Skocz do zawartości
Marzenia i Koszmary

Marzenia i Koszmary

Rekomendowane odpowiedzi

Kobieta wyzwolona, to często marzenie wielu mężczyzn. Kojarzy się z otwartą w sprawach seksu, odważną, nawet łatwą. Wielu mężczyzn o takiej kobiecie marzy, ale często pozostaje w błędzie. Nie można wyzwolenia kojarzyć tylko z seksem. To nie jest istota wyzwolenia. Kobieta wyzwolona, to taka która wyrwała się okowów ograniczeń społecznych, narzuconych wielowiekową tradycją, uświęconą autorytetem kościoła katolickiego, wynikającą z patrialchalnego systemu. To właśnie czyni kobietę wyzwoloną, a nie otwartość w seksie i puszczanie się na prawo i lewo. Wręcz przeciwnie, kobieta wyzwolona nie musi być łatwa, może mieć swoje zasady, którym jest wierna i właśnie przez swoje wyzwolenie nie ulega łatwo wpływom mężczyzn i nie nagina ich dla ich potrzeb. I tu często pojawia się pierwsze rozczarowanie, wynikające z naiwności wielu mężczyzn. Kobieta wyzwolona przez swoją otwartość i chęć poznawania świata, ma otwarte horyzonty i dużą wiedzę. Ma świadomość jak wygląda świat i nie ogranicza się do kuchni i swojego podwórka. To kobieta która zna swoją wartość i ma wymagania, także wobec mężczyzn. I tu niestety pojawia się problem, bo wielu tym wymaganiom nie potrafi sprostać, oczekując posłusznej, pokornej, z klapkami na oczach i dającej zamknąć się w kuchni kobiety, a jednocześnie otwartej w sprawach seksu. Tych dwóch żywiołów niestety nie da się połączyć, bo są od siebie biegunowo odległe. Niestety ten sposób myślenia przejawiają głównie mężczyźni o ograniczonej zdolności postrzegania świata i oceny faktów, żyjący w swoim zamkniętym świecie. Jednym słowem mężczyźni niewyzwoleni. A niestety kobieta wyzwolona oczekuje mężczyzny również wyzwolonego. Może trochę odbiegłem od tematu, ale panowie, apel ode mnie. Jeśli chcecie zdobyć kobietę wyzwoloną, pomyślcie nie tylko o swoich potrzebach, ale przede wszystkim o oczekiwaniach kobiety. Kobiety wyzwolone są trudne w zdobyciu i jeszcze trudniej związek z taką kobietą utrzymać. O taką kobietę trzeba zabiegać i starać się. Inaczej odejdzie, bo w przeciwieństwie do kobiet ograniczonych, ona wie, że nie jesteś jedynym mężczyzną na świecie, a podobnych do Ciebie jest na pęczki.

 

Feel it

 

Twoja odpowiedź została uznana za najlepszą, wiem o tym, tylko tego za cholerę nie pojmuję. Albo nie. Może nawet wiem dlaczego: ta wiernopoddańcza demagogia, która zdradliwie zaczęła się sączyć od mniej więcej połowy Twojej wypowiedzi jest niewątpliwie miodem spływającym na większość niewieścich serc i dusz; zwłaszcza tych, które ja sobie definiuję na własny użytek jako „niepoważne”. Tyle tylko, że to demagogia w najczystszej postaci.

 

Twój początek mi się - mniej więcej - podobał, ale gdzieś tak w połowie nastąpiła, jak dla mnie, tragiczna katastrofa. Z mojego punktu widzenia mężczyzna czy kobieta, wyzwolona czy niewyzwolona w momencie, kiedy faktycznie chce się z kimś mnie j lub bardziej związać, wszystkie swoje WYMAGANIA może sobie wsadzić głęboko w jedną kieszeń i o nich na zawsze zapomnieć, a w zamian najlepiej żeby wyjęła z drugiej, bardzo pojemnej kieszeni, wielkie pudło podpisane: „PARTNERSTWO”, i skrupulatnie przeglądała sobie jego zawartość przynajmniej raz dziennie. Ja ze swojej strony oferuję ni mniej, ni więcej, a to samo.

 

Nie wiem jak inni, ale ja nigdy nie podjąłem najmniejszej próby SPROSTANIA czyimkolwiek oczekiwaniom i przenigdy w przyszłości tego nie zrobię. Na tym polega WOLNOŚĆ.  Na byciu sobą, a nie na spełnianiu czyichś oczekiwań. I nigdy nie zdobywałem, ani też nie przewiduję, żebym kiedykolwiek w przyszłości miał ZDOBYWAĆ kogokolwiek. ZDOBYWAĆ to sobie można puchar przechodni, tak dla sportu, bo wiadomo, że – jak to puchar przechodni - prędzej czy później trafi w inne ręce. Jeśli jestem zainteresowany kobietą, to akceptuję ją w dokładnie takiej postaci, jaką ona widzi patrząc rano w lustro w łazience. Jeśli ona jest zainteresowana mną w takim samym stopniu, to nie mam czego zdobywać, bo ona sama mnie bierze wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, z którym jest szczęśliwa. Zabiegać i starć musiałbym się o kobietę, której na mnie nie zależy, a taki układ nie ma dla mnie najmniejszego sensu.

 

I oczywistym jest, że nie jestem jedynym samcem homo sapiens na świecie, tak jak oczywistym jest, że „tego kwiatu, to pół światu”, a „każda stwora znajdzie swojego amatora”, a więc zatoczyliśmy woltę: nigdy nie ma sensu podejmowanie jakichkolwiek prób sprostania czyimkolwiek wymaganiom. Tak po prostu – z szacunku do samego siebie.

Tak sobie czytam te wypowiedzi tutaj i czytam, i pierwsza myśl, jak mi zaświtała w łepetynie, to to, jak kuriozalnie wygląda dyskusja o seksualnym wyzwalaniu się kobiet (i takich tam innych pobocznych wątkach) zważywszy na to, w jakim miejscu i przez kogo jest prowadzona. Nie, żebym krytykował, się czepiał, albo coś w tym stylu. Nie o to mi chodzi. Po prostu tak sobie stoję z boku i OBSERWUJĘ, jak grupka w pewnym zakresie outsiderek (i outsiderów – dodam dla ścisłości, żeby nie było żadnej dyskryminacji), którzy zamknęli się dla własnego psychicznego i fizycznego bezpieczeństwa przed resztą świata (a zwłaszcza resztą „Przenajświętszej w Opiekę Oddanej”) w swoim małym rezerwaciku, kontempluje swoje tak zwane „wyzwolenie seksualne”. No i się pytam sam siebie, jak Wy jesteście wyzwolone (dla pikanterii można tylko jeszcze dodać, że „wyzwolenie seksualne” tutejszych samczyków w niczym właściwie nie odbiega od tego celebrowanego przez samiczki – też się muszą czaić po kątach z nie mniejszym w to zaangażowniem), skoro po takich rezerwatach się musicie błąkać, żeby o tym rzekomym „wyzwoleniu” sobie ze sobą choćby tylko poszeptać, o wcielaniu w życie owego „wyzwolenia” nie wspominając?

Żeby uciec od „rezerwatowych” porównań, to wygląda to trochę tak, jakby smarkateria urwała się na chwilkę rodzicom spod kurateli, schowała w domku na drzewie, wyciągnęła zajumane gdzieś szlugi i butelkę taniego wina, i… poczuła się wielce dorosła i wolna, bo w tajemnicy przed starymi robi wszystkie te brzydkie rzeczy, których normalnie jawnie robić jej nie wolno. Potem, jak już przeminą „trzy godzinki fazy dorosłości” – ogon pod siebie, uszy po sobie, i dzieciarnia grzecznie doprowadza się do jako takiego porządku, wraca do zniewalających, ale opiekuńczych i bezpiecznych pieleszy, jak zawsze robi do mamusi i tatusia maślane oczka spaniela, i udaje, że zawsze jest grzeczna dokładnie tak, jak się tego od niej wymaga. Czy to nie jest w pewnym sensie… smutne? (Chciałem użyć innego określenia, ale zostańmy przy owej „smucie”). Że dorośli ludzie zachowują się jak dzieci?

 

 „Kontestacja, kontestacja,

To jest dobre na wakacjach,

A już w szkole wszyscy grzeczni,

Uczesani i bezpieczni”.

 

Tak BigCyc śpiewał w zamierzchłych czasach. A Kazik całkiem niedawno odwrotnie, ale tak samo:

 

Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni,

Gdy nie ma dzieci w domu, to jesteśmy niegrzeczni.

 

Nie pachnie Wam to wszystko jakimś takim fałszem? Obłudą?

Panowie, którzy muszą się mocno dekować, żeby żony czy dziewczyny ich nie zdybały w czasie, kiedy z wypiekami na twarzy śledzą to Forum.

Inni (a zapewne często też ci sami), którzy (s)puszczają z dymem w głąb czyjegoś komina swoje przyrzeczenia oraz zaufanie i uczucia swoich nieświadomych połowic, jakie tymi pustymi, de facto, przyrzeczeniami swego czasu wyłudzili.

Mamusie i tatusiowie, którzy po wsze czasy będą przed swoimi pociechami skwapliwie ukrywali swoje prawdziwe oblicza?

 

Nie pachnie Wam to wszystko smarkaterią?

 

Gdzie to wyzwolenie? I od czego?

 

Bo tak jeszcze się ośmielę zaryzykować postawienie – kontrowersyjnej zapewne – tezy, że akurat w europejskim kręgu kulturowym od zarania dziejów kobiety, jako kobiety, nie mają się właściwie z czego seksualnie wyzwalać, bo nigdy faktycznie nie były w sferze seksualnej ciemiężone, a w każdym razie nie bardziej niż mężczyźni. Tak naprawdę, to wystarczy choć trochę liznąć historii, żeby co krok potknąć się o jakąś Messalinę, Kleopatrę, Katarzynę, Paulinę Bonaparte, Emmę Hamilton, Skłodowską-Curie, George Sand – że o tych najbardziej znanych wspomnę. Zawsze te, co chciały i umiały, to działały. Uskuteczniały jazdy bez trzymanki, przy których większość z nas by pewnie spłonęła tęgim rumieńcem. I nie przynosiło im to właściwie żadnych dotkliwych skutków. Nie było się z czego wyzwalać, bo tradycje zawsze były bogate. Wystarczyło mieć dość cywilnej odwagi żeby żyć tak, jak się chce. Ale to nie dotyczyło wtedy, jak i nie dotyczy teraz, jedynie seksu – tak w erotyce, jak i w każdej innej dziedzinie życia nie ma z czego się wyzwalać – trzeba mieć jaja. Kto je ma, ten je ma, a kto nie ma – ten nie ma, że błysnę mądrością z półki oznaczonej tabliczką: „trener Górski”.

 

Może to więc chodzi „jedynie” o wykazanie się charakterem, najzwyklejszą cywilną odwagą tak wobec samego siebie, jak i najbliższych? I o wykazanie gotowości do ponoszenia konsekwencji własnych wyborów? Tylko że na tym polega nie tylko ciupcianie, ale całe życie, o ile chce się je przeżyć świadomie i w zgodzie z sobą.

 

Tak sobie też jeszcze pomyślałem, Jennifer, że Twoje pytanie ma w sobie co najmniej jedną pułapkę. Otóż po pierwsze: każda jedna PRAWDZIWA cnotka-dewotka ma prawdopodobnie niezachwiane, a z całą pewnością dużo mocniej ugruntowane poczucie swojego wyzwolenia seksualnego, niż każda z Was tutaj obecnych, jakkolwiek wielkich i chwalebnych czynów byście, Drogie Panie, w swoich alkowach, nie dokonywały. Dla niej to Wy jesteście niewolnicami swoich (albo czyichś) chuci. Czy taka PRAWDZIWA Polka-katoliczka może – nieświadomie i przez zupełny przypadek – mieć rację? 

Co więcej, każda jedna tak zwana „kura domowa”, ortodoksyjna katoliczka, czy też inna niewiasta średnio-konserwatywnie podchodząca do relacji damsko-męskich dzięki swojemu subiektywnemu spojrzeniu na swoje życie seksualne – obiektywnie rzecz ujmując – może być w dużo większym zakresie spełniona erotycznie od jakiejkolwiek amatorki „niesamowitych ekscesów łóżkowych”. Dlatego strasznie, ale to strasznie mnie mierzi, kiedy ktokolwiek (nie będę teraz pokazywać palcem) zaczyna się wypowiadać z wyższością bądź lekceważąco na temat wszelkiej maści przysłowiowych „kur domowych” i innych ludzi, którzy po prostu nie potrzebują żadnych dodatkowych pikantnych „dopalaczy” do tego, żeby się realizować erotycznie i mieć jak najbardziej satysfakcjonujące relacje seksualne ze swoim partnerem wybranym jak bozia przykazała w ilości sztuk: JEDEN – TERAZ I ZAWSZE, I NA WIEKI WIEKÓW AMEN. Czy ich życie erotyczne z definicji musi być mniej ciekawe i emocjonujące, albo tym bardziej gorszej jakości od tego, jakie prowadzą „poszukiwacze przygód”, „Dyzie Zapylacze” i inne „damy (temu) albo damy (tamtemu)”. Czy takie kobiety (i mężczyzn) też podciągacie pod kategorię „wyzwolonych seksualnie”, czy też na miano to nie zasługują i muszą, w Waszych oczach, pogodzić się z łatką „zniewolonych” czy też „seksualnie niewyzwolonych”?

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie wiem jak inni, ale ja nigdy nie podjąłem najmniejszej próby SPROSTANIA czyimkolwiek oczekiwaniom i przenigdy w przyszłości tego nie zrobię. Na tym polega WOLNOŚĆ.  Na byciu sobą, a nie na spełnianiu czyichś oczekiwań.

 

 

A co powiesz o Sisi Husband, albo o członkach grupy Ultimate Cuckold? Twoje rozumowanie, idzie w złą stronę. A mianowicie zapominasz gdzie jesteś, albo nie chcesz tego zauważyć. Otwórz swój umysł szerzej, znacznie szerzej i zauważ, że bardzo duża grupa ludzi, odnajduje spełnienie właśnie w tym, że są "uciemiężeni". 

 

 

Bo tak jeszcze się ośmielę zaryzykować postawienie – kontrowersyjnej zapewne – tezy, że akurat w europejskim kręgu kulturowym od zarania dziejów kobiety, jako kobiety, nie mają się właściwie z czego seksualnie wyzwalać, bo nigdy faktycznie nie były w sferze seksualnej ciemiężone, a w każdym razie nie bardziej niż mężczyźni. Tak naprawdę, to wystarczy choć trochę liznąć historii, żeby co krok potknąć się o jakąś Messalinę, Kleopatrę, Katarzynę, Paulinę Bonaparte, Emmę Hamilton, Skłodowską-Curie, George Sand – że o tych najbardziej znanych wspomnę

 

 

A dlaczego mowa, miałaby być jedynie o europejskim kręgu kulturowym? Pominąłeś islam.

 

 

Co więcej, każda jedna tak zwana „kura domowa”, ortodoksyjna katoliczka, czy też inna niewiasta średnio-konserwatywnie podchodząca do relacji damsko-męskich dzięki swojemu subiektywnemu spojrzeniu na swoje życie seksualne – obiektywnie rzecz ujmując – może być w dużo większym zakresie spełniona erotycznie od jakiejkolwiek amatorki „niesamowitych ekscesów łóżkowych”. Dlatego strasznie, ale to strasznie mnie mierzi, kiedy ktokolwiek (nie będę teraz pokazywać palcem) zaczyna się wypowiadać z wyższością bądź lekceważąco na temat wszelkiej maści przysłowiowych „kur domowych” i innych ludzi, którzy po prostu nie potrzebują żadnych dodatkowych pikantnych „dopalaczy” do tego, żeby się realizować erotycznie i mieć jak najbardziej satysfakcjonujące relacje seksualne ze swoim partnerem wybranym jak bozia przykazała w ilości sztuk: JEDEN – TERAZ I ZAWSZE, I NA WIEKI WIEKÓW AMEN.

 

Jeśli ortodoksyjna katoliczka odnajduje się w układzie jeden na jeden, to się tak składa, że nas to w ogóle nie interesuje, bo tu jest mowa o cuckoldzie, swingu, oraz wielu innych konfiguracjach którymi się ortodoksyjni katolicy nie zajmują. Ludzie, którzy nie potrzebują "żadnych dodatkowych pikantnych dopalaczy" się na tym Forum nie rejestrują a ich życie, również i nas nie interesuje. Nikt również nie powiedział a już na pewno nie lekceważąco, że ich życie z definicji musi być nudne. Widzę że lubisz dużo napisać i wstrzykiwać złośliwy kod, rodem z katolickiej frondy. Złośliwy kod w zdrowy proces. My nie chodzimy po katolickich forach i nie wpajamy monogamistom że "są w błędzie". Nie odwracamy nikomu krzyżyka do góry nogami. Uświadom sobie wreszcie, że życie pełne cnót chwalebnych, nas nie obchodzi. W swoim powitaniu napisałeś, że cuckold najbliższy jest Twemu sercu. Jak to jest możliwe, skoro prawisz jak pastor? Co w ogóle może Cię w tej materii interesować? Opowiedz nam, swoją historię prawdziwą, w stosownym dziale. Myślę że to będzie bardzo poczytne dzieło.

  • Lubię 9

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z mojego punktu widzenia mężczyzna czy kobieta, wyzwolona czy niewyzwolona w momencie, kiedy faktycznie chce się z kimś mnie j lub bardziej związać, wszystkie swoje WYMAGANIA może sobie wsadzić głęboko w jedną kieszeń i o nich na zawsze zapomnieć, a w zamian najlepiej żeby wyjęła z drugiej, bardzo pojemnej kieszeni, wielkie pudło podpisane: „PARTNERSTWO”, i skrupulatnie przeglądała sobie jego zawartość przynajmniej raz dziennie. Ja ze swojej strony oferuję ni mniej, ni więcej, a to samo.

 

Z tym fragmentem, trudno się nie zgodzić. Wielkie pudło o nazwie partnerstwo, do którego sobie zaglądać raz dziennie. No, trafne. Czy odkrywcze, tego nie będę komentował. Kwestię co Ty tutaj robisz, oraz co robi tutaj znaczna część tzw Kochanków Cuckold, samotnych Rogaczy którzy mając Żonę (tę której coś tam przysięgali i na końcu było AMEN) , poszukują innej partnerki dzięki której będą mogli zrealizować to o czym marzą. Co tu robią Pary, które potrzebują bodźców aby ich PARTNERSTWO się nie rozleciało na kawałki (o ja też pierdolnę fajny przykład pompatycznie:) "jak misternie układany domek z kaaaaaaaaart który zachwiany podmuchem rutyny chwieeeeje się w posaaaaaaaaaadach", i wreszcie po to, by odświeżyć to co zapomniane. Zauważ: prawie osiem tysięcy luda. A byłoby ze 40 tysięcy, gdybym nikogo nie wyrzucał, a wyrzucam z 20 osób dziennie, bo nie dokańczają rejestracji, olewają zasady wstępne i takie tam.

 

Joł!

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

I ja dostrzeglam kawalek szczerej prawdy i odwagi rozprawiania o niej w skrupulatnie przeklejonym z worda jadowitym komentarzu.

A przynajmniej probe uczciwego rozprawienia sie z tematem zdobywania, partnerstwa i wolnosci wyboru. Polubilam.

Jedna rzecz tylko w tym wywodzie Ci umyka, MiK... Ze swada dowodzisz, ze wszyscy jestesmy w glebokiej dupie nieswiadomosci, jednak szerszy kontekst pomijasz: ze nasza wolnosc ograniczona jest wolnoscia naszego otoczenia i nikt nie dal nam prawa do nawracania calego swiata na nasze wierzenia.. Dotyczy to oglaszania dzieciom, ze mamusia sie wije jak kot pod obcym dotykiem, ze tatus wali konia ogladajac mamusie zawziecie robiaca loda koledze na zlocie, i wszelkich aspektow umoralniania reszty swiata.

Z bycia prorokiem tez sie wyrasta, i nie wynika to z komformistycznego poddania systemowi tylko sartrowskiego szacunku dla reszty Ludzi.

To tyle chyba o wolnosci, seksualnej, czy wolnosci walniecia baka w zatloczonej eskaemce. Wiec otworz oczy i spojrz szerzej.

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie wiem jak inni, ale ja nigdy nie podjąłem najmniejszej próby SPROSTANIA czyimkolwiek oczekiwaniom i przenigdy w przyszłości tego nie zrobię. Na tym polega WOLNOŚĆ.

 

Aby móc pisać posty na tym Forum, musiałeś spełnić szereg oczekiwań. Włączyłeś się również do Grupy Swingers, choć mówiłeś o cuckoldzie. Jeszcze Ci coś powiem: Absolutnie nie twierdzę że jesteś, ale mamy na tym Forum, również księży katolickich, a ja oczywiście, szanując ich wybór, nie piętnuję, nie upubliczniam takich informacji. Zapytasz, skąd ja mogę o tym wiedzieć, ano mogę. Przeczytaj ten poradnik, dowiesz się skąd mogę wiedzieć. Zamiast więc głosić takie hasła jak wolność, "nie poddaństwo", zanim wkleisz kolejny wykład, zastanów się nad innym problemem, który się nazywa obłuda. I wierz mi, nie po to Ci odpowiadam, aby rozpętać jakąś nagonkę. Myślę, że mógłbyś być fajnym Użytkownikiem, kimś w rodzaju cuckoldowego kapelana, wypełniać jakąś lukę. Wcale nie mam zamiaru wyrzucać, piętnować, ironizować. Weź pod uwagę, wszystkie nasze odpowiedzi.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z bycia prorokiem tez sie wyrasta, i nie wynika to z komformistycznego poddania systemowi tylko sartrowskiego szacunku dla reszty Ludzi.

To tyle chyba o wolnosci, seksualnej, czy wolnosci walniecia baka w zatloczonej eskaemce. Wiec otworz oczy i spojrz szerzej.

 

I TY PRZECIKWKO MNIE, RedBitch!?!?

 

(jeszcze nie wiesz, jakie do Ciebie żywię uczucia, ale może kiedyś się zdobędę na jakieś śmielsze wyznanie)

 

Otwieram, RedBitch, te moje oczęta i widzę na ten przykład Madam Grodzką. Czy jej syn doznał nagłego wylewu krwi do mózgu lub innego trwałego kalectwa na wieść o tym, że jego tata jest jego drugą mamą? Czyjeś życie legło w gruzach?

 

Obawiam się, że knformizm swoje parszywe macki zapuszcza głębiej, niż nawet Ty, w całej swojej przenikliwości (to nie cynizm ani sarkazm), dostrzegasz.

 

(wklejone z Worda, bojestem mocno gdzie indziej, mam internet tragicznej jakości i w dodatku beznadziejny do niego dostęp; żebyś Ty wiedziała ile sobie trudu muszę zadać, żeby coś tu zamieścić)

Sem!

 

Ale przecież ja nikogo nie próbuję przekonywać, że tkwi w jakimś błędzie. Nie rozumiem też co Cię sprowokowało do skorelowania mojej osoby z katolickim fundamentalizmem, bo nie mam z nim absolutnie nic wspólnego. Tak, jak nie mam nic wspólnego z jakimkolwiek innym wyznaniem. Wręcz przeciwnie. Tak właściwie to nie muszę tego pisać, ale co mi tam: żyję w ultraortodoksyjnym rejonie, w którym w ostatnich wyborach w moim okręgu na 800 głosów 2 nie były oddane na przedstawiciela PiS – mojej żony i mój; mieszkamy we wsi, w której stanowimy JEDYNĄ rodzinę, której nawet jedna stopa nigdy nie przekroczyła progu kościoła, a ksiądz nie postawił jednego kroku na mojej ziemi; nasze DZIECI są JEDYNYMI w całej szkole (i całkiem prawdopodobne, że w całym powiecie), które nie biorą udziału w lekcjach religii i jako jedyni rodzice rokrocznie toczymy o to batalię z dyrekcją szkoły; żaden, dosłownie żaden z naszych dzieciatych znajomych, mimo że wszyscy z daleka szczekają na Kościół, nie miał na tyle wielkich jaj, żeby – w przeciwieństwie do nas - nie ochrzcić swoich dzieci; żadna spośród znanych nam osób, niezależnie od tego jak barwne erotycznie i oderwane od chrześcijańskich wartości życie prowadzi, nie miała nigdy wystarczających jaj do tego, żeby zerwać ze swoim Kościołem, a jeśli już do zalegalizowania związku dochodziło - nie wziąć ślubu kościelnego (w przeciwieństwie do nas); nikt ze znanych nam osób – znowu: w przeciwieństwie – nie miał jaj do tego, żeby oficjalnie, wśród bliższych lub dalszych znajomych czy rodziny „chlapnąć” od czasu do czasu, że się bawił w klubie dla swingersów; ba, nawet publiczne przyznanie się do bywania w saunie stanowi dla co poniektórych nie lada wyznanie.  Byłbym więc wielce wobec Ciebie zobowiązany, gdybyś zechciał nie przypisywać mi w przyszłości jakichkolwiek konotacji religijnych ze szczególnym uwzględnieniem katolicyzmu. Bo niewiele rzeczy wnerwia mnie bardziej, od podciągania moich poglądów pod sztandary katolickie w obliczu takiego oto faktu, że jak naprawdę mało kto w tym kraju mamy z żoną wystarczająco tęgie jaja, żeby mówić wprost co myślimy i nie kamuflować się jakoś szczególnie z tym, co robimy.

W normalnych okolicznościach bym się nie zdecydował na to, żeby bez dokładnego rozeznania spekulować na temat liczb, ale że mnie z lekka – za przeproszeniem – wkurwiłeś, to pokuszę się o postawienie takiej oto hipotezy, że biorąc pod uwagę polskie realia, polską mentalność i ogólne polskie statystyki – na palcach (być może nawet jednej dłoni) mógłbyś policzyć stałych bywalców tego forum, którzy równie bezwzględnie, bezapelacyjnie i definitywnie odcinają się od religii, jak my (czyli żonka i ja «a żeby było śmieszniej mogę dodać i to, że nasze dzieci, mimo że małe, też już mają jaja mocno odbiegające rozmiarem od polskich standardów i sobie w kwestii religii w kaszę dmuchać nie dają»). A na palcach drugiej dłoni być może zdołałbyś policzyć te pary, które równie otwarcie jak my potrafią powiedzieć przyjaciołom czy znajomym spoza „środowiska”o swoich „łóżkowych” eksperymentach.

 

Tyle tylko, że to wszystko wcale nie oznacza, że jestem chabetą, której założono klapki na oczy by bez niepotrzebnego zastanawiania się lazła tam, gdzie ją poprowadzą. Mam mocną alergię na kilka rzeczy, a dwoma z nich są: ideologia i fundamentalizm. Nienawidzę wszystkich ideologii i fundamentalizmów razem wziętych i każdego z osobna. Dlatego już na wstępie, przy powitaniu, pozwoliłem sobie na rzucenie paru krytycznych uwag. Nie wynikało to, wbrew temu, co poniektórzy sobie pomyśleli, z tego, że jestem jakimś szpionem, kretem, tajnosem agentosem czy innym koniem trojańskim. Nikogo nie zamierzam na nic nawracać, bo sam święty ani trochę nie jestem (nie chcę się licytować, Sem, ale najpewniej trafię do głębszego, ciemniejszego, gorętszego i bardziej cuchnącego Piekła, niż Ty), ale też nie uważam, żebym miał się zwolnić z myślenia i analizowania różnych zjawisk. To, że zdecydowałem się tutaj pojawić, nie oznacza dla mnie, że pokornie przyklepię każdą Miłościwie Tu Panującą Ideę. Jestem zbyt niepokorny i zbyt oporny na manipulacje, a także dość dobrze obyty, jak mi się zdaje, z niebezpieczeństwami, jakie czyhają na ludzi w takich miejscach, jak to Forum. Ktoś w tym moim nieszczęsnym wstępie – zapewne Ty, wybacz jeśli pamięć mnie zawodzi – porównał mnie do „przeszczepionego organu”. Zżymałem się mocno na to w pierwszym odruchu, ale po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że to świetne porównanie i właściwie pasuje mi taka rola. Może się prędzej lub później okazać, że jestem zbyt niezależny, jak na to miejsce i albo Wy mnie wystawicie za drzwi, albo sam się stąd ewakuuję. A może się przyjmę i będziemy się nawzajem tolerować i szanować. Ale jedno, czego mi nie można zarzucić, to to, że działam podstępnie albo że próbuję tu szerzyć jakieś herezje. Z natury jestem wyjątkowo szczery, a poza tym otwarty na ludzi i ich pomysły, nikogo nie wartościuję, co tutaj istotne: nie oceniam pod względem estetycznym, a tym bardziej moralnym niczyich zachowań seksualnych, ponieważ według mnie jakikolwiek seks sam w sobie nie ma (i nigdy nie miał) żadnego wydźwięku moralnego, i mam dość spory dystans do właściwie wszystkiego. Ale to nie oznacza, że jak wygłodniały pies łykam bez zastanowienia gorące żarcie z każdej miski, jaką mi tylko podsuną.

 

Nie wydaje mi się, żebym się zajmował wstrzykiwaniem „złośliwego kodu”, jak to określiłeś, „w zdrowy proces”. Chyba, że rozumiesz przez to myślenie, analizowanie, rozpatrywanie, stawianie hipotez, zadawanie pytań, zastanawianie się nad implikacjami, jakie ze sobą niosą różne zachowania. Tak w sumie, gdyby się przyjrzeć temu Twojemu kawałkowi o „złośliwym kodzie” to wychodzi na to, że to Ty stosujesz „rydzykowo-katolicką” retorykę. Psychoanalityk ze mnie, jak z koziej dupy trąbka, więc jak najbardziej można polemizować z tym, co teraz napiszę (a nawet byłbym kontent, gdyby ktoś podchwycił ten wątek «tyle, że zaraz by się pewnie zaczęły czystki i zsyłki za szerzenie herezji niezgodnych z jedynie słuszną linią partyjną»): mam wrażenie, jakby za Tobą, Sem, podążało jakieś takie widmo bladego strachu zatytułowanego: „obrażone wartości religijne”, czy coś w tym stylu. To się, zresztą, świetnie wpisuje w charakter tych wszystkich obostrzeń, jakie tu obowiązują. Może masz tak tylko wtedy, kiedy odpisujesz na moje posty, a może częściej, nie wiem. W każdym razie odnoszę czasami takie wrażenie, jakby Cię mocno irytowało to, co piszę, albo jakbyś się trochę bał. Nie mnie, oczywiście (mnie zawsze możesz ewaporować), tylko tego, co piszę (i co pewnie też możesz bez najmniejszego problemu zniknąć). Tak, jakby to co piszę było faktycznie niebezpieczną herezją zagrażającą jakiejś wyznawanej tutaj religii. Tak, jakbyś bał się skonfrontowania tutejszej Forumowej rzeczywistości z resztą świata, a przynajmniej tym kawałkiem reszty świata, jaki ja tutaj z sobą przynoszę.

 

I na koniec: do Twojej dygresji na temat islamu się nie odniosę w szerszym zakresie dlatego, że nie chcę już zwiększać monstrualnej objętości tego postu, w każdym razie uznaję, że islam zupełnie nikogo tutaj nie dotyczy ani nie obchodzi; a na temat WOLNOŚCI i SPEŁNIANIA OCZEKIWAŃ wypowiedziałem się w konkretnym kontekście.

 

Pozdrawiam,

 

M&K

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wszystko fajnie, ale czemu zrobiłeś z tematu jakieś "sobie" wyznania, tego nie pojmuję. Temat się ma o kobiecie wyzwolonej, pozwolisz więc, że ja to wytnę i wkleję w "Nasze historie Prawdziwe" a temat nazwę Twoim Nickiem. Cieszę się również że to wszystko napisałeś co napisałeś, tym bardziej twierdzę że będą z Ciebie na tym Forumie, "ludzie" :)

 

PS- Done.

Tutaj dyskutujmy, przy okazji temat jest w chronionym dziale.

Niech go goście nie czytają, ani GogleBot.


 

mam wrażenie, jakby za Tobą, Sem, podążało jakieś takie widmo bladego strachu zatytułowanego: „obrażone wartości religijne”, czy coś w tym stylu. To się, zresztą, świetnie wpisuje w charakter tych wszystkich obostrzeń, jakie tu obowiązują.

 

Takie dygresje pozostaw za własnymi zębami i podobnych, nie wypowiadaj na głos. Tutaj się rozmawia o cuckoldzie a nie o religii i po to ustanowione są pewne zasady aby się ich trzymać i z nimi nie polemizować, czy to się komuś podoba, czy też nie. Po raz ostatni więc tłumaczę Ci, abyś się odstosunkował od moich kompetencji oraz zaprzestał polemiki z Regulaminem który tu obowiązuje, bo za to akurat, może Cię spotkać kara w postaci ograniczenia funkcjonalności konta, lub ban, zgodnie z Regulaminem który akceptujesz podczas rejestracji.

 

 

W każdym razie odnoszę czasami takie wrażenie, jakby Cię mocno irytowało to, co piszę, albo jakbyś się trochę bał. Nie mnie, oczywiście (mnie zawsze możesz ewaporować), tylko tego, co piszę (i co pewnie też możesz bez najmniejszego problemu zniknąć). Tak, jakby to co piszę było faktycznie niebezpieczną herezją zagrażającą jakiejś wyznawanej tutaj religii. Tak, jakbyś bał się skonfrontowania tutejszej Forumowej rzeczywistości z resztą świata, a przynajmniej tym kawałkiem reszty świata, jaki ja tutaj z sobą przynoszę.

 

To chyba jakiś żart. Jesteś tu od dwóch dni i wydaje Ci się że się ktokolwiek może obawiać Twoich postów? Pisz sobie, dukaj. Czy Ty aby przypadkiem nie masz się za więcej niż powinieneś się mieć? Zaangażowałeś się w dyskusję naokoło siebie samego jakby to co mówisz miało jakiś globalny wydźwięk a zapewne rozczarujesz się, jeśli Ci powiem, że ludzie tutaj chcą się po prostu bawić przede wszystkim, oglądać ładne panie a nie szerzyć wartości które tu "z zewnątrz przynosisz" jak jakiś misjonarz. Jak kto będzie chciał zobaczyć co się dzieje w świecie, to sobie poczyta newsweeka. Nikt Cię nie będzie stąd wyrzucał, prędzej się faktycznie sam ewakuujesz, kiedy już "szum" wokół Ciebie ustanie. Wielu tu już było przed Tobą takich jak Ty. Żaden się nie ostał, bo się po prostu znudził nauką. Pisałem coś o tym w Twoim temacie powitalnym i przestań mi wiercić dziurę w brzuchu, zajmij się tematyką portalu. Możesz to zrobić, zapewne.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

To, że zdecydowałem się tutaj pojawić, nie oznacza dla mnie, że pokornie przyklepię każdą Miłościwie Tu Panującą Ideę. Jestem zbyt niepokorny i zbyt oporny na manipulacje, a także dość dobrze obyty, jak mi się zdaje, z niebezpieczeństwami, jakie czyhają na ludzi w takich miejscach, jak to Forum.

 

Nikt Cię nie zmusza do pokornego przyklepywania wszystkich tu miłościwie panujących idei. Piszesz wystarczająco długie wypowiedzi, które można by było cytować i odnosić się do każdego kawałka pięćset razy, w każdym z przypadków starasz się przewidzieć następstwa. Nie chce mi się jednak wybacz, skupiać na Tobie, Twoich zasadach i co tam jeszcze w zanadrzu masz. Jeśli więc nadal będziesz coś o sobie opowiadał, to masz tutaj temat wydzielony do tego. Twoja miska, którą możesz karmić, z której inni mogą sobie jeść do woli, cytować, kłócić się z Tobą, zgadzać lub nie zgadzać. Nie ma, prawdopodobnie na całym świecie drugiego takiego Forum jak to, gdzie tak poważnie podchodzi się do kwestii bezpieczeństwa właśnie, dlatego też nie wiem o jakich "niebezpieczeństwach" mówisz ale nie będę nawet pytał, by nie prowokować dalszej zbędnej na ten temat dyskusji. Nie chce mi się i nie będę nawiązywał do tych odniesień do herezji, czystek, Rydzyka i innych głupstw, bo mnie to najzwyczajniej w świecie nie obchodzi. Jesteś po prostu, wybacz wyrażenie,

 

męczący.

 

Ale przecież ja nikogo nie próbuję przekonywać, że tkwi w jakimś błędzie. Nie rozumiem też co Cię sprowokowało do skorelowania mojej osoby z katolickim fundamentalizmem, bo nie mam z nim absolutnie nic wspólnego.

 

Całe szczęście. Więc jak wyżej, cieszę się że to napisałeś, bo to oznacza, że będą z Ciebie na forumie "ludzie". I jak wyżej, prócz Ciebie, jest prawie osiem tysięcy ludzi, więc... nie będę rozkminiał Twojego umysłu, analizował każdej szarej Twojej komórki. Poświęciłem Ci wystarczająco dużo, zbyt dużo czasu. Dał byś lepiej jakaś galerię swojej Żony i siebie pokazał, a nie opowiadał o wiosce z której pochodzisz.

 

Pozdrawiam,

Sem.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

zwłaszcza przez zarzut bycia "męczącym"

 

 

To nie jest "zarzut" tylko moje własne zdanie. Nie wszystko co piszę musi mieć wydźwięk akceptacji lub zarzutu. Wiele tu wycieczek a to chyba nie o mnie jest forum ani o koledze który cały klimat wytworzył, ani o żadnym innym indywiduum. To forum o cuckoldzie. Po to więc temat został wydzielony a kolega nie został usunięty pomimo wielokrotnych przekroczeń regulaminu, aby mi nikt nie zarzucał "tłamszenia indywidualności". To co dla mnie męczące, dla innych może być ciekawe, to kolegi pytajcie, a ja się z tematu wypisuję. Nie mam zamiaru tu prowadzić żadnego studium przypadku. Zdaje się że jesteś jedną z tych która w powitaniach pisze "za chwilę potkniesz się o punkty regulaminu, ale się nie zrażaj". Sądzę więc, że masz o co kolegi pytać, tak więc zostawiam Was samych, plus innych którzy są równie ciekawi. Mam nadzieję że w miejscu które stworzysz lub tworzysz gdzieś w sieci, jesteś równie łaskawa dla wszystkich jak i dla siebie, jak też można olewać Twoje zasady.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

biorąc pod uwagę polskie realia, polską mentalność i ogólne polskie statystyki – na palcach (być może nawet jednej dłoni) mógłbyś policzyć stałych bywalców tego forum, którzy równie bezwzględnie, bezapelacyjnie i definitywnie odcinają się od religii

 

Powiem Ci kogo mogę policzyć na palcach. Są to stali bywalcy, którzy udzielają się na Forum, ściśle merytorycznie. I tych najbardziej cenię, za budowę wartościowej zawartości. Znacząca większość występuje z pozycji gryzącego po kostkach pudla, kiedy tylko nadarza się okazja, aby skomentować to, co jest zwykłą polityką Forum, czyli zasady, regulamin, budowa, zarządzanie i tak dalej. Jest też bardzo dużo emotikon, obrazków oraz uśmiechu. Zwykle temat ma ze dwadzieścia stron, z czego jedna przedstawia wartość. Twoje posty, choć się nie zgadzam, przedstawiają wartość. 

 

Pozdrawiam,

Sem.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...