Skocz do zawartości
pawel1969

Autobiografia

Rekomendowane odpowiedzi

 

I ja i żona wolimy seks delikatny, bardziej tradycyjny i pełen czułości a udziwnienia się u nas nie sprawdziły.

Podnieca nas ewentualnie
pikantne rozmawianie o różnych odmiennościach podczas czułego seksu.

Domyślam się wiec przez analogię, że gdybym zdołał jakoś namówić żonę na seks z innym, to chciałbym się z nią kochać tuż po tym i odczuć, że dalej jest moja i bardzo mnie kocha.

 

 

Zanim przeczytam całość, bo jest to obszerne i wymaga dobrej chwili, odniosę się do dwóch rzeczy:

1.  operujesz zgrabnym językiem, co mi się bardzi podoba, więc resztę przeczytam z wielkim zainteresowaniem.

2.  Z cytatu - ależ odczucie, że  żona "jest dalej moja i mnie kocha" - tuż po jej seksie z kochankiem, należy do najbardziej pikantnych stanów w całej tej zabawie.

I w ogóle - o to chodzi: ona sie pieprzy z kochankiem, a pieprząc, dalej Cię kocha. W dodatku za każdym razem o 33% bardziej.  Jak sam zgadujesz, łatwo tu przekroczyć 100% kochania, co w tej dziedzinie jest nie tyko możliwe, ale i bardzo pożądane.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Przez ten jeden wieczór Anka potrafiła się wyluzować i dobrze bawić. Wręcz przejęła inicjatywę,
co nie ukrywam bardzo mnie cieszyło. Kac moralny pojawił się nazajutrz rano. Przytuliła się
mocno do mnie po przebudzeniu.
- Ale mi głupio kochanie. Co ja wogóle zrobiłam.
Nie nie odpowiedziałem, a właściwie moją odpowiedzą był uśmiech i namiętny pocałunek, który
szybko przerodził się w poranny numerek. Tym razem poszło mi lepiej i nie spaliłem na pierwszej
prostej.
- Spytam cię o coś, ale odpowiedz szczerze albo wogóle. - zagadałem, gdy się kochaliśmy.
- Chyba wiem o co. - wydyszała.
- To jak brzmi odpowiedź?
- Jeśli powiem, że mi się nie podobało to uwierzysz?
- Uwierzyłbym. A nie podobało ci się?
- Oj, troszkę tak - odpowiedziała zmieszana. - Ale wiesz, że to nic nie znaczy. Marek jest spoko
i bardzo go lubię. Ale ty chyba też?
- Fajny koleś. Moglibyśmy spędzać z nim więcej czasu, gdybyś chciała.
- Czemu nie.
Ucieszyła mnie odpowiedź Ani. Nie kokietowała mnie. Nie próbowała zaprzeczać, że nie chce. To było
szczere z jej strony. Zobaczyłem to w jej oczach, że ma ochotę na spotkania z Markiem. Zaraz po
porannym numerku namówiłem ją, żeby do niego zadzwoniła. Wymyślilśmy wypad do pubu wieczorem i
poprosliliśmy go, żeby nam towarzyszył. Chętnie się zgodził, ale zapowiedział, że będzie miał
problem ze zroganizowaniem dla siebie partnerki. Ponieważ włączyłem się już w rozmowę na tym
etapie, zapewniłem go, że nie potrzebuje patrnerki bo Ania może bawić się z nami oboma.

Wypad zaczęliśmy od kręgielni. Szybko powstała między nami nić pozorumienia i dobrze się bawilismy.
Było wesoło i - użyłbym sptwerdzenia - magicznie. Coś było w powietrzu, oprócz magicznych perfum
Ani, którymi oczarowała nas obu. Sączyliśmy drinki i rozgrywaliśmy kolejne mecze, które wygrywał
cały czas Marek. Naprawdę był dobry. Mi szło nawet nawet, ale Ania wyraźnie wymagała pomocy dobrego
instruktora. Marek chcętnie przyszedł jej z pomocą. Pokazywał jej jak ułożyć ciało przy rzucie
kulą. Taka niewinna gra a jakie daje możliwości. Dotykał jej pupę i uda, ale na wszystko miał
usprawiedliwienie. Do tego te ich spojżenia. Siedziałem na kanapie z drinkiem i obserwowałem
wielokrotnie ten instruktaż. Dużo się śmiali, ale gdy ich wzrok się spotkał, zastygali na chwilę
a mi latały w brzuchu motyle z zazdrości, od patrzenia jak rodzi się między nimi chemia. Ania
doopytywała Marka o szczegóły techniki i wiedziałem, że robi to tylko po to, żeby znów ją dotknął,
znów ustawił jej biodra, albo przestawił nogi. Czułem, że jest cała rozpalona i napalona na niego.
Gdyby mogła to pewnie już rzuciłaby się na niego i połączyła w delikatnych pieszczotach.
Nie wiem ile drinków wypiliśmy, ale skutecznie choć powoli pozbawiały Anię hamulców. Przyszła moja
kolej na rzut. Skupiłem się na doborze odpowiedniej kuli. W końcu znalazłem. Chwilę przeznaczyłem
na koncentrację i ruszyłem. Rzut wyszedł idealnie. Patrzyłem jak kula podąża powoli do celu i
rozbija kręgle. Padły wszystkie. Zdarzyło mi się to dopiero trzeci raz więc wyskoczyłem w górę
triumfalnie z okrzykiem i obruciłem się w stronę kanapy. Wtedy zauważyłem, że będę musiał sam
świętować mój udany rzut. Ania siedziała na kolanach Marka i czule się całowali. Nie dostrzegali
świata dookoła. Trochę się wahałem. Przeszkodzić im czy nie. W końcu usiadłem z drinkiem na
drugiej kanapie. Zauważyła mnie Ania.
- Już rzuciłeś kochanie?
- Już dawno. Gramy jeszcze?
- Ja bym poszła potańczyć.

Zgodziliśmy się w trójkę, że czas zmienić lokal. Po dotarciu do pobliskiego pubu zamówiliśmy po
piwie. Z trudem znaleźliśmy jeden wolny stolik. Sala była cała zapchana. Próbowaliśmy trochę
pogadać, ale było za głosno, więc poszliśmy w trójkę potańczyć i powygłupiać się. Chwilę tylko
tańczyliśmy w kółeczku, bo po chwili Marek chwycił Anię, więc zostałem na parkiecie solo.
Dałem mu chwilę i odbiłem mu żonę. Potem on mi się odwdzięczył. Nasz taniec wyglądał jak teatr,
w którym dwóch samców rywalizuje o wzgledy kobiety. Po kilku zmianach, gdy znów była moja kolej
na odbijanie, Ania wyraziła swoją wolę. Położyła dłoń na moim czole i odepchnęła mnie wracając
do ciasnego tańca z Markiem. Ten złapał ją za pośladki i przyciągnął jeszcze bardziej do siebie.
Uderzyli w ślinę, a mi uderzyła fala gorąca do głowy. Musiałem usiąść i ochłonąć. Wróciłem do
stolika i chłodnego piwa. Teraz uświadomiłem sobie, że mam silny wzwód. W jedną rękę wziąłem
kufel, a drugą położyłem na spodniach. Czasem błyskali mi między innymi ludźmi. Cały czas całowali
się namiętnie. On ją obmacywał. Jego dłonie czasem obie ściakały jej pupę, a czasem któraś wędrowała
wyżej i widziałem ją na jej piersi. Raz akurat byli bokiem i błysnęło mi, jak ona pieści też
dłonią jego ptaka przez spodnie.
Po kilku tańcach wrócili do stolika. Marek przepuścił Anię przodem po dżentelmeńsku. Usiadła między
nami.
- Jak się bawisz kochanie? - spytała.
- Sama zobacz.
Wziąłem jej dłoń i poprowadziłem pod stolik, gdzie mój wacuś dumnie sterczał z rozporka.
- Ej! - cofnęła szybko rękę, ale była rozbawiona. - Mam wezwać ochronę?
Uśmiechnąłem się do niej rozbawiony i kiwnąłem palcem na Marka, żeby się przybliżył, żebyśmy
mogli się lepiej słyszeć w tym hałasie. Nasze głowy były teraz w trójkę tuż przy sobie, więc
mogliśmy rozmawiać względnie normalnie.
- A ty jak się bawisz Marek? - spytałem.
- Stary. Taniec z twoją żoną pobudziłby nawet impotenta. Już nie wyrabiam.
Zaśmialiśmy się głośno. Ania położyła rękę na dżinsach Marka. To co było pod nimi bardzo wyraźnie
się na nich odciskało.
- Widać - dodała Ania.
Znów zapanował śmiech. Ten wieczór nie mógł się skończyć inaczej niż ostrym rżnięciem mojej Aniuli,
na co zresztą bardzo liczyłem, mimo że nic wcześniej nie uzgadnialiśmy. Postanowiłem sam zaporoponować.
- Wpadniesz jeszcze do nas na drinka Marek? Odstąpię ci łóżko.
Anka obróciła się do mnie i trochę speszyła mnie spojżeniem.
- O jaki chojny. Pozwolisz, że może będę sama dysponowała moim tyłkiem.
Teraz odwróciła się do Marka.
- Masz ochotę na mnie?
- Chyba nie pytasz na serio. No to jedźmy. Dzwonisz po taryfę Paweł?
Wziąłem telefon do ręki ale Ania mnie powstrzymała.
- Poczekaj. Nie dzwoń jeszcze.
Zdziwiło mnie to bardzo. Byliśmy tacy nakręceni, włącznie ze mną. Chiałem, żeby to się stało jak
najszybciej. Nie czekać, tylko jechać do nas do domu. Wpaść w ubraniu do sypialni i zobaczyć jak
Marek rzuca Anię na łóżko. I patrzeć jak się namiętnie pieszczą i całują, a potem on w nią wchodzi.
Ale Anka miała inne plany. Zachciało jej się znów tańczyć czy co? Mam nadzieję, że nie. Wstała i
wzięła nas za ręce. Poprowadziła do wyjścia.
- Zaufajcie mi. Będzie fajnie. Zrobimy niezły numer.
Szliśmy zdziwieni jak stado baranów patrząc na siebie z Markiem pytająco. Ania wyprowadziła nas z pubu
na podwórko. Było całe wybetonowane i obskurne. Zamiast ku bramie prowadzącej na główną ulicę skręciliśmy
w lewo w głąb. Było coraz ciemniej. Parterowy rząc okien kamienic po obu stronach był na poziomie naszych
głów. Minęliśmy długi rząd samochodów i doszliśmy do ścainy z drewnianymi drzwiami, kończącej podwórko.
Ania szarpnęła za klamkę ale nic. Zamknięte.
- Kurcze no. Szkoda. - nie kryła rozczarowania.
Zaczęło mi już świtać, że chce dać Markowi w takim miejscu, na klatce schodowej. To byłoby niezłe.
Zakątek był dość ciemny, bo latarnia była tylko na przedzie długiego podwórka. Parenaście metrów
od nas kręcili się ludzie wchodzący i wychodzący z pubu. Dudnienie muzyki było tu przytłumione.
- Chodźcie tutaj - Ania ruszyła w prawy róg.
Był to obskurny i zaśmiecony kąt, przesłonięty przez blaszany i już dawno przepełniony śmietnik.
Podeszła do brudnej ściany ciągnąc Marka za rękę. Moją dłoń puściła wcześniej. Domyśliłem się że nie
jestem dalej zaproszony. Stała tyłem do niego a przodem do muru. Gdy pociągnęła stanik w górę, piersi
wyszły na wierzch między nim a bluzką. Chciała, żeby Markowi wygodnie było je macać. Sięgneła pod
spódnicę i ściągnęła majtki. Marek już zajmował się cycuchami.
- Zerżnij mnie - poprosiła.
Nie zabrzmiało to wulgarnie. Był to głos kobiety płonącej z pożądania. Mówiąc te słowa zsuwała mu sponie.
Chuj wyskoczył z nich jak stalowa sprężyna, a chwilę potem ubrany w gumę w ekspresowym tempie był już w niej.
To było fascynujące. Moja elegancka żona rżnięta przy śmietniku. Kipiałem od emocji. Chiałem zwalić konia,
ale wolałem też ją zaliczyć w takiej scenerii.
- Nie zapomnij o mnie kochanie. Jestem drugi w kolejce.
Ania nie odpowiedziała. Oparta oburącz o ścianę wypinała mocno pupę dla Marka i słodko popiskiwała,
gdy twardy kutas wdzierał się w nią po same jaja. Widząc, że Marek zbliża się do końca zacząłem przygotowania.
Rozpiąłem rozporek i pocierałem wacka, by był natychmiast gotowy. I wtedy ich zauważyłem. Czterech kolesi
zaiteresowanych co tu się dzieje podeszli i obserwowali nas z paru metrów.
- To chyba nasz szczęśliwy dzień ziom. - powiedział jeden do drugiego. - Będzie ruchańsko.
Najbardziej wystraszyła się Anka. Natychmiast wyprostowała się i obruciła. Pospiesznie naciągnęła majtki
i schowała piersi. Bez słowa w trójkę ruszyliśmy pospiesznie do bramy wyjściowej.
- Ej. A my? - rzucił podpity koleś.
- Zwal se konia! - rzuciła Anka za siebie.
- Wolę cię zerżnąć dziwko!
Ruszyli za nami więc puściliśmy się pędem, nie mając ochoty na awanturę. Zdyszani zatrzymaliśmy się dwie
przecznice dalej. Nikt nas nie gonił.
- Wzywam taksówkę i jedziemy do nas. - powiedziałem.
- Dajcie spokój - odparł Marek. - Chyba wystarczy emocji na dzisiaj. Wrócę do siebie.
Ania spojżała na jego spodnie, na których wyraźnie odciskał się nabrzmiały penis. Dotknęła go przez materiał.
- Nie ma mowy. Nie zostawię cię w tym stanie. Skończysz co zacząłeś.
Pomyślałem, że mam bardzo opiekuńczą żonę. Właśnie taka była w moich marzeniach. Kobieta, która wie, że facet
jej pragnie i zaspokaja swoją próżność i jego żądze. W taksówce ja usiadłem obok kierowcy. Pieścili się całą
drogę. Wyglądali jak kochankowie po długiej rozłące. Nie mogłem się na nich napatrzyć. Ania rozsunęła nogi,
sugerując czego pragnie. Całował ją czule i pieścił cipkę pełną dłonią. Była w siódmym niebie, o czym
dobrze wiedziałem. Nikt nie znał jej reakcji i odgłosów lepiej ode mnie. Płnęła prawdziwym ogniem w jego
objęciach. Postanowiłem, że odstąpię Markowi sypialnię a sam przeniosę się do salonu na kanapę, choć wiedziałem
że nie zasnę. Miałem nadzieję, że spędzą czułą i pełną namiętności noc. Że Marek stanie wielokrotnie na
wysokości zadania a w przerwach będą odpoczywać przytuleni i rozmawiać. A ja będę podsłuchiwał pod drzwiami.
Miałem nadzieję, że gdy rano przyniosę im śniadanie do łóżka, z czerwoną różą na tacy dla mojego szczęścia,
ona będzie leżała naga, piękna i wyczerpana z energii, a ja będę szukał wzrokiem zaschniętych plam spermy
na jej ślicznym ciele.


*** C.D.N. ***
 

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W końcu dotarliśmy do domu. Po drodze kazałem taksówkarzowi zatrzymać się  przy monopolowym
i dokupiłem trochę wina. Wszystko inne było na miejscu. Przed wyjściem do kręgielni
zaplanowałem, że wszystko skończy się u nas, więc pozwoliłem żeby Ania z Markiem poszli
pierwsi a ja do nich dołączyłem. Miałem czas, żeby przygotować dom na nasz powrót.
Chciałem, żeby Ania poczuła się jak ktoś dla mnie bardzo ważny. Jak prawdziwa księżniczka.
Chciałem, żeby w tym dniu czuła się jak w dniu naszego ślubu albo nawet lepiej. Otrzorzyłem
przed nimi drzwi. Nie zapalałem głównego światła, tylko boczne, bardzo intymne.
Anka i Marek byli pochłonięci sobą tak, że nie wiem czy zauwazyli moje starania. Niby
rozmawialiśmy po drodze ale oni więcej się całowali i koncentrowali wzrok na sobie.
Oboje mieli klapki na oczach i liczył się tylko jeden cel - jak najszybciej znaleźć się
w łóżku. Postarałem się o prawdziwie królewski klimat w naszej sypialni.
- Poczekajcie chwilę - powiedziałem.
Nie musiałem, bo chyba mnie nawet nie usłyszeli. Ściaskali się w holu i całowali. W domu
było słychać tylko ich odgłowy i tykanie zegara. Poszedłem do sypialni i zapaliłem świeczki
porozstawiane wszędzie. Gdy schodziłem po schodach byli wciąż w tej samej pozycji.
- Bedziecie tak tu sterczeć? Moja sypialnia i moja żona są twoje. Bierz co chcesz.
Przerwał całowanie i podał mi rękę.
- Dzięki. Oddam ci ją rano.
- Wiem. Bawcie się dobrze.
- Bedziesz chciał popatrzeć? - spytała Ania.
- Bardzo mnie kusi, ale dam wam dzisiaj wolne. - puściłem do niej oko i zacząłem ścielić
kanapę w salonie.
Przytuliła się do mnie z troską i lekkim zawodem w oczach.
- Napewno nie przyjdziesz? Chciałabym, żebyś był obok przy mnie.
- Przyjdzie na to czas. Dzisiaj chcę, żeby to był twój dzień księżniczko. Idź z Markiem
i poznajcie się dobrze. Ja bym tylko przeszkadzał.
Marek widząc wymianę zdań między nami stwiedził, że się oddali na chwilę.
- To ja się idę odlać a wy sobie pogadajcie.
Gdy już odszedł rozmawialiśmy szeptem. Ania była taka czuła.
- Będzie ci tu smutno i przykro samemu. - pogładziła mój polik.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się kocham.
Prytuliła mnie jeszcze mocniej. Na widok jej wzroku przeszły mnie ciarki a pocałunek smakował
lepiej niż na pierwszej randce. Czułem na sobie ciepło jej ciała i delikatną miękkość piersi.
Zapach po prostu mnie oszałamiał. Pachniała i sobą i nim i seksem. Trudno nie czuć zazdrości
w takiej chwili. Poczuła mój wzwód i uśmiechnęła się.
- Ktoś tu chyba chce do norki. Jakaś mała myszka - szeptała mi do ucha. - chyba dzisiaj nic z tego.
To mnie nakręcało jeszcze bardziej.
- Może myszka wróci do norki, gdy gość już pójdzie? - spytałem z nadzieją.
- Może. A może nie. Zobaczymy.
Potarliśmy się noskami. Usmiechnęła się do mnie w taki sposób, że skoczyłbym za nią w ogień
w tym momencie. Wiedziałem że bardziej kochać nie można. Ale wiedziałem jak będę się czuł
wspaniale, gdy zruchana przez Marka przyjdzie do mnie i się przytuli.
- Obiecaj mi że będziesz się dobrze bawić. - poprosiłem. - Zabierz Marka do nieba. Daj mu taką
noc, żeby ją pamiętał do końca życia.
- Obiecuję - wyszeptała cicho, ale trochę smutno.
Nie chciałem żeby było zbyt poważnie. Gdy Maerk wyszedł z łazienki, poprosiłem, żeby chwilę
zaczekali. Wróciłem w garniturze lokaja, w białej koszuli z muchą. Zaczęli się śmiać, gdy tylko
mnie zobaczyli. Ja też nie mogłem się opanować i parsknąłem śmiechem, chociaż siliłem się na
powagę i starałem dobrze grać swoją rolę. Wręczyłem mojej żonie dzwonek.
- To gdybyście mnie potrzebowali. Posłanie czeka.
- Chyba powinieneś się do nas zwracać per Pan i Pani, Pawle.
Ukłoniłem się nisko w pas i porosiłem, żeby poszli za mną. Wprowadziłem ich do sypialni. Dystretny
blask świec oczarował Anię, aż przystanęła z wrażenia. Na łóżku nowa pościel i rozsypane płatki róż.
- Życzę Państwu udanej nocy. Proszę dzwonić, gdy będę potrzebny.
Nie potrafili się nie śmiać. Ale podjęli teatr. Alkohol też robił swoje więc zrobiło się znów wesoło.
- Dziękujemy Pawle. Proszę teraz nie przeszkadzać.
- Tak, proszę Pani. Czekam na dole.
Wyszedłem, ale nie zamknąłem drzwi do końca. Tylko je przymknąłem. Umówiliśmy się, że nie będę patrzy,
ale chciałem słyszeć. Z tego samego powodu nie włączałem telewizora. Siedziałem w cichym salonie i w
odbiorze dźwięków z sypialni przeszkadzał mi tylko zegar ścienny. Gdy nie widać, lepiej chyba działa
wyobraźnia. Byłem nie mniej podniecony, niż gdybym na wszystko patrzył z boku. Każdy dźwięk był taki
sugestywny, że w wyobraźni rozgrywała mi się scenka. Mlaskanie pocałunków. Coraz szybsze oddechy,
cichutkie i pełne pożądania jęki mojej żonki, które tak uwielbiałem. Wacuś mi pulsował. A potem
zgrzytnięcie rozporka i szelest materiału. Wyjmowała mu go ze spodni. Widziałem w wyobraźni jak trzyma
go w dłoni i szuwa napletek. Potem klęka. Wyobraźnia raczej nie płatała mi filgi, go rytmiczne mlaskanie
mogło oznaczać tylko jedno. Usłyszałem dzwoneczek i zerwałem się z kanapy. Po chwili stałem w drzwiach
sypialni. To dzwonił on. Stał z dzwonkiem w ręku. Ona klęczała przed nim i mu obciągała.
- Pan mnie wzywał?
- Tak. Przynieś mi gumkę.
Ania obróciła lekko głowę na ile mogła i nasze spojżenia na chwilę się spotały. Jeszcze jej nie widziałem
w takiej akcji. Jeszcze niedawno nie wierzyłem, że uda mi się ją nakłonić do seksu z innym a teraz klęczała.
Wróciłem z prezerwatywą i podałem Ani. Maczuga Marka była w pełnej gotowości bojowej.
- Jeśli to wszystko, to pójdę sobie. Miłej zabawy.
- Pa misiu. Do zobaczenia rano. - odpowiedziała nasuwając mu gumkę.

Pierwszy numerek trwał ponad godzinę. Słyszałem wszystko. Spodziewałem się, że będzie długo. Sam gdy jestem
podpity nie mogę dojść. Chyba każdy facet tak ma a koniety tylko na tym korzystają. Ania napewno nie
narzekała, o czym świadczyły odgłosy z sypialni. Naliczyłem dwa orgazmy. W końcu zaspokoiła i jego, a wtedy
zapadła długa, głucha cisza, przerwana dopiero przez kroki mojej Ani na schodach. Zobaczyłem najpierw jej
bose stopy, potem sgrabne łydki i jeszcze zgrabniejsze uda a w końcu wygoloną cipkę i nieziemską pupę.
Gdy w końcu zobaczyłem ją całą, była potargana, a całe ciało miała spocone. Uśmiechnęła się do mnie.
- Hej skarbie - wyszeptała.
- Cześć mała.
- Mogę na kolanka i się przytulić?
Wyciągnąłem do niej ręce. Podeszła. Znów poczułem jak bardzo ją kocham. Spojżałem na uda, czy może nie
zobaczę białego strumyczka na jednym z nich, ale nie. Wierzyłem, że kiedyś doczekam się tego ale teraz
Ania nie odważyłaby się wpuścić go bez ubranka. Zarzuciła mi ręce na szyję. Siedziała mi na kolanach.
Twarz miałem wtuloną w jej szyję. Nie rozmawialiśmy. Czułem jaka jest gorąca, rozpalona i jak pięknie
pachnie. Delektowaliśmy się chwilę. Słowa były niepotrzebne. Po chwili dołączył do nas Marek. Zszedł na
dół nagi, podobnie jak Ania. Gdy był na schodach, przyglądaliśmy się oboje z Anią jak jego penis kołysze
się na boki. Nie był w stanie wzwodu, ale wciąż się nie skurczył do stanu wyjściowego.
- Zmęczony? - spytałem.
- Wyczerpany. Zrobię sobie drinka, co?
- Jasne. Obsłuż się sam.
Poszedł do kuchni. Mieliśmy kuchnię otwartą razem z salonem.
- Wam też zrobić? -  spytał.
- Jasne Tygrysie. - dopwowiedziała Ania. - Pomogę ci.
Potruchtała do kuchni. Krzątali się oboje nadzy czasem owadzając o siebie. Zacząłem rozumieć, że to nie
przypadek, że Maka penis dość często ociera się o Ani pośladki i uda, aż w końcu się podnósł.
- Jesteś niesamowity - powiedziała z fascynacą w głosie.
Przylgnęła piersiami do jego owłosionego torsu. Muskali się wargami bardzo czule. Pieściła dłonią jego
jaja, a sterczący do góry penis z zsuniętym napletkiem ocierał się o jej brzuch.
- Zerżniesz mnie jeszcze raz? - wyszeptała tak czułym głosem, że całkowicie kontrastował z ostrością słów.
Nie słyszałem jeszcze Aniulki mówiącej w ten sposób. To było takie brudne i podniecające. Robiliśmy
szybkie postępy. Moja kochana żonka, do niedawna wierna w dwustu procentach, prosiła przy mnie o jebanie.
Nie wytrzymałem i wyjąłem ptaka ze spodni mojego garnituru lokaja.
- Nie będzie was to krępowało? - spytałem, ale nie odpowiedzieli.
Byli zajęci tak sobą, że mnie nie słyszeli. Marek namiętnie ją całował w usta. Złapał ją za pośladki
i posadził na blacie. Jęknęła z rozkoszy i przywarła do niego. Ja podszedłem bliżej i stanąłem metr
od nich. Podałem Markowi gumkę. Gdy ją zakładał - tym razem sam - Ania położyła się na plecach na blacie.
Patrzyłem na wszystko z bliska. Marek zaczęcił mnie, żebym jeszcze podszedł i popatrzył jak wkłada w nią
kutasa. Nie powiem, że mi się nie podobało. Patrzyłem cały czas na penetrację. On był wyprostowany i
trzymał w dłoniach jej piersi. Miałem nadzieję, że po nim może ja się załapię. Ale nie było mi dane.
Alkohol zrobił swoje i Marek tym razem miał ruchać jeszcze dłużej. Bawiąc się wacusiem niestety wystrzeliłem
a oni nawet się dobrze nie rozpędzili. Gdy zmęczyła ich pozycja, Ania oparła się o blat i wypięła pupę.
Od tyłu posuwał ją jeszcze dłużej i nic. Przeszli do salonu na kanapę, gdzie jebał ją na boku. Na moją
prośbę Aniula zadarła górną nogę wyżej. Chciałem mieć dobry widok na penisa rżnącego jej cipkę. Zmieniali
tempo. Raz szybko i głęboko a po chwili powoli i czule. Orgazm nie nadchodził. Ania wiedziała, że bez jej
udziału może to być wogóle trudne.
- Daj. pomogę ci. - wyszeptała, a właściwie wydyszała.
Położyła się na wznak a on wszedł nad nią okrakiem. Zdjęła mu gumkę i oburącz pieściła penisa i jądra.
Pierwsza fala chlusnęła na jej buzię, a pozostałe na piersi. Byłem dumny z umiejętności żony.
- Pójdę się umyć - powiedziała wstając do łazienki.
Chciałem jeszcze nacieszyć oczy więc poprosiłem.
- Może zostaniesz tak, przez chwilę? Jeśli cię to nie krępuje.
Poszła do kuchni dokończyć przygotowywanie drinków. Usiedliśmy w trójkę. Ja na fotelu a oni nadzy obok
siebie na kanapie. Ania ubrudzona jego spermą.
- Za co pijemy? - wzniosła toast.
- Za nowego przyjaciela rodziny - podniosłem kieliszek.

Siedzieliśmy do białego rana, piliśmy drinki, rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Marek poszedł trochę po szóstej.
Dopiero teraz odważyłem się zapytać żonę, czy mógłbym zlizać spermę z jej twarzy i cycuszków. Niechętnie
ale się zgodziła. Istniało ryzyko, że dla Ani ta zabawa to jednorazowy incydent i więcej się nie zgodzi.
Mi było wciąż mało. Postanowiłem kuć żelazo póki gorące.
- Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać - zacząłem.
- Ja też. Ale mów pierwszy.
- Nie. Może ty.
Chwilę zbierała myśli i przełknęła ślinę zanim zaczęła.
- Nie chcę żebyś źle mnie zrozumiał. Widzisz. Początkowo mi się nie podobało, ale teraz chyba zminiłam zdanie.
Zaprosimy Marka jeszcze kiedyś?
Serce mi zabiło mocniej. Z jednej strony bardzo uciszyły mnie jej słowa, ale dało mi do myślenia też to jej  
zainteresowanie Markiem i zacząłem się zastanawiać, czy on jej się nie za bardzo podoba.
- Jasne. Możemy robić częściej takie wspólne wypady. Chciałabyś z nim sama wychodzić na randki?
- Musiałby mnie zaprosić na randkę.
- O to ja się postaram. Zasugeruję mu to i owo. Liczę na twoją inwencję. Nie będę zły jeśli zadzwonisz i
powiesz, że wrócisz z pracy później. A jeśli randka zakończy się szybkim numerkiem, to będę zachwycony. Ale
liczę na dokładną relację.
Usmiechnęła się do mnie.
- Możesz na to liczyć zboczeńcu.
- Nie jestem zboczeńcem. Jestem rogaczem. I zrób dla mnie jeszcze coś?
Zmarszczyła brwi pytająco, więc kontynuowałem.
- Mów mi czasem jak go pragniesz. Opowiadaj jak ci było z nim dobrze. Możesz mnie nawet z nim porównywać.
Wolałbym porównania na jego korzyść.
- Ty naprawdę masz coś z głową. Ale skoro chcesz.
Przytuliliśmy się i zasnęliśmy.

Obudziło nas ostre południowe słońce. Zapach wczorajszego dnia jeszcze nie wywietrzał z sypialni.
- Myślisz, że Marek już wstał? - spytała.
- Nie wiem, a co?
Usmiechneła się w bardzo dziwny sposób. To był taki uśmiech Monalisy. Nie do rozszyfrowania, ale wiedziałem
że coś knuje.
- Podaj mi telefon - poprosiła.
Wybrała numer do niego i dała na głośno. Odebrał po piątym dzwonku. Głos miał skacowany.
- Hej mała.
- Stęskniłam już się. Chciałbyś się dzisiaj spotkać?
Marek zawahał się.
- Wiesz, fajnie był wczoraj, ale nie możemy przegiąć. Masz męża, ja jestem teraz singlem .... Co Paweł
na woczrajszy wieczór?
- Też mu się podobało. Zresztą jest tutaj i słucha nas.
- Cześć Paweł. Jak chcecie możemy wyjść na jakieś piwko.
- Dobra. pewnie - odpowiedziała Anka. - To o drugiej tam gdzie zawsze. Piwko dobrze nam zrobi. Ale chcę
ci jeszce coś powiedzieć. Tylko nie odpowiadaj teraz, dobrze? Zastanów się.
- Jasne. O co chodzi?
- Chcesz mnie pieprzyć?
Odpowiedziała cisza. Anka mówiła dalej.
- Jeśli się zgodzisz, mógłbyś u nas zamieszkać na jakiś czas. Będziesz spał ze mną w sypialni. Paweł
pójdzie na dół. Będę dawała tylko tobie. Przemyśl to zanim odpowiesz.
- Przemyślę. A co Paweł na to?
Postanowiłem nie odpowiadać. Dałem odpowiedzieć Ani. Zresztą byłem zaskoczony nie mniej niż Marek.
A więc miała mnie czekać abstynencja? Na jak długo? Poczułem wzwód. Miałem nadzieję, że Marek się zgodzi.
Bedzie pierdolił moją Anię w naszej sypialni aż do odwołania, podczas gdy ja będę musiał walić konia.
Świetnie to wymyśliła. Mówiła do słuchawki patrząc mi w oczy.
- Na razie sobie odpocznie. Jesteś lepszy w tych sprawach i dlatego chcę, żebyś ty mnie pieprzył.
Słowa Ani trochę mnie uraziły, i nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego jednocześnie wzmocniły mój wzwód.
- Wiesz co. W zasadzie mogę ci odpowiedzieć teraz. Zgadzam się. Może zamiast piwka  w ogródku, kupię po
drodze i wpadnę do was? Moglibyśmy ... wiesz.
- Jasne. Też chcę się już z tobą pieprzyć. Pospiesz się. Nie będę się ubierać.
- Pewnie. Będę za godzinę.
- Aha. Marek. I jeszcze jedno. Nie kupuj gumek.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...