Skocz do zawartości
mach2003

Rogata przygoda na weselu

Rekomendowane odpowiedzi

Opowiadanie z sieci - Rogata przygoda na weselu

 

 

Razem z żoną zostaliśmy zaproszeni na ślub i wesele jej przyjaciółki z klasy. Specjalnie nie cieszył mnie ten fakt, choć możliwość swobodnego balowania do białego rana, napicia się z paroma wspólnymi kolegami dodawała uroku całej sprawie. Żona oczywiście nie widziała zupełnie żadnych minusów. Co tu się dziwić, śluby, zakupy, koleżanki, w jakiej by to nie szło kolejności, na kobiety działa to jak narkotyk.

W końcu nadszedł zaznaczony w kalendarzu dzień, sobota, co było dużym plusem bo nie musieliśmy się śpieszyć z pracy. Ja siedziałem już od pół godziny w fotelu i przeglądając gazetę czekałem aż żona skończy się szykować. Prawdę mówiąc warto było spokojnie czekać i nie popędzać tak jak to mogliby zrobić inni mężowie. Moja Kasia nigdy nie miała problemu z tym co na siebie włożyć ale potrzebowała mnóstwo czasu by wszystko było tak jak ona chce. Za każdym razem gdy gdzieś razem wychodziliśmy robiła wrażenie nie tylko na mnie. Kasia nie jest przesadnie wysoka, można powiedzieć, że jest średniego wzrostu za to jej największym atutem jest bardzo proporcjonalne ciało. Długie proste nogi z ładnie zarysowanymi łydkami, lekko wystający tyłeczek i biodra oraz jędrny biust. Jak to się zwykło mawiać, taki który idealnie leży w dłoni, to były właśnie piersi mojej żony. Tak czy siak potrafiła je wyeksponować, żeby wyglądały na znacznie większe. To co urzekało w niej na pierwszy rzut oka to bardzo kobieca twarz z gładko zarysowanymi kościami policzkowymi, małym noskiem i pełnymi ustami. Bystre brązowe oczy idealnie komponowały się z czarnymi jak smoła długimi włosami. Był środek lipca, więc jej skóra zdążyła już nabrać ciemniejszego kolorku. Kasia nie wstydziła się opalać toples, a na czas wakacji zawsze znajdowała takie miejsce by w spokoju dokładnie nabrać ciemniejszej barwy na całym ciele. Co jakiś czas zakradałem się by sprawdzić postępy ale od pewnego czasu siedziała za zamkniętymi drzwiami i musiałem czekać. W końcu na dziesięć minut przed zaplanowaną godziną wyjścia, drzwi się otworzyły a w progu salonu stanęła moja żona. Włosy miała rozpuszczone, uniesione do góry z lekkimi lokami, sięgały jej teraz do ramion ale i tak robiły piorunujące wrażenie. Makijażem ujęła sobie dobre kilka lat, jakby dopiero co świętowała dwudzieste urodziny, choć i bez niego wyglądała młodo. Lekko podkreślone policzki i mocno zaznaczone oczy z podkręconymi rzęsami. Usta, które moim zdaniem niczego nie potrzebowały, zdobiła jasnoczerwona szminka, która jako pierwsza rzucała się w oczy. Przy takiej charakteryzacji, mogłaby iść w zwykłej koszuli i spodniach albo tak jak na co dzień chodzi do pracy w banku ale Kaśka taka nie była, lubiła zwracać na siebie uwagę i nie uznawała półśrodków. Tym razem przeszła samą siebie. Jej sukienka była prosta i pozbawiona zdobień nie mniej byłem pewien, że przyćmi nawet najbardziej misternie zdobione kiecki. Jej sukienka była czarna jak jej włosy, z połyskującego gładkiego materiału. Góra przypominała gorset, miała wyraźnie zarysowane i usztywnione miseczki które w obłędny sposób eksponowały biust, brak jakichkolwiek ramiączek czy pasków nie tylko jasno sugerował, że nie ma na sobie stanika ale dodatkowo podkręcał całość eksponując jej piękne ramiona i szyję ozdobioną wianuszkiem białych pereł. Idąc w dół sukienka stawała się luźniejsza. A trzeba zaznaczyć, że wcale nie była długa, można by jej długość określić krótko, o nachylaniu się mogła zapomnieć, za tą cenę pokazała prawie całe nóżki. Jakby przykuwających elementów było mało, na koniec były zabójczo wysokie, czerwone, skórzane sandałki, których wcześniej nie widziałem, a że zawiesiłem na nich oko, ona obróciła nogę i powiedziała, że gdy je zobaczyła od razu skojarzyła je z tą sukienką. Faktycznie, wyglądały zgrabnie, platforma były niewysoka, czarna tak, że nie było jej widać, a cieniutka czerwona szpilka w połączeniu z drobnymi paseczkami trzymającymi kostkę i szerszym ładnie wyprofilowanym paseczkiem trzymającym palce grały tu pierwsze skrzypce. Po czym dodała, żebym lepiej nie pytał o cenę ale na pewno będę je częściej widywał, poza tym dzięki nim urosła ponad trzynaście centymetrów, zaśmiała się. Chwyciła z komody małą czerwoną torebkę na delikatnym srebrnym łańcuszku i spytała czy jestem gotowy. Wciąż podziwiałem swoją żonę więc dopiero za d**gim razem jej odpowiedziałem, że możemy iść.

Gdy wychodziliśmy, zarzuciła na siebie jeszcze krótkie czerwone bolerko i tak wyszliśmy. Było lato, więc nawet nie pytałem czy nie będzie jej za zimno ale nurtowało mnie jak zareagują znajomi a zwłaszcza starsze pokolenia. Na weselu będzie luz ale w kościele może być trochę spięta sytuacja. Siedzieliśmy w taksówce a Kasia, jakby odczytała moje myśli i szepnęła mi do ucha, że miała założyć czerwoną kieckę, to by dopiero wzbudziła sensację. Cicho zachichotała, dalej mnie uspokajając, że ta czerń nie będzie się tak rzucała w oczy w kościelnym półmroku. Czerń może nie, pomyślałem ale jej długie nogi i ładny biust owszem. Jej dłoń leżała na moim udzie a czerwony lakier mienił się w świetle latarni które mijaliśmy. Znów zbliżyła swoje usta do mojego ucha i przybliżając dłoń do mojego rozporka, szepnęła, że ubrała się na wesele a nie mszę i w trakcie mszy nie będzie grzeszyć. Znałem ten jej lubieżny ton. Ciągnąc dalej dodała, że z czerwonej sukienki zrezygnowała ale majteczek już nie miała ochoty zmieniać. Przypomniałem sobie, że gdy schodziliśmy po schodach objąłem ją za pupę i w zasadzie, żadnej bielizny nie wyczułem. Szybko skojarzyłem, że do czerwonej sukienki, zapewne założyła czerwoną bieliznę. Byłem prawię pewien, że założyła swój ostatni prezent ode mnie, oczywiście jedną, dolną jego połowę to jest mocno wykrojone, satynowe stringi z prześwitującą siateczką z przodu. Ta myśl mnie podnieciła, zwłaszcza, że patrząc na jej roześmiane oczy czułem, że mam rację i że żona ma plan dobrze się wyszaleć. Ta myśl sprawiła, że przestałem się martwić ludźmi i niecierpliwie wyczekiwałem wesela i pierwszych, rozluźniających atmosferę toastów.

Uroczystość w kościele przesiedziałem jak zwykle, starając się zawiesić na czymś oko, czymś innym niż nogi mojej żony, które gdy usiadła były odsłonięte niemal do samego końca, dobrze, że trzymała na kolanach prezent od nas bo facetowi siedzącemu po d**giej stronie mogłoby się zrobić za ciepło. Młodzi wyglądali na zadowolonych z uroczystości, oczywiście zaszkliły im się oczy w kulminacyjnym momencie, a poza tym byli wpatrzeni w siebie. Pod koniec odliczałem minuty do zakończenia wszystkich ceregieli. Jako, że byłem towarzyszem przyjaciółki z klasy i studiów, podeszliśmy z życzeniami zaraz po rodzinie i wszystkich wujkach i ciotkach. W końcu mogliśmy udać się ze znajomymi do samochodu by zabrać się z nimi do miejsca gdzie miało się odbywać weselne szaleństwo. Jako, że jestem dosyć wysoki usiadłem obok kierowcy z przodu, natomiast z tyłu ściśnięte jechały żona kolegi i ich nastoletni bratanek, a po środku siedziała moja żona. Jakaż była mina młodego, gdy tuż obok niego usadowiła się moja żona, z którą chcąc czy nie musiał spędzić kilkanaście kilometrów w bliskim uścisku. Starałem się nie odwracać ale w lusterku dało się zauważyć, że był żywo zainteresowany tym co mógł mieć pod prawą ręką, gładkie nogi mojej żony. Starał się nie zwracając uwagi spoglądać z ukosa na jej biust, a miejscówkę miał dobrą, gdyż środkowe siedzenie wypychało Kasię nieco do przodu i do góry, więc mógł spoglądać jej ponad ramieniem. Widziałem po minie żony, że zauważyła zainteresowanie towarzysza i tak jak się spodziewałem lekko wypięła piersi do przodu. Taka już była, nie wstydziła się swojego ciała i nie miała oporów by kusić i nęcić innych mężczyzn. Gdy wysiadaliśmy, obróciła się w stronę nieszczęśnika i poprosiła, żeby jej pomógł wysiąść. Przesuwając się po kanapie odsłoniła swoje nogi niemal do końca, pokazując chyba więcej niż można się spodziewać, bo na jego twarzy momentalnie wybił widoczny rumieniec a on sam odwrócił głowę. Chwyciłem ją za dłoń i szepnąłem do ucha, nie ładnie tak deprawować nieletnich. Zaśmiała się i obiecała, że już nie miała wyboru. W końcu weszliśmy do sali i upolowaliśmy miejsca przy stoliku ze wspólnymi znajomymi.

Dom weselny był pokaźnych rozmiarów, usytuowany przy wylotówce z miasta w bliskim sąsiedztwie przedmiejskich osiedli. Z trzech stron otoczony był ulicami, wylotówką, dwiema osiedlowymi i na zapleczu typową ciemną uliczką dla zaopatrzenia i śmieciarek, z czwartej strony był parking. Wewnątrz znajdowała się recepcja, gdyż na piętrze było kilka pokoi do wynajęcia, oraz główna sala. Do pozostałych pomieszczeń w których znajdowały się kuchnie, łazienki czy spokojniejsza sala dla palących, prowadziły plątaniny korytarzy. Tutaj architekt się nie popisał ale w końcu sercem takiego miejsca jest sala weselna, która była bez zarzutu. Wysoka na trzy może więcej metrów, dobrze oświetlona z ogromem miejsca na stoły i rozkładanym parkietem. Nie zapomniano również o miejscu dla muzyków i bufetu. Trochę gorzej wyszło rozplanowanie wszystkiego, a może to była wina sporej liczby gości, w każdym razie przecisnęliśmy się miedzy stolikami do upatrzonych miejsc i czekaliśmy na zapowiedziany toast obu teściów. Jak to zwykle na weselach bywa po wstępnym zamieszaniu z miejscami, pierwsze wychylenia kieliszków studzą wszelkie niesnaski i ludzie w magiczny sposób szybko zaczynają się dogadywać i przestaje mieć znaczenie koło kogo się siedzi. Zamieniliśmy kilka słów ze znajomymi gdyż nie widzieliśmy się od dłuższego czasu, coś zjedliśmy i po wysłuchaniu wszystkich przemów rodzin młodych zabawa rozpoczęła się na dobre. Żona od razu wyciągnęła mnie na parkiet, to znaczy jak tylko młodzi zaanonsowali pierwszy wspólny taniec i wszyscy goście ruszyli się od stołów. Pierwsze tańce, już stereotypowo, tak by każda ciotka i wujaszek mogli na chwilę odbić to pana młodego to pannę i udzielić swoistych porad w cztery oczy, lub po prostu zadość uczynić tradycji, oczywiście dość szybko robiło się luźniej gdy ci opuszczali parkiet udając się na swoje biesiadne miejscówki. Najbardziej wytrwali wujkowie, którzy stawiają sobie za nadrzędny cel, dotrzymać kroku młodszej części gości i bez krępacji porywać wszystkie panie do dosyć żwawych tańców, pozostali. Zakręciwszy panną młodą, dalej ochoczo kultywowali tradycję odbijanego. Siłą rzeczy moja żona była w centrum zainteresowania i bardzo szybko porwał ją jeden wąsaty wujcio, który z uśmiechem na twarzy objął ją w tali i zaczął od dziarskiego obrotu podczas którego sukienka mojej żony, wpadając w ruch obrotowy zaczęła podnosić się do góry. Kasia nie należała do wstydliwych więc śmiejąc się dawała się okręcać ku uciesze tańczącego z nią. Ja nie mogłem narzekać, drogą odbijanego wpadłem w ramiona panny młodej, wysokiej blondynki z którą równie miło można było spędzić kilka chwil. Jako, że żona złapała rytm i obtańcowywała wszystkich po kolei, ja przetańczyłem cały kawałek do końca z Jolą, przyjaciółką Kaśki, obecnie panną młodą. Ona też zauważyła wybitną stylizację mojej żony i jej dziarskie ruchy. Śmiała się i opowiadała mi, że ona zawsze taka była i żebym lepiej jej pilnował bo dopiero się rozkręca. Chwilę później znów nastąpiła zamiana i tańczyłem z młodszą siostrą panny młodej, bardzo urodziwą maturzystką w niebieskiej sukience. Choć poza tym, że była hojnie obdarzona przez naturę była też strasznie gadatliwa i wciąż przeżywała ślub siostry. Starałem sprawiać wrażenie, że słucham, co jakiś czas potakując i zadając jakieś pytanie, choć tak naprawdę szukałem wzrokiem żony. Światła nieco przygasły a muzyka zachęcała raczej do wolniejszego tempa. Na parkiecie zostali przeważnie młodsi ludzie choć nie brakowało rodziców państwa młodych i ich rówieśników. W końcu w rogu po stronie wejścia na salę dostrzegłem moją Kaśkę. W tej chwili gdy znaleźliśmy się na jednej linii i nikt nie zasłaniał jej odkrytych długich nóg nie było to takie trudne. Tańczyła z jakimś krótko ostrzyżonym brunetem, którego twarzy nie kojarzyłem. Obejmował ją w tali a ona wiła się blisko niego wykonując bardzo zmysłowe ruchy. Obróciwszy moją partnerkę znów spojrzałem się w ich stronę. Jego ręce zjechały wyraźnie niżej, ta którą wiedziałem na jej biodra, d**ga od zewnętrznej strony parkietu na tyłeczek. Kaśka nie wyglądała jakby jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie coraz namiętniej kręciła pupą i ocierała się piersiami o jego krawat. W którymś momencie obróciła się do niego tyłem i schodząc niżej solidnie potarła jego spodnie swoją pupą. Gdy schodziła w dół, sukienka podwinęła się do góry i o uda ocierała się już skórą. Facet stał z uśmiechem i delektował się widokiem i umiejętnościami mojej żony. Gdy znów stanęli do siebie przodem i zaczęli się kołysać, jego dłoń od razu powędrowała na udo mojej żony i bez skrupułów zaczęła po nim błądzić. Cel tego błądzenia był oczywisty, unieść do góry materiał i wymacać pupę. Akurat obrócili się do nas tyłem, w momencie gdy on uniósł materiał tak, że nawet ja widziałem już linię pośladka, myślałem, że żona na to sobie nie pozwoli. Ona jednak nie tylko dała się pogłaskać po pupie ale sama opuściła ręce na wysokość jego tyłka i po chwili powoli zaczęła schodzić niżej, odchylając kolano do boku niemal do przysiadu, przy czym cały czas była bardzo blisko a jej dłonie ślizgały się po materiale jego spodni.

Po powrocie znów zmieniliśmy partnerów. W zasadzie teraz każdy mógł tańczyć z kim chciał, nie było przymusu. Moją żonę chwycił jakiś starszy facet, choć tamtemu z trudem przyszło wypuszczenie tak gorącej partnerki. Ja przeskoczyłem parę bliżej chwytając dłonie kolejnej młodej dziewczyny. Ta była przeciwieństwem siostry panny młodej, cicha i dosyć nieśmiała, po prostu tańczyliśmy. Widok mojej żony bardzo swobodnie tańczącej z tamtym gościem wzbudził we mnie nie tylko samą zazdrość ale i ciekawość. W pierwszej chwili myślałem, że może oni się znają, jednak teraz bez zmrużenia oka dała się wziąć pod rękę starszemu gościowi. Nie mniej, mimo że facet był koło pięćdziesiątki, to ona wcale nie straciła animuszu i wciąż ochoczo kręciła się i wokół tego faceta, który po paru jej ruchach wyraźnie się ożywił. Ona nie czuła zażenowania przykładając dłoń do ust i zagryzając mały palec, ani wtedy gdy przy spontanicznym skłonie, gdy leżała na jego dłoni a jedną nogę miała podkurczoną, jego twarz znalazła się zaledwie kilka centymetrów nad jej piersiami a d**ga dłoń pewnie spoczywała na pośladku. Facet chyba się zapędził, bo po tej figurze szybko odbiła go jego żona, a przynajmniej tak to wyglądało.

Żona zeszła z parkietu i skierowała się w stronę naszego stolika. Poczekałem do końca piosenki i podziękowałem partnerce za taniec i sam się tam udałem. Gdy dotarłem do naszego stolika, zastałem żonę siedzącą na odsuniętym krześle, z jedną nogą założoną na d**gą tak, że od strony przejścia idealnie eksponowała całe opalone udo. Popijała wino i rozmawiała ze znajomymi. Dosiadłem się jak gdyby nigdy nic i wyczekawszy na moment gdy na chwilę wyłączy się z rozmowy, szepnąłem jej na ucho, pytanie jak się bawi. Odpowiedziała, że powoli się rozkręca ale jest miło. Zamieniliśmy kilka bardziej ogólnych słówek i dopiero w półsłówkach jak muzyka i taniec dotknąłem właściwego tematu. Z lubieżnym uśmiechem odpowiedziała, że dużo nieznanych twarzy ale przez to łatwiej przełamywać lody i bawić się swobodnie. W jej oczach widziałem iskierki co zwykle oznaczało podniecenie albo chęć zrobienia czegoś w brew zasadom. Jak wtedy gdy na niedawnym urlopie postanowiła zobaczyć jak faktycznie wygląda plaża nudystów. Oczywiście z pójścia zobaczyć wniknęło to, że wybierając najbardziej upalny dzień po prostu przeszła się ze zwykłej plaży na tamtą, oczywiście zrzucając ciuchy i zabierając ręcznik. Wzbudziła tym ogromne zainteresowanie przebywających tam plażowiczów o średniej wieku mniej więcej pięćdziesiąt-sześćdziesiąt lat. Gdy po pół godzinie wracała, była mocno wysmarowana oliwką, co więcej wciąż nic nie miała na sobie niosąc bikini zrolowane razem z ręcznikiem. Godzina była późna, więc nawet normalna plaża była już przerzedzona ale miny facetów którzy pozostali były bezcenne. Dodam tylko, że po dojściu do naszego koca, skąpe bikini założyła ale dopiero gdy uznała, że nie pobrudzi go już oliwką przedłużając erekcję w okolicznych grajdołkach o dobre kilkanaście minut. Wtedy również czułem trochę zazdrości ale więcej dumy z tego jak inni ślinią się na widok mojej żony w negliżu. Teraz to uczucie się ożywiło i tak jak wtedy tak teraz musiałem uznać prawo żony do swobody i cieszyć się, że ona jest zadowolona oraz, tego jak inni muszą obejść się smakiem co sprawiało mi pewnego rodzaju satysfakcję.

Chciałem jej coś odpowiedzieć ale właśnie wtedy ktoś klepnął mnie w ramię i był to pan młody, który miał do mnie sprawę. Niestety na jego niekorzyść nie byłem w stanie mu pomóc gdyż już zdążyłem sobie wypić, szukanie na szybko kierowcy na weselu nie należy do najprostszych rzeczy. On nie wyglądał na zmartwionego, zamiast narzekać, machnął ręką mówiąc, że ojciec na pewno kogoś znajdzie do odwiezienia babci a tymczasem my powinniśmy wychylić razem, za zdrowie panny młodej. Trochę to zajęło nim udało mi się wrócić do naszego stolika. Rozejrzałem się za moją Kaśką ale jej nie było. Spytałem się siedzących obok gości, czy jej nie widzieli. Oni na to, że pierw wszyscy poszli potańczyć, wrócili a później ona gdzieś wyszła. Ktoś dodał, że pewnie zgubiła się w drodze do toalety, na co ktoś mniej pijany, że widział ją przed chwilą na parkiecie, jak wywijała. Spojrzałem w stronę tańczących ludzi i szybko spostrzegłem twarze znajomych, wśród których jednak nie było twarzy Kaśki. Doszedłem do krańca długiego stołu i przysiadłem na krześle obok popijających wódkę mężczyzn w różnym wieku. W tym całkowicie męskim, dobrze zakropionym gronie nie było skrępowaniu. Przyłączyłem się do kolejnego polewania w oczekiwaniu, że może uda mi się wypatrzeć żonę albo, że zauważę jak wchodzi przez frontowe drzwi na które z mojego miejsca miałem świetny podgląd. Panowie zeszli z polityki na kobiety i zaczęli obcinać te które aktualnie tańczyły za moimi plecami. Starsi opowiadali jakieś dykteryjki czego to nie wyprawiało się za ich czasów na takich weselach, zwłaszcza kiedy byli kawalerami. Temat w sam raz pod gorzką wódeczkę pomyślałem. Ktoś obok mnie zaczął, że teraz nie jest wcale tak słabo. Popił sobie i zagryzając powiedział, że póki co jest taka jedna mała, dosłownie diabeł nie kobieta. Towarzysze ciągnęli go za język a on zrobiwszy przerwę na zwilżenie gardła opowiadał dalej. Dosłownie chwilę temu jak był w łazienkach widział ją, najpierw kręciła się z jednym po sali, a gdy on wychodził z łazienki stała z innym, oparta o ścianę. Farciarz trzymał łapę na jej udzie i całował ją po szyi. Ona nic sobie nie robiła z tego, że się im przygląda, nawet więcej, położyła dłoń na jego rozporku i zaczęła ściskać tak, że chłopu mało co oczy z orbit nie wyskoczyły. Ktoś rzucił, że taka ostra zawsze się znajdzie na weselu. Ktoś inny pytał co było potem. Facet się uśmiechnął i skończył opowiadać, jak to co, podszedł klepnął w odkryty pośladek i powiedział, żeby sobie pokój znaleźli. Wychylił kieliszek i dodał, że facet był tak napalony, że nawet nie zauważył, że ich obserwuje i speszył się strasznie, za to ona na klapsa zareagowała jakby chciała go dostać, syknęła i zmrużyła oczy. Facet był może dobrze wypity ale nie widać było po nim, że zmyśla. Jego opowieść podsumował roześmiany tęgawy gość polewający wszystkim dookoła, pewnie już się mu nastawia gdzieś na zapleczu. Roześmialiśmy się a ktoś zaproponował toast, żeby wypić za takie kocice.

Wstałem od stołu wymawiając się koniecznością pójścia do toalety ale tak na prawdę byłem ciekaw tej napalonej laseczki. Z pokrętnego opisu tamtego gościa wynikało, że warto było na nią wpaść, a że dobrze podlałem swoją odwagę zapomniałem o czekaniu na żonę i postanowiłem udać się w miejsce o którym mówił tamten facet. Nie trudno było przewidzieć, że nikogo już tam nie było. Korzystając z okazji, że damska toaleta chwilowo była pusta zajrzałem do środka, cztery kabiny i wszystkie puste, podobnie było w męskim, nie licząc dwóch facetów przy pisuarach. Miałem nadzieję, że znajdę tą napaloną parkę właśnie tutaj. Gdzie oni mogli pójść, przecież nie daleko jak facetowi już stał a ona dawała się macać w korytarzu. Obróciłem głowę w stronę drzwi na końcu pomieszczenia, tak pewnie schowali się w jakimś schowku. Podchodzę do drzwi, zamknięte, przekręcam zasuwę i powoli otwieram, spodziewając się malutkiego pomieszczenia na miotły. Zaglądam przez szparę, pudło, były to drzwi prowadzące na zewnątrz budynku. Odchyliłem je mocniej i rozejrzałem się, potrzebowałem chwili by skojarzyć fakty. Prześlizgnąłem się na zewnątrz i cicho zamknąłem je za sobą, biorąc wdech rześkiego nocnego powietrza. Stałem we wnęce utworzonej z wystawionych po obu stronach skrzynek, jedna na d**giej i tak ponad moją głowę. Patrzyłem na wprost na wysoki murek oddzielający wąską uliczkę na zapleczu od osiedla domków i wtedy usłyszałem jakiś szmer dobiegający z lewej strony. Wyjrzałem zza skrzynek i w półmroku zauważyłem dwie postaci, przyjrzałem się bliżej, kobieta i mężczyzna. Zdecydowanie z wesela, on cały na ciemno, w garniturze ona w krótkiej sukience, również ciemnej. Chwilę to zajęło zanim moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, w międzyczasie przykucnąłem za nieco niższą stertą pudeł tak, że jedynie wystawiłem głowę by dalej patrzeć.

Oni nie tracili czasu, stanęli obok blaszanego kontenera tak, że on był za nim schowany w całości plecami do ściany budynku a ona stała przed nim. Chwilę się całowali ale nie trwało to długo, widać było, że ona ma ochotę na coś innego. Jedną dłoń wsunęła do jego kieszeni d**gą mocno chwyciła go za rozporek i zaczęła szarpać. Chwilę później cofnęła się nieco i widziałem jak trzyma jego naprężonego do granic możliwości członka w dłoni i zaczyna nim ruszać. Kobieta schyliła się do trzymanego w dłoni penisa i odciągnąwszy skórkę zaczęła namiętnie lizać sam czubek. W tym momencie i mój sprzęt obudził się i gdy ona kucała stał mi już na baczność. Ale gość ma szczęście pomyślałem przyjmując wygodniejszą pozycję. Ona również po paru głębszych ruchach przyjęła bardzo satysfakcjonującą pozycję na kolanach i oparłszy się jedną dłonią o jego uda dopiero pokazała na co ją stać. Połykała tego kutasa niemal w całości, namiętnymi ruchami podtrzymując wolną dłonią jego jądra co jakiś czas przerywała by i je popieścić. Przy tym, gdy tylko kutas nie stał jej wbity między migdałki, wyginała się i kierowała twarz w jego stronę. To było coś, teraz to facet krępował się czy patrzeć ale widok z jego perspektywy musiał być boski bo dosyć szybko przemógł się i schylony podziwiał jak ona wiesza się na jego drągu unosząc łydki do góry. Nagle przerwała, myślałem, że mnie zobaczyli bo akurat trąciłem skrzynkę ocierając pot z czoła ale nie, coś do niego szepnęła a po chwili wróciła do ssania. On chwycił w dłoń włosy, które do tej pory ocierały się o jej ramiona i odgarnął je do tyłu. W tej pozycji pozostawił dłoń i zaczął ją dopychać. Pewnie powiedziała mu, żeby ogarnął włosy ale miałem pewność, że takiego chwytu nie zaplanowała. Znów się pomyliłem, facet zaczął ją bez ogródek pieprzyć w usta a ona wiła się przed nim na kolanach i dawała radę, ba w pewniej chwili on przerwał a ona wciąż łapczywie ciągnęła nie mając zamiaru odpuścić. Gość wznosił oczy ku niebu i znów w dół, nie wiedział już co zrobić z rękoma. W końcu jedną chwycił za kontener a d**gą złapał się za włosy. Widać było po nim, że długo już nie wytrzyma. Ona też to wiedziała i lubieżnie się uśmiechając zaczęła pieścić ustami koniec jego penisa podczas gdy silnymi ruchami dłoni waliła mu aż miło. Finał tych igraszek nastąpił bardzo szybko i tu znów dziewczyna pokazała, że nie ma sobie równych. Nigdy, nawet w pornosach, nie widziałem tak namiętnego i perwersyjnego obciągania a finałem przeszła sama siebie. Najpierw szeroko otworzyła usta i odchyliła głowę do tyłu a gdy gość tryskał, przymknęła je tak, że nasienie znalazło się nie tylko w jej ustach ale także na wargach. Dała mu chwilę na wyrzucenie z siebie reszty, po czym gorącymi zalanymi ustkami znów zaczęła wykonywać ruchy głową trzymając jego penisa u nasady. Facet dosłownie oszalał a ona nie tracąc wcześniejszej namiętności i mocy kończyła wysysać z niego ostatnie soki. Kurwa, szepnąłem sam do siebie, taka suczka trafia się raz na milion. On dyszał a on wciąż na kolanach głaskała i całowała jego opadającego kutasa chowając go powoli do spodni. W końcu gość ogarnął się i pomógł jej wstać, choć patrząc na tą scenkę ona mimo bardzo wysokich obcasów wstała bardzo sprawnie, pewnie już się wprawiła. Byłem tak zajęty patrzeniem, że zapomniałem, że zaraz będą wracali i wtedy mnie mogą zobaczyć. Uświadomiłem sobie to dopiero gdy ona znalazła się o krok od mojej kryjówki i chciała skręcić do drzwi. Skuliłem się z nadzieją, że może mnie nie zobaczy. W ostatniej chwili gość który szedł za nią zatrzymał ją i powiedział, że te drzwi się zatrzaskują i trzeba będzie obejść budynek. Słyszałem, że klepnął ją w tyłek i bez słowa odwrócił się i zaczął iść w kierunku parkingu. Ona nic nie odpowiedziała. Spojrzałem się w ziemię i zobaczyłem ich buty. Jego pantofel stał zwrócony przodem do mnie między jej czerwonymi obcasami. Z narzuconą na siebie marynarką starałem się wstrzymać oddech i nie wydawać żadnych dźwięków, ciszę wkrótce wypełnił stukot obcasów i brzęk metalowych bransoletek. Pożegnania praktycznie nie było, po udzielaniu wskazówki co do drzwi i klapsie, gość zniknął a ona obróciwszy się poszła w przeciwnym kierunku. Założyłem, że nie mogli się w żaden sposób znać więc ostrożnie obróciłem głowę, żeby spojrzeć w jej kierunku i coś zmroziło mi krew w żyłach. Tym czymś było pierwsze co rzuciło mi się w oczy a mianowicie wysokie czerwone sandałki jakie miała na nogach a które wydały mi się bardzo znajome. Czarna sukienka też wydała mi się z tej perspektywy znajoma. Gdy mijała róg budynku na którym wisiała mała latarnia zobaczyłem nagie ramiona. Przypomniałem sobie, że na krześle gdzie siedzieliśmy wisiało bolerko mojej żony. Byłem sparaliżowany, tym bardziej, że zatrzymała się przy latarni.

Z wielu powodów nie chciałem, żeby się odwracała, na szczęście tak się nie stało. Korzystając ze światła, wyciągnęła z torebki lusterko i szminkę żeby się ogarnąć. Nie ma co się dziwić po takim obciąganiu, z rozmazana z błyszczykiem ze spermy nie wróci na salę. Wstałem i przylgnąłem do ściany i zacząłem bić się z myślami. Musiałem mieć zwidy albo alkohol podsunął mi taki obraz, moja Kasia nie poszłaby z obcym gościem na zaplecze i. Szybko na pewno zmieniło się w raczej co popchnęło mnie do działania. Gdy tylko postać zniknęła z uliczki ruszyłem za nią. Ostrożnie podbiegłem do rogu budynku i upewniając się którymi drzwiami wchodzi ruszyłem za nią. Cały czas przygaszone światła lub kolejne drzwi nie dawały mi możliwości aby się przyjrzeć. Cały czas powtarzałem sobie w duchu, że to jakaś pomyłka. Pewnie zaraz wpadnę na żonę idącą w przeciwnym kierunku i dostanę ochrzan za to, że nie może mnie znaleźć.

Niestety ta myśl sprawdziła się jedynie w połowie. Zatrzymałem się za zasłonami przy oknie naprzeciwko łącznika między korytarzem który biegł przy zewnętrznej ścianie budynku a d**gim w którym znajdowały się drzwi do toalet. Faktycznie wpadłem na żonę, choć nie tak jakbym chciał. Stała do mnie tyłem i rozmawiała z jakimś gościem który wyraźnie się do niej zalecał. Wciąż widziałem jedynie plecy ale w normalnym świetle dobrze poznałem sukienkę, buty, fryzurę. Cień nadziei, że zaraz się odwróci i zobaczę inną twarz dogasał. Stałem tak zmarnowany w mroku za zasłonami i obserwowałem ich. Twarz faceta na chwilę wyłoniła się zza jej ciała i mogłem się mu przyjrzeć. To ten gość, który opowiadał przy stole o tej ostrej suce. Kurwa, przecież on mówił o mojej żonie. Teraz chwiał się lekko na nogach i obcinał jej ciało. Wciąż dźwięczały mi w uszach słowa facetów, które teraz bezpośrednio łączyły się z moją żoną. W dodatku nie były to zmyślone bajki bo ona faktycznie zachowała się tak jak to opisali, podśmiewając się. Ktoś wyszedł z męskiego kibla. Kaśka złapała otwarte drzwi i wciągnęła tego gościa do środka. Nie mogłem w to uwierzyć. Od razu podbiegłem i wszedłem za nimi. Jednak oni byli już za d**gimi drzwiami w części z kabinami. Otwieram drzwi i znów nic. CO jest myślę! Wtedy dobiegają mnie śmiechy z ostatniej kabiny nad którą otwarte było małe okienko. Drzwi kabin nie dochodziły do samej podłogi, zostawało między nimi jakieś pięć centymetrów luzu, były za to wysokie. Stałem jak wryty gdy z kabiny dochodziły do mnie coraz to nowe szmery. Ocknąłem się dopiero gdy usłyszałem trzask zamykanego zamka. Straciłem właśnie szansę, żeby tam wkroczyć. Doszedłem do końca i mimo to szarpnąłem za klamkę. Usłyszałem męski głos, zajęte. Szarpnąłem d**gi raz, gość wciąż rozbawionym tonem, żebym dał mu chwilę. Trzeciej próby nie wiem czemu nie podjąłem, zamiast tego zniżyłem się by zobaczyć przez szparę co się tam dzieje.

Idiotyczne pytanie... co się miało dziać. Gdy przytuliwszy policzek do zimnej podłogi spojrzałem przed siebie ujrzałem podeszwy butów mojej żony, która już zdążyła uklęknąć i zabierała się do ściągania spodni. Facet stał w rozkroku i mówił do niej zniżonym głosem jaka z niej jest ostra suka, a było to jedno z lżejszych zdań wypowiadanych w stronę mojej Kasi która już opuściła mu spodnie do kostek. Wstałem i spojrzałem do góry. Nie ma szans żebym nawet doskoczył do górnej krawędzi drzwi. Okno, nie tracąc czasu wybiegłem z toalety mijając dwóch wchodzących właśnie do niej gości. W pośpiechu doszedłem do drzwi którymi jakiś czas temu wychodziłem i znów byłem na ciemnej uliczce na której przed chwilą moja żona obciągała tamtemu facetowi. Wciąż miałem w pamięci ten obrazek i to jak wtedy o niej myślałem nie wiedząc, że to moja żona. Przebiegłem kawałek i za śmietnikiem znalazłem uchylone okienko. Z wewnątrz dobiegały męskie śmiechy i jakieś pokrzykiwania. Nie tracąc czasu przepchnąłem blaszany śmietnik pod okno i wspiąłem się na niego o mało nie wpadając do środka. W końcu moja głowa znalazła się na wysokości okna. Zajrzałem do środka i zobaczyłem tych dwóch facetów których mijałem w drzwiach. Stali pod ścianą i patrzyli się na drzwi kabiny. Spojrzałem się do wnętrza kabiny i mimo, że wszystko było już wcześniej oczywiste teraz miałem pewność. Zobaczyłem twarz mojej żony klęczącej, przed opierającym się o sedes facetem, z jego chujem w dłoniach. Zrobiła sobie przerwę by za chwilę znów mieć go w swoich ustach. Faceci prawdopodobnie dostrzegli podeszwy damskich butów oparte o drzwi i wiedzieli co się w środku święci. Gość, któremu Kasia z pełnym oddaniem ciągnęła druta, co jakiś czas krzyczał żeby spierdalali i znaleźli własną dupę. Moja ukochana żona była dla niego jedynie napaloną laską, którą miał przelecieć i odejść jak tamten. Kasi zupełnie to nie przeszkadzało. Tamci wyszli a usłyszawszy trzaśnięcie drzwi ruszyli się. Ona chciała mu rozpiąć koszulę ale on jej przerwał. Najpierw sam próbował obciągnąć jej sukienkę do dołu a gdy to mu nie wyszło obrócił ją tyłem do siebie. Zaklął na suwak jej sukienki po czym zmienił strategię i luźną część kiecki podciągnął do góry odsłaniając jej tyłeczek. Nam obu ukazała się jej jędrna pupa przedzielona cieniutkim czerwonym paseczkiem. Facet od razu chwycił za te skąpią bieliznę i ściągnął je do kostek. Prezent rocznicowy właśnie ocierał się o podłogę toalety, gdy moja żona z głową pochyloną w dół, oparta o ścianę była nadziewana na przekrzywionego penisa obcego faceta. Nie szczędził słów by opisać jak mu jest dobrze i jak wspaniale się wypina. Zaciskałem zęby chcąc krzyknąć ale nie mogłem. Poza tym mój kutas znów się naprężył i zacząłem odczuwać cholerne podniecenie. Pierw nie chciałem patrzeć ale w końcu nie mogłem odwrócić wzroku. Nieznajomy facet, pieprzył moją żonę w kiblu jak jakąś małolatę a ona wiła się namiętnie i coraz mocniej zapierała się o ścianę. Przez łazienkę przewinęło się jeszcze kilku facetów, wszyscy przystawali na chwilę by posłuchać jak jęczy moja żona. Gdy znów zostali sami gość przyśpieszył a ona prosiła o więcej. Z resztą on sam kazał jej to mówić. Gdy dochodził, chwycił ją za włosy i nie pytając spuścił się prosto w jej cipkę. Ona przyparta do drzwi przyjęła jego ładunek, po czym gdy puścił jej włosy, obróciła się do niego przodem, a on wskazując na swojego lepiącego się trzonka, z nieco lekceważącym tonem powiedział, że może go wypolerować. Kasia od razu zabrała się do tego nie tracąc lubieżnego uśmiechu. On przysiadł na sedesie rzucając jej, na kolanka mała i zadowól tatusia. Tak się stało, żona znów na kolanach ciągnęła jak rasowa prostytutka by po chwili dostać jeszcze jeden wytrysk do gardła. Facet Zaparła się na sedesie i jęcząc ssij! ssij! wzniósł głowę do góry. Na jego twarzy widać było pełne spełnienie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że od pewnego czasu trzymam swojego kutasa w ręku i właśnie tryskam na ścianę patrząc jak moja żona obciąga innemu.

Oparłem się o ścianę i próbowałem złapać oddech , d**gą ręką pośpiesznie chowając penisa do gatek. Gdy już się ogarnąłem, zajrzałem do środka. Faceta już nie było, Kasia bez skrępowania stała przy umywalce i poprawiała w lusterku makijaż. Nie przeszkadzało jej nawet, gdy do środka wszedł jakiś mężczyzna i zaczął ją obcinać. Spokojnie dokończyła malowanie i wyszła. Gość wszedł do kabiny w której przed chwilą spędzała czas. Wchodząc wszedł w jej majteczki które poniewierały się po podłodze. Trzymając je w dłoni sam do siebie burknął coś pod nosem i wyszedł na chwilę z kabiny. Pewnie miał nadzieję, że ją jeszcze złapie. Gdy spostrzegł, że został sam po prostu wrzucił je do kosza stojącego obok toalety. Przecież, nie będzie szlajał się po sali z majtami szukając jakieś tam obciągary, pewnie tak pomyślał.

Ja musiałem się śpieszyć, tamten gaduła zaraz wróci do stołu i rozpowie jak przed chwilą zerżnął laskę o której wcześniej opowiadał. Zeskoczyłem ze swojego podestu i otrzepując się w biegu wróciłem do środka. Tuż przed moimi oczami ukazała się sylwetka mojej żony tańczącej właśnie z tym gościem z którym tańczyła na samym początku. Nim wszedłem do środka oni już gdzieś zniknęli. Co się dzieje pomyślałem, już chciałem biec w kierunku toalety gdy spostrzegłem, że oni wchodzą do tej mniejszej salki. Wewnątrz niej było ciemno a na miękkich fotelach i kanapach porozstawianych po całym pomieszczeniu siedzieli sobie goście chcący chwilę odpocząć i zapalić. Usiadłem w pierwszym wolnym fotelu i ktoś podał mi papierosa, nie zwracając uwagi wziąłem go do ręki i zaciągnąłem się. Dawno już rzuciłem palenie ale w tamtej chwili to było coś na miarę wrażeń jakich doświadczałem. Długo przytrzymałem dym w płucach więc ludzie, którzy siedzieli przy małym stoliku, w tym ten który podał mi papierosa byli pod wrażeniem. Spojrzałem się po twarzach i zorientowałem się czemu wzbudziło to tak wielki zachwyt. Nieopatrznie dosiadłem się do nastoletniego pokolenia, które utworzywszy w ciemnym rogu swoisty kącik z wysokich oparć foteli korzystało z niewiedzy rodziców by puścić dymka. Nic nie mówiłem, wypuściłem dym i choć mógłbym być ojcem większości z nich, starałem się nie zdradzać. Spokojnie rozejrzałem się po sali i jest. Moja żona siedziała na kolanach faceta z którym tańczyła i obejmując go za szyję coś szeptała mu do ucha. W porównaniu z tym co robiła parę minut temu to było nic, jednak fakt, że miała na sobie krótką i dosyć zwiewną u dołu sukienkę i nie miała majtek, sprawiało, że w tym siedzeniu na kolankach było coś więcej. Facet był ochoczo zainteresowany tym co do niego szepcze, jednakże nie przerywał gładzenia jej po udzie. Zdawało mi się, że Kaśka dostrzegła moją twarz. Mimo wszystko musiała wiedzieć, że w końcu się zorientuje i będę jej szukać. Musiała też wiedzieć, że tych kilku facetów zacznie gadać. Poza tym jej czerwone kolana były wystarczającą wizytówką czego można się po niej spodziewać. Ona jednak wyglądała jakby zupełnie się tym nie przejmowała, bardziej ją interesowało dobranie się do kolejnego gościa. Siedzący obok państwo spojrzeli się na nich, to był sygnał, że w tym pomieszczeniu nie pofiglują sobie.

Nie trzeba było długo czekać, żeby on chwycił ją za rękę i wyprowadził. Wyszedłem tuż za nimi. Prowadząc ją korytarzem do wyjścia trzymał dłoń na jej pupie a ona ponętnie kręciła biodrami stawiając kolejne kroki. Jak gdyby nigdy nic wyszli frontowymi drzwiami i skierowali się w stronę parkingu. Przeszli między samochodami i schowali się w altance stojącej na niewielkim skrawku trawnika między parkingiem a wysokim płotem oddzielającym teren zajazdu od osiedlowej uliczki. Przy altance rosły świeżo nasadzone tuje a od strony głównej drogi nic jej nie osłaniało. Wewnątrz paliło się słabe światełko schowane pod szpiczastym dachem. Gdy obszedłem parking by znaleźć się na ścieżce prowadzącej do jedynego wejścia do altanki ona tak jak ostatnimi dwoma razami nie czekała na zaproszenie czy grę wstępną. Facet siedział wygodnie na ławeczce a Kasia stała przed nim i rozpinała zamek błyskawiczny swojej sukienki, którą po obluzowaniu opuściła do dołu odsłaniając przed nim swoje piersi. Coś do niej powiedział i wstał a ona kucnęła przed nim i zaczęła ocierać się nimi o jego rozporek z którego pośpiesznie wygrzebywała jego kutasa. Gdy znalazł się już w sprawnych rączkach mojej żony, ona umieściła go między piersiami i zaczęła unosić się do góry i w dół dociskając go z dwóch stron rękoma. Od tyłu wyglądało to jakby robiła niepełne przysiady ściskając się za klatkę piersiową ale mina faceta zdradzała, celowość tego ćwiczenia. Z resztą jej głowa szybko nachyliła się i w końcowej facie główkę penisa muskała ustami.

Zbliżałem się coraz bardziej zapominając, że mogą mnie zobaczyć. Po prostu chciałem to zobaczyć. Gdy on zorientował się, że stoję i obserwuję ich zabawę, wcale się nie speszył. Zamachał do mnie ręką jakby mnie wołał, stanąłem na stopniu altanki. On trzymał dłoń na głowie mojej żony i która przeszła do ofensywy oralnej. Z uśmiechem zagadał do mnie, że ma dziewczyna talent. Nic nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową. On ciągnął dalej, że na początku imprezy z nią tańczył i już wtedy wiedział, że niezła z niej sztuka ale po odbijanym stracił ją z oczu. Ale jak tylko usłyszał rozmowę jakiegoś gościa, że jedna taka czarna jest potwornie napalona wiedział o kogo chodzi. Trochę to zajęło ale było warto dodał. Spojrzał się w dół, w tym momencie moja żona lizała jego gruby trzonek od boku z pełnym zaangażowaniem. Po przeciągniętym wulgaryzmie i głębokim oddechu wpadł na pomysł, że jak zna takie to chętnie weźmie nas obu. Kasia zanurzając jego pałkę w swoim gardle, słysząc to kiwnęła głową i zamruczała. Zapewne docisnęła też jego penisa językiem bo i on na chwilę zamarł. Facet opanował się i wyciągnąwszy swojego penisa z jej ust, złapał go w dłoń i lekko uderzył nim o jej policzki. Moja żona chichotała i stękała. On stwierdził, że muszę tego spróbować, ta mała ciągnie jak marzenie, musisz spróbować stary, mówił pokazując mi gdzie mam stanąć. Wiedziałem, że jak to zrobię i ona mnie zobaczy to mnie pozna ale było za późno. Jako, że ja się nie ruszyłem to ona obróciła się w moją stronę i uklęknęła. Gdy mnie zobaczyła nic nie powiedziała po prostu zaczęła rozpinać mi rozporek, tak jak gdybyśmy byli tam sami i nic się nie wydarzyło. Widziałem błysk w jej oczach i że ta sytuacja ją bawi a nie wprowadza w zakłopotanie. Tak jakby, mąż zastający żonę na kolanach przed obcym facetem, był zdarzeniem na porządku dziennym. Z resztą ja nie byłem lepszy, stałem i czekałem, aż jej ciepłe dłonie wylądują na moim penisie. A gdy tamten rad, że dołączam odpowiedział, że szkoda walić gruchę gdy są takie panienki, kiwnąłem głową. Żonie nie przeszkadzało, że trzeci facet będzie ją rżną prawdopodobnie w ogóle nie znając jej imienia, była zbyt zajęta stawianiem mojego kutasa na baczność. Wiele mi nie było trzeba, gdy tamten gość klęknął za nią i wepchnął z całej siły swoją pałę w jej cipkę, stanął mi bez mrugnięcia okiem. I ja przyklęknąłem żeby ona mogła się oprzeć na dłoniach i porządnie wypiąć. Tamten złapał ją za tyłek a d**gą dłoń położył na plecach, Kasia podręcznikowo wygięta i wyeksponowanym tyłeczkiem dawała się ciąć na nasze dwa baty. On nie miał żadnych skrupułów żeby pieprzyć ją z całych sił, dla niego moja żona była tylko panienką na jedno bzykanie i miał zamiar w pełni z tego skorzystać. Patrzyłem i słuchałem jak Kaśka wygina się i jęczy cały czas trzymając moją pałkę w ustach. Nigdy bym się nie spodziewał czegoś takiego po swojej żonie, to była myśl bardzo odległa, gdyż właśnie to robiła a ja czułem się jak w niebie gdy tamten koleś wpychał jej swojego kutasa do końca ona nabijała się na mojego penisa do samego końca gardła. W końcu nie wytrzymałem i wystrzeliłem. Jeszcze nigdy nie miałem tak silnego wytrysku. Całkowicie odleciałem i zacząłem rżnąć jej usta jak tamten gość. Sperma wypływała jej kącikami ust i ściekała po brodzie na piersi. Gdy w końcu opadłem zdyszany na podłogę ona wyprostowała się, ale szybko została dociśnięta do podłogi. Widziałem jak jej piersi bujają się gdy on wciąż ją posuwał a z twarzy oddalonej od podłogi o kilka centymetrów ściekają kropelki mojego spustu. Widziałem jak na jej twarzy maluje się orgazm a Kasia zaczyna pokrzykiwać. Facet nie przestawał jej posuwać, spojrzał się w moją stronę i z władczym uśmiechem powiedział tłumiąc własne stękanie, a nie mówiłem, że nienasycona z niej zdzira. Po czym zwrócił się do niej tym samym określeniem, rozkazując klęknąć. Sam wstał i chwycił swojego nabrzmiałego kutasa w dłoń i zaczął do walić. Ona nie czekając bezczynie, zbliżyła swoje usta i zaczęła namiętnie ssać jego główkę, ściągając i naciągając skórkę mocno zaciśniętymi ustami. Widząc to z odległości metra byłem pod ogromnym wrażeniem jej nieodkrytych dotąd przeze mnie umiejętności. Facet był jeszcze bardziej nakręcony niż ja, przy czym on nie krępował się, żeby mówić co myśli. Puścił swoje przyrodzenie i pozwolił działać mojej żonę stwierdzając, że nie ma lepszego zakończenia niż napalonej panience na twarz ale ta suka przeszła wszelkie oczekiwania, tak powinna ciągnąć każda laska. Chwilę później potężny wytrysk pokrył twarz Kasi zgodnie z upodobaniami nieznajomego, który upajał się widokiem ochoczo nastawiającej się twarzy mojej żony i wcierał główką penisa nasienie w jej policzki i usta.

W momencie gdy Kaśka już wyssała go do sucha, podciągnął spodnie i na odchodne pogłaskał ją po głowie i wyszedł. Zostaliśmy sami. Żona oparła się o siedzisko ławki i obróciła w moją stronę. Jakoś nie przychodziło mi do głowy nic co mógłbym powiedzieć. Patrzyłem tylko na jej całkowicie rozmyty makijaż, czerwone nabrzmiałe usta. Wciąż miała rozpiętą sukienkę, opuszczoną pod zalany nasieniem biust a kolana nosiły stare i nowe ślady niegrzecznych zabaw. Spojrzała się na mnie i słodkim niewinnym głosikiem odpowiedziała, że nie mogła się powstrzymać, od dawna marzyła, żeby coś takiego przeżyć. Szybko przeskoczyła temat zauważając, że gdy tamten w nią wszedł to szybko mi staną a i wcześniej nie miałem zupełnie miękkiej pały. Odpowiedziałem, że widziałem ją wcześniej w akcji. Teraz dopiero się roześmiała i skomentowała, że jestem zboczony. I ja się zaśmiałem, w sumie oboje byliśmy siebie warci. Pomogłem jej zapiąć sukienkę i zaczekałem aż nieco się poprawi. Stwierdziła, że o tej porze i tak większości kobiet zaczyna spływać makijaż. Dobrze, że goście nie wiedzieli z jakiego powodu spłynął u mojej żony, no oczywiście poza tamtymi mężczyznami którzy się do tego przyczyniali. Do końca imprezy byliśmy już razem, co wzbudzało zazdrość tych którzy liczyli, że jeszcze uda im się zaliczyć tajemniczą małą czarną. Około czwartej zamówiłem taksówkę i wróciliśmy do domu.

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...