Skocz do zawartości
Xavery

Ratowanie związku

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro nie ma tego, to nic nie ma. Takie związki to są związki mniemane, a nie rzeczywiste.

O ile przez "związek" rozumiemy pozytywy. 

Przymusy: dzieci, kredyty, przyzwyczajenie, gadanie ciągle tego samego o tym samym, chrapanie na zmianę - to są standardy i one rządzą między ludźmi.  Związki polegające na przymusach, konwencjach, nudzie i pustce są zdecydowaną większością związkow, bo ludzie tacy są. 

Można by się zapytać, gdzie i jak są dzieciaki uczone sztuki słuchania, otwartej rozmowy, dobrego sporu, tworzenia kompromisów, rozumienia o czym w ogóle mówią, oraz co mają na myśli, jak coś mówią.  Ale właściwie nie ma co pytać - nikt i nigdzie tego nie uczy. Czasem trochę w domu, raz na sto lat - w szkole. Reszta - w tzw. życiu, czyli nigdzie.

Żeby jedzić autem - trzeba mieć patent. żeby być połową pary, albo połową małżeństwa, a zwłaszcza rodzicem - nic nie trzeba umieć.

 

Nierozumenie się w związku, to jest główna część tego, co dwie osoby w związku robią.  Poza tym, gapią sie w TV albo dłubią w necie.

 

 

Corrado... ale Ci się ulało :facepalm:

 

Każdy z nas jest Kowalem swojego losu. Pamiętaj i kuj życie póki możesz je smakować na gorąco  :lach:

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Corrado ale Ci się udało:)

...trafić w sedno .

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Po pewnym czasie para zna sie na tyle że w kłótni wie gdzie uderzyć żeby zabolało - wystarczy jedno zdanie po którym zapada chłód na długo i powtarza sięto jeszcze raz i raz i dwa..

Dużym błedem jest też zmuszanie drugiego do robienia czegos czego serdecznie nienawidzi np cotygodniowych grilli na których siedzi się, rozmawia o niczym, je przypalone zelówki co jedno z partnerów doprowadza do szału bo marzy o chwili spokoju. Im dluzej to znosimy tym trudniej jest sie z tego wyrwać  bo:

jak to przecież chodzilismy zawsze do Kazików a teraz ci sie odwidzialo? 

Nie, nie odwidzialo mi sie - nienawidziłem tego zawsze ale zaciskałem zęby - no tak okłamywales mnie, udawałes.

I tak to zamiast wdzięczności że dobrowolnie sie katowaliśmy czymś czego nienawidzimy w imie dobra związku - obraca sie przeciw nam.

 

Nieraz tez w zupełnie udanych związkach narasta po prostu znudzenie rutyna - która jest niestety nieubłagana partner wydaje sie taki jakiś zwyczajny / co jest przecież także zaleta/ tymczasem w biurze pojawia się blond - venus, zadbana, elokwentna, pełna energii - i dochodzimy do wniosku - no to jest kobieta na poziomie, coś dla mnie. Jak to jest złudne to wszyscy wiemy.

 

O związek trzeba dbać każdego dnia. Po prostu. Nie dać się zabić prozie życia, cieszyć się z małych rzeczy. Ale przede wszystkim swiadomie wybrac partera zyciowego. To jedna z tych decyzji w ktorych pomyłka potrafi kosztować. Bardzo drogo.

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Na pewno nie robic nic na siłę ani wbrew sobie. Trochę się przyczaić jak kot. Okazja na "braveran" przyjdzie.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Myślę, że jest jeszcze jeden bardzo istotny czynnik wpływający na kondycję związku - to okoliczności. Kiedy współżycie toczy się w miarę pozytywnie, czasem pięknie, czasem trudno, ale w szerszej perspektywie na plus to jest duża szansa, że zaangażowanie i chęci nie wygasną. Problem zaczyna się robić w sytuacji gdy żyje się długo pod ogromną presją. I ta presja może być różnoraka - zdrowie, trudna sytuacja finansowa, teściowie za ścianą, praca itp. itd. Można wymieniać do woli, bo nawet najmniejsza pierdoła z czasem może okazać się nie do zniesienia. Chroniczny stres może sprawić, że przestajemy kontrolować siebie samych. I może chciałoby się być do rany przyłóż, ale emocje nazbierane przez cały "normalny" dzień nieoczekiwanie uwalniają się przez jakąś nic nie znaczącą pierdołę. 

 

Okoliczności potrafią zabić nie jeden na prawdę zgrany duet, a jak dochodzi jeszcze do tego ZK to już w ogóle jest to tykająca bomba zegarowa. I wiedz tu człowieku, który kabelek przeciąć...

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Myślę, że jest jeszcze jeden bardzo istotny czynnik wpływający na kondycję związku - to okoliczności. Kiedy współżycie toczy się w miarę pozytywnie, czasem pięknie, czasem trudno, ale w szerszej perspektywie na plus to jest duża szansa, że zaangażowanie i chęci nie wygasną. Problem zaczyna się robić w sytuacji gdy żyje się długo pod ogromną presją. I ta presja może być różnoraka - zdrowie, trudna sytuacja finansowa, teściowie za ścianą, praca itp. itd. Można wymieniać do woli, bo nawet najmniejsza pierdoła z czasem może okazać się nie do zniesienia. Chroniczny stres może sprawić, że przestajemy kontrolować siebie samych. I może chciałoby się być do rany przyłóż, ale emocje nazbierane przez cały "normalny" dzień nieoczekiwanie uwalniają się przez jakąś nic nie znaczącą pierdołę. 

 

Okoliczności potrafią zabić nie jeden na prawdę zgrany duet, a jak dochodzi jeszcze do tego ZK to już w ogóle jest to tykająca bomba zegarowa. I wiedz tu człowieku, który kabelek przeciąć...

Ależ seks jest idealny na troski. Tylko trzeba bardzo mądrze chcieć go nie zaniechać nawet gdy codzienność dokucza.

 

Ważne to bardzo jest. Pozwala inaczej na problemy spojrzeć. Stają się rozwiązywalne :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Ależ seks jest idealny na troski.

Seks owszem, pod różnymi postaciami może ładować akumulatory jak nic innego. W swoim poście pisałem o sytuacji w której poza seksem w ZK wkrada się niepostrzeżenie zaangażowanie emocjonalne.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Seks owszem, pod różnymi postaciami może ładować akumulatory jak nic innego. W swoim poście pisałem o sytuacji w której poza seksem w ZK wkrada się niepostrzeżenie zaangażowanie emocjonalne.

Aaaaa... To w takiej sytuacji wg mnie trzeba osobie zaangażowanej dać czas. Na ogarnięcie. Nic na siłę. Jedynie obiekt zaangażowania powinien się oddalić, by rozpalania nie było... Ale czy zgaśnie? Nie wiadomo... Czas odpowie.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Corrado ale Ci się udało:) ...trafić w sedno .

 

Od czasu, jak sie, w przedszkolu, z kolezanka Ludmila bawilem w lekarza - staram sie trafiac, w sedno


 

W związku często dochodzi do przygasniecia uczucia, przydałby się taki braweran

 

Wiesz, mnie to dziwi, ze malo ktory facet, oprocz zerzniecia swojej kobiety, umie ja przytulic. Zwlaszcza wtedy, gdy nie ma interesu w tym, zeby jego interes ja zerznal. A tak, po prostu, przytulic, cos szepnac, poglaskac tu i tam.., to zwykle lepsze niz braweran.


 

Okoliczności potrafią zabić nie jeden na prawdę zgrany duet,

 

Owszem. Jednak jak sa takie okolicznosci ( i nie bardzo mozna je zmienic) , warto ich spektrum poszerzyc o nowe okolicznosci - ktore nie zabijaja, a przeciwnie.


 

Ależ seks jest idealny na troski. Tylko trzeba bardzo mądrze chcieć go nie zaniechać nawet gdy codzienność dokucza.

 

Oczywiscie ! - seks jest na to idealny, pod warunkiem, ze glowna troska nie jest marny partner.

w pewnej mierze, zeby partner nie zmarnial (chociaz a ogol co innego powoduje, ze marnieje) to - co celnie piszesz "trzeba bardzo mądrze chcieć go nie zaniechać"

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wszyscy bardzo mądrze wypowiadamy się na temat ratowania związku, ale zapominamy o jednym bardzo istotnym drobiazgu: aby uratować jakikolwiek związek nie wystarczą seks czy dobra komunikacja, do tego są potrzebne jeszcze chęci z jednej i z drugiej strony. Nie da się uratować związku, jeżeli pragnie tego i walczy o to tylko jedna z zainteresowanych stron. A drugiej to jest obojętne, a czasami wręcz jest jej nie na rękę, ponieważ trzeba postarać się o pewne relacje, gesty i wyrzeczenia na które nie jest się gotowym.

 

 

 

do tego momentu zgadzam się w 100 %.

 

 

Zatem gdybać sobie można do woli, ale czy takie hipotetyzowanie ma sens?

 

tutaj się już nie zgadzam ;) Uważam, że stawiając sprawę podważa się sens jakiejkolwiek rozmowy na jakikolwiek temat. Pan Małże rozpoczął dyskusję określając i diagnozując (całkiem z resztą trafnie) problem. A każdy z nas dołożył mała cegiełkę, swoje spostrzeżenia odnośnie tego tematu. Być może w czyimś przypadku okażą się one pomocne, a być może nikt na nich nic nie zyska. Jesteśmy na forum (miejscu wymiany poglądów już w starożytnym Rzymie, co prawda w innej formie, ale jednak forum pozostaje forum) więc śmiem twierdzić, iż stawianie hipotez ma sens- zwłaszcza tutaj.

Nikt z nas nie jest w stanie rozpoznać w 100% relacji panujących w czyimś związku, jednak pewne rzeczy są powtarzane i uniwersalne- brak rozmowy wcześniej, czy później wyjdzie, tak samo jak brak empatii, niezdrowy egoizm, całkowity brak egoizmu, brak zaufania względem drugiej osoby, czy też zbyt wielkie poświęcenie. Chcąc nie chcąc są to przyczyny które najczęściej stoją za rozpadem związku. Sposoby radzenia sobie z nimi też są uniwersalne... tylko tak jak antybiotyki nie zawsze działają. Czasami trzeba je trochę zmodyfikować, łączyć, zastosować w mocniejszych dawkach, o szerszym spectrum itp. No i oczywiście, wracając do pierwszej części Twojego postu- chęci... jeżeli ktoś nie chce żyć, ciężko go wyleczyć. Tak samo jest w związku trzeba chcieć. I tego wszystkim i sobie życzę :)

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...