Skocz do zawartości
Jans

Zdrada w ZK

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie: Czy zdrada kontrolowana jest w ogóle zdradą? A czy kontrolowaną? To kolejne pytanie.

Jest pewna przewrotność w tej definicji.

W końcu to ktoś, na cos się umawia i nic nie jest robione poza ustaleniami (w sensie faktu a nie jej przebiegu). Bardziej skłaniał bym się w kierunku "popularnego" znaczenia zdrady - jako seksu z innym/inną w rozumieniu większości społeczeństwa. Ale seks za pozwoleniem to nie zdrada a układ. Czyli coś, co dla ogółu społeczeństwa jest zdradą - dla nas nią nie jest.

Czy kontrolowana? Tu znowu się rozmywa pojęcie. Kontrolowana, co do tego z kim, kiedy, jak? Może i tak - ale połowicznie (bo kontroli mysli nie ma) a i znowu wariantowo - każdy ma inaczej.

W większości to rzekłbym, że ta prawdziwa zdrada jest raczej niekontrolowana.

Wnioski i refleksje przychodzą dopiero po fakcie i tu mozna powiedzieć, że to jest kontrola zdrady, ale post factum.

Odstępstwem od powyższego może być bierny lub czynny udział rogacza/ki i natychmiastowa reakcja w przypadku, jak coś nie przypasuje.

Zdrada w zdradzie - czyli crème de la crème.

W każdym związku jest jedna lub wiele rzeczy, które kazdy egoistycznie chciałby zachować wyłącznie dla siebie. Dzielenie się tymi rzeczami z innymi jest czymś, co narusza podstawy spoiwa związku. Te rzeczy są też naszymi bezpiecznikami, które sprawdzamy czy nie są naruszone. Wtedy jesteśmy spokojni o stan związku o przyszłość, o to że seks na boku nie wpływa na nasz związek. Że nadal jest się tym jedynym/ą, etc.

Za zdradę poczytuję naruszenie któregoś z tych bezpieczników. To jest coś, na co się nie godzimy, kradzież naszej wyłączności, coś co sprawia, że zmieniają się relacje, że swiat się wali, czy nawet że zmienia się cały przebieg życia.

Naruszenie bezpiecznika (który miał być tą nieprzekraczalną granicą) oznacza utratę kontroli. Sytuacja wymyka się z uzgodnień i zaczyna ranić. Zaczynaja się pretensje i ograniczenia. "To nie tak miało być".

I (wg.mnie) to jest ta (niekontrolowana) zdrada w "zdradzie kontrolowanej".

A czym są te bezpieczniki? Kazdy ma inne. Jeden ma całowanie, inny wspólne "rytuały", jeszcze inny szczerość, jeszcze inny myślenie o kochanku podczas wspólnego seksu, jeszcze inny ..... Możliwości jest N!

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zdrada kontrolowana jak sama nazwa wskazuje, to jest coś nad czym panujemy, akceptujemy i godzimy się na to. I nie ma co filozofować na ten temat. Chcemy, wiemy jest ok :).  Co innego ta typowa zdrada, z tym gorzej. Mam kochanego męża ale zarówno on jak i ja nie widzę w zdradzie kontrolowanej nic złego, oczywiście jeśli są zachowane te granice, ale nie na przekór sobie tylko z własnej woli :). Na pewno gorsza jest sytuacja typowego kochanka bo tu żona myślę że nie koniecznie wie. Ale i to akceptuję. Życie życiem ale ta rola to pewnie jak inna sfera życia codziennego. Oczywiście jeśli nic taki układ nie wniesie złego w nasze życie to naprawdę może to być fajna, zdrowa relacja :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 "Zdrada kontrolowana" - te dwa słowa na pewno nie opisują naszego małżeństwa. Żyjemy w Otwartym Związku - to jak najbardziej.

Pomijając sam fakt,że słowa "zdrada i kontrola" się po prostu gryzą to:

 

- na pewno się nie zdradzamy

- a uczuć spotykając się z innym Ludźmi kontrolować się nie da.

 

Zdrada to kłamstwo - to oczywiste i niestety najbardziej boli zdrada uczuciowa , której tak jak napisałem powyżej kontrolować nie sposób.

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czytam i tak się zastanawiam dlaczegóż niektórzy są skłonni stwierdzić, że "zdrada kontrolowana" nie istnieje? Że to sprzeczność. Że albo jest zdrada, albo jej nie ma. A nie jakaś niby zdrada, ale kontrolowana. Więc to przecież nie zdrada. Więc po co określać to mianem zdrady? ;)

 

Słowo zdrada "nadużywane" jest tutaj w odniesieniu do "typowych" relacji damsko-męskich. I w takim rozumieniu (relacji nie cuckoldowych) jest używane w tym zwrocie.

 

No i zapominacie o istnieniu oksymoronów. Określenie "zdrada kontrolowana", to dla mnie oksymoron.

 

Oksymoron: przenośne zestawienie pojęć o przeciwstawnym, wykluczającym się wzajemnie znaczeniu, np. spieszyć się powoli, sucha woda; antylogia, epitet sprzeczny.

 

Jest odmianą paradoksu o znaczeniu metaforycznym (metafora: porównanie, przenośnia, podobieństwo). Oksymorony pojawiały się często w literaturze baroku, np. w wierszu Andrzeja Morsztyna:

"I mrozem pałam, i ogniami leję [...] Mróz gorejący, a ogień lodowy [...] Żyjąc umieram, konam nieśmiertelnie."

 

Niektóre oksymorony wchodzą do powszechnego użycia, tracąc swoje paradoksalne, sprzeczne znaczenie. Takimi wyrażeniami są, np. „wirtualna rzeczywistość”, „ciepłe lody” czy „zimne ognie”. Nadto niektóre powszechnie używane wyrazy nabierają znaczenia paradoksalnego, trudnego do wyobrażenia, np. „eksport wewnętrzny”.

 

Czy można "śpieszyć się powoli"? Oksymoron. Ale moim zdaniem można, a nawet warto :). Czy zdrada może być kontrolowana? Może, a nawet warto ją kontrolować :).

 

W każdym związku jest jedna lub wiele rzeczy, które kazdy egoistycznie chciałby zachować wyłącznie dla siebie. Dzielenie się tymi rzeczami z innymi jest czymś, co narusza podstawy spoiwa związku. Te rzeczy są też naszymi bezpiecznikami, które sprawdzamy czy nie są naruszone. Wtedy jesteśmy spokojni o stan związku o przyszłość, o to że seks na boku nie wpływa na nasz związek. Że nadal jest się tym jedynym/ą, etc.
Za zdradę poczytuję naruszenie któregoś z tych bezpieczników. To jest coś, na co się nie godzimy, kradzież naszej wyłączności, coś co sprawia, że zmieniają się relacje, że swiat się wali, czy nawet że zmienia się cały przebieg życia.
Naruszenie bezpiecznika (który miał być tą nieprzekraczalną granicą) oznacza utratę kontroli. Sytuacja wymyka się z uzgodnień i zaczyna ranić. Zaczynaja się pretensje i ograniczenia. "To nie tak miało być".
I (wg.mnie) to jest ta (niekontrolowana) zdrada w "zdradzie kontrolowanej".
A czym są te bezpieczniki? Kazdy ma inne. Jeden ma całowanie, inny wspólne "rytuały", jeszcze inny szczerość, jeszcze inny myślenie o kochanku podczas wspólnego seksu, jeszcze inny ..... Możliwości jest N!

 

Słyszałem określenie "wyłączność", zamiast "bezpiecznik". Ale sens dokładnie taki jak podałeś.

 

Zgodnie z tym spojrzeniem niektórzy psychologowie twierdzą, że w każdym związku musi być coś na wyłączność. Dostępne wyłącznie i jedynie dla osób tworzących parę. Nie moga się tym dzielić z nikim innym. A jedynie wzajemnie ze sobą. W przeciwnym wypadku związek straci na wyjątkowości, co sprawi, że osłabną więzi łączące parę i relacja się rozpadnie.

 

W powszechnym rozumieniu taką wyłącznością w związku jest oczywiście seks. Ale jak doskonale wiemy, można ustalić sobie inną rzecz na wyłączność i nie musi być to seks (jak podałeś: całowanie, wspólne rytuały, szczerość itd.). Ale czy na pewno musimy mieć coś na siłę ustalone na wyłączność między sobą, by tworzyć szczęśliwą parę? Zapewne nie, ale skłaniam się ku temu, że ustalanie takich rzeczy i bycie ich świadomym rzeczywiście może pomóc wzmocnić relację pary cuckold.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...