Skocz do zawartości
Lemoondzik

Z cyklu "Bełkot i rozterki młodego Wertera w świecie Ruchaczy i puszczających się Żonek"

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejna odpowiedzi na pytanie, po co uprawiamy seks to z pewnością, miłość, poczucie bliskości z kochaną osobą, dawanie i branie poczucia bezpieczeństwa itp. itd. Każdy wie o co chodzi... 

Więc teraz pytanie, i chyba o to właśnie chodziło autorowi, po co uprawiamy seks z kimś innym? 

Skoro nasze najważniejsze potrzeby są już zaspokojone w relacji partnerskiej to czego szukamy poza?

 

Pewnie i ten temat został na forum sto razy przedyskutowany... 

Ale czy w takiej formie?

 

... A jeżeli te podstawowe potrzeby i ich zaspakajanie w zwiazku dwojga kochających się ludzi tracą moc... A bliskość cielesna możliwa jest wyłącznie za sprawą dodatkowych zewnętrznych bodźców. I właściwie wyłącznie do tego sprowadzając. Co wtedy, co to oznacza?

:)

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

... A jeżeli te podstawowe potrzeby i ich zaspakajanie w zwiazku dwojga kochających się ludzi tracą moc... A bliskość cielesna możliwa jest wyłącznie za sprawą dodatkowych zewnętrznych bodźców. I właściwie wyłącznie do tego sprowadzając. Co wtedy, co to oznacza?

:)

 

Mogłabyś nieco doprecyzować? Albo napisać jeszcze raz, innymi słowami, tak by mała Cran mogła lepiej zrozumieć? ;)

Czy dobrze rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy te podstawowe uczucia się w związku wypaliły albo uległy zniszczeniu? Albo po prostu są już dla Was nieważne? Widzisz... interpretacji może być wiele ;)

 

Napisz też proszę o jakie zewnętrzne bodźce chodzi... 

 

 

Przepraszam za bełkot mój własny.

 

Nie przepraszaj... :)

Bardzo mądry, według mnie, i trafiający w sedno ten Twój "bełkot". 

 

Tylko nie szastaj tak słowem "kocham", bo znów się odezwą głosy sprzeciwu i zniesmaczenia...

I ja się do nich dołączę, bo czy na pewno kochałeś/ kochasz te wszystkie Panie?

Rzeczywiście, istnieje takie zjawisko jak POLIAMORIA, więc możliwe, że rzeczywiście kochasz kilka osób na raz.

Warto jednak odpowiedzieć sobie na pytanie: czym jest dla nas miłość.

Potrafisz? 

Czy ten opis pasuje do wszystkich Twoich relacji, z żoną i kochankami? 

 

 

 

 

 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Tylko nie szastaj tak słowem "kocham", bo znów się odezwą głosy sprzeciwu i zniesmaczenia... I ja się do nich dołączę, bo czy na pewno kochałeś/ kochasz te wszystkie Panie?

czasem jest to jedyne słowo którym można określić swój stan . Żadne fascynacje , zauroczenia itp. nie są w stanie oddać uczuć tak jak wyświechtane słowo kocham (oczywiście użyte ze zrozumieniem). Czy jeżeli Ci powiem , że kochałem naszego partnera , będzie brzmiało to głupio ? (dla jasności nie łączyły nas relacje homo) . Wiem wiem to już poliamoria ...

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czasem rzeczywiście nie ma innego słowa. 
Zazwyczaj wtedy kiedy naprawdę czujemy, że to właśnie miłość ;)

 

 

Czy jeżeli Ci powiem , że kochałem naszego partnera , będzie brzmiało to głupio ? (dla jasności nie łączyły nas relacje homo) . Wiem wiem to już poliamoria ...

 

Nie, dla mnie to wcale głupio nie brzmi. Poliamoria się zdarza, znam kilka takich przypadków. Ludzie rzeczywiście funkcjonują w takich relacjach, z lepszym bądź gorszym skutkiem... 

Nie mnie oceniać czy w Twoim przypadku tak właśnie poliamoria..

 

Mogę o coś zapytać? Będzie to pytanie dość osobiste, więc rozumiem, że odpowiedź może nie paść...
Dlaczego uważasz, że kochałeś Waszego partnera? Co czułeś do niego? Jak o nim myślałeś...  Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas spotkań z nim?
Bardzo mnie to ciekawi, tym bardziej, że pierwszy raz spotkałam się z takim wyznaniem.  

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Miłość, zakochanie, zadurzenie, a czasem wręcz obsesja na czyimś punkcie to raczej normalne objawy w przypadku spotkania się z kimś na seks.

 

No błagam! NORMALNE??? Zwłaszcza obsesja?

Spotykam się z kimś na seks, do kochania mam życiowego partnera.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że może się komuś zdarzyć zakochanie, takie jest ryzyko cuckoldu. ;)

 

 

Jasne, zapewne są tutaj takie osoby, dla których spotkanie to tylko mechaniczny seks, sekwencja ruchów powtarzanych w różnych pozycjach i płaszczyznach po to, by osiągnąć fizyczną przyjemność, by mieć ten orgazm... Nie mówię, że byle jak, byle gdzie i z byle kim. Ale mam wrażenie, że wszystko to jest takie płytkie...

 

A musi być jakoś szczególnie uduchowione, głębokie?  

I dlaczego "tylko mechaniczny seks"? A może AŻ? 

Co nas tu przywiodło, jeśli nie SEKS właśnie? Ile osób znalazło się tu, bo chciało znaleźć przyjaciela, miłość?

Dlaczego chęć zaspokojenia li tylko potrzeb seksualnych wszystkich zaangażowanych w układ stron tak często na forum opisywane jest z lekką pogardą, czy choćby niesmakiem? Przecież to jedna z podstawowych potrzeb życiowych.

 

 

Kocham wszystkie wspaniałe, inteligentne panie, z którymi się spotkałem, każdej z nich zostawiłem jakąś cząstkę siebie.

 

Ho, ho! Serce jak tramwaj! ;)

Wierzę, że je szanujesz, że ciepło wspominasz, ale kochasz? Nie szafujesz zbyt lekko tym słowem? ;)

 

 

nie znaczy, że można sobie postawić granicę i powiedzieć: nie wolno mi się zakochać w kochanku/kochance/hotce/bullu... Ja przynajmniej nie umiem tego zrobić.

 

No to wielce ryzykowne jest spotkać się z Tobą, szczególnie biorąc pod uwagę "obsesję", o której wspomniałeś. ;)

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Mogłabyś nieco doprecyzować? Albo napisać jeszcze raz, innymi słowami, tak by mała Cran mogła lepiej zrozumieć? ;)

Czy dobrze rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy te podstawowe uczucia się w związku wypaliły albo uległy zniszczeniu? Albo po prostu są już dla Was nieważne? Widzisz... interpretacji może być wiele ;)

 

Napisz też proszę o jakie zewnętrzne bodźce chodzi... 

 

Ok ..  się postaram... acz nie wiem czy wątek odpowiedni ;)

 

.............   Jestem tu za sprawą swojego męża, nie męża (jesteśmy w długoletnim związku, mamy dwójkę dzieci)

 

"Czy dobrze rozumiem, że chodzi o sytuację kiedy te podstawowe uczucia się w związku wypaliły albo uległy zniszczeniu? Albo po prostu są już dla Was nieważne?"

 

   ............................. I to jest pytanie :D 

Nie wiem. .... uczucia były są i o czym jestem przekonana zawsze będą.. tylko jakie? ;) Miłość ma wiele twarzy i na przestrzeni 20 lat naszego związku (poznaliśmy się przed moją osiemnastką.. i tak byłam dziewicą i nie jest to jedyny mój partner seksualny). .. doświadczyłam wielu przemian. Kochamy się, ale się nie kochamy (miłością cielesną :)       ... Prawdę mówiąc jestem tu z powodu swojego męża, który niedawno odkrył to zacne forum i szaleńczo cieszy się, że odnalazł grupę ludzi, którzy podzielają jego podniety. (liczy na to, że się przekonam, a ja daję temu (może sobie ;)  szansę.  Znam jego pragnienia i marzenia, które zaczęły się uzewnętrzniać już po pierwszym roku naszego wspólnego życia. Bardzo szybko udało mu się namówić mnie na eksperyment przekonując, że to będzie coś co nas mocniej zwiąże, że bardzo tego pragnie... zgodziłam się na trójkąt z drugim mężczyzną.. jednak po tym wszystkim on odpłynął ....... eskalacja, która nie miała nic wspólnego z jego pierwotną ideą. Zaczął odpływać faktycznie raniąc mnie przy tym. ...  czas goi rany ;) Pozbieraliśmy się .. dzień za dniem .. 

............. Sęk w tym, że od długiego czasu nie ma między nami zbliżeń, które nie byłyby okraszone alkoholem, pornolami, wyobrażeniami mojej słodkiej dupeczki rozrywanej przez jakiegoś ogiera. (fiksum dyrdum od zawsze) .. .. po tylu latach mnie też nie robi się mokro na samą myśl o moim lubym ale.. nie ma w tym wszystim tych pierwiastków, które zostały wymienione ( wiecie, te wszystkie banały: czułość, troskliwość, ciepło, seksik uczuciowy i takie tam). ........... Właściwie to byłoby miło gdyby zacne grono zechciało mnie oświecić.... na czym ta podnieta polega... chodzi mi o Was drodzy Rogacze (?)

 

...... 

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ładnie to ktoś już ujął tu na forum: jedno "kocham" innemu nie równe. Nie kochałem wszystkich pań, z którymi się spotkałem. Myślę jednak, że żywiłem do wielu z nich jakieś wyższe uczucie. Coś więcej niż zwykłą, męską chuć. Coś, co niekoniecznie wiązało się z pożądaniem, chęcią zaspokojenia cielesnych potrzeb. Zresztą czym jest miłość? I czy ona na pewno istnieje? Nie wiem, to pytanie do rozważń filozofów, jam na to zbyt mało kształcony.

Wypowiedziałem się tutaj po to, by poprzeć Lemonda, bo napisał on coś od siebie, zrobił to nie zważając na to jak zostanie odebrany, nie kalkulował. Napisał co czuje i to jest fajne. I ja go rozumiem.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

............. Sęk w tym, że od długiego czasu nie ma między nami zbliżeń, które nie byłyby okraszone alkoholem, pornolami, wyobrażeniami mojej słodkiej dupeczki rozrywanej przez jakiegoś ogiera. (fiksum dyrdum od zawsze) .. .. po tylu latach mnie też nie robi się mokro na samą myśl o moim lubym ale.. nie ma w tym wszystim tych pierwiastków, które zostały wymienione ( wiecie, te wszystkie banały: czułość, troskliwość, ciepło, seksik uczuciowy i takie tam). ........... Właściwie to byłoby miło gdyby zacne grono zechciało mnie oświecić.... na czym ta podnieta polega... chodzi mi o Was drodzy Rogacze (?)

O! I ja się przyłączam do tego pytania (choć w sumie to chyba powinnyśmy razem z Betis zrobić osobny wątek ;))

Panowie... czy Wasze podniety, fantazje, są na tyle silne, że nie możecie się bez tego obejść? Jeśli tak, to może pokusicie się o poszukanie przyczyny takiego stanu rzeczy... :)

I dodaję jeszcze pytanie do Pań... czy Wy też tak macie ze swoimi mężami/partnerami? 

 

Sama przeżywam/ przeżywałam to samo co Betis... 

Kiedyś bardzo mnie denerwowało to, że mój chłopak, by osiągnąć satysfakcje, musi sobie pofantazjować... Bardzo sporadycznie zdarzały się sytuacje kiedy w łóżku skupialiśmy się tylko na sobie, czerpiąc przyjemność płynącą z samego zbliżenia. Martwiło mnie to... czułam, że ja go nie podniecam... Bo jak inaczej miałam się czuć kiedy on zawsze musiał pomyśleć o czymś innym, by osiągnąć orgazm? 

Wydaje mi się, że w dużej mierze "winnym" takiej sytuacji są właśnie filmy porno.

Z pornografią jest jak z błędnym kołem... Wiadomo, że każdy ogląda to, co mu się najbardziej podoba. Mamy z tego oglądania przyjemność... Zaczynamy więc oglądać coraz więcej, częściej, bo to nas mocniej stymuluje... A potem nie można się już obejść bez tego typu podniet.

Tutaj włącza coś, czego ja nie potrafię nazwać, bo nie jestem ani seksuologiem, ani neurologiem... 

Dla mnie to jest jedna z przyczyn, dlaczego mój chłopak fantazjuje w trakcie seksu... Mózg mu to podpowiada ;)

Odpowiedzi na pewno jest więcej... 

 

Więc Panowie i Panie.. co o tym sądzicie?

 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie sądzę żeby winne były filmy porno. Dostęp do noży nie jest przyczyną morderstw.

Pogoń za "porno ideałami" cechuje ludzi niedojrzałych albo poprostu głupich.

Celem zdrowego seksu powinna być obopólna przyjemność a nie seks sam w sobie. Jesli nie to mamy ze sobą problem.

Jeśli mnie życiowa partnerka nie podnieca to szukam wspólnie rozwiązania satysfakcjonującego obie strony a nie szukam egoistycznych podniet bo to ślepa uliczka.

Egoistyczne fantazje to można mieć podczas masturbacji :-)

Wybaczcie mi brutalność wypowiedzi ale z tego co opisujecie drogie Panie to wasi faceci poprostu się masturbują z waszą pomocą a nie z Wami kochają

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bardzo brutalne podsumowanie... Ciężko je przełknąć. Dlatego pozwolę sobie się z tym nie zgodzić, przynajmniej nie w pełni. I będę broniła swojej tezy, gdyż poparta jest wieloma artykułami, które przeczytałam na ten temat...

Wielu seksuologów alarmuje, że oglądanie pornografii, szczególnie w młodym wieku może przynieść bardzo negatywne skutki, wpływające na kształt naszego późniejszego pożycia seksualnego. 
Chodzi nie tylko o to, co oglądamy, ale też jak się masturbujemy... (ten temat był już chyba dyskutowany). 

 

I tu przecież nie o chodzi o pogoń za porno ideałami... przynajmniej ja nie rozpatruję tego w tych kategoriach...
Trochę tutaj się nie zrozumieliśmy, mam wrażenie... 
 
I nie sądzę, bym nie podniecała swojego partnera.
Nie może być tak, że podniecam go, ale w trakcie seksu pojawiają mu się w głowie inne podniety, bo ma po prostu taki nawyk? Nie wiem czy byłoby inaczej gdyby takich filmów nie oglądał i od samego początku uprawiał seks ze mną... 
  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...