Skocz do zawartości
Mooon44

... kolejne z sieci ...

Rekomendowane odpowiedzi

Bohaterką opowiadania jest Krystyna, nauczycielka szkoły średniej, żona Andrzeja i matka nastoletniego Pawła. Cała historia rozpoczyna się w czasie wakacji nad polskim morzem...

 

Jest godzina dwudziesta gdy Andrzej z żoną Krystyną wchodzą na parkiet. Jest piękny wieczór. W dodatku to pierwszy dzień ich urlopu. Czują się odprężeni i chcą się zabawić. Pierwszy taniec szybko się kończy. Potem kolejny i jeszcze jeden. Siadają przy stoliku by chwilkę odpocząć. Chce mi się pić - mówi kobieta i uśmiecha się do męża. Dobrze, zaraz coś zamówię - odpowiada i po chwili idzie już w stronę baru. W tym czasie do stolika obok podchodzi grupka młodzieńców. Siadają. Zaczynają rozmowę. W ogólnym gwarze nie słychać prawie co mówią, ale pojedyncze słowa docierają do niej. Widocznie rozmawiają o którejś z kobiet. Tylko o której? - zastanawia się. Spogląda w kierunku parkietu.
- niezła dupa, prawda?
- pewnie, spójrzcie na jej cycki.
Krystyna odwraca się do nich. O kim mówią? - myśli. Tymczasem Andrzej wciąż stoi w kolejce. Jeszcze raz spogląda na parkiet. Próbuje odgadnąć czyj wygląd tak komentują.

- myślicie o tym co ja?
- tak - zaczynają się śmiać.
- dobra, w takim razie spróbujmy.
Chłopak wstaje z miejsca i podchodzi do kobiety. Przysiądzie się pani do nas? - mówiąc to uśmiecha się szelmowsko. Słucham? - Krystyna nie potrafi ukryć zdziwienia.
- chodź, będzie fajnie - inny odzywa się siedząc nadal przy swoim stoliku.
Kobieta piorunuje go wzrokiem. Na końcu języka ma już ostre słowa ale w tej właśnie chwili ten pierwszy siada obok niej. Nawet nie zapytał czy może - przebiegło jej przez myśl.
- rozmawialiśmy tu z chłopakami o tobie i stwierdziliśmy, że fajna z ciebie dupeczka - mówiąc to patrzy jej prosto w oczy.
Krystyna jest coraz bardziej zbita z tropu. Nie spodziewała się czegoś takiego. Nie bardzo wie jak zachować się w tej sytuacji. Jeszcze chwila a może go spoliczkować. Gdzie ten Andrzej - gorączkowo stara się zapanować nad sytuacją.
- zaraz przyjdzie mój mąż.
- tak, tak, wiemy - uśmiechają się wszyscy i jeden po drugim dosiadają się do niej.
- skoro nie mogłaś się sama zdecydować to my to zrobiliśmy.
- rozluźnij się mała, jeszcze przed chwilą tak wywijałaś na parkiecie.
- lubisz zaszaleć? - potok słów i pytań sprawia że wciąż siedzi na miejscu, nie próbuje przeciwdziałać.

- no powiedz cipko, jesteś gorąca?

Tego jest już za wiele. Kobieta postanawia się podnieść. Jednocześnie unosi dłoń by spoliczkować chłopaka. W tym momencie czuje że ktoś przytrzymuje ją z tyłu.
- spokojnie, nie denerwuj się, chcemy tylko pogadać.
Opada na swoje miejsce i bezwolnie opuszcza ramię.
- o co wam chodzi?
Uśmiechają się.
- nie wiesz? o dobrą zabawę?
- masz ochotę zaszaleć z nami?
Krystyna robi się cała czerwona. Takiej propozycji się nie spodziewała. I to wprost, bez ogródek.
- dajcie mi spokój - odpowiada niepewnie.
- to może potańczysz z nami?
Chce po raz kolejny dać ciętą odpowiedź, jednak i teraz się nie udaje.
- mężulek idzie.
Wszyscy, w tym także Krystyna odwracają się w tamtą stronę.
- nie rób scen suczko, a wczystko będzie dobrze.
- powiem, że zaprosiłaś nas do stolika
Zanim zdążyła cokolwiek odrzec Andrzej stanął już obok.
- dzień dobry panu - chłopcy jeden przez drugiego witali się z nim.
Ten zaskoczony podawał każdemu rękę. Szybko wyjaśnili, że z powodu ciasnoty dosiedli się do Krystyny.
- pańska żona powiedziała, że nie będzie pan miał nic przeciwko.
- oczywiście - odrzekł bez namysłu - w takim razie siadajmy.
W tej sytuacji Krystyna nie protestowała już, i nie powiedziała o tym co zaszło przed chwilą. Chłopcy zaczęli rozmowę z jej mężem i sytuacja jakoś się rozładowała. Po kilku minutach nawet Krystyna się rozluźniła. W pewnym momencie jeden z chłopców zaproponował jej wspólny taniec.
- nie ma pan nic przeciwko? - to mówiąc spojrzał na jej męża.
- ależ oczywiście że nie, Krysia bardzo lubi tańczyć.
Zanim zdołała odpowiedzieć chłopak podał jej dłoń. Cóż miała zrobić. Wstała z miejsca i ruszyła na parkiet. W końcu to była prawda - lubiła taniec.
Kiedy para znalazła się na parkiecie chłopcy postanowili przystąpić do ataku na Andrzeja.
- wypije pan piwo?
- czemu nie - odpowiedział mężczyzna - możemy się napić.
- ale my nie możemy, nie wpuszczą nas do ośrodka...
- ale panu chętnie postawimy.
I tak się stało. Chłopcy zafundowali mu piwo. Potem jeszcze jedno. W tym samym czasie Tomek szepnął na ucho Krystynie: od razu wpadłaś nam w oko. Szczerze mówiąc to pierwszy cię wypatrzyłem.
- czego wy chcecie ode mnie? przecież widzicie że jestem mężatką, na dodatek mój mąż jest tu ze mną...
- to się da jakoś załatwić, zawsze możesz go spławić.
- co?!!
Przesunął dłoń po jej ciele i szepnął jej znowu na ucho:
- na pewno masz na to ochotę, wyglądasz na taką.
- na jaką? - zapytała prawie gwałtownie.

- wyglądasz na spragnioną i niezaspokojoną suczkę

- jesteś taka prawda? nie mylę się chyba?
- nie to nie prawda - zaprzeczyła nerwowo.
- nie denerwuj się, to nic złego...
- pomożemy ci
Te słowa sprawiły że lekko zadrżała.
- jak? - zapytała cicho
- zajmiemy się tobą.
Chwilę później wrócili do stolika. Krystyna od tego momentu była jakby nieobecna. Jakby coś przemyśliwała. Andrzej z kolei bawił się coraz lepiej. Kolejne piwa robiły swoje. Atmosfera stawała się coraz luźniejsza.
- teraz moja kolej - powiedział Marcin i wyciągnął dłoń w kierunku kobiety.
Już nikt nie pytał Andrzeja o zgodę. Ten był zafrapowany słowami chłopaka.
- masz rację - powiedział - od tego są w końcu wakacje.
- tak- przytaknęli inni i zaczęli się śmiać.
Wydawało się, że nie zwracają uwagi na kobietę zmierzającą w stronę parkietu. To jednak były pozory...
- i co? jesteś gotowa? - usłyszała prawie natychmiast słowa Marcina.
- na co?
Spojrzał jej prosto w oczy, uśmiechnął się i powiedział: zerżniemy cię.
- co?!!!
Gwałtownym ruchem złapał ją za pośladek i mocno ścisnął.
- spodoba ci się.
- niedoczekanie wasze- odpaliła.
- wiem że jesteś mokra, nie musisz odpowiadać.
W tym momencie jego usta przywarły do jej ucha i język wniknął do małżowiny. Drgnęła. Zacisnęła dłonie na jego koszulce i powiedziała: przestań. Ale on nic sobie z tego nie robił. Przeciwnie. Przesunął dłoń jeszcze niżej i delikatnie wsunął między jej nogi.
- nie rób tego...
Zagryzła wargi czując jak dłoń chłopaka zbliża się do jej krocza. Tańczące obok dwie pary uśmiechnęły się do nich.
- co ja robię... - szybko spojrzała w kierunku stolika. Andrzej był jednak odwrócony. Odetchnęła z ulgą, że nie zobaczył niczego. Musi to przerwać natychmiast...
Marcin w końcu dotarł tam gdzie zamierzał.

Poczuł wilgoć na palcach i uśmiechając się w duchu szepnął: jesteś gotowa.

W tym momencie skończyła się jednak piosenka i oboje wrócili do stolika. Atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca. Chłopcy coraz śmielej zaczynali okazywać swoje zainteresowanie Krystyną.
- pańska żona to świetna laska.
Andrzej uśmiechnął się lekko zdziwiony i spojrzał na małżonkę.
- to prawda, jestem szczęściarzem.
- jeszcze jakim - przytaknęli chłopcy.
- ma pan taką dupeczkę w domu, tylko pozazdrościć...
Krystyna zdębiała. Jej mąż również spoważniał.
- co powiedziałeś? - zapytał lekko zdenerwowany.
Chłopak zamilkł na chwilę. Wydawało się że wycofa się teraz, ale w tym samym momencie inni poparli kolegę.
- pańska żona jest bardzo seksowna...
- super dupa - dorzucił inny
- taką to tylko...
- co?!! - Andrzej zrobił się purpurowy.
Zamierzał się podnieść. Alkohol jednak dał znać o sobie. Lekko się zakołysał i chwiejąc się opadł z powrotem na miejsce.
- bez takich mi tu!
Oni spojrzeli po sobie z uśmiechem.
- nie denerwuj się tak
- chyba nie jesteś zazdrosny?
- kto, ja? a o kogo miałbym niby być? o was? - spojrzał z ironią na nich a potem na żonę.
Krystyna nie wiedziała jak się zachować. Była cała czerwona. Nie dość że zaproponowali jej seks, to teraz w obecności jej męża mówią takie rzeczy...Spuściła głowę bezradnie i lekko zagryzła wargi. Jej mąż coraz intensywniej wpatrywał się w nią. Czyżby jednak coś było nie tak? - myślał - dlaczego ona tak się rumieni?
- chodźmy zatańczyć - tym razem Rafał podaje jej dłoń.
Kobieta wstaje i rusza w kierunku parkietu. Wszyscy patrzą teraz na odchodzących. Widzą jej niepewność i czują że idzie na miękkich nogach. Andrzej też się orientuje, że z żoną zaczyna się dziać coś niedobrego. Głupio mu jednak zatrzymać ich teraz. Po tym co powiedział...
Myśli zaczynają się kłębić w głowie. A może powinien być zazdrosny? Co ona wyprawia?
Rafał uśmiecha się patrząc na nią. Widzi na jej obliczu zmieszanie, i chyba coś jeszcze... Zaczyna się taniec. Ona jakby starała się uciec przed czyimś wzrokiem. Domyśla się w mig o co chodzi. Tak nią prowadzi że po chwili znajdują się w drugim końcu sali. Teraz nie są już widoczni dla siedzących przy stole. Przesuwa swoją dłoń niżej, na pośladek.

- twój mąż to dupek - odzywa się.

Ona milczy. Rzeczywiście nie zachował się tak jak powinien. Jest nieco rozczarowana, ale z drugiej strony czuje coś czego nigdy nie czuła...
Rafał uśmiecha się do niej i zaczyna ją obmacywać. Na początku robi to bardzo dyskretnie, potem już całkiem otwarcie. Po chwili są już w centrum zainteresowania tańczących. W tym samym czasie przy stoliku narasta napięcie. Rozmowa jest teraz markowana. Andrzej udaje że wszystko jest ok, oni jednak widząc jego niepewność spowodowaną zachowaniem żony próbują go nieco podrażnić.
- Rafał to ma dobrze...
- to prawda - mówi Marcin - wiem, bo z nią tańczyłem...
Uśmiechają się ironicznie i dalej kontynuują:
- taka gorąca dupa...
- na pewno ją nieźle zmaca
Podsuwają Andrzejowi kufel. Napijmy się - mówią.
- no chyba że boisz się o żoneczkę?
Z trudem bierze do ręki alkohol i jednym haustem wypija.
- dobrze -śmieją się
- ufasz jej?
Wszyscy patrzą teraz na niego. Mężczyzna zastanawia się chwilę i po chwili wybucha prawie:
- oczywiście, że jej ufam.
- w takim razie wszystko w porządku
- wypijmy zatem za zaufanie.
Oni wznoszą do góry sok a Andrzej po raz kolejny piwo. Jego oczy zaczynają się szklić. Jest już mocno wcięty.
- a teraz za jej mokrą cipkę
- tego już za wiele...
- nie wierzysz, że ma mokrą cipkę?
- sam sprawdzałem.
Rozlega się śmiech.
- suka ma cieczkę
- potrzebuje dobrego bolca
Andrzej unosi się w górę. Zatrzymują go. Nie jest to teraz trudne. Jest zbyt pijany by przeciwstawić się całej grupie. Właściwie to z jednym z nich nie poradziłby sobie teraz. Inna sprawa że chłopaki też nie są ułomkami.
- chcesz żebyśmy ją wybolcowali? - śmieją się.
- obiecaliśmy jej.
- będziesz mógł popatrzeć
- co ty na to?
Andrzej czuje narastający niepokój. Próbuje zebrać myśli ale nie udaje mu się. To niemożliwe - próbuje sam siebie przekonać - to wszystko mi się śni. Zaraz się obudzę i wszystko będzie jak dawniej.
Pragnienie mężczyzny nie może się jednak spełnić.

Chłopcy są zbyt napaleni,

Krystyna zbyt mokra, a sytuacja aż nadto sprzyjająca. Sekudy trwają wieczność, wieczność przemienia się w minuty, a sala bucha wprost żarem. Tworzy się koło z którego jest tylko jedno wyjście: trzeba zerżnąć żonę tego faceta. Z jego zgodą czy bez to bez znaczenia. Przeznaczeniem tej nocy są jęki rozkoszy, ekstatyczne wyuzdane grymasy, posuwiste i mocne pchnięcia świdrujące jej cipę. Wiedzą to wszyscy. Ci którzy patrzą teraz na Rafała i Krystynę i ci którzy siedzą wciąż przy stoliku. Do tych pięciu szczęśliwców chcą także dołączyć inni. Podchodzą do stolika i wywołują Marcina.
- zaraz wracam - mówi do kolegów.
Po chwili jest już z powrotem uśmiechnięty od ucha do ucha. Razem z nim pojawiają się trzej młodzieńcy.
- chłopaki chcą się dołączyć
Andrzej patrzy na nich nie rozumiejąc.
- widzieliśmy jak się zabieraliście do tej cizi
- to nam się spodobało
- chcemy się przyłączyć
- oczywiście - odpowiada Marcin - a to jej mąż.
Wskazując na Andrzeja uśmiechnął się pogardliwie.
- on myśli że jej nie zerżniemy
Na te słowa nowo przybyli zareagowali drwiną:
- przecież widać że to ciamajda
- a ta suka aż się pali żeby wleźć na kutasa
Rozpacz i wściekłość malowała się na twarzy Andrzeja. Zdał sobie całkowicie sprawę z beznadziejności sytuacji. Siedzi tutaj podczas gdy jego żona z pewnością jest obmacywana przez tego gnojka, na dodatek nie ma szansy wyrwać jej spod opieki tych drani. Teraz jest ich już siedmiu. Ten na sali to ósmy...
Nie wiedział oczywiście, że tam dołączyli kolejni. Krystyna wraz z Rafałem otoczeni zostali przez grupkę chłopaków. Dokładnie pięciu. Dzięki temu zostali zasłonięci przed zbyt natarczywymi spojrzeniami pozostałych. Rafał podciągnął bezceremonialnie jej krótką spódniczkę tak że oparła się ona na biodrach. Pocałował ją w usta. Oddała pocałunek. Już teraz się nie broniła. Była tak bardzo bardzo mokra, że nie zważała już na nic. Zapomniała gdzie jest i kim jest, zapomniała że nie powinna tak, że inni patrzą, że może myślą sobie o niej...
Rafał uśmiechnął się ściskając jej śliczny tyłeczek. Inni momentalnie zacieśnili krąg wokół nich. Teraz dzieliły ich ledwie centymetry.
- ale suczka jest napalona - komentowali
- panowie, zabieramy ją stąd
Rafał kiwnął palcem na jednego z nich. Ten zbliżył się i mrugnął okiem porozumiewawczo.
- co jest? - zapytał
- idziemy po moich kolegów...siedzą z jej mężem
- dobra - odpowiedział chłopak - a co z nim zrobimy?
Krystyna słyszała każde z tych słów. Drżąc na całym ciele czekała na werdykt. W końcu usłyszała:
- weźmiemy go ze sobą, a potem się zobaczy...
Ruszyli w stronę stolika. Krystyna nerwowo próbowała obciągnąć spódniczkę, która jeszcze przed chwilą znajdowała się wysoko na biodrach. Nie udało się jej do końca, tak że duża część ud była widoczna...
Zanim Andrzej zorientował się w sytuacji oni byli już obok niego.
- przenosimy imprezę - uśmiechając się powiedział Rafał.
- suczka jest już bardzo spragniona
W tym momencie chłopak wymierzył jej klapsa. Krystyna spuściła lekko głowę nie patrząc na męża.

- chodźmy, trzeba ją w końcu wyruchać...

Pogardliwe spojrzenie zawisło na twarzy Andrzeja:
- i co frajerze? chcesz popatrzeń na to?
- nie róbcie tego - wybełkotał nie swoim głosem.
- zamknij się - odpowiedzieli i pociągnęli za sobą Krystynę. Ta bezwiednie poddała się temu. Zanim mężczyzna się podniósł oni już byli na zewnątrz.
Minutę później widział ją oddalającą się szybko z nimi. W skroniach zaczęło mu pulsować, był cały spocony jednak adrenalina zrobiła swoje. Ostatnim wysiłkiem woli brnął przed siebie. Ciągle jednak z tyłu. Nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Czuł strach i poniżenie, ogarniała go rozpacz i wstyd. Widział ją między nimi jak idzie z obnażoną całkowicie pupą, widział przechodniów uśmiechających się, a kiedy jakieś spojrzenie zatrzymywało się na nim spuszczał natychmiast głowę. Czy oni się domyślali?...
Zaczęło brakować mu tchu. Dystans rósł coraz bardziej. Dysząc stawiał kroki, coraz ciężej i ciężej. Słyszał ich śmiechy.
Wiedzieli że on idzie tam z tyłu. Chwytali ją za pośladki i bezceremonialnie macali. Od czasu do czasu zatrzymywali się. Widział jak żona całuje się z nimi. Był zdruzgotany. Na kolejnym postoju ktoś zerwał jej majtki. Wtedy ona się uśmiechnęła. Przez ten jeden krótki moment dokładnie ujrzał jej twarz. Stali w blasku latarni. Nadrobił kilka metrów.
- spójrzcie, mężulek idzie
Odwrócili się i zaczęli drwić z niego:
- jak pies ogrodnika, hehe
- sam nie może i drugiemu by nie dał
- ale nie dzisiaj
- no dawaj, krzyczeli, przyspiesz
Jego nieporadność, niezgrabne ruchy spowodowane alkoholem budziły coraz większą wesołość
- no dawaj, bo nie popatrzysz
Marcin przysunął się do Krystyny i zanurzył palec w jej cipce. Była mokra i bardzo rozgrzana. Poruszył kilka razy palcami. Jęknęła.
Andrzej był tuż, tuż więc wszystko słyszał.
- popatrz na niego - powiedzieli
Kobieta posłusznie spojrzała na męża. W tym samym czasie Marcin wcisnął w nią kolejnego palca. Zadrżała mocno na całym ciele. Nogi ugięły się pod nią.
- gotowa do rżnięcia? - zapytał chłopak.
- taaak - odrzekła, a właściwie to wyjęczała.
Andrzej wciąż parł do przodu. Tylko centymetry dzieliły go od niej.
- no to idziemy - odwrócili się i ruszyli przed siebie.
W powietrzu zawisła bezradna dłoń. Zahwiał się, potknął i upadł.

*** 

Nie wiedział jak długo to trwało. Minutę a może godzinę. Kiedy ocknął się i rozejrzał dookoła stwierdził, że nikogo w pobliżu nie ma. Momentalnie wpadł w panikę. Myśli kłębiły się w głowie, kotłowały, zderzały ze sobą . Sekundy znikały jedna za drugą a on stał bezdradny i zdruzgotany. Czy to już się stało? Czy wciąż jeszcze trwa? Zgrzytnął zębami. Przed oczyma pojawił się obraz żony. Widział ją teraz dokładnie jakby rzeczywiście tam stała. Zamrugał. I wtedy wszystko rozwiało się niczym mgła. Czy tak ma się skończyć ich wspólne życie? Po tylu latach bycia razem, po tylu wspólnych przeżyciach? Przecież byliśmy szczęśliwi... nawet dzisiaj zanim oni... tylko dlaczego ona... czyżby cały czas udawała? Nie, to niemożliwe - prowadził ten dialog ze sobą - a więc co? Czy brakowało jej czegoś? Zaklął cicho. Jeszcze raz rozejrzał się wokół siebie i nie bardzo wiedząc co robić ruszył przed siebie. Kroki stawały się coraz szybsze, jakby w ten sposób chciał zagłuszyć wewnętrzny ból. Jakby chciał zdusić tą bombę, która rozrywała go od środka. Ciepłe, morskie powietrze owiewało mu twarz. Zdenerwował się jeszcze bardziej. Był zły na wszystko i wszystkich. Nie potrafił jednakże pozbyć się tej natrętnej myśli, która krzyczała do niego: szukaj ich! Wiedział, że to nic nie da, wiedział, że wszystko stracone lecz brnął do przodu z uporem, brnął zszokowany z pytaniem na ustach: gdzie oni są?

Kilkadziesiąt metrów przed nim zobaczył jakieś sylwetki. Było ciemno ale wiedział, że to nie złudzenie. Przyspieszył. Czuł pulsowanie w skroniach, czuł jak nabrzmiały mu żyły. Może to jednak się nie stało...może trwało to wszystko sekundy? - łudził się coraz bardziej. Kiedy wreszcie był na tyle blisko żeby się zorientować, że to nie oni jakby nagle coś z niego uszło. Ugięły się pod nim nogi i gotów był zrezygnować.

- czy coś panu jest? - usłyszał zatroskany głos.

- nie, nic, wszystko w porządku - odrzekł starając się nadać twarzy normalny wyraz.

- napewno? nie wygląda pan dobrze...

- tak, wiem - wydusił przez zaciśnięte zęby - ale nic mi nie jest...

Gdyby oni tylko wiedzieli. Nic mi nie jest - co ja mówię do cholery.

- szukam grupki chłopców - odezwał się w końcu po długiej chwili milczenia.

- nie przechodzili tędy? - mówił przez zaciśnięte zęby.

- tak, przechodziła tędy taka grupka... jakieś dziesięć minut temu

Dziwne spojrzenia przesunęły się po twarzy Andrzeja. Czemu tak patrzą?

- była między nimi kobieta...

Mężczyzna zadrżał. Chciał zapytać, słowa cisnęły mu się na usta, czuł że oni widzieli wszystko, że zorientowali się... ale nie potrafił. Stał i patrzył nerwowo zaciskając pięści. W gardle miał jakby zatyczkę, która zatrzymywała falę. W końcu, przełamując swój strach, czując ogromne upokorzenie i niemoc wydusił z siebie:

- gdzie? w którą stronę?

- tam - wskazali na pensjonat znajdujący się dwieście metrów dalej.

Kiwnął lekko głową, co miało chyba oznaczać podziękowanie i pobiegł we wskazanym kierunku.

- czy myślisz to co ja? - dziewczyna spojrzała na swojego kolegę.

- tak.

- chyba masz rację...

Zamilkła. Oboje patrzyli na mężczyznę oddalającego się od nich szybkim krokiem.

Myślał pewnie, że to zatrzyma, że wyrwie ją ze szponów...

- chwileczkę - czyjaś ręka zatrzymała go tuż przed wejściem.

Nieznajomy spojrzał w jego błędne oczy i zapytał stanowczo:

- szuka pan czegoś?

- słucham? - Andrzej prawie nieprzytomnie odpowiedział i chciał się przepchać do przodu.

- co pan robi? - usłyszał i poczuł że ktoś wykręca mu rękę.

- a pan co robi?

Ochroniarz obezwładnił go bardzo szybko:

- jest pan pijany - sięgnął po krótkofalówkę i powiedział: podeślijcie mi patrol, jakiś facet chce się wedrzeć do ośrodka.

Andrzej jakby dostał obuchem. Spojrzał i w końcu zrozumiał. Mundur nie pozostawiał żadnych wątpliwości.

- proszę pana, ja chciałbym wyjaśnić...

- chwila - przerwał mu.

W radiostacji dało się słyszeć wyraźnie: zaraz podjedziemy.

- słyszałeś? - powiedział - wyjaśnisz to nam za chwilę.

- ale ja muszę... - zaczął się szamotać.

Poczuł silne pchnięcie i momentalnie został sprowadzony do parteru.

- uspokój się, zaraz będzie na miejscu patrol

- zabiorą cię, wytrzeźwiejesz, pewnie nie ominie cię mandat, więc leż spokojnie

- pan nie rozumie - próbował protestować Andrzej.

W tym momencie po raz kolejny zatrzeszczała krótkofalówka. Ochroniarz przycisnął go mocniej ręką i zapytał:

- no jak tam jedziecie?

  • tak, już dojeżdżamy.

  •  

Paweł był mocno zdziwiony kiedy zorientował się, że rodziców wciąż nie ma w ośrodku. Trochę się obawiał, że dostanie kolejną burę a tymczasem to oni zabalowali. Uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko i zasnął. Trzy godziny później słońce zajrzało przez okno i ostre promienie pogłaskały go po policzku. Przewrócił się na drugi bok. Jeszcze parę minut - powiedział do siebie bezgłośnie i poprawił sobie poduszkę. Ze snu wybudził go dźwięk telefonu. Z trudem otworzył oczy i sięgnął w kierunku półki. No dobra - pomyślał - wstaję. Zaczął czytać treść smsa: no jak tam po imprezie, żyjesz? Uśmiechnął się. Niezgrabnymi palcami wystukał na klawiaturze: żyję. Następnie udał się do łazienki. Jak ja wyglądam - mruknął, przyglądając się swojej twarzy. Wiedział, że przesadził wczoraj. Jeśli teraz spotkam rodziców nie będzie za dobrze - myślał. Kiedy zakończył poranną toaletę odważył się zejść na dół. Poprosił o śniadanie, które szybko skonsumował. Dobrze - teraz zajrzę do nich. Z lekkim wahaniem udał się z powrotem na górę. Przystanął przed ich pokojem. Zastukał. Odpowiedziała mu jednak cisza. Zrobił to po raz drugi. To samo. Tego się nie spodziewał. Hmm - zaczął myśleć - czyżby już wyszli? Spojrzał na zegarek. No tak, o tej godzinie...

Zszedł na dół i zapytał w recepcji. Nie uzyskał jednakże odpowiedzi. No dobra - sięgnął po telefon i wystukał numer. Trochę się denerwował - na pewno nie ominie go ochrzan. Ale o dziwo, nikt nie odebrał. Wybrał kolejny numer.

- tak? - głos ojca był przytłumiony.

- gdzie jesteście? - Paweł zapytał jeszcze ciszej.

- zjadłeś śniadanie?

Przytaknął uradowany. A może jednak obejdzie się bez nagany...

- posłuchaj, dzisiaj masz wolną rękę...

Nie wierzył własnym uszom. I to mówi jego ojciec. Zawsze był wobec niego bardzo wymagający i surowy. Dlatego w pierwszym odruchu zadzwonił do matki. A tu taka niespodzianka...

- dziękuję - odrzekł szybko i zamierzał zakończyć rozmowę.

- to do zobaczenia...

- do zobaczenia.

Dziwne - pomyślał. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Trochę zaskoczył go ton głosu ojca, ale z tej krótkiej zadumy wyrwał go kolejny dźwięk.

- tak mamo? - machinalnie wypowiedział te słowa.

- gdzie jesteście?

- tata powiedział, że mam wolną rękę więc myślałem...

Po drugiej stronie zaległa cisza.

- nie wiedziałam kochanie... w takim razie baw się dobrze...

Coś było nie tak z jej głosem. Coś było zupełnie nie tak.

- czy coś się stało? - Paweł niepewnie wykrztusił te słowa.

- nie, nic, to znaczy...

- mamo?

- posłuchaj... muszę już kończyć, potem porozmawiamy...

Rozmowa urwała się. Nie mógł uwierzyć. Było gorąco więc podszedł kilka metrów i schronił się w cieniu drzewa. Oparł się o nie i zaczął się zastanawiać. Jak to? Ona nie wiedziała? To w takim razie...

Doszedł do wniosku, że musiało coś zajść nie tak. Chyba posprzeczali się z ojcem. No ale... to jednak niczego nie wyjaśniało. Oni nie byli razem... Paweł ruszył w kierynku plaży.

Była godzina jedenasta. O dziesiątej Andrzej dodzwonił się do Krystyny. Po tylu próbach wreszcie mu się udało. Ale zamiast jej głosu w słuchawce usłyszał chichot.

- kto mówi? - prawie że wykrzyknął. Był teraz trzeźwy i nie zamierzał tego tolerować.

- spokojnie rogaczu - usłyszał wreszcie młodzieńczy głos.

- już jest po zabiegu, cipka wyruchana.

- podaj mi żonę, natychmiast! - prawie krzyczał

Telefon umilkł. Andrzej po raz kolejny zadzwonił. Potem jeszcze i jeszcze. Za siódmym albo za ósmym razem wreszcie dało się słyszeć:

- no co tam?

- posłuchaj mnie, chciałbym...

- nie, to ty posłuchaj, twoja żona świetnie się bawi, a ty jej przeszkadzasz.

- co?!!

- tak, teraz ciagnie mojemu koledze...

Mężczyzna zadrżał.

- nie możecie...to znaczy...nie odkładaj...zaczekaj...

- no co tam? czego chcesz?

Milczał.

- chciałbyś popatrzeć?

- wczoraj sporo cię ominęło, pewnie żałujesz, tak?

- nie... - powiedział zdruzgotany i po chwili dodał: kiedy ją puścicie?

- czekaj cierpliwie - i zaśmiał się głośno i szyderczo.

- zaraz moja kolej więc nie przeszkadzaj już

- zaczekaj!!! - Andrzej prawie krzyknął

- no co jest? to chcesz posłuchać może?

-nie...

W końcu przełamując się powiedział cicho: wypuśćcie ją... proszę.

- no widzisz, jak chcesz to potrafisz

- słyszeliście chłopaki? rogacz prosi - krzyknął do swoich kolegów.

Andrzeja jakby ktoś uderzył w twarz. Usłyszał inne głosy, usłyszał wiwaty i śmiech.

- niech lepiej poprosi żebyśmy zerżnęli ją w dupę

- albo nie, niech powie jej że ma wolną rękę,

- co ty na to rogaczu? - głos w słuchawce ponownie zwrócił się do niego

Zacisnął pięści. Czuł, że za chwilę wybuchnie. Jeśli się teraz nie opanuję wszystko przepadnie - myślał.

- proszę - powtórzył cicho - chciałbym rozmawiać z żoną.

- słyszeliście? on chce rozmawiać z żoną.

I znowu śmiech.

- wiesz ona jest trochę zajęta, ale możesz pogadać ze mną.

- a może coś jej przekazać? - zarechotał.

- nie, tylko...

- dobra, posłuchaj, zawrzemy interes...

- dobrze - cicho przytaknął

- a więc...propozycja jest taka: teraz jeszcze ją wystukamy i za jakąś godzinę suczka będzie wolna...ale wieczorem przyprowadzisz ją znowu.

- pasuje ci?

Jak tonący chwyta się brzytwy tak on chwycił się jego słów.

- tak... - nie wierzył, że to powiedział.

- drugi warunek: teraz dam ci żonę i masz jej powiedzieć, że bardzo się cieszysz, że nam obciągnie

- no to jak? nie słyszę?

- dobrze - wybełkotał

- albo nie, nie musisz - roześmiał się.

- teraz zabieramy się za nią.

- pamiętaj o naszej umowie.

Rozmowa została przerwana. Chciał po raz kolejny spróbować ale powstrzymał się. Kiedy uspokoił się nieco na wyświetlaczu pokazał się numer syna. Wziął głęboki oddech i odebrał. Po wszystkim schował głowę w dłonie i zapłakał.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

  Seria opowiadan Leoni  pt Wakacje to cd

Dalsze koleje losu Krystyny i Andrzeja

  Milczeli oboje. Poplątane, pozawijane ze sobą nici zdawały się kiedyś nierozerwalne. Przez te wszystkie lata wrastały w siebie, pęczniały, rosły. Uśmiech, płacz, wspólna walka o każdy dzień - to wszystko łączyło. Ileż było radości, ileż pasji, ile wspólnych wyzwań do których stawali ramię przy ramieniu. A teraz? Co on może powiedzieć do niej? Co ona może mu odrzec? Jak to wszystko się nagle urwało. Jeden wieczór i trach. Jakby ktoś machnął potężnym mieczem i przeciął łańcuch spajający od wielu już lat tamtych dwoje. Andrzej skulony wpatrywał się w przestrzeń. Krystyna odwracała głowę skubiąc nerwowo swoją spódniczkę. Tylko Paweł wydawał się być poza tym. Na razie. Jeszcze bezpieczny, jeszcze w innym świecie, uśmiechał się, biegał, pływał.
Gęste opary przestrzeni kumulowały się jednak. Z każdą sekundą fatum chciało powiedzieć: ruszajmy dalej. I diabolicznym uśmiechem wwiercało się w dwa umysły. Obrazy rodziły się, rozwijały i krzykiem swoim pobudzały do działania. Wydawać się mogło, że jego są skąpe, odarte z wyobraźni i takie surowe... te strzępy, ledwie migawki, te słowa pojedyncze a jakże kłujące rozrywały, taranowały, miażdżyły. 
- jedziemy do Warszawy - czy to tylko wiatr, czy jednak powiedział tak, sam nie był pewien.
Ona spojrzała zdziwiona. Jak strasznie zabolało to jej spojrzenie. Skulił się bardziej w sobie. A więc wszystko stracone - pomyślał. Wszystko...                        

 

- ONI NAGRALI FILM - CICHO WYMAMROTAŁA.

Kolejny piorun. A więc stanie się. Czyż można było sądzić, że walec zatrzyma się w połowie, że ominie jego i pozwoli przetrwać?
Pomyślał o Pawle. Co dalej? - kołatało się przed nim straszne widmo stawiając go na równi z bohaterami tragedii - co dalej? Jak uchronić go przed tym wszystkim, jak nie zwariować jednocześnie, jak nie stać się wrakiem człowieka. Nie mógł panować nad drżeniem rąk. Nie potrafił wyrwać się nawet na sekundę z objęć bestii, która karmiła go każdym słowem, każdym gestem, i nie zamierzała odpuścić. 
- gdzie Paweł? - jej głos był jak szum morskiej fali.
Dlaczego teraz o niego zapytała? Dlaczego nie pomyślała wcześniej?... - kłębowisko żmij rozpełzało się. Były ich tysiące. Tysięczne macki oplatały, dusiły, wsączały jad: tymi ustami jeszcze przed chwilą... - nie mógł dokończyć myśli - a teraz pyta o Pawła? Kim ona jest? Po co tu przyszła, dlaczego mnie dręczy? Nie potrafił racjonalnie myśleć. Czy ktoś inny by umiał? Coraz bardziej rozpaczliwe, niedorzeczne pytania tłukły się w jego czaszce: czy ze wszystkim kłamała?
A wczoraj? - jęknął prawie. Ten jej uśmiech, to spojrzenie...
Czy już wtedy wiedziała? Była zdecydowana? Gotowa? Umówiła się z nimi? A może już tam, w Warszawie? Tylko z kim? Gdzie?
Nic nie zauważył... 
Wracał coraz dalej i dalej. Nie potrafił zatrzymać się nawet na sekudę. Nie byłby w stanie. Zdawał sobie sprawę z tego i podświadomie brnął w przeszłość. W uszach świdrowały zbyt głośno tamtamy. Grały trąby i biły werble. Jak zapowiedź wojny, zapowiedź śmierci i zniszczenia

- NIE WIERZYSZ, ŻE MA MOKRĄ CIPKĘ?

Myślał, że rozerwie mu czaszkę. Przymknął powieki.
- sam sprawdzałem.
Zgrzytnął zębami. Czego ona ode mnie chce? Żebym ją tam zaprowadził? Żebym patrzył jak oni ją...Podniósł się. Nie był w stanie usiedzieć na miejscu. Krystyna drgnęła jakby obawiała się ciosu. Nie zauważył tego. Był zbyt pochłonięty przeszłością. 
Z kim ona się spotykała? Gdzie chodziła? Zawsze słyszał: idę do koleżanki. Czyżby się nie zorientował? Idę do koleżanki... - przypominał sobie najdrobniejsze szczegóły: w co była ubrana, jaki miała makijaż, kiedy wracała? A te krótkie spódniczki? Dla kogo tak się stroiła?... 
Kiedyś myślał, że to dla niego. Był z tego zadowolony, szczęśliwy. Wszyscu mu zazdrościli. Jej też. Mówili: oni są takim zgranym małżeństwem, ależ się dobrali...
Kolejny piorun wisiał już nad nim, dzieliła go ledwie sekunda. Przystanął. Bach, bach. A więc już wtedy?...
Walec rozjeżdżał go coraz bardziej. 
Ten chłopak, któremu dawała korepetycje. Czy on ją miał? Tak często do nich przychodził, zbyt często. Jak ona wtedy wyglądała?...
No tak - westchnął ciężko - miała jak zwykle mini, miała obcisłą bluzeczkę, tą z tym dekoltem i... Serce podeszło mu prawie do gardła. Przypomniał sobie jak tego ranka zakładała czarne koronkowe majteczki, przypomniał sobie jej przeźroczysty biustonosz i to jak zakładała pońchochy. Tak, tego dnia wyglądała bardzo seksownie. Jeszcze kilka dni temu byłby bardzo dumny ze swej małżonki, jeszcze do niedawna ucieszyłby się, że tak jest. Ale nie teraz, nie w tej chwili. 
Była piękną seksowną kobietą, była uwodzicielska i kusząca, niesamowicie zgrabna...
- tak - musiał to przyznać nawet teraz: była kurewsko, oszłamiająco wprost pociągająca
Od zawsze, od samego początku ich znajomości dbała o siebie, o swoje ciało, o zachowanie kondycji i formy. Lubiła spacery, uwielbiała wprost taniec. Chodziła na basen i na siłownię. Do tego dochodziła kosmetyczka, salon piękności, czasem solarium. Tak było zawsze. Dlatego ich związek nie przypominał innych małżeństw. Ona była zabiegana, bo zawsze jakieś zajęcia, wyjścia, i wreszcie praca... Jego też pochłaniała. 
Andrzej był profesorem - wykładał na uczelni, Krystyna była nauczycielką w szkole średniej. Czy to się zaczęło już tam? W szkole? - jęknął.
Znowu powrócił do tamtego popołudnia. Przypomniały mu się nawet jego własne słowa: kochanie, bo chłopak dostanie palpitacji jak cię zobaczy... - tak właśnie powiedział. Usmiechnęła się wtedy. On też. Czy już wówczas to się działo? 
Z trudem odwrócił się do niej. Siedziała tam i czekała. Tylko na co? Na moment wróciła mu jakby świadomość. Spojrzał na zegarek. Nerwowo odrzucił głowę. Co ja robię - szepnął w myślach. Potarł czoło i cicho zaklął.

- TAKA GORĄCA DUPA

Po raz kolejny słowa powróciły do niego. Zachwiał się, zdenerwował. Obraz stanął przed jego oczyma: widział nagie pośladki, dłonie zaciskające się na nich, widział jak je ugniatają, jak obmacują. 
Stanął przed nią. 
- pomyślałaś wogóle o naszym synu? 
Widziała umęczenie na jego twarzy, widziała rezygnację i rozpacz. Opuściła głowę i nie patrząc w oblicze męża rzekła:
- oni przyjdą do tego baru co wczoraj...
Zacisnął pięści. Co ona mówi?!! Jakby tornado przetoczyło się teraz po nim. Chciał uciec, chciał rzucić się w morskie fale, chciał wreszcie wymierzyć jej silny policzek. Nie zdecydował się na nic. Wmurowany stał przed nią niczym głaz o który uderzał raz po raz ogromny, stalowy młot.
- a jeśli Paweł się dowie? - wyszeptała.
Ma jeszcze raz przez to przechodzić? Tyle, że teraz już w pełni świadomie? Jak to? Czy jestem w jakimś horrorze? - myślał.
- pójdziemy tam?
Kiwnął głową zrezygnowany. 
- kazali mi zadzwonić... jak się już zgodzisz...
- co?!! - wychrypiał przestępując z nogi na nogę
Nie mógł patrzeć jak wybiera numer. Odwrócił się i zapłakał cicho.
- oni chcą rozmawiać z tobą - podała mu swój aparat.
Prawie wyrwał go z jej ręki. Opanował się jednak zaraz. Paweł... - jęknął.
- tak?

- NO JAK TAM ROGACZU? PODOBA CI SIĘ NASZ POMYSŁ?

Przytaknął. 
- więcej entuzjazmu
- błagam...
- słuchaj, mamy kilka wskazówek dla ciebie
Zaniemówił. Słuchał z wyraźnym przerażeniem. Miał jej kupić nową bieliznę. Żeby ładnie dla nich wyglądała. Miał jej kupić nową spódniczkę, jeszcze krótszą od tej, którą miała teraz na sobie. I wreszcie jakąś obcisłą bluzeczkę, taką z dużym dekoltem. Wiesz, taką żeby cycki ładnie się prezentowały. 
- dobrze
- i niech się umaluje tak ostrzej, wiesz jak...
- wiem - odsapnął
- czy to już wszystko?
- chłopaki rogacz pyta czy mamy jeszcze jakieś życzenia - usłyszał po raz kolejny szyderczy śmiech.
- potem się dowiesz, a teraz daj żonkę
- tak... - oddał jej słuchawkę
- wygol dokładnie cipkę suczko, będzie świetna zabawa wieczorem, spodoba ci się
Uśmiechnęła się
- oczywiście...

Jak chcecie to bee wrzucac dalsze części

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A przepraszam. Wakacje miały chyba z 19 części. Było jeszcze "Ania na weselu" i "Biurowe rżnięcie".

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dokładnie Wakacje t o maja  ze 30 części Biurowe  rzniecie  jest tu wrzucone calkiem niedawno

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

kolejny odcinek
  Dziewiętnastoletni Wojtek słuchał jak zaczarowany. 
- niemożliwe, ściemniacie chłopaki.
- wcale nie, zresztą przekonasz się sam - Marcin miał bardzo zadowolony głos.
- jak? kiedy? - ciekawość wzbierała w nim coraz silniej.
- dzisiaj wieczorem...- zamilkł na chwilę jakby potrzebował zaczerpnąć powietrza.
- jak to wieczorem? - Wojtek niecierpliwił się coraz bardziej.
- przekonasz się...ale to nie wszystko...
- nie?!! - prawie wykrzyknął.
- Rafał wymyślił coś innego...mieliśmy wątpliwości czy to się uda, ale poszliśmy na całego i... 
- i co? - nie mógł już dłużej wytrzymać
- mów!
Marcin wahał się czy ma powiedzieć, ale w końcu rzucił w słuchawkę jedno słowo: wieczorem.
 
- DOWIESZ SIĘ WSZYSTKIEGO WIECZOREM.
- słuchaj jeśli to prawda co mówisz - coraz bardziej wyczuwało się napięcie w młodzieńcu - to przecież ja wam o niej powiedziałem...
- no dobra - po chwili namysłu Wojtek dokończył - dowiesz się tego od niej.
- od niej?!! 
Po drugiej stronie dało się słyszeć śmiech. Jego koledzy najwidoczniej byli bardzo dumni z siebie i bardzo zadowoleni. Rzeczywiście, jeśli to była prawda, to mieli do tego powody. 
- a widzicie? mówiłem, że to doceni.
- nie spodziewał się tego po swoich kolegach
- myślał, że nie damy rady
- zaskoczony, prawda? - Marcin skierował te słowa do niego.
- tak - odpowiedział - bardzo.
- chłopaki mówili, że nie uwierzysz, nie mylili się...
Zanim rozmowa się zakończyła usłyszał, że Krystynę obracali na dyskotece, że była bardzo rozpalona, że goli cipkę i jest dosyć głośna. Wojtek chciał wiedzieć wszystko. Chciał usłyszeć gdzie ją brali, czy łatwo poszło, gdzie był wtedy jej mąż. Chciał znać szczegóły. Oni jednak postanowili potrzymać go trochę w niepewności, no a poza tym mieli dla niego niespodziankę na wieczór...
Wiedział, że czekanie będzie dla niego nieznośne. Jednakże z drugiej strony to co usłyszał podziałało na jego wyobraźnię. Zaczął myśleć. Zastanawiał się jak to wszystko przebiegło. Czy rzeczywiście im się udało? - miał wątpliwości co do tego, ale z drugiej strony coś kazało mu wierzyć w ich wersję. Przymknął na chwilę powieki i przywołał jej obraz. Miała piękną twarz. Duże, zielone oczy, niesamowicie długie i grube rzęsy i te cudowne pełne, jakby oczekujące usta. Ileż razy marzył o nich, ileż razy wyobrażał ją sobie w swoich ramionach.
SŁYSZAŁ JAK MÓWI CICHUTKO: TAK, POCAŁUJ MNIE.
Gdy był obok niej serce waliło jak młot. Czuł jej cudowny zapach, delektował się widokiem jej lekko przegiętej szyi. Teraz też pojawiła się przed nim pochylona, uśmiechnięta i jakby słyszał jej miękki głos, który spływał wprost z ust: zróbmy to, tak bardzo mi się podobasz... Otworzył oczy. Westchnął. Był sam w pokoju. Postanowił wyjść na spacer. W ostatniej chwili sięgnął jednakże do szuflady i wyjął z niej zdjęcie. To była ona. Jego nauczycielka. Ileż razy ocierał się o nią, ileż razy miał okazję żeby...a jednak nie doszło do tego. Nie głaskał jej twarzy, nie pieścił jej piersi, nie posmakował jej. Czy miał szansę? Chyba tak. Ona go kokietowała, on prawił jej komplementy. To co było między nimi gęstniało z każdym spotkaniem, z każdą jego wizytą u niej, z każdą wręcz sekundą. Oboje czuli że coś wisi w powietrzu, oboje czuli atmosferę podniecenia. Jednak wszystko działo się na granicy rzeczywistości, na krawędzi między tym co realne a tym co wyśnione, wymyślone. Oboje chyba pragnęli tego - tak myślał. Zabrakło mu jednak odwagi. Ona też nie chciała przekroczyć granicy. Balansowali zatem na cienkiej linie, w sferze gestów, spojrzeń, niedomówień. Krystyna kusiła go swoim ubiorem, Wojtek adorował ją swoim spojrzeniem, słowami przez które przebijało pragnienie. Tylko tyle i aż tyle. Dni mijały a oni czuli to coraz silniej. Potem przyszła matura. Ona miała dużo pracy, on też musiał się przygotować, spotykali się wobec tego rzadziej. Wtedy właśnie powiedział o niej kolegom. Spojrzeli na niego, pomyśleli chwilę i w końcu mu doradzili: na twoim miejscu od razu bym ją złapał za tyłek, wsadził rękę w majteczki i sprawdził jak bardzo jest tam gorąca. 
- łatwo ci powiedzieć...
- TO PRZECIEŻ MOJA NAUCZYCIELKA
Uśmiechnęli się do siebie i zaczęli pytać o szczegóły. Na początku mówił o niej niechętnie, ale w końcu słowa potoczyły się jak górski potok. Tak było już prawie codziennie. Wojtek opowiadał im o niej z pasją, z tak wielkim zaangażowaniem, że zrozumieli co do niej czuje. Mieli świadomość, że musi być z niej świetna dupa. Kiedyś w końcu powiedzieli: musisz nam pokazać suczkę... Wojtek zawahał. Oni zaczęli nalegać. 
- no dobrze - zgodził się.
Kiedy zobaczyli ją przed szkołą oniemieli z wrażenia. 
- no chłopaki, nie dziwię się Wojtkowi
- tak, świetna z niej sucz
- spójrzcie na jej cycki - komentowali
- a jakie ma nogi
- a co powiecie o tej dupci?
- wiecie co? myślę, że powinniśmy sami ją zbajerować
Spojrzeli po sobie. 
- hmm, dobry pomysł
- taka mamuśka musi być smakowita 
- wiecie co bym z nią zrobił? - Rafał uśmiechnął się zadowolony
- co?
- złapałbym ją za te długie włosy, sprowadził do parteru
I WYRUCHAŁ JĄ W DUPĘ
- co wy na to?
- ja bym jej wsadził w te śliczne usteczka i pieprzył ją w samo gardło
- też nieźle - przytaknęli koledzy
- to może zorganizujemy imprezkę? Wojtek ją przyprowadzi, napewno mu nie odmówi...
- tylko czy on się zgodzi?
- możemy spróbować.
Wieczorem spotkali się wszyscy u Rafała. Na początku wymienili kilka luźnych uwag a potem napomknęli o prywatce. 
- co wy na to? - Krzysiek spojrzał po twarzach kolegów.
- jesteśmy za.
Teraz wszyscy spojrzeli na Wojtka. 
- ale kiedy? za dwa dni mam ostatni egzamin.
- w takim razie w sobotę, będziesz miał to już za sobą.
- dobrze, czemu nie - zgodził się z chęcią.
- a może ją przyprowadzisz?
Był bardzo zdziwiony ich propozycją. 
- myślicie, że by się zgodziła?
- pewnie, no i miałbyś okazję poznać ją nieco bliżej...
Ich spojrzenia mówiły wszystko. Wiedział co mają na myśli. Bardzo by chciał żeby tak było...
- zapytam ją...
Kiedy zadzwonił ona pakowała walizki. 
- bardzo chętnie bym poszła ale niestety to niemożliwe - jej przyciszony głos podziałał na niego jak afrodyzjak.
ZROZUMIAŁ, ŻE NIE JEST SAMA.
Nie chciał się jednak rozłączać. Trochę czuć było zawód w jego głosie dlatego dodała: 
- gdyby nie ten wyjazd...
On jeszcze ciszej zapytał: 
- a gdzie się pani wybiera?
Przez moment milczała. W końcu dało się słyszeć:
- jedziemy z mężem nad morze...do Mielna - dorzuciła
- kiedy? - głos Wojtka był jakiś nienaturalny.
- dzisiaj w nocy.
Zapytał o pensjonat, zapytał na jak długo a ona mu odpowiedziała. W końcu życzył jej udanego urlopu i kiedy miał się rozłączyć coś kazało mu to powiedzieć: będę tęsknił za panią.
- dziękuję - odrzekła - ja też...
Zaledwie godzinę później dowiedzieli się oni. Wszystkiego. I kiedy Wojtek przewracał się z boku na bok jego piątka kolegów była już w drodze nad morze. Jechali za nią...

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

odświeżam i uzupełniam

4

Na zakupy pojechali do Koszalina. Jeden sklep, potem drugi i trzeci. Mieli mało czasu. Do wieczora ledwie kilka godzin. A ona musiała się przygotować. Kiedy wrócą czeka ją kąpiel, golenie cipeczki, malowanie paznokci. Potem jest umówiona z makijażystką. Krystyna była bardzo podniecona czekającymi ją atrakcjami. Tak to odbierała. Tak czuła. Dzisiaj będzie wyjątkowy dzień. Na samą myśl zagryzała wargi i robiła się purpurowa.

 

On tylko asystował żonie. Był milczący i ponury. Ale to nie przeszkadzało jej wcale. Przeciwnie. Nie rozpraszał jej. Mogła się skupić na zakupach, mogła wreszcie fantazjować. Wybrała kilka par majteczek. Bielizna, ale nie dla niegoOn poszedł do kasy i zapłacił. Ekspedientka wzięła pieniądze, włożyła towar do torby i uśmiechnęła się przyjaźnie. Gdyby wiedziała dla kogo to wszystko - westchnął i poszedł dalej. Kolejny sklep i kolejne wybory. Starał się nie ingerować, starał się jak mógł panować nad sobą.

- czy mogę w czymś pomóc? - sprzedawczyni podeszła do nich.

- tak, szukamy minispódniczek - odpowiedziała ona.

- prawda kochanie? - spojrzała na męża.

Poczuł ukłucie, nie spodziewał się że i ona...

- oczywiście - jego twarz wydłużyła się chyba.

- szukamy czegoś szczególnego na wieczór... - zawiesiła na chwilkę głos i porozumiewawczo spojrzała na kobietę

 

- TO BARDZO SZCZEGÓLNY WIECZÓR.

 

- rozumiem - od razu pojęła aluzję i poprosiła ich ze sobą.

- chwileczkę - powiedziała, i poszła na zaplecze.

Andrzej stał jak wmurowany. W napięciu czekał na to co zaraz przyniesie. Jego obawy okazały się jak najbardziej zasadne. Chciał prawie krzyknąć ale zdołał zaledwie przełknąć ślinę. Nie uszło to uwadze jego żony. Czy była aż tak ślepa do tej pory? Przecież on zachowywał się jak stuprocentowy rogacz. Poczuła jak soki wezbrały w jej cipce.

- przymierzę ją - powiedziała

- proszę tędy - wskazała jej drogę do kabiny

Poszła do przymierzalni, szybko wcisnęła się w minispódniczkę i spojrzała w lustro. Przywołała Andrzeja.

- no i jak?

On zrobił się czerwony jak burak. Przecież to była tasiemka. Każdy będzie mógł zobaczyć jej majtki... Chyba ona nie zamierza tego założyć. Krystyna jakby wyczuwając jego myśli rzuciła: kup ją! jest cudowna.

- co? - wymamrotał pod nosem.

- myślisz, że im się spodoba? - musiała to powiedzieć, po prostu musiała.

Kiwnął głową i odwrócił się. Poszedł zapłacić. Jego żona była uśmiechnięta. Wyjęła telefon i zadzwoniła.

- jesteśmy w sklepie

- dobrze kociaku, mam nadzieję że wybrałaś coś fajnego, a może to on wybrał?

- nie, on tylko płaci - zachichotała

- świetnie

- to powiedz mu jeszcze żeby ci kupił szpileczki, takie dziesięć, dwanaście centymetrów

- dobrze

Przez chwilę zaległa cisza. Andrzej właśnie wracał do niej...

- jesteś mokra? - głos w słuchawce sprawił, że zadrżały jej nogi

- tak, bardzo - odpowiedziała

Stanął przy niej.

- nie mogę się już doczekać...

Poczuł się jakby dostał policzek. Który to już raz w ciągu tych kilkunastu godzin? Ale wtedy to oni go upokarzali, teraz robiła to także ona...

- musimy jeszcze kupić buty... - jej wzrok był rozkazujący

- oczywiście...

 

- ROGACZ JEST KOŁO CIEBIE? DAJ GO

 

Podała mu telefon.

- halo...

- kupiłeś co kazaliśmy?

- jeszcze nie wszystko - wybełkotał.

- to spiesz się, bo mało czasu zostało...

- tak...

- dzisiaj pozwolimy ci popatrzeć - zaśmiał się

Andrzej przełknął głośno ślinę. Potarł dłonią czoło.

- cieszysz się?

- tak...

Krystyna spojrzała na niego z nieukrywaną drwiną. Nie mógł znieść tego. Milczał.

- daj cipkę

- jestem - powiedziała nerwowo

Sytuacja coraz bardziej ją wciągała wprawiając ją w stan podniecenia. Zapragnęła jeszcze raz to zrobić, zapragnęła jeszcze raz upokorzyć Andrzej. To było takie...takie wyuzdane...perwersyjne i...

- on się bardzo cieszy i...chciałby wam podziękować...

Szyderczy śmiech rozległ się po drugiej stronie. Ona zawtórowała tym samym.

- no podziękuj rogaczu - zimnym wzrokiem zmierzyła mężczyznę

Trzęsły mu się dłonie. Właściwie to cały się ugiął. Brzemię, które go przycisnęło wydawało się jednak zbyt ciężkie. Czy podoła temu? Czy nie upadnie pod nim? I w imię czego ma się godzić na to wszystko? W imię czego? Wątpliwości targały nim coraz silniej. A może przerwać to, przeciwstawić się? Gra uczuć była aż nadto widoczna. Krystyna przyglądała mu się ciekawie. Jego twarz miała barwy zieleni, purpury i znowu potem ziemiste. A jeśli to przerwie? - zaświtało jej w głowie. Niby chciała tego, żeby okazał się mężczyzną, ale z drugiej strony... Nie, to zaszło już za daleko. Pragnęła czegoś zupełnie innego. Chciała żeby zaprowadził ją do nich. Chciała żeby uległ presji, poddał się pod ich dyktat i był posłuszny każdemu ich słowu. Już wyobrażała go sobie jak siedzi bezradny, skulony podczas gdy oni bezwstydnie ją obmacują.

- dziękuję...

Radość wykwitła na jej obliczu. A więc stanie się.

 

ON POLEGŁ.

 

Pokonany żołnierz osunął się po raz kolejny pod silnym ciosem. Lęk, podskórny, pierwotny lęk kazał mu ustąpić. Czy zrobił to dla Pawła? Sam nie wiedział. Wiedział, że musi opanować emocje, choć trochę bo to co czeka na niego wymagać będzie stalowych nerwów. Przekonał się o tym już po chwili.

Krystyna poprosiła ekspedientkę i zapytała o inne spódniczki.

- mamy jeszcze jedną, podobną

-świetnie, chciałabym ją zobaczyć.

Kupili i tą. Potem bluzeczka. Następny sklep. Tym razem z butami. Krystyna wybiera. Jedna para, druga, trzecia. W końcu kupuje te z najwyższym obcasem. Uśmiecha się do ekspedienta.

- zapłać - mówi do Andrzeja.

Ten posłusznie wyciąga portfel.

- myśli pan, że dobrze wybrałam?

- bardzo dobrze - przystojny szatyn spogląda na nią uważniej.

- cieszę się, że panu się podoba.

- miałabym jeszcze prośbę...

- tak? - ten podchwytuje jej słowa.

- kupiłam kilka ciuszków, bieliznę...

Andrzej spuszcza głowę. Nieznajomy zauważa to. Nie bardzo wie co jest grane ale zaczyna mu się podobać.

- bardzo chętnie obejrzę - uśmiecha się do niej i puszcza oczko.

- wspaniale, prawda kochanie?

Ten kiwa głową zaledwie nie patrząc na tego drugiego.

- może powinnam ją przymierzyć? co pan o tym sądzi?

- zdecydowanie tak - odpowiada.

Jest coraz bardziej zaintrygowany. Przygląda się Krystynie lubieżnie. Chyba zbyt otwarcie to robi bo słyszy głośne sapnięcie. To jej mąż. Chodźmy tam - pokazuje w stronę przymierzalni. Ruszają wszyscy troje. Andrzej idze jak na skazanie, sprzedawca ze sterczącym kutasem,

 

 A ONA MOKRA I GOTOWA NA RŻNIĘCIE.

 

 

 

W końcu znika w środku. Napięcie sięga zenitu kiedy słyszą jak zsuwa się z niej spódniczka. Nieznajomy przestaje nad sobą panować. Jedno spojrzenie na Andrzeja i jest gotowy to zrobić. Nagłym ruchem odsuwa kotarę.

- nie mogłem się już doczekać - uśmiecha się nieco sztucznie i wskazuje na swój rozporek.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...