Skocz do zawartości
Lemoondzik

I like Chopin

Rekomendowane odpowiedzi

            Charakterystyczny dźwięk wyrwał mnie z zamyślenia. Zapaliła się lampka sygnalizująca konieczność zapięcia pasów bezpieczeństwa.Chwilę potem wybrzmiał komunikat kapitana - "Szanowni Państwo zbliżamy się do portu lotniczego im. Jana Pawła II w Krakowie, prosimy zapiąć pasy bezpieczeństwa i przygotować się do lądowania". Zaskoczyło mnie, że to już i że tym razem nie poczułem nieprzyjemnego kłucia w uszach w trakcie obniżania pułapu lotu. Dziwne - czyżbym był aż tak pochłonięty rozmową z tą nieznajomą Kobietą? Właśnie - jak Ona w ogóle ma na imię? Z resztą czy to ważne? Pewnie dowiem się wieczorem, jeśli odważę się przyjąć zaproszenie. Choć nie, to nie było zaproszenie. Powiedziała chwilę temu po prostu "Czekaj na mnie o 20 pod Ratuszem. Znajdę Cię!". Potem wyszła do toalety i już nie wróciła na swoje miejsce. Nie szukałem, nie odwracam się, zapewne usiadła gdzieś w ostatnim rzędzie gdzie było jeszcze kilka wolnych miejsc.

Była ode mnie starsza. Wyglądała na około 30 lat może 32, szczupła brunetka ubrana w zasadzie nie jakoś specjalnie efektownie. Długa, ciemna spódnica, biała bluzka, lekka narzutka z jasno niebieskiej dzianiny. Włosy długie, rozpuszczone, podpięte tylko przez okulary słoneczne założone na głowie. Miała błyszczące brązowe oczy, ładne dłonie, smukłe, palce ozdobione kilkoma pierścionkami, obrączką. Lekko podciągnięte rękawy narzutki odsłaniały nadgarstki strojne w bransolety.

            Na lotnisku w Edynburgu do samolotu wchodziłem jako ostatni. Jakoś zawsze wolę poczekać i nie tłoczyć się w kolejce tylko spokojnie wypić leniwe piwo obserwując wyścig szczurów - kto pierwszy do samolotu. W zasadzie tym razem nie miałem nic poza małym plecakiem, a w nim tylko bielizna na przebranie. Myślałem o tym, żeby pospacerować trochę po Krakowie, może odwiedzić jakąś jedną lub dwie knajpy i wieczorem zawinąć spokojnie do hotelu. Nikt nie wiedział o tym, że wracam. Mogłem sobie pozwolić na odrobinę niczym nie skrępowanej wolności. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Mimo wszystko trzeba było wpisywać się, choć z grubsza, w schemat wracającego narzeczonego i kochanego syna męczącego się za granicą, bo w kraju dla jego kwalifikacji pracy nie ma. Ech... odrobina wolności, spokoju, wałęsania się bez celu za to z na nowo odkrytą ciekawością tego co jest za rogiem. Kraków znałem dość dobrze, spędziłem tu kilka lat w trakcie studiów i chwilę po nich. Potem wróciłem w rodzinne strony razem z narzeczoną. Sielsko, anielsko tylko kasy brak. A to miasto mnie fascynowało i miałem z nim jeszcze kilka rachunków do wyrównania, kilka miejsc do odwiedzenia, kilka przygód do doświadczenia.

            Kiedy wszedłem do samolotu stewart zamknął za mną drzwi. Prawie wszyscy już siedzieli. Spokojnie mogłem odnaleźć swój fotel. Miejsce miałem przy oknie więc dwie osoby musiały na chwilę wyjść. Od korytarza siedział ciemnoskóry mężczyzna z białymi słuchawkami wetkniętymi w uszy i czapką z daszkiem naciągniętą na oczy. Wydawał się zupełnie wyalienowany, zamknięty szczelnie w świecie swojej muzyki. Nie słyszał nic, dlatego musiałem go lekko szturchnąć, żeby w ogóle się zorientował, że chcę przejść. Po środku siedziała właśnie Ona. Rzuciła we mnie badawczym spojrzeniem jakby chciała prześwietlić. Spojrzenie wydało mi się niezmiernie dziwne, jakby sprawdzające czy się nadaję, ale na co? Na kompana podróży?

Zająłem swoje miejsce, zapiąłem pas, z plecaka wyjąłem brytyjskie wydanie Playboya. Zawsze uważałem, że język najlepiej szlifować czytając zagraniczną prasę. A poza tym jeszcze dziś mogłem robić rzeczy, które nie do końca wpisują się w schemat wracającego narzeczonego i kochanego syna męczącego się za granicą. Zobaczyłem jej spojrzenie z ukosa na gazetę, jakby chciała się upewnić czy dobrze widziała. Może jeszcze jakiś czas temu czułbym się speszony tym, że publicznie przeglądam taki tytuł, ale dziś zupełnie mnie to nie obchodziło. Może to efekt tego, co wydarzyło się rano, może tego, że właśnie oddawałem się nieskrępowanej wolności - chwilowej ale prawdziwej.

            Kilka minut po starcie, przeglądając artykuły o jakimś znanym kierowcy rajdowym, pod głupim tytułem "prawdziwy mężczyzna i jego 300 koni", zauważyłem że moja sąsiadka znów kątem oka przygląda się mojej gazecie, to znów mnie. Kolejny artykuł był o dziennikarzu, podobno znanym i szczególnie lubianym przez młode kobiety i jeszcze kilka innych w podobnej formule macho i jego poglądy na świat. W międzyczasie zawiesistymi spojrzeniami omiatałem zdjęcia ilustrujące to, co rzekomo najbardziej podoba się prawdziwym mężczyznom.

W pewnym momencie, kiedy zawiesiste spojrzenie przylgnęło do szczupłej brunetki z obfitym biustem i lubieżnie rozchylonymi ustami zapytała mnie czy mówię po polsku.

Nie było to dziwne pytanie, bo chcąc zająć swoje miejsce przeprosiłem współpasażerów w języku angielskim.

- Tak - odpowiedziałem zamykając gazetę.

- Piękna kobieta prawda? - zapytała wskazując gestem na gazetę.

- Tak, piękna i fotograf też nie najgorszy.

- Znasz się na fotografii?

- Nie specjalnie, może ciut lepiej niż przeciętna osoba robiąca zdjęcia komórką.

- Skromny jesteś. Powiedz mi, wracasz do rodziny?

- W zasadzie tak, a dlaczego Pani pyta?

- Nie mów do mnie Pani, jestem ... - i tu podała swoje imię, ale za cholerę nie pamiętam jakie ono było.    

Rozmawialiśmy prawie trzy godziny. Trochę opowiadałem jej o sobie, o swoim dniu wolności i schemacie narzeczonego i kochanego syna. Rozmawialiśmy trochę o mężczyznach, kobietach, zbliżających się wyborach. Lekko, przyjemnie bez żadnego dystansu. Podróż minęła w okamgnieniu. Rozmowę zakończyła kilkoma zdaniami:

- Podobasz mi się wiesz? Chcę Ci dzisiaj coś pokazać, coś czego pewnie nigdy wcześniej nie widziałeś, ale nie bój się - nic Ci nie grozi. Czekaj na mnie o 20 pod Ratuszem. Znajdę Cię!". - i po tych słowach wyszła do toalety.

            W zasadzie nie bałem się, nie byłem jednak przekonany czy chcę wiedzieć co mi chce pokazać. Ta propozycja trochę zaburzyła mi plan swobodnego doświadczania wolności krakowskiego wieczora i zdecydowałem, że nie będę czekał pod Ratuszem. Świadomie godzinę 20 przeczekałem w Klubie pod jaszczurami sącząc zimne piwo. Około 21 opuściłem klub i poszedłem w stronę Szewskiej. Byłem przekonany, że nie będzie mnie szukać o tej porze więc poszedłem wprost pomiędzy Ratuszem i Sukiennicami. Nagle zastąpiła mi drogę:

- Gdzie się wybierasz? Przecież byliśmy umówieni!

- Wiesz nie wydaje mi się, że to dobry pomysł - powiedziałem trochę zaskoczony.

- A ja przeciwnie. Chodź!

Wzięła mnie za rękę i  trochę oszołomionego jej pewnością siebie wepchnęła niemal do stojącej obok taksówki.

- Przecież i tak miałeś się wałęsać bez celu do północy, a potem iść do hotelu. Zróbmy tak, że potowarzyszysz mi tego wieczora. Do hotelu zdążysz dojechać.

- No skoro już jestem w tej taksówce to niech tak będzie - odpowiedziałem zupełnie zgadzając się na to co się dzieje.

- Doskonale! W takim razie poddajesz się temu co zechcę. Na początek muszę założyć Ci to! 

Wyjęła z torebki czarną przepaskę i zawiązała mi Nią oczy.

- Czy to konieczne? Miałaś mi coś pokazać, a z zawiązanymi oczyma to chyba niemożliwe.

- Nie bądź taki cyniczny. Dobrze wiesz, że zobaczysz to co masz zobaczyć, ale wtedy kiedy ja sobie tego będę życzyć!

Zaczynała mi się podobać ta gra i pomyślałem, że to właśnie ta jedna z przygód do doświadczenia właśnie tu.

            Budziła we mnie pozytywne wrażenia, jakoś nie czułem się w jakikolwiek sposób zagrożony, przeciwnie budowała we mnie poczucie bezpieczeństwa. Pomyślałem, że do tej pory intuicja mnie nie zawiodła i nigdy nie zdarzyło się tak, że ktoś kto wywoływał pozytywne pierwsze wrażenie okazywał się nie warty zaufania. Poddałem się grze, którą wymyśliła dla mnie nieznajoma o imieniu, którego nie pamiętałem.

            Taksówka zatrzymała się. Ciągle z zawiązanymi oczyma zostałem wyprowadzony przez Nią i wprowadzony do jakiegoś budynku. Korytarz, schody, kolejny korytarz, stukanie do drzwi, męski głos mówiący coś w języku niemieckim. Wchodzimy do środka. Zostałem posadzony na wysokim krześle barowym.

- Nie bój się - nic Ci nie grozi, dziś będziesz tylko świadkiem, będziesz obserwował ale to ja rozdaję karty więc ręce musisz odchylić za oparcie.

Posłuchałem i za chwilę poczułem na nadgarstkach szeroką taśmę oklejającą je razem ze sobą, a następnie do oparcia wysokiego krzesła. Chwilę po tym poczułem, że to samo dzieje się z nogami. Zostałem skrępowany na tyle mocno, że nie było możliwości poruszyć się. Dopiero teraz zdjęła mi opaskę. Byłem w mieszkaniu. Trudno powiedzieć jak było duże, bo drzwi były zamknięte, a ja siedziałem w niewielkim saloniku z aneksem kuchennym przywiązany do wysokiego barowego krzesła. Przede mną siedziało dwóch mężczyzn jeden na jasnej skórzanej sofie, drugi na fotelu. Między nimi stał mały stolik ze szklanym blatem a na nim karafka z whiskey, trzy szklanki wypełnione niewielką ilością trunku. Ubrani byli w eleganckie koszule zapinane na złote spinki i związane krawatami oraz spodnie zapewne od garniturów. Jeden z nich podał drugiemu szklankę i zaczęli rozmawiać po niemiecku. Obaj byli w wieku 35 może 40 lat wysocy, dobrze zbudowani. Poczułem się w tym towarzystwie zupełnie obco. Nie pasowałem ani wiekiem, ani strojem, ani posturą, a już świadomość, że jestem związany i nie wiem czego mam się spodziewać wywoływała nienajlepsze emocje. Zapewne to zauważyła.

- Nic się nie przejmuj to jest mój wieczór i ja chcę żebyś tu był, nic innego nie ma znaczenia rozumiesz!? - powiedziała to bardzo ostro, nawet nieprzyjemnie, ale skinąłem głową.

- Nie chcesz nic mówić? Dobrze. - uśmiechnęła się przyglądając mi się ciekawie. Podeszła do stolika wzięła jedną ze szklanek dolała do niej whiskey zupełnie bez zachowania zasad picia tego trunku, podeszła do mnie i rozkazująco powiedziała:

- Pij!

Spojrzałem na Nią trochę zniesmaczony tym co się dzieje, że oto pozwoliłem wkręcić się w jakąś gierkę i jestem w tym momencie zupełnie skazany na fanaberie tej miłej co prawda, ale nieprzewidywalnej kobiety.

- Powiedziałam Pij!

Upierałem się patrząc zadziornie w jej oczy.

Podeszła bardzo blisko, lewą dłonią złapała mnie za szyję lekko ją ścisnęła i nadgarstkiem pchnęła brodę tak żeby mogła patrzeć mi w oczy. Spojrzała głęboko i przeciągle.

- Posłuchaj mnie chłopczyku, tylko uważnie, bo nie będę drugi raz powtarzać. Albo będziesz robił to co Ci każę i jutro spokojnie wrócisz do domu, albo będziesz miał spory kłopot z tym, żeby wytłumaczyć się swojej mamusi i narzeczonej. Czy wyrażam się jasno?

Nie czekała na odpowiedź, po prostu przystawiła mi szklankę do ust. Wypiłem do dna. Zaraz po tym jak odstawiła ją na ladę obok krzesła, oderwała kawałek taśmy i zakleiła mi nim usta.

Jeszcze tego brakuje pomyślałem i powoli poczułem jak whiskey rozlewa się po organizmie i zmienia zupełnie nastawienie do tego co zaczyna się dziać. Chwilę później poczułem że zakłada mi słuchawki na uszy - muzyka fortepianowa. Boże... jak nic Chopin. Przypomniała mi się szkoła muzyczna, którą musiałem zaliczyć tylko ze względu na ambicje mojej matki. Chopin kojarzył mi się jak najgorzej i szczerze przerażało mnie, że tak skrępowany, poklejony będę musiał siedzieć tu i słuchać Chopina. Zacząłem żałować, że wypiłem tylko niewielką szklankę alkoholu. Wszystko wskazywało na to, że będę potrzebował dużo więcej żeby jakoś znieść to co się dzieje.

            Nie słyszałem nic poza muzyką. Kiedy założyła mi słuchawki podeszła do jednego z mężczyzn i pogładziła go po twarzy, a następnie pocałowała czule. Wyglądało na to, że to jej mąż, oboje mieli obrączki i pocałunek był raczej z tych jakie Żona daje mężowi wręczając mu prezent. Potem podeszła do tego drugiego. Tego nie gładziła, ani nie całowała, za to lekko podciągnęła sukienkę, podniosła nogę i szpilkę położyła na jego kolanie z pewnością prezentując mu wszystko co znajdowało się pod sukienką. Mężczyźnie rozbłysły oczy i momentalnie odłożył szklankę na stolik. Siedziałem dość wysoko i widziałem dosłownie każdy szczegół. Nie miałem wątpliwości, że zalała go fala podniecenia. Widać to było aż nadto dobrze. Jej gest i jego reakcja również we mnie wzbudziła podniecenie. Zaczął Ja gładzić po udzie przesuwając rękę coraz wyżej . W końcu było pewne, że zaczął dotykać jej najintymniejszej części ciała. Odchyliła głowę w tył i z pewnością jęknęła przeciągle. Ja niestety słyszałem tylko Chopina.  Obserwowanie tej sceny, fakt, że byłem skrępowany i mogłem sycić się tylko widokiem sprawił, że podniecenie wzbierało. Coraz mocniej. Kiedy siedzący mężczyzna wodził dłonią po jej udach i zapewne po już lepkich wargach, drugi wstał z sofy podszedł do niej od tyłu i odgarnąwszy włosy zaczął całować ją po ramionach i karku. Odpływała pod wpływem tych pieszczot. Zamknęła oczy i sprawiała wrażenie lekko omdlewającej, niepewnej. Po chwili, ten, który był prawdopodobnie jej mężem chwycił jej sukienkę i zdjął ją przez głowę. Została w samych szpilkach. Oni dwaj w eleganckich koszulach i ciemnych spodniach zaprasowanych w kant, ona zupełnie naga, piękna i ja związany, zniewolony z Chopinem na uszach, niech go szlag.

Cała scena trwała jeszcze kilka minut z pewnością. Mąż wplatał raz po raz palce w jej włosy, delektował się pocałunkami jej szyi, ramion, płatka prawego ucha, prawą ręką gładził po jej brzuchu i powoli zbliżał się do piersi. Drugi całował coraz zapalczywiej łydkę i kolano coraz bardziej chaotycznie wodząc rękami to po udach, to po łonie, zagłębiając się co chwile pomiędzy wargi, co powodowało wyraźny dreszcz jej ciała. W pewnym momencie otworzyła oczy i spojrzała na niego. Powoli zdjęła nogę z jego kolana. Szpilka zaznaczyła wyraźny ślad w materiale spodni. Zapewne na skórze mężczyzny również. Pomyślałem, że na pewno jeszcze przez kilka dni będzie miał wspomnienie tego wieczoru. Potem obróciła się przodem do męża i zaczęła go namiętnie całować prezentując jednocześnie wszystkie swoje zakamarki siedzącemu mężczyźnie. Przesunął się na skraj fotela, dłońmi objął jej pośladki, usta i język zatopił pomiędzy jej udami. Na moment przerwała pocałunki pochylając głowę i przymykając oczy otworzyła szeroko usta wydając z pewnością lubieżne "och" pełne podniecenia, przyjemności i zadowolenia. Polonez As-dur opus 53 wybrzmiewał w najlepsze.

            Minęła krótka chwila, w której skupiała się tylko na pieszczotach. Po niej błyszczącymi oczyma spojrzała na swojego męża, rozwiązała mu krawat i rozpięła koszulę obsypując pocałunkami jego tors. On ciągle wplatał palce jednej ręki w jej włosy, drugą zaś gładził piersi. Była coraz bardziej rozpalona, widziałem, że jej ciało reaguje coraz mocniej, przerywała co chwile pieszczoty swojego męża zamykając mocno powieki i otwierając usta. W końcu złapała go za szyję i zaczęła lubieżnie całować, mięsiście liżąc, przygryzając jego usta i zaciskając palce na jego ramionach i szyi. Drugi mężczyzna, zapewne czując, że jest już bardzo rozbudzona, wstał, szybkim ruchem rozpiął spodnie, uwolnił pokaźnych rozmiarów nabrzmiałą męskość i gwałtownie wszedł w Nią . Przerwała na chwilę pocałunki odchylając głowę i wyprężając całe ciało. Pierwsze pchnięcia malowały na jej twarzy uczucia przyjemności mieszanej z bólem. Lewą dłonią zaczęła ściskać swoją pierś cały czas podtrzymując się prawą na szyi męża. Przygryzała swoją wargę rytmicznie kołysząc się pod wpływem pchnięć kochanka. Mąż patrzył na nią z błyszczącymi oczyma, pełen zachwytu gładząc tym razem dłonią jej policzek. Pchnięcia były coraz mocniejsze, grymas na twarzy kochanka wskazywał na to, że za chwilę emocje sięgną zenitu. Ona poddawała się szaleństwu zmysłów to zamykając oczy to patrząc głęboko w oczy męża. On widząc jakie emocje nią targają i słysząc zapewne, że towarzysz zbliża się do finału, dłoń skierował między jej uda i zaczął szybkimi ruchami pieścić łechtaczkę. Odpływała, tonęła w szaleństwie i rozkoszy. Ja byłem na granicy podniecenia. Jeden dotyk wystarczyłby, żebym skończył razem z nimi. Wyobraźnia była głośniejsza od Chopina, słyszałem wszystko, dźwięki wylewały się z niej i dopełniały obrazu jaki miałem przed sobą. Grymas, otwarte szeroko usta i zaburzony rytm pchnięć wskazywały, że kochanek przeżywa właśnie orgazm. Chwilę później krople nasienia kapały na podłogę. Nie zatrzymał się jednak, po chwili skupienia na własnej przyjemności wrócił do rytmu i wespół z mężem pieszczącym jej łechtaczkę sprawili, że zaczęła się wić wpijając palce w szyję i ramię swojego męża szeroko otwierając usta z grymasem szalonej przyjemności na twarzy.

            Mąż spojrzał na mnie, kiedy Ona chwiejnym krokiem skierowała się w stronę wąskich drzwi. Zapewne łazienka pomyślałem. We mnie tętniło wszystko. Każdą komórką czułem podniecenie, skrajne podniecenie. Zupełnie nie czułem alkoholu tylko pulsujące podbrzusze i skronie. Słyszałem od wewnątrz swój przyspieszony oddech. Powoli znów zaczynałem słyszeć fortepian. Uśmiechnął się i podszedł do mnie. Coś mówił, ale nie słyszałem, a z ruchu ust zupełnie nie byłem w stanie odczytać co. Zabrał z lady obok szklankę uzupełnił ją do połowy whiskey i podszedł. Znów cos powiedział i ostrym ruchem zerwał taśmę z moich ust. Właśnie pozbyłem się zarostu. Bolało jak cholera. Podał mi szklankę wypiłem chciwie. Unosząc pustą szklankę powiedział coś - nie słyszałem, ale domyśliłem się, że pytał czy jeszcze. Skinąłem głową. Napełnił szklankę do połowy ponownie. Podszedł. Wypiłem. Oddychałem ciężko z trudem starając się opanować podniecenie. Chopin, niech go cholera, wygrywał w słuchawkach Walca Des-Dur op. 64 nr 1. Wyszła z łazienki. Zupełnie naga z niedokładnie wytartymi kroplami wody na ciele podeszła do mnie i znów zakleiła usta. Zdjęła słuchawki.

- Wystarczy Chopina chłopczyku. Teraz posłuchasz innej muzyki. - powiedziała zawiązując mi tym razem oczy.

Teraz kazała mi chłonąć atmosferę zupełnie innym zmysłem. Nie widziałem co się dzieje mogłem sobie tylko wyobrażać, ale słyszałem wszystko. Powoli rozkręcającą się akcję. Lubieżne słowa w języku niemieckim, pomrukiwania przyjemności jakimi zapewne obdarowywała swojego męża. Kochanek chyba odpoczywał i on z kolei sycił się widokiem jej doprowadzającej do rozkoszy innego mężczyznę. Odgłos opadających spodni i sprzączki uderzającej o parkiet. Łapczywe pocałunki, westchnienia w końcu jęki rytmiczne i odgłosy lędźwi chciwie wbijających się pośladki. Wszystko to rozkręciło moją wyobraźnię do granic możliwości. Nigdy wcześniej nie byłem podniecony aż tak. Błagałem żebym choć mógł się ruszyć, sam skończyłbym to. Nie byłem w stanie powstrzymać się, błagałem w myślach o to, żeby już skończyli, żeby rozwiązali i pozwolili pójść do łazienki. Ale ulga nie nadchodziła, co więcej dźwięki były coraz głośniejsze coraz bardziej lubieżne. Wiadomo było, że za chwilę oboje zakończą to przedstawienie dla dwóch swoich gości. Słychać było, że znają się doskonale, doskonale czują swoje ciała, że są w tej szaleńczej lubieżności idealnie zgrani i oboje wiedzą kiedy i jak chcą skończyć. W końcu nastała cisza. Byłem na skraju podniecenia. Błagałem o dotyk, jeden krótki, który pozwoli uwolnić się od tego nieznośnego uczucia. Kroki, gdzieś blisko mnie, dźwięk otwieranej karafki, do szklanki zapewne leje się whiskey. To znów Ona, wlewała za dużo. Kroki... znów ból depilowanego zarostu jeszcze bardziej ognisty sprowadził emocje trochę na ziemię. Dotyk zimnego szkła o usta i zimna whiskey rozlewająca się po suchym kompletnie języku i gardle. Odłożyła szklankę i poczułem jej oddech na swoim uchu.

- Dzielny byłeś chłopczyku! - złapała mnie za włosy i odchyliła głowę do tyłu. Lubieżnie pocałowała szyję i wróciła znów nad ucho

- Należy Ci się mała nagroda!

Poczułem jej dłonie rozpinające pas moich spodni. Marzenia się spełniały... Byłem chciwy... Chciałem szybkiej przyjemności, ale Ona panowała nade mną całkowicie. Oswobodziła mnie i ujęła delikatnie, doskonale wiedząc, że każdy zdecydowany ruch uruchomi falę przyjemności. Była subtelna, lekko go gładziła i pomrukując przyglądała się temu w jak skrajny stan wprowadziła mnie swoim przedstawieniem. Czułem, że pulsuję i że wszystko wydarzy się teraz bardzo szybko. W tle usłyszałem dźwięk alkoholu wlewającego się do szklanek, a chwilę potem wyraźne stuknięcie szkła, jakby wznosili toast za powodzenie. Nie wymówili przy tym słowa. Rozpływałem się pod tym dotykiem, ale moja wyobraźnia nie wiedzieć czemu postanowiła mi spłatać figla i kiedy poczułem jej ciepłe usta oplatające żołądź, kiedy czułem, że lada chwila wypełnię je gorącym nasieniem znów usłyszałem z brutalną wyrazistością Poloneza As-dur opus 53. Do doświadczenie wywołało autentyczny gniew i na chwilę oddaliło finał. Ale nieznajoma brunetka doskonale panowała nad moim podnieceniem. Wszystko działo się tak jak zaplanowała. Wprawnymi ruchami ręki, ust i języka zabierała mnie na skraj doznań. Wiedziałem, że brakuje jeszcze tylko jednego pocałunku, jednego przeciągłego ruchu języka po żołędzi i wypełnię jej usta swoją przyjemnością... Ona też wiedziała to doskonale, zatrzymała się na chwilę, usłyszałem tylko dwa swoje chrapliwe szybkie oddechy, a Ona oplotła ustami moją męskość i ssąc w idealny sposób wysłała mnie do raju.

 

            Kraków tej nocy wyglądał zupełnie inaczej. Idąc do hotelu chłonąłem to miasto mając poczucie niesamowitej atmosfery. Ostatnie dorożki mijały mnie oplecione mgłą tajemniczości. Światła latarni iskrzyły magicznie. Ludzie uśmiechali się intrygująco.    

W pewnym momencie zatrzymałem się nie wiedzieć czemu. Spojrzałem na ulicę, przed siebie, za siebie. Co też tu jest takiego, że właśnie kazało mi przystanąć? Obróciłem się... w witrynie sklepu, na małym cokoliku w drewnianym małym pudełeczku uśmiechały się do mnie wspaniale wydane dzieła Chopina.

 

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

bardzo interesujące, rewelacyjny opis nacięższch tortur i zarazem przyjemności. gratuluję to jest poprostu genialne.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...