Skocz do zawartości
Małgosia

O dopasowywaniu się do realiów

Rekomendowane odpowiedzi

Na długo przed "erotycznym otwarciem" naszego związku i od samego początku wiedzieliśmy oboje, że bardzo dużo prywatnej wolności potrzebujemy jak i dajemy drugiej osobie. Ani ja, ani Rita nie wyobrażamy sobie aby było inaczej. Po prostu pod koniec miesiąca siadamy i ustalamy kalendarz na najbliższe 4 tygodnie, kto, kiedy i gdzie.

 

Co do innych: Myślę, że tutaj czynniki można podzielić na dwie części. Pierwsza z nich są czynniki społeczene dotyczące tradycyjnego wychowania, stereotypów i opinii innych. Wiecie... żona to ma w domu siedzieć a nie po imprezach chodzić itd. Znam osoby które żyją sobie w takich sztucznych bańkach i jak to ktoś zauważył często dotyczy to obu płci. Nie raz jest tak, że faceci to by sobie powychodzili ale żon to już "nie puszczają" więc one kierując się zasadami wzajemności także im nie pozwalają na eskapady. Znam kolegę który wprost mówi "ja to bym powychodził i żona by się zgodziła ale też bym ją musiał wypuszczać tak więc wolę nie". Znam faceta którzy w okresie narzeczeństwa puszczał swoją dziewczynę gdzie tylko chciała ale ślub wszystko odciął "bo teraz jest żoną". Znam osoby wściekle zadrosne lub nie wyobrażające sobie tego, że po ślubie można robić coś w innych sposób niż tylko "razem".

 

Druga część czynników to te wewnętrzne zwiazane z niedopasowaniem charakterów. Każdy człowiek ma potrzebę posiadania pewnej przestrzeni prywatnej w której mieszczą się jego (i tylko jego) zainteresowania, hobby, wyjścia, grona znajomych) itd. U jednych ta oczekiwana przestrzeń będzie malutka a u innych będzie stanowić bardzo ważną część ich samych. Ciężko jest więc mówić o szczęśliwym i dogadanym związku gdy on jest wolną duszą a ona chciałaby wszystko robić i przeżywać wspólnie z nim - lub odwrotnie. Uważam, że wiele osób zupełnie pomija ten aspekt na wstępnym etapie związku i dopasowywania się a w konsekwencji jego następstwa dalej już się tylko piętrzą

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 11.11.2016 o 21:32, Chanel_no5 pisze:

Czy to przychodzi z wiekiem? ze stażem?

A mi tam z wiekiem i stażem przychodzi, że coraz trudniej mi się zdecydować na imprezę czy wyjazd bez Sailora. Tęsknię za mocno. Czuję, że umyka nam wspólny, cenny czas. Wolimy być razem.

 

Co nie oznacza, że takich osobnych wyjść nie ma, że sobie na takowe nie pozwalamy. Po prostu kiedyś jakoś łatwiej nam one przychodziły. Z czasem coraz bardziej się przywiązujemy do siebie, doceniamy wspólne chwile...

 

Lula.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

ależ oczywiście że kobiety chodzą na smyczach ... nawet na naszym forum pojawił się temat "czy pozwoliłbyś jej" . Żyjemy w katotalibanie równouprawnienie jest tylko pozłotką ustawową na przynależność kobiety do mężczyzny

 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
W dniu 11.11.2016 o 21:32, Chanel_no5 pisze:

Czy to przychodzi z wiekiem? ze stażem?

wg mnie nie jest to zależne ani od wieku ani od stażu a osobistych potrzeb

 

są osoby, które maja takie wyobrażenie, że bycie w parze równa się, że od tej pory robimy wszystko razem bo przecież jesteśmy razem ;) z czasem, z biegiem lat jednym jest w tym wciąż dobrze a inne czują się zblokowane (nie zauważając w tym udziału własnego)

 

wystarczy sobie przypomnieć początki znajomości, gdy na bok odstawiało się innych ludzi bo w życiu pojawił się chłopak czy narzeczony i pomroczność jasna z klapkami skierowanymi wyłącznie na niego... (ja odkąd pamiętam nie miałam potrzeby widywania się ze swoim chłopakiem częściej niż 3 x w tygodniu bo przeważne było dla mnie moje życie towarzyskie)

 

W dniu 11.11.2016 o 21:32, Chanel_no5 pisze:

Czy my w Polsce, chodzimy wszystkie na mentalnych smyczach, które prowadzą w głowach postronnych, nasi mężowie?

 

smycze zakładają sobie jednostki funkcjonując wobec własnych wyobrażeń jak powinien wyglądać związek lub też próbując spełnić cudze oczekiwania o wizji dobrego męża i dobrej żony

 

znam takie osoby, dla nich jestem dziwolągiem a jednocześnie widuję w ich oczach jakiś rodzaj podziwu co do moich postaw a gdy próbuję tłumaczyć, że też tak mogą, że przecież nie robię nic złego mając swoją grupę znajomych, swoje i tylko swoje sprawy to zawsze znajdą jakieś "ale" że one tak nie mogą... kiedyś było mi ich szkoda, dzisiaj nie - same się blokują na każde proponowane rozwiązanie produkując kolejnych 12 "ale"

 

 

u mnie zawsze ograniczeniem co do życia towarzyskiego był wyłącznie budżet i logistyka (przecież ktoś z dziećmi musiał zostać, teraz szczęśliwie już zostają same i nawet gotują lepiej ode mnie :) ) - reszta to tylko kwestia zgrania terminów i nie mówię tylko o randkach lecz i wypadach hobbistycznych czy zwykłym wyjściu do knajpy w towarzystwie, którego partner nie zna (albo wyłącznie ze słyszenia czy jedynie kilka słów zamienił bo mnie alkoholem upojoną z knajpy odbierał)

 

 

W dniu 31.08.2019 o 21:38, Grey79 pisze:

Natomiast symbiotyczność w związku, tak samo jak dominująco kontrolująca postawa pt. nie pozwalam ci na własne życie, bo jesteś ze mną w związku jest według mnie, dla tego związku  szkodliwa.

wg mnie jest cholernie toksyczna, tyle że wiele osób nie widzi w tym nic złego na początku a im dłuższy staż i nawet jeśli to już zauważy to nie umie nic zmienić - dlaczego? nie wiem.. boi się.. zasiedzenie.. pojęcia nie mam... 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
14 godzin temu, ktoś pisze:

ależ oczywiście że kobiety chodzą na smyczach ...

a to pozwolisz ktosiu, że się odszczeknę bo własną smycz zaprojektowałam sama i wiem gdzie się odpina, nie obce mi jest życie społeczne jak i rozumienie potrzeb innych, potrafię i ją założyć ... świadomie ;)

 

14 godzin temu, ktoś pisze:

Żyjemy w katotalibanie równouprawnienie jest tylko pozłotką ustawową na przynależność kobiety do mężczyzny

co zatem powiesz o "bohaterach domów", którzy chcąc iść z kumplami na piwo zderzą się z fochem, złym nastrojem małżonki i wydłużoną listą zadań do zrobienia na już... a nawet obrazą w łożu małżeńskim na dni kilka najbliższych? na tyle lękliwi, że w imię tzw. świętego spokoju rezygnują z owego wypadu nie odszczekując się

 

 

ci to chyba w kagańcach chodzą? no nie? ;)

 

 

 

edit: znam Cię i wiem że taki rodzaj prowokacji to Twój styl a Ty mnie też nieco znasz i wiesz, że zmilczeć nie mogłam

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 11.11.2016 o 21:32, Chanel_no5 pisze:

Czy my w Polsce, chodzimy wszystkie na mentalnych smyczach, które prowadzą w głowach postronnych, nasi mężowie?

Zauważyłam inną prawidłowość. 

 

Jak już gdzieś wyjdę / wyjadę sama, to zazwyczaj towarzyszący mi mężczyźni przebywający bez swej drugiej połówki (wyjazdy służbowe chociażby) są pod ostrzałem telefonu. I te śmieszne meldowanie się wieczorami, że jestem grzeczny i idę spać, wcale nie będę teraz pić i tańczyć... Po co komu takie ściemnianie? Tego nigdy nie potrafiłam zrozumieć. 

 

Lula. 

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek
6 minut temu, Sailor&Lula pisze:

I te śmieszne meldowanie się wieczorami, że jestem grzeczny i idę spać, wcale nie będę teraz pić i tańczyć... Po co komu takie ściemnianie? Tego nigdy nie potrafiłam zrozumieć. 

sami sobie zacieśniają ową smycz... proste :D 

 

zamiast zderzyć się z reakcjami małżonki na ich prawdziwe zachowania i nauczyć drugą połówkę, że jest im to potrzebne i że nie ma w tym nic złego, tworzą wyimaginowany świat...

 

też tego nie rozumiem... żal mi ich.. serio :D 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
1 minutę temu, iko pisze:

sami sobie zacieśniają ową smycz... proste :D 

 

zamiast zderzyć się z reakcjami małżonki na ich prawdziwe zachowania i nauczyć drugą połówkę, że jest im to potrzebne i że nie ma nic złego w tym tworzą wyimaginowany świat...

 

też tego nie rozumiem... żal mi ich.. serio :D

A u mnie smycz naturalna... Ciężko mi wyjechać, tęsknię, gdy wracam dudni osiedle całe, ale jak jestem wyjechana, to jestem wyjechana - robię swoje. Daję znać, że żyję i co tam u mnie, ale bez przesady i co najważniejsze - szczerze. 

 

Wydaje mi się, że wiele par pragnie tworzyć iluzję idealnego związku, przez co nieuchronnie się od owego ideału oddalają i strasznie im niewygodnie.

 

Lula.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
22 minuty temu, Sailor&Lula pisze:

Wydaje mi się, że wiele par pragnie tworzyć iluzję idealnego związku, przez co nieuchronnie się od owego ideału oddalają i strasznie im niewygodnie

iluzja ideału dotyczy często nie tylko związku ale też samych siebie. Jestem Pan/Pani Idealny/a i wszystko ma być tak jak sobie to wymyślę. 

Jest to mechanizm sukcesywnego zadręczania siebie samego i swojego otoczenia, za każdym razem, gdy coś jest niezgodne z moimi oczekiwaniami.

Życie w cieniu "małego tyrana/tyranki" staje się udręką. Znam to z autopsji i wiem, że jeśłi człowiek nie postanowi się zmienić (do tego potrzebna jest jednak autorefleksja) to przyszłość zazwyczaj wygląda słabo. 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rita podsunęła mi w naszej prywatnej rozmowie jeszcze jedną kwestię. Ustaliliśmy już sobie tutaj, że wiele osób niewyobraża sobie aby mąż czy żona samodzielnie gdzieś wychodzili bo mąż/żona to ma w domu siedzieć lub powinno się spędzać czas razem. Sytuacja w której partnerzy regularnie wyjeżdzają lub wychodzą sami spotyka się z zaskoczeniem, ciekawością lub wspomnianym podziwem i nie jest to dla ludzi coś oczywistego i szereko spotykanego.

 

Z drugiej jednak strony zobaczcie jednak jak duże jest przyzwolenie na taką pracę męża (lub źony) gdzie większą część czasu nie ma go/jej w domu. Są to przykładowo osoby pracujące za granicą lub takie których tryb pracy przewiduje np 2-3 tygodnie poza domem, powrót na jakiś czas i powtórkę cyklu. To nikogo już nie dziwi, jest w pełni normalne oraz akceptowalne. społecznie A przecież zarówno czas trwania takich wyjść/wyjazdów jest nieporównywalnie dłuższy jak i pewnie ilość pokus bywa większa. W efekcie też takie pary spędzają przecież dużo więcej czasu osobno niż w przypadku osób żyjących na "wolnym wybiegu" w temacie samodzielnych wyjść. Nie uważam też, żeby dla osoby która odczuwa potrzebę "robienia wszystkiego i spędzania czasu razem" takie wyjazdy męża/żony na długie okresu czasu były łatwiejsze niż wieczorne wyjście na przysłowiowe piwo raz na jakiś czas. Albo wychodzi na to, że pracą i pieniędzmi dla się bardzo wiele sobie i innym wytłumaczyć

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...