? Była naszym żywym wibratorem? 

Nie żyję w tzw waniliowym związku. Przeszliśmy z morbidem długą drogę i wiem, że po ponad 20 latach bycia razem temperatura naszego związku nie byłby tak wysoka, gdybym nie otwarła się na Jego potrzeby. 

 

ULEGŁOŚĆ to stan umysłu.

Nie wyłącznie potrzeba poniżenia, sponiewierania pod obcasem i wytrzaskania batem od czasu do czasu.

Istotą uległości jest poddanie się woli drugiej osoby, podporządkowanie, całkowite oddanie się jej. Oczywiście cholernie ważne jest tutaj obopólne zaufanie. A element upokorzenia to przecież możliwość spełnienia się.To element układanki. Czy wtedy można mówić o nie liczeniu się z potrzebami?

 

Myśl, że kochanek mógłby być jedyną osobą z którą miałabym kontakty fizyczne jest dla mnie/nas podniecająca, ale czy tego chciałabym? Chyba nie. 

Gdyby ktoś 10 lat wcześniej powiedział mi, jak będzie wyglądał mój związek w dniu dzisiejszym, popukałabym się w głowę. Wiem, że dziś jestem już kimś innym, niż byłam wczoraj. Dlatego "nigdy nie mów nigdy". 

  • Lubię 9
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rito, niekoniecznie nieliczenia się z potrzebami. Ulegli, oczywiście jakaś ich część, mają taką właśnie potrzebę, by nimi pomiatano.

 

Za duży skrót myślowy mi wyszedł. Rozróżniam między "podnieca mnie jak mną pomiatasz i czerpię z tego satysfakcję" ale jest to element gry nie wykraczającej poza sypialnię, a tym że zaczyna to przechodzić dalej i dochodzi do zakazu współżycia w ogóle, oglądania własnej żony wreszcie bycia dla niej najbliższą osobą...

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Oczywiście, że to dwie różne sprawy, ale jeśli obojgu odpowiada femdom 24h/d, to ja nie widzę problemu. ;)

Gorzej, gdy jedno ma poczucie krzywdy...

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Powiem Ci to tak... na poziomie deklaracji  to ja już wiele razy słyszałam "Ale ja jestem szczęśliwy/szczęśliwa", natomiast na poziomie funkcjonowania bywało i tak, że "jestem szczęśliwy, bo mogłem uciec od tego, czego się boję...co nie oznacza, że panicznie dalej się nie boję, więc niech ten układ trwa i ratuje mnie przed konfrontacją".

 

Tak to czytam i nie wiem, na ile teraz jasno piszę...późno już :D 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ale tu nie chodzi o deklaracje i pokazywanie na zewnątrz, a odczuwanie, głęboko w sobie. Co myślą inni (osoby trzecie) przecież nie jest ważne.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

"Dlatego chyba nie można powiedzieć, że osoba do której nie czujemy już fizycznego pociągu, pożądania nadaje się tylko na śmietnik. A jeśli tak, to co? Była naszym żywym wibratorem? 

Nie żyję w tzw waniliowym związku. Przeszliśmy z morbidem długą drogę i wiem, że po ponad 20 latach bycia razem temperatura naszego związku nie byłby tak wysoka, gdybym nie otwarła się na Jego potrzeby. 

 

ULEGŁOŚĆ to stan umysłu.

Nie wyłącznie potrzeba poniżenia, sponiewierania pod obcasem i wytrzaskania batem od czasu do czasu.

Istotą uległości jest poddanie się woli drugiej osoby, podporządkowanie, całkowite oddanie się jej. Oczywiście cholernie ważne jest tutaj obopólne zaufanie. A element upokorzenia to przecież możliwość spełnienia się.To element układanki. Czy wtedy można mówić o nie liczeniu się z potrzebami?

 

Myśl, że kochanek mógłby być jedyną osobą z którą miałabym kontakty fizyczne jest dla mnie/nas podniecająca, ale czy tego chciałabym? Chyba nie. 

Gdyby ktoś 10 lat wcześniej powiedział mi, jak będzie wyglądał mój związek w dniu dzisiejszym, popukałabym się w głowę. Wiem, że dziś jestem już kimś innym, niż byłam wczoraj."

Przede wszystkim wielki SZACUNEK Madame :klaszcze:

Pozdrawiam i kłaniam się niziutko wszystkim Panią które biorą udział w tej polemice.

Jeżeli mogę tak ze strony uległej.

Jak najbardziej zgadzam się i uważam że uległość to przede wszystkim stan umysłu właśnie między osobami które sobie ufają. Bez tego zaufania robi się troszkę "mechanicznie", choć z mojej strony taki układ też byłby "ciekawy".

Pani Femmefatale napisała w korespondencji ze mną, że często Jej postępowanie wynika z własnego egoizmu i też to jest rozwiązanie do układu bycia z osobą uległą.

On przecież byłby (jako uległy) na każde Jej egoistyczne zawołanie.

Strona uległa lubi być "potrzebna" i nie chodzi tutaj jedynie o sferę erotyczną, choć można założyć że sfera ta jest głównym motorem napędowym uległości.

Można być uległym bo tak mi wygodnie (takie pantoflarstwo) - to NIE o to chodzi ... uległy ma:

- walczyć o względy swej Pani

- dbać o Jej codzienność (choć w tutaj dobrze jest jak Pani określa zakres obowiązków np. ręczne pranie bielizny przez uległego czy pedicure, czy po prostu zaspokojenie potrzeb finansowych  itd.)

- kiedy trzeba ma być przed Nią a kiedy trzeba pół kroku za Nią

- doskonałością jest jak będzie trafiał w JEJ potrzeby i zachcianki sam

 

I tutaj dochodzimy do tego, że taki związek się buduje latami - potrzeba tylko (i aż) obopólnej chęci zmian a wtedy jest gorąco.Polecam.

 

Dodam tylko iż w głowie uległego (w mojej) nie ma granic uległości przed KOBIETĄ.

Jejku określenie uległego "osobisty wibrator" to coś pięknego.

Nie chcę tutaj mnożyć myśli zakresu uległości, ale właśnie dreszczyk emocji przekraczania kolejnych barier to jest to co pociąga.

Tylko w mym przypadku chciałbym przyspieszyć to "przekraczanie", bo czas mija i czasami człowiek się orientuje że czegoś już nie może.

Dlatego tutaj jestem - by może przekroczyć następną granicę, lecz nic na siłę.

To co napisałem jest nie poukładane - bo wiele można o tym pisać i ROZMAWIAĆ.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

 

 

 

oczywiście...

ale dla mnie związek bez fizyczności to przyjaźń

przyjaciela w pas cnoty raczej bym nie zakuła bo czułabym duży niesmak musząc oglądać go nago...i o zgrozo- dotykać!

a ty jesteś taką dominą która nie używa penisa swojego partnera?...

z JAKIEGO powodu go nie używasz ? wystarcza ci inny sposób zaspokojenia?....potrafisz przezywać orgazmy podczas penetracji czy tylko podczas pettingu?

Trudno zamknac w kilku zdaniach cala relacje, ktora nas łaczy.

 

Kazdy zwiazek jest inny natomiast  z mojego punktu widzenia,jesli jest silne psychiczne polaczenie zwiazane  m.in z zaufaniem i akceptacja swoich potrzeb i partnera to wowczas kwestia realizacji jakichkolwiek potrzeb fizyczno seksualnych czy tez innych przestaje byc problemem.

Wtedy tez jakiekolwiek proby klasyfikacji,okreslania,katalogowania,oceniania ,stopniowania,wartosciowania,oceniania itp  traca na znaczeniu.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

 

 

 

Trudno zamknac w kilku zdaniach cala relacje, ktora nas łaczy.

 

Kazdy zwiazek jest inny natomiast  z mojego punktu widzenia,jesli jest silne psychiczne polaczenie zwiazane  m.in z zaufaniem i akceptacja swoich potrzeb i partnera to wowczas kwestia realizacji jakichkolwiek potrzeb fizyczno seksualnych czy tez innych przestaje byc problemem.

Wtedy tez jakiekolwiek proby klasyfikacji,okreslania,katalogowania,oceniania ,stopniowania,wartosciowania,oceniania itp  traca na znaczeniu.

nie odpowiedziałaś na pytania które mnie NURTUJĄ...

a to czysto techniczne pytania 

no bo jak pisałam na początku wątku; jak się nie przezywa orgazmu podczas STOSUNKU to bardzo komfortowo jest być sobie domina która używa tylko ust partnera itp.....

ale jak sama POTRZEBUJESZ pośmigać na penisie to SOBIE robisz "kuku"....

są oczywiście kobiety które wcale seksu czy orgazmów nie potrzebują....ale tu chyba takich nie ma....(?)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...