Skocz do zawartości
pawel1969

Fabryka

Rekomendowane odpowiedzi


          W dziale księgowości Ania współdzieliła pokój ze starszym kolegą,
dziś jednak była sama. Kolejny nudny zimowy dzień. Przed szesnastą za oknami
zrobiło się ciemno. Już miała wyłączać komputer, gdy wszedł wysoki mężczyzna
w roboczym drelichu.
- Przyniosłem delegację do rozliczenia.
Głos miał niski i pewny. Ania nie znała go osobiście, ale kilkakrotnie
przechodząc przez hale fabryczne zwrócił jej uwagę. Nie wiedziała dlaczego,
ale wzbudzał w niej różne uczucia spośród których dominował lęk, ale było też
trochę pożądania.
- Wpadnij do nas na produkcję kochanie. Pokażę ci zakamarki firmy.
- Raczej wątpię. Do widzenia.
Anka starała się żeby zabrzmiało to stanowczo, ale nie była w stanie ukryć myśli.
Wielkolud zauważył jej słabość i tylko się uśmiechnął.
Anka rozmyślała o tym zdażeniu całą drogę do domu. Nie wiedziała czy powinna
opowiedzieć o tym zdarzeniu mężowi. Zjedli kolację, potem poszli do łóżka.
Było jak zwykle. Rutyna. Przez moment podczas stosunku wyobraziła sobie,
że jej mąż jest tajemniczym kolegą z firmy. Po wszystkim odezwały się wyrzuty
sumienia, i wstyd, że podobało jej się bardziej.
- Przytul mnie mocno - poprosiła Pawła - Kocham cię bardzo.
- Ja ciebie też. Coś cię gryzie mała?
- Nie. Ale dostawia się do mnie w pracy jeden obleśny tym.
- Podoba ci się?
Ania dała Pawłowi kuksańca w bark.
- Nie głupku! Nie denerwuj mnie.
- Nie powinnaś się tak prowokacyjnie ubierać. Niektórzy faceci widzą w tym
zaproszenie.
- Niech sobie nie myśli za dużo. I nie będzie mi dyktował jak mam się ubierać.
Jutro pójdę bez stanika. Może mu ślinka pocieknie, ale nie dla psa kiełbasa.
- Nie rób tego kochanie.
Anka postanowiła zrobić po swojemu. W połowie dnia dyrektor wezwał ją do drugiej
fabryki. Często tam chodziła. Droga prowadziła przez halę produkcyjną. Szła
szybkim krokiem między maszynami i zwojami rur. Jej jędrne cycuszki kołysały się
seksownie pod cienką bluzeczką. Nawet kobiety się ogladały. Nagle tuż przed
nią zza maszyny wyrosło umięśnione męskie ramię. Tajemniczy nieznajomy oparł
rękę zagradzając jej drogę. Był w niebieskim kombinezonie na ramiączkach.
Spod pachy sterczały poskręcane kłaki. Pachniał potem i smarem.
- Witam księżniczkę. To dla mnie się tak ubrałaś.
- Przepuść mnie.
- Najpierw odpowiedz. Chcesz się ze mną pieprzyć?
- Marzysz małpoludzie. Puszczaj.
- Nikt cię nie trzyma. Ale wiesz co myślę? Że jesteś napaloną na mnie suką.
- Zapomnij.
Gdy go minęła pokręciła pupą i obejżała się.
- Mam pomysł. Zwal sobie konia mysląc o moim tyłeczku.
Roześmiała się i odeszła. Koledzy wyśmiali małpoluda. Ten skinął na niższego gościa,
wyglądającego na jego słougusa.
- Mam sprawę Igor.
- Spoko Łysy. Co mam zrobić?
- Daj mi cynk, gdy dyrektor znów wezwie naszą lalkę.
- Jasne stary. Ale możemy to zmontować. Namówię Majkę.
Na pół godziny przed szesnastą na biurku Ani odezwał się telefon.
- Co tam Majka?
- Stary cię wzywa znów.
- Kurwa. Nie mam co robić tylko łazić obok tych mętów. Dobra. Już idę.
Ania chciała wyrobić się przed przyjazdem męża, więc szła żwawo przez halę. Wpadła na
Igora.
- Tędy nie przejdziesz. Chwilowo zamknięte.
- Przecież nie będę zapieprzać naokoło.
- Przejdź przez starą halę. Zapalę ci światło.
Stara hala nie była używana od dawna i niszczała. W mozajkowych oknach brakowało wielu
szybek, przez co było zimno jak na zewnątrz. Straszyły niekońcżące się rdzewiejące rury
i piece. Ania szła dygocząc z zimna. Zapletła ręce przed sobą. Nagle usłyszała metaliczny
dźwięk zasuwki. Przed nią wyłonił się Łysy.
- No i znów się spotykamy.
Kobieta zrozumiała swoje położenie. Łysy rozpiął kombinezon i wyciągnął chuja. Powoli
zbliżał się do Ani a ona się cofała aż trafiła na skrzynię. Stał już przy niej.
- Podoba ci się? Weź go w rękę.
Ania odruchowo skrzyżowała ręce na piersiach i ścisnęła nogi aż jej zbielały kolana.
Trzęsła się teraz i z zimna i ze strachu. Łysy zakrył jej usta wielką dłonią. Drugą ręką
rozerwał bluzkę. Sprężyste cycki zachęcały do wymacania. Spod zaciśniętych powiek Ani
wypłynęły łzy. Mężczyzna na siłe wcisnął rękę między jej chude uda i pełną dłonią
złapał za cipkę brudząc białe majteczki smarem. Prubowała walczyć ale nie mogła oburącz
zerwać jego dłoni ze swoich ust. Nawalała go na oklep po ramionach ale nie robiło to na
nim wrażenia. Włożył wielką włochatą brudną dłoń w jej majtki i mocno masował cipkę.
Ania sama nie rozumiała co się dzieje. Niby wciąż próbowała walczyć rękoma, ale jej
nogi rozeszły się na boki. Gorąca dłoń obmacująca krocze wywołała falę rozkoszy.
Środkowy palec łysego przeszedł wzdłuż szczelinki i natrafiając na otwór wsunał się
w Anię. Nie wiedziała dlaczego zaczęła falować na nim biodrami.
- Widzisz. Jednak jesteś suką.
- Nie jestem.
Łysy wyciągnął rękę z majtek Anki.
- W takim razie idę sobie.
Odwrócił się i ruszył przez halę. Słyszał chlipanie Ani. Po dziesięciu krokach zatrzymał
go jej głos.
- Poczekaj. Jestem suką.
Odwrócił się. Stała wciąż przy skrzyni z majtkami opuszczonymi do kolan i rękoma
przytrzymywała w górze spódnicę. Zawrócił.
- Ale powiedz mi coś miłego. - poprosiła cicho.
- Wypnij dupę szmato. Będziesz ruchana - odpowiedział również szeptem.
Ania posłusznie wypięła się dla mężczyzny. To co się stało potem mało kto określił by
słowami seks albo miłość. Łysy po prostu bez gry wstępnej i czułości wepchnął w nia
wsojego wielkiego kutasa i ją zerżnął. Ania czuła, że należy do niego. Że jest jego
własnością. Gdzieś odezwał się pierwotny instynkt. Tak wyobrażała sobie swojego meżczyznę
i opiekuna. Takiego który bierze co chce ale nie pozwoli jej nikomu skrzywdzić.
Łysy stęknął i zalał jej wnętrze. Czuła jak ciepło rozchodzi się w środku. Zanim się
zorientowała już go nie było. Została sama w zimnej hali. Po zimnych udach spływała
gorąca sperma Łysego. Uświadomiła sobie co zrobiła. Naciągając brudne od smaru majtki
rozpłakała się. Teraz marzyła żeby Paweł ją mocno przytulił. Było jej strasznie wstyd.
NIe wiedziała jak ma go przeprosić. Obtarła spermę husteczką, trochę się ogarnęła i wyszła.
Paweł czekał jak zwykle obok samochodu. Od razu zauważył, że coś nie gra. Ania rzuciła mu
się w ramiona i rozpłakała.
- Przytul mnie Paweł. Proszę.
- Kto to zrobił? Ten koleś?
Łysy akutat też wychodził z zakładu z kumplami. Spojrzał na parę z pyszałkowatym uśmiechem.
Gdy ruszył biodrami sugerując co się stało, Paweł nie wytrzymał.
- Zabiję cię kutasie!
Zatrzymali go koledzy Łysego. Dostał w nos i wylądował na ziemi. Poszli sobie a Ania
uklękła przy mężu.
- To nie jego wina kochanie. Chciałam tego. Wybaczysz mi kiedyś?
Nie odpowiedział. Całą drogę do domu nie rozmawiali.

 

  • Lubię 12
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Mnie tez się wydaje, że tak jest ok.... końcówka pozostawia całą historie niby skończoną... dając niesamowite możliwości zakończenia jej po swojemu (dla chętnych)....

 

Świetne opowiadanie!

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Opowiadanie moje. Dzięki za opinie. NIe wiem czy macie podobnie, ale nie potrafię ocenić obiektywnie swoich wypocin, więc każdy fajny komentarz cieszy. Zacząłem pisać ciąg dalszy i niedługo go zamieszczę. Będę wdzięczny szczególnie za konstruktywną krytykę.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Opowiadanie moje. Dzięki za opinie. NIe wiem czy macie podobnie, ale nie potrafię ocenić obiektywnie swoich wypocin, więc każdy fajny komentarz cieszy. Zacząłem pisać ciąg dalszy i niedługo go zamieszczę. Będę wdzięczny szczególnie za konstruktywną krytykę.

Czekam na ciąg dalszy....

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi



Anka wzięła dwa tygodnie urlopu. Paweł zaproponował, żeby na razie spali oddzielnie.
Z jednej strony był urażony, że Ania go zdradziła, z drugiej jednak rozmyślał o tym
z erotycznym podnieceniem. Śpiąc na kanapie nieraz walił konia wyobrażając sobie
scenę, jak w zimnej hali magazynowej brudny osiłek rucha Anię od tyłu.
Zanim urlop się skończył znów spali razem, lecz Anka była myślami gdzie indziej
gdy się kochali.
- Nie musimy na razie tego robić jeśli nie chcesz.
Przytuliła go czule i pocałowała.
- Jesteś kochany. Wiem że ci przykro, ale nie mogę przestać myśleć o tamtym.
- Chciałabyś, żeby to się znów zdarzyło?
Ania milcząco przytaknęła. Paweł wiedział, że jest tylko jeden sposób, żeby
wszystko znów wróciło do normy. Wiedział, że że jeśli Ania się z nim nie spotka,
będzie się wpędzać w spiralę fascynacji. Musi sama się przekonać, że tamten nie
jest w niczym lepszy. Paweł był gotów, żeby oddać żonę innemu.
- Wiesz co kochanie. Zrób to. To jedyny sposób, żebyśmy znów mieli się kiedyś
dla siebie.
- Nie móowisz serio!? Mam się z nim zacząć spotykać?
- Mówię śmiertelnie poważnie kochanie. Umów się z nim raz. Jeśli będziesz chciała
to drugi raz. I tak dopóki ci się nie znudzi.
- Będzie ci przykro.
- Dam radę. Dla nas.

Łysy przetarł spocone, czarne od smaru czoło i odłożył wielki klucz francuski.
- Patrz - Igor szturchnął go w żebro - twoja lalka.
- Nie przychodziła dwa tygodnie. Zobacz jak szczuje cyckami.
Mężczyźni patrzyli z góry maszyny na falujące pod bluzeczką piersi kobiety, które
nieskrępowane stanikiem przyprawiały o wzwód wszystkich dookoła. Spodziewali się
że minie ich i pójdzie na drugą fabrykę, tymczasem ona zatrzymała się pod maszyną
Łysego i Igora.
- Możemy pogadać?
- Jestem zajęty.
- Proszę. Trzy minuty. Czekam na starej hali gdzie wtedy.
Znacząco spojrzała na Łysego i ruszyła przed siebie.
W hali było zimno i hulał wiatr wpadający przez zbite szyby. Łysy dogonił Ankę i
złapał ją za łokieć. Kobieta przywarła do niego i drobną rączką zaczęła delikatnie
pieścić jego klejnoty.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Mógłbyś mnie posuwać, gdybyś chciał.
- Słuchaj. Nie mam ochoty mieć problemów z twoim starym. Odwal się.
- Rozmawiałam z mężem. To on zaproponował, żebym się z tobą wyszumiała aż mi przejdzie.
- Dzięki ale mam kobiet na pęczki. Zaliczyliśmy fajny numerek i na tym koniec.
Ania posmutniała. Wyjęła dłoń z rozporka Łysego, gdzie przed chwilą bawiła się jego
wielkimi jądrami. Odeszła parę metrów i odwróciła.
- Szkoda. Ale pamiętaj, że rozłożę dla ciebie nogi na jedno twoje słowo.

- Czego chciała lalka? - spytał Igor.
- Chce sie znów bzykać.
- Ty to masz fart stary. Taka suczka!
- Odmówiłem.
- Co!? Mi prawie sperma poszła uszami, jak tu przechodziła a ty odmówiłeś?
- Zrobię to, ale sprawdzimy jak jej na tym zależy.

Dochodziła szesnasta. Anię opuścił zapał do pracy. Była przybita i czekała na
telefon od męża. Zimowa ciemność za oknami pogłębiała jej depresję. W końcu
Paweł zadzwonił.
- Jestem kochanie. Czekam na parkingu.
Z zakładu wychodziły tłumy ludzi. Pruszył snieg i było zimno. Ania podbiegła
do samochodu i wsiadła. Białe płatki na jej czapce i płaszczu szybko stopniały.
Zanim Paweł zdążył wrzucić bieg i ruszyć, rozległo się pukanie w szybę pasażera.
To był Łysy. Schylił się do okna i podał rękę Pawłowi.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Chciałbym pogadać z pana żoną.
- Proszę mówić tutaj.
- Twoja propozycja jest jeszcze aktualna? - zwrócił się do Ani.
- Tak.
- Nie będę ci mówił co masz robić, bo wiesz to doskonale.
Rozpiął rozporek i podszedł do okna opierając się o dach. Ania spojżała na męża
oczekując na zgodę. Paweł skinął głową. Drobna dłoń wsunęła się w rozporek. Penis
wyszedł gładko, a z jądrami musiała się trochę namęczyć. Łysy miał się czym
chcwalić. Paweł obserwował spokojnie jak jego żona bierze w dłoń masywny, choć
jeszcze nie twardy członek mężczyzny, pieszcząc go zamaszystymi ruchami, podczas
gdy jej usta i język delikatnie muskały wielkie jaja. Gdy członek stwardniał Ania
zsunęła napletek i pieśliła go języczkiem pod spodem. Łysy pomrukiwał jak niedźwiedź.
Zpragniony intensywniejszych pieszzot chwycił kobietę za włosy wpakował twarde prącie
w usta. Silna dłoń na karku Ani regulowała tempo penetracji ust. Lewy polik wybrzuszał
się rytmicznie. Kilku kolegów Łysego zebrało się dookoła i z bliska obserwowali
całe zdarzenie. Ania rozpięła płaszcz i podniosła bluzkę, żeby pokazać im cycki.
Ociąganie Łysemu tak ją nakręciło, że ściągnęła majtki i w szerokim rozkroku palcowała
pizdeczkę. Drugą ręką delikatnie pieściła jądra Mężczyzny, który zbliżał się do finiszu.
Nagle odchylił w tył głowę Ani szarpnięciem za włosy. Chuja wziął w drugą rękę.
Ania otworzyła szeroko usta tuż przed tym jak pierwsza gorąca fala spermy wystrzeliła
w kierunku jej twarzy zalewając czoło i nos. Kolejne już nie tak mocne trafiały
prosto do buzi. Łysy poczekał aż Ania wyliże kutasa do czysta, po czym zapiął rozporek
i odszedł.
- Łysy - przyknęła za nim przez wciąż otwarte okno. Odwrócił się. - Jestem już twoją
suką?
- Noś telefon i bądź gotowa.

 

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...