Skocz do zawartości
rita

Jeżyny

Rekomendowane odpowiedzi

Czego? :)

Pewnie "Z-nation" :D;)

 

"...-Zombie…zombie nation!

Zadudniło z przejeżdżającego auta i..."

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Hahaha, to jest bardzo fajny kawałek, warto poszukać ;)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

tuman – syn kurzu i wiatru.

 

 

 

znalazłam czas, delektując się każdym słowem, konstrukcją zdań oraz klimatem doskonałej beletrystyki przeczytałam wszystko szybko i zachłannie... wrócę do tego na pewno nie jeden raz

 

a tymczasem proszę otwórz szufladę / folder i racz mnie kolejną Twoją twórczością... 

 

 

a cytat powyżej, pozwól że kiedyś go wykorzystam....

 

 

rita... proszę o więcej.. dziękuję za to co już pokazałaś :D, jest w Tobie i szaleństwo i wielka samoświadomość.... 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

O Iko :D Dzięki za tak ciepły komentarz. Widziałam właśnie że jesteś bardzo aktywna na forum, fajnie było zobaczyć, że mi coś skomentowałaś ;)

 

Cytat z tumanem nie jest mój autorski, ale genialny, polecam :D

 

Tylko czego ja w ogóle chciałam? Na przemyślenia dano mi mniej jak pół godziny, bo oto zespół ryknął, brzdęknął i zagrał ciężko, więc nie dało się rozmawiać. Zupełnie nie moja bajka i nie mój klimat, ale trzymałam się dzielnie, mogąc podpatrywać z ukosa obiekt mojego poświęcenia. Obiekt stał absolutnie spokojny i zadowolony, popijał wodę, którą nam także zaproponował a spojrzawszy na mnie pochylił się i krzyknął do ucha:

-Tu to trzeba przynajmniej trzech litrów wody! Nieźle was wczoraj sponiewierało!

Czyżby makijaż mi nie wyszedł? W panice udawałam przeglądanie telefonu próbując zobaczyć cos w szkle, ale wszystko wyglądało ok. Chyba po prostu podsumował co widział wczoraj wieczorem.

Ach wczoraj wieczorem…

Zupełnie nie dał po sobie poznać, żeby do czegoś doszło. Kapela kończyła już grać, oni zaczęli się zbierać, zero kontaktu, inicjatywy. Poklaskałam razem z tłumem i ruszyłam za nimi do wyjścia przyłączając się do luźnej rozmowy o tym jak było i chwaląc to, co uznałam, że na pochwałę zasługuje, czy lubię taki gatunek czy nie.

Ale cholera, zaraz dojdziemy do rynku, nie chce być piątym kołem u ich wozu ani tak po prostu się pożegnać.

-Radek, czy ty masz facebooka? Tola, a ty? Znajdę was tam?

-Pewnie! Daj mi swój profil to cię zaraz wrzucę do znajomych, Radka też u mnie znajdziesz – Tola błyskawicznie zajęła się telefonem. Radek tylko uśmiechnął się półgębkiem.

Podałam wszystko co trzeba Toli, dodałyśmy się nawzajem i pozostało mi tylko pożegnać ich i iść w swoją stronę.

Propozycja dołączenia do nich nie padła. I to by było na tyle.

+

Minął ostatni dzień. Wieczór upłynął nam na pakowaniu i odwiedzaniu znajomych z którymi żegnaliśmy się na kolejny rok czasu. Dopinanie walizek i wnoszenie ich z marudzącym współlokatorem do auta pochłonęło mi trochę czasu.

-Coś ty taki marudny?

-A bo mi jedna taka zalazła za skórę.

-Czym?

-Złośliwiec taki. Spodobała mi się, ale strasznie cyniczna. Nie można z nią normalnie porozmawiać bo nie wiesz w końcu, kiedy żartuje, kiedy mówi poważnie a kiedy cię obraża.

-Taka domena cyników.

-Ty też nie w humorze.

-Ja? – zdziwiłam się.

-No. Przecież widzę – przystanął, otarł pot z czoła, poprawił włosy i przyjrzał mi się uważnie – Coś się dzieje?

-Nic się nie dzieje. Kac, smuta.

-I upał.

-I upał.

-Spławiasz mnie. No trudno.

-Coś ty sobie ubzdurał?

Ale już wrócił do mieszkania. Z westchnieniem poszłam za nim. Usiadł przy stole i dopijał zimną herbatę patrząc na mnie z politowaniem.

-Jak będziesz się chciała wyżalić to się wyżalisz. Ja tam widzę, że coś się dzieje, ale nie wiem co. Pokłóciliście się oboje czy co?

-Naprawdę nic się nie stało – westchnęłam z rezygnacją – Szkoda mi, że znowu impreza przeleciała i trzeba wracać do pracy.

-Ciesz się, że masz chociaż do jakiej. Mnie czeka szukanie od września.

Do samego wyjazdu trzymałam się tego, żeby rozmawiać z nim jak najwięcej o tej jego wymarzonej pracy, morderczym pisaniu listów motywacyjnych i CV, byleby tylko nie wracał do analizy mojej osoby. Mieliśmy się położyć wcześniej spać, bo wyruszaliśmy o piątej rano. Zrobiłam chłopakom kanapki, porozmawialiśmy sobie z gospodynią, która wpadła zlustrować mieszkanie przed naszym odjazdem, zrobiło się miło. Poszliśmy do łóżek przed dwudziestą drugą.

Nie mogłam spać.

Kiedy usłyszałam synchroniczne chrapanie, odpaliłam Facebooka. Przekopałam znajomych Tosi.

Jest.

Radosław T.

Nie podał nazwiska. Niech mu będzie. Dodałam go do znajomych i chciałam położyć się na nowo, kiedy mignęło mi, że zaproszenie zaakceptował.

O proszę, online.

-Nie śpisz?

Wiadomość od niego błysnęła na ekranie. Serce zabiło mi szybciej. Rzuciłam okiem, czy nie obudziłam chłopaków. Wyłączyłam dźwięk.

-Nie. A co u was na kwaterze?

-Impreza się rozkręca bo jedziemy dopiero pojutrze.

-Szczęściarze.

-:)

Przez chwile trwała cisza w eterze. I co teraz?

-Może dołączysz?

O cholera!

-Nie mogę, wstajemy o piątej L

-Szkoda.

Wahałam się tylko przez chwilę.

-Żałujesz?

Na odpowiedź czekałam kolejne dwie minuty mimo, że odczytał natychmiast. Tak się nie robi ludziom!

-Pewnie. Rzadko zdarzają się takie nogi w zasięgu ręki ] : - ) Uciekam do ludzi. Dobranoc!

I się wylogował.

Kurwa mać!!!

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To się wlekło miesiącami.

Wróciliśmy do rzeczywistości, swoich prac, znajomych których mieliśmy pod ręką, rodzin, drobnych przyzwyczajeń, sklepów, klubów i tras. Nasze życie wskoczyło na stare tory. Płaciliśmy rachunki, wspólnie gotowaliśmy, sprzątaliśmy i pieprzyliśmy się zapamiętale, kiedy tylko naszła nas ochota. Sami lub z innymi.

Nie umiałam zapomnieć.

Co jakiś czas wchodziłam na jego profil i przeglądałam kolejne zdjęcia i wpisy. Krótkie, enigmatyczne, symboliczne. Lajki się zgadzały, komentarze nawiązywały do jakiś odległych sytuacji bądź dawnych spotkań. Niewiele z tego mogłam wywnioskować poza faktem, że Radek to osoba skryta, pilnująca swoich spraw i życia.

Nie napisał więcej a ja nie chciałam się narzucać.

W międzyczasie zaprzyjaźniłam się z Tolą. Jej otwartość, przyjazna postawa i wesołe spojrzenie na świat były jak iskierka rozświetlająca najbardziej ponury dzień. Pisałyśmy często i wkrótce okazało się, że łączy nas wiele spraw, nie tylko znajomość z Radkiem.

Przyjaźń rozwijała się i wkrótce zapragnęłyśmy spotkać się w realu. Męczony codziennymi opowieściami o Toli, jej życiu, opinii itp. chłopak wyraził zdumienie, że trwało to tak długo.

-Jesteście jak ty i ta twoja papuzia. Powinnyście się spotkać i wyszaleć przez weekend.

W pierwszym odruchu chciałam zaprosić Tolę do siebie, ale szybko ugryzłam się w język. Przecież mieszkali z Radkiem niemalże obok siebie, wspominała mi o tym kiedyś w jakiejś luźnej rozmowie. Tylko czego ja oczekiwałam?

Najważniejsze, że mój już o nim chyba zapomniał a w każdym razie nie wspominał. Kiedy wychodził lub spał długo wpatrywałam się w zdjęcia tego, który  tak zaćmił mi umysł. Pożądanie wcale nie opadało. Rozrosło się i kwitło w najlepsze. Trzeba było coś z nim zrobić chociażby po to, by rozwiać wszelkie złudzenia i ochłonąć, jak to zwykle bywało z przelotnymi fascynacjami.

Bo to pierwszy raz? Już kilkukrotnie zapałałam nagłą rządzą do jakiegoś obiektu. Myślami byłam przy nim nawet w chwili, kiedy kochałam się z moim. Fantazjom nie było końca do momentu, gdy poznaliśmy się bliżej lub nawet zaczynało do czegoś dochodzić. Wówczas zwykle wypływała jakaś złośliwa wada, która pomagała mi stanąć na nogi i pacnąć się mentalnie po twarzy.

Zabookowałam bilet do Toli..

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Daaawno już, a może wcale nie czytałem opowiadania erotycznego, w którym jest tak mało "klasycznej" erotyki, od razu widać inne podejście do tego kobiet niż mężczyzn. I naprawdę fajnie się czyta, co więcej powolność akcji wcale mi nie przeszkadza, chyba nawet wręcz odwrotnie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, i oby opowiadanie nie skończyło się zbyt szybko. Na dobrą sprawę może wyszłaby z tego świetna książka?

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Książki chce pisać na starość. Potrzebuję do tego zaszyć się na jakimś pipidowie dolnym na 3-4msc sama z winem, dobrą muzyką i lekko trzydziestką demonów ;-)

 

Co do akcji to nie lubię szybkich numerków. Wyjścia do MacDonalnda nie rozpamiętuje się i nie przeżywa tak, jak do Dark Restaurant.

 

----

 

Ich miasto powitało mnie śnieżycą. Był styczeń, temperatura spadła poniżej dziesięciu stopni a ja uparłam się wystroić w jakiś płaszczyk i kozaki. Teraz marzłam w jednym i drugim tupiąc na mrozie i przeklinając swoją próżność. A mogłam po prostu ubrać jeansy i polar a do tego puchówkę. Nie. Ja lubię błyszczeć.

Tola miała mnie odebrać, ale napisała, że ma jakieś nieprzewidziane trudności i że spóźni się kilka minut. Minęło już dziesięć a po niej ani śladu. Zaczynałam się już martwić, kiedy usłyszałam za plecami:

-No cześć.

Zamarłam i odwróciłam się powoli.

Radek.

W czapce, ciepłej kurtce, ale definitywnie to on. Uśmiechał się półgębkiem ale na szczęście nie porywał się do całowania w rękawiczki. Zamiast tego wskazał na walizkę.

-Mogę? Tola napisała, że ma awarię rury w domu i nie może się ruszyć, bo jej kuchnię zalewa, poprosiła, żebym cię odebrał. Nie przeszkadza ci to?

-Nie, skąd.

Ja pierniczę, ani trochę! Zaczęłam dla odmiany dziękować za ten outfit drobiąc za nim w kierunku przejścia.

Wskazał w milczeniu na zadbanego opla, otworzył bagażnik, wrzucił moją walizkę i jeszcze zanim zdążyłam zadecydować czy siąść z przodu czy z tyłu otworzył drzwi od strony pasażera i zaprosił do środka.

-Jak minęła droga?

W duchu westchnęłam głęboko. Oto rozpoczynamy polską gadkę – szmatkę: narzekanie na pociągi, narzekanie na pogodę, gdzieś tam padnie słowo na temat rosnących cen paliw/żywności/czynszu i ani się obejrzymy, a dojedziemy zagadując czas byle jak, byle tylko.

-Tak ciężko?

-Nie, skąd – pośpieszyłam z odpowiedzią – Skład nowy, pociąg punktualnie, przedział nie zapchany…

-Żałujesz, że to nie Tola Cię odbiera? – przerwał mi w pół zdania. Spojrzałam zaskoczona.

-Czemu tak sądzisz?

-Bo odkąd mnie zobaczyłaś jesteś spięta jak struna i masz oczy przerażonego spaniela.

Parsknęłam śmiechem podczas gdy on wrzucił kierunkowskaz i skręcił w ulicę o intrygującej zabudowie. Z jednej strony stały zabytkowe kamienice i odrestaurowane, monumentalne budynki, a z drugiej bieda-budy z tanimi kapciami, przemyconym tytoniem i sex shopami pomalowanym na burdelowy róż.

-Widzę, że podziwiasz efekt działań naszych włodarzy – podchwycił moje spojrzenie – Nie wywalą ich stąd, choćby podjechali spycharką. Nigdzie indziej nie dostaniesz tak tanich fajek ani nie sfinalizujesz tylu lewych interesów. A chcieliby. Naprzeciw masz gabinety lekarzy, adwokatów i działaczy politycznych. Lubię patrzeć, jak wychodzą na papierosa ponuro spoglądając na element kręcący się im pod balkonami.

-Nie jestem spięta – od tego zaczęłam – Zimno mi było jak cholera. A takie budy ma chyba każde miasto. Tyle że faktycznie zwykle są w jakimś ustronnym miejscu.

-Puchówka, czapka, dobre buty. Ma być ciężka zima. Ja się nie boję, bo w takich warunkach zwykle jeżdżę na obozy podczas których śpimy w śpiworach pod gołym niebem, ale tobie radziłbym jednak przemyśleć zmianę garderoby.

Aha… No i super. Poczułam się, jakbym zyskała starszego brata. Czy może młodego wujka-dobrą-radę.

-No już się tak nie naburmuszaj – chyba zauważył moją minę – Ładnie – uśmiechnęłam się – Ale szkoda latać potem po receptę na zapalenie pęcherza.

-To mówisz, że gdzie jeździsz? – zmieniłam temat.

Jako że trudno było go poznać chciałam skorzystać z momentu, kiedy mogło się to ziścić. I na pewno wolałam posłuchać o obozach przetrwania, jak o jego poglądach na sprawy urologiczne i wychowawcze. Zanim dojechaliśmy na miejsce, a zajęło nam to łącznie piętnaście minut, zdążył opowiedzieć o nocach, kiedy mróz trzaskał jeszcze bardziej a on i inne dzielne chłopaki biegali po lesie próbując wybić się nawzajem, robiąc sobie złośliwe podchody oraz organizując spektakularne pożegnania nad kociołkiem z gulaszem i z grzanym winem. Wszystko to łącznie dało mi obraz nieco podrośniętego chłopca zafascynowanego podchodami. Dopiero na końcu dodał, że na tym zarabia.

-Nie tak dużo, jakbym chciał, ale wystarczająco, by to ciągnąć – zakończył i zatrzymał się przed zrewitalizowanym blokiem pamiętającym czasy kolejek i kartek na żywność – To tu. Czwarte piętro. Jest winda. Pomóc ci z walizką?

-Chyba dam radę, jestem tu na dwa dni, nie mam za wiele bagażu.

-Dobrze wiedzieć – rzucił enigmatycznie po czym wyskoczył z auta, otworzył mi drzwi oraz bagażnik, wyciągnął walizkę, zważył ją w ręku i kiwnąwszy głową pozwolił mi ją sobie wziąć.

-No to bawcie się dobrze! – rzucił i zamknąwszy drzwi zamierzał tak po prostu odejść. O niedoczekanie…

-Hej, Radek!

Zatrzymał się i obejrzał. Podeszłam do niego ciągnąc za sobą walizkę i bez sekundy zawahania cmoknęłam go w kłujący policzek.

-Dzięki za podwiezienie. Jak nie podpadłeś niczym Toli to wpadnij do nas w międzyczasie posiedzieć, pogadać.

-Posiedzieć i pogadać. Brzmi jak plan – powiedział zdając się nie być w ogóle zaskoczonym moim zachowaniem – Może. Zobaczymy. Pa.

I poszedł. Tak po prostu sobie poszedł! Ze złości kopnęłam bryłkę śniegu. Czułam się jak wystawiona czternastolatka z fochem. O co mu chodzi?! Tu ze mną rozmawia, tam adoruje, tu pije piwo, tam znowuś obłapuje a teraz traktuje jak obcą osobę. Palnęłam sobie jeszcze drzwiami od klatki mając świadomość, że ktokolwiek mieszka na parterze już mnie nienawidzi a potem wzięłam kilka głębokich wdechów w windzie, żeby nie martwić Toli skwaszoną miną.

Zastukałam do jej drzwi.

-W samą porę! Na pewno nie widziałaś jeszcze końca świata. Wygląda trochę inaczej, niż to napisali w Biblii ale uwierz mi, że jest co oglądać a rozgrywa się właśnie w mojej kuchni – walnęła na jednym tchu – Przepraszam za niedogodności i odpłacę się jak tylko umiem najpiękniej.

I między innymi za to ją polubiłam

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

jeeeeszcze... proszę o więęęęcejjjj :D

 

Iko, daj spokój, daj artystce trochę wytchnienia bo nam straci na jakości jak będziesz poganiała…

 

Rita jesteś dla mnie mistrzynią, twój styl jest obezwładniający, czyta się to z przyjemnością, a do tego taka masa prawdy o kobiecym punkcie widzenia rzeczywistości, dla mnie bardzo pouczające…

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...