Galimatias

[parakk 1 456]

nie tyle chce doprowadzić do trójkąta, co o nim fantazjuje.. na dodatek nie jest pewien swojej reakcji na zaistniałą sytuacje. Tu nie ma prób, albo coś robisz albo nie, a w życiu jest tak, że pewnych rzeczy cofnąć sie nie da.

[Duszek gentleman_88]

Mysle ze kazdy z nas mial jakies obawy i nikt nie wiedzial jak bedzie po spotkaniu.

 

Co do pomyslu zaproszenia kolegi, to akurat jest nie wykonalne.

[może? 4 598]

 

Wszak szczerość miedzy dwojgiem ludzi w związku nie powinna być problemem.

 

"Co ty wiesz o zabijaniu?"

Wszak naiwność w pewnym wieku nie jest cnotą, Kiki...

[parakk 1 456]

Mysle ze kazdy z nas mial jakies obawy i nikt nie wiedzial jak bedzie po spotkaniu.

 

Zawsze są jakieś niewiadome, to prawda. Jednak jest to jedna z sytuacji gdzie nie można poiedzieć sprawdzam. Tu wygrasz, albo przegrasz. Jeśli boisz sie swoich reakcji, to daj sobie jeszcze troche czasu. Musisz mieć jeszcze świadomość tego, że fatalnie było by namieszać w głowie partnerce, a potem sie z tego wycofać..

[Kiki 2 279]

 

"Co ty wiesz o zabijaniu?"

Tp zależy w jakim aspekcie lub bardziej "czego"

Wszak naiwność w pewnym wieku nie jest cnotą

Tego nie rozumiem.  

[może? 4 598]

Tp zależy w jakim aspekcie lub bardziej "czego"

 

 To, co napisałam, jest w całości komentarzem do Twojej uwagi "Wszak szczerość miedzy dwojgiem ludzi w związku nie powinna być problemem"

 

 

Moje pierwsze zdanie to cytat z "Psów" (film taki ), w intencji to żarcik.

Drugim zdaniem wytykam Ci pewną naiwność - piszesz, że szczerość nie powinna być problemem. A właśnie jest największym często. Jeśli wierzysz w to, co napisałeś, to, wybacz, jesteś naiwny ciut.

[Kiki 2 279]

 

Drugim zdaniem wytykam Ci pewną naiwność - piszesz, że szczerość nie powinna być problemem. A właśnie jest największym często. Jeśli wierzysz w to, co napisałeś, to, wybacz, jesteś naiwny ciut.

W takim razie jestem bardziej niż ciut naiwny. bo o jakim związku mówimy skoro nie mozna się w nim zdobyć na szczerość? Oczywiście wiem i rozumiem, że istnieja prawdy, pólprawdy i g... prawdy ale to nie zmienia faktu, że szczerość w związku jest jakoby fundamentem tegoż. Jeśli nie można rozmawiać o tym co mnie pociąga, co podnieca i o czym fantazjuje bez skrępowania to czy można o czymkolwiek innym rozmawiać z sensem? Ja nie uważam tego za naiwnośc tylko za podstawę przwdziwego związku dwojga ludzi, którzy sobie ufaja i wierzą w siebie.... a tak własciwie to tylko takie związki mają szanse na czerpanie prawdziwej przyjemności ze swojej seksualnej natury. 

[UncleKlaus 1 189]

 

szczerość w związku jest jakoby fundamentem tegoż

 

Lub też jego stropem, zwieńczeniem. Czymś co nie jest oczywiste, dane raz na zawsze, niezachwiane. To raczej coś, do czego dochodzimy, nad czym pracujemy i co pielęgnujemy, gdy już mamy. Ale nie znaczy to wcale, że w każdym związku kochających się prawdziwie ludzi można mówić o 100% szczerości.

Przecież brak szczerości, jakkolwiek by to nie brzmiało, nie zawsze wynika ze złych pobudek, czy wiąże się z kłamstwem. Każdy z nas jest otwarty na innych w nieco innym stopniu. Nie każdemu przychodzi łatwo dzielenie się sekretami gnieżdżącymi się gdzieś tam po zakamarkach duszy... Nie znaczy to jednak wcale, że każdy kto zachowuje to dla siebie i dzieli się z najbliższą osobą we własnym tempie, jest zakłamanym bydlakiem. Choć, biorąc pod uwagę bezwzględną definicję, w 100% szczery nie jest.

 

 

tylko takie związki mają szanse na czerpanie prawdziwej przyjemności ze swojej seksualnej natury

 

Tu możesz mieć rację

[może? 4 598]

Ale kto powiedział, że szczerość to mówienie 100% tego, co wam się w głowach zalęgnie?

To zresztą niemożliwe, biorąc pod uwagę meandrowanie myśli

 

Nie sadzam męża na kanapie o 21.30 i nie referuję mu, że o 14.15 myślałam o żółtej bluzce, o 15 o zabiciu jednego takiego a potem o amortyzatorach. Czy to znaczy, że jestem nieszczera?

[stag 416]

Oho.. Widzę iż niektórzy mają problem z tą szczerością.. Napiszę z własnej perspektywy. Ciut mam doświadczenie w "ukrywaniu" uczuć i co za tym idzie pewnych myśli i czynów, i nie chodzi tylko o ciężkie kalibry -właściwie najniebezpieczniejsze są te nieszczerości malutkie/codzienne, niby ułatwiają.. Niby wygodniej- zdecydowanie nie polecam. Bardzo łatwo można wylądować w miejscu w którym wcale nie chcieliśmy być (tak metaforycznie "miejscu").
Za to bardzo fajnie można się zaskoczyć odważając się na szczerość -nawet po sporej dawce "półprawd", oczywiście jest pewien punkt (dla każdego inny), w który jak się trafi jest kiepsko. Jednak bywa też tak iż to nie ilośc "brudu" decyduje o naprawieniu/wybaczenie/a może przejściu na kolejny poziom lecz forma wyznania tudzież prawdziwa chęć bycia szczerym. Naprawdę bardzo łatwo będąc nieszczerym popaść w jakąś dziwną wyższość połączoną z przyzwyczajeniem i sobie dobierać prawdę w pojedynkę. I znowu bardzo miło człowiek się zaskakuję gdy po przejściu na stronę szczerości dostaje zamiast jakiejś srogiej kary zrozumienie (bo tak naprawdę to chyba sami dla siebie jesteśmy najsurowszymi sędziami) i może wyznanie iż w sumie to "żadne zaskoczenie".
Dobra, starczy.. Mam obawy iż nie wyrażam się jasno. Reasumując: nigdy nie jest za późno zrzucić balast.