Skocz do zawartości
GrrrOnYou

Jesteś moja?

Rekomendowane odpowiedzi

Czekam na ciąg dalszy bo jesteś jednym z niewielu autorów którym bez czytania można dawać lubię to. Zawsze dostajemy kawał porządnego opowiadania a jeśli się komuś nie podoba to trudno na forum jest dużo tekstów więc na pewno znajdzie coś dla siebie

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

męczący mam na myśli czas wracać, opowiadanie jest zajebiste i chyba najlepsze, ale moje zdanie jest takie, że czas wracać, powinna to być ostatnia impreza i powrót do kraju. ale na pewno  z zainteresowaniem przeczytam to co napisze autor.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Rozdział XLV - Przesilenie

 

Poranny blask słońca leniwie padał na jeszcze śpiącą Karoline. Przyglądałem się jej delikatnej i wydawałoby się dziewiczej cerze. Wyglądała tak niewinnie. Im bardziej się wpatrywałem tym narastał we mnie większy niepokój. Zadawałem sobie pytanie - czy ten świat wokół do nas pasuje. Bałem się o nią i o jej zdrowie. Co więcej - bałem się czy ten wir nie wciągnął nas już bezpowrotnie. Czy umiałaby powiedzieć sobie stop gdybym ją o to poprosił? Czy chce by przestała? I tak, i nie. Może wolałem ten bezpieczniejszy układ, który mieliśmy u siebie w domu. Może przerosło mnie to do czego wczoraj doszło. Przecież nie kręcą mnie faceci. W życiu bym o czymś takim nie pomyślał. Ja... poddałem się czyjej władczości. Ci ludzie tutaj wiedzą jak zmanipulować psychiką. Mają doświadczenie nad takimi uległymi jak ja. Czy to co wczoraj zaszło było uplanowane przez Ines? To miało być to na co miałem być już tak gotowy? Próbują mną zawładnąć. Może chcą bym skończył tak jak tamten gość, o którym opowiadali. Jego Żona została tutaj zapłodniona przez Matt'a. Cholera z jednej strony jak widziałem jego ciało i ten dominujący charakter miałbym ochotę wpatrywać się jak pompuje spermę wprost do Karoliny zapładniając ją. Ale... nie, tak nie może być. Muszę się otrząsnąć. To wszystko brnie zbyt daleko.

 

(K) - Kochanie nad czym tak myślisz?

 

Z mojego wewnętrznego monologu wyrwał mnie anielski głos Karoliny.

 

(J) - Ja... a nic takiego. Wyspałaś się?

(K) - W sumie pospałabym jeszcze. Wygodne mają tu te łóżka. Musimy sobie takie sprawić do domu.

 

Jej słowa odnośnie domu znów obudziły we mnie wszystkie przemyślenia, które chwile temu szargały moją głową. Nie wytrzymałem.

 

(J) - Kochanie...

(K) - Tak?

(J) - Bo... a co byś chciała jeszcze mieć w domu?

(K) - Kochanie... nie to chciałeś mi powiedzieć prawda?

 

Potrafiła mnie rozczytać jak nikt inny. Przed nią moje serce zreszta zawsze było jak otwarta książka. To dlatego tak zrozumiała mnie i mój pokręcony fetysz, który zresztą stał się też z czasem i jej. Tak czy siak nie było już odwrotu. Musiałem jej powiedzieć o swoich przemyśleniach.

 

(J) - Eh... No dobrze... Czy umiałabyś... przestać... gdybym Cie o to poprosił?

(K) - Co przestać? Zdradzać Cię? Myślałam, że Cię to kręci?

(J) - Bo kręci! Po prostu odnoszę wrażenie, że mnie to wszystko przerasta...

(K) - Pierwsze ssanie fiutka takie traumatyczne? Ojej. (ucałowała mnie uśmiechając się)

(J) - Nie o to chodzi. To znaczy o to w sumie też. Wszystko co się tutaj dzieje. W tym hotelu. Czy to nie za dużo dla Ciebie?

(K) - Wiesz, że bardzo lubię seks. Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Czuje jakbym się narodziła na nowo. W dodatku widzieć Cię takiego bezbronnego z tymi maślanymi oczkami kiedy wracam w Twoje ramiona zerżnięta... Mmmm...

(J) - Nie czujesz, że to co się tutaj dzieje to... to jest tego zbyt wiele? Chciałem jednak naszych wspólnych wakacji a czuje jakbym miał Cie coraz mniej obok siebie. Czy potrafiłabyś zrezygnować z tego pobytu tutaj? Ucieknijmy gdzieś razem.

(K) - Potrafiłabym.

(J) - Na prawdę?

(K) - Tak Kochanie. Wiesz przecież, że jesteś najważniejszy...

 

Poczułem jakby ktoś zerwał mi kajdany. Coś co ciążyło mi w myślach i narastało z każdym dniem wreszcie zniknęło. Jej słowa wydawałoby się banalne, w tej sytuacji miały wyjątkową moc. Poczułem... miłość.

 

(K) - ...ale z dzisiejszego balu nie możemy zrezygnować. Obowiązuje nas przecież umowa.

(J) - Cholera...

 

Miała racje. Przecież nie możemy od tak spakować się i stąd wyjechać. Płacą nam za to co tutaj robimy. Mi za pomaganie a Karolinie za... seks.

 

(K) - Spróbuje pogadać z szefem. Może po tym balu nas wypuści wcześniej.

(J) - Ale przecież podpisaliśmy umowę.

(K) - Postaram się nas jakoś wykupić.

(J) - Kochanie...

(K) - No już, nie denerwuj się. Chodź tu do mnie.

 

Przyciągnęła mnie zatapiając swoje słodkie usta w moich. Tak dawno nie czułem ich smaku o poranku. Tęskniłem za tym. Tęskniłem za nią.

 

Popołudniu szykowaliśmy się już do długo wyczekiwanego balu. Miałem nadzieję, że była to już przy okazji nasza pożegnalna impreza. Oby tylko nie wydarzyło się nic nie przewidzianego i Karolina nie wywinęła mi jakiegoś numeru. Wzięliśmy wspólną kąpiel. Przygotowywała swoje ciało jak na jakieś uroczyste wyjście. Czułem się znów jak para wychodząca na randkę. Wszystko jednak rozbijało się o to, że podczas tej randki moja przyszła Żona miała wylądować z obcym penisem w sobie. Nie jednym.

 

(J) - Kochanie a jak ja Cie tam odnajdę?

(K) - Widzisz Skarbie, na tym to polega abyś mnie nie odnalazł. 

 

Odpowiedziała uśmiechając się tajemniczo i ściągając łańcuszek z kostki.

 

(J) - Jak to? Dlaczego go ściągasz?

(K) - Bo byś mnie po nim rozpoznał.

(J) - Przecież znam Twoje ciało.

(K) - Oj Ty głuptasku. Nie poznałeś go tak jak niektórzy. Ubieraj tą marynarkę.

 

Strojem w jakim miałem się udać na bal był dość typowy. Każdy mężczyzna miał przyjść w ubraniu galowym przygotowanym przez hotel. Na miejscu otrzymywał jedynie maskę w zależności od roli (biała - rogacz, czarna - byk). Zasada była prosta. Karolina jednak nie miała przygotowanego żadnego konkretnego stroju. Miała go otrzymać dopiero na miejscu gdzie kobiety, a raczej ich ciało miało być przygotowane w taki sposób aby stały się anonimowe dla każdego. Tam nie miało znaczenia jakie masz imię, skąd pochodzisz. Znaczenie miała jedynie maska. Jeśli kobieta miała białą maskę można ją było dostać jedynie z zabezpieczeniem. Czarne maski oznaczało kobietę najbardziej otwartą. Taka kobieta była gotowa na seks bez wszelkich zabezpieczeń i możliwość zaciążenia z nieznanym mężczyzną. Wciąż miałem nadzieję, że mowa Karoiliny o jej czarnej masce była jedynie żartem.

 

(K) - Chodź idziemy już. Jeszcze przecież muszą mnie jakoś przygotować.

 

Wrzuciła na nagie ciało jedynie lekką sukienkę i ruszyliśmy. Wziąłem jedynie swój dowód osobisty. Na piętrze musieliśmy się rozdzielić. Karolina poszła do pomieszczenia gdzie przyjmowane były kobiety. Ja natomiast udałem się do swojej kolejki. Nie spodziewałem się, że jest tu aż tyle osób. Zobaczyłem, że na końcu kolejki znajduję się stolik, przy którym siedzi Ines. Gdy byłem już blisko byłem w stanie podejrzeć i podsłuchać co mówi. Swoim stanowczym i chłodnym głosem każdego po kolei prosiła jedynie o okazanie dowodu w zamian za który wydawana była maska. Przyszła kolej na mnie.

 

(I) - Następny. O, to Ty. Dowód.

 

Nie patrząc nawet na niego od razu wiedziała jaką przyjmę roli i podsunęła mi białą maskę zapisując numer znajdujący się w jej wnętrzu na liście obok mojego nazwiska. Dowód rekwirowała do czasu wyjścia z imprezy. Od teraz nie miałem ani imienia, ani nazwiska. Byłem zwykłym numerem na liście. Osoby, którym przydzielono czarne maski mogły udać się bezpośrednio na salę. Osoby w białych maskach, czyli po prostu rogacze, musieli najpierw udać się do osobnego pomieszczenia. Pomieszczenie wyglądało jak jakiś magazynek. Znajdowały się tutaj pudełka z alkoholem. Ogromne lodówki. Za drzwiami było słychać szmer kuchni oraz muzyki dochodzącej z głównej sali. Zebrało się nas tutaj na oko przeszło 20 rogaczy. Wszyscy wyglądaliśmy praktycznie tak samo - identyczne garnitury oraz białe maski. Wyróżniał nas może jedynie wzrost. W sali panowała cisza. Nikt do nikogo się nie odzywał czekając na to co się wydarzy. Do sali wszedł ubrany w nieco inny garnitur mężczyzna. Nie miał maski. Stanął na środku pomieszczenia przyjmując taką pozę, że wszyscy poczuliśmy się jak w wojsku.

 

(R ) - Dobra panienki krótka piłka - jestem Reyes i będę wami koordynował. Myślę, że każdy z was wie po co tu jest. Macie tutaj usługiwać i dbać o komfort osób na sali. Macie się postarać aby wasze Panie były zerżnięte w komfortowych warunkach. Jak któraś Pani czegoś potrzebuje - wy od razu po to zamiatacie, bez żadnego ale. Nie próbujcie szukać swojej kobiety bo jej nie znajdziecie. Wykonujecie też wszystkie polecenia Panów. Jeśli powie, że macie założyć gumę do być może zerżnięcia waszej kobiety - robicie to. Jeśli macie jakieś pytanie - uderzacie z nimi do mnie. Nie zawracajcie dupy niepotrzebnie innym bo mają dość swoim obowiązków. Wszystko jasne? Jak tak to brać za poczęstunek z lodówek i marsz na salę.

 

Wszyscy pośpiesznie rzucili się do lodówek dobywając tace z alkoholami i egzotycznymi poczęstunkami. Każdy nie mógł się już doczekać zobaczenia sali i wbrew wszystkiemu rozpoznać tam swoję kobietę. Złapałem za tacę, na której było rozlane w kieliszkach wino. Pomyślałem, że może w ten sposób złapie na przynętę Karolinę. Wyszedłem na sale i... oniemiałem. Przez półmrok dostrzegłem ogrom całej sali. Rozświetlana była migotającymi kolorowymi światłami kręcącymi się w rytm muzyki. Na środku sali znajdował się ogromny bar. Pod ścianami były kąciki gdzie stół często z rurą otoczony był czerwonymi wygodnymi kanapami. Na sali było znacznie więcej osób niż się spodziewałem. Kobiet było znacznie wiecej niż rogaczy nie mówiąc już o liczbie byczków. Pewnie wielu z nich przyjechało specjalnie na zaproszenie samego szefa. Ruszyłem na salę z poczęstunkiem i szybko zrozumiałem dlaczego odnalezienie swojej kobiety będzie tak trudne. Maski kobiet nie były takie banalne jak nasze. Posiadały różne zdobienia a nawet czarne pióropusze opadające na ich ciała. Ciała miały często dekorowane różnymi dodatkami oraz pomalowane. Taka stylizacja w połączeniu z wariującym światłem sprawiała, że rozpoznanie kogokolwiek graniczyło w cudem. Wciąż jednak liczyłem na swoją przynętę w postaci ulubionego przez Karolinę wina. W koło często ludzie uprawiali seks nie bacząc na innych. A to ktoś siedział wygodnie na kanapie kiedy to kobieta starannie ssała jego penisa. A to gdzieś jedna Pani była brana przez dwóch panów. Mało kto był chętny na poczęstunek będąc zajęty lepszymi przyjemnościami. Po za główną salą były również inne znajdujące się za drzwiami. Wszedłem do jednej z nich gdzie odbywała się istna orgia. Kilku byczków ustawiło się w okręgu. Na środku na klęczkach znajdował się mężczyzna w białej masce. Na jego plecach lezała z rozwartymi nogami ku górze kobieta w zdobionej złotymi elementami czarnej masce. Pomiędzy jej nogami z całych sił pracował uderzając raz za razem mężczyzna. Wszyscy w koło niejako mu kibicowali. Cholera ona może dzisiaj stąd wyjść w ciąży. Ma odwagę. Może ten pod nią to jej rogacz. Jakby to było gdybym to ja był tam na jego miejscu a Karolina nade mną. Tamta dziewczyna ma nawet podobną budowę ciała do niej. Przeszły mnie ciarki kiedy przez myśl przewinęła mi się obawa, że to może być właśnie ona. Nie wierze jednak żeby zdecydowała się na czarną maskę. Nie tak się umawialiśmy. Chciałem się jakoś zbliżyć ale lepiej się jej przyjrzeć lecz zamknięty krąg nie pozwalał mi na to. Jeden z mężczyzn zauważył mnie po czym odgonił mówiąc żebym lepiej przyniósł coś do przekąszenia a nie tak stał. Ruszyłem więc z powrotem na kuchnie. Po drodze wciąż w moich myślach odbijały się dobiegające zewsząd odgłosy seksu. Wszędzie ktoś gdzieś dyszał, jęczał, szczytował.

 

(M) - Hej. Podejdź tu z tym winem.

 

Z zamyślenia wyrwał mnie mężczyzna siedzący w loży niedaleko. Dostrzegł mnie i przywołał do siebie. Miał na sobie czarną maskę. Siedział w otoczeniu dwóch kobiet. Jedna przekładała swoją nogę na jego, natomiast druga zabawiała się w tym czasie jego penisem nie zwracając na mnie uwagi. Zbliżyłem się do stolika.

 

(M) - Postaw dwa kieliszki dla Pań na stoliku a mi podaj jednego. Nie mogę wstać jak widzisz.

 

Aby dosięgnąć go musiałem się pochylić. Przed moimi oczami miałem jego ogromne berło, które co raz chowało się w ustach tej kobiety. Jego penis wydawał mi się dziwnie znajomy.

 

(M) - Co się tak patrzysz? Chciałbyś go też possać czy co? A może już go ssałeś?

(J) - Ja? Co? Przepraszam...

 

Cholera, teraz już wiem skąd wydawał mi się znajomy. To chyba był Matt. Miał nawet podobny głos, choć zniekształcony przez maskę. Poznałem go po penisie. Aż niewiem co o sobie myśleć, że musiałem wśród wszystkich ludzi rozpoznać akurat faceta i to po penisie mimo iż szukałem swojej kobiety.

 

(M) - Ja Cię chyba kojarzę... Tak, to Ty! Ha! Nie martw się nie zdradzę nikomu kim jesteś. Pewnie szukasz swojej Pani co? Też jej szukałem, w końcu obiecałem sobie solidnie ją dziś przelecieć. Pewnie szef ją zgarnął dla siebie witając swoich koleżków biznesowych. Puszczą ją tutaj jak sobie poużywają. Zwykle to ja wole pierwszy zalać panienkę ale dla takiego ciała zrobie odstępstwo.

(K) - Ja... Gdzie mogę ją znaleźć.

(M) - Pewnie w VIP-roomie, do którego nikt stąd nie ma wstępu więc nie rób sobie nawet nadziei. Uciekaj zanim Cie stąd wywalą za nieróbstwo.

(K) - D-dobrze. Dziękuje.

(M) - To ja dziękuje.

 

Uniósł gestem w moim kierunku kieliszek z winem po czym wział łyk wina. Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku magazynku. Gdy wszedłem do środka zauważyłem jak Reyes całuje się namiętnie z jedną z dziewczyn. Odłożyłem wino.

 

(J) - Przepraszam...

(R ) - Tak?

 

Przerwał swój pocałunek po czym szepnął kilka słów do dziewczyny, która wyszła z zaplecza zostawiając nas samych.

 

(J) - Czy nie potrzeba czegoś zanieść do... VIP-roomu?

(R ) - Co? Skąd o nim wiesz? Tam mają swoją obsługę i nikt im nie przeszkadza. Czyżbyś szukał tam swojej Pani? Jeśli tam jest to uwierz mi, że przez najbliższe dni będzie już w stanie uprawiać seksu. Mówiłem żeby nie szukać swoich Pań tylko zajmować się obsługą. No już bierz za coś i jazda stąd.

(J) -  Rozumiem. Już idę.

 

Co też takiego się tam dzieje. Ktoś kto dowodzi takim hotelem i potrafi organizować takie orgie na pewno ma wybujaną wyobraźnię co do seksu. Gdyby tego było mało zaprosił przecież podobnych sobie kolegów z innych "ośrodków wypoczynkowych" jak ten. Kto wie czy nie testują kolejnych chorych zabawek jak te, które widziałem w tych pokojach, które ostatnimi dniami sprzątałem. Ja tu latam z jakimiś krewetkami na tacy a moja niewinna Karolina jest teraz wypełniana penisami oraz pieszczona urządzeniami, których nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Tak bardzo chciałbym dostać się do tego pomieszczenia i ją zobaczyć. Zżerała mnie ciekawość lecz musiałem trzymać swoje podniecenia i ciekawość na wodzy zajmując się rutynowymi zadaniami. Gdy doszedłem z przekąską do pomieszczenia, w którym wcześniej odbywała się orgia wszyscy panowie rozsiedli się już na kanapach i rozmawiali na głos świętując kolejne dzieło w brzuszku jednej z tutejszych panien. Kobieta leżała na kanapie ciężko dysząc cała oblepiona spermą. Z jej cipki wciąż wypływały nasiona, które starannie kropelka po kropelce wylizywał jedyny znajdujący się przy niej mężczyzna w białej masce. Widok jego uległości i poddania się całej sytuacji wprawiał mnie w osłupienie. Czułem ogromne podniecenie i strach wyobrażając się w podobnej sytuacji. Z zamyślenia wyrwał mnie mężczyzna kładący rękę na moim ramieniu.

 

(M) - Co, podoba Ci się ten widok? Chwała wam rogaczom, że dzielicie się swoimi pięknymi Żonami. Ich ciała nie mogą się marnować nie poznając smaków tego świata. A my tutaj staramy się pokazywać im ten świat w pełni. Tak by miały pamiątkę na całe życie. A Twoja Pani dziś w bieli czy czerni?

(J) - Ja... nie wiem...

(M) - Oho. Czyżbym miał Ci gratulować ojcostwa? Wiesz, tu nie raz już nawet taką z białą maską ponosiła sytuacja i cóż... za 9 miesięcy rogacz wychowywał dzieciaka innego mężczyzny.

 

Złapał jeszcze jedną przekąskę i odszedł ode mnie. Stałem jak wryty nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Oby Karolina zachowała w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Jak to dobrze, że przeprowadziłem dzisiaj z nią tą rozmowę. Może powstrzymałem coś czego bym potem żałował. A może zrobiłem to już za późno. Może powinienem z nią o tym wcześniej porozmawiać na spokojnie. Boję się. Gdzie jesteś Kochanie...

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dobre i budujące napięcie, bo ciekawość zżera co będzie dalej.....:)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Z niecierpliwością czekam, na więcej, ciekawość mnie dosłownie zżera jak potoczy się dalsza akcja. Nie daj nam za długo czekać!

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

z czarną nie będzie pasować do konwencji, ona go szanuje przecież!!

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Niesamowite. Niemal codziennie wchodzę i sprawdzam czy nie ma kolejnej części i za każdym razem jestem mocniej zaskoczony, że poziom opowiadania można jeszcze bardziej podnieść.

 

Naprawdę gratuluję i jedyne czego żałuję to, to że nie jestem w stanie znaleźć jakiegoś substytutu obojętnie czy w formie innego opowiadania czy książki, który umiliłby mi oczekiwanie na kolejny rozdział. Jeśli ktoś z czytelników ma jakiś tytuł pod ręką to będę wdzięczny za PW z tytułem.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

W zamian za to, że ostatnio musieliście tyle czekać na następne rozdziały jedziemy z kolejnym. :)

 

Rozdział XLVI - Odkupienie
 
Wiedziałem, że muszę ją odnaleźć. Choć przez chwile ją zobaczyć. Nosiło mnie pragnienie zobaczenia jej w końcu w jakimś stanie uniesienia otoczonej innymi mężczyznami. A może po prostu się teraz o nią bałem. Tak czy siak chciałem znaleźć się blisko niej. Snułem się po sali wykonując kolejne polecenia. Przynieś, wynieś, pozamiataj. A to gdzieś z kanapy słyszałem jak jakaś hotka była dziko rżnięta przez mężczyzne powtarzającego jaką to jest suką i jak zostanie wypieprzone przez niego a nie jej męża. Gdzieś dalej pojękiwanie jakiejś hotki w czarnej masce błagającej o to by się w nią spuścić. Czułem się jak w jakimś transie. Musiałem się stąd wydostać. Na chwile oczyścić umysł z tych wszystkich jęków i skomleń gdzieś w ciszy. Wyszedłem na balkon, który był na tyle duży, że spokojnie mógł robić za taras. Na szczęście nikogo tu nie było. Zamknąłem za mną drzwi i wziąłem głęboki oddech. Mogłem się wyciszyć spoglądając na panoramę miasta z tak wysoka. Szkoda, że Cie tu nie ma Kochanie. Chciałbym razem z Tobą oglądać ten świat. Spokój zakłucało jedynie dwóch mężczyzn, którzy wyszli na balkon obok zapalić. Bełkotali o jakichś sprawach biznesowych, ekspansji interesów, udziałach i innych rzeczach, które kompletnie odbijały się z obojętnością w moim umyśle. Myślałem wciąż o niej. O mojej drobnej dziewczynce. Z myśli wyrwała mnie jednak rozmowa tamtych mężczyzn, którze zaczęli coś wspominać o "nowych zagranicznych dziewczynkach i o tej drobnej szatynce". Przebudziłem się i nadstawiłem lepiej uszu starając się precyzyjniej zlokalizować źródło tej rozmowy. Był to balkon po lewej stronie. Myślałem, że dało się na niego wejść również z tej sali jednak najwyraźniej wchodziło się na niego z tajemniczego VIP-roomu. Mężczyźni mówili coś o zastosowaniu jakichś nowych zabawek i gorącym temperamencie wschodnich europejek. Cholera oni mówili o Karolinie. Nim rozmowa na dobre się rozkręciła weszli z powrotem do pomieszczenia. Nie mogłem odpuścić. Chciałem usłyszeć więcej. Balkony były ze sobą stosunkowo połączone. Dzielił je średniej wielkości murek, który z łatwością można było przeskoczyć. Obejrzałem się do okoła czy nikt mnie nie obserwuje. O dziwo nikt nie pilnował tego miejsca. Pewnie sądzili, że nikomu nie przyjdzie do głowy chodzić po balkonach po to by zobaczyć swoją kobietę. Ja jednak nie zamierzałem odpuścić. Niczym tajny agent zgrabnym ruchem przeskoczyłem ponad murkiem i znalazłem się już na drugim balkonie. Poczułem ogromny dreszcz emocji. Nie powinno mnie tu być. Gdy zbliżyłem się do drzwi spostrzegłem jak w moim kierunku idzie jakiś mężczyzna. Cholera, rozpoznają mnie, że nie jestem stąd. Co zrobić. Bez zastanowienia wskoczyłem pod stolik na kółkach z przystawkami, na którym znajdowały się już w większości puste talerze i popielniczka. Stolik posiadał długi obrus, za którym mogłem się skryć. Drzwi otworzyły się. Mężczyzna w progu jeszcze zawołał do kogoś pytając czy zostawić popielniczkę. Cholera, nie podchodź tu nawet. Cały drżałem. Po co ja tu przychodziłem. Najwyżej zgram jakiegoś głupka, który się zgubił. Idioto... przypadkiem pomylił drogi i przekoczył przez balkon? Usłyszałem jego kroki. Stał przy samym stoliku. Odstawił popielniczkę i poczułem jak stolik się poruszył. Cholera ale wtopiłem. Wiózł mnie ukrytego nie wiadomo dokąd. Poczułem ciepło bijące z wnętrza pomieszczenia i szczęk zamykanych za sobą drzwi. Jadąc przez jakiś korytarz słyszałem stłumione jęki. Rozpoznawałem te jęki. To była Karolina! Jej jęki wtórowane były jednak przez pojękiwanie dwóch mężczyzn. Obok tego słyszałem odłosy pracy jakichś urządzeń. Coś brzęczało, coś trzeszczało. Dobrze się bawili co potwierdzały liczne pośmiechiwania i komentarze w językach, których nie byłem w stanie zrozumieć. Były tam też inne kobiety, których jednak jęk był nieco bardziej stłumiony i oddalony. Odgłosy przyciszały się wraz z kolejnymi pokonywanymi metrami. Usłyszałem jakieś polecenie - "odstaw to tam". Przejechaliśmy jeszcze kilka kroków i poczułem jak dobił stolikiem do czegoś po czym udał się dalej. Gdzieś z oddali było słychać muzykę, rozmowy i skomlenia oraz gwar dochodzący z kuchni. Ostrożnie rozchyliłem obrus w postaci zasłony. Zobaczyłem  dość długi korytarz. Na jego końcu pewnie było wejście na balkon, z którego mnie przywiózł. Tuż obok była kuchnia o czym dawały znać unoszące się zapachy. Wzdłuż korytarza ciągneły się jeszcze wejścia do innych pomieszczeń, toalet oraz na zapewne główną salę. Ktoś ciągle jednak kręcił się po korytarzu. Nikt tutaj nie używał masek. Ci ludzie się tu doskonale znali więc nie musieli się ukrywać. Cholera nie powinno mnie tu być. Co teraz zrobić. Zobaczyłem jak z jednego z pomieszczeń wyszło dwóch mężczyzn prowadzących wspierając ramieniem jedną nagą kobietę. Miała na sobie czarną maskę. Ledwo trzymała się na nogach. Była wycieńczona. Zauważyłem, że jeden z tych mężczyzn to był szef. Przywołał do siebie jednego z pomagierów aby ten pomógł ją odprowadzić a raczej zanieść do swojego pomieszczenia ponieważ "dzisiaj już wiecej zabawek nie wytrzyma". Co oni z nią tam zrobili. Mężczyzna wziął ją na ręce ponieważ resztami sił stawiała kolejne kroki i skręcił gdzieś w korytarzyk. Przez chwilę zrobiło się pusto. Tylko co ja teraz zrobie. W każdej chwili może tu ktoś wyjść. Siedzenie tutaj też było ryzykowne, w każdej chwili, ktoś mógł zabrać ten stolik. Musiałem coś szybko wymyślić. Nawet głupiego ale szybko. Korytarz był bardzo zdobiony. Co raz wisiały jakieś obrazy w ogromnych ramach, na stolikach stały jakieś porcelanowe wazy, Przy ścianach wisiały co raz grube kotary. Tak, to jest to! Schowam się za jedną z nich. Wiem, że to dziecinnie głupie ale nic lepszego w tym momencie nie jestem w stanie wymyślić. Wychyliłem się badawczo raz jeszcze i szybko wyskoczyłem spod stolika dobiegając za kotarę. Na szczęście za kotarą znajdowała się specjalna wnęka. Mogłem się tu schować tak, że w żaden sposób nie wybrzuszałem kotary. Miejsce służyło pewnie do prezentowania uroczystego jakiegoś nowego obrazu czy innego dzieła. Kto bogatemu zabroni. Tak czy siak dzięki temu poczułem się w jakimś stopniu bezpieczny. Pozostało czekać na kolejne okazje. Poprzez rozchylają kotarę mogłem obserwować to co działo się na korytarzu. Niedługo po tym z kuchni wyszło dwóch pomagierów pchających spory stół na kółkach a za nimi szedł mężczyzna, którego strój dawał do zrozumienia, że jest szefem kuchni. Miał zapewne z dumą zaprezentować swój specjał. Specjału takiego nigdy w życiu nie widziałem. Na stole leżała kobieta, której ciało obłożone było różnego rodzaju słodyczami. Zastanawiałem się jakim cudem ta cała misterna konstrukcja stworzona z owoców, ciast, czekolady, śmietany utrzymywała się stabilnie. Wolnym krokiem prowadzili stół w kierunku pomieszczenia, z którego jakiś czas temu wyszedł szef. Mają rozmach. Traktują te kobiety jak zabawki dla swoich przyjemności. Równie dobrze to mogła być moja Karolina. Przed oczami miałem jak liczne obce dłonie dobierają sie do jej ciała zlizując z niej resztki jedzenia by następnie lubieżnie się do niej dobrać. Mój drobny aniołek. Gdzie jesteś. Wytężałem swój słuch chcąc jeszcze raz ją usłyszeć. Gdy otworzyły się drzwi do tamtego pomieszczenia usłyszałem jedynie aplauz uznania dla wprowadzanego specjału. Po jakimś czasie szef kuchni razem ze swoimi pomocnikami wrócili do kuchni. Musiałem się schować za kotarą tak by mnie przypadkiem nie dostrzegli wracając. Niedługo po tym na korytarzu zrobił się ogromny gwar. Słyszałem wiele kobiecych i męskich głosów. Rozchodzili się w różnych kierunkach. Może wśród nich była Karolina. Chciałem się wychylić ale bałem się, że w tym całym harmidrze ktoś mnie zobaczy. Po jakimś czasie po korytarzu przemieszczała się jedynie obsługa. Kobiety albo udały się na salę główną albo do innych pomieszczeń zapewne oczyiścić swoje ciała z litrów spermy, które znalazły się na nich jak ich w ich wnętrzu. Tak bardzo chciałbym Cie teraz zobaczyć i utulić. Czas mijał a na korytarzu wciąż nie robiło się spokojnie. Co chwile ktoś kursował wynosząc brudne naczynia oraz jakiś dziwaczny sprzęt. Nie mogę tu przecież spędzić całego wieczora. Muszę zaryzykować. Balkon nie jest aż tak daleko. Przez chwilę zrobiło się dość pusto. Teraz albo nigdy. Ściągnąłem maske i schowałem ją pod marynarkę. Tu i tak nikt jej nie nosił to w razie czego mam większe szanse na nie wyglądanie obco. Wyskoczyłem spod kotary i czym prędzej ruszyłem przez korytarz. Jeszcze trochę. Szybciej, szybciej. Cholera, drzwi do lewej otwarte. Oby z nich nikt nie wyszedł. Gdy znalazłem się na równi z nimi zwolniłem jednak kroku. Zobaczyłem ogromną salę na środku której stał stół z "daniem głównym", który nie tak dawno został tam wprowadzony przez szefa kuchni. Wokół niego zebrało się już kilku mężczyzn, których część zajadała się przekąskami rozmawiając ze sobą a część dobierała się do kobiety na stole. Usłyszałem jak ktoś wychodzi za mną z kuchni. Musiałem przyspieszyć kroku. Z tyłu może nie różniłem się od przeciętnej osoby tam więc czym prędzej ruszyłem znów w kierunku balkonu. Cholera chciałbym zobaczyć więcej. Wyszedłem na balkon i zamknąłem za sobą drzwi. Odetchnąłem z ulgą. Nogi zrobiły się pode mną miękki od tego całego stresu. Założyłem znów maskę i postanowiłem wrócić na salę. Nie było mnie bardzo długo a Karolina może tam być od jakiegoś czasu. Wróciłem na salę. Niewiele się tu zmieniło. No może poza tym, że przybyło trochę nowych kobiet. Część osób leżała już bez sił gdzieś po kanapach. Na jednej z nich lezała już bezwiednie kobieta, która nawet nie miała sił reagować na to jak pomiędzy jej nogi dobierał się kolejny mężczyzna. Snułem się po sali w nadziei, że gdzieś ją zobacze lecz nie byłem w stanie. Wtedy przypomniał mi się Matt. Wiedziałem już jaką ma maskę i mówił, że też będzie jej szukać. Może w ten sposób go znajdę. Chwilę później dostrzegłem go znów na jednej kanapie. Sączył wino siedząc zmęczony tym razem sam.
 
(J) - Hej, mam pytanie.
(M) - Hę? To znowu Ty?
(J) - Widziałeś może Karolinę?
(M) - Ha! Jeszcze jej nie znalazłeś. Oj człowieku nie tylko znalazłem ale i wreszcie solidnie przeleciałem. Powiem Ci, że niewiem co oni z nią tam robili ale dawno nie widziałem tak rozwartego tyłeczka. Nie będzie w stanie siedzieć jutro.
(J) - C..Co.. Gdzie ona...
(M) - Dorwałem ją jak wróciła z tego całego VIP-roomu. Była zmęczona więc wziąłem ją do jednego z takich zamkniętych pomieszczonek i tam się zrelaksowaliśmy.
(J) - Gdzie może teraz być?
(M) - Teraz jeśli jej o dziwo wciąż mało kutasów to pewnie pieprzy się gdzieś na tej sali. Szukaj a znajdziesz.
(J) - Jaką ma mas...
(R ) - Hej! Tu jesteś!
 
Naszą rozmowę przerwał zdenerwowany Reyes. Pewnie zauważył, że od dłuższego czasu mnie nie było. Cholera. Kłopoty.
 
(R ) - Gdzie Ty łazisz tyle czasu. Przyszedłeś tu pracować a nie gadać. Potrzeba pomocy na kuchni. Dość już się tutaj nachodziłeś. Jest w cholere naczyń do pozmywania. 
(J) - Ja tylko...
(R ) - Żadne tylko. Won do kuchni!
 
Nie miałem wyboru. Nie zdążyłem się nawet dowiedzieć niczego więcej o Karolinie. Jest tu gdzieś na sali. Tak bardzo chciałbym ją tu znaleźć. Zobaczyć jak się czuje. Jest praktycznie na wyciągnięcie ręki a ja zostałem zagoniony do kuchni. Cholera!
 
Naczyń faktycznie było od groma. Zwieźli tu też pewnie wszystkie te z całego VIP-roomu i zagonili kilku takich rogaczy jak ja do pomocy. Miałem nadzieję, że jak się z tym szybko uwinę to może zdąże jeszcze zobaczyć Karolinę. Naczyń jednak wciąż jedynie przybywało a impreza miała się coraz bardziej ku końcowi. Plecy mi już wysiadały od pochylania się. W kuchni pojawił się Reyes komunikując nam, że impreza dobiegła już końca i jak skończymy pomywać możemy udać się do swoich pokojów oddając wcześniej maski. Czułem ogromny zawód. Miałem taką nadzieję ją tam zobaczyć. Może tak miało być. Może nie byłem gotowy to wszystko zobaczyć. Jedyne o czym jednak teraz myślałem to skończyć to jak najszybciej i zobaczyć ją w pokoju. Uwinąłem się ze swoimi obowiązkami. Oddałem maskę odbierając swój dowód osobisty i udałem się czym prędzej do naszego apartamentu. Gdy otworzyłem drzwi w środku była absolutna cisza i ciemność. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi zrzucając buty a następnie ciuchy. Zobaczyłem, że Karolina leżała już w bezruchu na łóżku. Oświetlał ją jedynie blask księżyca wpadający przez rozchylone zasłony. Zbliżyłem się do łóżka. Wyglądała tak niewinnie. Spod kołdry wystawała jedynie jej głowa. Ucałowałem ją w czoło. Otworzyła oczy.
 
(K) - Czekałam na Ciebie Kochanie...
(J) - Jestem już przy Tobie...
(K) - Bądź przy mnie proszę. Przytul mnie.
 
Delikatnie wsunąłem się na łóżko. Robiłem to z taką starannością jakby uważając aby nie stłuc czegoś bardzo kruchego. Objąłem ją swoim ramieniem. Karolina zdołała jedynie przechylić w moim kierunku głowę. Nie miała na nic sił.
 
(K) - Udało mi się wykupić nasz wcześniejszy powrót.
(J) - Na prawdę? Jak to?
(K) - Po prostu. Ale tak za dzień - dwa jak dojdę do siebie. Pomożesz jeszcze trochę tutaj przez ten czas i będziemy wolni.
(J) - Jak Ci się udało tego dokonać?
(K) - W zamian za to... zaprosił mnie tutaj na podróż poślubną.
(J) - Ale... skąd wiemy czy dostanę od tak wtedy urlop i czy będzie nas na to stać po ślubie.
(K) - Kochanie... Nie słuchasz mnie. Zaprosił tylko mnie.
  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...