Skocz do zawartości
pawel1969

Autobiografia

Rekomendowane odpowiedzi

akcja przyspiesza :) 

skłamie gdy powiem,ze nie jestem ciekaw co dalej ? ;)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zapowiada się układ o jakim zawsze marzyłem! Piszesz świetnie, proszę nie daj czekać zbyt długo na rozwój sytuacji.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Umówiliśmy się z Markiem w parku na dwunastą trzydzieści. Dzień idealny na spacer.
Lekki mrozik szczypał w poliki, ale nie było wogóle wiatru, świeciło słońce i
wszędzie leżał świeży, biały śnieg. W taki dzień największy smutas nabierał optymizmu.
Odgarnąłem śnieg z ławki i usiadłem, a Ania na moich kolanach. Większość moich
przyjaciół, o ile nie wszyscy, mieliby głębokiego doła gdyby ich żony zaczęły się
puszczać. Mi daleko było do pesymisty. Czułem w sobie taką rozpierającą energię
i ekscytację, jak człowiek, który wyjeżdża na wspaniałe wakacje. Z twarzy Ani na
chwilę zniknął uśmiech i spytała mnie z pełną powagą:
- Jesteś pewien?
- Tak. Absolutnie.
- To dobrze. Nawet nie wobrażasz sobie jaką mam na niego ochotę.
I znów to poczułem. Wspaniałe uczucie. Gdy kobieta twojego życia, siedząca ci na
kolanach w pięknym parku, w piękny dzień, zwierza ci się jaka jest napalona na innego
faceta. Chciałem to przeżywać częściej i intensywniej.
- Wyrasta z ciebie naprawdę niegrzeczna dziewczynka.
- To zależy. Dla niego będę bardzo grzeczna i usłużna. Zrobię wszystko o co poprosi.
Zobaczysz jaka potrafię być posłuszna.
Chwyciłem delikatnie jej lewą dłoń i uniosłem. Oddzieliłem serdeczny palec od pozostałych.
Obrączka wyrobiła na nim trwały ślad.
- To chyba oznacza, że powinnaś być mi wierna i posłuszna.
- Obiecując ci to wtedy jeszcze nie wiedziałam, że rozkładanie nóg dla innych jest takie
podniecające. Wolę się pieprzyć z Markiem. Jest lepszy od ciebie.
Anka świetnie to zagrała. Bardzo przekonująco. Naprawdę wtedy w to uwierzyłem. (Zresztą
może tak było naprawdę).
Zauważyliśmy go oboje naraz. Zbliżał się od północy długą alejką pomiędzy dwoma rzędami
wierzb. Oswietlało go słońce. Jak zwykle był ubrany w elegancki garnitur. Chyba mógłby
bez problemu zagrać kolejnego Jamesa Bonda. Ania też wyglądała super. Miała na sobie krótki
elegancki płaszczyk odsłaniający prawie całe uda, a pod nim spódniczkę, też krótką
i bluzeczkę na guziki. Na nogach długie czarne kozaki, ale chiała wyglądać bardziej
wyzywająco, więc nie założyła rajstop ani pończoch. Nagie uda o tej porze roku bardzo
prowokowały. Ania nie nosiła czapek. Nie miała jej też tym razem. Włosy spięła w kitkę.
Lubiłem tak, bo odsłaniała dużą część swojej pyzatej słowiańskiej buzi. Mój ubiór był
zupełnie z innej bajki. Nakłoniła mnie do niego Ania przed wyjściem:
- Chciałabym żebyś wyglądał jak gamoń. Znajdź coś odpowiedniego.
Przeszperałem strych. Czapka sprzed paru lat i dawno zuzyta kurtka, plus buty przetarte
na palcach nadawały się idealnie.
Marek przyniósł dla Ani piękną czerwoną różę. Wstała, żeby sie z nim przywitać. Różę
dała mi do potrzymania, a sama przelizała się z nim porządnie. Aż za porządnie jak na
przywitalny pocałunek. Stanął mi i podejżewam że Markowi tym bardziej. Przysiedli się
do mnie na ławkę. On uścisnął mi dłoń a ona usiadła mu na kolanach.
- Pięknie wyglądasz i pachniesz - powiedział.
- Dziękuję - odparła oniesmielona komplementem. - Od kiedy możesz się wprowadzić?
- No nie wiem. Muszę spakować parę drobiazgów i w zasadzie tyle. A od kiedy byś chciała?
- Już teraz. Skończyły mi się dni płodne. Zostałbyś do przyszłej niedzieli.
Miałem nadzieję, że się zgodzi. To by oznaczało, że przez tydzień będzie rżnął Aniulę
bez gumy i ładował w nią nasienie bez ograniczeń.
- Kurcze. No nie wiem. Skoro to oboje proponujecie, to napewno przemyśleliście wszystko.
Ale boję się że wszystko się spieprzy, a lubię was. Oboje. Jesteście fajni.
Wyciągnąłem do Marka dłoń w nadziei że przybije umowę.
- Spoko. Jeśli będzie coś nie tak, to obiecuję, że się dowiesz. To jak?
Z rozmachem przybił piątkę i uśmiechnął się szeroko. Wszyscy w trójkę byliśmy zadowoleni
z naszej umowy. Ania i Marek ponownie przelizali się głeboko z językiem.
- No to chodźmy do nas. - powiedziałem - Pewna piękna mężatka jest napalona na bzykanie
pozamałżeńskie.
- Bez sensu. To kawał drogi - odparła Anka. - Chcę się pieprzyć tutaj.
Park był mimo tej pogody wyjątkowo pusty. Przechodziło już paru specerowiczów, ale bardzo
żadko, a poza tym było widać z daleka, gdyby ktoś nadchodził, bo alejki w obie strony były
długie.
- Jestem przygotowana - powiedziała Anka rozkładając nogi.
Nie powiedziała mi w domu, że nie zakłada majtek. Widok wygolonej pizdeczki w środku
słonecznego dnia w takim miejscu był niesamowity.
- Będę patrzył czy ktoś nie nadchodzi.
Wyszedłem na środek alejki a Ania siedząc na Marku plecami do niego rozłożyła nogi
bardzo szeroko, prawie do szpagatu. Zgrzytnął rozporek. Anka nie chciała czekać Ani
chwili i nie miała ochoty na grę wstępną. Chwyciła twarde prącie i wprowadziła w siebie.
On rozpiął górę płaszcza i rozerwał guziczki koszuli. Pieprzył ją ostro trzymając za
cycki. Zabawa w tym tempie nie mogła trwać długo. Wyobrażałem sobie co czują. Zimowe
powietrze owiewajęce jej łono i ten rozgrzany kutas wewnątrz. To musiało być mega przyjemne.
Byłem pewien, że gdy chwyciła zimną dłonią jego jaja, facet nie wytrzyma kilku sekund.
Stęknie i obficie się w niej spuści. Wtedy jednaj pojawił się spacerowicz z pieskiem.
Dałem im sygnał. Ania pospiesznie poprawiła płaszczyk, zapięła guziki, ale pozostała
na kolanach Marka. Nie zauważyłem tego ale byłem pewien, że nie wyszedł z niej.
Turysta i jego pies bardzo się grzebali. Miałem ochotę ich przepędzić. Ania przytulała się
do Marka i wykonywała pupą drobne ruchy. Przyglądałem się jego twarzy. Wyglądał jak ktoś
przekraczający bramę raju. Facet z psem patrzył w drugą stronę, gdy Marek drgnął dynamicznie.
Po paru sekundach znów. Wiedziałem, że nie dygocze z zimna. Miał orgazm, a jego kutas
napełniał moją Aniulę spermą.

Marek zostawił nas w parku i poszedł do domu pakować rzeczy. Na odchodne dostał po raz trzeci
głębokiego i mokrego całusa od Ani.
- Pospiesz się.- poprosiła.
- Będę przed kolacją.
Odszedł a my zostaliśmy we dwoje. Oddałem Ani jej różę.
- Jesteś piękna - powiedziałem.
W nagrodę dostałem całusa, ale takiego jak od cioci a nie kochajacej żony. Te drugie były już
zarezerwowane dla innego. Szliśmy w milczeniu białą alejką, trzymając się za ręce. Spoglądałem
na jej nagie udo, na którym gęsta stróżka spermy doszła prawie do kolana. Czasem spoglądaliśmy
na siebie w tym samym czasie i gdy nasz wzrok spotykał się na ułamek sekundy, czułem
przeszywający mnie dreszcz. Słowa nie były potrzebne. Nie było w tej chwili na świecie
człowieka szczęśliwszego. Dlaczego czułem się tak wyjątkowo? Przecież już nieraz szliśmy za
rękę tą alejką. I bywało że w ładniejszą pogodę lub w romantyczniejszy dzień. Zrozumiałem, że
chodzi o jej oczy i o to spojżenie. Widziałem w nich jak bardzo mnie kocha i że jest tylko
moja. Szła obok mnie, taka oddana, kochająca, piękna i zerżnięta. Pożądanie innego mężczyzny,
które widziałem w tych oczach jeszcze niedawno, było równie realne. Wiedziałem że będę musiał
się dzielić moją Anią i chciałem się nią dzielić. Nie wiem jak długo szliśmy w milczeniu.
Nagle stanąłem w miejscu i objąłem ją mocno. Wtuliła się we mnie. Gdy po chwili odsunąłem jej
głowę, żeby spojżeć na nią, zauważyłem łzę na poliku.
- Hej. Co jest?
Zmrużyła oczy a spod powiek pociekło więcej łez.
- Tak bardzo cię kocham. Nie chciałabym cię stracić. Nigdy.
- Dlaczego miałabyś mnie stracić? To niemożliwe - odpowiedziałem cicho i spokojnie.
- Kim ja jestem?
- Moją żoną. Śliczną kobietą, którą kocham nad życie.
- Jestem puszczalską dziwką.
- Nie mów tak. To gra. Robimy to oboje, bo chcemy. Możemy skończyć w każdej chwili. Nie bądź
surowa dla siebie i baw się dobrze.
- Właśnie tego się boję. Słuchaj Paweł. Nie chcę ci sprawić przykrości, ale mi się to naprawdę
podoba. I to za bardzo. Powinniśmy to przerwać.
- I co? Mam cię zostawić z niespełnionymi fantazjami w głowie. Napaloną i fantazjującą o nim?
Tym bardziej powinniśmy ciągnąc to dalej. Słuchaj. Ufam ci i wiem, że się w nim nie zadużysz.
Chcę żebyś mu dawała szparki i ty też tego chcesz.
Potarliśmy się nosami a na jej buzi pojawił się w końcu uśmiech.
- Badź puszczalską ladacznicą i baw się tym dobrze, zgoda?
- Zgoda.

Wieczorem Ania szykowała się dla Marka a ja szykowałem kolację. Przybył punktualnie z kolejną
różą, walizką i butelką szampana.
- Za was moi kochani - wzniósł pierwszy toast. - Za najfajniejsze małżeństwo jakie poznałem.
Spędziliśmy miły i nastrojowy wieczór. Przyciemniłem światła, zapaliłem świece. Piliśmy
szampana i wino. tańczyliśmy na zmianę z moją żoną. Tańcząc ze mną trzymała fason. Jemu
pozwalała obmacywać tyłek i cycki i często uderzali w slinę. W przerwach siadaliśmy w salonie
i sączyliśmy drinki, żartując i dobrze się bawiąc. Ania czasem siadała wtedy przy mnie, ale
zachowywała się przyzwoicie. Częściej jednak dosiadała do Marka i wtedy już nie była taka
grzeczna.
- Powiedz Marek. Tylko szczerze. Spodziewałbyś się po Ani takich rzeczy?
Anka też była zaciekawiona odpowiedzią. Siedziała obok i opierała mu głowę na ramieniu.
- Jeszcze parę dni temu bałbym się pochwalić nawet jej biust w pracy. Porządna żoneczka
odwracająca oczy w bok.
- Naprawdę taka wtedy byłam. Paweł mnie zmienił. I ty. Ale już nie jestem szarą nieśmiałą myszką.
Odpięła mu rozporek i pieściła penisa ręką. Zrugą wzniosła toast.
- Za naszego głównego bohatera. Niech strzela jak szampan. Dużo i często.
Wypiliśmy toast i rozmawialiśmy dalej a Ania pieściła dłonią twardego już penisa. Gdy ściągała w dół
napletek, duży połyskujący w blasku świec łeb wyglądał imponująco. Moją uwagę przykuły pierwsze
takty z radia. To zaczynała się nasza piosenka. Moja i Ani. Tańczyliśmy ją na pierwszej randce.
Pamiętam nawet jak ona wtedy pachniała. Tamten wieczór stanął mi przed oczami. Nie mogłem z nią
nie zatańczyć. Podałem jej rękę, ona przyjęła zaproszenie i bijaliśmy się przytuleni na środku
salonu. W myślach wertowałem wszystkie okazje w których towarzyszyła nam ta piosenka. Jeszcze
przed refrenem Marek postanowił odbić mi żonę.
- Możesz mi obciągnąć?
- Jasne.
"Jasne!" - pomyślałem. To nasza piosenka! Wszystko zniosę, ale to? Mogła chociaż dotańczyć ją
ze mną do końca. Słowa protestu uwięzły mi w gardle, a jej uwiązł w gardle jego penis. Zanim
dotarło do mnie to wszystko Ania już była na kolanach i ruszała głową. A więc z tym bedzie mi
się kojarzył od tej pory nasz utwór. Marek glaskał jej polik i włosy. Ania bardzo się starała.
Co chwila zadzierała wzrok, żeby spojrzeć mu w twarz i sprawdzić czy mu dobrze, po czym
wracała do obciągania. Przez chwilę byłem autentycznie urażony, uważając, że zbrukała naszą
świętość. Potem przypomniałem sobie, jak jej tłumaczyłem w parku, żeby wyluzowała i postanowiłem
sam to zrobić. Wyjąłem chuja i trzepałem się obok nich. Podczas ostatniej zwrotki Marek odchylił
Ani głowę i przytrzymał za włosy odgiętą. Wziął chuja w dłoń i masując go szybko trysnął kilkakrotnie
obficie na twarz Ani. Uśmiechała się i otwierała usta. Spermy było dużo. Obficie zalał jej czoło,
nos i usta. Gdy chuj przestał wyrzucać nasienie wstała i przytuliła się do mnie. Teraz w końcu
zostałem obdarowany pocałunkiem godnym męża. Przy ostatnich taktach naszej piosenki lizaliśmy
się z Anią jak zakochani na pierwszej randce, a Marka sperma przyklejała mi się do twarzy.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nasz miodowy tydzień dobiegł końca nawet nie wiem kiedy. Świetnie się bawiliśmy w trójkę.
Marek posuwał i zalewał szparkę mojej Ani a ja niczym wierny pies czekałem pod drzwiami
sypialni i po ruchańsku wkraczałem, żeby zrobić porządek po nim. W ciemno rozpoznałbym
smak jego spermy. Nie potrafię zliczyć ile razy dziennie masturbowałem się patrząc na
ich mizianie. Ania przymierzała różne role. Czasem była damą i Marek musiał się sporo
napracować zanim dotarł do szparki. Czasem jednak grała dziwkę. Ściągała majtki chcętnie
i bez oporów. Nieraz wychodziłem z Markiem na piwo. Tylko my droje. Rozmawialiśmy wtedy
o mojej Ani. Szczególnie podobało mi się gdy on opowiadał o niej pikantnie. Ostatniego
dnia też wybraliśmy się na piwko. Ania postanowiła się przespać po trzykrotnym z rzędu
ruchaniu.
- Ale jestem wykończony - zaczął - Całkiem mnie wykończyła.
- Ty ją też. Lubi się z tobą pieprzyć.
- A ty nie chciałeś się przyłączyć? Co masz z tego wszystkiego?
- Lubię być na bocznym torze i czekać na swoją kolej. Będzie moja gdy się wyprowadzisz.
- Fajnie że masz do niej takie zaufanie. I wogóle fajni ludzie z was.
- Dzięki. Szybko zleciał tydzień nie. Chcesz to kiedyś powtórzyć?
- Kurcze, pewnie.

Marek wyprowadził się od nas. Życie pozornie wróciło do normy a ja wróciłem do sypialni.
Kochaliśmy się często i było świetnie. Zawsze gdy byłem w Ani myślałem o niej i o Marku.
Bardzo mnie to podniecało. Ona tez o tym fantazjowała. Często podniecała mnie pikantnymi
opowieściami z pracy.
- Wiesz, disiaj prawie nie mieliśmy klientów. Piotrek z Moniką zostali na salonie a ja
poszłam z Markiem do łazienki. Wymacał mnie całą. Tyłek, cipkę i cycki.
- To dlatego jesteś taka pobudzona księżniczko.
- Poprosiłam, żeby mnie wypalcował. Miałam orgazm. Patrz jak przygryzłam sobie rękę, żeby
nie krzyczeć.
Wyobraźnia zaczęła mi działać. Prawie widziałem, jak wypina pupę oparta o zlew a on jedzie
ją paluchem. Spuściłem się i opadłem na nią wyczerpany. Pieściliśmy i muskaliśmy się czule.
Byłem przeszczęśliwy, że ją mam. Nie zamieniłbym Ani na żadną inną żonę, a tym bardziej na
bezgranicznie wierną.
- Powtórzymy to jutro? - wyszeptałem.
- Pewnie. Teraz jestem twoją Anią.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i potarliśmy nosami. Chwilę potem zasnąłem.
Następnego dnia w pracy rozpierała mnie energia i entuzjazm. Czułem się jak świeżo zakochany
młodzieniec, który może przenosić góry. Zaraz po pracy poszedłem do kwiaciarni i kupiłem
bukiet pięknych róż. Kupiłem tez świece i nasze ulubione wino. Postanowiłem też sam przygotować
dla Ani kolację, a jestem całkiem niezłym kucharzem. Zadzwoniła, gdy kończyłem smarzenie.
- Hej misiu. Marek zaprosił mnie na randkę. Będę później.
Na chwilę mnie zamurowało. Miałem ochotę ją udusić. Tyle starań, wszystko dla niej i co? Ale
wściekłość już po chwili ustąpiła miejsca podnieceniu. A więc spędzi wieczór z nim. Poczułem
sztywnienie w spodniach. Też niezła alternatywa. Ona na randce a ja będę się zabawiał ręką
z głową pełną fantazji.
- Gdzie idziecie?
- Do knajpy i do kina. Ale nie wiem na co.
- No to dobrej zabawy. Kocham cię.
- Pa. Ja ciebie też.
Odłożyła słuchawkę. Dom wydał mi się wyjątkowo cichy. Za oknem było ciemno. Włączyłem telewizor
i zacząłem coś oglądać, ale myślami błądziłem wokół nich. Wyobraziłem sobie miłą restaurację
z ciepłym światłem i dyskretną muzyką. Siedzą naprzeciw a na stole świeczka i róża. Kładzie
dłoń na jej dłoni. Splatają palce. Wyjąłem małego ze spodni. Sukienka w której Ania wyszła
miała spory dekolt. Teraz rozmawiają i jedzą a on patrzy sie na jej piersi i nabiera na nią
coraz większego apetytu. Zastanawiałem się czy ten apetyt bedzie zaspokojony. Może pójdą do
toalety i dziko ją zerżnie. Albo może wynajął pokój w hotelu. Będą się czule pieścić i kochać
do białego świtu. A może Ania będzie dziś damą. Każe się odwieść do domu a Marek dostanie
buziaczka na pożegnanie. Chwilę potem telefon od Ani rozwiał moje wątpliwości. Było w pół do
dwunastejw  nocy.
- Cześć kochanie. Jeszcze nie śpisz?
- Pomyślałem, że na ciebie zaczekam.
- Będę rano. Chcę się pieprzyć z Markiem i zaproponowałam, że do niego pojadę.
- OK. To cześć - odpowiedziałem obojętnie.
Przynajmniej tak myślałem, że mój głos brzmiał obojętnie. Ona jednak bez problemu poznała w nim
urazę. Znała mnie lepiej niż ja sam.
- Hej? Co jest misiu? Kocham cię.
- Wiem. Ale myślałem, że będziesz to robić przy mnie.
- Jak chcesz to wrócę do domu.
- Nie. Jest w porządku. Jedź z Markiem.
- To pa.
Odłożyła słuchawkę jakby bojąc się czy się nie rozmyślę. Pojechała się jebać a ja będę sam do rana
w pustym łóżku. Dobrze że będę miał o czym myśleć. Zasnąłem chyba około trzeciej zwaliwszy wcześniej
kilkakrotnie konia. Obudziłem się przed południem. Ania spała obok mnie. Nie usłyszałem gdy wróciła.
Spała jak kamień i czuć było od niej alkoholem. Na rajstopach i bieliźnie były zaschnięte białe plamy.
Zszedłem na dół przygotować śniadanie. Wszystko miałem podszykowane dzięki niedoszłej kolacji.
Zapachy z kuchni obudziły Anię. Zeszła na dół trzymając się za głowę.
- Chyba trochę przesadziłam.
- Hej. Skarbie. Mam coś co cię postawi na nogi.
Podałem jej śniadanie i piwo. Upiła pół na raz.
- Jak się bawiłaś?
- Nieźle. Idę zaraz jeszcze pospać. Pieprzyłam się z Markiem do rana.
- Szkoda że nie widziałem. A na czym byliście w kinie.
- W końcu nie byliśmy. Poszliśmy do dyskoteki.
- Wow. To się wyszalałaś.
- Wytańczyłam się z Marka kolegami. Wesołe chłopaki.
- Widzę że wszyscy poza mną się wczoraj bawili.
Podeszła i oparła czoło o moje.
- Mój mały rogacz jest zazdrosny?
- A nie powinienem?
- Może i powinieneś. Pytali mnie o coś.
- Chyba wiem o co. Marek im powiedział? A ty co?
- Że z tobą porozmawiam.
- Miło z twojej strony. A ty chcesz?
Anka się wkurzyła.
- Wiesz co. Chciałam, ale już nie chcę. Nie lubię tego twojego cynizmu.
No i się narobiło. Niepotrzebnie pokazałem zazdrość. W sumie to chciałem, żeby się pieprzyła z kolejnymi
męzczyznami. Też ją dobrze znałem i wiedziałem jak mam ją uspokoić. Zmieniłem temat.
- Smakuje kochanie?
- Nie zmieniaj tematu. Wkurzyłeś mnie.
- A więc ci nie smakuje? - spojżałem na nią z komiczną miną.
- Ochyda. - podjęła grę. Usmiechnęła się.
Wiedziałem, że jej smakuje, i to bardzo, ale będzie się ze mną droczyć.
- Starałem się dla ciebie - zrobiłem smutną minkę jak zbity psiak.
- To za mało. Jesteś słaby w kuchni i słaby w łóżku.
Nie odrywając się od jedzenia spojżała na mnie ukradkiem, żeby sprawdzić czy mi dopiekły jej słowa.
- Przepraszam, że byłem zazdrosny. Wybaczysz swojemu oddanemu rogaczowi?
Wyciągnęła do mnie rękę.
- Pocałuj.
Zrobiłem o co poprosiła.
- Nie tak. Z szacunkiem. Klęknij.
Podobała mi się nasza zabawa. Poniżała mnie a ja byłem podniecony.
- Chcesz, żebym się puszczała?
- Tak - odparłem całując jej dłoń na klęczka.
- A nie będziesz robił scen?
- Przyrzekam.
Ania uśmiechała się przebiegle. Coś jej musiało chodzić po głowie.
- Całuj mi stopy i ładnie poproś.
Pobiegłem po kwiaty kupione poprzedniego wieczora. Padłem u jej stóp.
- Jesteś moim największym szczęściem i moją miłością. Przyżekam być ci zawsze oddany i wierny.
Będę znosił dzielnie twoje wyskoki z innym mężczyznami i czekał pokornie na swoją szansę.
Jesteś zbyt piękna i seksowna, żeby sypiać tylko ze mną. Proszę cię, żebyś dała pupy kolegom
Marka.
Ania spojżała na mnie wyniośle lodowatym wzrokiem jak królowa.
- Zgoda. Będę się z nimi pieprzyć.

Na inicjację umówiliśmy się na drugi dzień, bo w tą sobotę Ania chciała odespać noc z Markiem.
Przyszli w niedzielę w porze obiadowej. Było ich czterech plus Marek. Zjedliśmy biad, który
przygotowała dla nich Ania. Po obiedzie zerżnęli ją po kolei w salonie na kanapie. Spuszczali się
na jej brzuszek i cycuszki. Nie siedzieli już u nas. Poszli zaraz po seksie. Ania pożegnała
każdego buziakiem w polik. Trochę ją poobcierali więc nie zgodziła się już kochać ze mną.
Do wieczora chodziła po domu nago. Nie myła się po seksie i plamy na jej ciele powoli wysychały.
Wieczorem też się nie umyła. Przyszła do łóżka i wtuliła się we mnie. Pachniała spermą.
Pieściła ustami płatek mojego ucha.
- Wiesz o czym marzę kochanie?
- O czym? - spytałem.
- Chciałabym zaliczyć faceta z wielkim kutasem. Wiesz. Takim jak na filmach.
- Myślisz że im więcej tym lepiej?
- Warto sprawdzić czy tak jest. Poza tym chcę zobaczyć twoją minę gdy mnie bedzie posuwał taki
prawdziwy macho.
- Po co marzyć. Poszukamy takiego, tak?
Cmoknąłem ją czule w czoło.
- Jesteś kochany. Jesteś najlepszym mężem na świecie.

W tygodniu Ania miała okres więc grzecznie wracała do domu, chociaż w pracy obciągała Markowi
w toalecie. Opowiadała mi ze szczegółami a ja lubiłem słuchać. W sobotę znów była w pełni sprawna
więc na wieczór umówiliśmy się z Markiem. Miał przyjść z jednym z tych kolegów od ruchania grupowego.
Przed południem wyszliśmy na spacer bo była piękna pogoda. Mroźno, ale świeciło słońce i leżał
bielutki śnieg. Zajrzeliśmy do knajpki uniwersyteckiej, gdzie bywaliśmy często. Bardziej lubiliśmy
wchodzić tam latem, bo mieli fajny ogródek, ale w środku też było przyjemnie, a pośród studentów
czuliśmy się młodsi. Zamówiliśmy piwo.
- Podobało ci się z wieloma wtedy?
- Wiesz. Było super. Sama się dziwię, bo ani nie było romantycznie ani na ostro. Po prostu zwykłe
ruchanie. Patrz jakie to dziwne. Podniecało mnie, że mnie tak brali jeden po drugim a ty trzymałeś
mnie za rękę.
- Fajnie było na ciebie popatrzeć.
Rozmawialiśmy dość cicho w przeciwieństwie do naszych sąsiadów. Przyszło trzech młodych chłopaków
i nie krępowali się, że są słyszani. Temat rozmowy mieli podobny.
- I co? Poruchałeś wczoraj Łysy?
- I to jak. A ty Mike? Widziałem, że wychodzisz z tą blondyneczką z pierwszego roku.
Mike był wyskokim brunetem o ostrych rysach. Zastanawialiśmy się dlaczego Mike, skoro wyglądał na
rodowitego polaka i mówił czysto. Ćwiczył na siłowni. Według Ani miał miły usmiech,
co mi wyszeptała do ucha.
- Sama mi wlazła do wyra. Dzisiaj też chce przyjść na ruchańsko.
- Musiała słyszeć o tobie od starszych dupeczek.
Ania przysunęła się do mnie z krzesłem i zbliżyła głowę, żeby nie słyszeli.
- Myślisz, że zainteresowałby się mną? Jest dużo młodszy.
- Widziałem jak cię obświeca wzrokiem. Nawet tego nie krył przede mną.
Ani zrobiło się bardzo miło.
- Chciałabym się z nim pieprzyć. Zaprośmy go do stolika.
- Niby jak? Mam go poprosić, żeby cię zerżnął tutaj.
Ania przewróciła oczami jakby chciała pokazać, że rozmawia z osłem.
- Idziemy coś zamówić Mike. Co chcesz? - spytał jeden z kumpli.
- Browar.
Mike został sam. Patrzył na nogi ani. Poprawiła spódniczkę i uśmiechnęła się do niego z udawanym
zawstydzeniem.
- Chyba tu już nie studiujecie? - spytał.
- Nie. Kiedyś studiowałam. Przysiądziesz się?
Przysunął się z krzesłem do naszego stolika. Naprawdę miał na imię Michał, ale kazał na siebie
mówić Mike. Pogadaliśmy chwilę o głupotach po czym Ania zmieniła temat.
- Nie chciałam podsłuchiwać, ale słyszałam przypadkiem o tej dziewczynie z pierwszego roku.
Chodzicie ze sobą?
- Nie zupełnie. Poznałem ją wczoraj i skończyliśmy w pokoju.
- Ładna?
- Nie tak ładna jak ty.
Ania zarumieniła się. Mike nie przejmował się wogóle moją obecnością i otwarcie flirtował. Kiedyś
taki tupet by mnie zezłościł, a teraz zacierałem ręce, że sprawy idą w dobrą stronę.
- Masz tu swój pokój w akademiku? Zastanawiam się czy dużo się zmieniło.
Mike zmarszczeł brwi. Zaczynało do niego docierać, ze Anka chce mu się wpakować do łóżka, ale jeszcze
nie wszystko rozumiał. A na pewno nie rozumiał co ja tu w takim razie robię.
- Zaraz. Czy wy .... - zatrzymał w pół zdania.
- Dobrze się domyślasz. - wtrąciłem. - Ania chcętnie zobaczyłaby twój pokój.
- Chyba nie robicie sobie jaj?
Spojżałem na niego z poważną miną.
- Nie Mike. Masz ochotę na moją żonę? To weź ją do siebie. Zrobi wszystko o co poprosisz.
Wstał i podał Ani rękę. Ruszyli do holu, gdzie były windy akademika. Ja wstałem za nimi, ale
szybko przekonałem się, że zaproszenie dotyczyło tylko Ani. Mike obrócił się z palcem skierowanym
we mnie.
- O nie. Ty zostajesz tutaj.
Ton jego głosu nie zostawiał pola do dyskusji. Zatrzymałem się w miejscu. Ania na pocieszenie pocałowała
mnie w polik.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Rusztła z nim kręcąc zalotnie tyłeczkiem. Patrzyłem jeszcze jak zamykają się za nimi drzwi windy i
wróciłem do stolika. Było mi trochę przykro. Po pierwsze chciałem być przy tym, a po drugie myslałem
że Ania trochę się za mną wstawi. Nie zrobiła tego. Kumple Mike'a już wrócili z browarem. Ja ustadłem
przy moim kuflu upitym do połowy.
- Nie wiesz kolego gdzie jest ten gościu, który był z nami.
- Wiem - odparłem. - Poszedł z moją żoną do pokoju.
Wiedziałem jak zareagują, ale powiedziałem to i nie miało znaczenia że się poniżę. Faktycznie osłupieli.
- No to nie zazdroszczę. - powiedział jeden z politowaniem.
Miałem ochotę z nimi pogadać.
- Mogę się do was dosiąść?
- Pewnie. Współczuję chłopie.
- Nie rozumiecie chłopaki. Żona mnie kocha. Pozwalam jej sypiać z facetami.
- Oby do ciebie wróciła. O Mike'u chodzą tu legendy. O tym co ma w spodniach. Gdy zerżnie laskę, to już
nie jest tą samą osobą.
- Wierzę ci, ale ufam Ani.
- Jak chcesz, ale laski ustawiają się w kolejkach do jego pokoju. Na twoim miejscu bym ją zaraz zabrał
i trzymał na smyczy.
Spiliśmy piwo, potem drugie i trzecie. Wrócił sam Mike i dostadł się do nas. Był zmęczony i wyluzowany.
- I jak Mike?
- Zaraz opowiem. Widzę że nie ma browara. Stawiam. Dla ciebie też?
Miło że mnie zapytał. Nawet nie traktował mnie z góry.
- Jasne. A gdzie Ania?
- Prosiła, żebyś wrócił sam do domu. Chce zostać u mnie do niedzieli.
Byłem zdziwiony i było mi trochę przykro, że nie chciała zejść do mnie i się przytulić po seksie z innym.
- No to opowiadaj Mike. - dopraszali się chłopaki.
- Najpierw wypiję zdrowie Ani. Za twoją żonę Paweł.
Stuknęliśmy się kuflami i wypiliśmy po dużył łyku oblizując piankę z ust.
- Mam nadzieję że ci się podobało? - spytałem.
- Muszę ci pogratulować żony. Naprawdę. Super laska. Cycki, tyłek. Wszystko idealne.
- Dzięki.
- Zaczniesz w końcu opowiacać? - niecierpliwili się towarzysze. - Jak było?
- Zaraz za drzwiami uklękła i ssała mi chuja. Możesz być dumny Paweł. Nikt mi jeszcze tak nie obciągał.
Spojżała na mnie i poprosiła, żebym ją zruchał. Pierwszy raz zerżnąłem ją w dupę od tyłu. Po wszytkim
wylizała mi chuja.
Chłopaki robili ochy i achy z wrażenia popijając piwko a Mike snuł dalej opowieść.
- Twoja żona nie ma oporów stary. Gdy znów mi stwardniał poprosiła, że znów chce, ale teraz w piździsko.
No więc ją zerżnąłem. Nie miej mi za złe stary ale sama prosiła, że chce bez gumy. Pytała potem czy może
zostać na weekend w moim łózku. Zgodziłem się.
- Mam do ciebie prośbę Mike. Mogę się zobaczyć z żoną zanim wyjadę?
Sięgnął do kieszeni i podał mi klucz.
- Trzecie piętro. Trzysta osiem. Ale nie szedłbym tam.
Ruszyłem do windy. Serce biło mi coraz mocniej. Stanąłem przed drzwiami z białymi literami 308. Pzrekręciłem
klucz i wszedłem. Leżała naga na brzuchu w lekkim rozkroku. Pod nią duża plama spermy. Usiadłem obok.
- Dlaczego nie przyszłaś na dół?
- Bo nie chciałam. - jej głos był oziębły.
- Nie przytulisz mnie jak zawsze?
Teraz podniosła głowę i spojżała.
- Jestem suką Mike'a. Tylko jego przytulam.
- Co zamierzasz?
- Zostaję, żeby mógł mnie pieprzyć. Przywieź mi trochę ciuchów.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Pierwsza część super, ale końcowka jak dla mnie za duży hardcor. co to za rogacz bez swojej Pani. :(

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bardzo dziękuję że czytacie a szczególnie za dwie ostatnie odpowiedzi. To dla mnie cenne wskazówki.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jestem naprawde miło zaskoczony, że mamy tylu wspaniałych, obdarzonych wyobraznią i umiejętnosciami pisarskimi forumowiczów. Pisz dalej i nie pozwól nam długo czekać na kolejne odcinki

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...