Skocz do zawartości
RedBitch

Kiedy przestajemy mieć czas, czyli okoliczności rozstania - sympozjum

Rekomendowane odpowiedzi

 

Zatem głębokie maile o sensie życia lub rzyci - trochę to miałam n myśli;) W każdym razie nie o zepsutej pralce:)

 

Jak by się człowiek dobrze postarał i miał filozoficzny nastrój to i z zepsutej pralki można łatwo przejśc do sensu życia, potem pytania o dotyczące marności człowieka we wszechświecie by skończyć na tym czy jestesmy w kosmosie sami i czy oby kosmici to nie ludzie przyszłosci którzy wynaleźli wehikuł czasu ? ;) Po drodze jeszcze religia i istnienie boga w takiej czy innej formie, teoria wielkiego wybuchu kontra teoria kwantowa ... a na koniec i tak sprowadzimy rozmowę do cielesnych uciech człowieka czyli do wspomnianej ... rzyci :D

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jak by się człowiek dobrze postarał i miał filozoficzny nastrój to i z zepsutej pralki można łatwo przejśc do sensu życia, potem pytania o dotyczące marności człowieka we wszechświecie by skończyć na tym czy jestesmy w kosmosie sami i czy oby kosmici to nie ludzie przyszłosci którzy wynaleźli wehikuł czasu ? ;) Po drodze jeszcze religia i istnienie boga w takiej czy innej formie, teoria wielkiego wybuchu kontra teoria kwantowa ... a na koniec i tak sprowadzimy rozmowę do cielesnych uciech człowieka czyli do wspomnianej ... rzyci :D

 

O widzisz - i jak w tym wszystkim cudownie daleko do kota który się zesrał czy zepsutej pralki;) Można wznieść się na wyżyny - i tak ma być :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

O widzisz - i jak w tym wszystkim cudownie daleko do kota który się zesrał czy zepsutej pralki;) Można wznieść się na wyżyny - i tak ma być :)

 

Czasem nie ważne co mówisz tylko jak mówisz albo z kim rozmawiasz:) Co prawda srający kot czy zepsuta pralka są "z urzedu" mało podniecające ale fascynacja drugim człowiekiem pozwala zniwelować negatywne odczucia. Wiesz klapki na oczach i te sprawy :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Wiesz klapki na oczach i te sprawy

 

Tu bym była ostrożna - uważam, że pralka czy kot rysa za rysą zdrapują skutecznie te klapki. Aż spadną całkiem.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Tu bym była ostrożna - uważam, że pralka czy kot rysa za rysą zdrapują skutecznie te klapki. Aż spadną całkiem.

 

To jedna z przyczyn zakończenia niejednej znajomości :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Bardzo Wam dziękuję. Mnogość postaw i intepretacji, a z więkoszością się zgadzam! :)

Kochana Smell: nie zgadzam się z tym, że kot, który się zesrał może być powodem wyświechtania czegoś, co jest mocne i niepowierzchowne (ciągle mówię o romansie, nie związku).

Dobry romans po prostu angażuje mnie całą, niekoniecznie w pełnym wymiarze czasowym. A obiekt mojego pożadania również mnie interesuje w wymiarze cywilnym. Dlaczego? Bo moje pożądanie musi być zasilane w miarę regularnie, nie da się go uruchomić 5 minut przed randką, tak, żebym precyzyjnie o 18:40 leżała goła i mokra. Więc dbałość, grzanie i zasilanie wzajemnej skłonności mailem, smsem, umiejętnie podesłanym linkiem. Drobne gesty. Tak, żeby było widać początek i koniec tej osoby, jej powody, cały drive.

Ale też wyrozumiałość, jak słusznie skądinąd podkreślił Varsamandi, dla codzienności.

 

Więc kiedy przestajemy mieć czas? Przychylam się do nudy jako uniwersalnego czynnika. Po którym powroty są niemożliwe, gdyż zwyczajnie nie ma do czego wracać. Nawet na DP :).

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Kochana Smell: nie zgadzam się z tym, że kot, który się zesrał może być powodem wyświechtania czegoś, co jest mocne i niepowierzchowne (ciągle mówię o romansie, nie związku).

 

Red, ja mogę mówić tylko ze swojego punktu widzenia - mojego i mojego Chłopa, ze wspólnego mianownika który wynika z naszych rozmów. Jasne - co życie to przypadek i poniekąd każda dyskusja jest tylko teoretyzowaniem a każda opinia jedynie jednym z punktów widzenia.

I ja nie mówię o tym, że jak powiesz o rzeczonej kociej kupie na dywanie to już koniec i prysło;) Ja mówię o procesie, który jest jak nadziewanie pojedynczych koralików - niby każdy z osobna nie robi różnicy ale całość się wyraźnie odznacza.

To uczucia nadają sens przekazowi. 

W dużym uproszczeniu - to trochę tak, że gdybyś raz wysłuchała o problemach swojego kochanka w pracy i kłótniach z żoną to pomyślisz - ma szefa debila i francowatą żonę. Ale gada Ci o tym na okrągło. I z każdym kolejnym razem kiełkuje w Tobie myśl - a może to z nim jest coś nie w porządku? Może jest życiowym nieudacznikiem? A może opowiada mi to bo za chwilę będzie chciał pożyczyć ode mnie kasę. I pewnego dnia już Ci się nie chce odebrać telefonu. Wolisz rozwiązania mniej angażujące negatywne emocje.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ale ja nie mówię o epatowaniu życiem domowym, tylko poznawaniu swoich nieseksualnych kawałków! Bo nie wszystko da się przekazać ciałem, zapachem, kształtem. Nie wszystko da się odkryć w łóżku. A wzajemne wsłuchiwanie się w siebie pozwala stworzyć oczekiwany klimat osobie, z którą się widujemy i sobie samemu.

Gdyby ludzie zajmowali się wyłącznie swoją fizycznością, seksem dla seksu, wzajemnej radości zwykle starczyłoby na 2 razy. Tymczasem wspierają nas muzy. Tutaj uwodzimy się słowem, literaturą (czasem :)), poezją, muzyką, a także retoryką i filozofią :).

Jasne, można próbować srać wyłącznie odświętną wersją, ale te pozostałe to również jesteśmy my!

Mnie tam fascynuje człowiek w całości. Zwłaszcza gracja, z jaką funkcjonuje na codzień. A można zachować fascynujące oblicze również przy obieraniu kartofli. Na przykład cichutko gwiżdżąc partię va pensiero z Nabucco :).

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ale ja nie mówię o epatowaniu życiem domowym, tylko poznawaniu swoich nieseksualnych kawałków! Bo nie wszystko da się przekazać ciałem, zapachem, kształtem. Nie wszystko da się odkryć w łóżku. A wzajemne wsłuchiwanie się w siebie pozwala stworzyć oczekiwany klimat osobie, z którą się widujemy i sobie samemu.

Gdyby ludzie zajmowali się wyłącznie swoją fizycznością, seksem dla seksu, wzajemnej radości zwykle starczyłoby na 2 razy. Tymczasem wspierają nas muzy. Tutaj uwodzimy się słowem, literaturą (czasem :)), poezją, muzyką, a także retoryką i filozofią :).

Jasne, można próbować srać wyłącznie odświętną wersją, ale te pozostałe to również jesteśmy my!

Mnie tam fascynuje człowiek w całości. Zwłaszcza gracja, z jaką funkcjonuje na codzień. A można zachować fascynujące oblicze również przy obieraniu kartofli. Na przykład cichutko gwiżdżąc partię va pensiero z Nabucco :).

 

Pod warunkiem, że ową grację ma. Liczę zatem, że obejrzę kiedyś ten cud natury i zmienię punkt widzenia oniemiała z zachwytu wcinając pyry;) Tylko krowa nie zmienia zdania;) 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Czytam Was wszystkich z uwagą, szukam podpowiedzi, jak działać, by (się) nie znudzić. Trafiony temat, Red, gracias. Skromne doświadczenia nie czynią ze mnie eksperta romansowo-związkowego, a ponieważ zdecydowanie wolę analizę od syntezy, ciężko mi sformułować wiążące wnioski :) Bardzo blisko mi do tego co napisał Varsamandi. Czyli że różnie bywa, po prostu... Różne są romanse i różne powody ich wychłodzenia.

Za siebie mogę powiedzieć, że mi do podtrzymania romansu potrzebny jest flirt, uwaga, kontakt częsty - jak tlen. Szczerze miało być, więc szczerze mówię - próżność moja lubi być karmiona, trudno. Kiedy wyczuwam spadek zainteresowania, temperatura i po mojej stronie spada. Jak faceci lubią zdobywać, tak ja pragnę być zdobywana, w kółko od nowa.

Do spraw codziennych nie mam awersji - byle tylko zachować balans między narzekaniem na osławionego srającego kota a mmsami pstrykanymi naprędce w biurowej toalecie dla kochanka. Proporcje.

Lubię znać kochanka w jego codzienności. Wolę takie relacje, gdzie i on interesuje się moim srającym kotem, książką, którą czytam, mną jako całością, nie tylko moją seksualną odsłoną. Taka jestem. Nie ma to negatywnego wpływu na pożądanie, które odczuwam. Choć przepisów na płomienne romanse pewnie co najmniej tylu ilu romansujących... A romans, cóż, chyba każdy romans ma swój bliższy czy dalszy koniec?

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...