Skocz do zawartości
Zouza

Kupiłem(am) sobie ciebie, czyli o "własności" w związku

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie powinni sobie ufać

Są pary, gdzie deklaruje się brak tajemnic przed drugą stroną.

Jeśli szczerze deklarujemy brak tajemnic, to nie powinno być problemu z przeglądnięciem telefonu ;p

 

 

nawet dziecku nie grzebiemy w telefonie, mailu czy profilu

 

Dziecku w życiu nie grzebnąłbym w telefonie, dziecko ślubu ze mną nie brało. Żonka natomiast tak :P

 

Wszystkie gromy zniosę mężnie :)

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ślub brałem też dość dawno, więc w przysiędze nic o komórkach nie dało się wspomnieć.

Trzeba iść z duchem czasu ;)

Nikt nikogo o zdradę nie podejrzewa (przynajmniej u nas), ale prewencja nie zaszkodzi ;p

A tak poważnie, jeśli dany dany model jest akceptowy przez obie strony (obojętnie czy z "inwigilacją" czy bez) to chyba nie ma problemu :) Dla każdego sfera prywatności to coś innego. Jeden będzie bronił komórki jak niepodległości a drugi - nie.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zawsze do przesady szanowałam prywatność dzieci, nigdy nie sprawdzalam ich rzeczy, kontaktów,nie znalam haseł.Do męża tez stosowalam ta zasadę.

Mysle że gdybym jednak widziała że npm z dzieckiem dzieje sie cos dziwnego, niedobrego, dla ratowania go naruszyłabym jednak ta zasadę. Na szczęście nigdy nie musiałam być w takiej sytuacji.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ok, Mel, cholera, ale to też nie jest takie proste jak bułki w supermarkecie. Gdyby nie ta moja stara galeria być może nigdy by Ciebie tutaj nie było, to balansowanie na krawędzi zaufania i fantazji, ja spróbowałem, dostałem po łapach, ja żyję jeszcze, nie zabiłaś mnie, Ty żyjesz i masz się całkiem dobrze. To albo dobry albo zły przykład...zależy od bardzo wielu składników.

 

No oczywiście, że nie jest to wielgachny zły przykład rodem z wokandy rozwodowej w sądzie rodzinnym. Przykładzik mały tylko. Ostatecznie nic złego się nie stało. Ja nie mam o to żalu i nie wyrzyguję tego. Żaden mężczyzna tutaj nie ma złych intencji, nie chce pokazywać forumowiczom pryszcza na dupie partnerki, tylko chce pochwalić się swoją piękną żoną. Ty też masz piękną żonę i chciałeś pokazać innym, że masz piękną żonę. To oczywiste. Poza tym zdjęcia były bez twarzy przecież, a prawdopodobieństwo identyfikacji mnie po pralce w tle i szczoteczce do zębów było zerowe.

Mnie jedynie chodziło o to, że przez chwilę, malutką, poczułam się troszeczkę jak ten samochód, którym chwali się właściciel. Jak taki właśnie przykładowy samochód, o którym wspomniała Zouza w założeniowym wątku. I tylko dlatego tak się czułam, bo nie wiedziałam o tej galerii. A teraz wiem o wszystkim i wiem, że nie jestem samochodem, Mel jestem :)

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Co jakiś czas zdarzają mi się klienci proszący o założenie lub usunięcie oprogramowania szpiegowskiego z komputera. Zawsze to on chce zainstalować (zawsze odmawiam, to nie tylko nie moralne ale i karalne) a ona odinstalować. Raz przyszła dziewczyna z prośbą, żeby odinstalować jego szpiega i w ramach zemsty zainstalować jej. Niekiedy przychodzą ludzie z prośbą, żeby zgrać smsy lub rozmowę z facebooka, jako materiał rozwodowy. Ale całość przebiła para, kochanek z nią, którzy chcieli usunąć szpiega z jej telefonu. Mąż był zaborczy, traktował ją jak własność, co więcej własność o niskiej wartości, dopóki się nie zbuntowała i nie zerwała z krótkiej smyczy. A że mąż miał kolegów w branży detektywistycznej to pozakładał jej podsłuchy wszędzie, w odzieży, w torebce, laptopie, telefonie itd. Nawet jak zabierałem się za wyczyszczenie telefonu dzwonił do niej, żeby tego nie robiła, że ją dopadnie i tak. Podobno skończyło się to oczywiście rozwodem, ale mąż (już były) nabrał trochę szacunku. Nie spodziewał się, że ona będzie mogła to zrobić. Generalnie im bardziej ją szpiegował tym bardziej zaprzepaszczał szanse na jej powrót.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

W dniu 26.02.2017 o 10:50, napisano:

Świetnie się czyta: tajemnica korespondencji, zaufanie, itede, itepe. Piękne założenie do czasu kiedy ufa się tej drugiej osobie.

 

Moje podejście jest takie, że nie będę naruszać tych tajemnic. Jest to, w mojej ocenie, poniżej mojej godności. Oczywiście z zachowań od razu czuć / widać że coś się z drugą stroną dzieje. Proponuję rozmowę. Zbywana wycofuję się, zamarzam i oczywiście cierpię. I może to nie rozsądne, zdaniem innych, ale nie będę walczyć, rozpaczać, tylko w cichości odejdę. Tak samo jak bym nie chciała by o mnie walczono, kiedy jestem w zamotaniu. Samodzielnie podejmuję decyzje co będzie z daną relacją. 

 

Mówię to na bazie doświadczenia a nie dywagacji. Czy też wyobrażenia o własnej "szlachetności". Po prostu takie zachowania są niezgodne całkowicie z moją naturą. Zasadę mam prostą, gdy cierpię. Ano: pocierpię, rok, dziesięć, dwadzieścia ale w końcu mi przejdzie. Czas. Czas. To moje lekarstwo.

 

Kiedyś i o mnie walczono. I śledzona byłam, znajomi nagabywani, do korporacji taksówkowych wydzwaniał na jaką ulicę pojechałam, nawet kiedyś wpadł do biura i zabrał moją torebkę wierząc, że coś tam wynajdzie. Owszem, jemu próbowałam wytłumaczyć, że to KONIEC. Nie docierało. Taki "Krissowy Marcin" się z niego zrobił. A ja nie chciałam Marcina. Byłam cały czas dla niego miła, próbowałam tłumaczyć. Potem się okazało, że każda moja zgoda na spotkanie / rozmowę budziła w nim nadzieję że z tego coś będzie. Powiedział, że broń kupił i jak spotka tego drugiego... I wtedy uświadomiłam sobie, że chyba ktoś mocno świruje, że robi się niebezpiecznie... I uwierz mi, czy taksówkami (na szczęście nie na nazwisko a nr karty), czy autobusami gdziekolwiek jechałam, to okrężną drogą...  Zaczęłam się faktycznie bać. Nie o siebie. O wszystkie osoby, z którymi po prostu się spotykałam po koleżeńsku. Ta patologiczna sytuacja trwała ponad rok!!

 

Moja konkluzja: może na wojnie wszystko jest dozwolone - nie znam się na tym; w miłości - właśnie z miłości i pragnienia szczęścia tej drugiej strony, wycofuję się odchodzę.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

ale zycie w ciaglej inwigilacji , to wstep do choroby psychicznej

 

jednej lub drugiej strony związku...

 

gdy miłość gaśnie nic nie pomoże

 

gdy następuje zamotanie... można się ocknąć

 

...oby nie za późno i by dalej obie strony chciały o tym porozmawiać i już ponownie wspólnie wypracować rozwiązanie

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z przekonania jestem legalista i dziwi mnie bardzo ta dyskusja na temat  naruszania praw obywatelskich tlumaczona zawarciem zwiazku malzenskiego i uczuciami.

Czy wyszlo znowu jakies nowe prawo zezwalajace malzonkom na podsluchiwanie i wykradanie prywatnych , osobistych informacji bo przeciez bardzo kochaja ?

 

Czy uczucia np. nienawisci tez maja byc honorowane w podobny sposob albo jeszcze bardziej radykalnie?

 

Czy “wlasnosc” malzonka (malzonki ) ma to usprawiedliwiac ?

 

Dziwna zaiste dyskusja daleka od zasad legalnosci !

 

Jesli jednak taka „wolna amerykanka“ jest dozwolona w malzenstwie to dlaczego jestesmy tutaj oburzeni ?

 

Nie tak dawno jedna "spryciara" w Wielkiej Brytanii chciala uzyskac wiecej milionow po rozwodzie ze swoim mezem miliarderem i naslala na niego rozne agencje detektywistyczne ktore udowodnily , ze jego faktyczny majatek jest wyzszy niz okazany.

Sad jednak odrzucil te dokumenty twierdzac , ze zostaly one uzyskane w nielegalny sposob.

Tak wiec kwesta legalnosci odgrywa zawsze zasadnicza role.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Sad jednak odrzucil te dokumenty twierdzac , ze zostaly one uzyskane w nielegalny sposob. Tak wiec kwesta legalnosci odgrywa zawsze zasadnicza role.

 

a moim zdaniem, ten przykład pokazuje tylko, że mając kupę kasy faceta było stać na lepszych prawników ;)

 

nie czarujmy się, ale dalej warto mieć jakiś koszyk granatów ( kupe kasy), żeby sprawiedliwość była po naszej stronie.

I nie mówię tutaj o łapówkach, tylko o jakości i cenie za tą pomoc prawną ;) 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jans, dnia 26 Lutego 2017 - 14:34, napisał(a):

 

Sad jednak odrzucil te dokumenty twierdzac , ze zostaly one uzyskane w nielegalny sposob. Tak wiec kwesta legalnosci odgrywa zawsze zasadnicza role.

 

 

a moim zdaniem, ten przykład pokazuje tylko, że mając kupę kasy faceta było stać na lepszych prawników ;) nie czarujmy się, ale dalej warto mieć jakiś koszyk granatów ( kupe kasy), żeby sprawiedliwość była po naszej stronie. I nie mówię tutaj o łapówkach, tylko o jakości i cenie za tą pomoc prawną ;)

 

Nie oceniajmy innych naszymi miarkami. W tym wypadku chodzilo w wyrok precedensowy ktory jest teraz od tego czasu stosowany zawsze na terytorium Wielkiej Brytanii.

Na jednakowa pomoc prawna to moze liczyc zarowno milioner jak i miliarder.

Tutaj chodzilo o zasade co jest legalne a co nie i co w takim przypadku.

Nalezalo by pojsc w ich slady chociaz nasze OSN-y sa bardzo podobne i skuteczne.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...