Skocz do zawartości
Cuckoldplace

terytorialność, urażona duma czy co...?

Rekomendowane odpowiedzi

To wszystko o czym jest mowa wyżej jest ważne ale niekoniecznie sprowadza sie do wyłączności lub jej braku. Ja tego nie definiuję jako wyłączność a coś co nazywam "czasoprzestrzenią relacji". Z założenia mówimy tu o relacjach pobocznych, dodatkowych, takie które są dodatkiem do relacji bazowej i reszty życiowych aktywności. Ja osobiście przed nawiązaniem nowej relacji zadaję sobie pytanie czy mam na nią przestrzeń tj wystarczającą ilość czasu oraz innych zasobów które umożliwią mi zaangażowanie w nią na zakładanym poziomie. Przykładowo - mogę mieć spokojniejszy okres w życiu, a to daje mi przestrzeń do poświęcenia czasu żonie, kochance i jeszcze na jakąś inną relację może znaleźć się miejsce. Ale może też być inaczej. Mogę mieć gorący okres w życiu, wiele rzeczy na głowie i wtedy nawet na jedną dodatkową relację robi się "ciasno". Do tego dochodzi też oczekiwana oraz wypadkowa częstotliwość spotkań oraz intensywność kontaktu. Tak samo staram się oceniać "czasoprzestrzeń" osób z którymi w relacje chcę wejść. Jedna osoba może mieć męża, kochanka i spokojne życie które daje jej czas na jeszcze jedną relację. Innej większość czasu zajmie praca, mąż, dzieci, przyjaciele i nawet na jedną dodatkową osobę trudno byłoby wygospodarować czas. Ktoś będzie miał czas na spotkania całonocne raz w miesiącu a druga osoba będzie wolała spotkać się co 2-3 miesiące z jedną z kilku osób z którymi utrzymuje kontakty. Kwestie wyłaczność lub jej braku nigdy chyba nie zdecydowały u mnie o wycofaniu się z trwającej relacji (lub jej nie nawiązaniu) natomiast wspomniana czasoprzestrzeń już tak. No bo w końcu czym objawia się poczucie bycia ważnym dla kogoś? Zainteresowaniem, czasem na rozmowy, czasem na spotkania, skupieniem się podczas spotkań na drugiej osobie... Wszystko to sprowadza się do pracy na pewnych zasobach takich jak np czas jaki możemy drugiej osobie poświęcić. A gdy tego czasu jest mało (za mało wobec naszych oczekiwań) wtedy w grę wchodzi zaciśnianie terytorialności czy tendencja do tego aby jak największa ilość tych skromnych zasobów drugiej osoby została poświęcona właśnie nam.

  • Lubię 7
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
10 minut temu, Pavel pisze:

Ty artykułujesz, czy chcesz by druga strona wyartykułowała? Czy też oczekujesz wzajemnego zapewnienia?

Po prostu w początkowych relacjach nie poruszałam tego tematu (nic nie było artykułowane) i każdy sobie myślał, co chciał. Były domysły i założenia bazujące na domysłach. Wielu osobom taki układ pasuje i pewnie tak właśnie postępują. Jest to wygodne, bo nie wymaga konfrontacji i poruszania drażliwych tematów. 

 

Jednak problem jest wtedy,  gdy jedna ze stron zakłada (bazując na swoich domysłach), że układ jest na wyłączność, a druga zakłada sytuację wprost przeciwną. I takie niemiłe sytuacje (wynikające z odmiennych założeń) powstają nie tylko na etapie spotkań, ale nawet na etapie rozmów, czego sama osobiście doświadczyłam i kosztowało mnie to emocjonalnie bardzo dużo.

 

Dlatego postawiłam na "artykułowanie" i jasne określenie sytuacji na samym początku relacji (o ile ma być to dłuższa relacja oczywiście, rozmowy takie przy jednorazowych czy okazjonalnych spotkaniach są wg mnie bez sensu).

 

27 minut temu, Pavel pisze:

Sporo w tej kwestii zależy od przewidywanego czasu trwania relacji. Są osoby stawiające na krótkie relacje, a nawet jednorazowe - wtedy wyłączność nie ma znaczenia.

Oczywiście że tak, masz rację, też tak uważam.

 

29 minut temu, Pavel pisze:

Są też tacy którzy obiecają Ci wszystko, żebyś tylko weszła w relację, a co dalej to nie ma znaczenia, bo najwyżej skoczą na kolejny "kwiatek"... albo będą oszukiwać.

Na oszustwa i kłamstwa nie ma niestety rady. Dlatego nie wymagam żadnych obietnic, szczególnie tych mało realnych i trudnych do dotrzymania.

 

Nawet jak jakiś facet będzie chciał z własnej nie przymuszonej woli zadeklarować mi wyłączność, a potem w życiu nadarzy mu się miła, fajna okazja. Nie wiem, np. jest z żoną na wakacjach na imprezie i mają propozycję od innej bardzo atrakcyjnej i pociągającej pary na spędzenie wspólnie wieczoru. I co? Powie żonie: sory kochanie, wiem że swing to Twoja ukryta fantazja, ale obiecałem Kokietce wyłączność.  Przecież to zupełnie bez sensu. Pewnie by się zgodził na ten seks, by zadowolić żonę,  a potem miałby moralniaka, że coś mi obiecał, a potem obietnicy nie dotrzymał. Po co komplikować sobie życie takimi deklaracjami?

 

38 minut temu, Pavel pisze:

Są relacje między ludźmi mieszkającymi daleko od siebie, albo rzadko mającymi czas na spotkania. Wymaganie wtedy wyłączności jest po prostu nierealistyczne, a nawet nieludzkie

Oczywiście, że tak. W szczególności, gdy "wierny/wierna" kochanek/kochanka jest singlem/singielką. 

 

Dlatego JA (ktoś inny może uważać i robić zupełnie inaczej), jak zakładam dłuższą relację, odbywam rozmowę o wyłączności - a raczej jej braku. Każdy bawi się jak chce, i z kim chce. Będę chciała w danym okresie mieć tylko jednego Kochanka - ok, będę miała. Będę miała ochotę na inne relacje - to nie będę się powstrzymywać. I druga strona ma prawo do tego samego. Czy wybierze wyłączność - jej/jego sprawa. Czy będzie chciał/a informować wprost o swoich innych relacjach - jej/jego sprawa. Nie ma obietnic, nie ma deklaracji, jest swobodny wybór i jasne określenie sytuacji na samym początku relacji.

  • Lubię 6
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
49 minut temu, Kokietka pisze:

odbywam rozmowę o wyłączności - a raczej jej braku

Sam nie wiem dlaczego przyjąłem, że jednak jesteś zwolenniczką wyłączności...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
18 minut temu, Pavel pisze:

Sam nie wiem dlaczego przyjąłem, że jednak jesteś zwolenniczką wyłączności...

A ja wiem ;)

 

Zmyliło Cię słowo "artykułowanie" w powiązaniu z własnym doświadczeniem.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
15 minut temu, Pavel pisze:

Sam nie wiem dlaczego przyjąłem, że jednak jesteś zwolenniczką wyłączności...

Kokietka pisała przecież, że chciałaby wyłączności, ale nie wymaga jej i nie stawia żądań. Chcieć a oczekiwać i stawiać żądania to 2 różne rzeczy.

Jest zazdrosna im bardziej kochanek lekceważy ją i poświęca więcej uwagi innym relacjom i trudno się jej dziwić.

Generalnie z przemyśleniami @Kokietka zgodziłaby się spora część forumowiczów, choć mało kto będzie w stanie to przyznać, bo przecież co będzie jak mój kochanek/ja to przeczyta i pomyśli, że jestem zazdrośnicą/kiem. 

Nikt nie chce czuć się pominięty czy zlekceważony, a gdy kochanek/kochanka ma rodzinę to nie wierzę, że jest w stanie z należytą starannością pielęgnować relacje rodzinne i utrzymywać w poczuciu wyjątkowości więcej niż 1-2 kochanki. To fizycznie niemożliwe.

 

 

  • Lubię 4
  • Dziękuję 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
5 minut temu, Montana94 pisze:

Jest zazdrosna im bardziej kochanek lekceważy ją i poświęca więcej uwagi innym relacjom i trudno się jej dziwić.

Zdecydowanie jest to ważna zmienna i w pełni się z tym zgadzam. Ogólnie szeroko pojęta terytorialność w takim znaczeniu o jakim tu rozmawiamy pojawia/nasila się w momencie gdy zaczynamy czuć się w danej relacji mniej pewnie lub czujemy że kurczą się zasoby (lub nasz przydział do nich) u drugiej osoby z których dotąd korzystaliśmy. Ewnetualnie gdy chcielibyśmy zwiększenia przydziału tych zasobów ale to już inna kwestia ;)

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Teraz, Wichura pisze:

Zdecydowanie jest to ważna zmienna i w pełni się z tym zgadzam. Ogólnie szeroko pojęta terytorialność w takim znaczeniu o jakim tu rozmawiamy pojawia/nasila się w momencie gdy zaczynamy czuć się w danej relacji mniej pewnie lub czujemy że kurczą się zasoby (lub nasz przydział do nich) u drugiej osoby z których dotąd korzystaliśmy

Dokładnie tak. Stąd później pojawiają się te trudne emocje, o których pisała Kokietka,  ta niemoc, bo nie mam prawa żądać wyłączności, a jednocześnie czuję się pominięta, pojawia się zazdrość i złość, rozdrażnienie i wkurzenie nawet z powodu małej pierdółki. 
Każdy radzi sobie z tym inaczej, jeden będzie czuć wściekłość, drugi stłamsi te emocje w sobie, ale nikt nie będzie czuć się komfortowo będąc lekceważonym. 
Natomiast czy jest to zawsze czyjaś wina? Niekoniecznie...

  • Lubię 2
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jak się ma fajną więź z kochankiem/ą to łatwo wyczuc czy jesteśmy dla siebie wyjątkowi. 

I to wystarcza myślę. Nie trzeba deklarować, choć te słowa na pewno są miłe. Wcześniej wałkowany był tu wątek zazdrości, czy jest normalna i zdrowa. Oczywiście że jest i odczuwanie jej jest jasnym sygnałem swiadczacym o tym czy nam zależy czy nie. 
Lubię jak mi zależy i lubię gdy komuś zależy. A jak pomyślę o pobocznych relacjach, które być może gdzieś tam są, to tuż po ukłuciu zazdrości przychodzi refleksja, że co z tego jeśli to nasze jest takie intensywne i prawdziwe. Jeśli jest jakieś tamto, to na pewno gorszej jakości więc po co się przejmować.

 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Godzinę temu, Wichura pisze:

Ja osobiście przed nawiązaniem nowej relacji zadaję sobie pytanie czy mam na nią przestrzeń tj wystarczającą ilość czasu oraz innych zasobów które umożliwią mi zaangażowanie w nią na zakładanym poziomie

 

I Twoje podejście bardzo mi się podoba.

 

Jest różnica między kimś, kto jest w stanie wygospodarować (z uwagi na swoje życie rodzinne i zawodowe) jeden wolny weekend raz na dwa miesiące, a kimś, kto jest dyspozycyjny i mobilny, i może spotykać się i w tygodniu, i w weekendy.

 

W pierwszym przypadku (moim zdaniem) posiadanie więcej niż jednej stałej relacji jest lekceważeniem drugiej strony, gdyż musi się ona dzielić i tak ograniczonym czasem Kochanka/i z kimś innym. Wg mnie następuje w takim przypadku "zaniedbywanie". Chyba że obu stronom to pasuje, i wystarczają im spotkania raz na pół roku. Aby jednak było fair, powinna wg mnie odbyć się przed taka rozmowa, dotycząca częstotliwości spotkań i intensywności relacji.

 

W drugim przypadku, gdy mamy osobę dyspozycyjną, z dużymi zasobami czasu i energii na różne relacje, nie widzę przeszkód,  aby ta osoba miała np. dwie stałe relacje plus kilka pobocznych. I wcale nie musi wystąpić tu lekceważenie czy zaniedbywanie. Jest to układ wymagający,  ale nie niemożliwy.

 

Ja osobiście,  nawet podczas rozmów, staram się, aby nikt z moich obecnych rozmówców nie poczuł się zaniedbany, bo zaczęłam rozmawiać z kimś nowym. A jak czuję, że nie mam czasu i energii na nową znajomość - mówię to wprost i odmawiam.

 

Nigdy też nie zdarzyło mi się odmówić spotkania z Kochankiem, bo np. byłam umówiona na kawę z kimś innym. Gdybym poczuła, że kurczy mi się Wichurowa "czasoprzestrzeń", ograniczyłabym relacje/spotkania/rozmowy do tylu, do ilu miałabym wystarczającą ilość zasobów,  by zapewnić drugiej osobie poczucie "wyjątkowości". Czy mi się to udaje? Tego niestety nie wiem, ta ocena należy już nie do mnie.

 

  • Lubię 5
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rozprawianie na Forum ZK o wyłączności, przypomina mi trochę wymianę przepisów wegetariańskich na Forum Rzeźnictwa. Tu się zdradza! 😛😁

  • Zmieszany 3
  • Facepalm 1
  • Haha 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...