Skocz do zawartości
pawel1969

Autobiografia

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za dwie ostatnie opinie. Trochę na swoje usprawiedliwienie: nie staram się w tym opowiadaniu trzymać realizmu. Piszę o swoich fantazjach, które nigdy się nie spełnią, ale bardzo mnie kręcą. Natomiast widzę już z niepierwszego komentarza, że realizm jest ważny dla osób czytających tego typu opowiadania. Trudno mi będzie jako teoretykowi, ale spróbuję się zmierzyć w innym wątku z opowiadaniem mogącym spełnić się w rzeczywistości. Tu jednak zostanę przy słodkim fantazjowaniu w nadziei że część czytelników ujży mój punkt widzenia.

Masz rację, dla mnie też realizm jest ważny, choć chętnie poczytuję dobrze napisane opowiadania, gdzie wyobraźnia poniesie autora w dalekie i nierealne regiony. Ale bardziej przekonują mnie historie, gdzie jest wiele przeżyć wewnętrznych pary, a nie koniecznie seks na ulicy. Ale i tak Twoje świetnie się czyta.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czekamy z niecierpliwością na dalsze losy Ani i zastanawiamy sie jak by jej losy przenieść chociaż w 20% na nasze podwórko

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z propozycją imprezy wyszedł mój przyjaciel Arek. Gdy dowiedziałem się kto jest zaproszony
poczułem, że muszę porozmawiać z Anką.
- Wiesz co Ania, boję się trochę. Będziesz tam jedyną kobietą.
- O to właśnie chodzi.
- No tak, ale nie sądziłem, że będzie aż tylu facetów. I martwi mnie, że niektórych nie znamy.
- Ale poznamy. Wyluzuj i baw się dobrze. Ja zamierzam.
- Nie wątpię. A jeśli nie będziesz się chciała bawić i odmówisz? Sytuacja może się wymknąć
spod kontroli.
Ani bardzo zależało na tej imprezie. Nawet miała już kupioną specjalnie na tą okazję nową
kieckę. Czarną mini, bardzo obcisłą. Nic się pod nią nie ukryje. Moje fochy i troski trochę
popsuły jej humor więc przystopowałem.
- Tylko się o ciebie martwię, ale pójdziemy.
- Hej, podejdź tu. - powiedziała tak jak lubię.
Zawsze przechodziły mnie w takich chwilach ciarki, a całus jaki dostałem sprawił, że zakaceptowałbym
wszystkie jej wybryki.
- Będziesz tam najważniejszym ze wszystkich facetów.
Poczułem się naprawdę wyróżniony, chodź coś mi podpowiadało, że to "najważniejszy" jest jakieś
przewrotne i pewnie najważniejszy facet będzie jednocześnie najbardziej upokorzonym facetem.
- Chcesz powiedzieć, że idziesz tam jako moja żona i nikt cię nie tknie?
- W pewnym sensie. Miałam ci powiedzieć dopiero na miejscu, ale skoro już zaczęliśmy temat. Rozmawiałam
z Arkiem i ustaliliśmy reguły na tą imprezę.
Słuchałem żonę i początkowo wszystko mi się podobało. Miałem być jedynym facetem, który ma prawo ją
trzymać za rękę, całować, przytulać. Nikt inny nie miał prawa do tego. Nie wolno mi było tylko dotykać
jej cipki, pupy i piersi. Te były zastrzeżone dla pozostałych.

Przed imprezą pomogłem żonie wygolić cipkę. Właściwie, to poprosiłem ją o to. W czarnej wyglądała
niesamowicie.
- Nie zakładasz bielizny?
- Muszę być bardziej dostępna.
Nie dyskutowałem z tym. Sutki odciskały się na materiale sukienki, a gdy się tylko lekko nachyliła
widać było wszystko. Do kompletu doszły jeszcze pończochy, wysokie szpilki, duże srebrne kolczyki
i łańcuszek na kostce. Włosy zostawiła rozpuszczone.
- I jak wyglądam?
- Zjawiskowo. A , wcześniej zapomniałam ci powiedzieć.
- O czym.
- Jeszcze coś ustaliliśmy z Arkiem. Każdy jego kolega nie musi mnie pytać o zgodę a ja nie mam
prawa odmówić.

Impreza zaczęła się około południa i mieliśmy mieć do dyspozycji dom i ogród. Dotarliśmy jako ostatni.
Przepuściłem Anię w drzwiach i osłupiałem zaskoczony ilością mężczyzn. Przywitali nas w drzwiach i było
ich kilkunastu. Stali w półkoręgu i patrzyli na Anię. Czuła się trochę nieswojo. Nieśmiało się uśmiechała
i pocierała kolanem o kolano.
- To jest Ania chłopaki.
Arek wziął Anię za rękę i oprowadził po wszystkich, których jeszcze nie znała. Nawet nie starała się
zapamiętywać imion, bo i tak miała z tym problem. Zresztą była bardzo zaaferowana i czuła się lekko
spięta, choć atmosfera od razu była wesoła. Ktoś co chwilę rzucał żart i wszyscy wybuchali śmiechem.
- Częstujcie się wszystkim i korzystajcie z wszystkiego. Jeśli mnie będziecie potrzebować, to mnie
znajdziecie. Gdzieś.
Po przywitaniu nas na przybycie towarzystwo trochę się rozeszło. Jeden z nowo poznanych kolegów Arka
zaproponował Ani partyjkę w bilard. Miała ochotę zagrać, choć nie bardzo potrafiła.
- Zrób mi drinka kochanie a ja już pujdę z Maćkiem do salki bilardowej.
- Jasne mała. Daj mu popalić.
On się zaśmiał a Ania skrzywiła głowę wyczuwając mohje szyderstwo.
- Napewno - odpowiedziała.
Dobrze poruszałem się po domu Arka, ale zrobienie drinków zajęło mi trochę czasu. Jeszcze więcej zeszło mi
na rozmowach. Chłopaki zaczepiali mnie w ogrodzie i gratulowali pięknej żony. Arek rozpalał już grila i
po ogrodzie snuł się jak wąż targany wiatrem siwy dym, ale ładnie pachniało. Kilku chłopaków siedziało z
piwem w ogrodowym niedużym basenie. W końcu odnalazłem wszystkie składniki do ulubionego drinka Ani, robiąc
sobie identycznego. Po ozdobieniu w słomki i cytrynki ruszyłem do żony. Salka bilardowa była w średniej
wielkości pokoju z ładnym bordowym dywanem i było tam co trzeba włącznie z oświetleniem tuż nad stołem.
Ania wesoło gaworzyła z Maćkiem. Był wysokim i dość szczupłym brunetem z gęstym zarostem na twarzy. Miał
na sobie spodnie od garnituru i koszulę. Stałem z drinkami w lekkiej odległości i patrzyłem na grę. Maciek
celował w pełną bilę, ale nie wpadła do uzy. Przeliczyłem bile na stole dedukując, że moja żona jest w
opałach. Połówki były prawie wszystkie.
- Długo cię nie było. Muszę się napić.
Podałem jej drinka. Upiła jedną trzecią. Odsała mi go i poprosiła, żebym odstawił na stolik. Nachyliła się
przy białej bili. Podszedłem i oparłem jej brodę na ramieniu.
- Troszę w lewo kochanie. O co gracie?
- Lepiej, żebyś nie wiedział. Trzymaj za mnie kciuki.
Uderzyła. Bila minęła uzę.
- Dzięki za dobrą poradę mężu. Mogłam jeszcze wyrać.
- Może Maciek pozwoli ci powtórzyć. Trochę cię szturchnąłem.
- Reguły, to reguły. - odpowiedział i po nasmarowaniu kija pewnie wbił resztę pełnych.
Pomierzył odległości, obszedł stół przypatrując się czarnej i zajął pozycję.
- Piłka meczowa skarbie.
Uderzył. Czarna chwilę zatałczyła, ale wpadła. Uśmiechął się do Ani a ona spojżała na mnie. Wiedziałem,
że teraz dowiem się co było stawką meczu. Domyślałem się tylko z jakiej dziedziny jest zakład. Maciek odpiął
rozporek i wyciągnął kutasa. Gdy wyszło prącie wyszarpnął jeszcze jaja ze spodni. Ania uklękła przy sole
opierając się głową o jego krawędź. Stanął przed nią. Zapowiadało się na obciąganie, ale Maciek wziął do
ręki kij bilardowy. Przebił nim sukienkę Ani w miejscu gdzie pod piersiami była delikatna półprzezroczysta
siateczka. Potem palcami rozpruł mocniej otwór, w który następnie włożył kutasa. Pchnął i zobaczyłem jak
jego lśniący łeb wychodzi górą między jej piersiami.
- Podasz mi drinka kochanie? - poprosiła.
- Jasne. Proszę. - podałem jej napój. - Jak się bawisz?
- Na razie cudownie. Maciek jest bardzo fajny. Mam nadzieję, że poznam wszystkich. A właśnie. Wy się panowie
nie znacie, bo Arek nie przedstawił mojebo męża. To jest Paweł.
Uścisnęliśmy sobie z Maćkiem ręce. Podczas tego gestu on cały czas posuwał Anię między piersi. Patrzyłem jak
kutas regularnie pokazuje się i znika. Zrobiło się cicho.
- Możę pójdę do ogrodu i znajdę Arka. Przyjdziesz zaraz kochanie?
- Nie idź. Poczekaj. - wyciągnęła rękę i chwyciła moją. - Pójdziemy razem. Maciek zaraz skończy.
Zrobiło mi się bardzo przyjemnie, że Ania chciała trzymać mnie za rękę. Dałbym wszystko, żeby wzięła w dłoń
mojego ptaka, ale nie wolno jej było. Takie były reguły. Mogłem się tylko bawić sobą sam.
- Nie będę przeszkadzał jeśli zostanę? - spytałem zwracając się do Maćka.
- Pewnie że nie. Zostań. Ania ma świetne piersi. Zazdroszczę ci stary. Naprawdę.
Stęknął, potem znów i znów, a spomiędzy Ani cycuszków wypłynęła biała lawa i spływała w dół wąwozem.
- Podać ci chusteczkę kochanie?
- Nie trzeba. Będę tak chodziła.
Maciek opuścił nas pierwszy a ja przytuliłem Anię i dostałem pyszne buzi. Pobrudzone piersi nie przeszkadzały
mi ani trochę a nawet mnie podniecały.
- Przepraszam. Przeze mnie nie wygrałaś. - Przeprosiłem nie całkiem na serio.
- I tak nie chciałam wygrać.
Docisnąłem ją do stołu bilardowego i złapałem za tyłek. Odepchnęła mnie lekko.
- Nie rób tego. Nie masz prawa mie dzisiaj obmacywać. Chodźmy już do ogrodu.

W basienie siedziało dwóch facetów. Też naszła mnie ochota, żeby się ochłodzić, bo było naprawdę upalnie.
Podszedłem do nich z drinkiem.
- Mogę się dosiąść?
- Zapraszamy z piękną małżonką.
Ania dołączyła do nas. Ja rozebrałem się do majtek, a ona rozejżała po ogrodzie Arka. Gęste tuje dookoła
zapewniały pełną prywatność. Zdjęła wszystko i przysiadła się obok mnie przy brzegu basenu. Woda była
płytka i zakrywała pół brzucha, ale piersi były całe widoczne. Wywiązała się wesoła rozmowa. Przypomnieliśmy
sobie imiona, których Ania nie pamiętała. W basenie oprócz nas byli Zbyszek i Adrian. Ania odstawiła drinka
na trawę poza basen i na czworaka brodziła w wodzie między mężczyznami. Woda nie zakrywała pupy ani cipki.
- Popływałabym, ale za płytko.
To było takie kokieteryjne stwierdzenie na wywołanie tematu. Szybko podchwycili.
- W wodzie można robić różne rzeczy - odparł Adrian.
- Na przykład?
- Na przykład można pić alkohol.
- Nuda. Co jeszcze? - dopytywała.
- To zależy. - Adrian uniósł się na kolana i jego majtki były tuż przy Ani twarzy. - Jesli ktoś jest niegrzeczny
może połobuzować.
- Już lepiej - odparła.
Zsunęła mu majtki. Kutas jak to w wodzie nie był twardy, ale gdy wzięła go w usta i zaczęła ssać, szybko nadrabiał.
Wkrótce napęczniał i obrósł dookoła żyłami. Zbyszek siedzący za Anią poderał się też na kolana.
- Zaraz, zaraz. Ja też jestem niegrzeczny.
Ania obróciła się do niego i powtórzyła akcję. Gdy pobudzała Zbyszka ustami, Adrian chwilę masował oburącz pośladki
Ani, po czym rozszerzył je i wszedł w jej szparkę.
- Są jeszcze chętni na kąpiel? - spytała.
Basen był okrągły i dołączyło jeszcze czterech. Musiałem wyjść i stanąć obok, ale nie narzekam, bo z góry miałem
nawet lepszy widok. Sześć jędrnych kutasów sterczało wokół Ani jak dyszle wozu a ona dbała o wszystkich sprawiedliwie.
Obracała się co chwilę i zabawa mogłaby trwać w nieskończoność, ale Arek ogłosił, że grill dochodzi. Każdy z
uczestników kąpieli chciał dojść przed grillem, więc przestali się zmieniać i każdy kończył w Ani, a ona dla
przyspieszenia brała jądra ruchającego cipkę w rękę.

Grila zjedliśmy w ogrodzie. Oczywiście jako mąż miałem prawo siedzieć obok Ani, która szybko wyschła na słońcu i
założyła sukienkę. Jedząc rozmawialiśmy i żartowaliśmy wszyscy jak to ludzie na grilu. Nie było wogóle akcentów
związanych z seksem. Czułbym się jak na wykłym przyjęciu, ale gdy Ania wstała, zostawiła po sobie na drewianym
krześle ogromną plamę spermy. Wytarłem husteczkami, zanim wróciła. Zmianę klimatu wprowadził Adrian, opowiadając
dowcip, w którym akcja toczy się gdzieś w wiosce, i żona jednego z rolników rozpoznaje wszystkich facetów z
wioski po penisie. Dowcip wywołał dyskusję, czy to jest wogóle możliwe. Było dużo śmiechu i dobrze się bawiliśmy.
Anka stwierdziła, że dałaby radę. Dzień miał się jeszcze dobrze i do wieczorka tanecznego było daleko, więc
postanowiliśmy dla dobra nauki przeprowadzić eksperyment. O razu posypały się też zakłady. Ania zadeklarowała,
że rozpozna każdego z obecnych tu panów z zawiązanymi oczami biorąc do ust jego penisa. Byłem wobec niej lajalny
i obstawiłem, że da radę. Potrzebowała godzinę na przygorowanie. Poprosiła, żeby panowie rozebrali się do naga.
NIektórych imion wciąż jeszcze nie pamiętała, więc napisała je szminką na brzuchach. Impreza trwała nadal w
ogrodzie, a ania klękała przed facetami i brała do ust ich ptaki, starając się zapamiętać oprócz imienia właściciela
smak ptaka, wielkość i jak najwięcej szczegółów anatomii.
Ponieważ eksperyment był naukowy, wymagał naukowego podejścia. Trzeba było wykluczyć możliwość, że Ania zobaczy
lub dotknie innych elementów ciała. Arek zgodził się w tym celu uszkodzić lekko swoją szopę na węgiel i z dwoma
pomocnikami zrobili w jednej ze ścian z płyty drewnianej otwór i wyścielili go miekkim materiałem, żeby nikomu
nie weszła drzazga we fiuta lub jądra.

Po godzinie Ania czuła, że jest przygotowana. Przysiadła się do mnie.
- Chyba mogę zaczynać.
- Jesteś pewna? Wiesz co oznacza każde pudło.
- No wiem. Ale dam radę.
Stawka zakładu była naprawdę ostra i dla Ani trochę poniżająca. Mimo to podświadomie trochę chciałem żeby pomyliła
się choć raz lub dwa.
- Zapraszam do szopy - powiedział do Ani Arek. Wszedłem do środka razem z nią i zamknęli za nami wrota. Było mroczno,
bo jednyne małe okienko dawało mało światła, tym bardziej, że było mocno zabrudzone. Jaśniej swieciła dziurka
średnicy pięciu centymetrów pół metra od okna. Przed nią właśnie uklękła Ania. Założyłem jej opaskę na oczy.
- Jestem gotowa - krzyknęła.
Gdy w otworze pojawił się kutas, naprowadziłem jej głowę ustami na niego. Wzięła do ust kulkę i ssała, następnie
połknęła prącie aż natrafiła nosem na ścianę. Zastanawianie zajęło jej z pół minuty zanim wypuściła ptaka z ust
i powiedziała:
- Wojtek.
Rozległy się oklaski. Zdjąłem jej opaskę z oczu a w okienku szopy zobaczyliśmy twarz wojtka.
- Jeden zero dla Ani.
Kolejnego ptaka Ania trzymała w ustach ponad minutę. Umówiliśmy się że ma czas do minuty, więc jego właściciel
wyciągnął go z dziurki, mimo że Ania wciąż ssała.
- Musisz zgadywać Anka. Czas minął.
- Piotrek.
Cisza oznaczała, że nie będzie dwa zero. W okienku pojawił się Michał. Zabawa była świetna i Ani i tak udało się
sporo odgadnąć. Pomyliła się w czterech przypadkach. Gdy wyszliśmy z szopy, trochę oślepiło nas światło dnia.
Ania została przywitana brawami. Jednak czetry pomuyłki oznaczały, że musi zrealizować zakład.
- Cztery pomyłki Anka. Wiesz co to oznacza? - powiedział Arek.
- Wiem.
- No to wchodź do basenu.
Ania w basenie mogła poruszać się tylko na kolanach  i nie mogła nurkować pod wodę. Nieodgadnięci mężczyźni
rozstawili się dookoła basenu i zaczęli na nią siusiać. Miała prawo uciekać, ale na kolanach było ciężko,
no i mało miejsca, więc i tak większość żółtych strumieni szło prosto na jej włosy i twarz. Gdy ciepły płyn
trafiał ją w buzię piszczała jak nastolatka w śmingus-dyngus. Podszedł do mnie Arek.
- Jak się bawisz stary?
- Kurcze. To przegięcie na maksa, ale wiesz co? Bawię się dobrze.
- Wygląda na to że Anka też.
- No widzię i zastanawiam się czy znam swoją żonę.
Gdy już panowie odlali się na moją żonę, dała nurka pod wodę, wyszła z basenu i ruszyła w moją stronę. Podałem
jej ręcznik a ona podziękowała i objęła mnie dając buziaka. Czułem lekki opór, ale starałem się tego jej nie
pokazać.

Gdy zrobiło się ciemno weszliśmy do domu. Poprosiłem Anię do tańca. Piosenka była wolna więć tańczyliśmy przytuleni.
Nagle zobaczyłem Arka stojącego tuż za Anią.
- Jak wam się podoba impreza?
- Ja się bawię świetnie - odpowiedziałem pierwszy - A ty kochanie?
- Jeszcze pytasz? Sześciu już mnie przeleciało, a czuję, że się dopiero rozkręcam. Mam ochotę na mnóstwo twardych
facetów.
Arek wsunął rękę pod sukienkę Ani i pieścił ją od spodu.
- A jak cipka po tych sześciu razach?
- Trochę się czuję obtarta ale nikomu nie odmówię.
Ania szybko wciągnęła powierze i zmróżyła na chwilę oczy, po czym domyśliłem się, że Arek wsunął jej palec w szparkę.
- Chciałabyś dzisiaj pobić rekord życiowy? Ruchańsko na czas przez piętnastu?
- Brzmi super.
Poszliśmy do sypialni Arka, gdzie na dużysz łóżku posłane było bielutkie prześcieradło. Część chłopców już też tam
była i byli całkiem nadzy. Arek poprosił, żeby Ania położyła się na plecach na misjonarza. Ja przykucnąłem obok jej
głowy i miałem trzymać jej nogi szeroko oraz opiekować się stoperem. Oczywiście im krótszy czas tym lepiej. Kolejka
ustawiła się z prawej strony i Ania pobudzała członek kolejnego faceta ręką. Wystartowałem stoper, gdy pierwszy
stwardniał i był gotowy zaczynać,  adokładnie w momencie, gdy jego penis wszedł w Anię. Zaczęło się ruchańsko.
Anka prawą ręką pieściła członek kolejnego, a lewą ręką trzymała jądra tego, który ją posuwał. Również w tym samym
celu, żeby poszło szybciej lizała się z nim wulgarnie wywijając mu w ustach językiem jak zręczny szermierz.
On z kolei ugniatał jej cycuchy jak ciasto. Poszło szybko. Zaczął się spuszczać jeszcze w niej, ale szybko wyjął
chuja w większośc nasienia wytrysnęła na jej łono i podbrzusze. Ona gdy się spuszczał trzepała mu ręką. Ustaliliśmy
że wytrysk ma być jawny, żeby nie było oszustwa. Kolejny mógł zaczynać, gdy zlizałem wszystko do czysta z mojej
żonki.
Pod koniec Anię już trochę bolało, i spytałem na ucho czy chce przerwać, ale zaprzeczyła.
- Ustanowię ten rekord, żeby było co bić. Chcę żebyś wiedział jaką jestem dziwką i był ze mnie dumny.
- Już jestem.
Po każdym facecie, gdy kończyłem czyścić, Ania dawała mi słodkiego buziaka w polik i dziękowała. Patrzenie jak
kutas za kutasem rżnie jej cipkę a potem strzela na jej brzuszek bardzo mnie nakręciło. Aż żałowałem ustalonych
reguł, które zabraniały mi kochać się z nią choćby jako ostatni. Bałem się, że po powrocie do domu będzie
bardzo obolała i mi odmówi. Postanowiłem więc skupić się na widokach i sam zwaliłem sobie konia podczas ustanawiania
rekordu przez Anię. Stoper zatrzymałem w momencie gdy z ostatniego kutasa przestało kapać. Spojżałem na tarczę
i odczytałem. Panowała absolutna cisza.
- Osiemnaście minut i czterdzieści dwie sekundy.
Zrobiło się głośno. Były oklaski i wiwaty. Całowałem się z Anią wciąż leżąc na łóżku.
- Gratuluję moja niewierna żono. Piętnastu facetów w niecałe dziewiętnaście minut. Ale jesteś gorąca laseczka.
Uśmiechnęła się jak niewinny kociak i oparliśmy się o siebie czołami. Nie powiedziałem że ją kocham ani ona tego
nie zrobiła, ale ten gest znaczył dla nas właśnie te słowa.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Rewelacyjne jak zwykle! Dziękuję i proszę o więcej.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dziękuję za miłe opinie i życzę miłej lektury.

 

*****

 

W naszym życiu zdarzyło się już naprawdę dużo, ale mój głód nowych wrażeń
wciąż się wzmagał. Bałem się czasami czy nie stracę zdrowego rozsądku z
horyzontu i zrobimy z Anią krok za daleko. Liczba kochanków mojej żony
ostatnio bardzo wzrosła. Na stałe spotykała się z Markiem i Arkiem, no i
często był ktoś na raz. Głównie te ostatnie sytuacje mnie niepokoiły,
bo wiadomo jakie ryzyka niosą takie spotkania z obcymi. Postanowiliśmy
porozmawiać z Anią o tym. Zgodziła się ze mną, że niedługo powinniśmy
ograniczyć się do jednego lub dwóch stałych partnerów, ale jeszcze nie
teraz. Chciałem widzieć w Ani oczach pożądanie, gdy w pobliżu znajdzie
się przystojny samiec. I chciałem, żeby on wiedział, jak łatwo może ją
zdobyć. Pomyślałem o specjalnym prezencie dla żony i postanowiłem go jej
wręczyć podczas niedzielnego spaceru w parku.
- Zatrzymaj się i zamknij oczy.- poprosiłem.
- Po co?
- No zamknij.
Była rozbawiona i podekscytowana. Lubiła prezenty. Kucnąłem i zapiąłem jej
bransoletkę na kostce lewej nogi. Aż ją zamurowało.
- Paweł! Jesteś niemożliwy.
- Wiesz co to jest?
- No pewnie. Teraz każdy będzie wiedział. Napewno chcesz, żebym to nosiła?
- Po to kupiłem. Noś ją wszędzie.
Słodki całus był najlepszym sposobem okazania wdzięczności za prezent.
- Mój ty kochany rogaczu.
- Poczekaj. Jeszcze nie jesteś gotowa.
Sięgnąłem pod bluzkę i odpiąłem stanik. Wyciągnięcie go było trochę trudniejsze,
ale się udało. Z majtkami poszło łatwo. Jedno i drugie Ania schowała do terebki.
Ruszyliśmy.
- Dziwnie cię czuję. Jakbym była naga. Podwiewa mnie wiatr.
- Przyzwyczajaj się. Chciałbym, żebyś od teraz tak chodziła.
- Odciskają mi się sutki.
- I dobrze. Wyglądasz cudownie i oszałamiająco. Zrobisz coś dla mnie Aniula?
- Oszalałeś? Wszystko!
- Nie chcę wszystkiego. Tylko, żebyś się zachowywała niezwykle rozwiąźle.
- Myślałam, że już tak jest.
- Bardziej. Szalej ile chcesz. Nie pytaj mnie o zgodę. Pokazuj facetom, że jesteś
napalona. Możesz dawać każdemu, gdzie chcesz i kiedy chcesz.
Ruszyliśmy. Cycuszki Ani seksownie falowały pod elastycznym materiałem bluzki.
To musiało zadziałać na każdego. Miałem nadzieję, że jeszcze w drodze coś się
zdarzy. W alejkach parkowych mijaliśmy nie tylko pary ale też singli i grupki
chłopaków. Ci nadchodząc z naprzeciwka szturchali się łokciami i pokazywali Anię.
Po minięciu obracali się, żeby obejżeć jej tyłek, a ona dawała dla nich popis
kręcąc pupą i odwracając się z uśmiechem. Flirtu na dystans było dużo, ale ku
mojemu zdziwieniu nic się nie wydarzyło i Ania dotarła do domu nienaruszona.
Byłem jednak pewien, że to tylko kwestia czasu i kolejne spracery przyniosą nam
nowe znajomości a Anka zaliczy niejednego nowego twardego chuja.

Wieczorem postanowiła zaprosić Marka, żeby ją przeleciał, ale wyjechał na weekend.
Arka też nie było na miejscu. W końcu napalona zwróciła się do mnie.
- Jak chcesz, to możesz mnie dzisiaj przelecieć.
Dzisiaj romantyzmu i czułości się nie spodziewałem. To był jeden z tych wieczorów
kiedy grała rolę zimnej suki. Wiedziałem, że będę poniżony i na myśl o tym zaczął
mi stawać. Zsunąłem spodnie. Zakpiła:
- To wszystko na co cię stać?
- Daj mi szansę. Będzie ci dobrze.
- Wątpię.
Położyłem się na niej i zacząłem. Zabrała ze sobą do łóżka pilnik do paznokci
i piłowała przez cały czas.
- Teraz gdy już tylu mnie zaliczyło w końcu widzę jaki jesteś cienias.
- To czemu mnie o to poprosiłaś?
- Nie prosiłam tylko ci pozwoliłam. Zresztą wydjdź. Już nie mam ochoty.
Odepchnęła mnie lekko. Nie opierałem się. Wstałem.
- Jak to? Pozwól mi skończyć. Aniula. Tak mnie zostawisz?
- Nie sprawia mi to przyjemności.
Ostro, ale wiedziałem, że to gra. Byłem podniecony jak cholera a ptak mi pulsował
i myślałem, że go rozerwie.
- A mogę o nóżkę?
Zwiesiła lewą nogę z łóżka na ziemię dalej piłując paznokcie.
- Ale szybko.
Uklękłem, żeby się ocierać penisem i jądrami o jej udo. Było takie gładkie, gorące
i śliskie, że w moment się spuściłem. Wszedłem na łóżko, żeby pocałować żonę.
Obróciła się pokiem pozwalając tylko na pocałunek w polik.
- A kto posprząta? Twój mikrus pobrudził mi nogę.

KOchaliśmy się przed zaśnięciem jeszcze raz. Tym razem czule przyluleni z
mnóstwem dlikatnych pocałunków i głębokich spojżeń w oczy. Ania tyle razy
wyszeptała mi zwierzenie miłości, że wystarczy na długo i nawet w najtrudniejszych
momentach poniżenia wiedziałem, że wytrzymam. A z pewnością momentów takich
czekało na mnie nie mało. Zasnęła z bransoletką na nodze. Obudziłem się pierwszy
i byłem wtulony w jej szyję. Wstałem delikatnie, żeby jej nie obudzić i poszedłem
przygotować śniadanie. Wstawiłem wodę i na kawę, a w miedzyczasie wstawiłem pranie.
To też należało do moich obowiązków domowych. Odkąd Ania się puszcza ja zostałem
gosposią. Nacisnąłem start na pralce a ona nic, więc odszukałem telefon do
mechanika. Zgodził się przyjechać mimo, że była sobota. Powiedział, że będzie za\
dwie godziny. Zdążyliśmy zjeść z Anią śniadanie i poszliśmy na taras na kawkę.
Ania nie ubierała się i chodziła cały czas w szlaffoku, pod którym miała tylko
majteczki, a na górze nic. Gdy przyjechał mechanik oboje poszliśmy mu otworyć.
- Dzień dobry. To co się dzieje z pralką.
- Zapraszam - odpowiedziałem i przepuściłem go w progu.
Ania stała obok i wyglądała jakby chciała go zjeść. Pocierała kolanem o kolano i
zagryzała wargi, wlepiając w niego wzrok. Nie był typem inteligenta, ale zdecydowanie
mógł jej się spodobać. Średnio-wysoki, potężny i szeroki w barach miał na sobie
wytarte dżinsy i ciasny t-stirt podkreślający muskulaturę. Obstrzyżony był na
bardzo krótko i miał władczy wyraz twarzy.
- Leć już do pracy kochanie bo się spóźnisz. Ja panu wszystko powiem.
Zaczęła mnie popędzać i wypychać z domu. Mnie na chwilę zamurowało, ale założyłem
buty i wziąłem teczkę. Wychodząc skinąłem, żeby wyszła na chwilę ze mną przed
dom.
- Co jest? Dlaczego mnie wypędzasz?
- Widziałeś jakie z niego ciacho? Chcę, żeby mnie przeleciał, a przy tobie tego
nie zrobi.
- To co mam robić? Wiesz, że dzisiaj nie pracuję.
- Nie wiem. Przejdź się gdzieś. Gdy naprawi pralkę i mnie zerżnie, zadzwonię. Pa.
- Poczekaj Ania. Zagadaj go w salonie,a ja się przez garaż wśliznę do łazienki.
Miałem plan, żeby się schować w bieliźniarce. Na szczęście mieliśmy dużą, z podwójnymi
drzwiczkami z lustrem. Ani spodobał się plan. Wróciła do domu i poprosiła gościa,
żeby usiadł w salonie. Spieszyło mu się ale sprytnie go zwodziła. Wyrzuciłem kosz
z brudną bielizną do wanny a sam wszedłem do szafki, gdzie mogłem spokojnie usiąść
po turecku. Zdjąłem wcześniej wszystko z dołu, żeby móc się swobodnie bawić ptakiem
i jajami bez robienia hałasu. Szpara między skrzydłami drzwi była na tyle duża, że
widziałem środek łazienki. Zjawili się po minucie.
- Tu jest ta cholerna pralka. Mąż ma dwie lewe ręce do takich prac.
- Od tego są fachowcy proszę pani.
- Jak chcesz, to mów mi Anka. Chcesz kawy?
- Chcętnie. Ja jestem Tomek.
Ania wyszła a on postawił dużą skrzynię na podłodze i rozłożył jak harmonię na obie strony.
Rozkręcił sprawnie pralkę i zaczął majstrować. Ania zjawiła się z kawą. Łazienkę wypełnił
jej aromat. Ale moją uwagę zwrócił jej szlafrok. Pasek był bardzo poluzowany. Jeden
nieostrożny ruch i nasz mechanik zobaczy znacznie więcej niż powinien.
- Postawię ją tutaj, żeby się nie wylała.
- Dziękuję.
- Przydam się do czegoś?
- Raczej nie.
- Jeśli pozwolisz, zostanę i popatrzę. Da się naprawić?
- Zawsze się da. Ale nie będzie tanio. To programator.
Ania świetnie odegrała zatrwożoną minę. Po chwili już miała przygotowany komplement.
- Dobrze, że się na tym tak znasz.
Tomek naprawiał pralkę siedząc przed nią. Ania kucnęła obok niego . Kucnęła tak, że
poły szlafroka się rozeszły i Tomek po obróceniu głowy widział jej majteczki, wrzynające
się w szparkę. Przez chwilę się zmieszał i chyba nawet chciał jej zwrócić uwagę, ale
nic nie powiedział. Szczęściarz jeszcze nie wiedział co go dzisiaj czeka. Ja też nie
znałem do końca planów Ani, ale byłem pewien, że zrobi wszystko, żeby dogodzić młodzieńcowi.
Niewątpliwie wkrótce jego ptak będzie w dobrych rękach, a pewnie i ustach a nawet więcej.
Oczywiście zawsze istniało ryzyko, że nie będzie zainteresowany, albo się spłoszy,
ale wyglądał na kogoś, kto nie odpuszcza, gdy trafia się okazja. Byłem więc pewien,
że młodzieńca czeka dziś darmowe ruchańsko.

Siedząc w szafce trcohę zdrętwiał mi tyłek, ale nie było źle. Przez szczelinę widziałem
połowę Tomka i prawie całą Anię, która była do mnie przodem. Lewą ręką masowałem sobie
jaja a prawą powoli waliłem konia. Stał na baczność. Chwilami odpuszczałem, żeby za
szybko nie skończyć.
- Podasz mi śrubokręt?
- Jasne, który?
- Ten największy.
Ania sięgając do skrzyni zadbała o to, żeby pierś wysliznęła się z szlafroka.
- O, przepraszam. - poprawiła się z udawanym skrępowaniem.
- Nie szkodzi. Nie odbierz tego, źle, jeśli mogę powiedzieć, to jesteś piękna.
- Oj tam. Taka sobie. - Uśmiechnęła się i wyraźnie kokietowała.
- Mówię szczerze.
- Dziękuję. Tym bardziej to miłe, że pewnie kręcą się wokół ciebie dużo młodsze i piękne
laseczki.
- Nie zaprzeczam, ale lubię dojżałem kobiety. Są otwarte i wiedzą czego chcą.
- Dużo ćwiczysz na siłowni?
- Kilka razy w tygodniu. Lubię to.
- Widać. Mogę zobaczyć twój biceps? Nie chcę ci przeszkadzać.
Tomek przerwał pracę i podwinął wyżej prawy rękaw napinając mięsień. Ania zafascynowana
dotykała twardego ramienia i podziwiała.
- Żeby mój mąż miał takie.
Otarła się o niego piersiami, na tyle dyskretnie, że na siłę można to było uznać za przypadek.
Ja nie miałem wątpliwości i on chyba też nie. Nie był gamoniem i zauważył, że Anka na
niego leci. Tomek przykręcił ostatnie śruby.
- No. Gotowe. Będzie działać do końca świata.
- Szkoda. Miałbyś okazję do odwiedzin. Ile ci płacę.
- Trzysta dwadzieścia. Niech będzie trzysta.
Odliczyła trzy banknoty a on schował do kieszeni dżinsów i zaczął pakować skrzynię z narzędziami.
- Nie wypiłeś kawy. - powienidziała.
Wstał i podszedł do rogu gdzie na półce stała filiżanka. Ania ruszyła za nim. Widziałem jak
odwiązuje pasek szlafroka i ten upada na podłogę. Poły szlafroka rozsunęły się. Nagimi piersiami
docisnęła się do jego pleców.
- Spieszysz się? Część ciebie mówi mi, że nie.
Dopiero po tym stwierdzeniu zauważyłem, że pieści przez spodnie jego kutasa. Chwilę pozwolił jej
na pieszczoty a potem energicznie obrócił się do niej ściągając koszulkę. Jego tors zaimponował
Ani. Zaczęli się lizać a on pieścił jej cycuchy.
- O której wraca twój mąż?
- Mamy dużo czasu. Potraktuj to jako premię ode mnie w jego imieniu.
Zgrzytnął rozporek. Ani spieszyło się, żeby dobrać się do jego ptaka. Pieszcząc go ręką wyglądała
na osobę w swim żywione.
- Wow! - powiedziała tylko.
Kutas był dokładnie w jej ulubionym typie. Gruby, o ciemnym odcieniu, pokryty grubymi, fioletowymi
żyłami, a duża żołędź pokryta była licznymi wypustkami. Duże jaja w jędrnej mosznie też robiły
wrażenie. Oczami wyobraźni już widziałem, jak wykręca jej rękę do tyłu i brutalnie zrywa majtki.
Napewno chciałaby tego. Gdy się tak zastanawiałem, czy zerżnie ją od tyłu na stojaka, chy rozchyli
jej nogi i przeleci na pralce, stało się coś, czego nie do końca chciałem.
- Chodźmy do sypialni - zaproponowała i wyprowadziła go za rękę.
Wychodząc spojżała na ułamek sekundy w szparę między drzwiami bieliźniarki. To było nie wporządku
z jej strony - pomyślałem. Drzwi od łazienki zostały otwarte i te od sypialni najwyraźniej też,
po już po chwili usłyszałem delikatne odgłosy ich pieszczot. Mogłem odróżnić pocałunki, westchnienia,
zdejmowanie garderoby. Wiedziałem też kiedy położył ją na łóżko.
- Jak chcesz? - wydyszał.
- W cipkę.
- Ale nie mam gumki.
- Tym lepiej. Nie bój się.
Wysoki odgłos, coś między piskiem a jęknięciem oznaczał, że Tomek jest już w mojej żonie. Prestałem
być już na nią zły, że tak mnie odsunęła. Odgłosy dochodzącej kopulacji były tak stymulujące, że
musiałem się hamować z zabawą. Nie widząc bardziej docierała do mnie ta warstwa akustyczna i bardziej
zdawałem sobie sprawę jak Ania jest napalona na swojego kochanka. Ich stosunek trwał bardzo długo
i był bardzo namiętny. Ja czułem się już bardzo zdrętwiały i obolały. Marzyłem, żeby choć na chwilę
obrócić się i zmienić pozycję. Chciałem już wyjść na chwilę z szafki, gdy wszystko ucichło. Ja też
zamarłem się się skupiłem. Słyszałem tylko czułe pocałunki i głośne odechy.
- Nie wychodź jeszcze. Poczekaj. Pójdę się tylko umyć.
Weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi na zamek, żeby Tomek nie wtargnął. Uśmiechnęła się do
drzwi bieliźniarki a potem obróciła pupą i uklękła na czworaka. Z cipki wyciekało obficie. Po opalinym
i spoconym udzie powoli w dół wędrowała gęsta i lepka maź. Wyszedłem z szafki i zaczynając od
dołu wyczyściłem moją niewierną żonę. Lizałem póki cipeczka nie wyglądała jak nowa. Ania dała mi
buzi w nagrodę.
- Wracam do niego - wyszeptała.
No i poszła a ja schowałem się do kryjówki. W drzwiach jeszcze chwilę rozmawiali.
- Dobrze mi było z tobą. - powiedziała.
- Mi też. Bardzo zmysłowa przygoda.
- Może niedługo coś się zepsuje. Znasz się na innych rzeczach.
- Na kobietach. Dzwoń gdy będę potrzebny.
Żadne słowa już nie padły, ale od zapadnięcia ciszy do zamknięcia drzwi upłynęło trochę czasu,
więc mechanik musiał zostać pożegnany namiętnym pocałunkiem.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...